Filtruj
Szukaj w:
Szukana fraza:


Opcjonalnie:
Gatunek:
Dozwolone:
Zakończone:
Parring:
Bohaterowie:
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Ostatnie
Artykuły Fan Fiction

Magiczne puzzle HP

Kategoria: Inne
Autor: Smierciojadek

Współpraca z Tactic Games
>> Czytaj Więcej

Prorok Niecodzienny ...

Kategoria: Prorok Niecodzienny
Autor: Prefix użytkownikaProrok Niecodzienny

Wydanie stworzyli: Nieoryginalna, Klaudia Lind, Anastazja Schubert, Takoizu, CoSieDzieje, Syriusz32.
>> Czytaj Więcej

The House of Gaunt

Kategoria: Recenzje filmów
Autor: Anastazja Schubert

Jak wyglądało życie Gauntów? Powstał film, który Wam to pokaże.
>> Czytaj Więcej

HPnet istnieje naprawdę

Kategoria: HPnet
Autor: Anastazja Schubert

W sierpniu HPnetowicze mieli okazję spotkać się w Krakowie. Jak było?
>> Czytaj Więcej

Prorok Niecodzienny ...

Kategoria: Prorok Niecodzienny
Autor: Syriusz32

Wydanie stworzyli: Klaudia Lind, louise60, Zireael, Aneta02, Anastazja Schubert, Lilyatte, Syrius...
>> Czytaj Więcej

Prorok Niecodzienny ...

Kategoria: Prorok Niecodzienny
Autor: Prefix użytkownikaProrok Niecodzienny

Wydanie stworzyli: Klaudia Lind, Hanix082, Sam Quest, louise60, PaulaSmith, CoSieDzieje, Syriusz32.
>> Czytaj Więcej

Historia pod skórą z...

Kategoria: Wywiady
Autor: Anastazja Schubert

Każdy tatuaż niesie ze sobą jakąś historię. Jakie niosą te fanowskie, związane z młodym czarodzie...
>> Czytaj Więcej

>> Więcej artykułów! <<

[NZ]Rozdział 8 cz.2...

Tytuł: Rozdział 8 cz.2 - Nowi nauczyciele
Seria: Hermiona Granger i Powrót do Hogwartu
Gatunek: Przygodowe
Autor: Prefix użytkownikaNicram_93

W Hogwarcie rozpoczyna się nowy rok szkolny. Hermiona wraz z przyjaciółkami ma pierwsze zajęcia i...
>> Czytaj Więcej

[NZ]Rozdział 8 cz.1...

Tytuł: Rozdział 8 cz.1 - Nowi nauczyciele
Seria: Hermiona Granger i Powrót do Hogwartu
Gatunek: Przygodowe
Autor: Prefix użytkownikaNicram_93

W Hogwarcie rozpoczyna się nowy rok szkolny. Hermiona wraz z przyjaciółkami ma pierwsze zajęcia i...
>> Czytaj Więcej

Pierwszy płatek...

Tytuł: Pierwszy płatek śniegu
Gatunek: Drabble
Autor: Prefix użytkownikaEwa Potter

O pomocy i determinacji.
>> Czytaj Więcej

[NZ]Rozdział 7 cz.2...

Tytuł: Rozdział 7 cz.2 - Znów w domu
Seria: Hermiona Granger i Powrót do Hogwartu
Gatunek: Przygodowe
Autor: Prefix użytkownikaNicram_93

Hermiona wraz z przyjaciółkami przybywa do Hogwartu, gdzie odbywa się uczta rozpoczynająca nowy r...
>> Czytaj Więcej

[NZ]Rozdział 7 cz.1...

Tytuł: Rozdział 7 cz.1 - Znów w domu
Seria: Hermiona Granger i Powrót do Hogwartu
Gatunek: Przygodowe
Autor: Prefix użytkownikaNicram_93

Hermiona wraz z przyjaciółkami przybywa do Hogwartu, gdzie odbywa się uczta rozpoczynająca nowy r...
>> Czytaj Więcej

Na nieznanym gr...

Tytuł: Na nieznanym grobie
Gatunek: Poezja
Autor: Kasia Koziorowska

Wiersz dla Toma Riddle'a...
>> Czytaj Więcej

[NZ]Rozdział 6 cz.2...

Tytuł: Rozdział 6 cz.2 - Powrót do Hogwartu
Seria: Hermiona Granger i Powrót do Hogwartu
Gatunek: Przygodowe
Autor: Prefix użytkownikaNicram_93

Nadchodzi dzień powrotu do Hogwartu. Hermiona żegna się z rodzicami oraz przyjaciółmi i jedzie po...
>> Czytaj Więcej

>> Więcej fan fiction! <<
Statystyki
Online Statystyki
Goście online: 45
Administratorzy online: 0
Aktualnie online: 0 osób
Łącznie na portalu jest
48,160 osób
Ostatnio zarejestrowany:

Rekord osób online:
Najwięcej userów: 313
Było: 09.10.2025 22:15:27
Napisanych artykułów: 1,087
Dodanych newsów: 10,564
Zdjęć w galerii: 21,490
Tematów na forum: 3,921
Postów na forum: 319,655
Komentarzy do materiałów: 222,018
Rozdanych pochwał: 3,327
Wlepionych ostrzeżeń: 4,170
Puchar Domów
Aktualnym mistrzem domów jest  GRYFFINDOR!

