Filtruj
Szukaj w:
Szukana fraza:


Opcjonalnie:
Gatunek:
Dozwolone:
Zakończone:
Parring:
Bohaterowie:
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Ostatnie
Artykuły Fan Fiction

Magiczne puzzle HP

Kategoria: Inne
Autor: Smierciojadek

Współpraca z Tactic Games
>> Czytaj Więcej

Prorok Niecodzienny ...

Kategoria: Prorok Niecodzienny
Autor: Prefix użytkownikaProrok Niecodzienny

Wydanie stworzyli: Nieoryginalna, Klaudia Lind, Anastazja Schubert, Takoizu, CoSieDzieje, Syriusz32.
>> Czytaj Więcej

The House of Gaunt

Kategoria: Recenzje filmów
Autor: Prefix użytkownikaAnastazja Schubert

Jak wyglądało życie Gauntów? Powstał film, który Wam to pokaże.
>> Czytaj Więcej

HPnet istnieje naprawdę

Kategoria: HPnet
Autor: Prefix użytkownikaAnastazja Schubert

W sierpniu HPnetowicze mieli okazję spotkać się w Krakowie. Jak było?
>> Czytaj Więcej

Prorok Niecodzienny ...

Kategoria: Prorok Niecodzienny
Autor: Syriusz32

Wydanie stworzyli: Klaudia Lind, louise60, Zireael, Aneta02, Anastazja Schubert, Lilyatte, Syrius...
>> Czytaj Więcej

Prorok Niecodzienny ...

Kategoria: Prorok Niecodzienny
Autor: Prefix użytkownikaProrok Niecodzienny

Wydanie stworzyli: Klaudia Lind, Hanix082, Sam Quest, louise60, PaulaSmith, CoSieDzieje, Syriusz32.
>> Czytaj Więcej

Historia pod skórą z...

Kategoria: Wywiady
Autor: Prefix użytkownikaAnastazja Schubert

Każdy tatuaż niesie ze sobą jakąś historię. Jakie niosą te fanowskie, związane z młodym czarodzie...
>> Czytaj Więcej

>> Więcej artykułów! <<

Pierwszy płatek...

Tytuł: Pierwszy płatek śniegu
Gatunek: Drabble
Autor: Prefix użytkownikaEwa Potter

O pomocy i determinacji.
>> Czytaj Więcej

[NZ]Rozdział 7 cz.2...

Tytuł: Rozdział 7 cz.2 - Znów w domu
Seria: Hermiona Granger i Powrót do Hogwartu
Gatunek: Przygodowe
Autor: Prefix użytkownikaNicram_93

Hermiona wraz z przyjaciółkami przybywa do Hogwartu, gdzie odbywa się uczta rozpoczynająca nowy r...
>> Czytaj Więcej

[NZ]Rozdział 7 cz.1...

Tytuł: Rozdział 7 cz.1 - Znów w domu
Seria: Hermiona Granger i Powrót do Hogwartu
Gatunek: Przygodowe
Autor: Prefix użytkownikaNicram_93

Hermiona wraz z przyjaciółkami przybywa do Hogwartu, gdzie odbywa się uczta rozpoczynająca nowy r...
>> Czytaj Więcej

Na nieznanym gr...

Tytuł: Na nieznanym grobie
Gatunek: Poezja
Autor: Kasia Koziorowska

Wiersz dla Toma Riddle'a...
>> Czytaj Więcej

[NZ]Rozdział 6 cz.2...

Tytuł: Rozdział 6 cz.2 - Powrót do Hogwartu
Seria: Hermiona Granger i Powrót do Hogwartu
Gatunek: Przygodowe
Autor: Prefix użytkownikaNicram_93

Nadchodzi dzień powrotu do Hogwartu. Hermiona żegna się z rodzicami oraz przyjaciółmi i jedzie po...
>> Czytaj Więcej

Urojony raj

Tytuł: Urojony raj
Gatunek: Poezja
Autor: Kasia Koziorowska

Strofy spisane z myślą o Tomie R. :)
>> Czytaj Więcej

[NZ]Rozdział 6 cz.1...

Tytuł: Rozdział 6 cz.1 - Powrót do Hogwartu
Seria: Hermiona Granger i Powrót do Hogwartu
Gatunek: Przygodowe
Autor: Prefix użytkownikaNicram_93

Nadchodzi dzień powrotu do Hogwartu. Hermiona żegna się z rodzicami oraz przyjaciółmi i jedzie po...
>> Czytaj Więcej

>> Więcej fan fiction! <<
Statystyki
Online Statystyki
Goście online: 41
Administratorzy online: 0
Aktualnie online: 0 osób
Łącznie na portalu jest
48,160 osób
Ostatnio zarejestrowany:

Rekord osób online:
Najwięcej userów: 308
Było: 25.06.2024 00:46:08
Napisanych artykułów: 1,087
Dodanych newsów: 10,564
Zdjęć w galerii: 21,490
Tematów na forum: 3,917
Postów na forum: 319,582
Komentarzy do materiałów: 221,988
Rozdanych pochwał: 3,327
Wlepionych ostrzeżeń: 4,170
Puchar Domów
Aktualnym mistrzem domów jest  GRYFFINDOR!

Gryffindor
Punktów: 1329
uczniów: 4220
Hufflepuff
Punktów: 310
uczniów: 3778
Ravenclaw
Punktów: 916
uczniów: 4452
Slytherin
Punktów: 115
uczniów: 4107

Ankieta
Zima przejęła Hogwart i okolice, śnieg mocno sypie, ale to Cię nie powstrzyma przed robieniem planów. Zastanawiasz się, co ciekawego można robić w weekend:

Bitwa na śnieżki to jest to! Może "zupełnym przypadkiem" oberwie od nas przechodzący obok Snape.
9% [6 głosów]

Plan to brak planu. Będę leżeć w łóżku, pić kakao i plotkować ze współlokatorami z dormitorium.
39% [26 głosów]

Mój nos utknie głęboko w książkach. Tylko pani Pince będzie mnie mogła odgonić od czytania.
15% [10 głosów]

Wymknę się cicho do Miodowego Królestwa. Najwyższa pora uzupełnić zapasy słodkości.
9% [6 głosów]

Postraszę we Wrzeszczącej Chacie. Uwielbiam oglądać miny przechodniów, kiedy wydaje im się, że uciekają od duchów i upiorów.
12% [8 głosów]

Każda pogoda jest dobra na Quidditcha. Śnieg nie powstrzyma mnie przed regularnymi treningami.
16% [11 głosów]

Ogółem głosów: 67
Musisz zalogować się, aby móc zagłosować.
Rozpoczęto: 07.02.23

Archiwum ankiet
Ostatnio w Hogwarcie
HufflepuffValerie Adams ostatnio widziano 02.07.2023 o godzinie 13:40 w Stacja kolejowa
HufflepuffValerie Adams ostatnio widziano 27.06.2023 o godzinie 21:20 w Błonia
HufflepuffValerie Adams ostatnio widziano 23.06.2023 o godzinie 16:46 w Sala transmutacji
HufflepuffValerie Adams ostatnio widziano 22.06.2023 o godzinie 19:04 w VII piętro
HufflepuffValerie Adams ostatnio widziano 12.06.2023 o godzinie 18:15 w Dziedziniec Transmutacji
HufflepuffValerie Adams ostatnio widziano 25.05.2023 o godzinie 18:56 w Sala OPCM
[NZ] Magia Przynależności
Severitus | AU 5 tom
Autor: Prefix użytkownikaPhoe
Gatunek: Przygodowe
Ograniczenie wiekowe: +18
Przeczytano 68171 razy.
Rozdziały: [1], [2], [3], [4], [5], [6], [7], [8], [9], [10], [11], [12], [13], [14], [15], [16], [17], [18], [19], [20], [21], [22], [23].
Magia Przynależności 5
Severitus | AU 5 tom
Rozdział 5
Dylematy i rozwiązania



W poszukiwaniu rozwiązania problemu najbardziej pomocna jest znajomość odpowiedzi.
— Prawa Murphy'ego




— Albusie, ty patetyczny starcze... — mruknął Severus następnego dnia.

