Rekord osób online:
Najwięcej userów: 308
Było: 25.06.2024 00:46:08
Współpraca z Tactic Games
>> Czytaj Więcej
Wydanie stworzyli: Nieoryginalna, Klaudia Lind, Anastazja Schubert, Takoizu, CoSieDzieje, Syriusz32.
>> Czytaj Więcej
Jak wyglądało życie Gauntów? Powstał film, który Wam to pokaże.
>> Czytaj Więcej
W sierpniu HPnetowicze mieli okazję spotkać się w Krakowie. Jak było?
>> Czytaj Więcej
Wydanie stworzyli: Klaudia Lind, louise60, Zireael, Aneta02, Anastazja Schubert, Lilyatte, Syrius...
>> Czytaj Więcej
Wydanie stworzyli: Klaudia Lind, Hanix082, Sam Quest, louise60, PaulaSmith, CoSieDzieje, Syriusz32.
>> Czytaj Więcej
Każdy tatuaż niesie ze sobą jakąś historię. Jakie niosą te fanowskie, związane z młodym czarodzie...
>> Czytaj Więcej
O pomocy i determinacji.
>> Czytaj Więcej
Hermiona wraz z przyjaciółkami przybywa do Hogwartu, gdzie odbywa się uczta rozpoczynająca nowy r...
>> Czytaj Więcej
Hermiona wraz z przyjaciółkami przybywa do Hogwartu, gdzie odbywa się uczta rozpoczynająca nowy r...
>> Czytaj Więcej
Wiersz dla Toma Riddle'a...
>> Czytaj Więcej
Nadchodzi dzień powrotu do Hogwartu. Hermiona żegna się z rodzicami oraz przyjaciółmi i jedzie po...
>> Czytaj Więcej
Strofy spisane z myślą o Tomie R. :)
>> Czytaj Więcej
Nadchodzi dzień powrotu do Hogwartu. Hermiona żegna się z rodzicami oraz przyjaciółmi i jedzie po...
>> Czytaj Więcej
W mieszkaniu było tego dnia zimniej niż na dworze. Cloe wstała bardzo wcześnie I przesiedziała na ziemi w salonie trzy godziny ubrana tylko w koszulkę, szorty I wełniany sweter. Jej stopy były lodowate, mimo tego, że trzymała je na grubym dywanie. Oparta o brzeg kanapy piła właśnie kolejny kubek cytrynowej herbaty. Miała do napisania artykuł o otwarciu nowego Muzeum Sztuki w Londynie, ale nie miała na to najmniejszej ochoty, zdjęcia, które do niego zrobiła walały się gdzieś na biurku w sypialni. Jeszcze nic nie jadła I nie czuła głodu, żołądek wypełniała tylko ciepłym napojem. Oczy ją piekły, bo zasnęła dopiero po wielu godzinach płaczu, a I tak zaraz się obudziła.
Nie mogła się pogodzić z obecną sytuacją. Ciągle myślała o Draconie, chciała wiedzieć gdzie jest i co robi. Zaczynała chyba za nim tęsknić; bardziej było jej przykro z powodu jego zniknięcia niż z tego co się stało. Tak bardzo cieszyła się, że w końcu może porozmawiać z kimś kto znał prawdę, co więcej z kimś kto tej prawdy doświadczał. Bała się, że już nigdy więcej nie będzie miała takiej okazji. Przez całe życie musiała udawać, że o niczym nie wie i akceptować ten zwykły świat, chociaż istniało o wiele więcej.
Czy on był złym człowiekiem? Zranił ją tym co powiedział, zabrał ostatnią nadzieję. Po tylu latach bez Leny, musiała wziąć pod uwagę jej śmierć, ale mimo to przeżywała to tak jakby stało się to dopiero gdy Draco to wykrzyczał. Był po przeciwnej stronie czyli po stronie Czarnego Pana. Wiedziała kim są tacy czarodzieje tylko z opowiadań, ze słów swojej macochy, ale były tak gorszące, że nie mogła do nich przypisać Dracona. Nie, on nie był jednym z nich, a na pewno nim nie jest.
Czuła, że to przeznaczenie. Nigdy nie dogadywała się z chłopakami, których widywała, byli dla niej zbyt normalni. Gdy spotkała Dracona, pierwszy raz w życiu doświadczyła innego uczucia, jakby serce drgnęło specjalnie dla niego. Potem chwile z nim upływały tak szybko, że nie mogła się nimi nacieszyć i czuła pustkę gdy zostawała sama. Teraz ta pustka wypełniała ją całą i nie mogła się odnaleźć w swoim dawnym życiu.
