Rok po Drugiej Wojnie Hermiona wpada na trop spisku w samym sercu Ministerstwa Magii. Spiskowcy chcą wprowadzić supremację czystej krwi i wyeliminować inne grupy społeczne. Ich pierwszymi celami są Hermiona Granger i Severus Snape. Czy Hermionie i Snape
Niedziela
Po śniadaniu Severus zastukał do pokoju Hermiony. Po nieskończenie długiej chwili otworzyła drzwi.
Cholera, zaraz okaże się, że przeszkadzasz...
– Dzień dobry – powiedział nie ruszając się z miejsca. – Gotowa?
Hermiona uśmiechnęła się promiennie na jego widok i wykonała zapraszający gest.
– Dzień dobry, Severusie. Wejdź, proszę.
Wszedł i rozejrzał się po dużym pokoju. Wyglądał podobnie do jego, tylko widok przez okno był inny. On widział czarodziejski świat, a tu za oknami jeździły samochody i autobusy.
– Jak podobał ci się Paryż? – zagadnął, siadając w fotelu przy stoliku i biorąc do ręki szklaną kulkę podobną do przypominajki, z zatopioną w nim smukłą wieżą.
Hermiona poszła odłożyć szczoteczkę do zębów, która trzymała w ręku.
– Nie byłam w Paryżu – zawołała do niego z otwartej łazienki. – Skończyliśmy rozmawiać zaraz po tym jak odszedłeś i wróciłam do pokoju.
– Przecież chciałaś iść?
Hermiona podeszła i spojrzała troskliwie?? na niego.
– Chciałam iść z tobą. Myślałam, że po całym dniu z Francuzami będzie... miło jak zjemy gdzieś jakąś kolację i porozmawiamy – przygryzła lekko usta.
Severus odłożył szklaną kulkę na stół i spojrzał na nią zaskoczony.
– Sądziłem, że chcesz po prostu pozwiedzać miasto...
Hermiona przysiadła na oparciu sąsiedniego fotela.
– Znam Paryż niemal na pamięć. Chciałam... – zawahała się. – Myślałam, że będziesz chciał tak po prostu... porozmawiać.
Skończony idioto!
– Przepraszam. Wczoraj byłem trochę... zmęczony – odparł.
– Już się lepiej czujesz? – teraz zabrzmiało to naprawdę bardzo troskliwie.
Przesunął wzrokiem po jej pięknej twarzy.
– O wiele lepiej – uśmiechnął się lekko. – To jak, idziemy? Nie mam zwyczaju się spóźniać.
Wstała, więc również się podniósł i poszli do gabinetu Jean Jacquesa.
Francuz już był. Podszedł przywitać się z Hermioną dokładnie tak samo, jak wczoraj, a potem podał rękę Severusowi. Ten uścisnął ją mocno, typowym, męskim gestem. Poczuł piknięcie w sercu, ale przecież wczoraj wszystko przemyślał...
– Dobrze się spało? – zapytał Francuz.
Severus skinął głową, a Hermiona uśmiechnęła się.
– Znakomicie. A tobie?
– Nie bardzo. Moja mała kazała mi czytać bajki przez całe następne dwie godziny, aż zachrypłem – odchrząknął. – Ona bardzo nie lubi, jak ją zostawiam na cały dzień z nianią. Chodźmy od razu do Skrzydła Północnego. Albert Lejeune napisał mi wczoraj, że przyjdzie przed dziesiątą.
– Wy też używacie sów? – zainteresowała się Hermiona.
– Jakiś czas temu przeszliśmy z sów na... – chwilę szukał słowa – remportery. Działają o wiele szybciej. Dla niektórych sów dystans z północy na południe był zbyt duży i potrzebowaliśmy sów przestankowych.
– Co to takiego jest? – Severus ubiegł Hermionę, która już otwierała usta.
Jean Jacques wziął leżące na biurku niewielkie, płaskie pudełeczko. Kiedy je otworzył i położył na płasko, zupełnie jak szachownicę, w jednej chwili dwie połówki zlały się w jedną.
– Ci, co używają remporterów, mają ich kilka. W pracy, w domu, czasem nawet mają jeden zawsze ze sobą. Kiedy chcemy coś do kogoś wysłać – cokolwiek, po prostu kładziemy to po środku, podajemy adres odbiorcy i stukamy w remporter różdżką. I przedmiot znika. Dopóki nie zostanie odebrany, znajduje się w... nie wiem jak to powiedzieć... nazwijmy to przechowalnią. Remporter odbiorcy rozświetla się i wtedy wiemy, że mamy przesyłkę do odebrania.
