Hermiona znajduje sposób na Smitha i szokuje Ginny i Harry\'ego
Hermiona poszła do kuchni pomóc trochę pani Wesley. Miała nadzieję uniknąć opowiadania każdemu z osobna, jak cudowną ma pracę, jak wspaniale jej się układa i że wszystko u niej w porządku. Kiedy z garnków zaczęły wydobywać się wspaniałe zapachy, Molly kazała jej iść przed dom, gdzie wszyscy usiedli przy dużym stole zastawionym lekkimi sałatkami i wędliną. Usiadła miedzy Ginny i Angeliną, na wprost Harry'ego i George'a i natychmiast z Ginny zarzuciły Angelinę tysiącami pytań o samopoczucie, dziecko i tego typu sprawy. Harry i George podśmiewali się cały czas, że tylko pozwolić usiąść kobietom razem i zawsze się tak kończy.
Wkrótce zostały podana pieczeń z indyka w duszonych warzywach i rozmowy na dłuższy czas przycichły.
Hermiona i Ginny pomogły pani Wesley w sprzątnięciu ze stołu. Zebrały na dwie kupki wszystkie talerze i wylewitowały je do kuchni, Hermiona rzuciła zaklęcie i naczynia zaczęły się same myć. Ginny wróciła po chwili z wielką misą ze sztućcami i z głośnym brzękiem wrzuciła je do zlewu.
– Nie wiem, co się dzieje z mamą – powiedziała. – Od jakiegoś czasu ciągle jemy drób. Kurczaki, kaczki, indyka...
– Nie lubisz?
– Lubię, ale jak tak dalej pójdzie, to mi pióra wyrosną...
Obie wybuchnęły śmiechem.
– Jaki jest jej patronus? Nie kurczak przez przypadek?
Rudowłosa wzruszyła ramionami i wyjęła talerzyki na ciasto.
– Wiesz, że nie wiem? Może i coś w tym jest...
– Najważniejsze, że nadal cudownie gotuje. – Hermiona przypomniała sobie natychmiast Severusa i jego komplementy po zjedzeniu zapiekanki z ziemniaków i uśmiechnęła się pod nosem.
– Psst! Idzie! – rzuciła szeptem Ginny i zaczęła szukać sztućców. – Mamo, gdzie są widelczyki?
– Myślisz, że jak skończyłaś Hogwart, to możesz zapomnieć wszystkie zaklęcia? – sapnęła Molly, stawiając na stole puste półmiski po duszonych warzywach. – Accio widelczyki!
Ginny puściła ukradkiem oko do przyjaciółki.
– Nie wiedziałam, czy są jakieś w domu i nie chciałam w razie czego przyzwać żadnych od sąsiadów – powiedziała gładko. – Trochę by się zdziwili, jakby zobaczyli fruwające sztućce..
– Uważaj, bo jeszcze ci uwierzę...
Molly wylewitowała na stół duży tort czekoladowy z kremem i wiśniami i zaczęła go dekorować świeczkami. Gdy wbiła ostatnią, dziewiętnastą, pierwsza, oczywiście wbita z tyłu, przechyliła się na bok. Hermiona już chciała się pochylić i ją poprawić, kiedy Molly ją odciągnęła.
– Poczekaj... – powiedziała i zdjęła jej długi włos z ramienia. – To chyba twój... niczyje inne nie są takie splątane – uśmiechnęła się, przechyliła w kierunku zlewu i wrzuciła go tam.
Hermionę nagle olśniło. To było przecież takie proste! Severus nie musiał się ukrywać przed Smithem! Należało po prostu podsunąć mu włos kogoś innego!
– Hermiono? – spytała Molly widząc, że dziewczyna patrzy cały czas w stronę zlewu. – Wszystko w porządku?
Hermiona ocknęła się i rozjaśniła twarz w uśmiechu. Poczuła, że kamień spada jej z serca.
– Ależ oczywiście, pani Wesley! – uściskała ją mocno. – Nie przejmujcie się mną... zaraz do was przyjdę!
I pobiegła do łazienki.
