Rekord osób online:
Najwięcej userów: 308
Było: 25.06.2024 00:46:08
Współpraca z Tactic Games
>> Czytaj Więcej
Wydanie stworzyli: Nieoryginalna, Klaudia Lind, Anastazja Schubert, Takoizu, CoSieDzieje, Syriusz32.
>> Czytaj Więcej
Jak wyglądało życie Gauntów? Powstał film, który Wam to pokaże.
>> Czytaj Więcej
W sierpniu HPnetowicze mieli okazję spotkać się w Krakowie. Jak było?
>> Czytaj Więcej
Wydanie stworzyli: Klaudia Lind, louise60, Zireael, Aneta02, Anastazja Schubert, Lilyatte, Syrius...
>> Czytaj Więcej
Wydanie stworzyli: Klaudia Lind, Hanix082, Sam Quest, louise60, PaulaSmith, CoSieDzieje, Syriusz32.
>> Czytaj Więcej
Każdy tatuaż niesie ze sobą jakąś historię. Jakie niosą te fanowskie, związane z młodym czarodzie...
>> Czytaj Więcej
O pomocy i determinacji.
>> Czytaj Więcej
Hermiona wraz z przyjaciółkami przybywa do Hogwartu, gdzie odbywa się uczta rozpoczynająca nowy r...
>> Czytaj Więcej
Hermiona wraz z przyjaciółkami przybywa do Hogwartu, gdzie odbywa się uczta rozpoczynająca nowy r...
>> Czytaj Więcej
Wiersz dla Toma Riddle'a...
>> Czytaj Więcej
Nadchodzi dzień powrotu do Hogwartu. Hermiona żegna się z rodzicami oraz przyjaciółmi i jedzie po...
>> Czytaj Więcej
Strofy spisane z myślą o Tomie R. :)
>> Czytaj Więcej
Nadchodzi dzień powrotu do Hogwartu. Hermiona żegna się z rodzicami oraz przyjaciółmi i jedzie po...
>> Czytaj Więcej
Sierpień w Szkocji był jednym z najbardziej paskudnych miesięcy w roku; niebo niemal cały czas spowite było ciemnymi chmurami, z których nieustannie lał się deszcz, a zimny, porywisty wiatr nawet najbardziej odpornych na pluchę pozostawiał w domu szczelnie zawiniętych w koc.
Ivy właśnie w tym momencie chciała należeć do grona tych szczęśliwców, którzy nie musieli przemierzać wąskich, zabłoconych ścieżek w zimny i mokry poranek. W duchu przeklinała człowieka, który zgodził się na wybudowanie domu opieki na najwyższym wzgórzu Hogsmeade. Kiedy to ona kończyła Hogwart, na terenie wioski spokojnie można było się aportować, ale ostatnie incydenty najwidoczniej spowodowały zaostrzenie przepisów. Wdrapywała się więc wściekła i przemarznięta po stromych, kamiennych schodkach na sam szczyt ponurego wzgórza. Kiedy dotarła na górę, odwróciła się na moment, żeby spojrzeć na rozpościerający się po drugiej stronie jeziora zamek. Ilekroć tutaj przychodziła, widok pochmurnego zamku zapierał jej dech w piersiach, a tęsknota za szkolnymi czasami przybierała na sile.
Przed budynkiem czekał na nią ubrany w granatowy uniform sanitariusz, gotowy odprowadzić ją na pierwsze piętro do świetlicy.
- Witam, panno Potter - powiedział uprzejmie, na co Ivy skinęła głową. - Dziadek jest dzisiaj w wyśmienitym humorze. - Nienawidziła, kiedy wszyscy w tym cholernym budynku próbowali ją zagadywać na siłę. Ale widocznie taką cenę musiała zapłacić, będąc wnuczką jednego z najpotężniejszych czarodziejów w historii.
Kiedy dotarli na pierwsze piętro, Ivy powiedziała sanitariuszowi, że dalej trafi sama. Mężczyzna grzecznie wycofał się do dyżurki, a ona powędrowała w głąb korytarza, gdzie znajdował się pokój dzienny, usilnie nazywany przez wszystkich świetlicą. Dziadek siedział w jednym z foteli, zaśmiewając się do rozpuku z żartów swojego przyjaciela Deana, który był znany z niewybrednych żartów.
- Cześć dziadku - rzuciła już w progu, siląc się na uśmiech. - Jak się czujesz?
- Ivy! - Mężczyzna podniósł się gwałtownie z miejsca, a na jego twarzy rozkwitł promienny uśmiech. - Tak dawno mnie nie odwiedzałaś...
Nie cierpiała, kiedy to mówił, mimo że wiedziała, że nie ma do niej pretensji. Czuła się wtedy jeszcze bardziej winna, że nie poświęca mu wystarczająco dużo czasu.
- Miałam dużo roboty, przepraszam - mruknęła, próbując na niego nie patrzeć.
- Nie przejmuj się - machnął ręką staruszek. - Dlaczego nie ma z tobą Grace?
- Musiała zostać w szpitalu - odparła szybko Ivy. - Ale kazała cię uściskać. - Prawda była taka, że Grace po ostatniej kłótni nie wróciła do domu i trudno było przewidzieć, kiedy znowu się pojawi.