Gryffindor
Punktów: 1389
uczniów: 4220
Hufflepuff
Punktów: 335
uczniów: 3778
Ravenclaw
Punktów: 916
uczniów: 4452
Slytherin
Punktów: 115
uczniów: 4107

Ankieta
Zima przejęła Hogwart i okolice, śnieg mocno sypie, ale to Cię nie powstrzyma przed robieniem planów. Zastanawiasz się, co ciekawego można robić w weekend:

Bitwa na śnieżki to jest to! Może "zupełnym przypadkiem" oberwie od nas przechodzący obok Snape.
9% [7 głosów]

Plan to brak planu. Będę leżeć w łóżku, pić kakao i plotkować ze współlokatorami z dormitorium.
41% [30 głosów]

Mój nos utknie głęboko w książkach. Tylko pani Pince będzie mnie mogła odgonić od czytania.
14% [10 głosów]

Wymknę się cicho do Miodowego Królestwa. Najwyższa pora uzupełnić zapasy słodkości.
9% [7 głosów]

Postraszę we Wrzeszczącej Chacie. Uwielbiam oglądać miny przechodniów, kiedy wydaje im się, że uciekają od duchów i upiorów.
12% [9 głosów]

Każda pogoda jest dobra na Quidditcha. Śnieg nie powstrzyma mnie przed regularnymi treningami.
15% [11 głosów]

Ogółem głosów: 74
Musisz zalogować się, aby móc zagłosować.
Rozpoczęto: 07.02.23

Archiwum ankiet
Ostatnio w Hogwarcie
Hufflepuff[P]Louise Lainey ostatnio widziano 17.12.2024 o godzinie 15:44 w Błonia
HufflepuffValerie Adams ostatnio widziano 02.07.2023 o godzinie 13:40 w Stacja kolejowa
HufflepuffValerie Adams ostatnio widziano 27.06.2023 o godzinie 21:20 w Błonia
HufflepuffValerie Adams ostatnio widziano 23.06.2023 o godzinie 16:46 w Sala transmutacji
HufflepuffValerie Adams ostatnio widziano 22.06.2023 o godzinie 19:04 w VII piętro
HufflepuffValerie Adams ostatnio widziano 12.06.2023 o godzinie 18:15 w Dziedziniec Transmutacji
[Z] W poszukiwaniu zakończenia
Lord Voldemort sieje zamęt wśród czarodziejów, kiedy młody mężczyzna otrzymuje zadanie, którego sam nie rozumie. Zagubiony wśród lasów Leonoscars próbuje odpowiedzieć na pytania, których nikt nie zadał, by skończyć coś, co się nawet nie zaczęło.
Autor: Prefix użytkownikaAlette
Gatunek: Przygodowe
Ograniczenie wiekowe: +16
Przeczytano 74950 razy.
Rozdziały: [1], [2], [3], [4], [5], [6], [7], [8], [9], [10], [11], [12], [13], [14], [15], [16], [17], [18], [19], [20], [21], [22], [23], [24], [25], [26], [27], [28], [29].
W poszukiwaniu zakończenia 29/29
Lord Voldemort sieje zamęt wśród czarodziejów, kiedy młody mężczyzna otrzymuje zadanie, którego sam nie rozumie. Zagubiony wśród lasów Leonoscars próbuje odpowiedzieć na pytania, których nikt nie zadał, by skończyć coś, co się nawet nie zaczęło.
Rozdział VII KONIEC

Może nie powinien tego robić – podróżowanie przez różne krainy w towarzystwie osoby, która przecież kilka miesięcy wodziła go za nos, wyglądało co najmniej nierozważnie. Jednak choćby Syriusz zaprzeczał przez kilka dni i nocy, i tak nie byłby w stanie udawać, że nie lubił towarzystwa Natalie. Która swoją drogą na pewno nie miała tak na imię, ale postanowił nie rozpraszać tym swojej uwagi.

Nigdy nie sądził, że świat mógłby być tak piękny i straszny jednocześnie. Z każdej strony otaczały ich zjawiska równie fascynujące jak niebezpieczne, a Natalie ze swoją niecodzienną urodą idealnie wpasowywała się w ten obrazek. Z każdym kolejnym dniem wydawało mu się, że rozumie ją trochę bardziej, ale chwilę potem dziewczyna rozmazywała to wrażenie, robiąc coś kompletnie irracjonalnego. Dla innych pozostawała chłodna, ale jego zawsze obdarzała uśmiechem prosto z Leonoscars.

Najbardziej podobały mu się zachody słońca w górach Shira. Promienie wtedy odbijały się od tafli jezior i strumyków, tworząc na niebie grę świateł, która w połączeniu ze złotem nieba dawała niesamowity efekt. Siedział wtedy zafascynowany i zapominał o tym, że tak naprawdę nie miał pojęcia, w jakim kierunku Natalie go prowadzi i czy faktycznie znajdą jakąkolwiek stronę. Ona opierała głowę na jego ramieniu, czasami bawiąc się palcami jego dłoni. Pozwalał jej na to, bo w zasadzie wcale mu to nie przeszkadzało. Tak jak i kilka innych rzeczy, na których wspomnienie tylko się uśmiechał.

