Teoria ta powstała w 2004 roku i niestety ostatnia część z serii całkowicie jej zaprzecza, niemniej teoria sama w sobie jest niezwykle ciekawa i bardzo dobrze uargumentowana. Tekst jest długi i mam nadzieję, że podołałem z tłumaczeniem wszystkich fragmentów. To chyba tyle ode mnie, miłego czytania :)
Jeśli gra w szachy w KF jest metaforą całej serii, a figury, którymi grają bohaterowie są metaforą ich ról w późniejszej historii (jedna z fanowskich teorii), to w jaki sposób można pogodzić ze sobą fakt, że Ron Weasley wciela się nie tylko w Konia (czyli Rycerza), ale jest też dowodzącym tą batalią czyli "Królem" (czyli tym kim był Albus Dumbledore w większej wojnie)? Odpowiedź jest prosta, bardzo prosta:
Rowling jest dosyć przewidywalna w sposobie wprowadzania różnych magicznych pomysłów. Nigdy nie wyskakuje znikąd szokując czytelnika. Na przykład koncepcję Animagów poznajemy w pierwszym rozdziale KF za pomocą McGonagall, która może zamieniać się w kota, tylko po to, by cały pomysł wykorzystać raz jeszcze w WA przy Huncwotach i w CO przy Ricie Skeeter. Poznajemy eliksir wielosokowy w KT, gdy trio bezskutecznie próbuje udowodnić, że Draco Malfoy jest Dziedzicem Slytherina, by później okazało się, że eliksir ten jest kluczowym elementem fabuły w CO, gdzie Barty Crouch Jr. udaje Szalonookiego Moody'ego. Poznajemy zdolności feniksa w KT i mamy możliwość ponownego ich oglądania w CO. W KT poznajemy też skrzaty oraz ich smutne położenie, ale te uciśnione magiczne stworzenia zyskują na znaczeniu dopiero w CO i ZF. W ZF poznajemy pierwszego Metamorfomaga... Ktoś chce się założyć, że i to zostanie później rozwinięte?
Można tak wymieniać i wymieniać (wężouści, przepowiednie, sny, przemieszczające się portrety, karty z czekoladowych żab, szachy, i tak dalej), ale jak uważni czytelnicy na pewno już zauważyli, JKR nie tylko wykorzystuje ponownie swoje pomysły i odrzuca je na bok - ona je przetwarza.
W WA zostaje nam przedstawiona idea podróży w czasie za pomocą Zmieniacza Czasu. Do tej pory nie ma w powieści drugiego przypadku użycia tego przedmiotu. Trochę to nie w stylu JKR by coś nam pokazać (zwłaszcza coś tak dużego) i nie wprowadzić tego ponownie do historii jednocześnie zwiększając znaczenie tego czegoś. Dostaliśmy nawet niewielki przypominacz o podróżowaniu w czasie, którym była sala czasu w Departamencie Tajemnic w ZF. w wywiadzie z 2000 roku, gdy padło pytanie czy Harry znów przeniesie się w czasie, odpowiedzią JKR było: "Nic nie powiem!". Podróż w czasie wraca... I będzie miała zasadnicze znaczenie dla fabuły. Co z tym wspólnego mają Ron, Dumbledore i szachy? Wszystko.
Ron, nasz wierny Koń, zostanie podróżnikiem w czasie. Zostanie wysłany w przeszłość, gdzieś do XIX wieku, by przez resztę swoich dni żyć jako Albus Dumbledore, nasz czcigodny Król. Dokładne powody stojące za jego podróżą w czasie są niejasne, choć wierzymy, że jest ona nieunikniona i będzie posunięciem, które umożliwi Harry'emu pokonanie Voldemorta (szach mat), a także będzie to związane z Białą Królową (Bellatrix). Może wam się wydawać, że jesteśmy tylko świrami tworzącymi nienormalne teorie, ale mamy na to dowody. Bardzo wiele dowodów.
Często żartujemy z tego, jak mało spostrzegawczy był Harry i mimo, że nigdy nie udało mu się osiągnąć poziomu, który osiągnęliśmy my, to trzeba mu przyznać, że sumiennie opisał wygląd zarówno Rona jak i Dumbledore'a. Według niego obaj są wysocy, chudzi i mają długie nosy (chociaż ten Dumbledore'a został złamany kilka razy). Te trzy cechy ich wyglądu są wielokrotnie wymieniane przez Harry'ego w sadze.
