Podejrzenia Norrisa się konkretyzują, zaś Hermiona i Severus rozmawiają z mugolskim Premierem
Przejrzał rejestry teleportacyjne, sieci Fiuu i toaletowe z ostatniego tygodnia. Miał nadzieję znaleźć jakieś ślady wskazujące, że ma rację, ale nic nie było.
Granger. Nie dawała mu spokoju. Jego nos podpowiadał mu, że coś tu jest nie tak. Nie miał żadnego logicznego powodu jej podejrzewać, ale nie mógł pozbyć się natrętnej myśli o niej.
Pojawiała się co jakiś czas, co prawda na marginesie, ale jednak.
Tyler przyznał mu się jakiś czas temu, że tego wieczora, kiedy rozmawiali o jej nominacji na stanowisko Szefowej PRZPEC, w biurze została jej torba ze wszystkimi rzeczami. Trochę go to niepokoiło. Byli cholernie nieostrożni i powiedzieli wtedy zdecydowanie za dużo.
Zaraz potem nagle ktoś włamał się jej do domu i postanowiła założyć sobie zabezpieczenia na aportację i sieć Fiuu.
Pozbyła się Wesleya i jakoś do tej pory z nikim się nie związała, ani nikt się koło niej nie kręcił... Może po prostu chciała pozbyć się świadka tego, co robi?
Co go najbardziej męczyło to to, że nagle zachciało się jej zdawać egzaminy w Hogwarcie i pojawiła się tam kilka razy w celu ustalenia warunków. Snape zgodził się przyjąć ją tymczasowo, na okres trwania OWUTEMÓW, do Gryffindoru.
Snape. On też go prześladował. On, czy raczej nadzwyczajny traf, który miał i który sprawiał, że szlag trafiał każdą z zasadzek, które zorganizowali. Trzy pod rząd uszły mu płazem. To trochę za dużo jak na zwykłe szczęście.
W czasie ostatniej ktoś mu pomagał i nie była to McGonagall. Ktoś inny. A Granger pojawiała się w Hogwarcie... Gdyby założyć, że Granger i Snape zmówili się przeciw nim, mogło to wiele wyjaśnić...
No i na Rathlin Island pojawili się mugole, a przecież ona była mugolaczką.
To ostatnie było już zdecydowanie zbyt naciągane i sam zdawał sobie z tego sprawę, ale nie mógł pozbyć się wrażenia, że coś tu jest nie tak.
Póki Teddy nie wyliże się i nie wróci do pracy, nie będą mogli dodać jej do listy osób nadzorowanych. Nic straconego. Właśnie szła na dwa tygodnie urlopu i zgodnie z tym, co powiedziała Tylerowi, wybierała się albo sama, albo z rodzicami do Australii.
Dobrze, więc ma dwa tygodnie na poddanie jej ścisłemu nadzorowi. Kiedy wróci, będzie można prześledzić każdy jej ruch i zobaczyć, czy nie ma w tym nic niepokojącego.
Wtorek, 11.08
Obiad w Wielkiej Sali trwał dłużej niż zwykle. Poprzedniego dnia do zamku wróciła Septima Vector, Horacy i Filius Flitwick. Na śniadanie każdy przyszedł o innej porze, bo, szczególnie dla Horacego, pomysł wstania przed dziewiątą rano w czasie wakacji był czystą abstrakcją.
Tak więc w trakcie obiadu Severus i Minerwa musieli wyjaśnić pozostałym, co się dzieje. I powiedzieć to, co chcieli powiedzieć.
Nikt nie zwracał jeszcze uwagi na to, gdzie siadał; wszyscy starali się usiąść jak najbliżej Severusa i Minerwy. W czasie wakacji właśnie z tego powodu często do stołu siadano po obu stronach, nie tylko po jednej, twarzą do czterech stołów uczniów. Nikomu nie chciało się porozumiewać krzykami.
Severus przedstawił całą sytuację z punktu widzenia kogoś zupełnie nie wiedzącego o Norrisie i reszcie. Wyjaśnił, że zareagował ostro na pomysł ograniczenia przyjęć do Hogwartu kierując się kryterium pochodzenia i że dziś zamierza napisać do Proroka i Żonglera w sprawie pomysłu poddania nauczycieli egzaminowi sprawdzającemu kwalifikacje.
