Rekord osób online:
Najwięcej userów: 303
Było: 16.01.2023 02:39:51
Współpraca z Tactic Games
>> Czytaj Więcej
Wydanie stworzyli: Nieoryginalna, Klaudia Lind, Anastazja Schubert, Takoizu, CoSieDzieje, Syriusz32.
>> Czytaj Więcej
Jak wyglądało życie Gauntów? Powstał film, który Wam to pokaże.
>> Czytaj Więcej
W sierpniu HPnetowicze mieli okazję spotkać się w Krakowie. Jak było?
>> Czytaj Więcej
Wydanie stworzyli: Klaudia Lind, louise60, Zireael, Aneta02, Anastazja Schubert, Lilyatte, Syrius...
>> Czytaj Więcej
Wydanie stworzyli: Klaudia Lind, Hanix082, Sam Quest, louise60, PaulaSmith, CoSieDzieje, Syriusz32.
>> Czytaj Więcej
Każdy tatuaż niesie ze sobą jakąś historię. Jakie niosą te fanowskie, związane z młodym czarodzie...
>> Czytaj Więcej
Hermiona spędza weekend w Norze, gdzie dostaje listy z Hogwartu, po czym wybiera się na zakupy na...
>> Czytaj Więcej
Hermiona spędza weekend w Norze, gdzie dostaje listy z Hogwartu, po czym wybiera się na zakupy na...
>> Czytaj Więcej
Hermiona wraz z Ronem wybierają się do Australii, aby odszukać rodziców Hermiony i przywrócić im ...
>> Czytaj Więcej
Hermiona wraz z Ronem wybierają się do Australii, aby odszukać rodziców Hermiony i przywrócić im ...
>> Czytaj Więcej
W głębi Zakazanego Lasu dochodzi do spotkania dwóch poszukiwanych śmierciożerców. Omawiają plany ...
>> Czytaj Więcej
W Hogwarcie trwają ostatnie prace mające na celu przywrócenie zamku do dawnej świetności. Nowy mi...
>> Czytaj Więcej
W Hogwarcie trwają ostatnie prace mające na celu przywrócenie zamku do dawnej świetności. Nowy mi...
>> Czytaj Więcej
4.01.1990 r.
Zapłakana Minerwa siedziała przy jednym z łóżek w Skrzydle Szpitalnym. Na śnieżnobiałej pościeli leżał drobny chłopiec. Spoglądając na jego twarz od razu można było się domyślić, że męczy go wysoka gorączka. Małe usta nerwowo szeptały niezrozumiałe słowa. Kolejny wieczór zaczynał się potwornymi koszmarami, na które nie było lekarstwa. Harry Potter wyglądał od kilku dni jak siedem nieszczęść. Profesor McGonagall po raz setny wygładziła kołdrę otulającą chłopca i zmieniła kompres na jego czole. Wpatrywała się w Harry'ego pragnąć odgonić złe sny z jego umysłu, ale w głębi duszy wiedziała, że to nic nie można zrobić. Harry po raz kolejny stracił wszystko co miał.
- Ile ten chłopiec jeszcze musi wycierpieć? - zapytała sama siebie i załkała. Jej szloch wywołał panią Pomfrey z jej gabinetu. Pielęgniarka zebrała na tacę wieczorną porcją eliksirów dla Harry'ego i ruszyła w stronę jego łóżka. Leki odstawiła na szafkę i zwróciła się w stronę Minerwy.
- Łzy dają ukojenie, to prawda... Ale chłopiec potrzebuje naszego ciepła i wsparcia, więc wszyscy musimy być silni teraz, Minerwo, musimy być silni.
- Poppy, ja nie rozumiem jak to się mogło stać. Zawsze byłam przekonana, że w zamku jesteśmy bezpieczni... A tu takie zaskoczenie. - Minerwa ciszo zaszlochała.
- Może powinnaś pójść się położyć? Siedzisz tu od sylwestrowej nocy, nie wyglądasz dobrze - zasugerowała pielęgniarka.