Nie mogła czekać! Chciała jak najszybciej napisać do Severusa, powiedzieć mu, że jest sposób na Smitha! Najchętniej powiedziałaby mu to osobiście, ale przecież nie mogła tak po prostu opuścić urodzin Harry'ego. Promieniejąc radością i czując się nagle lekka jak ptak, wyjęła pospiesznie pergamin i stuknęła weń różdżką.
– Znalazłam sposób na Smitha! Spotkajmy się jutro u mnie. O siódmej. Ubierz się w mugolskie ubranie.
Patrzyła przez chwilę na pergamin, ale odpowiedź się nie pojawiała. Już miała zacząć go składać, kiedy zobaczyła litery napisane jego charakterem pisma.
– Wspaniała nowina. Z góry ci dziękuję. Wszystko w porządku? Dobrze się bawisz?
– Cudownie! Dziękuję za porady. Miałeś jak zwykle rację. Ale chyba jednak wzięłam z ciebie przykład, bo do tej pory przypomina prześcieradło.
– Gratulacje. Miłego wieczoru i do jutra.
– Dobranoc, Severusie.
– Dobranoc, Hermiono.
Westchnęła i zanim złożyła pergamin, przycisnęła go do ust, a potem przytuliła do twarzy. To była choćby namiastka jego, ale musiała jej wystarczyć. Przynajmniej na razie...
Boże, proszę...
Wróciła do stołu w o wiele lepszym nastroju. Przegapiła dmuchanie świeczek, ale w ramach pocieszenia dostała największy kawałek ciasta.
– Co tak nagle uciekłaś? – spytała Ginny, wydłubując z tortu owoce.
– Bawiłam się w chowanego – odparła Hermiona zdawkowo.
– Jakieś sekreciki?
– Jak będziesz w moim wieku, też będziesz miała parę – mrugnęła do niej okiem.
– Nie próbujesz przypadkiem na siłę się postarzeć?
Hermiona spojrzała uważnie na przyjaciółkę. Czyżby jej się zdawało, że Ginny miała domyślny uśmieszek na twarzy? Czy też powiedziała tak po prostu odpowiadając na jej aluzję, że jest jeszcze za młoda?
– O ile wiem, to niedługo skończysz osiemnaście lat, a ja dwadzieścia – nieświadomie uniosła brwi do góry i odchyliła głowę.
Ginny pokiwała głową.
– Przerażające. Chyba trzeba cię będzie odprowadzić dziś do domu.
– Czemu odprowadzić... do domu? – tym razem Hermiona pogubiła się zupełnie.
– Wiesz, skoro jesteś już taka stara, za chwilę zapomnisz gdzie mieszkasz...
Zachichotały radośnie, zwijając się w pół. Harry podszedł do nich z zainteresowaniem. Ponieważ Angelina gdzieś poszła, wziął jej krzesło i przestawił koło dziewczyn.
– Mogę się dołączyć? O czym mówiłyście?
– Nie pamiętam – zażartowała Hermiona i obie znów zaczęły się śmiać, z tym, że Ginny nie przełknęła jeszcze ciasta, więc po chwili złapała się za policzki jęcząc głośno.
– To boli... przestań!
Harry mimo woli się uśmiechnął. Po chwili obie dziewczyny się uspokoiły, obróciły w jego kierunku i Hermiona zaczęła pytać chłopaka o plany na przyszły rok w Szkole Aurorów. Harry odpowiadał chętnie – zdał wszystkie egzaminy z bardzo dobrymi ocenami i był w ścisłej czołówce na swoim roku.
– Przyszły rok będzie jeszcze cięższy – powiedział radośnie.
– Nie sądziłam, że to jest możliwe, ale jak widać cuda się zdarzają – dorzuciła Ginny, robiąc minę do Hermiony.
– Kupiłem już wszystkie książki i nawet zacząłem je czytać... najgorsza jest procedura śledcza, nic z tego nie rozumiem...
Hermiona odmrugnęła do przyjaciółki.
– Jesteś pewien, że książka jest po angielsku?
