Rok po Drugiej Wojnie Hermiona wpada na trop spisku w samym sercu Ministerstwa Magii. Spiskowcy chcą wprowadzić supremację czystej krwi i wyeliminować inne grupy społeczne. Ich pierwszymi celami są Hermiona Granger i Severus Snape. Czy Hermionie i Snape
Minister był ubrany prawie tak samo, jak poprzednim razem. Podszedł wpierw do Hermiony, która na szczęście już ochłonęła. Podniosła się automatycznie, mężczyzna ujął jej dłoń i ucałował, kłaniając się.
– Mademoiselle Granger, miło mi panią znów zobaczyć.
Następnie postąpił dwa kroki na przód i wyciągnął rękę do Severusa.
– Zapewne mam zaszczyt powitać Monsieur Snape’a? Dużo o panu słyszeliśmy, zarówno od Jean Jacquesa jak i od Mademoiselle Granger. Charles Chevalier – przedstawił się – do państwa usług.
Severus podał mu rękę spoglądając mu prosto w oczy. Natychmiast wyczuł u tego człowieka niesłychaną siłę i zdecydowanie. Równocześnie widział w nim prawość i szlachetność.
– Nawzajem – powiedział krótko, ale szczerze, ściskając mu mocno rękę,
Minister usiadł po przeciwnej stronie, gestem zapraszając Jean Jacquesa i pogłaskał palcem Mateusza, który podfrunął do niego.
– Jean Jacques naświetlił mi najnowszą sytuację, która panuje u was w kraju. Tak jak już wam powiedział, w tej chwili mam związane ręce. Nie mogę w żaden sposób zareagować. Wszystko, co się dzieje, oficjalnie nie daje żadnych powodów do interwencji. To, co wiemy dzięki waszym staraniom jest zatrważające, ale reagując w jakikolwiek sposób tylko naprowadziłbym waszych przyjaciół na wasz ślad – powiedział, patrząc to Hermionie, to Severusowi prosto w oczy. – W tej chwili mogę jedynie ofiarować wam pomoc taką, jak dotąd. Jean Jacacques zaprowadzi was jutro do naszego wytwórcy różdżek. Chyba lepiej powiedzieć „byłego” wytwórcę, bo od ponad dwóch lat rzadko robi nowe i pracuje dla nas, w Ministerstwie. Chciałbym, żebyście wybrali sobie u niego nowe różdżki.
Jean Jacques pochylił się w ich kierunku.
– Zapewne wiecie, że istnieją zaklęcia, które można rzucić na czyjąś różdżkę, a które sygnalizują używanie niektórych czarów. Już i tak udało się wam pokrzyżować ich plany i nadal będziecie to robić. W którymś momencie Norris albo inni zdadzą sobie z tego sprawę. Jeśli nabiorą podejrzeń w stosunku do was, mogą spróbować przy okazji jakiejś wizyty rzucić czar na wasze różdżki, sygnalizujący aktywowanie świstoklików, zaklęcia zwodzące, czy zdejmujące i zakładające zaklęcia ochronne. Czy też inne. Tak więc na wszelki wypadek będziecie mieli drugie różdżki, o których nie będą wiedzieć.
Hermiona była bardzo ujęta tym pomysłem. Różdżka była najcenniejszą rzeczą, którą posiadał czarodziej. Czy nawet nie rzeczą, to była integralna cząstka każdego czarodzieja! Magiczne jestestwo. Pomysł, że mogli otrzymać coś tak cennego był bez mała oszałamiający.
Chciała coś powiedzieć, ale nie wiedziała co. Tylko otworzyła usta szukając odpowiednich słów, ale nic nie przychodziło jej do głowy. Zwykłe „dziękuję” wydawało się być zbyt proste i puste.
Minister zauważył jej reakcję i uśmiechnął się do niej.
– Wiem, Mademoiselle Granger. Czasami nie potrzeba słów, żeby powiedzieć tak wiele. Severusie – przesunął spojrzenie – przebadamy fiolki i przekażemy panu rezultaty, ale jestem całkowicie pewien, że będą one identyczne z pańskimi. Powiedzmy, że kiedyś oficjalne potwierdzenie będzie dobrze wyglądało w jakimś akcie oskarżenia, bo nie mam wątpliwości, że w końcu do tego dojdzie. Wspominaliście o tych nieszczęsnych kobietach w Azkabanie. Kiedy któraś z nich wychodzi na wolność?