Poznał garstkę ludzi Synjys, ale ci wydawali się zupełnie inni niż blondynka, z którą spędzał tyle czasu. Wyglądali na nieufnych i lekko zirytowanych jego obecnością. Jakby odbierał im coś, co należało do nich. Tylko jeden mężczyzna wydawał się przyjaźnie nastawiony i chociaż nie chciał mu zdradzić zbyt wielu szczegółów, to właśnie dzięki niemu dowiedział się, że Natalie jest jedyną żyjącą osobą, będącą w prostej linii potomkiem Nyah oraz Cashile. Po usłyszeniu tej informacji Syriusz przestał się dziwić, że dziewczyna potrafi władać mocami na tym poziomie. Na swój sposób przerażała go jej obecność, ale też przyciągała jak magnes.
– Powiedziałaś, że już kiedyś się widzieliśmy – powiedział pewnego dnia, kiedy siedział niedbale rozparty na krześle w gospodzie niedaleko tybetańskiej świątyni. – Jeszcze zanim przybyłem do Leonoscars.
Spojrzała na niego z lekkim zdumieniem, ale po chwili uśmiechnęła się lekko i wypiła łyk herbaty.
– To prawda.
– Dlaczego tego nie pamiętam? – zapytał, marszcząc brwi. – Strasznie byś się wściekł, gdybyś się dowiedział – rzekła, naśladując swój niewinny ton, ale tym razem nieszczególnie jej to wyszło.
– Rzuciłaś na mnie zaklęcie zapomnienia?
– Nie musiałam – odparła. – To jest nasza zdolność, Syriuszu. Ta, którą ćwiczymy przez lata.
Kiwnął głową ze zrozumieniem, chociaż nie miał pojęcia, o czym mówiła. Domyśliła się chyba chaosu, który miał miejsce w jego głowie, bo po chwili dodała:
– Zdolność kreowania rzeczywistości za pomocą umysłu. Możemy ją dostosowywać do własnych wymagań, planów i celów. W ten sposób udało mi się stworzyć Leonoscars: moja wyobraźnia uznała, że takie coś istnieje, więc się pojawiło. – Oczy Syriusza rozszerzyły się w zdumieniu. To, o czym ona mówiła, wydało mu się nie tylko nieprawdopodobne, ale również przerażające. – Jednak im więcej finezji wymaga dana myśl, tym więcej energii nas kosztuje. Ja... chyba posiadam trochę większe zdolności niż pozostali Synjys. Dlatego mogłam wybudować całą wioskę, nie wzbudzając podejrzeń czarodziejów w Anglii. Jednak tak naprawdę wszystko można przełamać, niektóre zmiany pozostawiają również ślady, kłócą się z prawami logiki. To bardzo delikatna dziedzina.
– Czyli spotkaliśmy się, a ty uznałaś, że to nigdy nie miało miejsca i... tyle? – Chciał ukryć złość we własnym głosie, ale nie potrafił.
– Nie, zamiast tego postanowiłam, że po prostu o tym zapomnisz. Jednak twój umysł nie potrafił sobie z tym poradzić, widziałam to... – Teraz na jej twarzy pojawiło się poczucie winy. Syriusz domyślał się, o czym mówiła, ale odrzucał od siebie tą niewygodną myśl. – Tamtego dnia wyruszyłam z kilkoma swoimi do was, żeby dowiedzieć się o planach tego Lorda Voldemorta. Całość zakończyła się walką, zginął twój kolega. Nie mogłam pozwolić, żebyś o nas wiedział, więc zapieczętowałam to w tobie. Jednak chyba nie dość dokładnie. Byłam chyba wykończona, ja...
– Nic już nie mów - powiedział cicho. – Po prostu nic już nie mów...
Dotknęła jego czoła i uśmiechnęła się niewyraźnie, próbując udawać, że w jej oczach wcale nie błyszczały łzy. Nie powinna teraz płakać, to nie był odpowiedni moment. Chciał jej powiedzieć, żeby dała sobie z tym spokój, ale wtedy w jego głowie pojawił się obraz, który zamazał wszystko.



***


Biegł przez las, próbując znaleźć Caradocka. Wiedział, że ten musiał walczyć gdzieś tutaj, ale nie potrafił dokładnie wskazać miejsca. Był głupi, że nie trzymał go przy sobie. Teraz musiał zapłacić za to wysoką cenę.

Śmierciożercy rzucali morderczymi urokami w każdą stronę, pozbawiając życia drobne, leśne stworzenia. Nie trafili do tej pory w żadnego człowieka. Ich przeciwnicy jakby rozpływali się w powietrzu.
Gdyby był tu James, wszystko potoczyłoby się inaczej. Tylko, że ta myśl nie teleportowała przyjaciela w miejsce wydarzeń, wciąż pozostawał tak samo nieobecny jak wcześniej. Syriusz musiał sobie radzić bez niego. Rzucał urokami w zwolenników Voldemorta, starając się jednocześnie utrzymywać dystans i zbliżać się do Caradocka. Tylko czy ten faktycznie tam był?

Jeden z zamaskowanych zaatakował go od tyłu i gdyby w porę nie zareagował, już padłby martwy na ziemię. Wtedy zobaczył jak zielony promień, który miał pozbawić go życia trafia w plecy Śmierciożercy. Dla niego znaczyło to tylko tyle, że walczą teraz w popłochu, bez planu, histerycznie. Taki rozwój wypadków mógł skończyć się tragicznie dla każdego z nich.

Wtedy to zobaczył. Nieruchome ciało przyjaciela leżało tuż pod drzewem, na jego twarzy nie można było dostrzec ni cienia koloru, zupełnie jakby był...
– O Boże, nie...
Pobiegł w jego kierunku, czując, jak ogarnia go przerażenie. Zdrętwiały mu palce, zabrakło tlenu w płucach, oczy zaszły mgłą... ale parł przed siebie, nie zwracając uwagi na szalejące w powietrzu zaklęcia, które w każdej chwili mogły go zniszczyć.

Zapewne tak by się stało, bo na jego drodze stanęło kilku zamaskowanych, gotowych do ataku. Było mu wszystko jedno. Wcale nie chciał wyjść stąd żywy. Nie bez Caradocka.

Kiedy Śmierciożercy wycelowali swoje różdżki, żeby wypuścić z nich mordercze uroki, nagle krajobraz jakby się zmienił, a oni upadli na ziemię, łapiąc się za głowy.

Tuż obok niego pojawiła się nieznajoma mu dziewczyna, o jasnych włosach związanych w przedziwny warkocz. Nosiła strój, który z pewnością nie pasował do europejskich czarodziejów, ale nie miał czasu dłużej się nad tym zastanawiać. Chciał jak najprędzej dostać się do Caradocka.
– Chodź! – Dziewczyna pociągnęła go za rękę, ale on wyrwał się z jej uścisku.
– Nie zostawię go tu! – krzyknął, nie ukrywając już rozpaczy we własnym głosie.
– Wrócisz po niego – jęknęła i chwyciła go mocno za rękaw szaty. – Teraz uciekaj ze mną.
Pobiegli wgłąb lasu, unikając morderczych zaklęć, co skutecznie ich spowalniało. Może i by im się udało wyrwać paskudnym szponom Śmierciożerców, gdyby wybrali inną drogę. Ta, którą kroczyli, zaprowadziła ich na sam kraniec klifu, skąd nie było już, dokąd się udać.