Od czytania o wystąpieniu dyrektora robiło mu się słabo. Jak można w jednym krótkim przemówieniu zawrzeć tyle wzniosłości? Zdecydowanie słodycze przeżarły czarodziejowi mózg i teraz stan ten znajduje swoje odzwierciedlenie w słowach. Severus miał wrażenie, że jeśli doczyta ten tekst do końca, nabawi się cukrzycy. O, już czuł jak glukoza krąży w jego żyłach. Brrr...

Wzrok przesuwał się po zdaniach, ale tym razem niespiesznie, z dużo większą ostrożnością. „Nie pozwólcie by uprzedzenia i strach obezwładniły wasze serca, tak jak ja nie pozwalam, aby wypełniły moje”. No nie... takie coś nadaje się do melodramatu, a nie do prawdziwego życia!

Ciszę przerwało długie, cierpiętnicze westchnienie.

Każdą kolumnę Proroka zdobiły zdjęcia. Potter przemawiający do społeczności. Potter walczący z Voldemortem. Wyczerpany Potter niesiony przez Kingsleya Shacklebolta i Marthę Davies. A nawet Potter unicestwiający gigantycznego ognistego potwora.

Swoją drogą, co za idiota marnuje czas na robienie zdjęć, kiedy jego życie wisi na włosku? Doprawdy, nigdy nie zrozumie dziennikarzy.

Po omacku chwycił filiżankę i upił łyk bez odrywania wzroku od tekstu. Jego ciemne brwi niemalże zetknęły się ze sobą, kiedy marszczył czoło w skupieniu.


...Wspólna akcja ewakuacyjna przyczyniła się do ocalenia wielu istnień. Specjaliści zgodnie twierdzą, że gdyby nie szybka reakcja aurorów i połączenie sił w obronie przed Tym Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać, straty byłyby dziesięciokrotnie większe. Aż trudno uwierzyć, że odnotowano zaledwie pięć ofiar śmiertelnych. Ostateczna liczba rannych niestety nie jest jeszcze znana...

...Do tej pory eksperci prześcigają się w domysłach, jaki był cel zamachu na Ministerstwo Magii. Przypuszcza się, że chodziło o zwykłą demonstrację siły, aczkolwiek Roman Bartlett wysuwa własne wnioski na ten temat (patrz str. 12).

...Nasze źródła donoszą, że obecne miejsce pobytu Harry'ego Pottera jest objęte tajemnicą. Magomedycy uspokajają, że oprócz wyczerpania magicznego („Przyczyny i skutki wyczerpania magicznego”, patrz str. 8), Chłopiec Który Przeżył nie odniósł żadnych fizycznych obrażeń. Znany uzdrowiciel, wieloletni pracownik szpitala św. Munga, sir Alvin Lycorius potwierdza, iż może minąć kilka tygodni nim chłopiec dojdzie do pełni sił: „Walka z Sami-Wiecie-Kim zdecydowanie osłabiła tak młode i niewykształcone magicznie ciało. Wyczerpanie magiczne traktowane jest przez wielu jako mit, ale sądzę, iż ci, którzy byli świadkami wydarzeń w ministerstwie, nie będą sprzeczać się, że istnieje naprawdę. W rzeczywistości każdy organizm ma swoją wytrzymałość i zmęczone traci po prostu siłę, nieważne czy magiczną czy niemagiczną. Stąd utrata przytomności. Z pewnością możecie się państwo ze mną zgodzić, że nawet bardzo utalentowani dorośli czarodzieje mieliby trudności z tak zaawansowanym czarem transfiguracyjnym. Nigdy dotąd, nawet w najśmielszych domysłach, nie ryzykowałem stwierdzenia, że udałoby się to kiedykolwiek czternastolatkowi, który nie wszedł jeszcze w okres dojrzałości magicznej. To dokonanie istotnie było niezwykłe”.

— Czy to oznacza, że po tym okresie jego moc się zwiększy? Prorok jest w posiadaniu informacji, że nie było to pierwsze zdumiewające dokonanie Harry'ego Pottera. Pomijając kwestię przeżycia zaklęcia zabijającego, już w wieku trzynastu lat chłopiec był w stanie wyczarować cielesnego Patronusa. Jak dobrze wiemy jest to zaklęcie należące do materiału siódmych klas, kiedy to czarodziej jest już w pełni dojrzały magicznie. Nie mniej i tak większości udaje się wyczarować zaledwie mgiełkę.

— Z pewnością okres dojrzewania to ważny etap dla każdego czarodzieja. To wtedy magia kształtuje się najsilniej i owszem, zmienia się także jej moc. Niekiedy nawet ujawniają się umiejętności dotychczas uśpione. Jest to też czas niekontrolowanych zrywów przypadkowej magii, ale właśnie dzięki temu z czasem czarodziej zyskuje nad nią większą kontrolę. Po tym, co widzieliśmy, można spodziewać się, że pan Potter będzie w przyszłości naprawdę wielkim magiem.

— Czy okres dojrzewania to jedyny moment, w którym poziom mocy ulega zmianie?

— Och nie, zdecydowanie nie. Magia formuje się przez całe życie. Magomedycy wciąż badają, co przyczynia się do tego, że niektórzy czarodzieje dysponują większą mocą od innych i nadal wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi. Ja bym jednak porównał magię do pamięci. Ulega przekształceniom wraz z naturalnymi etapami rozwoju, ale także wpływa na nią aktywność prowadzona w codziennym życiu. Kiedy pamięć, podobnie jak magię, poddaje się ćwiczeniom i wyzwaniom, jej możliwości wzrastają. Kiedy natomiast pozostaje się biernym, umiejętności również utrzymują się na niskim poziomie. Zwracając uwagę na okres dojrzewania, chcę tylko wskazać, że istnieją momenty graniczne niepozostające bez znaczenia. Innym fundamentalnym przykładem będzie z pewnością pierwsze użycie dzikiej magii w okresie dziecięcym. Im wcześniej do tego doszło, tym większa pewność, że dziecko wyrośnie na silnego czarodzieja...


— W końcu, Albusie, będziesz musiał wypić eliksir, który sam uwarzyłeś — wymruczał Severus w przestrzeń. — Teraz wszyscy będą oczekiwać od Pottera cudów, a dobrze wiemy, że ma problemy nawet z pospolitą transmutacją.

— Być może — nadeszła odpowiedź.

Severus wzdrygnął się i obejrzał za siebie. W progu jadalni stał Dumbledore ubrany w nocną koszulę. Jedną ręką asekuracyjnie podpierał się framugi i mimo iż starał się uśmiechnąć, wyszło mu to raczej blado.

— Miałeś nie wstawać — zganił go Snape. — Wczorajsza konfrontacja z Czarnym Panem bardzo cię osłabiła.

Dumbledore tylko machnął ręką lekceważąco.