Spojrzał na Hermionę , która wyraźnie była bardzo zainteresowana i Severusa, który uniósł do góry brew i pokręcił przecząco głową.
– Wiem, że to by wam się przydało, ale remporter działa tylko we Francji. Zajęło nam parę lat wynalezienie go i kolejne parę wpisanie wszystkich istniejących w kraju adresów. Nie działa na zasadzie znajdywania osoby, ale adresu. Albert napisał do mnie do domu, ale gdyby napisał do biura, znalazłbym jego wiadomość dopiero dziś rano.
– Szkoda – mruknęła Hermiona. – Męczymy się strasznie głównie z przesyłaniem sobie przedmiotów. Nie możemy tego robić przez sowy, bo mieszkam w mugolskim Londynie i to zwróciłoby uwagę. No i dlatego, że boimy się, że przesyłka może zostać przechwycona.
Severus popatrzył jeszcze raz na remporter.
– Jak to jest z przedmiotami, które zostały wysłane, ale nie odebrane? Można je jakoś zlokalizować?
Jean Jacques potaknął.
– Oczywiście. Chodźmy już, wyjaśnię wam po drodze – ruszył ku drzwiom. – To była jedna z pierwszych rzeczy, o których pomyśleliśmy. Przechowalnia może być kontrolowana i jest kontrolowana, przez urzędników, których my nazywamy „remployés”. Na dzień dzisiejszy jest ich prawie trzy tysiące. W ten sposób nikt nie może niczego ukryć.
Kiedy wyszli zza zakrętu na parterze, natknęli się na parę kobiet w jednakowych uniformach, które popychały wózki ze samoczyszczącymi się ścierkami i magiczny odkurzacz. Jean Jacques pokazał im gestem, żeby się zatrzymali, a sam podszedł do kobiet i każdą z nich ucałował dokładnie tak, jak Hermionę.
Dziewczyna spojrzała na Severusa i zobaczyła coś, co określiłaby jako cień zaskoczenia.
– To nie to, co myślisz – powiedziała z nieśmiałym uśmiechem.
– Skąd możesz wiedzieć co myślę?
– Bo wiem, jak ludzie na to reagują. To jest francuski sposób witania się. Mężczyźni między sobą podają sobie ręce. Kobietom podadzą rękę przy pierwszym, drugim powitaniu albo w przypadku oficjalnych relacji. Czy też jeśli niezbyt się lubią. Poza tymi przypadkami po prostu całują w policzki. Choć w zasadzie to nie jest całowanie. Jeśli się lepiej przyjrzysz, to zobaczysz, że w zasadzie stukają się policzkami i przy tym cmokają.
Severus popatrzył na nią uważnie.
– I kobiety im na to pozwalają?
– Tak, bo to dla nich całkowicie naturalne. Tak samo, jak dla ciebie podawanie ręki.
Mimo wczorajszych rozmyślań poczuł nagle szybsze bicie serca i zamiast zimna, zalało go przyjemne ciepło.
Czyżby...? Postanowił nie kończyć myśli i ruszył za Francuzem
Jean Jacques stuknął różdżką i wymówił zaklęcie tworzące przejście, które tego ranka było zupełnie ciemne. Nagle zapłonęły pochodnie i z mroku wyłonił się długi korytarz. Przeszli nim na drugą stronę i przejście zamknęło się samo.
Skrzydło Północne było zupełnie puste tego ranka. Mijali pozamykane drzwi i odchodzące na boki korytarze i dopiero niemal na końcu Jean Jacques skręcił w jeden, dość ciasny i z niskim stropem.
– Severus, uważaj na głowę – powiedział ostrzegawczo.
Severus pochylił się przechodząc i stanęli przed półotwartymi drzwiami.
– C’est comme ça que tu respectes les consignes de sécurité?! (To tak przestrzegasz zasad bezpieczeństwa?!) – zawołał Jean Jacques, popychając energicznie drzwi i gestem zaprosił ich oboje do środka.
Drzwi delikatnie stuknęły o ścianę, a Hermiona wybuchnęła śmiechem.
– Mógłbyś go uczyć!
Istotnie, brakuje mu wprawy.
