Historia o miłości, nadziei, przyjaźni i cierpieniu. Opowiada o dwójce ludzi, którzy są tak różni, a zarazem tak podobni. Chłopak, który nie potrafi okazywać swoich uczuć i dziewczyna, która mimo beznadziejnej sytuacji nadal pozostaje sobą... Nawet jeśli
Otacza mnie mrok. Tym razem jednak moja cela nie wygląda aż tak strasznie. A to za sprawą tego, który się w niej teraz znajduje. Wiem, że on za chwilę mnie zabije, ale mimo to wciąż bezgranicznie mu ufam… Jego obecność mnie uspokaja. Strach przemija, a zastępuje go ciekawość… Moje myśli skupiają się na tym, co nas łączy. Jednak coś mi się w nim nie zgadza. Na jego twarzy brakuje tego cwanego uśmieszku i zawadiackiego błysku w oczach. Zamiast nich widnieje na niej smutek, a w jego pięknych, czarnych oczach błyszczą łzy. Uśmiecham się do niego najładniej jak potrafię. Ten ostatni raz. Dla niego.
On również się uśmiecha. Tylko, że przez łzy. Widocznie postanowił już przy mnie nie kryć swoich emocji. Jego uśmiech jest cudowny. Niczym promyk światła wśród mroku. Daje mi nadzieję, a co najlepsze… jest zarezerwowany tylko dla mnie.
Moje usta układają się w bezgłośne „kocham cię”. To koniec. Już za chwilę mnie tu nie będzie. Mimo to wcale się nie boję. Bo on jest przy mnie.
Jeden ze Śmierciożerców unosi różdżkę i kieruje ją w moją stronę. Unoszę dumnie głowę i patrzę mu wyzywająco w oczy. Muszę być silna. Dla tych, którzy na mnie liczą. Dla moich przyjaciół. Dla niego.
- Avada Kedavra!
Błysk zielonego światła jest ostatnią rzeczą, którą widzę. Później jest już tylko ciemność…
***
Pociąg Hogwart- Londyn dociera na stację. Jak zwykle, peron 9 ¾ był przepełniony. Rodzice z niecierpliwością czekali na przyjazd dzieci z Hogwartu. Jednak w tym tłumie nie było nawet śladu po moich krewnych. Czyli tak jak zwykle…
Wychodzę z pociągu i kieruję się w stronę wyjścia. Razem ze mną idą Blaise i Draco. Inni uczniowie oraz ich bliscy usuwają się nam z drogi. Nawet u starszych nasze nazwiska budzą respekt i strach. Srebrna Trójca. Czyli inaczej wielki postrach Hogwartu. Malfoy, Zabini i Lestrange. Podchodzimy do ojca Dracona i już po chwili znajduję się w swojej posiadłości. Mroczny dwór jest idealnym miejscem na spotkania Śmierciożerców. W środku czuć niemal namacalne cierpienie i śmierć. Nie sposób zliczyć ilu zdrajców krwi, szlam i mugoli już tu zginęło. Lochy w naszej rezydencji niemal zawsze są pełne…
Nie mogę powiedzieć, że ich popieram, bo według mnie są tylko jakąś bandą chorych sadystów, ale tak mnie wychowano i… po prostu do tego przywykłem.
Ból i cierpienie są w tym domu normą. Już od najmłodszych lat za każde, nawet najmniejsze przewinienie byłem karany Cruciatusem. Ale jak już mówiłem… To kwestia przyzwyczajenia, jak zwykła mówić moja matka.
Nagle na dole słychać trzask i szczęk metalu. Złapali kogoś. Dom zaczyna wypełniać się zwolennikami Voldemorta. Odwracam się w stronę schodów z zamiarem odejścia, ale drogę zagradzają mi dwie, dobrze znane postacie.
- No witam, witam…- mówi Blaise z uśmiechem.
- Dawno się nie widzieliśmy…- dodaje Draco i wzdycha teatralnie. - Kai… Jak ty się zmieniłeś… Prawie cię nie poznałem…
- Serio? - pytam z kpiną.
