Rok po Drugiej Wojnie Hermiona wpada na trop spisku w samym sercu Ministerstwa Magii. Spiskowcy chcą wprowadzić supremację czystej krwi i wyeliminować inne grupy społeczne. Ich pierwszymi celami są Hermiona Granger i Severus Snape. Czy Hermionie i Snape
Oboje podskoczyli.
– Niech pan się schowa, gdziekolwiek! W mojej sypialni albo w pokoju gościnnym...!
– Lepiej wymyśl coś, żeby tu nie przychodził!
– Ale co?!
– Liczę na twoją kreatywność! Przez parę lat jakoś ci jej nie brakowało...
Snape wyszedł szybko do jej sypialni i zamknął drzwi, a Hermiona rzuciła zaklęcie, które otwierało Sieć Fiuu.
– Harry? Jestem, ale... właśnie wychodzę... – to było jedyne, co jej przyszło do głowy w tak krótkim czasie.
W zielonych płomieniach pojawiła się głowa jej przyjaciela.
– Merlinie, Miona, ale się cieszę, że cię widzę! Ostatnio prawie nigdy nie można zastać cię w domu!
– Wiem, wiem... obiecuję się poprawić...
Hermiona wstała z kanapy, jakby zbierała się do wyjścia i wzięła do ręki swoją pelerynę. Harry rzucił na nią okiem, potem jego spojrzenie osunęło się na duże, czarne buty. Na twarzy pojawił się wyraz zaskoczenia.
– Przepraszam, że przeszkadzam...
– Przestań, wcale nie przeszkadzasz...
– Chciałem tylko zapytać, czy nie masz paru jajek? Bo mi właśnie wyszły, Stworka nie ma, a ja mam właśnie lenia i nie chce mi się iść na zakupy...
– Jasne, już ci przynoszę. Ile chcesz?
– Cztery wystarczą.
Podczas, gdy Hermiona poszła do kuchni, Harry przyglądał się badawczo butom, ale prócz faktu, że już na pierwszy rzut oka było widać, że są męskie, nic innego nie przychodziło mu do głowy. Naturalnie z wyjątkiem tego, że Hermiona wyraźnie nie chciała, żeby Harry GO zobaczyła. Zerknął na stolik i zobaczył dwie filiżanki.
Dziewczyna wróciła z jajkami, włożyła ręce w płomienie i podała je chłopakowi.
– Dzięki wielkie. Wpadnij do mnie w przyszły weekend, co? Dawno się już nie widzieliśmy.
– Dzięki za zaproszenie. Zobaczę czy dam radę i dam ci znać.
Hermiona wstała, więc Harry uśmiechnął się na pożegnanie.
– Dziękuję jeszcze raz. Miłego dnia! – mrugnął domyślnie okiem.
I znikł. Po chwili znikły również płomienie. Hermiona wzruszyła ramionami i zawołała na Spane’a.
– Może pan już wyjść!
Na szczęście wizyta Harry’ego przerwała ich rozmowę na temat wspomnienia.
– Spróbuje skontaktować się z... kimś, który już wiele lat temu zszedł do podziemia. Taki ciemny charakter. Za dawnych czasów korzystałem często z jego usług. Może i teraz się przydadzą. Nie pytaj, niektórych rzeczy lepiej nie wiedzieć – powiedział szybko na widok jej pytającej miny.
– Yyyy... dobrze. Pan to wszystko ma załatwić, a co JA mogę zrobić? Mam wrażenie, że do niczego się nie przydaję...
– Po pierwsze myślę, że czas porozmawiać poważnie z profesorem Dumbledorem... Prawie wszystko kreci się dookoła Ministerstwa, może on będzie nam mógł pomóc. Po drugie weź sobie wolny piątek. I nastaw się na daleką podróż...
Hermiona poruszyła się niespokojnie . Daleką podróż? Co on ma na myśli??
– Pamiętasz, jak któryś z nich mówił o Bensonie? O tym, że ma fiszki na każdego? I tym jakimś Legrandem? Myślę, że będzie dobrze, jak my też będziemy mieli do nich dostęp...
Nie chciał jej straszyć bardziej, więc nie dodał, że przy okazji będzie trzeba zacząć rozglądać się za pomocą z zewnątrz.
– Pogadaj sobie dziś z twoją pluskwą, spisz wszystkie fakty i prześlij mi je. Albo nie, daj je mojej sowie. Jak tylko dotrę do Hogwartu, to ją do ciebie wyślę.