Syriusz odwrócił się i ścisnął w dłoni różdżkę, bo jeśli przyszło mu zginąć, to właśnie tak – walcząc.

Pomyślał o Jamesie, którego będzie musiał tu zostawić i zrobiło mu się sucho w gardle. Nagle przed jego oczami zajaśniał obraz tych wszystkich rzeczy, dla których warto żyć. Teraz miał umrzeć, a ta dziewczyna razem z nim. Nawet jej nie potrafił obronić.
Spojrzał na nią, ale ona klęczała na ziemi i mruczała coś do siebie. Z jej czoła spływały kropelki potu, w kącikach ust pojawiła się krew. Była wykończona.

Naprzeciw niego stanął Śmierciożerca, ale nie zaatakował, dopóki nie dołączyli do niego jego dwaj koledzy. Wtedy dopiero skierowali swoje różdżki w dziewczynę. Widać postanowili pozbyć się najpierw jej. Nie mógł im na to pozwolić. Zaatakował pierwszy.

Rzucał urokami jak wściekłe zwierzę, nawet nie zauważył, kiedy grunt pod jego nogami zaczął się walić. Dopiero kiedy uderzył plecami o twardą powierzchnię tafli wody, dotarło do niego, że już nie walczy ze Śmierciożercami, ale silnymi falami morza. Nie zdołał nawet wypłynąć na powierzchnię, kiedy zrobiło mu się słabo z powodu zimna, które zapewniła mu lodowata ciecz. Kości, mięśnie, płuca... po prostu wszystko zaczęło go boleć jak nigdy w życiu. Nie chciał umierać w tak żałosny sposób.

Udało mu się wydostać na powierzchnię, ale wtedy zdał sobie sprawę, że nie ma z nim tajemniczej dziewczyny. Zanurkował, próbując ją znaleźć, ale w takim szaleństwie fal nie miał na to szansy. Wciąż ściskał w ręce różdżkę, więc spróbował zaklęcia przywołania i chociaż za pierwszym razem w jego ręce znalazła się zdechła ryba, zaraz potem trzymał w ramionach roztrzęsioną blondynkę.

Przetransportował ich na plażę i chyba tylko cud ich uratował przed Śmierciożercami, którzy z pewnością musieli ich szukać... bo przecież by nie odpuścili, prawda?

Wciąż szumiało mu w głowie, kiedy obserwował, jak blondynka wyciąga ze swoich długich włosów wodorosty.
– Z tej perspektywy wyglądasz nawet uroczo – powiedział bez cienia uśmiechu, a ona podskoczyła pod wpływem jego głosu. Po chwili jednak na jej policzkach pojawił się rumieniec, a ona uśmiechnęła się do niego.

Wtedy wszystko znikło.

***


Długo nie rozmawiali. Kilka dni zajęło mu przetrawienie tego, czego się dowiedział. Dopiero wtedy zrozumiał, co Natalie miała na myśli kiedy mówiła o braku, jak o ranie, której nie można wyleczyć. Przypomniał sobie te wszystkie bezsenne noce wywołane ubytkiem tej jednej cząstki jego samego. Dotarło też do niego, jak potworną zdolnością dysponowali ludzie Synjys i zaczął się zastanawiać, czy nie skończy się to tragicznie dla zwykłych ludzi.
– Myślisz, że Voldemort przestanie was ścigać? – zapytał w końcu, siadając obok niej na łące.
- Jeśli straci wszelki dostęp do informacji o nas, nie będzie miał wyboru – odrzekła spokojnie. – Noran już nam nie zagraża, Tchnienie nie zapewni mu tego, czego oczekuje. Leonoscars przestało istnieć, my jesteśmy tutaj.
– A James i Lina?
- Wymazałam to z ich pamięci. Tym razem tak, jak należy.
– Nie lepiej by było po prostu sprawić, żeby to ON o was zapomniał?
- To nie jest takie proste. Nie każdy umysł jest dla mnie dostępny, na pewno nie z takiej odległości. – Zerwała kilka rosnących chabrów i zaczęła pleść z nich wianek. – Wiem, że nie będę mogła trzymać cię przy sobie przez wieczność, chociaż to byłoby...
– Wiem. Od samego początku gdzieś w mojej głowie siedziała myśl, że ta cala misja nie ma sensu, że i tak nie jestem w stanie jej wykonać.
– Myślę, że się spisałeś. W gruncie rzeczy wszystko też dobrze się skończyło...
– Na razie. Woja trwa. Muszę wracać do przyjaciół, do ich problemów. Nie mogę żyć w świecie marzeń.
– Jestem twoim światem marzeń? To było naprawdę...
– Denne, wiem, dziękuję – zaśmiał się i objął ją ramieniem. Wtuliła się w niego, a on przygarnął ją jeszcze bliżej, jakby bojąc się, że za chwilę zniknie i już nigdy jej nie odzyska.
– Natalie... – zaczął. – Ta ostatnia strona, ona... nie istnieje, prawda?
Przesunęła palcami wzdłuż jego klatki piersiowej, a przez jego ciało przeszedł przyjemny dreszcz.
– Krążyły legendy o istnieniu lekarstwa na zranioną duszę, ale czegoś, co dawno temu zostało poświęcone, nie da się już naprawić. Może więc Cashile tak naprawdę nigdy nie istniał, był tylko częścią snów Nyah. Tylko że wtedy ja też musiałabym pozostać złudzeniem. Myślę, że po prostu na tym świecie nie istnieje coś takiego, jak zakończenie. Każda ostatnia strona, może być równie dobrze pierwszą zupełnie innej opowieści.
– Czyli Voldemort szuka czegoś, co nigdy nie powstało. Może ta cała misja nie była wcale tak bezsensowna. W każdym razie szukanie sposoby na połączenie duszy może zająć go przez jakiś czas...