- Oczywiście… Ten przekrzywiony krawat sprawia, że nie sposób cię odróżnić od prawdziwego ciebie… - Blaise udaje przerażonego i chowa się za Draco.
- Co? - pytam nic nie rozumiejąc.
- Uważaj, Smoku… To może być jego demoniczny brat bliźniak, który chce nas zabić…
Po chwili nie wytrzymuję i wybucham śmiechem, a Malfoy do mnie dołącza. Jedynie Zabini patrzy na nas zdziwiony.
- Czy wy śmiejecie się ze mnie? - pyta podejrzliwie.
- Nie… Jedynie z tego, co mówisz, Diable… - stwierdza blondyn i mruga do mnie porozumiewawczo.
- Ale to nie miał być żart. Może tak naprawdę ty to nie ty, tylko twój bliźniak…
- Jasne… Chyba bym wiedział, że mam bliźniaka, prawda?
- No nie wiem… Może masz, tylko po prostu o nim nie wiesz? - sugeruje Diabeł.
- Nie - odpowiadam i kręcę głową z niedowierzaniem.
- No dobra… Ale żeby nie było, że nie ostrzegałem… Jeśli Draco zginie, to będzie twoja wina, Kai…
- Ej, a niby dlaczego ja miałbym zginąć? - pyta zdziwiony.
- Bo ja jestem przystojny, a ty… Sam sobie odpowiedz.
Wchodzimy na górę i docieramy do mojego pokoju. Jest cały w barwach czerni, zieleni, srebra i bieli. Jak na prawdziwego Ślizgona przystało. Od razu, gdy pojawiamy się w środku, rzucam na pokój zaklęcia wyciszające.
- A tak na poważnie, po co tu przyszliście? - pytam.
- Podobno złapali szpiega…- zaczyna Blaise.
- No i co w związku z tym?
- Chcemy się dowiedzieć kto to… Ale tak, żeby nas nie złapali.
- A do mnie przyszliście, bo…
- Wiemy, że też chcesz to wiedzieć, a poza tym bez ciebie nie damy rady.
Po kilku godzinach spędzonych na obmyślaniu planu i miłych rozmowach przy Ognistej, chłopaki musieli się zbierać do domów. Gdyby rodzice odkryli, że ich tam nie ma, to byłoby po nich. Na szczęście te ich spotkania z Czarnym Panem trwają dość długo, więc mieliśmy trochę czasu.
***
Wpatruję się w gwiazdy i myślę o tym, co było, co jest i co będzie…
Zbliża się wojna. Śmierciożercy są coraz silniejsi. Nasza strona ma miażdżącą przewagę.
Ale może oni też mają jakiegoś Asa w rękawie? Zobaczymy…
Pomysł masz całkiem interesujący, ale widać jeszcze lekką nieporadność w ujmowaniu go w słowa i zdania. Pierwsze i najważniejsze - stanowczo nadużywasz trzykropków (...). Nie wiem czemu, bo tak naprawdę przecież nikt nie mówi cały czas w taki przeeeciągły sposób. Musisz nad tym uważać, bo tutaj popadłaś w przesadę, jeśli chodzi o kropkowanie
Poza tym przy dialogu trochę brakowało mi większych opisów. Raczej nie jest pożądane, by dialog składał się z samych myślników. Między nimi warto wstawić jakieś krótkie opisy typu "podrapał się po nosie", "przyczesał dłonią platynowe włosy", "zmrużył niebezpiecznie oczy" albo jakieś opisy myśli czy uczuć bohaterów podczas samej rozmowy. Dzięki temu opowiadanie naprawdę dużo zyska.
Natomiast jako wstęp większej historii wygląda to naprawdę interesująco. Nie bardzo wiadomo co się dzieje ani jaki tak naprawdę będzie główny wątek, przez co jestem aż ciekawa co będzie w kolejnym rozdziale. Czekam na więcej