– Moje mogą sprawdzać – powiedział z pogardą Filius Flitwick, poprawiając się na podwyższonym dla niego krześle. – Ciekawe, czy wyzwą mnie na pojedynek.
Horacy zaśmiał się głośno, wyobrażając sobie Mistrza Pojedynków poddanego egzaminowi na zaklęcia używane w czasie walki. Ale zanim cokolwiek powiedział, odezwała się oburzona Minerwa.
– Filiusie, tu nie chodzi o to czy masz szansę, czy nie, zdać ten ich egzamin. Tu chodzi o zasady. Najwyraźniej siedzi tam jakiś szaleniec, który sypie zwariowanymi pomysłami. Odizolować w innej szkole dzieci mugolskiego pochodzenia, wprowadzić pozwolenie na posiadanie drugiego dziecka, przymusowe usuwanie ciąży bo KOMUŚ tam się tak podoba... teraz poddanie nauczycieli egzaminom... To nie może dość do skutku!
– Fakt, że w tej chwili widzę potrzebę poddania egzaminowi jedna grupę czarodziejów – powiedziała Septima, marszcząc brwi. – Tych pracujących w Ministerstwie. Ale nie pod względem kompetencji, ale stanu umysłu. Zgadzam się z wami, że nie wolno do tego dopuścić. Severusie, zanim wyślesz list do Proroka i Żonglera, daj mi go, proszę, do przeczytania. Chciałabym się móc pod nim podpisać i być może trzeba będzie napisać ostrzej.
Severus kiwnął głową, a Minerwa uśmiechnęła się do koleżanki.
– Moja droga, jeśli sądzisz, że wypowiedzi Severusa trzeba jeszcze zaostrzyć, to będę musiała dać ci do przeczytania wszystkie jego listy, które wydrukowali w obu gazetach!
Septima spojrzała pytająco na Severusa.
– Z olbrzymią chęcią je przeczytam!
– Nie sądzę, żebym cię zawiódł – powiedział Severus, unosząc do góry kącik ust.
Horacy poprawił trochę szatę, która napięła się na jego jeszcze bardziej niż przed wakacjami wystającym brzuchu i spojrzał w zaczarowany sufit.
– Prawdziwie letnia pogoda... jakieś plany na dzisiejsze popołudnie?
– Nic do końca tego tygodnia – Severus miał zdecydowanie inne plany i przewidywał, że będzie raczej dość zajęty. – Przejrzyjcie wyposażenia waszych sal lekcyjnych i zróbcie listę potrzebnych od września przedmiotów. Horacy, już zająłem się eliksirami, dam ci listę, może będziesz chciał ją uzupełnić. Z przygotowaniem wytycznych dla Opiekunów Domów poczekam na powrót Pomony.
Horacy wyglądał na uszczęśliwionego.
– Wiem, że przed końcem roku narzekała, że trzeba będzie zamówić dużo octu. Chyba zbyt wiele Krukonów i Gryfonów pchało się do pokoju wspólnego Puchonek – zaśmiał się. – Proponuję w tym roku wziąć jakiś wyjątkowo śmierdzący. Jak jeden z drugim zostaną oblani czymś takim, przejdzie im ochota na romantyczne randki...
Severus spojrzał na Horacego zachowując poważny wyraz twarzy. Minerwa parsknęła śmiechem.
– Mówisz, jakby Ślizgonów tam nie ciągnęło.
– Ślizgoni romansujący z dziewczynami z innych domów? – odparł ironicznie Horacy. – Minerwo, cuda się zdarzają, ale przyznam, że ostatnio za wiele ich nie widziałem.
Pora będzie zmienić temat...
– Mam dla ciebie coś specjalnego, Horacy – zwrócił się do niego Severus. – Wybierz się do Zakazanego Lasu po parę brakujących składników. Do tego cuda nie są potrzebne.
Horacemu zrzedła trochę mina. Severus podejrzewał, że ten najchętniej spędziłby całe dnie Pod Trzema Miotłami.
– Nie masz dla mnie nic ciekawszego?
– Oczywiście, skoro prosisz. Porozmawiać z Krwawym Baronem...
Wszyscy wybuchnęli śmiechem słysząc łatwą do przewidzenia odpowiedź.