Uwielbiam to!! Uwielbiam, jak mówi o pluskwie tak, jakby ona żyła!!
– Tylko niech da jej pan coś jeść, bo chyba ją pan głodzi... W każdym razie za każdym razem jak tu była, to żarła jak świnia...
Snape pokiwał głową.
– Jest zaradna jak jej pan, skoro może jeść u kogoś, to po co ma jeść u siebie w domu?
Oboje uśmiechnęli się, Hermiona bardziej niż on. Widocznie potrzebował trochę czasu na nauczenie się jak się uśmiechać. Ubrał się szybko i podszedł do drzwi.
– Spisz mi wszystko i idź spać. Przyda ci się. Do zobaczenia.
– Do widzenia, panie profesorze...
Hermiona zamknęła za nim drzwi i westchnęła.
Poniedziałek, 1.06
Ron, który wyjątkowo nie miał dziś żadnych porannych zajęć, był jeszcze w domu. Arthur za chwilę powinien przyjść na obiad, który był już ugotowany. Zapach aromatyczniej zupy cebulowej rozszedł się już po całym domu, gulasz bulgotał w niewielkim kociołku, a sałatka z rzepy stała gotowa na stole.
Molly Wesley położyła na kuchni ścierkę i usiadła ciężko w dużym fotelu. Miała jeszcze trochę czasu, więc postanowiła poczytać Proroka, którego Errol przyniósł dziś rano.
Na pierwszej stronie zobaczyła napisane wielkimi literami:
Pośmiertna zemsta Lorda Voldemorta trafia w kobiety i dzieci!
Ściągając brwi i zaciskając odruchowo różdżkę w ręku, czytała dalej.
Rok po obaleniu potęgi i śmierci Lorda Voldemorta nadal borykamy się ze zgubnymi skutkami jego władzy. Okazało się, że ten szalony czarnoksiężnik liczył się z porażką i przed odejściem rzucił na cały czarodziejski świat klątwę, tym razem wycelowaną w kobiety.
Działanie klątwy nie jest jeszcze do końca wyjaśnione, ale z dokonanych analiz wynika, że wpływa ona na każdą kolejną ciążę. Inaczej mówiąc posiadanie więcej niż jednego dziecka obarczone jest poważnym ryzykiem dla zdrowia i życia zarówno dziecka, jak i matki.
"Zaczęliśmy analizować wyniki ciężkiego niedorozwoju noworodków i nasilające się przypadki zgonów okołoporodowych. Statystyki dostarczone z Kliniki są zastraszające" – powiedział nam David Snodin, asystent
Rudolfa Briggsa, szefa Departamentu Populacji. "Jednocześnie połączenie ich ze statystykami śmiertelności kobiet naprowadziło nas na pewien trop, który w tej chwili cały czas sprawdzamy. Nie mogę sobie na razie pozwolić na jakąś oficjalną deklarację, na to oczywiście przyjdzie czas, ale można powiedzieć, że te przypadki są ze sobą połączone".
Zaobserwowaliśmy drastyczny wzrost zgonów w czasie ostatnich kilku miesięcy. Z 2% procent w zeszłym roku wzrósł do 60%, podczas gdy ilość narodzin wyraźnie zmalała.
Prorok dotarł do Katelyn Gordon, Uzdrowicielki na Oddziale Kobiecym w Klinice Św. Munga, która opracowuje dane i wysyła je do Departamentu Populacji. Pani Gordon potwierdziła nam oszałamiające nowiny, przy okazji odsłaniając trochę szczegółów.
" Codziennie zgłaszają się do nas przyszłe mamy, którym zapewniamy niezbędną opiekę, aż do narodzin dziecka. Problem wydaje się dotyczyć tylko i wyłącznie kobiet, które są w drugiej i kolejnych ciążach".
Uzdrowicielka Gordon, zapytana o rodzaj powikłań, powiedziała: "Dużo dzieci rodzi się z bardzo poważnymi wadami układu oddechowego i układu krążenia. W większości przypadków w ciągu kilku dni dochodzi do ich zgonu, niezależnie od pomocy, którą staramy się im zapewnić. Inne cierpią na rozmaite deformacje czaszki i kończyn. W tej chwili obserwujemy te dzieci, które urodziły się bez powyższych problemów, niestety pierwsze wyniki wskazują na zaawansowane upośledzenie umysłowe."