- Nie, Poppy, dziękuję, ale obiecałam Albusowi, że będę czuwać nad Harrym.
Pani Pomfrey kiwnęła głową i okryła ją wełnianym pledem. Wróciła do szafki i zaczęła odmierzać dawki lecznicze dla chłopca.
- Będziesz musiała go znów obudzić? - odezwał się nauczycielka.
- To konieczne, bez tych eliksirów jego stan na pewno się pogorszy - zamyśliła się. - Wiem, że nie wygląda teraz dobrze, ale ten apatyczny stan i koszmary, które go dręczą, pogorszą się bez leków.
Minerwa sapnęła cicho i zaczęła się kołysać. Obudzenia Harry'ego dzisiejszego ranka było chyba najgorszym wspomnieniem jej życia. Kiedy Harry się wybudził zaczął rzewnie płakać i wołał tylko Severusa, nie zwracając uwagi na nikogo. To nieprawdopodobne, że w ciągu tych trzech miesięcy chłopiec tak szybko przyzwyczaił się do Snape'a, a przede wszystkim go pokochał. Nigdy nie wyobrażała sobie, że Severus, wielki wróg Jamesa Pottera, zostanie ojcem zastępczym jego dziecka. Nigdy nie przyszłoby jej to do głowy. A to jednak stało się faktem. Oczywiście w jakiś sposób było to konsekwencją śmierci Jamesa, z czym do tej pory nie mogła sobie poradzić. Gdyby James żył i Harry był chory, to była pewna, że wszedłby teraz tutaj i ukoił ukochanego syna udręczonego bólem. Odpowiedzialny ojciec by tak zrobił. A Harry znów został pozbawiony rodzica... Drzwi Skrzydła Szpitalnego o mało nie wypadły z zawiasów, gdy otworzył je wysoki czarodziej.
- Poppy, doceniam to co robisz, ale odsuń się. I proszę, pozwól mi przytulić mojego syna.
3.01.1990 r.
Dumbledore przechadzał się po swoim gabinecie i zastanawiał się, co w tej sytuacji powinien zrobić. Nie spodziewał się, że ciało Snape'a będzie w takim stanie, gdy je znajdzie, bo co do tego, że znajdzie ciało Snape'a nie miał wątpliwości. Ropiejące, otwarte rany, z których nadal sączyła się krew... Wspomnienie klątw, które musiały go trafić. Albus nie mógł usunąć tego widoku z przed oczu. Żałował, że nie potrafił uchronić Severusa przed takim losem. Żałował, że nie potrafił mu po ludzku pomóc, był na to za słaby. Wyobrażał sobie przerażenie Snape'a, kiedy zrozumiał w jaką pułapkę Lucjusza wpadł. Z pewnością poświęcił kilka sekund na rozpacz. Te same kilka sekund mógł wykorzystać na przygotowanie się do ewentualnej walki, ale widać tego nie zrobił i pierwsza fala zaklęć silnie raniła jego ciało. Dumbledore uronił łzy nad tragedią przyjaciela...
2.01.1990 r.
Tłum na holu głównym rozstąpił się, gdy na samym środku aportował się Albus Dumbledore. Nie oglądając się na nikogo ruszył szybkim, dziarskim krokiem do wind usytuowanych na końcu korytarza. Wsiadł do jednej z nich, a przez wzgląd na jego rozgniewany wyraz twarzy czarodzieje w niej zebrani uciekli w popłochu. Wtedy Dumbledore powiedział:
- Gabinet minister magii. - I winda natychmiast ruszyła. Po kilkunastu sekundach był już na miejscu. Milicenta Bagnold swoje miejsce pracy umieściła na ostatnim piętrze ministerstwa. Nie było tu żadnego innego gabinetu. W szerokim korytarzu znajdowało się tylko biurko jej asystenta. Młody Bletchey dostał palpitacji, kiedy Albus stanął przed jego kontuarem.
- Nie... był... pan... szanowny... profesorze - zaczął jąkając się i czerwieniąc po same uszy, ale Dumbledore nie pozwolił się zbyć.