– Dobrze, już dobrze, pójdę do Zakazanego Lasu...!
Po obiedzie Severus wrócił do swojego gabinetu, żeby napisać do Proroka i Żonglera odpowiedź na artykuł, który ukazał się wczoraj w Proroku, w którym oficjalnie zapowiedziano wprowadzenie Komisji Edukacyjnej. Prorok podawał, że Komisja będzie miała za zadanie przeegzaminować czarodziejów z ich zdolności magicznych i stwierdzić, czy nadają się do pełnienia swoich funkcji. W przypadku, kiedy czarodziej nie wykaże się odpowiednimi umiejętnościami, Komisja albo skieruje go na kursy uzupełniające braki, albo zasugeruje inne, bardziej odpowiednie stanowisko czy zawód.
W tej chwili miały być opracowywane testy kwalifikujące, odpowiednie dla różnych zawodów.
Poniżej artykułu była lista zawodów i stanowisk, które miały być poddane egzaminowi. Nauczyciele w Hogwarcie i innych Wyższych Szkołach byli na czele tej listy, zaraz za pracownikami Ministerstwa.
„Prorok zaskoczył nas informacją, że większość czarodziejów poddana zostanie testom mającym sprawdzić poziom ich wiedzy czarodziejskiej.
W tym celu Ministerstwo zamierza powołać Komisję Edukacyjną, która władna będzie odsunąć każdego z aktualnie sprawowanego stanowiska. Zaiste, członkowie Komisji będą mieli olbrzymią władzę nad resztą społeczności czarodziejskiej.
Nurtują mnie dwa pytania.
Po pierwsze, kto będzie wyłaniał członków Komisji Edukacyjnej? Po drugie, kto będzie sprawdzał ich kompetencje? Nie wątpię bowiem, że ludzie ci poddani zostaną wszechstronnym testom mającym wykazać ICH nieprzeciętny poziom.
W świetle tego, co się ostatnio dzieje, poważnie obawiam się, że ci sami czarodzieje, którzy są autorami całkowicie poronionych pomysłów jak pozwolenie na drugie dziecko, zamknięcie granic, zakaz wyrażania publicznie opinii, czy ograniczenie naboru do Hogwartu, zechcą uzurpować sobie prawo do stanowienia o bycie innych czarodziejów.
Pytania stają się szczególnie ważne w sytuacji, kiedy nawet nauczyciele mają zostać poddani egzaminom.
Niezmiernie ciekaw jestem kto ma kompetencje wyższe niż nauczyciele. To my was uczyliśmy. Jeśli nawet my nie mamy wystarczających kompetencji, wy z pewnością macie jeszcze mniejsze. Czyżby oznaczało to, że nie nadajecie się na stanowiska, które piastujecie?"
Zdecydował się nie komentować w żaden sposób innego artykułu. „Śmiertelny wypadek w nowej szkole" był bardzo przygnębiający. Jak zwykle zupełnie nieznany mu reporter napisał o katastrofie, do której doszło w wykańczanej właśnie nowej szkole, która miała zostać oddana niedługo dla uczniów mugolskiego pochodzenia.
Skupił się na śmierci kilku robotników pracujących tam od paru miesięcy, którzy w chwili zawalenia się dachu i północnej ściany znajdowali się na parterze i zostali zmiażdżeni pod tysiącami funtów kamieni i dachówek, które zasypały ich grubą na wiele stóp warstwą. Ciała robotników zostaną przekazane rodzinom, kiedy tylko zostaną odnalezione wszystkie szczątki.
Severus zacisnął pięści z tłumionej złości. Niewątpliwie mogli się z Hermioną cieszyć, że odnieśli sukces nad Norrisem, ale nie obyło się bez zupełnie niepotrzebnej śmierci. Przeżył dwie wojny i był do niej przyzwyczajony, co nie znaczyło, że fakt, że Norris zdecydował się zabić robotników, był mu zupełnie obojętny. Bo domyślał się, że to właśnie sprawka Norrisa.
Najchętniej odpisałby jeszcze wczoraj, ale w południe miał z Hermioną spotkanie z Premierem mugoli, potem zaś wybrali się do Spinner's End i długo dyskutowali na rozmaite tematy. A potem czas było wracać do Hogwartu i przywitać wracających doń nauczycieli.
