Krótki tekst opisujący przeżycia Severusa Snape, po tym jak dokonał swojego pierwszego mordu na zlecenie Czarnego Pana.
Tekst może zawierać brutalne fragmenty nieodpowiednie dla młodszych czytelników.
Tekst zawiera brutalne opisy
Jest środek nocy, a Severus Snape nie może spać.
Wie, że dobry sen to już przeszłość. Dzieli go od niego wiele tygodni, miesięcy a może i nawet lat. Wstaje z łóżka i wolnym krokiem podchodzi do barku. Wyciąga nową butelkę Ognistej Whisky, odkręca ją i wypija niemal jedną czwartą , nawet nie nalewając jej do szklanki. Nie jest aż tak głupi, żeby nie rozumieć, co się z nim dzieje. Każdy normalny człowiek, który zrobiłby choć połowę tego co on, też zacząłby pić.
Tak to sobie tłumaczy. W końcu decyduje się wyjąć szklankę z szafki z niedomykającymi się drzwiczkami w starej kuchni w swojej ruderze. W niektóre noce wspomnienia powracają i po prostu nie chcą odejść. Odtwarzają się na jego siatkówce jak kadry z horroru. Dziś jest jedna z takich nocy. Obraz roztrzaskanej czaszki ofiary nie chce zniknąć. Ani jej puste oczy, ani księżycowo blade, wykrwawione ciało.
Severus pije. Zrobili to dla wyższego dobra. Rozumie to. Ale to nie przerywa horroru, który odtwarza się w jego głowie. To nie samo morderstwo, a sposób jego wykonania powodowało wyrzuty. Jedno mrugnięcie i znów jest tam, przy zwłokach. Martwe mięso, tak określił to Malfoy. Powiedział mu, żeby tak traktował tego chłopaka. Wyobraź sobie, że to ciało to żeberka jagnięce albo udziec wołowy.
Teleportowali się z ciałem do mugolskiej rzeźni , która należała do ojca ofiary, otworzyli ją bez problemów. Dzieciak ważył z tonę, kiedy go wieszali na linii produkcyjnej, czy jak to tam nazywali mugole. Lucjusz powiesił go za nogi, jak krowę, a potem użył zaklęcia do rozcięcia mu gardła, żeby spuścić resztkę krwi do kanału odpływowego.
Snape nadal słyszy dźwięczenie łańcuchów i echo kropli krwi spadających do kanału. Potem nastąpiło koszmarne ćwiartowanie. Pozbawienie głowy. Usunięcie wnętrzności, zdjęcie skóry przez hydrauliczne chwytaki. Omal nie zwymiotował, kiedy Lucjusz musiał usunąć tkankę, która przyczepiła się do szponów chwytaków.
Chłopak był szlamą i ich Pan zażyczył sobie, żeby dobitnie pokazać jego rodzinie co czeka ich pozostałe dzieci, które też wykazują zdolności magiczne, jeśli postanowią wysłać je do ICH świata. Jednak Severus wiedział, że brutalność tego czynu była przeznaczona również dla niego. Czarny Pan chciał mieć pewność, że jego nowi poddani są mu w pełni oddani. Pierwsza jego ofiara nie mogła zginąć szybko, a ciało nie mogło pozostać nienaruszone.
Znów pociąga łyk Ognistej, ale obrazy nie chcą zniknąć. Utkwiły w jego pamięci. Tak jak okropne kawały mięsa, które unieruchomiły taśmę transportową... a może transportową? Pokręcił głową. Jakie to ma znaczenie jak mugole to nazywają? Żadne.
Mężczyzna wmawia sobie, że te obrazy zbledną z czasem, ale w głębi duszy wie, że to nie prawda. Zawsze tam będą. Wreszcie nadchodzi miękka, ciepła fala. Niezbyt szybko, ale nadchodzi. Czuje ją w sobie. Ale nie zmyje z niego winy. Ani strachu, że kiedyś jakiś nowy dostanie podobne zadanie, a celem będzie Ona. Ponownie potrząsnął głową. Nie. Będzie pilnował, choćby jego głowę miały wypełniać setki podobnych obrazów, będzie się zgłaszał jako ochotnik do pomocy nowym (a tak naprawdę do ich pilnowania). Tak jak mu "pomagał" Lucjusz. I dopilnuje, żeby kolejną ofiarą nie została Lily. Ta myśl, że w jakiś sposób zawsze będzie ją chronił, pomogła mu się opanować. Jednak wtedy ponownie powrócił tamten obraz.
