Rok po Drugiej Wojnie Hermiona wpada na trop spisku w samym sercu Ministerstwa Magii. Spiskowcy chcą wprowadzić supremację czystej krwi i wyeliminować inne grupy społeczne. Ich pierwszymi celami są Hermiona Granger i Severus Snape. Czy Hermionie i Snape
Wstali, otrzepali się i podeszli do Jean Jacquesa, zapadając się trochę w głębokim śniegu. Przeszli przez drzwi i tupnięciami strącili śnieg z butów.
– Jak się podobało?
Jean Jacques przyjrzał się im i zobaczył, że mają zarumienione od mrozu twarze.
– Mam nadzieję, że nie przesadziłem... Wahałem się, czy nie wysłać was gdzieś, gdzie jest o wiele zimniej, ale w końcu tu jest lato, więc... – nie dokończył.
– Dlaczego właśnie tam? – zapytała natychmiast Hermiona, rzucając ostatni raz okiem na śnieżny krajobraz.
– Byłem tam tego roku z Bibi. Moją córką – Francuz pokręcił głową z uśmiechem na samo wspomnienie. – Było wspaniale! Pomyślałem, że przyda się wam chwila spokoju.
Machnięciem różdżek przebrali się, a Jean Jacques wyczyścił kawałek pergaminu tkwiący w ramce do obrazów.
– Po pierwsze mam dla was dobrą wiadomość. Mam podwójną pelerynę niewidkę. Jest stosunkowo nowa, utkana została trochę ponad rok temu i, co ciekawe, z włosia tego samego demimoza – oznajmił, podając Severusovi torbę, która stała przy drzwiach.
Severus wziął ją i przypominając sobie wczorajsze przemyślenia powiedział:
– Dziękujemy.
– Po drugie rozmawiałem ze znajomym, który zajmuje się remporterami. Powiedział mi, że u was też już się pojawiły. Są jeszcze w stadium testów, choć wszystkie testy użytkowe są pomyślne. Musicie jeszcze przetestować wykrywalność przedmiotów w niebycie. Niebyt to o wiele lepsze określenie niż przechowalnia – dodał, ruszając w kierunku swojego gabinetu.
Hermiona oderwała wzrok od torby z peleryną.
– Merlinie! Byłoby wspaniale móc coś takiego mieć...
– Charles Patil powinien jeszcze pracować, choć to pewnie jego ostatnie tygodnie. Spróbuj się z nim skontaktować – poradził Severus.
– Nie lepiej będzie to zrobić spoza Ministerstwa?
– Zdecydowanie lepiej.
Kiedy rozsiedli się wygodnie w gabinecie, Hermionie przypomniało się, że miała zapytać o drugi wymiar.
– Jean Jacques, możesz nam powiedzieć, czy przebywając w drugim wymiarze jesteśmy widzialni i słyszalni dla czarodziejów będących w tym normalnym?
Jean Jacques wylewitował na stół tacę z filiżankami i dzbankiem z gorącą wodą i usiadł w fotelu.
– Jestem całkowicie pewny, że nie mogą was ani, ani usłyszeć. Ale nie sądzę, żeby u was ten drugi wymiar działał dokładnie tak samo jak u nas...
– Co masz na myśli?
Mężczyzna zastanowił się jak jej to wytłumaczyć.
– Ponieważ we Francji czarodzieje żyją w drugim wymiarze, w momencie przenoszenia każdej budowli z normalnego do czarodziejskiego wymiaru zostaje rzucony czar, który sprawia, że... powiedzmy, wszystkie ciała stałe z wymiaru mugolskiego nie mogą wejść w kolizję z przedmiotami z wymiaru czarodziejskiego. Tak jak ten pociąg wczoraj rano. W miejscach przejścia z jednego do drugiego wymiaru są obszary, gdzie wymiary się nakładają. Nie wiem, jak ci to powiedzieć... jesteś jakby w obu na raz.
– Place de la Bastille?
– Jak się tam pojawiłaś ?
– Aportowałam używając zaklęcia, które daliście Rockmanowi, kiedy jeździł na sesje ICW do Paryża.
Jean Jacques skrzywił się lekko.
– Nie powinien tego zaklęcia przekazywać nikomu. Ale dobrze się składa. Pamiętasz, że znalazłaś się na placu, o ile dobrze pamiętam, na środku jezdni? Ale żaden samochód na ciebie nie wjechał. I kiedy otwierałaś bramę, ta z mugolskiego wymiaru pozostała zamknięta, ale jednak przez nią przeszłaś?