Podróżowali jeszcze przez jakiś czas, odkładając w czasie to, co było nieuniknione. Zdawali sobie z tego sprawę, kiedy mijali kolejne góry, wkraczali na szlaki, przepływali jeziora, odwiedzali osady. Jakaś część Syriusza wcale nie chciała wracać do Anglii, wolała pozostać w tym miejscu już na zawsze. Ta druga dawała mu znać, że przecież będzie miał czas się obijać... po śmierci.
– Mam coś dla ciebie – powiedziała pewnej nocy, kiedy leżeli razem, wpatrując się w ozdobione gwiazdami niebo. Wyciągnęła z torby coś przypominającego kiepsko ociosany kamień na rzemyku i wręczyła mu. – To na pamiątkę.
– Myślisz, że jej potrzebuję...? Bez tego również nie zapomnę o tym szaleństwie...
Nie odpowiedziała. Zamiast tego pogłaskała go po policzku z delikatnym uśmiechem.
– Myśl, co chcesz, mam to gdzieś – burknął. – Ale niech ci będzie, wezmę ten głaz, ale nawet nie licz na to, że będę go nosił. Pamiętam, co o nim mówiłaś.
Zachichotała głośno, przypominając mu te drażniące chwile, które spędzili razem w wiosce.
– Nie śmiałabym o to prosić.
Wyciągnął kamień przed siebie i przyjrzał mu się z bliska. Był nieco inny od tego, który udało mu się odebrać Gibbonowi, mniejszy, bardziej nierówny, z większą ilością przedziwnych znaków.
– Sama go zrobiłaś? – zapytał, chociaż znał odpowiedź. Natalie kiwnęła głową, uderzając podbródkiem o jego klatkę piersiową. – Ech, zdolności rzeźbiarskich to ty nie masz.
– Nie rób takiej miny – powiedziała, patrząc mu prosto w oczy. – Jakby było ci przykro, widzę to. To przecież nie jest tak, że już nigdy się nie zobaczymy. Ostatecznie prędzej, czy później zawsze znajdujemy osoby, na których nam zależy...
Pewnie miała rację, jak zawsze. Jednak on i tak jej nie rozumiał. Żyli w kompletnie różnych światach, które nie miały szans się połączyć, przynajmniej nie dziś. Tylko czy warto zaprzątać sobie tym głowę? W tej chwili mogli leżeć obok siebie, wpatrując się w przeróżne układy gwiazd i rozpoznając te najbardziej charakterystyczne.

Tyle musiało wystarczyć.



***

EPILOG


Mały chłopczyk skrzywił się, wyrażając niezadowolenie z pozycji, w której aktualnie się znalazł. Syriusz starał się nie wyrażać irytacji, kiedy Lily poprawiła ułożenie jego rąk. Wiedział bowiem, że ona również dawała z siebie wszystko, żeby nie zabrać swojego synka z powrotem w jej kochające ramiona.
– Oby nie wyrósł z ciebie mami synek, Harry – powiedział. – To byłoby bardzo źle. Szkoda tylko, że jesteś taki brzydki, jak twój ojciec.
– Mów tak dalej, długo nie pożyjesz – powiedział James, uśmiechając się wesoło. Syriusz zerknął na Lily, w której zielonych oczach tliła się żądza mordu.

Nowe życie to zawsze powód do radości, nawet jeśli było kruche. Syn jego przyjaciela był tak mały, że wydawało mu się, że zaraz się rozpadnie w jego rękach. Jakby już samo to nie przerażało go dostatecznie, nad tą małą istotką ciążyła jakaś klątwa, którą Dumbledore niejasno tłumaczył. Nie wiedzieli, o co mu chodzi, ale jego twarz nie zwiastowała niczego dobrego. Postanowili jednak nie martwić się na zapas.

Harry ziewnął potężnie i otworzył swoje malutkie oczka, żeby spojrzeć na Syriusza z wyrazem sympatii tak szczerej, że aż go zmroziło. To przecież niemożliwe, żeby taki maluch mógł wyrazić cokolwiek, na pewno nawet go nie lubił, w końcu nie był jego mamą.
– Właściwie, co to jest? – powiedział James, wskazując na krzywo ociosany kamień na szyi Syriusza.
– Pamiątka z podróży, każdy jakąś ma... – odparł zniecierpliwiony, kiedy Lily momentalnie znalazła się tuż przy nim, żeby asekurować bobasa.

Harry James Potter urodził się 31 lipca 1981 roku i tego samego dnia jego ojciec wraz ze swoim najlepszym przyjacielem wypili więcej ognistej whiskey niż przez całe swoje życie. James postanowił każdemu spotkanemu człowiekowi na ulicy zakomunikować, że miał syna, a Syriusz stał zawsze kilka kroków dalej i śmiał się z tego durnia. Wszyscy musieli wiedzieć.

Musiał wiedzieć Remus, z którym od dawna się nie kontaktowali. Ich przyjaciel od wielu miesięcy przebywał z nieznanym nikomu miejscu, ale na wieść o narodzinach Harry'ego przysłał list z gratulacjami. Musiał wiedzieć Peter, który zjawił się w Dolinie Godryka już kilka dni później. Musiała wiedzieć siostra Lily i jej głupi mąż, chociaż Syriusz nie miał zielonego pojęcia, z jakiego powodu. Patrzył, jak ci mugole zatrzaskują im drzwi przed nosem i nie rozumiał, dlaczego James zaczyna się śmiać. Musiała wiedzieć Lina, którą Syriusz powiadomił osobiście. Właściwie każdy członek Zakonu Feniksa musiał wiedzieć, również Frank Longbottom, który także cieszył się własnym synkiem.

To było totalnie irracjonalne, ale James zachowywał się tak, jakby chciał, żeby cały świat się dowiedział o istnieniu jego syna. Niewiele mu brakowało do wysłania sowy do ministra magii i profesora Slughorna ("zawsze lubił Lily!"). Syriusz uważał, że w takim tempie informacja o istnieniu tego dzieciaka dotrze do całej populacji magicznej.