— To nic. Pomyślałem, że dobrze byłoby rozprostować stare kości. — Staruszek usiadł obok Severusa i natychmiast przed nim pojawił się talerz pełen kanapek. — Wybacz mój niestosowny strój. Skrzat zabrał moją szatę do prania, a nie czuję się jeszcze na siłach, aby transmutować koszulę w ubranie.

— Co teraz? — zapytał Snape, jasno wskazując na to, o czym rozpisują się gazety. Postanowił zupełnie zignorować wzmiankę o niecodziennym wyglądzie dyrektora.

— Nic, Severusie. Niech sądzą, że Harry ma nadzwyczajne umiejętności. W niczym to nie przeszkodzi. Bez względu na opinie w odpowiednim czasie chłopiec będzie na tyle silny, aby z powodzeniem zmierzyć się z Voldemortem.

Głośne prychnięcie oznajmiło, co Severus o tym myśli.

— Zawsze uważałem cię za mądrego czarodzieja, Albusie. Nawet ty, wraz ze swoją ufnością w cukierkowy świat pełen ideałów, nie możesz wierzyć w te brednie. Spójrz prawdzie w oczy, sam nie jesteś w stanie go pokonać, więc jak ma dokonać tego Potter? Owszem, wiele razu udało się chłopakowi przeżyć i ja tego nie neguję, ale było to zwykłe szczęście albo czyjaś ochrona. To wszystko.

Dumbledore westchnął, sięgając po dzbanek herbaty, po czym nalał ciemny napój do filiżanki.

— Wiem, że masz swoje zdanie na ten temat, ale oni... — Tu wskazał ręką na tych wszystkich czarodziejów i czarownice, którzy rozpisywali się o fenomenie Chłopca Który Przeżył. — ...wcale nie będą wiele mijać się z prawdą.

Snape utkwił chmurne spojrzenie w twarzy Dumbledore'a.

— Ty chyba żartujesz?

— Nie żartuję.

Snape zmarszczył brwi jeszcze chmurniej.

— Wybacz, ale widziałem umiejętności Pottera podczas Turnieju Trójmagicznego i pod względem magicznym niczym wyjątkowym się nie wyróżnia.

— Ty tak sądzisz.

Snape zazgrzytał zębami.

— Każ mu przetransmutować szczura w chińską porcelanę, a zobaczysz, że będą ją zdobić nie wzorki a ogon i sierść. Takie to właśnie Potter ma umiejętności. Knocić najprostsze zaklęcia. Na zajęciach z eliksirów...

— Mam świadomość, Severusie, że Harry nie jest wybitnym uczniem z eliksirów — uciął dyskusję dyrektor.

Przez dłuższą chwilę żaden z nich się nie odezwał.

— Co z chłopcem, Severusie?

Snape zacisnął wargi w idealnie prostą linię. Tak prostą, że nie powstydziłaby się jej sama McGonagall.

— Miał gorączkę, której nie potrafiliśmy zbić. Musieliśmy podać mu Wywar Żywej Śmierci.

— Rozumiem.

Mężczyzna spojrzał na dyrektora z zaskoczeniem.

— Naprawdę?

Jasne oczy Dumbledore'a zamigotały w taki sposób, że miało się wrażenie, iż posiadają własne wewnętrzne źródło światła.

— Spodziewałem się, że może coś takiego nastąpić. Nie powiedziałeś mi nic, czego nie brałbym pod uwagę.

Mistrz eliksirów wpatrywał się przez chwilę w dyrektora dziwnym wzrokiem. Zupełnie jakby zobaczył go po raz pierwszy w życiu.

— Czy ty masz choć najmniejsze pojęcie, co to oznacza? — zapytał, choć wizja Albusa, który nie kojarzy tak elementarnych faktów, była cokolwiek dziwna. — Z każdą chwilą jego szanse na obudzenie się maleją. Nawet jeśli mój eliksir zadziała i Potter odzyska świadomość, to już nie będzie tą samą osobą, co wcześniej. Pamiętasz Longbottomów? A Williamsonów? A może nazwisko Alice Spencer mówi ci coś? Naprawdę sądzisz, że to nie będzie miało swoich konsekwencji?

Dumbledore długo wpatrywał się w swojego podwładnego. W końcu odezwał się:

— Nie twierdzę, że Cruciatus Lucjusza Malfoya nie pozostawi śladów. — W tym momencie spojrzenie mężczyzny pociemniało i przez chwilę wyglądał naprawdę przerażająco. Severusa zawsze zastanawiało, w jaki sposób Albus Dumbledore potrafi w jednej sekundzie przeistoczyć się z dobrotliwego staruszka w groźnego czarodzieja. — Jednak posiadam dowód, który utwierdza mnie w przekonaniu, że uszkodzenia nie są nawet w połowie tak rozległe jak twierdzisz.

— Jaki dowód?

— Wszystko w swoim czasie, Severusie. Wszystko w swoim czasie. Możesz być pewny, że nie pozostaniesz w niewiedzy, gdyż będę potrzebował twojej pomocy.

Mistrz eliksirów westchnął ze zrezygnowaniem. Jeśli kiedyś nadejdzie dzień, w którym zrozumie Albusa Dumbledore'a, będzie trzeba ustanowić ten dzień świętym. Według niego to, co mówił czarodziej, w ogóle nie miało sensu. I wcale nie poprawiał tego fakt, że staruszek miał tendencję do wygłaszania enigmatycznych wypowiedzi, które były nadzwyczaj irytujące. Tolerował je jednak, gdyż nie mógł nie docenić dość sporego zaufania, jakim obdarzał go dyrektor, kiedy dzielił się z nim swoimi spostrzeżeniami albo dyskutował na temat wydarzeń przebiegających na arenie politycznej.

— Wiesz może czemu Czarny Pan zaatakował wczoraj ministerstwo? — zapytał Snape, zmieniając temat.

— Wiem.

— A więc?

— Chodziło o bibliotekę.

Brwi Snape'a wygięły się w zdziwieniu.

— Nie powiesz mi chyba, że to całe zamieszanie było o jakąś książkę?

— Niestety było. Ale nie o „jakąś książkę”, tylko o pewną unikatową księgę napisaną w wężomowie.

— To niedorzeczne. Jeśli potrzebna była mu jakakolwiek księga, mógł po prostu kazać śmierciożercom wykraść ją w nocy, kiedy budynku pilnują jedynie ochroniarze, a nie rozpoczynać wojny i ryzykować stratami.

— Powiedz mi, co wiesz o bibliotece, która mieści się w Ministerstwie Magii?

Snape zmarszczył czoło.

— Niewiele. Wiem tylko tyle, że znajdują się tam zbiory ksiąg czarnomagicznych, które urzędnikom uda się skonfiskować z domów czarodziejskich bądź innych miejsc. Ale to nic niezwykłego, gdyż gromadzone są podobne zbiory artefaktów czarnomagicznych czy urządzeń potencjalnie niebezpiecznych, a także obiektów na które trzeba mieć licencję, jak chociażby zmieniacze czasu. Te przedmioty, które ministerstwo nie jest w stanie zniszczyć ani unieszkodliwić, bądź decyduje się zachować, umieszcza w specjalnych pomieszczeniach.

Dumbledore spojrzał na mistrza eliksirów z łobuzerskim uśmiechem.

— I to uważasz za niewielką wiedzę, Severusie? To znacznie więcej niż wie przeciętny pracownik działu Konfiskaty Obiektów Magicznych.

Snape wzruszył ramionami i chwycił filiżankę.

