
* Chodź najsłynniejszego dyrektora szkoły Magii i Czarodziejstwa nigdy osobiście nie spotkałem, to poznałem go, wraz z milionami czytelników na całym świecie, w książkach o Harrym Potterze. Dobrze pamiętam swoje pierwsze spotkanie z Albusem - było to we wrześniu, tuż po wakacjach, na jednej z "luźniejszych" lekcji jeszcze w szkole podstawowej. Z wypiekami na twarzy, oraz wyrzutami sumienia, że nie uważam na przedmiocie, zagłębiałem się w nowy światowy bestseller, który w dodatku był dla młodszych czytelników. Wedle opisu, Dumbledore był wysokim mężczyzną w podeszłym wieku, z okularami 'połówkami' na oczach i długą, gęstą, siwą brodę. Ale jakiego Albusa zapamiętałem z cyklu książek?
* Muszę przyznać, że początkowo bohater mojego wspomnienia nie wywarł na mnie zbyt imponującego wrażenia. Podrzucenie dziecka w nocy, w zasadzie bez przyczyny ( czemu nie zaopiekuje się nim sam ?! ), posługiwanie się dziwnymi przedmiotami ( wygaszacz), czy nazwanie zwyczajnych ludzi Mugolami ( o co do diaska chodzi, kim oni są? Może ich obraża ?! ) spowodowało, że uznałem tę postać za niezbyt pozytywną. Jak bardzo musiałem zweryfikować te odczucia wie chyba każdy, a zacząłem to robić już w momencie, gdy Harry wyciągnął kartę z podobizną Dumbledora z czekoladowej żaby. A od momentu wygłoszenia swojego (według mnie) najlepszego przemówienia - głupol, mazgaj, śmieć, obsuw, dziękuję Wam! - zacząłem pokładać w tej osobie głębokie złoża sympatii. Właściwie, moje zaufanie do Albusa pogłębiło się do tego stopnia, iż stwierdzenie, że w zwierciadle Ain Eingarp zobaczył parę skarpetek, wydało się całkowicie prawdziwe ( dziwiło mnie niedowierzanie Pottera). Od tego momentu całkowicie stałem się miłośnikiem tej postaci, i nawet książka Reety Skeeter nie mogła tego zmienić.
* Nie ulega wątpliwościom, że Albus Persival Wulfryk Brian Dumbledore wielkim czarodziejem był. Jak wiadomo, jest autorem " 12 sposobów wykorzystywania smoczej krwii" , wraz z Nicolasem Flamelem stworzył potężne dzieła alchemiczne czy stoczył wielkie pojedynki z Gelertem Grindelwaldem oraz Sami-Wiecie-Kim. Już za czasów młodości okazywał swoją wielkość, korespondował z największymi magami tamtych czasów, jego wypracowania są do dziś traktowane jako dzieła naukowe. Oczywistym jest więc, że ciężka praca w szkole musiała przełożyć się na stosunki w rodzinnie. Nie piszę tu o braku uczuć do jej członków, lecz o zaniedbanie relacji. Wygląda na to, że Albus miał stosunkowo słaby kontakt ze swoim bratem Aberforthem, oraz jeszcze gorszy z siostrą Arianą. Te czynniki skutkowały kluczowym wpływem na życie w domu Dumbledorów po śmierci rodziców tej trójki. Albus nie zmieniając swoich przyzwyczajeń, nadal pracował nad swoimi uzdolnieniami, a spotkanie z Gelertem spowodowało, że pragnął wykorzystać swoją wielkość do wyższych celów. Środkiem do celu miały być Insygnia Śmierci. Niespodziewana śmierć Ariany przyhamowały tyrańskie zapędy młodego Albusa. Ale kto wie, może stworzyłby jeszcze większe dzieła, gdyby nie żałoba po śmierci siostry? To pozostanie już na zawsze tajemnicą. Albus postanowił przekazywać swoją wiedzę w szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart ( śmiem twierdzić, że objął posadę nauczyciela Transmutacjii - świadczyć mogą o tym związki czasowe pomiędzy objęciem tego stanowiska przez prof. McGonagall i mianowaniem Dumbledora na dyrektora już po opuszczeniu przez Sami-Wiecie-Kogo zamku). Wielu uważa, że Dumbledore był najlepszym dyrektorem Hogwartu. Był założycielem oraz głównym dowódcą w Zakonie Feniksa - organizacji mającej na celu zwalczanie Sami-Wiecie-Kogo, oraz jego popleczników-Śmierciożerców.
* Na pewno był najbardziej wyrozumiałym i ufnym człowiekiem jakiego spotkałem spośród ludzi świata fikcji oraz świata realnego. W końcu, któż siedziałby spokojnie na fotelu i patrzył, jak nastolatek niszczy doszczętnie jego gabinet? Tak, Albus Dumbledore z całą pewnością nie martwił się o siebie, lecz o innych. Do samego końca. W każdym potrafił dostrzec nutę dobra. Świadczy o tym chociażby fakt ratowania duszy Dracona Malfoya przed zgubnymi skutkami morderstwa. Któż inny zdobyłby się na coś takiego? Niektórzy z Was powiedzą " chodziło mu o to, aby czarna różdżka znalazla się we władaniu godnej osoby". Zgadza się, lecz były na to również inne sposoby i z pewnością nie było to główną przyczyną, dla której kazał się zabić Severusowi Snapeowi. Czyż nie jest to śmierć godna największego obrońcy miłości i zaufania?
* Albus Dumbledore jest kluczową postacią serii o Harrym Potterze. Pomaga nam poznać i zrozumieć sens całej kolekcji. Myślę jednak, że postać ta wywiera głębsze znaczenie w życiu każdego czytelnika. Kieruje naszą uwagę na szlachetne wartości, pomaga nam zrozumieć zachowanie innych ludzi. Dlatego warto było olać kilka lekcji szkole, aby uporządkować swój system wartości i zapamiętać Albusa Dumbledora, jako wesołego, niezwykle inteligętnego człowieka.
O Yo!! Pierwszy raz pierwsza...kocham życie...
Bardzo ciekawie napisane. Czytałam i nie zwracałam szczególnej uwagi na błędy, gdyż sam styl jest taki...inny. Oczywiście można by powiedzieć, że mało tutaj informacji o dyrektorze, niektóre cechy czy stwierdzenia zbyt pochopne i płytkie np jeśli chodzi o te złe relacje czy o pominięcie jego złych cech które mogłyby zostać wybronione. Jednak to twoje przemyślenia, ty tak go wspominasz i jest to bardzo ładne. Jak umrę możesz napisać przemowę na mój pogrzeb. Takie słodkie podsumowanie bez uwzględnienia wad i z ciekawym zakończeniem. Daje P i czekam na kolejne arty