Filmy fanowskie to nic nowego. Skoro istnieją pisane fan fiction, to dlaczego nie miałyby pojawić się inne formy, w których miłośnicy danej serii mogliby pokazać jak sami widzą oryginalną historię?
Wszelkiego rodzaju filmy i nagrania są jednak o tyle specyficzną formą, że twórcy muszą zabezpieczać się zapewnieniami, że ich dzieło nie ma nic wspólnego z zamysłem autora czy wytwórni. Jeśli tego nie dopilnują bądź za bardzo pozwolą sobie na przerobienie oryginału ryzykują sprawą w sądzie. To może skończyć się tylko w jeden sposób - zniknięciem filmu fanowskiego z Internetu. Przynajmniej w teorii, oczywiście. Tak się właśnie stało z Harry Potter and the Deathly Weapons, którego recenzję możecie przeczytać tu.
Joris Faucon Grimaud nie jest amatorem. Reżyser The House of Gaunt jest początkującym filmowcem, a przy okazji wielkim fanem Harry'ego Pottera, co popchnęło go do nakręcenia filmu o początkach Lorda Voldemorta. Będąc konkretną - nawet przed pojawieniem się samego Toma Marvollo Riddle'a.
The House of Gaunt pokazuje nam wycinek z życia Gauntów. To te chwile, które Harry w książce mógł oglądać z Dumbledorem w myślodsiewni, głównie z wizyty przedstawiciela ministerstwa. Myślicie, że nic nowego tu nie zobaczycie? W oryginalnej serii te wydarzenia zostały przez filmowców pominięte. Tu w ciągu pół godziny widzimy rodzinę Gauntów w całej okazałości. Marvolo Gaunt jest wyniosłym ojcem, panem domu, który przechwala się swoim pochodzeniem. Morfin wydaje się być człowiekiem, który dawno już postradał zmysły i żyje w swoim świecie. Meropa... no cóż, biedna, wystraszona dziewczyna nie ma nawet okazji odezwać się przez cały film. Jej ojciec jednak znajduje wystarczająco dużo czasu, żeby się nad nią znęcać.
Poza samymi wydarzeniami książkowymi widzimy też własną inwencję twórców. Meropa spotyka Toma Riddle'a w środku lasu, gdzie przychodzi do niego z eliksirem miłosnym. Choć scena została świetnie zrealizowana, to nie sposób nie zacząć się zastanawiać, czemu w takich okolicznościach, spotykając nagle wychodzącą zza drzew zakapturzoną kobietę, Tom nie zaczął uciekać.
Walka przedstawicieli Ministerstwa Magii z Morfinem i Marvolo została nagrana w sposób bardzo przemyślany i nie pozostawiający wątpliwości co do profesjonalizmu twórców. To w tym momencie zaznaczyli, że wszystko stworzyli Francuzi - choć dialogi w filmie są w języku angielskim, to tu widzimy dwóch byłych uczniów Beauxbatons, którzy współpracują z brytyjskim ministerstwem. Na szczęście zarówno w tym, jak i we wszystkich innych momentach filmu, można włączyć napisy i zrozumieć o czym mowa. Nie są jednak one dostępne w języku polskim.
Po historii Gauntów pojawił się szybki przeskok do kilku momentów z życia dorosłego Voldemorta i początków jego czarnoksięskiej drogi. Odebranie pucharu Helgi Hufflepuff przedstawione zostało w pięknych, balowych okolicznościach. Wyglądało to zdecydowanie inaczej niż w książce, a jednak miało swój klimat. Tom Marvollo Riddle jako czarujący młodzieniec, który flirtuje z potomkinią Helgi Hufflepuff został ukazany tak, że ciężko oderwać od niego oczy. Jedyny minus całego filmu to scena zabicia Lily i Jamesa Potterów. Przesadna dramaturgia poniekąd nawiązywała do tego, co ukazano w oryginalnej serii filmowej, z drugiej strony sceneria, na którą zdecydował się reżyser, w pewien sposób nie pasowała do akcji.
Cały film został zrealizowany bardzo dobrze i bardzo dokładnie. Sam twórca w swoich mediach społecznościowych podzielił się informacją, że parę lat zajęło mu stworzenie The House of Gaunt, ale z pewnością można powiedzieć, że ten czas przełożył się na jakość. Efekty specjalne nie ustępują tym, które robione są przez profesjonalne wytwórnie filmowe, a gra aktorska stoi na wysokim poziomie. Jeśli macie wolne pół godziny to zdecydowanie warto je poświęcić na The House of Gaunt. Nie wniesie nic nowego do historii rodziny Voldemorta, nie odpowie na Wasze pytania i domysły. Ale pokaże to, co filmowcy z Warner Bros. zdecydowali się pominąć. I pokazuje to w bardzo dobry sposób. Zwiastun filmu znajdziecie pod tym adresem.
Dziękuję ci za ten artykuł Pewnie wyda się to dziwne, ale do tej pory nie obejrzałam ani jednego fanowskiego filmu. Ba, nawet nie wiedziałam, że powstały tego typu filmy i to tak profesjonalnie zrobione. Jestem pod wrażeniem. Obejrzałam trailer, ale niezbyt wiele można z niego zobaczyć, miałam ogromny niedosyt, co z drugiej strony jest pożądane po obejrzeniu zapowiedzi Szukałam tego filmu w pełnej wersji, ale nie znalazłam (pewnie jestem ślepa), ale za to odkryłam inne filmy i tak zobaczyłam sobie na CDA Voldemort Geneza Dziedzica. Trwa 50 min. i jest całkiem ciekawy, moim zdaniem super dobrali gościa grającego Toma Riddla. Tak więc dajcie znać, gdzie można zobaczyć pełną wersję The hous of Gaunt, a chętnie obejrzę