— Mark Stannis swego czasu był szefem wydziału. To przyjaciel Lucjusza Malfoya, a więc często widywałem go na bankietach. Kiedy wypił, z jego ust wypływał nieprzerwany potok słów. Dlatego też ministerstwo zwolniło go za zdradzanie tajemnic służbowych. Nie obyło się również bez sporej kary pieniężnej i odsiadki w Azkabanie.

Dumbledore pokiwał głową ze zrozumieniem.

— Każde tego typu pomieszczenie jest zabezpieczone przed kradzieżą. Jedyna osoba, która może zezwolić na opuszczenie czegokolwiek, to sam Minister Magii. Spora część przedmiotów jest po prostu zbyt niebezpieczna, stąd to ograniczenie. — Dumbledore podniósł dłoń, widząc, że młodszy czarodziej chce coś powiedzieć. — Uprzedzając twoje pytanie, minister musi zrobić to świadomie. Nie może być pod działaniem Imperiusa, bo wtedy włącza się alarm.

Snape'a nie do końca to przekonywało.

— To zaawansowana magia, więc spodziewam się, że byle kto nie mógłby podjąć się tego zadania. Sądzę też, że nieco uprościłeś całą sprawę. — Jedno zerknięcie na sylwetkę dyrektora utwierdziło go w przekonaniu, że ma rację. — W porządku. A więc jednym z podstawowych warunków było porwanie i kontrola ministra, aby przekazał im dany przedmiot. Niemniej alarm jest niewielką przeszkodą dla ludzi z Wewnętrznego Kręgu. Jeśli doszłoby do walki, umieliby poradzić sobie nawet z aurorami wyższego stopnia. Chyba, że... Co się dzieje, gdy włączy się alarm?

— Ach, dobre pytanie, Severusie. — Staruszek uśmiechnął się. — Wbrew opiniom krytyków rządu, ministerstwo od zawsze chronione było dość dobrze. Alarm, o którym mowa, nie tylko powiadania aurorów, ale aktywuje również czar zamykający. Oczywiście każdy tego typu jest do obejścia, gdyż nie ma barier nie do przełamania. Jednak potrzeba na to czasu. Mi przykładowo zajęłoby to pięć minut, ale nawet ja miałbym nie lada kłopot z wydostaniem się, gdybym został osaczony przez aurorów w czasie znoszenia bariery.

Dopiero teraz Snape zrozumiał. Jeśli wszyscy zajmowali się bezpiecznym wyprowadzaniem ludzi z budynku oraz walką z Czarnym Panem, wyznaczeni do zadania śmierciożercy zyskali odpowiednią ilość czasu. Snape podejrzewał, że nawet kilku potężnych magicznie czarodziejów nie byłoby w stanie pobić rekordu Albusa, ale oceniał, że piętnaście minut by im wystarczyło.

— Czyli ten cały atak to była tylko gra. Sposób odwrócenia uwagi od właściwego celu.

— Dokładnie.

— No dobrze, a co z tą księgą? Co w niej takiego niezwykłego, że Czarny Pan chciał ją mieć?

— Jak zapewne wiesz, każdy założyciel pisał własne księgi i początkowo wszystkie zgromadzone były w Hogwarcie. Rowena miała ich kilkanaście. Wiele jej zaklęć używanych jest powszechnie do dzisiaj. Godryk Gryffindor stworzył takich pięć, a Hufflepuff trzy.

Dumbledore zamilkł na chwilę, po czym odchylił się na krześle i zapatrzył w ogród za oknem.

— Początkowo sądzono, że dorobek Slytherina nie zachował się, ale to nieprawda. Kilka lat temu w moim posiadaniu znalazła się księga zapisana dziwnym pismem. Zbadałem ją. Emblemat, czas powstania i język tekstu nie pozostawiały wątpliwości, kto jest autorem. Nie mogłem wiedzieć, co w niej jest, gdyż nie znam wężomowy, ale wyczuwałem w niej czarną magię. Bardzo potężną czarną magię, mówiąc ściślej. Nie chciałem, aby kiedykolwiek znalazła się w rękach Voldemorta, ani żadnego innego czarnoksiężnika, który wiedziałby, jak z niej skorzystać. Dlatego postanowiłem przekazać ją ministerstwu.

Snape łatwo mógł wyobrazić sobie reakcję Voldemorta na wieść o tym, gdzie znajduje się jedyna księga autorstwa samego Salazara Slytherina. Głód czarnomagicznej wiedzy i obsesja na punkcie zgładzenia Harry'ego Pottera były największymi słabościami Lorda. Czarny Pan oczywiście nie bał się wyzwań, ale zawsze cechowała go ostrożność i wprowadzanie w życie przemyślanych planów. Tylko w tych dwóch przypadkach chłodna logika zdawała się odchodzić na dalszy plan.

— Jak Czarny Pan w ogóle się o niej dowiedział? — zapytał z ciekawością Snape.

— Możliwe, że dzięki naszemu znajomemu Markowi Stannisowi. To on był tym, który odebrał ode mnie księgę.

Snape kiwnął głową w zrozumieniu. Stannis był idiotą. Nie umiał odróżnić smoka od mantykory, a co dopiero rozpoznać księgę w wężomowie. Ale sama informacja, kto przekazał czarnomagiczną księgę ministerstwu, była na tyle intrygująca, że aż prosiło się o użycie legilimencji i przejrzenia wspomnień. A wtedy wszystko stawało się jasne.

— I sądziłeś, że właśnie o nią chodzi?

— Wczoraj? Och nie, absolutnie nie — zaprzeczył Albus. — Masz zbyt wysokie mniemanie o stanie mojej wiedzy. Miałem jedynie ogólne wnioski. Z pewnością nie mogło chodzić o przejęcie ministerstwa siłą. Tom nie dysponuje taką władzą. Jeszcze nie, nawet jeśli społeczeństwo jest obecnie nieprzygotowane i przestraszone. Wykreowanie fałszywej wiary w swoją potęgę? Po części. Przede wszystkim jednak trzeba wiedzieć, że był to idealny moment na realizację pomniejszych celów. A co posiada ministerstwo, a co może pożądać Tom?

Dumbledore nie musiał odpowiadać na to retoryczne pytanie. Jeśli było coś, czego Lord Voldemort pożądał, to właśnie był to dostęp do ogromnej kolekcji czarnomagicznych obiektów. Severus zamrugał nagle, dopiero teraz coś sobie uświadamiając.

— Moment. Skąd to wszystko wiesz, skoro jeszcze wczoraj były to tylko ogólne domysły? Przecież dopiero co wstałeś.

Dumbledore, wyraźnie ubawiony, zachichotał serdecznie, aż popłynęły mu łzy po policzkach, po czym zniknęły w gęstej brodzie.

— Też mam swoich ludzi w ministerstwie — odpowiedział z błyskiem w oku. — Pamiętaj, że zasiadam w Wizengamocie. Sam niekiedy wydaję rozporządzenia, które przedmioty należy tam umieścić. Odpowiednia osoba poinformowała mnie o zgubie.

— Jesteś zbyt radosny, jak na wieść o tym, że Voldemort jest w posiadaniu jakiejś wyjątkowo mrocznej księgi — burknął Severus.

Dumbledore westchnął, splótł palce na podołku i zaczął kręcić kciukami młynka.

— Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, Severusie. Krzywda się stała. Teraz trzeba zastanowić się nad tym, jak wykorzystać dany nam czas, aby odwrócić wyrządzone szkody. Atak dostarczył nam informacji, jak blisko ministra znajdują się ludzie Toma. Korneliusz zapewne właśnie teraz głowi się nad tym, w jaki sposób weryfikować pracowników. Podejrzewam, że ma podwójną motywację, jako że odegrał wczoraj istotną rolę w wydarzeniach. Spodziewam się, że już niedługo dostanę od niego sowę z zapytaniem, jakie powinien przedsięwziąć środki ostrożności.