– Zaraz was obie ususzę i powiem, że to w ramach ćwiczeń z obezwładniania przeciwnika – zagroził im Harry na pozór poważnym tonem.
– Praktyka czyni mistrzem – zachęciła go Ginny. – Ale odradzam. Chwila przyjemności, a potem kto ci będzie pomagał robić notatki? Wyobraź sobie, już zaczął się uczyć – zwróciła się do przyjaciółki.
– Poproszę Stworka.
– Do innych przyjemności też? – obie dziewczyny zachichotały na nowo.
Harry skrzywił się strasznie.
– Panno Wesley, ostrzegam...
– Swoją drogą, Stworek robi coraz lepsze jedzenie – spoważniała Hermiona. – Jakiś czas temu przez przypadek załapałam się na wspaniałą kolację – opowiedziała im o tym w paru słowach.
– Udało ci się to wszystko zjeść? – spytała Ginny, bo znała już hojność skrzata w nakładaniu jedzenia.
– Udało, ale na dwa razy. Inaczej wyglądałabym jak szafa trzydrzwiowa z lustrem. No i Krzywołap też się próbował załapać. Ale jemu to zawsze mało.
Harry'emu to coś przypomniało.
– Właśnie, jeśli już mowa o Krzywołapie. Parę dni temu czytałem wypowiedź Snape'a w sprawie nowej szkoły... i coś wspominał o wypiciu wielosokowego z kocim włosem.
– I co?
– Wygląda na to, że wie o tym, że w drugiej klasie uwarzyliśmy wielosokowy i ty przemieniłaś się w kota. Powiedz, on od dawna już o tym wiedział, czy powiedziałaś mu ostatnio?
Hermiona spojrzała na przyjaciela w zamyśleniu. Pomyślała równocześnie o rozmowie sprzed paru miesięcy na ten temat i o tym, że niedługo Smith będzie pił eliksir, żeby przemienić się w Severusa. To podsunęło jej cudowny pomysł... Uśmiechnęła się radośnie już na samą myśl o tym, że mogą załatwić Smitha w taki sam sposób.
– Och, wiedział od dawna. Rozmawialiśmy o tym parę miesięcy temu i też się zdziwiłam, że o tym wie.
– Jakim cudem? – spytała Ginny.
– Bo to właśnie Severus warzył eliksiry, które piłam, żeby zrzucić tą kocią sierść. Pani Pomfrey tylko mi je podawała, bo...
– Hermiono... – przerwał jej Harry, patrząc na nią wielkimi oczami. – Co powiedziałaś...?
Hermiona nie zrozumiała, o co mu chodzi.
– Przecież pani Pomfrey nie umie warzyć eliksirów, co się dziwisz?
– Nie o tym mówię... Severus? Nazywasz Snape'a „Severus"?!
Hermiona zamarła na chwilę. Oboje spoglądali na nią zaskoczeni.
– Tak – odparła nagle poważniejąc. – Nazywam go „ Severus". A co? To takie dziwne?
– "Dziwne"? Jak po tym wszystkim... możesz nazywać go "Severus"?!
– Dokładnie tak samo, jak on może mówić do mnie "Hermiono" – dziewczyna wyprostowała się i zmarszczyła brwi. – I "po czym wszystkim", przepraszam?
Chłopak przewrócił oczami i prychnął nerwowo.
– Taką masz krótką pamięć? Po tym, jak nas traktował przez te wszystkie lata... !
– Harry, twoja pamięć jest najwyraźniej jeszcze krótsza niż moja – wybuchnęła Hermiona. – Przez dwadzieścia lat narażał własne życie, żeby chronić twoje, moje i wszystkich tutaj dookoła! Przeszedł przez piekło, które zgotowali mu ludzie, których mimo wszystko nie zawahał się bronić aż do końca! A że nas źle traktował jak byliśmy w szkole? Dziwisz mu się? Kochasz Ginny, prawda? Co byś zrobił, gdyby wolała Malfoya zamiast ciebie? Gdyby to za niego wyszła i jemu urodziła dziecko? Kochałbyś je? Nie sądzę! Nie wiem nawet, czy potrafiłbyś się zdobyć na to, żeby je chronić, tak jak to robił dla ciebie Severus! – każde zdanie mówiła coraz cichszym szeptem, co wcale nie oznaczało, że brakowało w tym emocji. – W każdym razie ja bym nie potrafiła. – dodała ciszej, zwieszając głowę.
