Filtruj
Szukaj w:
Szukana fraza:


Opcjonalnie:
Gatunek:
Dozwolone:
Zakończone:
Parring:
Bohaterowie:
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Ostatnie
Artykuły Fan Fiction

Magiczne puzzle HP

Kategoria: Inne
Autor: Smierciojadek

Współpraca z Tactic Games
>> Czytaj Więcej

Prorok Niecodzienny ...

Kategoria: Prorok Niecodzienny
Autor: Prefix użytkownikaProrok Niecodzienny

Wydanie stworzyli: Nieoryginalna, Klaudia Lind, Anastazja Schubert, Takoizu, CoSieDzieje, Syriusz32.
>> Czytaj Więcej

The House of Gaunt

Kategoria: Recenzje filmów
Autor: Anastazja Schubert

Jak wyglądało życie Gauntów? Powstał film, który Wam to pokaże.
>> Czytaj Więcej

HPnet istnieje naprawdę

Kategoria: HPnet
Autor: Anastazja Schubert

W sierpniu HPnetowicze mieli okazję spotkać się w Krakowie. Jak było?
>> Czytaj Więcej

Prorok Niecodzienny ...

Kategoria: Prorok Niecodzienny
Autor: Syriusz32

Wydanie stworzyli: Klaudia Lind, louise60, Zireael, Aneta02, Anastazja Schubert, Lilyatte, Syrius...
>> Czytaj Więcej

Prorok Niecodzienny ...

Kategoria: Prorok Niecodzienny
Autor: Prefix użytkownikaProrok Niecodzienny

Wydanie stworzyli: Klaudia Lind, Hanix082, Sam Quest, louise60, PaulaSmith, CoSieDzieje, Syriusz32.
>> Czytaj Więcej

Historia pod skórą z...

Kategoria: Wywiady
Autor: Anastazja Schubert

Każdy tatuaż niesie ze sobą jakąś historię. Jakie niosą te fanowskie, związane z młodym czarodzie...
>> Czytaj Więcej

>> Więcej artykułów! <<

[NZ]Rozdział 8 cz.2...

Tytuł: Rozdział 8 cz.2 - Nowi nauczyciele
Seria: Hermiona Granger i Powrót do Hogwartu
Gatunek: Przygodowe
Autor: Prefix użytkownikaNicram_93

W Hogwarcie rozpoczyna się nowy rok szkolny. Hermiona wraz z przyjaciółkami ma pierwsze zajęcia i...
>> Czytaj Więcej

[NZ]Rozdział 8 cz.1...

Tytuł: Rozdział 8 cz.1 - Nowi nauczyciele
Seria: Hermiona Granger i Powrót do Hogwartu
Gatunek: Przygodowe
Autor: Prefix użytkownikaNicram_93

W Hogwarcie rozpoczyna się nowy rok szkolny. Hermiona wraz z przyjaciółkami ma pierwsze zajęcia i...
>> Czytaj Więcej

Pierwszy płatek...

Tytuł: Pierwszy płatek śniegu
Gatunek: Drabble
Autor: Prefix użytkownikaEwa Potter

O pomocy i determinacji.
>> Czytaj Więcej

[NZ]Rozdział 7 cz.2...

Tytuł: Rozdział 7 cz.2 - Znów w domu
Seria: Hermiona Granger i Powrót do Hogwartu
Gatunek: Przygodowe
Autor: Prefix użytkownikaNicram_93

Hermiona wraz z przyjaciółkami przybywa do Hogwartu, gdzie odbywa się uczta rozpoczynająca nowy r...
>> Czytaj Więcej

[NZ]Rozdział 7 cz.1...

Tytuł: Rozdział 7 cz.1 - Znów w domu
Seria: Hermiona Granger i Powrót do Hogwartu
Gatunek: Przygodowe
Autor: Prefix użytkownikaNicram_93

Hermiona wraz z przyjaciółkami przybywa do Hogwartu, gdzie odbywa się uczta rozpoczynająca nowy r...
>> Czytaj Więcej

Na nieznanym gr...

Tytuł: Na nieznanym grobie
Gatunek: Poezja
Autor: Kasia Koziorowska

Wiersz dla Toma Riddle'a...
>> Czytaj Więcej

[NZ]Rozdział 6 cz.2...

Tytuł: Rozdział 6 cz.2 - Powrót do Hogwartu
Seria: Hermiona Granger i Powrót do Hogwartu
Gatunek: Przygodowe
Autor: Prefix użytkownikaNicram_93

Nadchodzi dzień powrotu do Hogwartu. Hermiona żegna się z rodzicami oraz przyjaciółmi i jedzie po...
>> Czytaj Więcej

>> Więcej fan fiction! <<
Statystyki
Online Statystyki
Goście online: 39
Administratorzy online: 0
Aktualnie online: 0 osób
Łącznie na portalu jest
48,160 osób
Ostatnio zarejestrowany:

Rekord osób online:
Najwięcej userów: 308
Było: 25.06.2024 00:46:08
Napisanych artykułów: 1,087
Dodanych newsów: 10,564
Zdjęć w galerii: 21,490
Tematów na forum: 3,918
Postów na forum: 319,631
Komentarzy do materiałów: 222,017
Rozdanych pochwał: 3,327
Wlepionych ostrzeżeń: 4,170
Puchar Domów
Aktualnym mistrzem domów jest  GRYFFINDOR!