Snape upił nerwowo łyk herbaty. Zaniepokoiły go początkowe słowa dyrektora. Spodziewał się w nich drugiego dna i wnioski wcale mu się nie podobały.

— Co miałeś jeszcze na myśli, mówiąc o odwracaniu wyrządzonych szkód? Chcesz odzyskać księgę Salazara? Możesz od razu odrzucić ten pomysł. To niewykonalne.

Dyrektor spojrzał na swojego podwładnego jednym niebieskim okiem. Po jego błysku zaniepokojenie Severusa wzmogło się, ale słowa, które padły z ust dyrektora, sprawiły, że odetchnął z ulgą.

— Nie chodziło mi o odebranie mu księgi, bo i tak Voldemort będzie miał wystarczająco dużo czasu, aby zapoznać się z jej treścią. Zresztą, jak sam zauważyłeś, jest to poza naszymi możliwościami. Mnie chodziło raczej o poznanie jej zawartości. Gdybym miał wybór, wolałbym, aby na zawsze pozostała zapomniana, ale jeśli Tom znajdzie w niej przydatne zaklęcia, na pewno je wykorzysta. Lepiej więc być przygotowanym.

— I jak niby mamy tego dokonać?

Dumbledore podniósł jeden ze swoich pomarszczonych palców i postukał nim w skroń.

— W ten sposób — odrzekł. — Przejrzałem ją podczas badań, kiedy pierwszy raz trafiła w moje ręce. Analizowałem wtedy znaki, aby ustalić język, w którym została napisana. Ponieważ nie istnieją słowniki wężomowy, a jedynie nieliczne podania, transkrypcja na własną rękę nie jest możliwa. Harry jednak zna wężomowę. Chciałbym udostępnić mu myślodsiewnię z moimi wspomnieniami, aby przetłumaczył mi jej treść.

— Sprytne — podsumował Snape. — O ile oczywiście chłopak obudzi się w pełni władz umysłowych.

— Bądź dobrej wiary, Severusie — odparł staruszek i dopił resztę swojej herbaty. — O, chyba przyleciała sowa ministra. Miłego dnia, chłopcze.

Albus pożegnał się i skierował swoje kroki ku swojej tymczasowej sypialni. Severus nie zapytał skąd czarodziej wie, że przyszła do niego poczta, skoro żaden z nich nie słyszał ani nie widział nadlatującej sowy. Pogodził się już z tym, że jeśli chodzi o Albusa Dumbledore'a, to wiele rzeczy wciąż pozostaje dla niego tajemnicą.


* * *


Zaraz po śniadaniu Snape udał się na Pokątną w celu uzupełnienia ingrediencji oraz odwiedzenia Stowarzyszenia Eliksirowarów. Zdecydował przeprowadzić dyskusję ze swoim dawnym mentorem, aby zweryfikować dane dotyczące eliksiru, nad którym pracował.

Mały budynek, który przylegał do Gringotta, nie wyróżniał się w tłumie krzykliwych straganów i sklepów. Jego wnętrze było jednak schludne, a rzeczywista wielkość zupełnie zaprzeczała pierwszemu wrażeniu. Snape kluczył korytarzami, aż dotarł do trzeciego piętra. Podszedł do pozłacanego kontuaru i spojrzał nieprzychylnym okiem na młodziutką sekretarkę.

— Do Alojzego Sniff-Kniffa. To pilne.

— A pan, to kto?

Snape powstrzymał się od ciętego komentarza i zmrużenia oczu w szparki na tak rażący objaw braku dobrego wychowania. Zamiast tego, odrzekł po prostu:

— Severus Snape.

— Momencik.

Kobieta znikła za drzwiami, aby zapowiedzieć gościa.

— Witaj, Severusie! — wykrzyknął niski staruszek, który wiekiem mógł dorównywać samemu Albusowi Dumbledore'owi. Snape wszedł do dobrze mu znanego gabinetu i ukłonił się sztywno na powitanie. — Co sprowadza cię w te niespokojne czasy? — Alojzy wskazał jedno z krzeseł przy biurku zastawionym przez stosy papierów. — Herbaty? Kawy? A może czegoś mocniejszego? Muszę przecież z honorem ugościć mojego ulubionego studenta! Mam wrażenie, że minęły lata, od kiedy widziałem cię ostatni raz, chłopcze. Jak tam sprawy w Hogwarcie?

Snape postanowił wtrącić się, nim słowotok jego mentora osiągnie poziom krytyczny.

— Poprosiłbym herbaty, jeśli to nie byłby kłopot.

— Naturalnie! Naturalnie!

Staruszek wezwał sekretarkę i już po chwili przed nimi stała taca z herbatą i ciastkami. Snape sięgnął po filiżankę, ignorując ciastka.

— A więc, co cię sprowadza, Severusie? Jak mniemam to musi być duża sprawa. Z pewnością nie zakłócałbyś mojego czasu błahostkami. Od kiedy pamiętam, był z ciebie niezmiernie poważny i odpowiedzialny młodzian.

Snape miał ochotę przymknąć oczy i odciąć się od rzeczywistości lub po prostu przekląć staruszka. Gadatliwość jego mentora była tą cechą, która przyprawiała go o ból żołądka. Niestety nie mógł zrobić żadnej z tych rzeczy. Zamiast tego odpowiedział spokojnie:

— Wznowiłem pracę nad Eliksirem Post-Crucio. Najważniejszymi elementami są w nim mandragora, smocza krew i dziki bez, ale pojawiają się problemy, kiedy wchodzą ze sobą w interakcje. Chciałbym poznać twoją opinię.

— W jaki sposób dodałeś składniki i w jakich ilościach?

Severus wyjął plik pergaminów i pokazał Alojzemu. Staruszek zatknął na nos trochę zbyt duże binokle i uważnie przyjrzał się notatkom. W tym czasie Snape zaczął objaśniać:

— Wydłużyłem czas warzenia i postanowiłem skracać go o połowę w kolejnych etapach. Cały korzeń i dziesięć liści. Korzeń poszatkowany, liście wysuszone i skruszone. W pierwszym etapie dodajemy mandragorę, a w drugim liście.

— Moim zdaniem to idealne rozwiązanie. Mandragora ma niesamowite właściwości lecznicze, ale nie wpływa na odczuwanie bólu, więc jest bezużyteczna, jeśli chcemy, aby mikstura działała także w ten sposób. Liście dzikiego bzu natomiast to prawie legenda. Szkoda, że sprawia takie trudności. Nieczęsto mamy właściwości przeciwbólowe, przeciwgorączkowe, przeciwzapalne i odtruwające w jednym. Jednak, jeśli pozwolimy mandragorze puścić soki, hm... to rzeczywiście liście nie powinny reagować tak alergicznie. Przypuszczam, że nie doszło do wybuchu?

Kącik ust Snape'a drgnął prawie niezauważalnie. Tylko jego mentor mógł mówić o eksplozjach ze stoickim spokojem.

— Nie doszło. Jednak dalej nie rozwiązuje to problemu w ostatnim etapie. Nie mam żadnej pewności, że kiedy połączę je ze smoczą krwią, zachowają te same właściwości. Do tej pory udawało mi się uzyskiwać dobre rezultaty osobno, ale razem... cóż, miałem kilka porażek.