Hermiona skinęła głową słuchając w skupieniu. Severus pomyślał, że przydałoby się poprosić dziewczynę o wspomnienie. Opowiadała mu o jej poprzednim pobycie, ale oczywiście nie w takich szczegółach.
– No więc to był Obszar Przejścia. Miejsce, gdzie łączą się oba wymiary. To było możliwe tylko dzięki specjalnym zaklęciom rzuconym w momencie przeniesienia tego w nasz wymiar. Nie wiem, czy u was coś takiego jest możliwe...
Hermiona popatrzyła pytająco na Severusa.
– My mamy Kings Cross... i Błędnego Rycerza... Pokątną...
W paru słowach wyjaśnili mu czym były, ale Jean Jacques nie umiał im powiedzieć, czy wszystko będzie funkcjonowało w ten sposob.
– Kiedy byliśmy u Smitha, mogliśmy się oprzeć o ścianę – przypomniał sobie Severus.
– Czyli nie wszystko – odparł Francuz. – Tylko to, na co rzucone zostały zaklęcia. Być może podobne do
naszych.
– Zaklęcia działają tylko na ciała stałe, tak? – potwierdziła Hermiona. – Czy w takim razie możemy ruszać przedmioty, które dają się dotknąć?
Jean Jacques nie zrozumiał, więc musiała wyjaśnić. Chciała wiedzieć, czy może w takim razie otwierać drzwi, okna, czy choćby przenosić przedmioty. Kiedy tylko pojął o co jej chodzi, zaprzeczył gwałtownie.
– Merlinie, w żadnym wypadku! To byłoby złamanie jednego z kilku ważnych praw w czarodziejskim świecie! Tak samo, jak nie wolno ci zmieniać czasu, choć teoretycznie jest to możliwe, nie wolno ci zmieniać stanu czy położenia przedmiotów w odmiennym wymiarze! Co pomyślałaby sobie osoba z drugiego wymiaru choćby widząc wazę z kwiatami stojącą na stole w salonie, choć stawiała ją w kuchni? To, że w ogóle możecie... przebywać w obu równocześnie jest już trochę nienormalne... ale jeśli stosujecie się do zasad, nie powinno to stanowić problemu.
– Oczywiście. Do tej pory nic nie ruszliśmy, na całe szczęście – powiedziała uspokajająco Hermiona. – Jeszcze jedno. Jaka jest różnica między używaniem francuskiego świstoklika w Anglii i aportacją w drugim wymiarze?
Znów musiała wyjaśnić o co chodziło.
– Wybacz, my czegoś takiego nie robimy, więc nawet nikt się nie zastanawiał nad taką kwestią – mruknął Jean Jacques. – W zasadzie niewielka. Jeśli chcecie się przenieść między dwoma miejscami, obu w tym samym, normalnym wymiarze, używajcie świstoklika. On tworzy automatycznie drugi wymiar na czas przenoszenia i chroni was przed wytropieniem. Jeśli przenosicie się między wymiarami, czy tak, czy inaczej musicie rzucić zaklęcie zmiany wymiarów. Z tym, że aportując się z wymiaru normalnego musicie użyć zaklecie przed aportacją, zaś w przypadku świstoklika nie ma znaczenia, kiedy to robicie. Ale chciałbym was prosić o nie dawanie innym zaklęcia zmiany wymiarów. Rockman dostał to zaklęcie tylko z uwagi na to, że musiał pojawiać się tu na sesje ICW i, o ile dobrze pamiętam, zalecaliśmy używać Gare de Lyon, bo przejście w wymiar czarodziejski dokonuje się automatycznie.
– I to zaklęcie nie jest powszechnie znane?
– W zasadzie nie. Francuscy czarodzieje, jeśli już muszą się przenieść do zwykłego wymiaru, używają specjalnie do tego przeznaczonych środków transportu. Jak pociąg z Gare de Lyon. Ale skoro u was istnieje jednak drugi wymiar, to może ktoś je jednak zna? – Jean Jacques podrapał się po głowie. – Nie przekazujcie go nikomu i na wszelki wypadek rzućcie osłony na Hogwart i twoje mieszkanie również w drugim wymiarze.
Hermiona obiecała zatrzymać zaklęcie tylko dla nich dwojga i zaczęła wypytywać o przedziwne pomieszczenie, w którym byli. To wyraźnie rozweseliło Jean Jacquesa.