– Jedna powinna wyjść na początku września – odparł Severus spokojnie.
– To za późno. Nie możecie tyle czekać. Myślałem, że moglibyście wysłać ją tu do nas, żebyśmy ją przebadali i zebrali jej wspomnienia.
– Eliksir nie wystarczy? – Hermiona była pewna, że zebrany eliksir będzie wystarczającym dowodem w sprawie.
Minister potrząsnął głową i jednocześnie Severus uczynił to samo. Na to Minister uczynił gest w jego kierunku, zachęcający do mówienia.
– Niestety nie – Severus podziękował mu skinięciem głowy. – Po pierwsze jest duże ryzyko, że utleni się zanim zostanie przebadany. Jeśli nie, Watkins będzie mógł powiedzieć, że wyjątkowo pomylił się przy warzeniu. No i tylko kobiety z Azkabanu wypiły go i tylko je można przebadać, żeby wykazać szkodliwość działania eliksiru.
– Norris nie wie, że podmieniliśmy eliksir. Będzie można go straszyć tym, że w Anglii jest już pełno kobiet, które można przebadać – zauważyła Hermiona. – A to z kolei świadczy o tym, że Watkins musiał się „pomylić” wiele razy.
– Bardzo dobra uwaga! – klasnął w dłonie Minister. – To może być bardzo ważny argument, kiedy już z nim będziecie rozmawiać.
– Poza tym jest też ta nieszczęsna kobieta, która wypiła eliksir w tamten poniedziałek – ciągnęła dziewczyna.
– Jaka kobieta? – spytali obaj Francuzi.
– Nie wspominaliśmy o tym, bo nie sądziłam, że to będzie ważne – Hermiona przygryzła usta zakłopotana. – Kiedy wybraliśmy się pierwszy raz podmienić eliksiry, nie udało nam się zamienić wszystkich fiolek i jedną z nich podano jakiejś kobiecie.
Jean Jacques ożywił się.
– Macie możliwość sprawdzenia kim była? I ją odnaleźć?
– Możemy spróbować, ale to może być bardzo ryzykowne. Naczelny Uzdrowiciel jest pod Imperiusem, być może jego Asystent również – odparł Severus. – Z podobnych powodów nie próbuję już rozmawiać z dwoma Uzdrowicielami, których znam. Zanim Norris rzucił Imperiusa na Naczelnego Uzdrowiciela, próbowałem ich wysądować, bo przydałaby się nam pomoc, ale uznałem, że nie można na nich liczyć w tej sprawie. Teraz tym bardziej.
– Poza tym nie wiemy, jak mógł zareagować organizm tej kobiety – dodał Minister. – Natomiast na tych z Azkabanu bez wątpienia zadziałał.
Zastanawiał się w milczeniu patrząc gdzieś na stół. Nagle podniósł głowę.
– Możecie nam powiedzieć, gdzie dokładnie leży to więzienie?
Severus potwierdził, więc Minister zwrócił się do Jean Jacquesa.
– Sprawdź, czy jest jakaś szansa na uwolnienie jednej czy kilku z nich.
Hermiona nagle przypomniała sobie, co opowiadał jej Harry o Bartym Crouchu.
– Jest! Tylko... wymaga poświęcenia...
Severus drgnął.
– Myślisz o Blacku, czyż nie? – skrzywił się na samo wspomnienie.
– Nie, myślałam o młodym Crouchu. Ale metoda Syriusza też byłaby niezła... – zauważyła to i mimo woli się zaczerwieniła. Wspomnienia z tamtego okresu nie były najlepsze.
Czym prędzej opowiedziała wszystko, co wiedziała o tych dwóch przypadkach i chwilę dyskutowali, jak możnaby je wykorzystać. Zaczęła się już nawet zastanawiać, czy nie mogliby sami wybrać się do Azkabanu, ale przypomniała sobie przeraźliwe, obezwładniające poczucie rozpaczy, które czuła za każdym razem, kiedy znalazła się w pobliżu dementorów i to ją powstrzymało.
– Jako Szef Biura Aurorów, Smith często tam bywa – Severus nie potrzebował legilimencji, żeby widzieć jej myśli. – Mógłby nas tam spotkać. Nawet jeśli nie, musiałabyś wyczarować patronusa, co zostałoby zapisane w rejestrze odwiedzin.