Ponadto w opisie Dumbledore'a jest wzmianka o długich palcach, a u Rona wspominane są wielkie dłonie i stopy. O ile Ron nie jest mutantam, można założyć, że wielkie dłonie oznaczają długie palce. Dumbledore jest bardzo, bardzo stary i jest całkiem siwy, gdy go poznajemy, ale gdy Harry odwiedza młodszego o 50 lat dyrektora w dzienniku Riddle'a, włosy Dumbledore'a opisane są jako kasztanowe. Innymi słowy, kiedys były rude. Tak jak u Rona. Wiemy, że Dumbledore miał błyszczące niebieskie oczy, lecz nie znamy koloru oczu Rona, gdyż Rowling zupełnym przypadkiem nie wspomniała o tym przez całe 5 części. Znamy kolor oczu prawie wszystkich osób, w tym Artura Weasleya (niebieskie), a nie znamy barwy oczu najlepszego przyjaciela Harry'ego.
Kolejną charakterystyczną cechą Dumbledore'a jest blizna nad jego lewym kolanem, wspomniana w pierwszym rozdziale KF. Owszem, Harry nigdy nie słyszał o bliźnie w kształcie planu londyńskiego metra na ciele Rona, ale przecież wiemy, że w WA Ron został został poważnie zraniony właśnie w lewą nogę. JKR oczywiście uniknęła wzmianki, która to była noga, ale ustaliliśmy, że faktycznie musiała to być lewa noga. Gdy Syriusz wyczarowuje kajdany i przykuwa Petera do Rona i Lupina, to Peter zostaje przykuty do lewej strony Rona. Jeśli jest się zranionym i ma się tylko jedną kulę, to oczywiste jest, że kuli użyje się od strony zranionej nogi. Syriusz przykuł Petera do zranionej nogi Rona - czyli lewej. Więc Ron musiał być zraniony właśnie w nią.
Może się wydawać, że Ron i Dumbledore mają ze sobą niewiele wspólnego, ale przecież obaj darzą wielką miłością słodycze. Gdy po raz pierwszy poznajemy Dumbledore'a, oferuje on cytrynowego dropsa Profesor McGonagall. Gdy po raz pierwszy poznajemy Rona, wprowadza on Harry'ego w niesamowity świat czarodziejkich słodkości. W WA wpada w błogi trans opisując Harry'emu i Hermionie wspaniałe słodycze jakie można znaleźć w Miodowym Królestwie, magicznej cukierni w Hogsmeade. W KT dowiadujemy się, że Dumbledore lubi używać nazw słodyczy jako haseł do swojego gabinetu. W WA, Ron sugeruje Hermionie, żeby kupić Harry'emu Karaluchowy Blok (w polskim przekładzie w trzeciej części są to waniliowo-czekoladowe karaluchy). W CO, gdy Harry wraca do zamku, by poinformować Dumbledore'a o dziwnym pojawieniu się Barty'ego Croucha Sr. na terenie Hogwartu, musi odgadnąć hasło do gabinetu. Wymienia mnóstwo różnych słodyczy i sam Harry nie może uwierzyć, że hasłem okazuje się być... Tak, zgadliście. Czekoladowy Blok.
To nie wszystko... W ostatnim rozdziale KF Dumbledore mówi Harry'emu, że nie przepada za Fasolkami Wszystkich Smaków Bertiego Botta, gdyż w młodości trafił na fasolkę o smaku wymiocin. Tyle, że coś tu nie gra... Bertie Bott urodził się w 1935. Dumbledore ma ponad 150 lat i dla niego "młodość" może być pojęciem względnym, ale przecież nie mógł zjeść takiej fasolki do conajmniej 1950, a zapewne musiał czekać na nie jeszcze dłużej. To oznacza, że Dumbledore miał wtedy ponad 100 lat. Nawet chyba Dumbledore nie określiłby tego swoją "młodością".
Dumbledore naprawdę wydaje się wiedzieć "w sumie wszystko". Za dużo, szczerze mówiąc, nawet jak na bardzo mądrego staruszka z armią szpiegujących portretów.
W KF, dokładnie wie, co Ron widział w Zwierciadle Ain Eingarp i dokładnie wie, czemu Ron to widział. Mówi Harry'emu, że są inne sposoby na bycie niewidzialnym, ale czy naprawdę mamy uwierzyć, że Dumbledore każdej nocy czekał, aż Harry pokaże się przed Zwierciadłem? Albo wiedział kiedy czekać, albo był tam pierwszy raz jako Ron. Gdy Harry pyta Dumbledore'a co on widzi w lustrze, Dumbledore odpowiada, że siebie trzymającego parę skarpetek. Co matka Rona zawsze mu daje, a czego on nigdy nie docenia? Skarpetki.