- Jestem pewien, że pani minister znajdzie dla mnie czas - odpowiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu. Na te słowa z gabinetu wyszła Milicenta. Dumbledore był pewien, że wiedziała o jego obecności w ministerstwie od chwili aportacji.
- Dumbledore, doprawdy, chyba wiesz, że kultura wymaga, aby nie zjawiać się nieproszonym tam gdzie cię nie zaproszono? - spojrzała na niego z politowaniem.
- Doprawdy, pani minister, wystarczy również odrobina kultury, aby wiedzieć, że na listy się odpowiada.
Milicenta wyglądała jakby ktoś zdzielił ją w twarz. Bletchey ze strachu się zapowietrzył, bał się nawet zaczerpnąć powietrza. Minister magii fuknęła i pozostawiła otwarte drzwi. Jej ciche bąknięcie profesor potraktował jako "proszę". Wszedł za nią do gabinetu i zamknął za sobą drzwi. Milicenta od razu ruszyła do ataku.
- Dumbledore, co tu robisz? Chyba dość wyraźnie dałam ci do zrozumienia, że nie jesteś tu mile widziany! Siejesz panikę. To co stało się z tym twoim śmierciożecą nikogo nie nie obchodzi, rozumiesz?
- Pani minister obawiam się, że pozwala pani sobie na zbyt wiele. Życie każdego człowieka jest cenne, bez względu na to jakie decyzje w życiu podjął. Severus uczynił wiele dobrego dla czarodziejskiego świata. Jako mistrz eliksirów dokonał wielu ważnych odkryć...
- Och, przestań zanudzać mnie tymi bajeczkami. Każdy auror pracujący w ministerstwie magii ma moją zgodę na wykończenie każdego śmierciożercy. Nie obchodzi mnie w jaki sposób to zrobi. Mam gdzieś konwencję o prawach skazańców. Chcę by każdy, kto popierał Sam-Wiesz-Kogo, zdechł. Jeśli przy okazji będzie cierpiał - tym lepiej.
- Bycie głową ministerstwa naszego świata nie daje ci prawa...
- Zapewnia nam niezbywalne prawo do zabawy.
W gabinecie zapadła nieprzyjemna cisza. Albus przyglądał się uważnie pani minister, która z lubieżnym uśmiechem na twarzy sięgnęła po ciasteczka oblane lukrecjową masą. Zupełnie zignorowała swojego gościa. Dyrektor Hogwartu przyglądał się jej jeszcze kilka minut po czym wstał bez słowa. Dopiero przy drzwiach odwrócił się i powiedział beznamiętnie:
- Pani minister, jestem zmuszony złożyć wniosek do Wizengamotu o usunięcie pani ze stanowisku. Chyba już czas na emeryturę. Nikt nie ma prawa, aby zabawiać się kosztem życia i zdrowia innych. Do widzenia.
Milicenta zakrztusiła się. Jej okrągła buzia zrobiła się czerwona i nie mogła złapać oddechu. Próbowała go zatrzymać, ale nie zdążyła. Wpływ Dumbledore'a na członków Wizengamotu oznaczał dla niej, że jego słowa się spełnią. Więc może lepiej, aby sama odeszła. Już teraz.
noc z 31.12.1989 r. na 1.01.1990 r.
Nie miał nawet czasu się zastanowić. Poczuł szarpnięcie w okolicy pępka. Usłyszał płacz dziecka, płacz Harry'ego. Wszystko zawirowało. Nie mógł zebrać myśli. Nie wiedział, gdzie jest jego różdżka. Nagle uderzył stopami o grunt. Nie widział napastników. Zobaczył tylko zielone światło.