Być może to było nawet dobre rozwiązanie. Przyjście na świat małego Harry'ego tak znacząco się różniło od wszystkiego, co ich otaczało.
Działania Voldemorta zyskały na sile i nic nie wskazywało na poprawę sytuacji. Mimo to przez ostatnie tygodnie Syriusz wpadł w prawdziwą obsesję spacerowania po lesie. Nie miał pojęcia, z czego to wynikało, ale nie mógł się powstrzymać, jakby miało tam kryć się coś cennego. Kładł się najczęściej na znalezionej polanie i chłonął specyficzne powietrze, które wydawało się dziwnie znajome.
– Na podróże mu się wzięło – prychnął James z niezadowoleniem, wyrywając tym samym Syriusza z zamyślenia. – Mam nadzieję, że już się nigdzie nie wybierasz...
Przez dłuższą chwilę nie odpowiedział, tknięty niejasnym przeczuciem. Zacisnął dłoń na kamieniu, który z kompletnie niezrozumiałego dla niego powodu znajdował się cały czas przy nim, niczym jakiś talizman przynoszący szczęście. Nie wierzył w takie czary.
Może to i słusznie, bo przecież kamień ten nie uchroni go przed tym, co ma nastąpić już wkrótce. Nie powstrzyma przyjaciela, zdrajcy ani wroga. Nie odwróci miejsc, czasu ani porządków. Nie ześle prawdy, nie uspokoi sumienia, nie oczyści duszy.
Jednak tego Syriusz teraz nie wiedział. Nie zdawał sobie sprawy, że kiedy Rogers zabierze mu tę ostatnią rzecz, która należy tylko do niego, zacznie się śmiać. Nie widział przyszłości, ale to dobrze. Nikt nie powinien znać swojej ostatniej godziny, największej straty ani przyszłych nieszczęść. Te obecne były wystarczające.
– Zostanę pod jednym warunkiem – powiedział w końcu, odsuwając od siebie Lily i uśmiechając się do chłopca, który już zdążył zasnąć w jego ramionach. Spojrzał na Jamesa z pewną dozą niepewności, ale prychnął, bo przecież i tak znał jego odpowiedź. – Chcę być ojcem chrzestnym.



KONIEC


Ponieważ to już ostatnia część, ostatni rozdział i jednocześnie ostatnie FF jakie napisałam, wycisnę kilka słów od siebie... bo tak.

Dziękuję wszystkim tym, którzy dotarli do tego momentu teraz i kiedyś w przyszłości, a także tym, którzy nigdy tu nie dotrą, bo zaginęli gdzieś w połowie. Każdy komentarz, ciepłe słowo jak i krytyka mocno mnie podbudowywały, a warto wspomnieć, że pewność siebie u mnie leży i płacze. Przez te 2 lata (tak, DWA lata! Kupa czasu, co? xd) dużo się nauczyłam.

Nie mogę jednak nie wymienić kilku osób, które dotarły aż do teraz (z własnej lub nie woli haha) i którym jestem okropnie (potwornie) wdzięczna. Przede wszystkim Pene, która dzielnie sprawdzała te moje wypociny, zwłaszcza pod kątem "czy to się trzyma kupy". Również Angie, która mocno mnie wspierała na moim starcie (pamiętam!), kiedy byłam jeszcze taką nieśmiałą, przestraszoną kulką. Nie zapomnę o Wilenie i Sam, które pojawiły się nie tak dawno, ale kurcze, dotarły aż tutaj, a to tak dużo stron, jestem mega wdzięczna. Wilena nie cackała się z krytyką, ale dzięki temu czuję się teraz lepszym... autorem(?). Sam rozsiewa wokół mnóstwo pozytywnej energii, co niezwykle motywowało do działania.

Dziękuję ; ))

"Poszukiwanie zakończenia" liczy tak mniej więcej 225 stron i (o dziwo) w większości szło torem, które mu wyznaczyłam ponad dwa lata temu. Mimo wielu braków (buraków), które z pewnością są widoczne, jestem zadowolona. Nigdy nie napisałam jeszcze niczego tak długiego, z tak rozbudowanym wątkiem. Gdziekolwiek się nie potknęłam, jakiekolwiek błędy nie popełniłam, cokolwiek nie zawaliłam po drodze - czuję się twórczo spełniona i mam cichą nadzieję, że wy również nie łkacie nad straconym czasem.

Miło było z tym walczyć przez taki czas, ale zakończenie zostało znalezione... chociaż idąc tropem Natalie, to nie do końca.

Koniec bełkotu.
Kropka.
Komentarze
avatar
Prefix użytkownikaPenelope  dnia 08.04.2016 20:28
Po pierwsze:
Przede wszystkim Pene, która dzielnie sprawdzała te moje wypociny, zwłaszcza pod kątem "czy to się trzyma kupy".


To była dla mnie przyjemność i też żałuje, że to już koniec, chociaż idąc tropem Natalie nie do końca... xD

Po drugie:
Nie wierzę, że już nie napiszesz żadnego ff, to po ptrostu niemożliwe i już... xD No także teraz nie masz wyjścia napiszesz coś prawda? Jakąś małą miniaturkę? Dla mnie?> I nawet Ci ją zbetuję xD hahaha

Po trzecie:
Skupmy się na fabule xD Uwielbiam takie zakończenia, a to było iście magiczne ;];] Bardzo podoba mi się jak opisałaś to co zostało w Syriuszu po tym wszystkim. Niby takie nic, a jednak tak bardzo znaczące. Myślę, że każdy z nas ma w sobie taka tęsknotę do czegoś, pięknie to opisałaś. No i bardzo się cieszę, że Syriusz zebrał się na odwagę i został z Natalie, choć tego nie pamięta.