Dumbledore wie również, kiedy dokładnie ma się zjawić i uratować Harry'ego przed Quirrelmortem. W zasadzie, Harry później twierdzi, że Dumbledore to wszystko zaaranżował. Wiemy, że Dumbledore pozwolił robić Harry'emu rzeczy, których nie pozwoliłby robić zwykłemu uczniowi, ale czy trzymanie Sługusa Voldemorta na terenie szkoły przez cały rok nie jest już zbyt niebezpieczne? Owszem, jest... chyba, że wie się, że wszystko dobrze się skończy.
W KT okazuje się, że Dumbledore nigdy nie ufał Tomowi Riddle'owi, nawet jeszcze przed zamordowaniem Jęczącej Marty. W Komnacie Tajemnic Riddle mówi Harry'emu, że Dumbledore nigdy nie lubił go tak jak reszta nauczycieli. Gdy Knot przychodzi po Hagrida, a Lucjusz po Dumbledore'a, Harry i Ron ukrywają się pod Peleryną-niewidką. Dumbledore o tym wie i przekazuje Harry'emu wiadomość. Nawet to pomijając, czy nikogo nie dziwi, że Dumbledore nie martwił się co może stać się Harry'emu po wyjściu? Ponownie Dumbledore pozwala mu wykonać bardzo niebezpieczne zadanie. Albo Dumbledore jest szalony, albo wie jak to się skończy.
W WA Dumbledore bardzo łatwo akceptuje niewinność Syriusza Blacka. Można by pomyśleć, że od początku o tym wiedział. Jedynym wysłuchanym przez niego świadectwem zdarzeń jest to od Syriusza (czyli od skazanego przestępcy). Od razu wpada na pomysł wysłania Harry'ego i Hermionę w czasie, nim ci w ogóle zdążą opowiedzieć swoją wersję wydarzeń. Gdy Harry i Hermiona są w przeszłości, zauważcie, że każda rzecz dzieje się dokładnie tak samo dwukrotnie. Harry na przykład wiedział, że wyczaruje Patronusa. Ale... Dla Dumbledore'a wszystko dzieje się tylko raz, a mimo to dzięki niemu udaje się uratować Hardodzioba - rozprasza wszystkich w chatce Hagrida, dając czas na ratunek Harry'emu i Hermionie. Później, gdy Harry mówi Dumbledore'owi o przepowiedni Trelawney, ten w ogóle się tym nie przejmuje. Harry jest wręcz zaskoczony, że dyrektor przyjął to tak spokojnie. W dodatku, Dumbledore wydaje się być całkowicie niewzruszony na wieść, że Peter uciekł. Nawet uważa to za "dobrą rzecz". Jasne, Peter ma u Harry'ego dług, ale Dumbledore jest coś za bardzo przekonany, że w przyszłości to pomoże Harry'emu.
CO jest szczególnym przypadkiem. Odkrywamy niesamowitą zdolność Dumbledore'a do posiadania wiedzy o rzeczach, o których nie powinien był wiedzieć. Sądzimy, że był to jeden z tych razów, gdy Ron/Dumbledore próbował zmienić bieg wydarzeń. Robi wszystko, by młodsi uczniowie nie mogli wziąć udziału w Turnieju (linia wieku). Robi wszystko, by znaleźć najbardziej godnego zaufania profesora OPCM (na tylko jeden rok i ze specjalnymi przywilejami) - Szalonookiego Moody'ego, kogoś kogo znał naprawdę dobrze. A jednak, wynik końcowy okazał się prawdopodobnie taki sam (może oprócz śmierci Cedrica).
Więc, co nam zostaje? Przyczajony Śmierciożerca, schowany Moody. Gdy Dumbledore odkrywa, że Moody jest oszustem, pojawia się w jego gabinecie razem ze Snape'em i McGonagall. Rozkazuje Minerwie iść po Łapę, a Snape'owi po Mrużkę i Veritaserum. Chwila. Iść po Mrużkę? Skąd wiedział, że trzeba po nią iść? Barty Crouch Jr. wciąż wyglądał jak Moody. Być może Dumbledore to geniusz nad geniuszami i domyślił, że chodzi o Crouchów. Ale przecież Crouch Jr. był uznany za martwego, a Crouch Sr. i Moody znajdowali się równocześnie w tym samym miejscu w noc, w którą Czara wylosowała nazwiska. Twierdzicie, że Dumbledore zaczął podejrzewać Croucha dopiero PO Halloween? Albo, że był w stanie wywnioskować w drodze z labiryntu do gabinetu Moody'ego, że Crouch Jr. jednak żyje? Może... Ale przecież mówi Harry'emu, że ten nigdy nie poznał prawdziwego Moody'ego. Tego z pewnością nie mógł wiedzieć!