Spotkanie z mugolskim premierem otworzyło przed nimi parę nowych możliwości. Najważniejszą z nich było potwierdzenie, że z całą pewnością będzie on mógł ochronić rodziców Hermiony. Miał się niebawem z nimi skontaktować w tej sprawie.
Być może David Cameron nie byłby taki skłonny do pomocy, ale Severus zdecydował się powiedzieć mu o wszystkim, co się dzieje. Kiedy mężczyzna usłyszał jego krótkie, ale dobitne wyjaśnienia, milczał bardzo długą chwilę, po czym powiedział, że w zaistniałej sytuacji proponuje całą pomoc, jaką może zaoferować bez niebezpieczeństwa ujawnienia istnienia świata magicznego.
Nie wiedzieli jeszcze, o co mogą musieć go prosić, ale świadomość, że na angielskiej ziemi jest ktoś, na kogo mogą liczyć i kto z całą pewnością nie będzie podejrzewany przez Norrisa, miał szalone znaczenie.
Nie do końca rozumiał rozmowę Hermiony o czekach, kartach czy przelewach bankowych, ale już w Spinner's End dziewczyna wyjaśniła mu, że jeśli będą zmuszeni się ukrywać, nie będą mogli używać pieniędzy Severusa w banku Gringotta, a przecież jakoś musieli móc żyć, przez nie wiadomo jak długi okres czasu.
– I co w związku z tym chcesz zrobić? – spytał wtedy.
– Chcę otworzyć w mugolskim banku takie specjalne konto i móc posługiwać się... nazwijmy to pieniędzmi wirtualnymi – odparła.
– Wirtualnymi...?
– Takimi, co nie istnieją fizycznie.
– A w tej chwili używasz tych fizycznych?
– W tej chwili mam konto w zwykłym mugolskim banku, ale takie najprostsze. Kiedy dostaję wypłatę z Ministerstwa, wymieniam część pieniędzy w Gringocie, idę do banku mugoli i ... wkładam je do mojej skrytki. A kiedy ich potrzebuję, idę i proszę, żeby mi wydali tyle, ile potrzebuję. Nie trafia się to za często, bo za mieszkanie płacą rodzice i często robię zakupy na Pokątnej. Ale o tym banku wiedzą w Ministerstwie, więc w razie czego będą tam na mnie czekać.
Severus zgodził się z nią, że w takim wypadku pomoc mugoli z pewnością się przyda. Im dalej od Norrisa, tym lepiej.
Zanim wysłał sowę do Proroka i wybrał się zostawić wiadomość Lovegoodowi, poszedł do Septimy pokazać swój list. Czarownica szybko go przeczytała i podpisała na obu pergaminach zamaszystym gestem.
Przyszło mu do głowy, żeby dać list również Minerwie, więc wybrał się do jej gabinetu. Miał rację, Minerwa złożyła swoje podpisy pod spodem.
– Do Lovegooda nie możesz przecież wysłać sowy – powiedziała, podając mu oba pergaminy.
Severus spojrzał za okno, w stronę Zakazanego Lasu.
– Właśnie dlatego muszę dostarczyć go szybko do skrytki, którą oboje znamy – odparł, chowając je do kieszeni.
Minerwa zasznurowała usta.
– Chcesz wyjść pod swoją własną postacią?
– Wybieram się do Klubu Twórców Eliksirów, więc muszę być sobą. Ale do skrytki udam się w drugim wymiarze – uspokoił ją Severus.
Czarownica nie wyglądała na usatysfakcjonowaną.
– Wiem, że Norris mówił ostatnio, że zgadza się zostawić cię w spokoju, ale... trochę się o ciebie martwię. Daj mi znać, jak tylko wrócisz.
– Wrócę z pewnością późnym wieczorem, ale jeśli chcesz, to dam ci znać.
Minerwa spojrzała na niego uważnie.
– Idziesz potem do Hermiony? Severusie...
Severus sięgnął po proszek Fiuu, żeby wrócić do siebie.
– Porozmawiamy o tym później, Minerwo. Teraz mam sprawę do załatwienia. Gabinet dyrektora – rzucił, kiedy w kominku buchnęły zielone płomienie. – Do zobaczenia – powiedział i wszedł w nie energicznym krokiem.