Przypomniała sobie spotkanie z chłopakiem w parku gdy siedzieli bardzo blisko na ławce. Opowiadał jej o eliksirach, lekcjach w których był bardzo dobry, ale gdy zmienił się nauczyciel stracił zapał do tego przedmiotu, tamten o wiele bardziej go doceniał. Patrzyła na niego, a on mówił żywo dopóki nie zobaczył jej rumieńców na policzkach. Zrobiło jej się przyjemnie, bo otwierał się coraz bardziej. Zamilkł i patrzyli na siebie przez chwilę, aż coś ścisnęło ją w brzuchu i dźwignęła się szybko.
- Może pokażę ci fontannę – rzuciła ze zdenerwowania.
- Dobrze – uśmiechnął się szeroko, czymś rozbawiony i w końcu zobaczyła w całości jego białe zęby.
Przeszli kawałek ścieżką otoczoną kilkoma dębami. Po środku małej polany stała wielka fontanna w kształcie misy; z niej wysuwał się słup udający drzewo z chudymi gałązkami, a pomiędzy nimi była mała rzeźba wazonu. Fontanna była wypełniona wodą zabarwioną przez spadające do niej liście na żółtawy kolor.
Cloe podeszła do niej i spojrzała w dół na swoje odbicie. Jej skóra wyglądała dzisiaj lepiej, nie była taka blada, wyglądała jakby siedziała dłużej na słońcu, policzki paliły się na czerwono. Nie mogła przestać się cieszyć, cały czas powstrzymywała uśmiech, ale teraz gdy stała odwrócona do chłopaka, uśmiechnęła się do siebie. Kosmyki kasztanowych włosów zanurzyły się w kolorowej wodzie i zdała sobie sprawę, że musi się opanować.
Było jej głupio, że ktoś wywołuje u niej takie zawstydzenie, ogarnęła ją jakaś dziwna nieśmiałość, musiała to jak najszybciej pokonać. Dźwignęła się i spojrzała na niego. Mimo tego, że był szczupły, koszula leżała na nim idealnie. Szedł pewnym krokiem, unosząc delikatnie kąciki ust na bladej twarzy. Jego platynowo-szare oczy wpatrywały się w nią jakby wiedziały dokładnie o czym myśli i starały się ją jeszcze bardziej onieśmielić.
- Przyjemne miejsce – odezwał się w końcu rozglądając się dookoła.
Chciała coś zrobić, by nie znaleźć się znowu w niezręcznej sytuacji bycia tak blisko niego i przytrzymując się rękoma dźwignęła się w górę i usiadła na szerokim betonie, który rozciągał się dookoła brzegu.
- Przychodzę tutaj czasem, a gdy zacznie się wiosna, zbieram kwiaty i wkładając je do tego wazonu – wskazała palcem rzeźbę pośrodku skalnego drzewa. – Szybko usychają i zabieram je do domu. – dodała po chwili wpatrując się w lilie wyszyte na jej spódnicy.
- To po co to robisz?
„Po co mu to powiedziałam, on ma rację, to głupota” – myślała i nadal wgapiała się w cienki materiał na kolanach.
- Nie wiem, tak jest ładniej.
- Ładniej niż teraz? – zapytał podchodząc do niej i nachylając się tak, że nie mogła na niego nie spojrzeć.
- Tak, ale teraz nie ma kwiatów – uśmiechnęła się nie otwierając ust.
Draco odsunął się z powrotem i wyciągnął z tylnej kieszeni średniej długości patyk. Cloe oczy zabłyszczały i serce zaczęło jej mocniej bić. „To różdżka!” – krzyknęła w myślach, ale nie mogła nic z siebie wydusić. Nie zrozumiała słów chłopaka, ale zaraz po nich mignęło jej przed oczami światło i sunęło prostą liną w górę, zatrzymując się na wazonie, z którego wyłoniły się czerwone płatki; dźwigały się do góry aż zobaczyła bukiet pięknych róż. Stanęła na nogi i obeszła dookoła brzeg betonowej misy przyglądając się kwiatom. Nigdy wcześniej nie było ich tutaj tak dużo, wyrosły jak z ziemi i pachniały.
- Są cudowne! – krzyknęła spoglądając w dół na dumną twarz Malfoy’a.