Dziadek przez chwilę przyglądał się jej uważnie, ale po chwili na jego twarzy znowu zagościł uśmiech i zaczął opowiadać o tym, jak spędził dzień. Ivy dowiedziała się, że Dean prawdopodobnie opuści ośrodek, bo jego starsza córka Doris się rozwiodła i teraz sama może się nim zaopiekować, a także o tym, że serce starego Charlesa po ostatniej potańcówce nie wytrzymało i biedak zmarł dwie noce temu we śnie.
- Właściwie to przyszłam z tobą o czymś porozmawiać - przerwała mężczyźnie w pół słowa Ivy.
- Słucham cię, skarbie - odparł staruszek, nie zwracając uwagi na to, że nie pozwoliła mu dokończyć opowieści o pensjonariuszce Abigail.
- Dostałam propozycję napisania twojej biografii - wypaliła od razu. - W zasadzie jest to polecenie służbowe...
- Wydano już wystarczająco dużo moich biografii.
- ... Z tego powodu będę musiała przenieść się na kilka miesięcy do Hogwartu - ciągnęła, nie chcąc jeszcze wchodzić w dyskusję z dziadkiem, który z każdą sekundą wyglądał na coraz bardziej zdenerwowanego. - I wygląda na to, że nie mam innego wyjścia.
- Nie zrozum mnie źle, kochana, - powiedział mężczyzna, przecierając zmęczone oczy. - ale trudno jest mi zapamiętać, co wczoraj jadłem na obiad, więc jak mam sobie przypomnieć wydarzenia sprzed ponad pięćdziesięciu lat?
Ivy wiedziała, że tak będzie. I dlatego jeszcze bardziej bolało ją to, co miała zaraz powiedzieć.
- Scorpiusa Malfoya nie obchodzi, czy będziesz miał udział w tej książce - powiedziała cicho. - Mam ją po prostu napisać, badając przy okazji każde miejsce, w którym kiedykolwiek postawiłeś chociaż palec u nogi.
Ivy spojrzała na dziadka i zobaczyła, jak zaciska szczękę i pięści. Nie sądziła, że cokolwiek pozostało jeszcze z młodego i nieustraszonego Harry’ego Pottera, który pół wieku temu uwolnił świat od Lorda Voldemorta. Zamiast chudego chłopaka w połamanych okularach, którego znała ze zdjęć w gazetach, siedział przed nią stary, siwy i przygarbiony mężczyzna, którego jedynym problemem był wybór płatków na śniadanie.
- Nie damy się zastraszyć Malfoyom! - krzyknął zdenerwowany. - Nie ugiąłem karku przed Lucjuszem Malfoyem, nie ugnę i przed jego wnukiem!
- Nie ty musisz się uginać - mruknęła Ivy. - Przyszłam do ciebie, bo uważam, że jeśli muszę napisać tę książkę, to dobrze byłoby zrobić to razem. Nawet, jeśli ta biografia będzie wynikiem przymusu, niech będzie przynajmniej prawdziwa i szczera.
- Nie musisz tego robić, nie musisz dla niego pracować!
- Jak ty nic nie rozumiesz! - zdenerwowała się Ivy. - Nie chodzi nawet o to, że muszę z czegoś żyć, ale o to, że potrzebuję zajęcia. Mamy już nie ma, a tata ma wszystko gdzieś. Muszę się wyrwać z tego grobowca, wynieść się z dala od domu. Muszę. - Staruszek już otwierał usta, żeby coś powiedzieć, ale Ivy nie dopuściła go do głosu. - Jeśli nie napiszę tej książki, Malfoy mnie zwolni. Mało tego - upewni się, że nie znajdę pracy w żadnej innej redakcji w tym kraju.
- Po co rozdrapywać stare rany, po co... - powiedział chyba bardziej do siebie niż do niej.
- Bo jesteś to winien swoim przyjaciołom - powiedziała ostro Ivy. - Babcia powiedziała kiedyś, że w żadną z poprzednich biografii nie włożyłeś serca. A przecież powinieneś! - Sytuacja stawała się coraz bardziej niebezpieczna, ale kobiecie puściły wszystkie hamulce. - Twoi przyjaciele zginęli przez Voldemorta, a teraz nawet nikt nie pamięta ich nazwisk!
Czuła się okropnie mówiąc te wszystkie rzeczy dziadkowi, ale nie miała wyjścia. Naprawdę potrzebowała tej pracy, potrzebowała tej książki, potrzebowała zmiany otoczenia. A Malfoy, jaki by nie był, właśnie to miał jej do zaoferowania.
- Po prostu zdecyduj - powiedziała, podnosząc się z fotela. - Pomyśl, jak ważna jest ta książka. Jeśli się nie zgodzisz, no cóż... Za tydzień będę już w Hogwarcie i wtedy zaczynam pracę.
Wyszła z budynku najszybciej jak mogła, nie oglądając się za siebie ani przez moment.
Wybitny! | ![]() |
60% | [9 głosów] |
Powyżej oczekiwań | ![]() |
40% | [6 głosów] |
Zadowalający | ![]() |
0% | [0 głosów] |
Nędzny | ![]() |
0% | [0 głosów] |
Okropny | ![]() |
0% | [0 głosów] |
Fajne rozpoczęcie ,ale czegoś mi tu brakuje.
Z chęcią przeczytam ciąg dalszy . A nawiasem mówiąc to skąd to imię ?
Daję PO .