— Jaki ustanowiłeś przedział dla smoczej krwi?

— Od pięćdziesięciu mililitrów do dwustu pięćdziesięciu. Pięć kociołków w różnicach po pięćdziesiąt. Według moich badań, jeśli dawka będzie za niska, nie będzie wystarczająco silna, aby w połączeniu z mandragorą zaczęła leczyć układ nerwowy. Jeśli będzie zbyt wysoka, wpłynie na dziki bez i wywar stanie się toksyczny. Zminimalizowałem ryzyko zatrucia do minimum, ale wciąż nie wiem, czy eliksir spełni swoją rolę.

Staruszek zamyślił się na dłuższą chwilę.

— Ostatnio w naszym instytucie przeprowadzono sporo badań nad rogiem jednorożca, które nieco zmieniły pogląd na dotychczasową wiedzę o tej ingrediencji. Jak wiesz ma właściwości ochronne, ale ze smoczą krwią daje zupełnie inne efekty od wyjściowych. Odkryto jednak, że dodanie jednego grama jest w stanie być izolatorem dla toksyn, a jednocześnie jest go za mało, aby wchodziło w jakieś znaczące reakcje ze smoczą krwią. Najlepsze efekty uzyskasz jeśli dodasz róg jednorożca zaraz po składniku, których toksyczne właściwości chcesz zneutralizować. Możesz jednak spróbować nawet pod koniec, kiedy będziesz łączyć bazy. Jeśli okaże się, że eliksir osiąga lepsze wyniki niż wcześniej, wystarczy przy kolejnym warzeniu zmienić metodę i tyle.

Snape zamyślił się i doszedł do wniosku, że to rozwiązanie było dokładnie takim, jakiego szukał.

Przez chwilę rozmawiali o możliwościach udoskonalenia eliksiru, a kiedy temat wyczerpał się, Snape rzucił grzecznościową formułkę pożegnalną, tłumacząc się zapracowaniem i brakiem czasu. Zanim jednak opuścił gabinet dawnego mentora, Alojzy powiedział:

— Mam szczerą nadzieję, że ci się powiedzie, Severusie. To byłoby prawdziwe wybawienie dla tych wszystkich nieszczęśników, którzy zostali narażeni na działanie tej klątwy.

— Twój optymizm, Alojzy, jest budujący — wtrącił Snape — ale muszę go ukrócić. Post-Crucio ma niwelować pomniejsze następstwa klątwy oraz przyspieszać proces rekonwalescencji przy częstym czy bardziej intensywnym narażeniu na jej działanie. Będzie bezskuteczny przy rozległych urazach czy szaleństwie.

— To nieistotne, Severusie, zupełnie nieistotne — odrzekł niezrażony staruszek. — Dotychczasowe receptury potrafią tłumić ból i łagodzić objawy, jednak dobrze wiemy, jak nieefektywne było dotychczasowe leczenie. Żadna z nich nie próbowała odwracać szkód, a to jest szczególnie ważne w obecnych czasach, w których jeszcze wiele osób stanie się ofiarami klątwy Cruciatus.


* * *


W domu państwa Weasleyów życie toczyło się stałym rytmem. Pan Weasley wychodził każdego rana do pracy, Molly opiekowała się domem, a dzieciaki bawiły się w ogrodzie, grając w quidditcha lub robiąc sobie nawzajem dowcipy — choć to akurat było domeną bliźniaków, a osobą, która najbardziej na tym cierpiała, był Ron.

Od czasu do czasu w ich życie wkradały się niezbyt przyjemne wiadomości, wszystko jednak zmieniło się w pewien ciepły poniedziałek, kiedy sowa przyniosła Proroka Codziennego.

— Co nowego, mamo? — zapytał Ron, kiedy pani Weasley chwyciła gazetę. Właśnie dokańczała swoją herbatę w czasie oczekiwania na męża. Była nieco zmartwiona tym, że jeszcze nie wrócił z nocnego dyżuru, ale starała się nie myśleć o powodach, które to spowodowały.

Po chwili filiżanka wypadła z jej dłoni, przeturlała się po blacie, rozlewając napój, i roztrzaskała się na podłodze. Ron zamarł, wpatrując się ze strachem w bladą twarz matki i jej oczy, które wypełniły się łzami.

— Och, nie...

Gazeta tak mocno drżała w jej dłoniach, że litery rozmazywały się w bezkształtną plamę.

— Mamo, co się stało?! — krzyknął piskliwie Ron.

Nagle do pokoju wpadli bliźniacy, a ich radosne uśmiechy zgasły niczym zdmuchnięte świeczki. Zza balustrady wyłoniła się też zwabiona hałasem Ginny.

— Coś z tatą? Co się dzieje!? — zawołali jednocześnie George i Fred.

— H... Ha-arry... — Ale to było jedyne, co pani Weasley była w stanie powiedzieć, zanim zaszlochała, ukrywając twarz w dłoniach.

Ron chwycił błyskawicznie gazetę i pochylił się nad nią, czytając. Z każdym zdaniem jego twarz coraz bardziej traciła kolor. Bliźniacy pochylili się nad jego ramieniem, również czytając. W tej cichej chwili grozy, przerywanej jedynie szlochem pani Weasley, ogień w kominku rozbłysnął jasnym płomieniem. Do kuchni wszedł pan Weasley.

— Arturze! — krzyknęła Molly i rzuciła się w objęcia męża. — Harry... mój boże... on... on...

I ponownie zalała się łzami. Ginny patrzyła na to spetryfikowana, obawiając się najgorszego.

— Uspokój się, Molly, Harry żyje.

— Co? Ż-żyje?

Pan Weasley odgarnął czule zabłąkany lok, który opadł na czoło żony i uśmiechnął się pocieszająco, choć był to raczej zmęczony i smutny uśmiech.

— Prorok jest w posiadaniu niewiarygodnych informacji.

Molly wzięła kilka głębokich oddechów, by się uspokoić, po czym wytarła łzy skrajem kuchennego fartucha. Po tym wstrząsającym ranku, atmosfera w domu zmieniła sie diametralnie. Weasleyowie wiedzieli, że wojna jest nieunikniona. Nie spodziewali się jednak, że nastąpi to tak szybko.

Pan Weasley spędził całe popołudnie na łagodzeniu obaw dzieci o Harry'ego. Więcej jednak było w tym półprawd, gdyż do pokoju chłopca mieli dostęp wyłącznie Albus, madame Pomfrey i Severus. Artur próbował zobaczyć się z Harrym, ale pielęgniarka wyganiała go spod drzwi, twierdząc, że chłopiec potrzebuje spokoju po tych strasznych wydarzeniach na Privet Drive.

Pan Weasley pomyślał, że to było niepokojące.

Następny poranek wcale nie był lepszy. W Proroku pojawił się artykuł o przemowie Wybrańca. I choć widzieli na zdjęciach, że Harry jest cały i zdrowy, wiadomość, iż w tym samym czasie Voldemort zaatakował ministerstwo, wstrząsnęła nimi.

Trzy dni później siecią fiuu przybyła Hermiona.

Od razu zaciągnęła Rona do pokoju, który przez najbliższe dni miała dzielić z Ginny, i wbiła twarde spojrzenie w najmłodszego męskiego potomka Weasleyów. Następnie wzięła głęboki oddech i wskazała na pierwszą stronę Proroka Codziennego.

— Nie wiem, co o tym myśleć, ale to jest dziwne. Dlaczego Dumbledore wplątał Harry'ego w politykę? To do niego niepodobne. Powinien chronić go przed prasą, a nie pozwalać brać udział w tym wszystkim. I nie wierzę, że Harry się na to zgodził. Przecież on nie cierpi dziennikarzy!

