Rok po Drugiej Wojnie Hermiona wpada na trop spisku w samym sercu Ministerstwa Magii. Spiskowcy chcą wprowadzić supremację czystej krwi i wyeliminować inne grupy społeczne. Ich pierwszymi celami są Hermiona Granger i Severus Snape. Czy Hermionie i Snape
Po skończonym śniadaniu mogli wreszcie zabrać się za pracę. Zanim jednak zaczęli, Severus wyczarował dużą gumkę do włosów.
– Zwiąż sobie wszystkie włosy, żeby ani jeden nie wpadł do kociołka.
Kiedy Hermiona posłusznie związała włosy w ciasny kok na czubku głowy, skinął z aprobata, stanął koło niej i zaczął wyjaśniać, co będą robić.
– Wiem, że z profesorem Slughornem robiliście antidota, więc musieliście rozdzielać trucizny. Dzisiaj będziemy używać tego samego zaklęcia, ale ponieważ będę potrzebował każdy ze składników do dalszej analizy, nasza praca będzie o wiele bardziej skomplikowana. Zobacz, wczoraj uwarzyłem roztwór podtrzymujący – wskazał różdżką osiem małych kociołków stojących przed nimi, a Hermiona zajrzała do środka. – Już ostygł, więc możemy przelać go do szklanych zlewek. Wcześniej nie mogłem tego zrobić, bo gorący roztwór jest wyjątkowo niestabilny. Będziemy rozdzielać i wybierać z eliksiru składnik po składniku i każdy z nich wlejemy do osobnej zlewki. W ten sposób zachowa on swoje właściwości przez długi czas.
Mówił cichym, aksamitnym głosem, pełnym fascynacji do tego, o czym opowiadał. Rysy twarzy wygładziły mu się, jego gesty stały się płynne, pełne spokoju i harmonii i wyglądał, jakby opowiadając o eliksirach pogrążył się w całkowicie innym świecie.
– Dlaczego to ma być o wiele bardziej skomplikowane niż przy antidotach? – spytała odruchowo Hermiona.
Severus podniósł głowę i ściągnął brwi, ale tylko na krótką chwilę. Niemal natychmiast jego spojrzenie złagodniało.
– Eliksir Watkinsa będziemy musieli podgrzać wolno, aż do wrzenia i ostudzić do dwustu stopni. Potem dodamy do niego szczyptę pyłu z kamienia księżycowego, który pomoże trwale rozdzielić składniki. Dopiero kiedy się rozpuści, rzucimy zaklęcie rozdzielające i składniki uformują warstwy w kociołku. Ale będziemy mogli zdjąć tylko pierwszą warstwę i umieścić ją w roztworze. Pewnie spytasz, czemu tylko pierwszą warstwę. Ponieważ tylko ona ma kontakt z powietrzem, które zwiąże cały składnik tak, że będziemy mogli wyjąć go w całości. Potem będziemy musieli na nowo podgrzać eliksir, ostudzić i znów zdjąć górną warstwę. I znów i znów, dopóki nie opróżnimy kociołka.
Dziewczyna pokiwała głową zaczynając rozumieć czemu Severus zdecydował się cofnąć ich tyle godzin w czasie.
– Jak mamy zdjąć warstwy? Zwykłą pipetką czy chochelką?
– Jak kto woli, ja osobiście używam do tego dużej, płaskiej łyżki, ale wiem, że niektórzy używają do tego pipet. I oczywiście potrzebne jest zaklęcie – przywołał z biurka jakąś dużą księgę i postukał palcem po zaplamionej okładce. – Strona dwieście dwadzieścia cztery, panno Granger.
Popatrzyła na niego, rozbawiona. Ostatnie zdanie zabrzmiało jak kilka lat temu, ale zarazem zupełnie inaczej.
– Mogę jeszcze o coś spytać? Nie bardzo związanego z eliksirami?
Severus uniósł lekko brew i skinął wolno głową. Zawahała się sekundę. No już, teraz albo nigdy!
