Jak wcześniej wspominaliśmy, niedawno odbył się tzw. CinemaCon, na którym obecni byli producenci David Heyman i David Barron. Nie pozostali niezauważeni i udzielili sporo wywiadów, w których ujawnili pewne wątki, które pojawią się w ostatniej części filmowej sagi.
SPOILERY
W materiale, który dzisiaj widzieliśmy, znajduje się scena, w której Snape i McGonagall stoją na przeciwko siebie w Wielkiej Sali. Nie pamiętam tego z książki.
Stoją na przeciwko siebie, ale nie w Wielkiej Sali. Jest wiele rzeczy, które zostały minimalnie zmienione, ale wciąż oddają ducha książki. Konfrontacja Snape'a i McGonagall ma miejsce w książce, ale odbywa się na korytarzu, kiedy Harry zmierza do pokoju wspólnego Ravenclaw. Nie pasowało nam to w konstrukcji bitwy, jaką stworzyliśmy, więc przenieśliśmy ich do Wielkiej Sali. Chcieliśmy też ukazać konfrontację Harry'ego i Snape'a jako coś ważnego. Rola Snape'a w filmie jest minimalna i taka też była w drugiej części książki, a jednak chcieliśmy, żeby widz odczuwał emocjonalne zaangażowanie, kiedy zobaczy jego przeszłość [wspomnienie, które Harry widzi w myślodsiewni]. Tą sceną chcieliśmy trochę podbudować emocjonalne napięcie, które nabierze później swojego znaczenia.
Więc scena myślodsiewni zostaje?
Tak, to i Dumbledore [na King's Cross]. Ale to, co uwielbiam w tych filmach, to, co uwielbiam w tych książkach, to cała akcja, przygoda i magia, co oznacza dla mnie postaci, powolne wątki. Uwielbiam mieć czas, żeby opowiedzieć historię. Jestem naprawdę zadowolony, że podzieliliśmy książkę na dwa filmy. To daje nam czas, który możemy spędzić z bohaterami, a także nie pomijać takich momentów jak wspomnienia czy Dumbledore'a na Kings Cross. Jeżeli zrobilibyśmy z tego jeden film, pominęlibyśmy wspomnienia Snape'a.
Czy kwiląca istota na leżąca na King's Cross pozostała w filmie?
Tak.
Nigdy nie byłem w stanie wymyślić, co ona oznacza.
To cząstka duszy Voldemorta.
W pierwszej części filmu widzimy scenę, w której Harry i Hermiona tańczą w namiocie. Bardzo rzadko możemy zobaczyć całkowicie dodane sceny w filmach o Harrym Potterze, ale ludziom podobała się ta scena. Czy w drugiej części pojawi się coś podobnego?
Nie jestem pewien. Na przykład, jak widziałeś w dzisiejszym zwiastunie, posiągi ożywają [podczas Bitwy o Hogwart], tego nie ma w książce. Końcówka filmu jest dość szokująca, więc chcieliśmy zawrzeć w niej także trochę dobrej magii.
Czy zachowaliście biurka, które zaczarowała profesor McGonagall?
Nie.
Och, podobały mi się te biurka!
Mnie też, ale jeżeli o tym pomyślisz, w filmie, który dojrzewał przez te wszystkie lata, wydaje się to trochę niedojrzałe. To tak, jak z duszącym się Peterem Pettigrew [co stało się w siódmej książce, ale zostało wycięte z filmu]. Świetnie wygląda to w książce, ale jest bardzo ciężkie do osiągnięcia w filmie. Takie rzeczy nie przekładają się dobrze na ekran.
Kiedy zrobiliście dokrętki epilogu, czy miało to na celu jedynie podrasowanie charakteryzacji?
Zrobiliśmy to z kilku powodów. Pierwszym była charakteryzacja. Po drugie, szczerze mówiąc, kręcenie na King's Cross było ograniczone. Nie mieliśmy specjalnej możliwości zamknięcia planu. I jeżeli chodzi o odegranie roli, wszystkie małe dzieci, z których większość nie była aktorami, nie mogły się przebić przez hałas pociągów i ogłoszeń. To naprawdę był problem. Kiedy nakręciliśmy to w studio, sprowadziliśmy tam pociągi i wypełniliśmy całą stację komputerowo. Wszystko wyszło naprawdę pięknie.
Czy większość z tego to zwykła charakteryzacja, czy zastosowano jednak CGI?
Niespecjalnie. Podrasowano charakteryzację tylko trochę komputerowo.
Jak wyglądają aktorzy po postarzeniu o 15 lat?
Wyglądają dobrze. Zmiana jest subtelna. To będzie bardzo interesujące, zobaczyć reakcję widzów, którzy znają Dana, Ruperta i Emmę jako siedemnastolatków. Pierwotnie postarzyliśmy ich o wiele bardziej, ale później się wycofaliśmy. Czasami, jeżeli przesadzisz, jesteś świadom tego, co zrobiłeś. Nie zobaczycie u nich głębokich zmarszczek, jest różnica, ale wciąż przypominają siebie.
Mieliście okazję zaprezentować pierwszą część filmu, kiedy druga wciąż była w przygotowaniu. Czy wykorzystaliście coś z reakcji publiczności i przełożyliście to na drugą część?
Nie, nie zrobiliśmy tego z żadnym filmem. Jestem naprawdę wielkim fanem Harry'ego Pottera, tak samo jak reżyserzy i wszyscy, z którymi pracowaliśmy nad tymi filmami. W pewnym sensie, jesteśmy dla samych siebie najostrzejszymi krytykami. Jestem świadom tego, co jest nie tak w każdym z filmów, jestem też dumny z tego, co się udało. Nie można nam niczego powiedzieć, my jesteśmy krytykami i mamy naprawdę dobre przeczucie, co należy zrobić.
Źródło: SnitchSeeker
No więc ja mogę powiedzieć tak: ZAPOWIADA SIĘ NA MEGA SPEKTAKULARNE WYDARZENIE!!! No i chyba każdy czeka na dzień 15 lipca z wielkim wytchnieniem