Czy ciąża niesie ze sobą ryzyko zagrożenia życia matki? zadał pytanie nasz reporter. Uzdrowicielka Gordon potwierdziła ten fakt. "Analiza przypadków z ostatnich trzech miesięcy pokazuje, że najczęstszą przyczyną umieralności kobiet są krwotoki łożyskowe. Innym powodem są zatory i nadciśnienie. Do bardzo rzadkich należy pęknięcie macicy."
W tej chwili trwają szczegółowe badania nad powodem, dla którego problem dotyczy wieloródek. Zapytany o wyniki, Samuel Dunbar, specjalizujący się od lat w analizach zaklęć i ich wpływu na organizm ludzki, wyjaśnił nam:
"Wydaje się, że w czasie pierwszej ciąży w części czołowej mózgu kobiety zachodzą pewne zmiany strukturalne. Nie będę wdawał się w szczegóły, niewątpliwie trudne do zrozumienia dla większej części czytelników, ale powiem, że są one całkiem naturalne i niezbędne w celu przygotowania kobiety do macierzyństwa. Pozwalają skupić się przyszłej matce praktycznie tylko i wyłączanie na jej dziecku. To dlatego przyszli ojcowie często narzekają, że już nie można z żoną porozmawiać na żaden inny temat. Zmiany te zachodzą przez cały okres ciąży i najsilniejsze są właśnie zaraz po porodzie.
W ten sposób dochodzimy do Lorda Voldemorta. Świeżo zmieniony mózg jest bardzo podatny na wszelkie uroki i klątwy. Im cięższa jest klątwa, tym bardziej dotknięty jest mózg.
Nasze badania wskazują, że klątwa, którą użył Lord Voldemort była niezwyklej mocy. Niewątpliwie dotknęła wszystkie kobiety po porodzie, ale wydaje się, że niektóre bardziej niż inne".
Uzdrowicielka Gordon jest wstrząśnięta. "Mam trójkę wspaniałych dzieci i nie wyobrażam sobie świata bez nich. W tej sytuacji jednak odradzałabym decydowanie się na kolejne dziecko. Przynajmniej do czasu, kiedy uda nam się rozwiązać problem i życie kobiet nie będzie już w niebezpieczeństwie".
Prorok dowiedział się, że Klinika planuje przeprowadzenie masowych badań w celu określenia stopnia zmian płatu czołowego. Być może pozwoli to szybciej wynaleźć przeciwzaklęcie. Do tego czasu będzie można łatwiej określić stopień ryzyka, na które narażone są poszczególne kobiety.
Miejmy nadzieję, że problem zostanie szybko rozwiązany, jako że zagrożone jest istnienie całej czarodziejskiej społeczności!
Molly przycisnęła na chwilę gazetę do piersi czując, jak serce zaczyna bić jej szybciej. Będzie trzeba natychmiast powiadomić Billa i Fleur, jeśli jeszcze nie wiedzą! Niech na razie nie planują kolejnego dziecka!
Kiedy Arthur przyszedł do domu, jego żona bez mała rzuciła się na niego, podtykając mu pod nos gazetę.
– Czytałeś?! Merlinie, to strasznie! Trzeba natychmiast ...
– Porozmawiać z Billem – dokończył szybko Arthur, – Już z nim rozmawiałem.
– Kiedy?! Przecież artykuł dopiero co się pokazał?! Nie czytasz chyba gazet w pracy?! – zapytała podejrzliwie Molly.
Arthur ściągnął przez głowę szatę i niezbyt elegancko rzucił ją na oparcie innego fotela. Molly popatrzyła na to złym okiem, ale zaaferowana artykułem, postanowiła zająć się tym później.
– Kochanie, nie czytam gazet w pracy, ale ten artykuł wywołał takie zamieszanie, że od rana nie ma osoby w Ministerstwie, która by o tym nie rozmawiała. Jest sporo ciężarnych, które mają już przynajmniej jedno dziecko i większość natychmiast zamówiła wizytę w Św. Mungu!
– Nie sądziłam... To straszne, że ten piekielnik ciągle ma wpływ na nasze życie! Rok później, a my nadal nie możemy normalnie żyć...
Po chwili Molly trochę się uspokoiła i wreszcie mogła zająć niektórymi ważnymi sprawami.
– A teraz, Arthurze, powiesisz swoją szatę porządnie na wieszaku! Jak nie, to całe następne prasowanie będzie twoje!
Arthur czym prędzej odwiesił ją i wygładził materiał.
CDN...