Przy biurku siedział starszy czarodziej w srebrzystej szacie i tiarze na głowie. Na widok kolegi zaśmiał się i wstał, żeby się przywitać. Ku zdumieniu Severusa nie uściskali sobie dłoni, ale ucałowali się dwa razy. Zapanował nad sobą, ale Hermiona spojrzała szybko na niego, po czym odwróciła lekko głowę, kryjąc uśmiech.
Jean Jacques i Albert chwilę rozmawiali; Jean Jacques tłumaczył coś, aż Albert kiwnął głową i powiedziawszy coś wyciągnął do nich rękę.
– Prosi nas o różdżki – przetłumaczyła Hermiona, podając natychmiast swoją.
Albert wziął ją i zaczął się jej z uwagą przyglądać. Severus położył swoją przed Albertem.
– Albert nie mówi niestety po angielsku – pospieszył z wyjaśnieniami Jean Jacques. – To jest nasz wytwórca różdżek. Ma ich tu tysiące!
Oboje rozejrzeli się po pomieszczeniu szukając półek i półeczek, jak u Olivandera, ale zobaczyli tylko jedna dużą szafę z szufladkami. Poza tym na ścianie było trochę półek z książkami, duża biblioteczka z identycznie wyglądającymi dużymi księgami i coś na kształt komody, na której stało parę dziwnych przedmiotów, których przeznaczenia nie można się było nawet domyśleć. W zasadzie tylko waza z wybitymi na spodzie dziurami wyglądała znajomo.
Albert zmierzył i zważył różdżkę Hermiony, zupełnie jak czarodziej w punkcie kontrolnym. Potem wezwał ją gestem.
– Mówię po francusku – powiedziała cicho Hermiona, podchodząc do niego.
– Wspaniale. Podaj mi rękę od różdżki – starszy pan wyciągnął do niej rękę.
Przez długą chwilę po prostu przyglądał sie wewnętrznej stronie jej wyprostowanej dłoni, potem zaś zaczął śledzić linie przesuwając po nich palcem z zaskakującą łagodnością. W końcu podał jej swoją różdżkę i poprosił o rzucenie jakiegoś zaklęcia.
Nie zastanawiając się Hermiona wyczarowała patronusa. Niewielka srebrzysta wydra zaczęła skakać dookoła niej, by w końcu podbiec do niego. Czarodziej wyciągnął do niej rękę i złapał srebrzysty ślad w dłoń.
– Ma chérie, masz niesamowitą moc – powiedział oniemiały, patrząc na nią poważnie. – Czegoś takiego jeszcze nigdy nie widziałem!
Jean Jacques podszedł do Severusa i przetłumaczył mu słowa Alberta. I, pomny na swoje wczorajsze spostrzeżenia, dodał.
– Masz szczęście mogąc pracować właśnie z nią.
Severus popatrzył na niego, a potem na dziewczynę.
– Wiem.
Albert podprowadził Hermionę do szafki z szufladami i otworzył trzecią od dołu, po lewej stronie. Pochylił się nad nią, jakby była bardzo głęboka, szperał w niej jakiś czas i w końcu wyciągnął pudełko z różdżką.
– Ta powinna ci pasować. Machnij ręką.
Hermiona wzięła do ręki różdżkę i poczuła dokładnie to samo ciepło, co osiem lat temu, rozchodzące się po jej dłoni i wędrujące wyżej, po całej ręce, aż dotarło ono do serca. Ze świstem machnęła różdżką i dookoła posypały się złote gwiazdy.
– Impecable (Wspaniale, cudownie)! – klasnął w dłonie Albert. – To jest twoja nowa różdżka. Włókno ze smoczego serca i wiąz.
– Chyba winorośl – poprawiła go Hermiona.
– Właśnie, że nie. Winorośl jest w twojej pierwszej różdżce, którą pewnie kupiłaś idąc do szkoły, tak? Od tego czasu trochę się zmieniłaś – wyjaśnił. – I nie mówię o zdolnościach czarodziejskich. Zmieniłaś się wewnętrznie, masz teraz inne przekonania, priorytety, sposób patrzenia na świat... Zmienił się twój umysł i twoje serce. Ja po prostu dobrałem ci odpowiednią różdżkę.
Hermiona spojrzała na nią i przeniosła wzrok na starszego pana.
– Dziękuję bardzo...
– Korzystaj z niej dobrze. Teraz ty, młody człowieku – zwrócił się Albert do Severusa.
CDN...