– Jak ty to robisz, że pamiętasz numery stron dla każdego zaklęcia?!
Chwilę patrzył na nią poważnie, jakby się zastanawiając. Równocześnie uśmiechnął się do siebie w duchu. No wreszcie...
– Cóż, powinienem ci powiedzieć, że to normalne, jak się jest Mistrzem Eliksirów. Ale domyślam się, że zakopałabyś się na nowo w księgach, żeby nauczyć się na pamięć numerów stron, więc zdradzę ci mój sekret...
Hermiona zastygała w oczekiwaniu.
– Wiedziałem, że będę musiał ci je pokazać, więc po prostu sprawdziłem przed twoim przyjściem.
Parsknęła krótko. A my przez tyle lat dawaliśmy robić się w konia!
– Pozwól, że teraz ja ci zadam pytanie. Jakie jest zaklęcie do rozdzierania eliksirów?
– Separatum ingrediens – odparła natychmiast.
Skinął głową i podał jej kilka fiolek z eliksirem.
– Pięć punktów, panno Granger.
– Dla czy od Gryffindoru?
– Powinienem odjąć, bo zadajesz pytania nie na temat.
– Ale pamiętałam zaklęcie?!
– Tego oczekuje od wszystkich moich studentów, więc za to nie ma punktów. Udowodnij mi, że potrafisz się nim posłużyć, to porozmawiamy.
Toczyli rozmowę poważnym tonem, ale oczy błyszczały im rozbawieniem. W końcu Severus spoważniał.
– Zajmę się analizowaniem eliksiru poronnego, a ty weźmiesz antykoncepcyjny. Kiedy eliksir zacznie wrzeć, daj mi znać. Zdejmiemy razem pierwszą warstwę, żebyś wiedziała jak zrobić resztę.
Hermiona przelała do kociołka zawartość ośmiu fiolek i postawiła go na małym ogniu. Następnie wzięła osiem zlewek i przelała ostrożnie roztwór podtrzymujący. Na pierwszy rzut oka wyglądał jak zwykła woda, ale ku jej zdumieniu miał konsystencje gęstej galarety.
Eliksir zagrzał się niespodziewanie szybko. Gorący, miał bardzo cierpki zapach. Zestawiła ostrożnie kociołek na stół i czekając, aż ostygnie usiadła na krześle i przyglądała się Severusowi. Patrzyła jak położył na deseczce liście lepiężnika i przytrzymując je trzema palcami lewej ręki zaczął siekać go na drobne kawałeczki. Potem oczyścił korzenie ślazu, zamieszał ostrożnie jakiś wywar, znad którego unosiła się srebrzysta para i zanurzył go powoli w bulgoczącej cieczy. Po chwili zrobił to samo z drugim korzeniem. Hermiona sprawdziła temperaturę w jej kociołku i znów zaczęła mu się przyglądać.
Nie założył jeszcze rękawiczek i nagle uderzyło ją, jakie ma smukle, długie palce. Patrzyła zafascynowana jak trzyma w nich fiolkę z sokiem z chrobotka odginając najmniejszy palec, jak ujmuje chochelkę i miesza wywar. Jego dłonie były... takie męskie – duże i silne, z wyraźnie widocznymi żyłami, ale równocześnie kształtne i pełne jakiejś gracji.
Teraz, kiedy przełamała się i odważyła odezwać do niego per „ty”, poczuła, że jest jej jakoś lżej. Uśmiechnęła się do siebie w duchu. To wcale nie było takie trudne... Pora na nazwanie go po imieniu...
Z pewnym wysiłkiem oderwała od niego oczy i sprawdziła temperaturę. Opadła już do dwustu pięćdziesięciu stopni, więc za parę minut powinien być gotowy do rozdzielenia. Zmusiła się do rozejrzenia się po laboratorium. Będąc w Hogwarcie nie wiedziała, że Mistrz Eliksirów ma swoją prywatną pracownię, ale po zastanowieniu doszła do wniosku, że nie ma w tym nic dziwnego. Przecież musiał mieć jakieś miejsce, gdzie w spokoju mógł warzyć czy analizować różne eliksiry bez obawy, że ktoś będzie mu przeszkadzał, czy zniszczy rezultaty jego pracy.