Wszyscy troje siedzieli przez chwilę z milczeniu. Harry zacisnął mocno zęby i złapał się za głowę, zaś Hermiona poczuła, jak pieką ją oczy. Przez chwilę mrugała szybko, chcąc ukryć przed innymi, jak bardzo ją ta rozmowa poruszyła.
W końcu odezwała się Ginny kładąc im obojgu ręce na ramionach.
– Oboje macie rację. Nie jest łatwo przestać nienawidzić kogoś po tylu latach, do tego potrzeba czasu i nowych wspomnień, nowych faktów, które to uczucie mogą zmienić. Miona, ty miałaś tą szansę. Mogę sobie tylko wyobrazić przez co musieliście przejść, żeby teraz być przyjaciółmi. Harry widział tylko jego wspomnienia i był na procesie. I fakt, że wtedy potrafił go publicznie bronić to już i tak dużo. Teraz widzimy, co się dzieje. Harry, nie zaprzeczysz, bo przecież sam mówiłeś, że to dobrze, że on jest znów po dobrej stronie... Potrzeba ci tylko więcej czasu, żeby to zrozumieć.
Chłopak skinął głową i westchnął ciężko. Ginny sięgnęła na stół po serwetkę i podała ją przyjaciółce.
– Po co... – spytała Hermiona.
– Jeśli chcesz mi wmówić, że te plamy na spódnicy są z powodu deszczu, to ci odpowiem, że jest bardzo zlokalizowany.
Hermiona otarła sobie oczy i spojrzała na Harry'ego.
– Przepraszam, Harry. Ginny ma rację. Powinnam pomyśleć, a nie na ciebie warczeć. To nie twoja wina.
Harry uśmiechnął się słabo.
– Zgadzam się z tobą, Ginny ma rację – pocałował swoją dziewczynę w policzek. – Będę musiał przestać myśleć o Snapie tylko w kategoriach naszego profesora. Po prostu...
– Jeśli to ci może pomóc... – Hermiona już trochę myślała, czy może powiedzieć im o nowym przedmiocie w Hogwarcie i doszła do wniosku, że tak. Przecież wszyscy uczniowie od czwartej klasy wzwyż dostali już listę nowych podręczników i zobaczyli, że mają sobie kupić "Powstanie i Upadek Czarnej Magii". – Severus chce wprowadzić nowy przedmiot od przyszłego roku. Nazwał go "Historią Nowoczesną". Wszyscy od czwartej klasy aż do OWUTEMÓW będą się tego uczyć.
– Co to jest dokładnie?
– Historia i geneza pierwszej i drugiej wojny czarodziejów. Chodzi o to, żeby pokazać do czego prowadzą głupie uprzedzenia do mugoli, brednie o wyższości czystej krwi i twierdzenie, że niektórzy są lepsi od innych tylko dzięki przynależności do pewnych grup społecznych. Severus uważa, że im więcej będzie się o tym mówiło, im więcej ludzkich tragedii będzie można przez to zobaczyć, tym większe szanse na to, że dzisiejsza młodzież nie podejmie niektórych złych decyzji.
Harry i Ginny spojrzeli po sobie, a Hermiona dodała.
– Nie mówił mi, ale sądzę, że teraz bardzo żałuje, że swego czasu przystał do Śmierciożerców. Z tego, co wiem, jego dzieciństwo to był horror i może dlatego uległ pewnym wpływom... I teraz chce zrobić wszystko, żeby uchronić innych przed popełnieniem tego samego błędu.
– To... bardzo dobry pomysł – powiedział w końcu Harry. – Ma już nauczyciela?
Hermiona rozluźniła się i sięgnęła po szklankę soku dyniowego.
– Nauczyciela już znalazł. Ponoć jest rewelacyjny...
– Lockhart? – spytała jadowicie Ginny.