No i końcówka genialna, zwłaszcza to chwyciło mnie za serce:

Może to i słusznie, bo przecież kamień ten nie uchroni go przed tym, co ma nastąpić już wkrótce. Nie powstrzyma przyjaciela, zdrajcy ani wroga. Nie odwróci miejsc, czasu ani porządków. Nie ześle prawdy, nie uspokoi sumienia, nie oczyści duszy.


To takie chwytające za serce...

Po czwarte:
Gratuluję napisania tak wspaniałej opowieści i wytrwałości ;] Jesteś cudowną autorką, pamiętaj o tym Love
avatar
Prefix użytkownikaWilena Romus  dnia 08.04.2016 21:02
może najpierw o samym rozdziale. Bardzo fajnie napisany. O ile bardzo znielubiłam Natelie w ostatnim rozdziale o tyle tutaj wydała mi się o wiele przyjemniejszą postacią. Lubię ją jako taką niewinną, głupiutką i lekko kiczowatą (jak na przykład ten taniec bez muzyki). W ogóle, chyba najciekawsza postać całej serii. Tutaj podobała mi się ta jej gadka o zakończeniu. Nie wiem, czy dobrze ją zrozumiałam, ale sposób w jaki to zrobiłam mi się podoba i nawet sobie porozmyślałam o tym, więc jak dla mnie to dobrze. Super. Całość idealnie pasuje na spokojny epilog. Takie opisanie wszystkiego jak po środkach usypiających, z dystansem, bardzo refleksyjne mi się wydaje, jak odpoczynek po maratonie, ale...
Teraz o całości
Całość była jak maraton, były wzloty i upadki, musiałam się czasami napić, żeby ogarniać temat, ale na końcu zamiast mety i wielkiego powitania od kibiców, jest tylko facet z tabliczką "KONIEC" i strzałką prowadzącą do punktu odpoczynku. Patrząc na całość, brakuje mi czegoś w końcówce, czuję się jakby ten epilog trwał od poprzedniego rozdziału. Nie wiem czy to chęć szybkiego skończenia, czy tak miało być, ale gdyby chociaż podkręcić emocje na tym wyjaśnieniu z poprzedniego rozdziału, to może ta końcówka byłaby jednak ciekawsza. Jakoś tak brakuje mi punktu kulminacyjnego.
Mimo to przeczytałam całość, więc historia na pewno jest dobra i gratuluję napisania jej. Dla czegoś przeciętnego nie czytałabym dwudziestu rozdziałów na raz, więc nie waż mi się pisać, że mi się nie podobało, bo się podobało.

No i jak potrzebujesz kogoś kto ponarzeka, to oczywiście wiesz gdzie mnie znaleźć :D. Jestem do usług!
W kwestii ficków zgadzam się z Pene. Olej pisanie serii, a przynajmniej takich trzydziestorozdziałowych, ale miniaturkę chyba możesz jeszcze jakąś napisać :D

Jeszcze podobało mi się to, że James się wszystkim chwalił dzieciakiem, bardzo fajnie to opisałaś jezyk
avatar
Prefix użytkownikaBarlom  dnia 09.04.2016 22:13
No i dotarłem do końca.
Nie powiem, była to dla mnie fascynująca podróż. Cieszę się, że przez te dwa lata nie poddałaś się i dokończyłaś tą opowieść. Zakończenie usatysfakcjonowało mnie kompletnie. Czuję że ta historia zatoczyła pełne koło i stała się całością. (Chyba udzieliła mi się teoria Natalie jezyk)
Jesteś świetną autorką i masz talent, o czym nigdy nie przestanę ci przypominać. jezyk Niech twoja pewność siebie w tej kwestii rośnie.
Dodam jeszcze moją teorię spiskową xD lud Natalie podróżował za pomocą antycznych bram. Syriusz dostał swój specjalny klucz/amulet. A co jeżeli ten "prezent" miał się okazać kluczem do pewnego łuku w Ministerstwie Magii? Chciałbym uwierzyć w to, że niesamowita magia tej dziewczyny spowodowała, że ich losy splotły się nierozerwalnie po drugiej stronie tego łuku.
Tyle ode mnie. Gratuluję wspaniałego opowiadania i liczę że kiedyś zobaczę twoje nazwisko na półkach w księgarni ;)
avatar
Prefix użytkownikaSam Quest  dnia 12.04.2016 08:42
Na początku, muszę zacytować mój ulubiony fragment całego rozdziału i jeden z moich TOP10 tej serii:

Może to i słusznie, bo przecież kamień ten nie uchroni go przed tym, co ma nastąpić już wkrótce. Nie powstrzyma przyjaciela, zdrajcy ani wroga. Nie odwróci miejsc, czasu ani porządków. Nie ześle prawdy, nie uspokoi sumienia, nie oczyści duszy.
Jednak tego Syriusz teraz nie wiedział. Nie zdawał sobie sprawy, że kiedy Rogers zabierze mu tę ostatnią rzecz, która należy tylko do niego, zacznie się śmiać. Nie widział przyszłości, ale to dobrze. Nikt nie powinien znać swojej ostatniej godziny, największej straty ani przyszłych nieszczęść. Te obecne były wystarczające.

Wiem, ze długi, ale musiałam bo to jest tak piękne, że a ból. Szczerze mówiąc uroniłam kilka łez nad tym rozdziałem, bo to koniec, bo juz więcej nie będę mogła Ci pisać, że czekam na "Zakończenie" bo niedlugo Syriusz przestanie być wzglednie szczęśliwy, bo Harry straci rodziców... Ten fragment, jest jednym z tych smaczków, gdzie puszczasz do Nas oko, bo My wiemy, co sie wydarzy.
Nawiązanie do Rogersa bardzo na plusie, no i zabawny fragment z Jamesem, który wszystkim sie chwali synem, to takie... prawdziwe :D
Co do pierwszej części to podróż z Natalie i wyjaśnienie tej historii z początku serii.. fajnie, ze to wszystko się tak trzyma kupy i jest logiczne, bo widać, że faktycznie miałaś wszystko zaplanowane. Ja osobiscie uwielbiam Natalie i te jej nieprzewidywalność... w sumie bardzo mi się pdooba, że u Ciebie jest ktoś na kim zależało Syriuszowi i wyjaśniłaś czemu później jej nie ma i jakby nikt o niej nie wspomina... Może to zagmatwane o czym teraz pisze, ale chodzi mi o to, że dla mnie ten ff jest tak kanoniczny, ze mógłby być prequelem do Harry'ego Pottera i wszystko by grało.