Gryffindor
Punktów: 1389
uczniów: 4220
Hufflepuff
Punktów: 310
uczniów: 3778
Ravenclaw
Punktów: 916
uczniów: 4452
Slytherin
Punktów: 115
uczniów: 4107

Ankieta
Zima przejęła Hogwart i okolice, śnieg mocno sypie, ale to Cię nie powstrzyma przed robieniem planów. Zastanawiasz się, co ciekawego można robić w weekend:

Bitwa na śnieżki to jest to! Może "zupełnym przypadkiem" oberwie od nas przechodzący obok Snape.
10% [7 głosów]

Plan to brak planu. Będę leżeć w łóżku, pić kakao i plotkować ze współlokatorami z dormitorium.
41% [30 głosów]

Mój nos utknie głęboko w książkach. Tylko pani Pince będzie mnie mogła odgonić od czytania.
14% [10 głosów]

Wymknę się cicho do Miodowego Królestwa. Najwyższa pora uzupełnić zapasy słodkości.
8% [6 głosów]

Postraszę we Wrzeszczącej Chacie. Uwielbiam oglądać miny przechodniów, kiedy wydaje im się, że uciekają od duchów i upiorów.
12% [9 głosów]

Każda pogoda jest dobra na Quidditcha. Śnieg nie powstrzyma mnie przed regularnymi treningami.
15% [11 głosów]

Ogółem głosów: 73
Musisz zalogować się, aby móc zagłosować.
Rozpoczęto: 07.02.23

Archiwum ankiet
Ostatnio w Hogwarcie
Hufflepuff[P]Louise Lainey ostatnio widziano 17.12.2024 o godzinie 15:44 w Błonia
HufflepuffValerie Adams ostatnio widziano 02.07.2023 o godzinie 13:40 w Stacja kolejowa
HufflepuffValerie Adams ostatnio widziano 27.06.2023 o godzinie 21:20 w Błonia
HufflepuffValerie Adams ostatnio widziano 23.06.2023 o godzinie 16:46 w Sala transmutacji
HufflepuffValerie Adams ostatnio widziano 22.06.2023 o godzinie 19:04 w VII piętro
HufflepuffValerie Adams ostatnio widziano 12.06.2023 o godzinie 18:15 w Dziedziniec Transmutacji
[Z] W poszukiwaniu zakończenia
Lord Voldemort sieje zamęt wśród czarodziejów, kiedy młody mężczyzna otrzymuje zadanie, którego sam nie rozumie. Zagubiony wśród lasów Leonoscars próbuje odpowiedzieć na pytania, których nikt nie zadał, by skończyć coś, co się nawet nie zaczęło.
Autor: Prefix użytkownikaAlette
Gatunek: Przygodowe
Ograniczenie wiekowe: +16
Przeczytano 74395 razy.
Rozdziały: [1], [2], [3], [4], [5], [6], [7], [8], [9], [10], [11], [12], [13], [14], [15], [16], [17], [18], [19], [20], [21], [22], [23], [24], [25], [26], [27], [28], [29].
W poszukiwaniu zakończenia 21/29
Lord Voldemort sieje zamęt wśród czarodziejów, kiedy młody mężczyzna otrzymuje zadanie, którego sam nie rozumie. Zagubiony wśród lasów Leonoscars próbuje odpowiedzieć na pytania, których nikt nie zadał, by skończyć coś, co się nawet nie zaczęło.
Hej! Uprzedzałam was, że ta część jest dla mnie bardzo ważna, więc szczególne znaczenie ma dla mnie to, co o niej myślicie. Strasznie przeraża mnie kończenie czegokolwiek, a tutaj macie do czynienia z zamknięciem pewnego wątku, który przecież nie ma zakończenia... trochę to pokrętne, ale... cóż. Nie wiem, czy przypadnie wam do gustu, ale weźcie pod uwagę, że pisałam to w lutym o drugiej w nocy. Tak czy inaczej miłego czytania i naprawdę strasznie dziękuję wszystkim, którzy poświęcają mi czas i czytają to, co sobie wymyślam. Tym bardziej dziękuję za komentarze, które prostu zsyłają ciepło na moje serduszko (hehe).


Dziękuję Pene za pomoc językową i...

Miłego czytania!

***



Wtedy wydawało im się, że mieli mnóstwo czasu... tylko że czas nie był ich sprzymierzeńcem.