W ZF Dumbledore od samego początku unika wzroku Harry'ego. Skąd Dumbledore wie kiedy zacząć unikać Harry'ego? Unika jego spojrzenia od pierwszego spotkania na sali sądowej (mimo, że mówi później Harry'emu, że wyczuł coś w jego oczach, ani razu przecież nie spojrzał w jego oczy - w końcu to tak irytowało Harry'ego). To jest ZANIM Dumbledore wie o snach. ZANIM nastąpił atak na Artura Weasleya. Dumbledore nie może wiedzieć, że Voldemort już jest w umyśle Harry'ego. Później, po ataku na Artura Weasleya, Dumbledore dokładnie wie jakie zadać pytania odnośnie natury ataku. Wiemy, że Dumbledore potrafi stosować legilimencję, ale przecież nie mógł użyć jej na Harrym, tak samo jak nie mógł doprowadzić do kontaktu wzrokowego w obawie, że Voldemort może go zacząć "szpiegować". A skoro o tym mowa... nie mogło chodzić o szpiegowanie jako takie. Bądź co bądź, Harry i tak stale obserwuje Dumbledore'a. Przesiaduje w Kwaterze Głównej Zakonu. Zna większość członków Zakonu. Mimo, że odsunięto go na bok (z tragicznymi konsekwencjami), jego obserwacje i tak mogłyby być użyteczne dla Voldemorta i jego popleczników. Dumbledore nawet daje nam wskazówkę co jest tym czego Voldemort ma nie zobaczyć:
Wiemy, że Dumbledore naprawdę kocha Harry'ego. Mówi mu to w tej samej scenie. Ciekawe jest to, że JKR używa wyrażenia "albo kiedykolwiek były". Więc nie chodziło tylko o to, że Dumbledore nie chciał, by Voldemort znał jego prawdziwe uczucia do Harry'ego i co za tym idzie mógł je wykorzystać przeciwko niemu. Nie, najważniejszy jest fragment "albo kiedykolwiek były". Prawda jest taka, że dopóki Harry'emu nic się nie dzieje, ich stosunki nie są wcale bliższe niż powinny. Czemu te trzy słowa odnoszą się do przeszłości? Relacje Harry'ego i Dumbledore'a nie różniły się przez całą serię. Dumbledore pozwala wykonać Harry'emu skok, Harry skacze, a później o tym rozmawiają na koniec roku szkolnego. Wierzymy, że "albo kiedykolwiek były" odnosi się do relacji, którą Dumbledore miał z Harrym właśnie jako Ron. Oczywiście Dumbledore nie chciałby by Voldemort dowiedział się o ich przeszłym związku, gdyż to uczyniłoby z Rona świetny cel, co WSZYSTKO by zniszczyło. Bez Rona, bez Dumbledore'a, gra i wojna są przegrane.
Ron wielokrotnie daje do zrozumienia, że nienawidzi koloru kasztanowego. Czy to możliwe, że z czasem uległo to zmianie?
W ZF, Ron zostaje prawie uduszony przez purpurowe szaty podczas sprzątania Grimmauld Place. Kto nosi purpurowe szaty? Oczywiście Dumbledore.
Skarpetki są motywem stale przewijającym się przez sagę. Są w niej symbolem wolności, odkupienia i miłości. Ron jednak nigdy nie docenia skarpetek, które dostaje od matki. W WA odrzuca je na bok, by podziwiać Błyskawicę Harry'ego. W CO oddaje swoje świąteczne skarpetki Zgredkowi. Skarpetki są bardzo związane z Molly - załamuje ręce nad skarpetkami, szuka skarpetek, składa skarpetki, pakuje skarpetki. A jeśli to nie wystarczy, to Tonks mówi Harry'emu, że jej matka świetnie potrafi składać skarpetki za pomocą magii. Gdy po raz pierwszy widzimy Harry'ego, siedzi w swojej komórce pod schodami, szukając skarpetek. Zgredek zostaje uwolniony za pomocą skarpetki. Hermiona dzierga skarpetki dla skrzatów domowych. Dumbledore, człowiek sławny, potężny i szanowany widzi w Zwierciadle Ain Eingarp siebie trzymającego wełniane skarpety. Jeśli przeczytacie ten fragment z myślą, że Dumbledore to Ron, to okazuje się, że Ron faktycznie stał się lepszy od wszystkich swoich braci. A już jako stary człowiek, wciąż tęskni do skarpetek, które kiedyś dostawał od matki, a których nigdy nie docenił.