– Prawdziwa Bastylia była tak naprawdę więzieniem. Więc kiedy przenieśliśmy tu Ministerstwo, nasza Jastence uznała, że należy podtrzymać tradycję i używać jej nadal jako więzienia. Stworzyliśmy więc przejście do wymiaru mugolskiego, ale równocześnie wyeliminowaliśmy w nim wszelką magię.Wysyłaliśmy tam morderców, tych, którzy używali czarnej magii, czy też innych, którzy dostali wyjątkowo surowe kary. Zauważyliście, że wybrałem wam miejsce i datę. Za tamtych czasów wysyłaliśmy każdego więźnia w inne miejsce i w inny czas. Ci, którzy nie zostali skazani na dożywocie, wiedzieli, kiedy mieli się stawić pod przejście i zostawali odbierani. Jeśli oczywiście przeżyli.
– Przecież nie ma tam nic... groźnego... – zdumiała się Hermiona.
Francuz sięgnął po swoją herbatę i upił łyka.
– Samotność i brak magii. Ludzie, których widzieliście, nie widzą was. Więc jesteście sami i paradoksalnie im częściej ich widzicie, tym bardziej dokucza wam samotność. Ale najgorszy był brak magii.
– Odbieraliście im różdżki? – spytał Severus.
– Nie, mogli je zatrzymać, ale tam były równie pożyteczne do kawałek patyka. Po jakimś czasie więzienie zostało przeniesione gdzie indziej, ale zdecydowaliśmy się zatrzymać to pomieszczenie do testów. Co mi przypomina, że potrzebuję od was szczegółowych danych o Azkabanie. Wracając do tematu, kiedyś sprawdzaliśmy zachowanie niektórych mugolskich przedmiotów zaczarowanych w naszym wymiarze i... – Jean Jacques zawahał się i Severus domyślił się, że były zapewne rzeczy, o których nie chciał im powiedzieć. – Do dziś studenci mugoloznawstwa wybierają się tam na zajęcia praktyczne. Ale na ogół w tej chwili jest to miejsce, które możemy pokazywać niektórym gościom. I czasem używać dla naszych osobistych potrzeb. Wiem, że niektórzy wybierają się tam regularnie na kilka godzin zrelaksować się i oderwać trochę od problemów. Właśnie dlatego chciałem was tam wysłać, bo wyraźnie po was widać, że przydałyby się wam długie wakacje.
Spotkanie dobiegało końca. Severus opowiedział wszystko, co wiedział o Azkabanie i narysował dość szczegółową mapkę. Wiedział zaskakująco dużo i Hermiona zaczęła podejrzewać, że nie tylko z relacji innych. Jednak biorąc pod uwagę jego niedawną reakcję, nie chciała o nic pytać. Może kiedyś. A może nigdy.
Kiedy Severus wyszedł na chwilę i została sama z Jean Jacquesem, postanowiła uprzedzić go, że nie ma co się spodziewać zbyt wylewnych podziękowań z jego strony.
– On jest bardzo skrytą i samotną osobą i nie ma w zwyczaju okazywać uczuć. Teraz pewnie też ograniczy się do zwykłego „dziękuje”. Z góry proszę, postaraj się zrozumieć.
Francuz popatrzył odruchowo na drzwi, za którymi zniknął Severus.
– Trochę o nim tu słyszeliśmy. Wpierw dość niepochlebne opinie, ale kiedy wojna się skończyła, okazało się, że on to wszystko robił dlatego, że potrzebował przykrywki dla roli podwójnego szpiega. To musiał być dla niego bardzo ciężki czas.
– Nie tylko wtedy. Z tego, co mogę się tylko domyślać, od zawsze jego życie przypominało koszmar.
Jean Jacques wskazał na podełko z nową różdżką, które leżało na stoliku.
– Jean François radził, żeby zaczął używać nowej różdżki. Chyba rozumiem, co miał na myśli. Na ogół jego wybory odnoszą się bardziej do przyszłości niż teraźniejszości, dobiera różdżki biorąc pod uwagę to, co zobaczy w przyszłości, w czyjejś aurze, w liniach życia na dłoni i w tym, co wyczuje z czarów, które każe rzucać. Życie twojego przyjaciela zmienia na lepsze i czas, żeby porzucił tą różdżkę, która go łączy ze zmarłymi i zaczął żyć własnym życiem.
Hermiona uśmiechnęła się ciepło słysząc, że ktoś może ich brać za przyjaciół. Może istotnie już nimi byli. I obiecała sobie dopilnować, że Severus zmieni różdżki.
Po chwili Severus wrócił, omówili sposoby kontaktowania się i zaczęli się żegnać. Jean Jacques ucałował Hermionę i uściskał rękę Severusa, oboje podziękowali mu za pomoc i Hermiona przygotowała świstoklik do Hogwartu.
– Do widzenia, Jean Jacques – pomachała jeszcze do niego, wzięła Severusa za rękę i zniknęli.
– Au revoir – był już sam, kiedy skończył wymawiać słowa pożegnania.
CDN...