— Na pewno chciał pomóc — podsunął Ron. — Znasz go, zawsze pakuje się w sam środek wydarzeń. Do tego śmierć Cedrika. Sama widziałaś, jak Harry się o to obwiniał. Wciąż powtarzał, że świstoklik był przeznaczony dla niego, a nie Diggory'ego. A żeby tego było mało, wini się jeszcze o odrodzenie Sama-Wiesz-Kogo, bo to jego krew wykorzystał ten bydlak.

Hermiona kiwnęła żałośnie głową, ale z drugiej strony wciąż trudno było jej w to uwierzyć.

— Może na niewielu rzeczach się znam — kontynuował Ron — ale wiem trochę o mentalności czarodziejów. Ludzie albo panicznie boją się czarnoksiężników albo ich nienawidzą. Potrzebują kogoś z jasnej strony, za kim mogliby podążać. A ponieważ sami sobie wybrali lidera, Harry nie ma wyboru i musi tkwić w tym całym bagnie. Nie podoba mi się to, ale tak jest. Gdyby nie to orędzie, jak tylko czarodzieje zobaczyliby Sama-Wiesz-Kogo, to zaczęliby tratować się w panice. W ogóle by nie pomyśleli o obronie. Przypadało co najmniej dziesięciu czarodziejów na jednego śmierciożercę, a oni i tak daliby się pozabijać.

— Jeśli Harry'emu udało się przekonać dyrektora do wygłoszenia orędzia, to nie zrobił tego sam. — powiedziała Hermiona w zastanowieniu. — Przemówienie musiało być wcześniej przygotowane.

Ron przytaknął, zgadzając się z nią i wyszczerzył się radośnie.

— Chciałbym to zobaczyć. Pewnie jąkał się jak głupek albo na przemian bladł i rumienił. Oczywiście pewnie i tak nikogo to nie obeszło, wystarczył im sam widok Wielkiego Wybrańca. Ale nie sądzę, aby Harry'emu przeszło przez gardło... — Ron schylił się nad gazetą, przekrzywiając głowę — eee... jak to było... o, już mam... Nie pozwólcie, by uprzedzenia i strach obezwładniły wasze serca, tak jak ja nie pozwalam, aby wypełniły moje. Z pewnością mówił o uprzedzeniach, ale bez tego całego obezwładniania. Harry nie jest w mowie aż tak kwiecisty... em... w piśmie zresztą również, jeśli już o kwiecistości mówimy. Choć mogę się założyć, że wszyscy spoza naszego dormitorium oraz bliźniaków połkną to, co tu jest powypisywane.

Hermiona uśmiechnęła się również. Tak, to pasowało do ich przyjaciela. Zaraz jednak spoważniała.

— To jednak nie wyjaśnia zaklęcia transmutacyjnego. Harry nie zna takich zaklęć. Nie zna nawet inkantacji. To niemożliwe.

— Ciotkę Marge nadmuchał bez inkantacji, a dobrze wiemy, że zadziałało znakomicie.

Hermiona pokręciła głową z irytacją.

— To co innego. To jest zupełnie zaawansowana magia.

— A skąd to niby wiesz? — upierał się Ron. — Avadę też przeżył, a wszyscy mówili, że to niemożliwe. Mało tego, w trzeciej klasie wyczarował patronusa, a ponoć potrafią to tylko dorośli.

— Tak, Ronaldzie, ale dla twojego przypomnienia Harry przeżył klątwę zabijającą z powodu poświęcenia mamy. Patronusa natomiast ćwiczył tygodniami, zanim udało mu się go wyczarować.

Ron naburmuszył się, ale odpuścił.

— Więc, co o tym myślisz?

— Są dwa wyjścia — zaczęła Hermiona powoli. — Zaklęcie musiał wypowiedzieć ktoś inny. Tak, Ronaldzie, wiem, że są zdjęcia, ale jak sam wiesz, są one nieprecyzyjne. Ludzie widzą tylko to, co chcą widzieć, więc było oczywiste, że przypisali całą zasługę Harry'emu. Drugie wyjście... to takie, że to nie Harry przemawiał.

— Jak to nie on? Widziałaś zdjęcia.

— Och, Ronaldzie — prychnęła Hermiona. — Już zapomniałeś, kto podszywał się pod Alastora Moody'ego przez ubiegły rok?

Ron zrobił sceptyczną minę, ale Hermiona nie pozwoliła mu tego zakwestionować.

— Sam przyznałeś, że Harry chciałby coś zrobić, a wciąż sądzę, że to byłoby zbyt niebezpieczne i lekkomyślne pozwolić mu pokazywać się publicznie. Jeśli jednak, jak to metaforycznie określiłeś, jest „w tym całym bagnie”, to równie dobrze można wykorzystać to dla celów jasnej strony. Zamieszanie nie będzie trwać wiecznie. Kiedy sytuacja się uspokoi, prasa da Harry'emu spokój.


* * *


W ostatni dzień pracy nad eliksirem, Snape spojrzał na swój kociołek. Mikstura wyszła perfekcyjnie. Dokładnie taka, jaka powinna być według jego roboczych notatek; błękitna ze złotymi smugami i srebrnymi spiralami unoszącymi się nad powierzchną. Zerknął również na pięć mniejszych kociołków. Te również wyglądały jak najbardziej w porządku.

Po odpowiednim połączeniu wariantów i wykonaniu ostatnich testów leżało przed nim pięć fiolek gotowych do wypróbowania. Teraz musiał po prostu zaufać swojemu geniuszowi — wszak był najlepszym mistrzem eliksirów na całych Wyspach.

Kiedy wszedł do pokoju Pottera, od razu stało się jasne, że działanie Wywaru Żywej Śmierci minęło. Chłopak zdecydowanie oddychał i nie był już tak blady jak wcześniej.

Wraz z madame Pomfrey ustalili, że najpierw podadzą eliksir o najsłabszym działaniu. Jeśli wyniki nadal będą negatywne, wypróbują dawkę silniejszą. I mieli tak działać aż do skutku lub kiedy zostanie zużyta piąta fiolka.

Szybko okazało się, że nawet jeśli organizm dobrze znosił sam eliksir, to oczekiwanych efektów nie uzyskali. Różdżka pielęgniarki wibrowała nieustannie, na próżno próbując wychwycić choćby najmniejszą zmianę. Snape natomiast badał umysł Pottera, z każdą chwilą uznając to za bezcelowe.

Mężczyzna obracał w palcach ostatnią fiolkę i zastanawiał się, w którym miejscu popełnił błąd. Przewidywał nikłe rezultaty, ale nie spodziewał się całkowitej porażki. Bez słowa podał Poppy ostatnią fiolkę.

Czekali.

Po kwadransie Snape orzekł:

— Wydaje mi się, że tym ostatnim trafiłem w dziesiątkę.