Wiele dni musiało minąć, nim miejscowi pogodzili się z występkiem Nyah i przestali spoglądać na nią ze złością i pogardą. Skoro jednak sam Casile zaakceptował córkę Boipelo jako swoją żonę, to i pozostali nie szukali powodów do zwady. Zwłaszcza, że biały czarodziej wciąż pozostawał dla nich zagadką, silnym źródłem magii, które należy szanować. Warto dodać, iż Nyah za nic miała powszechnie panującą opinię i wciąż zajmowała się ziołolecznictwem. Jako osoba uzależniona jedynie od męża, mogła wreszcie rozwinąć skrzydła i odkrywać wraz ze swym nieprzeciętnym umysłem kolejne tajniki ważenia eliksirów. Cashile nie przeszkadzał jej, zajęty był wszakże magią związaną z różdżkami, która od zawsze interesowała europejskich czarodziejów. Z żoną widywali się rzadko, niejednokrotnie wdając się w spory typowe dla dwójki wyjątkowo uzdolnionych magów z zupełnie inną wizją rzeczywistości. Oboje byli typami dominującymi, przekonanymi o wyższości własnej racji. Uznali swoje małżeństwo za wygodne, dawali sobie przestrzeń, nie ograniczali... może tylko nie do końca wychwycili moment, w którym się do siebie przywiązali.

Niestety, tak jak miłość rozsiewa wokół siebie radość i dobro, jej córka, przywiązanie, jest źródłem większości wyjątkowo lub umiarkowanie złych czynów.

Nyah zdawała sobie sprawę, że pewnego dnia Cashile odejdzie, ale z każdym kolejnym zachodem słońca chowała tę myśl w coraz głębsze czeluście własnej podświadomości. Przygotowywała mikstury mające postawić go na nogi, jednak te musiały być coraz silniejsze. Widziała, jak czasami jej mąż traci cierpliwość i niszczy wszystko wokół siebie. Dobra żona, którą byłaby z pewnością jej siostra, uspokoiłaby go. Zbliżyłaby się powoli niczym cień, położyła drobną dłoń na jego ramieniu i wyszeptała kilka słów pocieszenia. On wtedy dostrzegłby jej delikatną i pełną ciepła naturę, pozwolił się objąć i w końcu wyrzucił z siebie całą złość w kilku prostych słowach. Nyah nie była dobrą żoną. Ignorowała ten tłumiony przez wściekłość atak paniki, a kiedy w końcu Cashile, panując już nad emocjami, siadał na ziemi, ona wkraczała i z pełną pogardą rzucała "Przestań się mazać. "Wynoś się" odpowiadał jej, obracając różdżkę w dłoni. Nie wyszła, chociaż tak poczyniłby każdy człowiek dbający o własne życie. Przez dłuższą chwilę stała w bezruchu, obserwując bierność mężczyzny naprzeciw niej, aż w końcu i w niej zagotowała się złość. "Myślałam, że jesteś mężczyzną, a tutaj proszę..." wycedziła, nie mogąc znieść jego i własnej bezsilności.

Nie wiedziała, jak to zrobił. Po prostu w ułamku sekundy znalazł się tuż za nią, złapał mocno za łokieć i siłą wyprowadził z pokoju. Czuła jego mocne dłonie, które sprawiały jej niemało bólu. Nie wydobyła jednak z siebie żadnego dźwięku, który mógłby oznaczać słabość. Puścił ją dopiero w kuchni, przy misie pełnej brudnych kociołków i naczyń. Złapała szybko za cynowy tłuczek, którym miażdżyła fynbosy i odwróciła się, żeby uderzyć ciężkim przedmiotem prosto w twarz Cashile. Nie zdążyła jednak wykonać żadnego ruchu, bo mężczyzna, już od dawna przyzwyczajony do ataków żony, chwycił ją mocno za nadgarstek i potrząsnął nim w taki sposób, że tłuczek upadł z głośnym trzaskiem na posadzkę. W oczach Cashile pojawiły się groźne błyski, mrożące krew w żyłach nawet najbardziej odważnego wojownika. Ona stała przerażona, ale w końcu poczuła, jak uścisk mężczyzny słabnie. "Kochana Nyah. Słodka jak trucizna" zaśmiał się i wyszedł.

Takie sytuacje pojawiały się coraz częściej, co miało swoje wytłumaczenie w tajemniczych miksturach, które zażywał Cashile. Nikt mu nie wspomniał o okrutnych skutkach wywołanych mieszaniną zawierającą manchineel, rącznik i pokrzywę australijską. Bywało tak, że nie czuł w sobie ni krzty mocy, by zaraz potem niemal wybuchać energią. Pytał Nyah z czego to wynika, ale ona unikała odpowiedzi. W końcu odmówił przyjmowania eliksirów, przez co ponad tydzień leżał nieprzytomny, walcząc z gorączką i wymiotami. Długo dochodził do siebie, jednak zawsze udawał silniejszego niż był. Nie potrafił przyznać się do słabości, takim był człowiekiem. Nyah grała z nim w tym spektaklu, udawała, że wcale się o niego nie martwi, a powtarzające się ataki bólu to tylko fanaberie. W ukryciu szukała sposobu, żeby ważony przez nią napój nie odnosił tak dramatycznych skutków. Wiedziała, że eliksir pozostawia rany na magicznej osobowości, dzieląc ją jakby na kilka, całkowicie niewspółgrających ze sobą części. Jednak żadna znana jej roślina nie mogła zatrzymać tego procesu, jednocześnie nie miażdżąc właściwości leczniczych mikstury. Często wstawała w nocy, aby zbadać funkcjonowanie flory nocnej, ale powoli zdawała sobie sprawę, że jeśli chce osiągnąć jakikolwiek pozytywny skutek, musi postarać się bardziej. Nie liczyć na cud, dobrego ducha, który ześle jej ze Słońca brakujący składnik. Dużo eksperymentowała, ale niejednokrotnie bała się spróbować własnych specyfików - nie wiedziała przecież, jakie mają działanie.

