Tyle, że nie wiemy z kim tak naprawdę czujemy tę więź. Nicki rzadko mówią coś o osobie, która się nim posługuje. Nawet jeśli jest w nim zawarte imię to i tak w rzeczywistości często brzmi ono zupełnie inaczej.

Część HPnetowiczów postanowiła przełamać tę aurę tajemniczości i spotkać się naprawdę. Już samo umawianie się zajęło sporo czasu. Pomysł pojawił się pod koniec czerwca, ale ustalenie daty, która pasowałaby większej liczbie osób nie było łatwe. Ostatecznie stanęło na 21 sierpnia, kiedy to użytkownicy zjechali się do Krakowa. Dlaczego tam? Cóż, organizatorka nigdy nie kryła, że chce ściągnąć ludzi do miasta, w którym sama mieszka ;) Dodatkowym plusem były dwa magiczne bary, w których można było posiedzieć.
Przez cały czas umawiania się 15 użytkowników wyraziło chęć spotkania się na żywo. Ostatecznie pojawiło się 6 osób, w tym jedna, która w ogóle się nie zapowiadała i jedna Mugolka - za to Mugolka zainteresowana serią, więc kto wie, może uda się ją skusić do przejścia na naszą stronę?

EmilyWright, Syriusz32, Anastazja Schubert, Marcus Clinton i Nquus poszli razem do Ministerstwa Tajemnic. Pierwszą tajemnicę odkryto już przed drzwiami - prawdziwe imiona. Czy pasują do osób je noszących lepiej niż nicki? Nie wiadomo, ale na pewno w niektórych przypadkach łatwiej je wymówić!
Sobota wieczór to czas, kiedy centrum Krakowa jest pełne ludzi. Można by rzec, że jest tam tylu mugoli, co czarodziejów pierwszego września na King's Cross. Ciężko się przecisnąć i ciężko też zdobyć dobre miejsce. Kiedy w Ministerstwie Tajemnic zaproponowano stolik na parterze wszyscy tylko westchnęli i wycofali się. Piwnice były zbyt ciekawe, by oglądać tylko naziemną część, która była najmniej magiczna!
Dziórawy Kocioł to inne miejsce związane z Harrym Potterem znajdujące się na ulicy obok Ministerstwa. Ale jeśli myślicie, że tam łatwiej było usiąść, to jesteście w błędzie! Tłum wysypywał się na schody, a zrezygnowani HPnetowicze zawrócili do Ministerstwa. Dzień później Marcus i jego Mugolka poszli do Kotła na śniadanie, lecz nawet o takiej porze musieli poczekać na swoje miejsce w kolejce.
Ciężko było spojrzeć w oczy tej samej kelnerce i powiedzieć, że cała grupa zmieniła zdanie i jednak chce być obsłużona tutaj. Miejsce w piwnicy załatwiła Anastazja, a gdy na dodatek wyciągnęła wszystkich od 3-osobowego stolika i znalazła większy niż była potrzeba, Syriusz ochrzcił ją panią nauczycielką. Nie wiadomo, czy miał ku temu jeszcze jakieś powody, ale aż do końca spotkania konsekwentnie trzymał się nowego pseudonimu.
Specyfika miejsca nie sprawiła jednak, że tematy ograniczyły się jedynie do spraw magicznych. Marcus pokazał się ze swojej sportowej strony. Tak zawzięcie ogląda mecze piłki nożnej, że zdarza mu się złamać obietnicę daną Mugolce i z 90 minut poświęconych na to wydarzenie robi się kilka godzin z dogrywkami, karnymi i studiem eksperckim. W niedzielę mieli iść oglądać mecz na niecałe dwie godziny przed swoim pociągiem powrotnym. Czy udało im się zdążyć? Marcus nie informował potem nikogo o przykrym zakończeniu wyjazdu, więc można przyjąć, że udało się jednak dotrzeć na dworzec.
Jako ostatni do Ministerstwa Tajemnic dotarł Nquus. Najpierw nie planował spotkania, ale dość spontanicznie udało mu się dołączyć do ekipy z HPneta. Jak się okazało, mieszkał kiedyś w Krakowie, więc doskonale wiedział, gdzie iść. I bardzo dobrze! Naszego forumowego poetę wyjście pchnęło do napisania wiersza. Jeśli jeszcze go nie czytaliście, to najwyższa pora nadrobić zaległości pod tym linkiem. Może autor zdradzi kiedyś co było jego natchnieniem, a może na zawsze pozostanie to w sferze domysłów użytkowników.

Nie obyło się bez rozmowy o Radomiu i pewnej okolicznej miejscowości, w której ktoś robi przepyszną kiełbasę. To stamtąd przyjechała do nas wyjątkowa HPnetowa para, którą dzieli cała szerokość Polski. Wyjazd do Krakowa można chyba uznać za ich wakacyjną wycieczkę.
Skoro na spotkaniu obecny był Syriusz, to nie można było tego skończyć inaczej niż w McDonald'sie.
Kto wie kiedy znowu przyjdzie nam zjeść razem BigMaca? Lato się kończy, zostają z nami ciepłe wspomnienia. Wspomnienia, a także nadzieja na przyszłość, że jeszcze kiedyś uda nam się zorganizować HPnetowe spotkanie.
W końcu użytkownicy istnieją naprawdę.
Ale super! 6 osób z 15 to i tak sporo, bo zawsze komuś coś wypadnie, niestety. Sama zerkałam na temat spotkania i myślałam o tym, że jeśli dam radę spontanicznie wbiję, ale niestety robota mnie zatrzymała. W każdym razie fajnie, że udało Wam się spotkać na żywo, pamiętam jakie to było ekscytujące, kiedy jechałam pierwszy raz do Torunia na spotkanie z Sam, Kath i Ang i wspominam to bardzo ciepło! Także super, że są takie inicjatywy! Trzymam kciuki za następne spotkania