Zaczęła coraz częściej kontrolować swój eliksir i po sześciu minutach temperatura spadła wreszcie do dwustu stopni.
– Severus? Eliksir jest już gotowy – powiedziała nieśmiało, przerywając mu i uśmiechnęła się łagodnie na widok odgiętego małego palca.
Severus drgnął zaskoczony na dźwięk swojego imienia wypowiedzianego tak miękko, delikatnie. I równocześnie poczuł coś ciepłego w okolicy serca, co rozlało się wolno po całej piersi. Skinął lekko głową, zamieszał jeszcze trzy razy, po czym odłożył chochelkę, sięgnął po małą buteleczkę z szarym proszkiem stojącą niedaleko i odsypał odrobinę.
– Kiedy w przepisach mówi się o szczypcie proszku, na ogół oznacza to, że musisz nabrać go w trzy palce, otrząsnąć i wsypać do kociołka to, co zostanie.
– Na ogół? To znaczy nie zawsze? Co to znaczy w takich wypadkach? – zaciekawila się.
– Są takie eliksiry, które uwarzyć może tylko i wyłącznie Mistrz Eliksirów. Trzeba umieć dostosować ilość składników na podstawie temperatury, zapachu, koloru czy gęstości wywaru. Możesz sobie wyobrazić, że ilość każdego składnika nieustannie się zmienia. Wtedy „szczypta” to tylko wskazówka, że potrzeba zaledwie odrobiny składnika – wyjaśnił, nieustannie mieszając w kociołku i sprawdzając, czy pył już się rozpuścił.
Hermiona spoglądała przez chwilę do kociołka, po czym podniosła wzrok na jego twarz. Pochodnia płonąca wysoko na ścianie sprawiała, że jego rzęsy rzucały długie cienie na policzki. Nagle Severus popatrzył na nią i dziewczyna zupełnie odruchowo się uśmiechnęła. Severus równie odruchowo uniósł w górę w górę kącik ust.
– Przelej go do tamtej dużej zlewki i rzuć zaklęcie – poinstruował ją.
– Mogę to zrobić zaklęciem?
– Możesz.
Dziewczyna delikatnie przeniosła zaklęciem zawartość całego kociołka i kiedy już wszystkie krople osunęły się z powietrza do środka, wymówiła zaklęcie i wykonała zapamiętany z szóstego roku ruch różdżką.
– Separatum ingrediens
Przez chwilę miała wrażenie, że nic się nie stało. Rzuciła przestraszone spojrzenie na Severusa, ale ten tylko potrząsnął głową nie odrywając oczu od wywaru, więc spojrzała na nowo do środka. Wywar poruszył się, parę bąbelków uleciało z dna i wolno zaczęły oddzielać się poszczególne warstwy. Różne kolory przepływały obok siebie wirując lekko, opadając powoli na dół, unosząc się do góry, czy zastygając po środku. Wyglądało to niczym balet, pełen poezji i wdzięku. W końcu warstwy ustabilizowały się i znieruchomiały. Teraz zlewka przypominała mugolskie dekoracje z wielu warstw kolorowego piasku.
– To jest piękne... – szepnęła oczarowana.
Podziw w jej głosie go zaskoczył.
– Będziesz miała jeszcze okazję parę razy sobie popatrzeć. Za każdym razem wygląda to tak samo, choć im mniej warstw, tym mniej piękne.
Wziął szeroką, płaską łyżkę i zanurzył ją wolno w pierwszej warstwie o kolorze kości słoniowej, nie dotykając drugiej i jednym płynnym ruchem przelał ją do roztworu podtrzymującego. Płyn zamiast rozlać się szeroko, zbił się w kulkę, która osunęła się troszkę na dół i znieruchomiała dokładnie po środku. To samo stało się z kolejną łyżką – kulka opadła obok pierwszej i powoli złączyły się w jedną. Potem przyszła trzecia, już mniejsza i czwarta.