Wizja Rona w Zwierciadle jest dosyć interesująca. Widzi siebie jako Prefekta Naczelnego, Kapitana drużyny Quidditcha, na dodatek trzyma Puchary Domów i Quiddithcha. Wiemy już, że Ron ma smykałkę do przewidywania przyszłości (Kolejna fanowska teoria). Jeśli jest Jasnowidzem, jak wielu podejrzewa, może był w stanie zobaczyć swoją przyszłość w lustrze? W ZF wydaje się, że wszystko do tego zmierza - zostaje Prefektem (pierwszy krok do bycia Prefektem Naczelnym!) i dostaje się do drużyny Quidditcha. Gra na pozycji Obrońcy, bardzo odpowiednim miejscu dla Konia (Rycerza), obrońcy zamku. Jeśli w przyszłości zostaje Kapitanem drużyny to znów odgrywa podwójną rolę - Konia (Rycerza) i Obrońcę oraz Króla i Kapitana.
W kilku momentach Ron jest ukazany jako ktoś kto szczerze podziwia Dumbledore'a. Najlepszą sceną, która to pokazuje to ta z końcówki KF, gdy Ron jest pod wrażeniem tego jak Dumbledore kierował ich w stronę uratowania Kamienia.
- No wiecie - wybuchnęła Hermiona - jeśli tak było... to znaczy... to okropne... mogłeś zginąć.
- Nie, to nie tak - powiedział Harry z namysłem. - To dziwny facet, ten Dumbledore. Myślę, że chciał mi dać szansę. Chyba wiedział, co się tutaj dzieje. Wiedział, co zamierzamy zrobić i zamiast nas powstrzymać, pomagał nam, żebyśmy potrafili tego dokonać. Uczył nas. To nie był przypadek, że pozwolił mi odkryć, jak działa to lustro. Jakby uważał, że mam prawo zmierzyć się z Voldemortem, jeśli tylko zdołam...
- Taak, Dumbledore to stuknięty facet, zgadza się - stwierdził Ron, jakby chciał powiedzieć: "przecież mówiłem".
W ZF Draco komponuje uroczą piosenkę - Weasley naszym królem. Jeśli to nie jest zapowiedzią, to nie wiem co nią jest. Jeden wers piosenki słychać głośno podczas gry, a później Draco jeszcze raz go przytacza - Weasleya ród ze śmietnika (ang. Weasley was born in a bin). Draco lubi nabijać się z ubóstwa Rona, ale ta fraza ma dwa znaczenia. "Bin" oznacza też "podwójny", albo "dwa" (pomyślcie o słowie "binarny"). Czy Ron "narodził się" dwa razy? Prowadzi podwójne życie? Czy Draco próbuje powiedzieć nam coś ważnego?
Angielski tekst: harrypotterspage
Tłumaczenie: AdiMil
Przede wszystkim WIELKIE DZIĘKI. Już wiele razy słyszałam o tej teorii, ale jakoś nigdy nie chciało mi się tego czytać w obcym języku, mimo że znam angielski, ale tak długi tekst zniechęcał
Bardzo mi się podoba to, co przeczytałam.Świetne, głębokie przemyślenia, poparte "dowodami".
Nie zgadzam się co do tego fragmentu, że mówiąc o stosunkach, które"kiedykolwiek wcześniej" były bliższe (zresztą w książce jest użyte słowo "łączyły"
Kogoś trochę poniosło
Ogólnie kocham teorie związane ze światem HP, pamiętam jak po szóstym tomie mnożyły się argumenty przemawiające za tym, że Dumbledore nie zginął, a Snape nie stoi po ciemnej stronie. Jakiś czas temu czytałam również teorię o tym, że Dumbledore jest Śmiercią z "Bajki o Trzech Braciach", nawet Rowling przyznała, że to piękna i bardzo pasująca teoria.
Także jeszcze raz dzięki za tłumaczenie (bardzo sprawne swoją drogą) i pozdrawiam!