NASTĘPNY ROZDZIAŁ: PRZYPADKOWE WSPOMNIENIE
Komentarze
avatar
Prefix użytkownikaPenelope  dnia 15.05.2014 11:19
No cóż podoba mi się to, że Hermiona wpadła na to, że to nie Harry był w ministerstwie. Nie podoba mi się jednak, że tak krótko i po łebkach opisałaś sytuację w domu Weasleyów i samą rozmowę Rona i Hermiony, a rozprawiałaś się nad tym jak zrobić eliksir. Rozmowa Snape'a z mentorem była fajna, ale jak dla mnie trochę przydługa, nudna i raczej mało wnosząca do całości. To tylko moje odczucia. Na plus dalej są opisy i charaktery postaci, ładnie też wyszło Ci tłumaczenie Dumbledore'a o tych czarno magicznych przedmiotach. Twój ff bardzo mi się podoba, masz talent i na prawdę ładnie piszesz. Fajnie byłoby przeczytać coś Twojego nie związanego ze światem Harry Potter'a, kto wie może kiedyś będę miała okazję. Teraz nie pozostaje mi nic innego jak czekać na kolejną cześć ;]
avatar
Prefix użytkownikaAna_Black  dnia 15.05.2014 15:25
Za krótki ten fragment z Weasleyami. Najlepszy przyjaciel Rona i Hermiony ledwo uchodzi z życiem, a oni gadają o przemowie w ministerstwie? Ja spodziewałabym się raczej, że będą chcieli zobaczyć się z Harrym, a oni tak po prostu poszli do pokoju Rona? Aczkolwiek dobrze, że w ogóle jest coś o Weasleyach, bo już myślałam, że oni nic nie wiedzą o Harrym. Twoje ff dzieje się w czasie piątego tomu jeszcze przed piętnastymi (sadząc po tym, że piszesz o nim jako czternastolatku) Harry'ego? Bo jeśli tak, to zdecydowanie brakuje mi tu Syriusza wpadającego do Prince Manor, żeby zobaczyć chrześniaka. Trudno mi uwierzyć, że on by o niczym nie wiedział. Nawet jeśli Dumbledore chciał utrzymać to przed nim w tajemnicy, to nie byłby taki głupi, żeby uwierzyć, że nic się nie dzieje. Zwłaszcza, że nie był typem człowieka, który siedziałby spokojnie w kryjówce, gdy coś stało się Harry'emu. Mógł wykraść Proroka jako pies albo kazać Stworkowi przynieść gazetę, jeśli ukrywa się na Grimmauld Place. I jeszcze jedno - skąd to nazywanie Harry'ego Wybrańcem? Z książek wiemy, że to miano przylgnęło do niego dopiero po wydarzeniach w Departamencie Tajemnic. Ogólnie twoje ff bardzo mi się podoba. Czekam na kolejną część. :)
avatar
Smierciojadek  dnia 21.05.2014 16:41
Znów jestem pozytywnie nastawiona. Widocznie te dwa pierwsze rozdziały mi jakoś nie podeszły; bałam się, że będę musiała męczyć się z czytaniem. Ale nie jest tak, bo akcja się rozkręca i wszystko ma ręce i nogi. Dobrze, że nie zrezygnowałam i postanowiłam czytać dalej, mimo bardzo okrojonej ilości wolnego czasu. Jakoś tak wychodzi, że im dłuższy tekst, tym moje komentarze są krótsze, bo nie skupiam się na szczegółach, a też i więcej zapominam. Dlatego mam nadzieję, że mi wybaczysz lakoniczność.

Podobało mi się porównanie magii do pamięci - jest trafione w stu procentach. Jestem też miłośniczką Twojego Dumbledore'a - jego kreacja wychodzi Ci, tak mi się zdaję, na razie nawet lepiej niż Snape'a. Przebiegłość i inteligencja Hermiony też jest na miejscu. Twoje postacie są takie, jakie powinny być, przez co całość tekstu jest zwyczajnie smaczna.

Tutaj trochę z innej beczki - poprzednie części były trochę bardziej dopracowane, jeśli chodzi o interpunkcję. Tutaj zabrakło przecinków w kilku miejscach. Nie mam zamiaru się czepiać, bo tekst jest długi i zdarzają się niedopatrzenia, ale mówię to po prostu z perspektywy poprzednich rozdziałów.
Zaintrygował (choć to może złe słowo) mnie też wątek z robieniem zdjęć przez dziennikarzy. Nie raz już się widziało i słyszało o fotoreporterach, którzy woleli zrobić zdjęcie w kryzysowej sytuacji, niż w jakiś sposób pomóc osobie fotografowanej. Chyba każdy miał do czynienia ze zdjęciem dziecka, na które czyha sęp (czy inne ptaszysko), a to tylko kropla w morzu.

Podsumowując - jest super. ;)
avatar
Prefix użytkownikaPhoe  dnia 24.05.2014 12:49
Twoje ff dzieje się w czasie piątego tomu jeszcze przed piętnastymi (sadząc po tym, że piszesz o nim jako czternastolatku) Harry'ego? Bo jeśli tak, to zdecydowanie brakuje mi tu Syriusza wpadającego do Prince Manor, żeby zobaczyć chrześniaka. Trudno mi uwierzyć, że on by o niczym nie wiedział.

Tak, akcja dzieje się w czasie 5 tomu. Spokojnie, wszystko się wyjaśni. Syriusz nie mógł o niczym widzieć. Dlaczego? O tym przeczytasz w 7 rozdziale.

I jeszcze jedno - skąd to nazywanie Harry'ego Wybrańcem?

W moim opowiadaniu Voldemort się ujawnił rok wcześniej niż w kanonie, więc ludzie dopisują ideologię takowóż wcześniej. Harry pokonał Voldemorta, będąc dzieckiem. Nic dziwnego więc, że ludzie upatrują w nim osobę, która będzie w stanie ich ochronić.

Śmierciojadku, cieszę się, że czytasz dalej :)

Wszystkim dziękuję za komentarze i uwagi!
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Oceny
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Wybitny! Wybitny! 100% [2 głosy]
Powyżej oczekiwań Powyżej oczekiwań 0% [0 głosów]
Zadowalający Zadowalający 0% [0 głosów]
Nędzny Nędzny 0% [0 głosów]
Okropny Okropny 0% [0 głosów]
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło
Facebook
Shoutbox
Musisz się zalogować aby wysłać wiadomość.

Pracownik departamentu
04.12.2024 22:24
Zapomniałam o śmieciożarciu. Zjadłam pół pizzy mrożonej w tym tygodniu, ale nawet nie umiem powiedzieć kiedy. Ale wychodzę często na piwo ze znajomymi, to się też chyba liczy? xD

Harrych świąt!
01.12.2024 18:13
Wrozka

Harrych świąt!
01.12.2024 18:12
kibic

Ponury Żniwiarz
30.11.2024 14:19
Wrozka

Potęga Krwistego Steka!
30.11.2024 13:20
Wszystkiego najlepszego z okazji dnia śmieciożarcia Eat

Współpraca
Najaktywniejsi

1) Prefix użytkownikaAlette

Avatar

Posiada 59643 punktów.

2) Prefix użytkownikafuerte

Avatar

Posiada 57438 punktów.

3) Prefix użytkownikaKatherine_Pierce

Avatar

Posiada 47342 punktów.

4) Prefix użytkownikaSam Quest

Avatar

Posiada 45361 punktów.

5) Prefix użytkownikaShanti Black

Avatar

Posiada 44242 punktów.

6) Prefix użytkownikaA.

Avatar

Posiada 43682 punktów.

7) Prefix użytkownikamonciakund

Avatar

Posiada 43236 punktów.

8) Prefix użytkownikaania919

Avatar

Posiada 38932 punktów.

9) Prefix użytkownikaulka_black_potter

Avatar

Posiada 36773 punktów.

10) Prefix użytkownikaKlaudia Lind

Avatar

Posiada 34220 punktów.

Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.
Theme by Andrzejster
Copyright © 2006-2015 by Harry-Potter.net.pl
All rights reserved.
Wygenerowano w sekund: 0.28