– Resztę możesz wyjąć pipetą – powiedział, zbierając ostatnie krople.
Wsunął delikatnie pipetę do roztworu podtrzymującego, niemal dotykając kulki po środku i odsunął kciuk, którym blokował górny otwór. W jednej chwili płyn uformował małą kuleczkę obok dużej i po paru sekundach obie stopiły się w jedną.
– Teraz musisz na nowo zagrzać eliksir i poczekać, aż ostygnie. Ale nie musisz już sprawdzać temperatury, bo proces warstwowania zacznie się sam. W międzyczasie ponumeruj i opisz zlewki, żebym w trakcie analizy mógł brać pod uwagę kolejność.
Zagotowanie eliksiru i ostudzenie nie sprawiało żadnych problemów. Hermiona przelała eliksir z powrotem do kociołka, kiedy zaczął wrzeć przeniosła zawartość do zlewki i czekała dłuższą chwilę, aż ostygnie i na nowo mogła przypatrywać się Severusowi.
Potem jednak wszystko się skomplikowalo. To, co w jego wydaniu wydawało się takie proste, było istną męczarnią. Próbowała jak najdelikatniej zanurzać szeroką łyżkę w grubej na jeden cal srebrzystej warstwie, ale co chwila łyżka osuwała się za głęboko i zbierała część kolejnej, żółtawej warstewki. Musiała chwilę czekać, aż obie warstwy się rozdzielą i zaczynała na nowo. Wlewając odrobiny płynu do wywaru podtrzymującego starała się celować w środek, ale prawie za każdym razem kuleczki rozpływały się na boki i musiała je popychać, żeby w końcu złączyły się w jedną. I zaczynać od nowa próbować zebrać kolejną łyżeczkę. Po popychaniu szóstej kulki otarła pot z czoła i sięgnęła po pipetę. Wsunęła ją bardzo delikatnie celując w sam środek i... zatykając palcem górny otwor poruszyła pipetą, która osunęła się głębiej, prosto w następną warstwę. Odczekała chwilę i spróbowała od nowa przygryzając usta. Tym razem udało jej się zebrać zaledwie kilka kropel. Powolutku zanurzyła pipetę tuż koło kulki i jak najdelikatniej odsunęła kciuk. Kilka kropelek poruszyło się lekko, jedna wypłynęła do galaretowatej masy, ale reszta została w pipecie. Nie pomagało lekkie potrząsanie, widocznie było w niej za mało płynu, albo był za lekki, żeby wypłynął. Hermiona zacisnęła boleśnie zęby na dolnej wardze i na nowo sięgnęła po łyżkę.
Mozolnie, po parenaście kropli udało się jej zebrać wszystko. Pod koniec ręce zaczęły jej drżeć z wysiłku. Zagotowała eliksir i zaczęła go studzić. Odruchowo spojrzała na zegarek i stwierdziła z zaskoczeniem, że zebranie jednej warstwy trwało praktycznie godzinę! A zostało jeszcze pięć... Jak tak dalej pójdzie, to nie zdąży do wieczora. Najbardziej przerażała ją cieniusieńka, ciemnoniebieska wastewka – zebranie jej będzie koszmarem...
Kiedy eliksir ostygł, wzięła płaską łyżkę...
Wkrótce do drżenia rąk doszło również i zmęczenie. Chwile odpoczynku oddzielające zbieranie kolejnych warstw były coraz krótsze, bo im mniej było eliksiru, tym szybciej stygł. Miała coraz wieksze problemy z koncentracją i każda następna łyżka zabierała coraz więcej czasu. Zagryzane od paru godzin usta również zaczęły boleć.
Była tak skupiona na tym co robi, że nie zwracała uwagi na nic innego.