W końcu jednak w jej głowie zaświtała pewna idea, dlatego udała się podczas pełni do lasów tropikalnych z daleka od wioski, aby tam spróbować czegoś, czego jeszcze nigdy nie robiła. Usiadła na jednym ze starych głazów i wyciągnęła z woreczka przywiązanego do pasa różdżkę. Pod pachą trzymała księgę, którą wertowała już od jakiegoś czasu. Odłożyła ją powoli na ziemię i skupiła się na magicznym narzędziu należącym do jej męża. Nigdy jeszcze go nie używała, do tej pory nie był jej potrzebny. Czuła dziwne wibracje na palcach, ale też opór, który skutecznie zniechęcał ją do wypowiedzenia formuły.
- Co robisz? - usłyszała głos za swoimi plecami. Wiedziała do kogo należał, ale strach nakazał jej jak najszybciej się odwrócić.
W cieniu jednego z drzew stał Cashile, przypatrując jej się swoimi błyszczącymi od niedawno przebytej gorączki oczami. Wycelowała w niego różdżką, chcąc wyrazić swoją przewagę, ale on tylko parsknął śmiechem i ruszył w jej stronę.
- Nawet nie potrafisz jej używać, złodziejko - powiedział, wyrywając jej z dłoni swoją własność. - A teraz opowiesz mi, co knujesz i nie chcę nawet słuchać żadnych wykrętów. Chyba że masz chęć się przekonać, jakie zmyślne znam uroki.
Rzuciła w niego kamieniem ze złością, ale wszystko powiedziała. Była przy tym złośliwa, a kiedy zobaczyła, że na Cashile nie zrobiło to żadnego wrażenia, stawała się jeszcze okrutna. On pozostawał niewzruszony, co jakiś czas jedynie unosił brew z irytacją.
- Nie możesz po prostu pozwolić mi umrzeć?
- Nie - powiedziała stanowczo i na tym zakończyli dyskusję.

Nie wiedział, dlaczego Nyah za wszelką cenę chce utrzymać go przy życiu, skoro szczerze go nienawidziła, a on nie miał zamiaru się dla niej zmieniać. Nic nie było jednak w stanie przekonać jej, aby dała sobie spokój, dlatego ostatecznie postanowił jej pomóc. W tamtych czasach nie znano jeszcze dzisiejszych eliksirów, a sztuki ziołolecznictwa nie wiązano z zaklęciami. Niektórzy mówili, że wypowiadanie magicznych formuł nad wywarem może odwrócić jego zastosowanie. Oczywiście tak naprawdę były to tylko bajki, tworzone przez uczestników odwiecznego konfliktu między mistrzami w posługiwaniu się różdżkami a tymi, którzy życie swe spędzili na mieszaniu w kociołkach. Nyah i Cashile postanowili złamać panujące zasady. On nie miał nic do stracenia, a ona...

Zajęło im to całe lato, niejednokrotnie odwoływali się do czarnomagicznych formuł. Ludzie w wioski zaczynali spoglądać na nich z niechęcią, ale w tamtym czasie nie miało to żadnego znaczenia. Rzadko bywali wśród ludzi, większość czasu spędzali tylko we dwoje, zagłębiając się w coraz mniej znane zakamarki wiedzy magicznej. W święto Farezy Cashile stanął przed domem całkowicie zdrowy, uśmiechał się przy tym z wyższością typową dla czarodzieja.
- Niczego nie chcę - odpowiedziała mu ze złością na zadane pytanie.
- Uratowałaś mi życie - stwierdził sucho. - Nie ma nic za darmo.
- To był eksperyment, dzięki któremu nie tylko uwolniłam się od ojca, ale uzyskałam też bezcenną wiedzę. To ja powinnam ci się odpłacić, ale nie interesuje mnie wasze męskie prawo długów, dlatego nawet nie proś.
Podszedł do niej i nim zdążyła uciec, zagrodził jej drogę ramionami. Nie lubiła, gdy znajdował się blisko niej. Zawsze traciła siły, które tak bardzo ceniła w życiu.
- Teraz już nie ciąży na tobie klątwa, masz dość sił, żeby wrócić do swoich - kontynuowała, ukrywając zdenerwowanie. - Taka była umowa.
- Nie interesują mnie wasze plemienne umowy.
- W takim razie odejdź po prostu.
- Nie - powiedział stanowczo. Na tym zakończyli dyskusję.

Pół roku później Nyah wciąż ważyła swoje eliksiry, a on poszukiwał innego rodzaju magii. Razem spędzali tylko noce... wyładowując na siebie złość i inne negatywne emocje. Mimo to od tej pory on wiedział, że Nyah nie poderżnie mu gardła podczas snu, a ona, że Cashile nie odejdzie, nawet jeśli będzie miał jej serdecznie dość. Ich życie nie zmieniło się również po narodzinach pierwszego syna, jednak nie mogło pozostać takie samo po wizycie czarnoksiężnika Wolarda.