- Morsmordre! - wrzasnął Yaxley, szalony ze szczęścia, że poszło im tak łatwo i wyczarował Mroczny Znak. Zwrócił tym wszystkich uwagę na siebie. Severus wykorzystał ten moment by strzelić zaklęciem petryfikującym w Goyle'a, a wokół siebie roztoczył zaklęcie tarczy. Wiedział, że nie wytrzyma ono zbyt długo, ale potrzebował czasu. Lucjusz zaklął ze złości i zaczął ciskać w niego zaklęciami. Carrow i Macnair do niego dołączyli. Yaxley tylko bezmyślnie stał. Malfoy odwrócił się, by na niego spojrzeć i ujrzał jego zdradziecki uśmiech, po którym się aportował. Lucjusz wściekle wrzasnął. Poczuł rozrywający ból, jednocześnie z gniewu wobec Yaxleya i zaklęcia rzuconego przez Snape'a w stronę Carrowa. Sectumsempra... Amycus upadł targany silnym bólem. Furia Snape'a napędzała go do walki. Walczył teraz z Macnairem i Lucjuszem. Zaciekle wymieniali magiczne ciosy. Malfoyowi udało się rzucić zaklęcie obumarcia na rękę Severusa, co spowodowało, że miał trudności w sprawnym czarowaniu uników. Snape starał się myśleć tylko o Harrym. Powtarzał sobie w myślach, że musi dla niego przeżyć. Rozbroił Macnaira, który upadł ze zdziwienia. Spojrzał na niego z nienawiścią.
- Avada Kedavra!
Jego wzrok stał się martwy, tak jak cały on. Lucjusz był rozeźlony. Ta noc miała do niego należeć. Snape już dawno powinien leżeć martwy. Wymierzył w niego różdżkę i był gotowy zakończyć tą walkę, gdy drzwi salonu się otworzyły. Do pokoju wbiegł Draco. Na jego twarzy malowało się przerażenie. Nie rozumiał dlaczego ojciec i wujek walczą. Nie zwrócił uwagi na martwe ciała. Przywarł do ojca, kiedy ten wypowiadał zaklęcie swego dawnego przyjaciela.
- Sectumse... - ugodził go tylko lekko, gdyż Severus aportował się z trzaskiem. Malfoy zadygotał ze złości i własnej głupoty. Dlaczego nie pomyślał o zabezpieczeniu przeciwaportacyjnym po zjawieniu się śmierciożerców? Splunął ze złością. Draco się trząsł. W drzwiach pojawiła się Narcyza. Kiedy ujrzała leżących mężczyzn zdusiła krzyk i natychmiast zaczęła szeptać przeciwzaklęcia. Goyle doszedł do siebie, ale Amycus nie odzyskał przytomności. Narcyza rozejrzała się po pokoju specjalnie omijając wzrokiem ciało Macnaira.
- Gdzie jest Yaxley?
- Uciekł.
Na zegarze wybiła północ.
Severus wylądował w gabinecie Dumbledore'a. Podziękował mu w duchu za możliwość aportacji w każdej części zamku. Jego gabinet był wprawdzie pusty, ale był pewny, że portrety za chwilę zaalarmują starca. Zaklęcie Macnaira, którym ugodził go przed śmiercią spowodowało ropiejące, krwawe rany. Obumarła ręka zwisała bez życia. Snape miał wrażenie, że za moment umrze, mimo że przed chwilą wymknął się śmierci. Przy życiu podtrzymywała go tylko myśl o Harrym.
Miał dla kogo żyć.
Wybitny! | 0% | [0 głosów] | |
Powyżej oczekiwań | 100% | [1 głos] | |
Zadowalający | 0% | [0 głosów] | |
Nędzny | 0% | [0 głosów] | |
Okropny | 0% | [0 głosów] |
Ehh... mam mieszane uczucia. Wolałam chyba by umarł, ale ja nie jestem fanką bohaterów Twojej serii., więc może dlatego.
Mam mieszane uczucia po tym epilogu, ale raczej mi się nie podobał.
Jednakże ja fanką tego całego SmH nie jestem i nie byłamz ale Twój ff jest naprawdę dobry i będę go polecala bo warto dla samych wrażeń estetycznych.
Więc pisz dalej, a będę czytała, chociaż do Snarry czy Drarry czy inne tego typu pomysły mogą być dla mnie za mocne, to postaram się czytać wszystko inne co wstawisz.
Dziękuję za te historie <3