Co do całości gratuluje Ci napisania tak złożonej i długiej historii gdzie wszystko ma sens, a ja nie wiedziałam czego się spodziewać po kolejnych rozdziałach. Jestem z Ciebie dumna, że tak dobrze Ci to poszło i bynajmniej dla mnie czytanie "Zakończenia", ani przez moment nie był czasem straconym.

Dzieki za docenienie mojego czytania, to bardzo miłe :D Ale nadal tak szkoda trochę, że to już koniec... zawsze są jeszcze Rycerzyki. Chociaż coś :D
avatar
Prefix użytkownikaAlette  dnia 12.04.2016 13:01
Dziękuję wam za tak piękne komentarze ; ) Miło się kończy serię, kiedy jest ta świadomość, że WOW, ktoś ją przeczytał. A to jednak kupa stron.

Pene, nie planuję żadnej miniaturki, ale już kiedyś napisałam, że nie będę obiecywać, bo kto wie, co mi strzeli do głowy za pół roku. Po prostu nie chcę już pisać FF i o. Tyle mi wystarczy.
Co do Syriusza to wydaje mi się, że bez względu na to, co mu usunęli z pamięci, to jakaś pamięć emocji zawsze zostanie. On właśnie to miał i o.

Wilena, bo przedostatni rozdział nie miał być punktem kulminacyjnym, tylko właśnie rozwiązaniem akcji, czyli wyjaśnieniem wszystkiego i tam takie. Pewnie zabrakło jakiegoś takiego mocniejszego uderzenia w tym wszystkim, ale uznałam, że tak będzie dobrze ;p
Gadka Natalie o zakończeniu była jednym z pierwszych rzeczy, które wymyśliłam w tej historii, właśnie dlatego nazwałam ją "w poszukiwaniu zakończenia" : )

Barlom, nie spodziewałam się, że tak szybko nadgonisz, dzięki :D
Co do teorii spiskowej, to jak już napisałam, kamień został Syriuszowi odebrany przez Rogersa - przed tym, gdy wysłano Syriusza do Azkabanu, uznając, że ten amulet nie będzie mu już potrzebny. Tak żeby mu dowalić jeszcze na odchodnym. Ale chyba nie był zadowolony, jak Syriusz go wyśmiał. Tylko, KTO WIE, może Black go odzyskał. A nawet jak nie - Natalie wyraźnie powiedziała, że jak nam na kimś zależy, to prędzej czy później go spotkamy. Ja bym jej uwierzyła ; )

Sam, z tym ulubionym fragmentem rozdziału to śmieszna sytuacja, bo hm... napisałam go tuż przed wysłaniem na stronę. Wiesz, że "poszukiwanie zakończenia" było gotowe już jakiś czas temu, potem poszło do Pene do sprawdzenia, potem skopiowałam to w "dodaj ff" i... jakoś tak mnie natchnęło. Widać, słusznie :D
Nigdy nie mogłam sobie wyobrazić Syriusza z normalną dziewczyną w normalnym związku. Dla mnie takie ulotne chwile o wiele bardziej do niego pasują.


Jeszcze raz dzięki za wasz czas i uznanie, to wiele dla mnie znaczy, bo jestem bardzo nieśmiała haha. Poza tym, co już napisałam pod którymś z rozdziałów, każdy autor karmi się komentarzami, nabiera wtedy sił, żeby napisać coś nowego ; ))
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Oceny
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło
Facebook
Shoutbox
Musisz się zalogować aby wysłać wiadomość.

Do szopy hipogryfy, do szopy wszyscy wraz!
05.11.2025 20:29
Takoizu, powiem szczerze, że teraz też bym tak zrobiła xD

Praktykant w Św Mungu
05.11.2025 16:21
Shanti Black, ja poszłam na łatwiznę przy ślubie i zorganizowałam bardzo małą imprezę na 30 osób xD

Do szopy hipogryfy, do szopy wszyscy wraz!
01.11.2025 13:51
Nquus, powodzenia w dorabianiu, w podarowaniu biżuterii i później w planowaniu całej imprezy! ja myślałam, że dostanę fisia przy organizacji ślubu Młotek

Harrych świąt!
31.10.2025 16:17
Duszek Duszek Duszek

Praktykant w Św Mungu
31.10.2025 13:52
Nquus, uu! Super <3 Również trzymam kciuki!!

Współpraca
Najaktywniejsi

1) Prefix użytkownikaAlette

Avatar

Posiada 59643 punktów.

2) Prefix użytkownikafuerte

Avatar

Posiada 58190 punktów.

3) Prefix użytkownikaKatherine_Pierce

Avatar

Posiada 47342 punktów.

4) Prefix użytkownikaSam Quest

Avatar

Posiada 45363 punktów.

5) Prefix użytkownikaShanti Black

Avatar

Posiada 44242 punktów.

6) Prefix użytkownikaA.

Avatar

Posiada 43682 punktów.

7) Prefix użytkownikamonciakund

Avatar

Posiada 43236 punktów.

8) Prefix użytkownikaania919

Avatar

Posiada 39464 punktów.

9) Prefix użytkownikaulka_black_potter

Avatar

Posiada 36829 punktów.

10) Prefix użytkownikalosiek13

Avatar

Posiada 34226 punktów.

Losowe zdjęcie
Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2025 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.
Theme by Andrzejster
Copyright © 2006-2015 by Harry-Potter.net.pl
All rights reserved.
Wygenerowano w sekund: 8.70