Człowiek ten już od bardzo dawna poszukiwał drogi do uzyskania mocy ostatecznej, a był przekonany, że podczas podróży w końcu znajdzie odpowiedź na pytanie, jak ją uzyskać. Być może gdyby Nyah dbała o własną reputację w wiosce, jeden z mieszkańców nie określiłby jej w obecności Wolarda jako wiedźmy, która kpiła ze śmierci. Dla czarnoksiężnika oznaczało to, że przedstawicielka Surgów posiada środek zapewniający nieśmiertelność i miał zamiar jak najszybciej jej go wydrzeć.

Kiedy wtargnął do domu, w środku znajdowali się tylko Nyah z dwójką chłopców. Bardzo szybko zmusił kobietę do mówienia, ale nawet i po godzinnych torturach nie dowiedział się tego, co chciał. Był wściekły, kiedy zobaczył obłęd w oczach półprzytomnej kobiety. Drżącymi ustami nie potrafiła już wydobyć z siebie żadnego słowa, a krew spływająca po bladych udach pozbawiła ją jakichkolwiek sił. Wściekły Wolard przeszukiwał pomieszczenie, podczas gdy przerażony chłopiec krzyczał głośno, szukając wsparcia matki. Jego młodszy brat ukrył się za kołyską, zakrywając malutkimi rączkami oczy. W tym miejscu pozostawał niewidoczny zarówno dla matki jak i złego człowieka, który napadł na jego rodzinę.
- To na pewno jest to - powiedział sam do siebie, dostrzegając sprytnie ukrytą fiolkę z tajemniczą miksturą. Podszedł szybko do zwiniętej Nyah i podniósł jej głowę, chwytając za kark i przystawił eliksir do twarzy. - Mów, do czego to służy!
Nie była w stanie wydobyć z siebie słowa, chociaż starała się, jak mogła.
- Tym pokonałaś śmierć, tak?
Pokiwała głową, tylko na tyle mogła się zdobyć. Jęknęła głośno, kiedy rzucił ją ponownie na ziemię, ale i tak widziała, jak czarnoksiężnik wypija zawartość fioki. Wiedziała, że ma tylko chwilę na podjęcie decyzji i świadomość ta była dla niej o wiele bardziej bolesna niż każda klątwa Wolarda. Doskonale znała działanie eliksiru, dlatego dosłownie w chwili, w której mężczyzna upadł na ziemię, podniosła się, chwyciła pierworodnego syna i zanim targnęły nią jakiekolwiek wątpliwości, wybiegła z domu. Słyszała w głowie cichy płacz młodszego chłopca, ale nie zatrzymała się. Znajdowała się na ostatnim stopniu schodów, kiedy poczuła, jak morderczy urok mija ją zaledwie o cal. Nie była zdziwiona, w końcu doskonale zdawała sobie sprawę, że osłabienie Wolarda potrwa nie dłużej niż kilkanaście sekund.
Udało jej się dotrzeć na skraj lasu, nim całkowicie utraciła kontrolę nad własnym ciałem i upadła na ziemię. Synek, którego trzymała przy sobie, uderzył głową o ziemię. Drżącą dłonią wyczuła ciepłą krew na jego czole. Nie miała jednak siły sprawdzić, czy wciąż oddycha.
- Biegnij, mały - szepnęła. - Biegnij do taty.
Usłyszała przeraźliwy wrzask jej najmłodszego dziecka, który przerwał błysk zielonego światła. Zamknęła oczy, czując odór śmierci wiszący nad jej domem.

Minęła sekunda, później druga i trzecia. W domu żyły dwie istoty, ale żadna nie była jej synem. Minęła czwarta, następnie kolejne pięć. W domu nie przebywał już żaden człowiek. Minęła minuta, wkrótce druga i czwarta. A potem skończył się czas.

.

***


Stali tak przez dobre pół godziny, ale Mauron nie przerwał milczenia. Tkwili w ciszy, czując jak panująca w jaskini wilgoć pozostawia ślady na ich ubraniach. Po nodze Syriusza przebiegł szczur, by następnie ukryć się w jednej ze szczelin.
- Co się stało dalej? - zapytał w końcu, bo nie mógł uwierzyć, że jakakolwiek opowieść może potoczyć się w tym kierunku. Wielokrotnie miał do czynienia z magicznymi opowieściami, ale każda miała na celu przekazanie morału albo cząstki kultury. W żadnej z nich nie zabijano dzieci. Musiał wiedzieć, jak to potoczyło się dalej... po prostu musiał.
- Tego nie wie nikt - odparł Mauron z dziwnym uśmiechem. - Historia ta była bowiem ostatnią w księdze, a z niej zostały wyrwane ostatnie strony.
- Ale przekazujecie sobie te legendy z pokolenia na pokolenie, tak? - naciskał. - Musicie...
Mauron pokręcił powoli głową, a Syriusz poczuł, jak rozrasta się w nim irytacja.
Po co Lordowi Voldemortowi księga z legendami... w dodatku wybrakowanymi? Oczywiście ten czarnoksiężnik ze swoimi zapędami do przejęcia władzy na świecie przypominał Wolarda z opowieści, ale poza tym nic nie układało się w całość. Mimo to Syriusz czuł, że na tych kilku wyrwanych stronach może kryć się odpowiedź na wszystkie jego pytania...może nawet znajdzie zakończenie własnej misji.