Harry i Hermiona parsknęli śmiechem i dziewczyna pokręciła głową.
– Nie wiem, czy jest przystojny, bo go nie widziałam i możecie się domyślać, że nie jest to kryterium, które Severus bierze pod uwagę. Ale podobno cudownie opowiada. W każdym razie udało mu się zafascynować Severusa rozmową o parzeniu herbaty.
Można było odnieść wrażenie, że Hermiona do tej pory powstrzymywała się o mówieniu o Severusie Snapie i teraz, kiedy już Ginny i Harry dowiedzieli się więcej o ich przyjaźni, nie mogła się powstrzymać. Jakby odczuła wielką ulgę.
– Ale nie ma podręcznika. Na początku uczniowie mogą korzystać z "Powstania i Upadku Czarnej Magii", ale potem...
– Nie mów, że wezmą którąś z tych książek, które widziałem w Esach i Floresach. To kupa bzdur! – zaniepokoił się Harry.
Hermiona dopiła sok do końca i odstawiła szklankę, przy okazji rzucając okiem, czy nikt nie zwrócił na nich uwagi, ale wszyscy byli zajęci rozmową między sobą.
– Nie, żadnej z nich nie chce. I... właśnie piszę mu coś swojego. Coś w rodzaju notatek z lekcji – wyjaśniła skromnie.
– Na twoich notatkach wielu udało się skończyć Hogwart – uśmiechnęła się Ginny. – Nawet w mojej klasie z nich korzystaliśmy. Jednym słowem będą mieli wspaniały podręcznik!
Atmosfera między nimi rozluźniła się wyraźnie i zaczęli żartować i śmiać się. Harry spytał, kiedy Hermiona zostanie panią profesor, a Ginny – kiedy opublikuje wszystkie swoje notatki.
W sumie Hermiona mogła powiedzieć, że spędziła całkiem miły wieczór. Zobaczyła na nowo wiele bliskich jej osób, przestała choć na chwilę myśleć o Smithie i martwić się o Severusa, nawet na jakiś czas udało się jej o nim zapomnieć. Nie na długo. Kiedy zobaczyła George'a całującego Angelinę, coś w niej cicho jęknęło.
Czasami kątem oka spoglądała w kierunku krańca stołu, gdzie siedział Ron. Rozmawiał z Percym i jego żoną i nie wyglądał na zachwyconego. Nagle błysnęła jej w głowie myśl, że przecież Ron jest w Szkole Aurorów i może mieć jakiś kontakt ze Smithem.
Kolacja już się kończyła. Angelina musiała się położyć już jakiś czas temu, Fleur poszła nakarmić roczną córeczkę, Percy z żoną już zaczęli się zbierać. Korzystając z lekkiego zamieszania Hermiona pochyliła się ku Ginny i machnęła do Harry'ego, żeby się przysunął.
– Słuchajcie, wiem, że już wam o tym mówiłam, ale powtórzę jeszcze raz. Nikomu ani słowa o tym, że pracujemy nad czymś z Severusem. Nawet nie wspominajcie o tym, że się widujemy. Jeśli rozmawiacie między sobą, pilnujcie się, jak możecie. Żadnego ognia na kominku, nikogo w pobliżu. Nie mówcie ani rodzicom, ani Ronowi.
– Ronowi też nie? – skrzywił się trochę Harry. – Wiem, że nie jest wam łatwo się dogadać, ale kiedyś był tym trzecim...
Hermiona potrząsnęła głową.
– Harry, tu nie chodzi o to, czy się dogadujemy, czy nie. Powie coś do kogoś albo ktoś coś usłyszy i my oboje jesteśmy martwi. Już i tak niewiele brakuje.
Harry natychmiast zmienił wyraz twarzy i poklepał ją po ramieniu.
– Przyrzekam ci, oboje nie powiemy ani słowa. Nikomu.
Zaczęła się żegnać ze wszystkimi dookoła. Ron gdzieś zniknął, więc wzruszyła ramionami i opuściła Norę bez pożegnania. Prawdę powiedziawszy, poczuła nawet z tego powodu ulgę.