– Nie będziemy teraz planować, co i kto będzie robił – Jean Jacques spojrzał z ukosa na swojego Ministra. – Porozmawiajmy o tym później, dzisiaj albo jutro.
Ten odwzajemnił spojrzenie, uśmiechając się do niego ciepło.
– Dziekuję ci, mój drogi, ale dłuższa rozmowa nie stanowi dziś dla mnie problemu. Jean Jacques wie, że na ogół preferuję konkrety – wyjaśnił Hermionie i Severusowi. – Lecz w waszym przypadku żadne dyskusje czy rozważania nie są stratą czasu. To minimum, którym mogę was uchonorować.
Hermiona odwzajemniła uśmiech. Merlinie, ależ on ma cudowne maniery! Zaś Severus odpowiedział skinieniem głowy.
Minister kontynuował.
– Nie używajcie już sów w kontaktach z nami. Jeśli musicie przekazać sobie jakieś wiadomości, najlepiej będzie, jeśli będzie się spotykać. Udało nam się wreszcie zrobić świstokliki międzykontynentalne, damy wam po jednym, więc będziecie mogli ich używać. Jean Jacques będzie mnie na bieżąco informował. Jeśli tylko nadarzy się jakaś okazja, będę interweniował oficjalnie. Jest jeszcze jedna sprawa, która, przyznam, szczerze mnie martwi – spojrzał na Hermionę. – Pani rodzice.
– Moi rodzice... – powtórzyła po nim i jej oczy rozszerzyły się ze strachu. Czy to już czas??
– Wiem, co zrobiła pani w celu chronienia ich dwa lata temu. To było... – mężczyzna urwał i pokręcił głową. – Heroizm to mało powiedziane. Ale obawiam się, że przyszła chwila, żeby pomyśleć, jak ochronić ich tym razem.
Hermiona popatrzyła niepewnie na Severusa, jakby szukając z jego strony wsparcia, czy raczej pociechy. Zdała sobie sprawę, że francuski Minister ma rację.
– Cóż... pomyślę o tym. Nie wiem jeszcze, co zrobię, ale ma pan rację, trzeba się nad tym zastanowić.
– Mówię o tym dlatego, żeby zaproponować naszą pomoc. Jeśli nie znajdzie pani żadnego rozwiązania, proszę nie wahać się do nas zwrócić. Możemy zapewnić im ochronę.
– To bardzo wspaniałomyślne z pańskiej strony – dziewczyna poczuła, jak łzy napływają jej do oczu i zaczęła nimi mrugać. – Proszę mi wierzyć, jeśli będę jej potrzebować, na pewno do was przyjdę.
Severus dostrzegł jej wzruszenie i poczuł szaloną chęć, żeby ją jakoś pocieszyć, wesprzeć... Ale nie byli sami. Nie mógł sobie na nic pozwolić.
Minister wstał, więc oboje też się podnieśli.
– Nawet nie wiecie, jak jesteśmy wam wdzięczni za pomoc. Słów mi brakuje – powiedziała Hermiona, podając mu rękę.
– Proszę nie dziękować. W takich sytuacjach nie powinniście zostawać sami. Właśnie w taki sposób rodzą się problemy i konflikty. I wojny – Minister ucałował na pożegnanie jej rękę. – Mam głęboką nadzieję, że uda się wam ich powstrzymać na czas.
Uścisnął rękę Severusa i wyszedł w sali. Jean Jacques popatrzył na stół zasłany katalogami i zwojami pergaminu i spojrzał na zegarek.
– Widzę, że jeszcze nie skończyliście. Ale nie chciałbym, żeby Jean François musiał za długo czekać. Dochodzi czwarta, więc najlepiej będzie, jak teraz pójdziemy do niego, a potem wrócicie tu i dokończycie przepisywać, co potrzebujecie.
Zaznaczyli, gdzie skończyli, wkładając między francuskie notatki ich własne i Jean Jacques odesłał wszystko różdżką do szafy i zgasił świece. Mateusz, jakby rozumiejąc, że kończą pracę, odleciał gdzieś wysoko w ciemność powyżej nich. Po chwili rozległo się jego krakanie.
CDN...