- Nie zwiędną – upewnił ją.
Nagle fali szczęścia, które ją zalało, ustąpił żal. Zrozumiała jak wspaniałe rzeczy musi on potrafić i jak bardzo ona różni się od niego. Rzeczy, które jej sprawiają trudność, on może załatwić w parę chwil. Jej problemy muszą być dla niego łatwe i proste do rozwiązania. Z drugiej strony jak niewiele musiałby się wysilać gdyby przyszło mu żyć tak jak ona żyje. Spoważniała i zamyśliła się na chwilę, gdy w końcu wypowiedziała swoją myśl na głos:
- Muszę być dla ciebie strasznie nudna.
Zobaczyła na jego twarzy gniew. Wciągnął powietrze przez nos i nie wypuszczał przez chwilę, jakby coś mu nie pozwalało.
- Nudna? – odetchnął w końcu.
- Tak, nudna – powtórzyła. – Nie należę do świata, w którym można sobie wyczarować kwiaty jesienią.
Chciała zejść z powrotem na ziemię i gdy wysunęła nogę do przodu i zgięła się by podeprzeć się prawą ręką, poczuła pod palcami jego dotyk, a potem jego ręka ścisnęła jej dłoń i stanęła obok niego. Zobaczyła jego zdenerwowanie z bliska, jego twarz położona kilka centymetrów od niej nawet nie drgnęła, ale oczy pokazywały, że wytrąciła go z równowagi. Zamknął oczy i puścił ją odchodząc szybko parę kroków.
- Nie należysz do mojego świata – przyznał. - Ale mnie to nie obchodzi... Nie obchodzi mnie to, nie obchodzi... - powtarzał, a łzy, które pojawiły się w jego oczach, przeczyły temu tak bardzo, że Cloe poczuła ogromny smutek i ukryła go w nieszczerym uśmiechu.
Od dziesięciu minut przyglądała się jego ruchomej fotografii przyklejonej do ściany. Był na niej trochę młodszy, niezadowolony, ale w jego oczach nie było tego bólu, który tyle razy czuła. Jaki był wtedy? Czy zmienił się od tamtego czasu? Zadając sobie te pytania, oderwała zdjęcie i usiadła z nim na kanapę. „Tak musiało być, zjawił się po to bym dowiedziała się, że Lena nie wróci. Teraz muszę się pogodzić z tym, że on też nie wróci.” Przetarła wilgotne oczy i położyła zdjęcie na stolik.
Około godziny później była już po kąpieli, ubrana i gotowa do drogi. Postanowiła, że pojedzie do Muzeum i zrobi jeszcze kilka zdjęć, by zacząć artykuł, wyjść z domu i odwrócić swoje myśli od Dracona. Nie widziała go już ponad dwa tygodnie i nigdy wcześniej nie przeżyła dwóch tygodni równie przykrość jak te. Chciała się otrząsnąć i wrócić do swoich spraw. Wzięła torbę i otworzyła drzwi, na dworze było chłodno, szaro i zapowiadał się deszcz. Wróciła do domu po parasolkę i przekręciła kluczyk w zamku.
Schodziła po schodkach, gdy nagle zdała sobie sprawę, że ktoś stoi przy furtce. Młoda dziewczynami z blond długimi włosami i jasnymi oczami, ubrana w czarną sukienkę przylegającą do ciała i trzymająca w dłoni złożony parasol w tym samym kolorze, przyglądała się jej i najwyraźniej na nią czekała.
Wybitny! | ![]() |
0% | [0 głosów] |
Powyżej oczekiwań | ![]() |
100% | [1 głos] |
Zadowalający | ![]() |
0% | [0 głosów] |
Nędzny | ![]() |
0% | [0 głosów] |
Okropny | ![]() |
0% | [0 głosów] |
Oj, czyżby konfrontacja i zapowiadana zemsta?
Rozdział ciekawy, cieszę się, że opisałaś ich spotkanie. Sytuacja z róźami była...czarująca! Do czasu oczywiście
Nawet nie masz pojęcia, jak się uśmiałam na fragmencie, w którym Draco opowiadał o swoim ,,talencie" do eliksirów i zapale, który nagle stracił, gdy zmienił się nauczyciel. Faworyzacja Snape'a jest talentem, prawda?
No chyba, że nie trzymasz się fabuły, wtedy nie ma problemu - jestem w stanie wyobrazić sobie Dracona jako mistrza eliksirów