Wyszli razem z jaskini, gdzie skradziono Tchnienie i skierowali się ponownie w stronę wioski. Tam też Mauron pozostawił Syriusza, najwyraźniej uważając, że przekazał mu wszystkie istotne informacje... a on stał sam, przygnieciony własnymi myślami. Nigdy nie pasjonował się rodzinnymi historiami, wolał pozbawione wszelkich uczuć wyższych, pełne nietuzinkowego humoru książki o szpiegujących. Z jakiegoś powodu jednak czuł się tak, jakby osobiście poznał bohaterów tej opowieści. Nie musiał przenosić ich życia do realnego świata, by zobaczyć ich twarze. Dlatego nie mógł znieść pytań, które rodziły się w jego głowie. Czy Nyah przeżyła... a jeśli nie, to czy chociaż udało jej się uratować dziecko? Gdzie był Cashile i, na Boga, co do cholery pojawiło się w tym domu?

Musiał napisać wiadomość do Dumbledore'a, ale żeby to zrobić, należało najpierw opuścić Leonoscars. Ruszył w kierunku lasu, gdzie znajdowała się droga do stawu przenoszącego ponownie do świata czarodziejów. Pośród drzew i przeciskającego się przez liście słońca zrobiło mu się cieplej, ściągnął więc kurtkę i przetarł czoło dłonią.

Kiedy dotarł nad sam staw, zobaczył Natalie, która przemierzała nieznane mu ścieżki, żeby robić coś kompletnie niezrozumiałego. Rezygnując ze swych dotychczasowych planów, ruszył za nią, pozostając jednocześnie w ukryciu. Jego umysł podzielił się na kilka części, gdzie jedna chciała wyruszyć do Londynu, druga pożegnać się ze znaną mu doskonale blondynką, trzecia śledzić, a czwarta...

Natalie zatrzymała się dopiero pół godziny później. Rzuciła swoją torbę na pokrytą złotymi liśćmi polanę i sama uklęknęła pośród nich, wychylając twarz ku słońcu. Usiadł koło niej, nie mówiąc nic szczególnego, bo przecież już dawno wyczuła jego obecność. Uśmiechnęła się słodko, jak miała w zwyczaju i chwyciła jego szorstką dłoń.

Nie wiedział, co nim kierowało, kiedy zbliżył się do niej, próbując zrozumieć mieszaninę zapachów, która zawsze charakteryzowała tylko ją. Las, zioła... i coś jeszcze, ale w żaden sposób nie potrafił tego określić. Przesunął palcami po wargach, określając ich kształt i kolor, a ona wpatrywała się w niego intensywnie, niczym drapieżnik szykujący się do ataku.

Pocałował ją nieśmiało, jakby chciał sprawdzić jej reakcję. Poczuł lekko słonawy smak ust i delikatną dłoń, która wylądowała na jego ramieniu. Rozchyliła wargi, oddając się chwili, a on objął ją ostrożnie. Trwało to nazbyt krótko, a jednak postawiło pytanie, na które nie znali odpowiedzi. Odsunęła się od niego i pochyliła głowę, bawiąc się jego palcami. On chwycił ją za podbródek, a kiedy dostrzegł specyficzny błysk w oczach, parsknął i rzucił:
- Mały potwór...
Potem poszło o wiele szybciej. Ona chwyciła go mocno za włosy i pocałowała gwałtownie, tak że prawie stracił równowagę i uderzył plecami o ziemię. Szybko odzyskał panowanie nad sytuacją, przewracając ją pod siebie i całując szyję, która wciąż wydawała mu się niezbadanym źródłem czegoś, czego nawet nie potrafił nazwać. Poczuł jej chłodną dłoń pod koszulką, zanim zaczęli pośpiesznie zdzierać z siebie ubrania, nie dbając o subtelność ani delikatność. Kolejne części garderoby lądowały na stercie liści, ale nie odczuli spokoju, dopóki nie znaleźli się przy sobie całkiem nadzy, mogąc zatapiać się w najbardziej ukrytych zakamarkach własnej skóry. Całował ją mocno, czując jak wokół niego panuje chaos doznań, których nie potrafił jeszcze uspokoić. Przesuwał dłonią po talii i biodrach, aby chwycić za umięśnione udo i przysunąć do siebie jeszcze bliżej i czuć jeszcze bardziej...

Po jakimś czasie, leżąc już spokojnie na mokrych liściach i czując wbijające się w plecy kawałki gałęzi, doszedł do wniosku, że to było najgorsze z możliwych miejsc na takie historie, ale i tak nie zamieniłby go na żadne inne. Zerknął kątem oka na Natalie, która położyła głowę na jego piersi i ziewnęła głośno, bo przecież leżenie nago na wilgotnej ziemi wśród mchu, kamieni i nieznanego pochodzenia roślin, nie stanowiło dla niej nic wyjątkowego. Przesuwała dłonią po jego brzuchu, nie mówiąc absolutnie nic, jakby nagle zmieniła się w kogoś zupełnie innego... albo wreszcie była sobą.