Z początku Severus rzucał na nią okiem, ukrywając wyraz lekkiego rozbawienia, ale z czasem zaczął przyglądać się jej coraz częściej. Po trosze, żeby upewnić się, że nie ma żadnych poważnych problemów z eliksirem, ani roztworem podtrzymującym, ale również z coraz większym zmartwieniem. Widział, że dziewczyna jest coraz bardziej zmęczona i coraz bardziej sflustrowana. W sztuce warzenia eliksirów była to dość wybuchowa mieszanka. Popatrzył na zegarek – było już po pierwszej. Postanowił poczekać jeszcze trochę z propozycja pomocy, chcąc dać jej jeszcze trochę czasu na uczenie się i nie urazić jej.
Po zebraniu trzeciej od końca warstwy Hermiona przelała z trudem resztkę eliksiru do kociołka i postawiła na ogniu. Trzęsącą się ręką, bardzo wolno i mozolnie zaczęła opisywać zlewkę z przeźroczystą kulką w środku. Po paru słowach spojrzała na eliksir i postanowiła zmniejszyć płomień. Ręce drżały jej tak, że ledwo panowała nad tym, co robi. Zagryzła mocno wargę i pomagając sobie drugą ręką skręciła odrobinę kurek.
Severus spojrzał na nią i dostrzegł kropelkę krwi na jej ustach. Och, Merlinie!
– Nie...! – zawołał, wstając raptownie, żeby ją powstrzymać.
Hermiona drgnęła zaskoczona i niechcący włożyła w płomień pióro, które natychmiast buchnęło płomieniem. Zaskoczona, z cichym krzykiem odrzuciła je na blat stołu i cofnęła się gwałtownie wpadając na swój stołek.
Severus zareagował błyskawicznie. Jedną ręką podtrzymał dziewczynę, zaś drugą przykrył pióro, żeby zdusić płomień. Po paru sekundach złapał kociołek, w którym eliksir zaczął właśnie wrzeć i postawił go delikatnie na stół.
Hermiona poczuła łzy w oczach. Była zmęczona, zła i do tego teraz doszła jeszcze wściekłość na siebie za swoją nieudolność. Co Severus sobie o niej pomyśli?! Otarła je wierzchem dłoni, ale napłynęły nowe.
Severus spojrzał na nią i pokręcił głową.
– Nie trzeba płakać. Ani się tak złościć – dodał, podając jej białą chusteczkę.
– Przepraszam... naprawdę... – dziewczyna otarła na nowo oczy i schowała twarz w dłoniach.
– No już. Nic się nie stało.
– Mogłam spalić całe to laboratorium – chlipnęła cichutko. – Zniszczyć ci wszystko, co masz...
Uniósł kącik ust w lekkim uśmiechu i machnięciem różdżki wyczarował duży fotel.
– Musiałabyś się bardziej postarać. Jesteś zmęczona i jest już późno, to normalne. Usiądź sobie i zdrzemnij się, ja skończę.
Hermiona potrząsnęła głową.
– To ja powinnam to zrobić! Przecież jestem po to, żeby ci pomóc!
– I już pomogłaś. Przez te cztery godziny mogłem zajmować się czymś innym, nie sądzisz, że to duża pomoc?
– Ty zrobiłbyś to w ciągu jednej godziny, Może nawet mniej.
Severus westchnął ciężko.
– Hermiono, nie wiem, czy wiesz, ale jestem Mistrzem Eliskirów – rzucił niby ironicznym tonem, ale jednocześnie z cieniem uśmiechu.
Przelał resztkę eliksiru do zlewki i wrócił na chwilę do swojego kociołka. Hermiona usiadła na stołku, podparła głowę rękoma i zapatrzyła się na błękitny płyn. Po jakimś czasie eliksir ostygł i patrzyła, jak wytracają się dwie ostatnie warstwy: cieniutka ciemnoniebieska i lekko biaława. Faktycznie, im mniej było kolorów, tym mniej zachwycający był proces warstwowania.
CDN...