Linia produkcyjna obrała do czysta kości chłopaka z ciała. Z informacji jakie z Lucjuszem zdobyli wcześniej wiedzieli, że ojciec ofiary zakupił w ostatnim czasie najnowsze maszyny, a najnowszej generacji systemowi oprawiania mięsa było wszystko jedno, czy przetwarza zwierzę czy człowieka. Był tak cholernie wydajny, że wypluł nawet schludne paczki kości i łoju. Krew i kał zostały usunięte, zmyte do kanałów ściekowych.
- Nie ma co się martwić - powtarzał Lucjusz. - Nie ma co robić z tego sprawy.
Ale on się martwił. Robił z tego sprawę. Nie chodzi tylko o koszmary. Ani o winę. Tylko o to, że będzie trzeba to znów zrobić. Niedługo. W końcu wczoraj doszło kilku nowych.
Mężczyźni przez cały czas robili zdjęcia mugolskim aparatem. Za kilka tygodni wyślą je go rodziny ofiary. Do tego czasu będą się zastanawiać co się dzieje z ich najstarszym synem. Nie będą sobie zdawać sprawy, że jedna z paczek, które mają w swojej rzeźni zawiera jego rozłożone i przetworzone ciało. Może nawet zdążą którąś sprzedać? Albo... Severus szybko podnosi się z miejsca i biegnie do łazienki. W ostatniej chwili pochyla się nad toaletą i zaczyna wymiotować. Na samą myśl, że rodzicie dzieciaka mogą przez przypadek sami zjeść własnego syna dostawał spazmów. To było zbyt obrzydliwe. Zbyt okrutne.
Wstaje z zimnej posadzki i podchodzi do umywalki. Obmywa twarz zimną wodą i spogląda w lustro. Jego zawsze blada twarz teraz była niemal przeźroczysta. Bierze kilka głębokich oddechów. Uspokój się – powtarza sobie. - Przecież wiedziałeś na co się piszesz.
Nie prawda – powiedzia złośliwy głosik w jego głowie. - Myślałeś, że będziesz rzucać śmiertelne zaklęcia na szlamy i mugoli, ale nie wyobrażałeś sobie czegoś takiego.
Severus próbuje nie wyobrażać sobie reakcji tych ludzi, kiedy dostaną zdjęcia z egzekucji syna. Złośliwa wyobraźnia podsuwa mu jednak najróżniejsze scenariusze, każdy gorszy od poprzedniego.
Nagle z zamyślenia wyrwa go palący ból na lewym ramieniu. Zamknął oczy.
- Wzywa cię twoja nowa rzeczywistość Severusie. Skończ z mazaniem się - powiedział na głos. Gdy otworzy ponownie oczy, nie można było z nich wyczytać już żadnych emocji.
Bardzo dobra miniaturka. Widać, że została przemyślana, nie ma tutaj miejsca na jakieś niedociągnięcia, coś niejasnego.
Ogólnie jestem fanką takich lekko brutalnych, ale dosłownych opisów. Sama uwielbiam takie pisać, stąd bardzo podoba mi się Twoje podejście do tej sprawy. Severus nie chce tego widzieć, czytelnik wzdryga się czytając o tym, ale narrator bez żadnych zahamowań opowiada o tej masakrze, jakby opisywał kolor posadzek w Hogwarcie.
Spodobało mi się też pokazanie ludzkich uczuć u Severusa. Tego, że on również się bał, również miał obawy. Jedynie zabrakło mi nieco dosadniejszego pokazania, dlaczego się na to godzi, co go kieruje, by nadal uczestniczyć w takich strasznych rzeczach.
I oczywiście nie mogło zabraknąć wspomnienia o Lily. Ta miniaturka tak naprawdę mogłaby być niezłym wstępem do czegoś większego, do opisywania jak Snape prężenie zdobywa kolejne szczeble zaufania Voldemorta, jednocześnie cały czas mając w myślach bezpieczeństwo Lily (mimo informacji o jej zamążpójściu, a potem o urodzeniu chłopca). To byłoby dopiero niesamowite!