Komentarze
avatar
Prefix użytkownikaPenelope  dnia 11.09.2015 22:14
Nie lubię pierwsza pisać komentarzy, ale to ff Alette i nie może ona dłużej czekać Love


Dziękuję Pene za pomoc językową i...


Cała przyjemność po mojej stronie ;]

Zacznę od początku, czyli historia Nyah. Podoba mi się. To jest takie... inne. Bardzo podoba mi się ten fragment:
- Nie interesują mnie wasze plemienne umowy.
- W takim razie odejdź po prostu.
- Nie - powiedział stanowczo. Na tym zakończyli dyskusję.

I oczywiście sama końcówka.

Minęła sekunda, później druga i trzecia. W domu żyły dwie istoty, ale żadna nie była jej synem. Minęła czwarta, następnie kolejne pięć. W domu nie przebywał już żaden człowiek. Minęła minuta, wkrótce druga i czwarta. A potem skończył się czas.


To takie niestandardowe zakończenie opowieści, ale bardzo piękne. Cieszę się, że nie napisałaś wprost:
Umarła i to był koniec.

No i nie wiemy co z jednym z synów Nyah, przeżył? Gdzie był Cashile?

Mam nadzieję, że się dowiemy czegoś więcej.

No a teraz druga cześć, ta o Syriuszu i Natalie:
COOOOOOOOO?
Ogólnie opis bardzo ładny i wszystko takie... i znowu brakuje mi słowa xD
Nie spodziewałam się tego powiem szczerze. W sumie powinnam bo jednak coś między nimi zaiskrzyło, ale właśnie dlatego myślałam, że wszystko pójdzie na przekór, a tu taka niespodzianka xD
avatar
Angelina Johnson  dnia 12.09.2015 13:21
Ta historia miłosna bardzo mi do Ciebie pasuje. Nawet jeśli nie znałabym autora tego tekstu, po opisie zachowań Nyah od razu wiedziałabym, że to Ty. Zauważyłam, że bardzo lubisz tworzyć bohaterów na przekór tych stereotypowych. Małżeństwo gdzie kobieta wspiera męża i łagodzi jego wybuchy gniewu? A gdzie tam, niech żonka będzie żmiją, która w swój pokręcony sposób raniąc go, okazuje mu miłość. Oczywiście mężulek nie był bez winy, ale jakoś tak odniosłam wrażenie, że to Nyah gra pierwsze skrzypce tej opowieści, a Cashile był tylko tłem, potrzebnym by dopełnić opowieści o niej. Bardzo podobały mi się zabiegi, które stosowałaś przytaczając nam tę bajkę - jak powtórzenia "i na tym zakończyli dyskusję" czy zacytowana końcówka Penelope. Dwa razy to czytałam, by na pewno być pewną, że dobrze pojmuję. Jestem ciekawa jak naprawdę działał ten eliksir, skoro w domu żyły dwie osoby (w tym czarnoksiężnik, jak mniemam), ale żaden nie był pozostawionym przez nią synkiem.

Na drugą część bardzo długo czekałam, bo byłam pewna, że w końcu do tego dojdzie i nie zawiodłam się. Co prawda nie potrafiłam sobie połączyć tej sceny z pokręconym zachowaniem Natalie, ale tutaj bardzo ładnie pokazałaś, że dziewczyna sprawiała tylko pozory. Tylko nie wiem co sądzić o Syriuszu. Mam wrażenie, że nie będzie z tego historii miłosnej, a Blacka po prostu swędziało tam, gdzie go swędziało, więc się zaspokoił. Chociaż... może jednak jest autentycznie oczarowany Natalie, która tak go mocno irytowała? Myślę, że to zbliżenie z dziewczyną może mu pomóc rozwiązać zagadkę "Tchnienia".
Och, i mam nadzieję, że Dumbledore zna zakończenie tej bajki, jestem taka ciekawa!
avatar
Prefix użytkownikalosiek13  dnia 14.09.2015 23:53
Dumbledore w końcu wie wszystko! xD

Początkowo byłem zaskoczony długością tej historii, w końcu to miały być pominięte "szczegóły". No kurde, jestem zachwycony tą opowieścią. Naprawdę są tam niestandardowe zagrania, co zauważyła już Ang, no i ta mocna końcówka. Podziwiam, że byłaś w stanie wymyślić coś takiego. Coś mi tam w jednym miejscu się nie zgrało, ale już zapomniałem co to było, bo kurka, nie spodziewałem się tego zakończenia, które w sumie nadal nie jest zakończeniem xD

Akcja Syriusza z Natalie mi się nie podobała. Chyba dlatego, że w tym momencie wydał mi się za bardzo "syriuszowaty", taki, jakim go nie lubię. Niemniej, sam opis seksu (nie bójmy się tego słowa!) bardzo zmysłowy i czułem się nieco skrępowany, wiedząc, że Ty go napisałaś.

Dziękuję ;>
avatar
Prefix użytkownikaBarlom  dnia 12.11.2015 14:06
No to czas na mój komentarz... W końcu.
Powtórzę sie po raz enty, ale nadal zachwycasz mnie swoim stylem pisania. Na dodatek wszystko co zawarlas w tej części opowiadania wydawalo mi sie tak realne... Wciagnela mnie historia z księgi, czułem strach kiedy czarownik zaatakował i obawę o to co sie stalo dalej, dokladnie tak jak Syriusz... A skoro o nim mowa, to koncowka również wyszla fantastycznie
idę czytać zatem kolejna część ;)
avatar
Prefix użytkownikaSam Quest  dnia 06.01.2016 16:40
Ehhh... jak mniemam to koniec historii Nyah, a szkoda bo bardzo ten wątek polubiłam.
Sposób w jaki to opisałaś i ta końcówka... pioronujące.
A co do fragmentu z Natalie to z jednej strony opisałaś cały ten motyw śledzenia, a potem seksu bardzo zmysłowo, a jednocześnie subtelnie. To nie jest łatwe dobrze opisać taką scenę, bo jest cienka linia między zmysłowością i seksownością, a byciem wulgarnym. Tobie to wyszło bardzo dobrze. Jestem pod wielkim wrażeniem tego całego rozdziału, a szczególnie ostatniego zdania. Pieknie!
avatar
Prefix użytkownikaAlette  dnia 29.08.2016 19:57
Dzięki wam bardzo za komentarze ;)

Pene, kwintesencją tej historii jest właśnie to, że ona ucina się w tym momencie i raczej tak bezpośrednio nie będzie jej kontynuacji. Jednak (sama wiesz!) później pojawi się lekkie nawiązanie.

Ang, ja chyba w ogóle wolę miłość bez wielkich wyznań, zwłaszcza ze strony faceta. Poza tym lubię czytać takie typy historii, gdzie para ma tak silne osobowości, że kompletnie nie może się dogadać ;p A skoro lubię, to próbowałam to napisać chociaż w tle ;p
Co do uczucia swędzenia, to Syriusz jest po prostu upośledzony emocjonalnie. Czy jest jakoś mocno związany z Natalie, to nie jest oczywiste, ale raczej to nie typ kogoś, kto wykorzystuje kobiety, żeby sobie ulżyć ;p

Ciemku, poszukiwanie zakończenia to tytuł, który dosyć ładnie oddaje sens tego ficka haha. Nie wiem tylko, dlaczego Syriusz wydał ci się zbyt syriuszowaty.

Bartek, no dzięki haha. Jeśli coś poczułeś, to ja jestem z siebie dumna ;p

Sam, nie potrafiłabym chyba napisać nic wulgarnego, bo jak kiedyś spróbowałam, to totalnie poległam. Już pisałam o wystawianiu tyłka na środku ulicy, nie? xD
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Oceny
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Wybitny! Wybitny! 100% [1 głos]
Powyżej oczekiwań Powyżej oczekiwań 0% [0 głosów]
Zadowalający Zadowalający 0% [0 głosów]
Nędzny Nędzny 0% [0 głosów]
Okropny Okropny 0% [0 głosów]
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło
Facebook
Shoutbox
Musisz się zalogować aby wysłać wiadomość.

Pan Śmierci
13.06.2025 15:06
Wesołego geja Hopsa hopsa Wrozka

Do szopy hipogryfy, do szopy wszyscy wraz!
11.06.2025 21:25
hello trochę pobudzam forum :)

Nieustraszony Gryfon
09.06.2025 16:00
Dzień dobry!

cierń krzyża
05.06.2025 16:24
Duszek

Wzór do naśladowania
30.05.2025 10:29
Syriusz32, jeszcze wszystkich nie widziałam, ale jestem pewna że colour i gender swapy są niepotrzebne. Na tomiast widziałam Golden Trio i całkiem dobrze wybra- chwilą jaki kolor oczu ma Harry?

Współpraca
Najaktywniejsi

1) Prefix użytkownikaAlette

Avatar

Posiada 59643 punktów.

2) Prefix użytkownikafuerte

Avatar

Posiada 58190 punktów.

3) Prefix użytkownikaKatherine_Pierce

Avatar

Posiada 47342 punktów.

4) Prefix użytkownikaSam Quest

Avatar

Posiada 45363 punktów.

5) Prefix użytkownikaShanti Black

Avatar

Posiada 44242 punktów.

6) Prefix użytkownikaA.

Avatar

Posiada 43682 punktów.

7) Prefix użytkownikamonciakund

Avatar

Posiada 43236 punktów.

8) Prefix użytkownikaania919

Avatar

Posiada 39458 punktów.

9) Prefix użytkownikaulka_black_potter

Avatar

Posiada 36773 punktów.

10) Prefix użytkownikalosiek13

Avatar

Posiada 34226 punktów.

Losowe zdjęcie
Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2025 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.
Theme by Andrzejster
Copyright © 2006-2015 by Harry-Potter.net.pl
All rights reserved.
Wygenerowano w sekund: 0.26