Rekord osób online:
Najwięcej userów: 303
Było: 16.01.2023 02:39:51
Współpraca z Tactic Games
>> Czytaj Więcej
Wydanie stworzyli: Nieoryginalna, Klaudia Lind, Anastazja Schubert, Takoizu, CoSieDzieje, Syriusz32.
>> Czytaj Więcej
Jak wyglądało życie Gauntów? Powstał film, który Wam to pokaże.
>> Czytaj Więcej
W sierpniu HPnetowicze mieli okazję spotkać się w Krakowie. Jak było?
>> Czytaj Więcej
Wydanie stworzyli: Klaudia Lind, louise60, Zireael, Aneta02, Anastazja Schubert, Lilyatte, Syrius...
>> Czytaj Więcej
Wydanie stworzyli: Klaudia Lind, Hanix082, Sam Quest, louise60, PaulaSmith, CoSieDzieje, Syriusz32.
>> Czytaj Więcej
Każdy tatuaż niesie ze sobą jakąś historię. Jakie niosą te fanowskie, związane z młodym czarodzie...
>> Czytaj Więcej
Hermiona wraz z Ronem wybierają się do Australii, aby odszukać rodziców Hermiony i przywrócić im ...
>> Czytaj Więcej
Hermiona wraz z Ronem wybierają się do Australii, aby odszukać rodziców Hermiony i przywrócić im ...
>> Czytaj Więcej
W głębi Zakazanego Lasu dochodzi do spotkania dwóch poszukiwanych śmierciożerców. Omawiają plany ...
>> Czytaj Więcej
W Hogwarcie trwają ostatnie prace mające na celu przywrócenie zamku do dawnej świetności. Nowy mi...
>> Czytaj Więcej
W Hogwarcie trwają ostatnie prace mające na celu przywrócenie zamku do dawnej świetności. Nowy mi...
>> Czytaj Więcej
Dzień po zakończonej bitwie o Hogwart i pokonaniu Lorda Voldemorta. Opis Hogwartu po walkach, pie...
>> Czytaj Więcej
Dzień po zakończonej bitwie o Hogwart i pokonaniu Lorda Voldemorta. Opis Hogwartu po walkach, pie...
>> Czytaj Więcej
Patrzyła na swoje ciało, bezwładnie oparte o potężny stary dąb. Bladość jej skóry przypominała lodowy labirynt, który podczas ucieczki zniszczyła w komnacie. Na tle alabastrowej szyi przerażająco kontrastowała wielka, czerwona dziura, oraz zastygły wodospad krwi, kończący się gdzieś pod jej szkolnym mundurkiem. Spojrzała na swoją nieruchomą pierś, na której wysokości wyszyty był herb Hufflepuffu. Lojalność, pracowitość, miłość, to były charakterystyczne cechy tego domu. Jeżeli kiedykolwiek miała wątpliwości w to, czy tiara dobrze ją przydzieliła, to zniknęły one bezpowrotnie. Las cicho szumiał, a był to dźwięk przepełniony wdzięcznością oraz smutkiem. Po mroźnym krajobrazie pozostały gdzieniegdzie zaspy śniegu, ale niemal wszystko odtajało i wyglądało tak jak dawniej. Szaro, buro, wilgotno, ale żywo. W porównaniu do niej samej.
Na początku zdziwiła się, że nie znalazła się w niebie, lub w czymś na jego kształt. Nie zobaczyła jasnego tunelu, w kierunku którego mogła podążyć, ani ludzi, których straciła. Nie czuła jednak żalu z tego powodu, bo bardzo szybko wokół niej pojawili się ci, do których zawsze tęskniła. Jej przodkowie.
Dama z XVII wieku, Villemo Kalebsdatter, której była imienniczką, położyła dziewczynie rękę na ramieniu. Mimo że oby dwie były duchami, wyraźnie czuła jej ciężar i ciepło. To było wspaniałe. Miała piękne zielone oczy i miedzianoblond włosy, ułożone w starodawną fryzurę. Kobiety, które przybyły odznaczały się niesamowitą urodą i magnetyzmem. Mężczyźni wyglądem przypominali demony, ale mieli dobre serca, co odzwierciedlały ich łagodne, pełne miłości spojrzenia.
- Jesteśmy z ciebie tacy dumni Villemo - powiedziała z troską dama o miedzianych włosach, tuląc dziewczynę serdecznie. Pozostałe duchy również do niej podeszły, by ją wyściskać.
Tengel Dobry, potężny patriarcha rodu Ludzi Lodu, zamknął Villemo w niedźwiedzim uścisku.
- Witaj wśród duchów Ludzi Lodu.
- Dziękuję wam za pomoc - wyszeptała Norweżka wzruszona. - Bez was bym sobie nie poradziła.
Wyswobodziła się z uścisku i spojrzała na każdego z osobna. Widziała ich całkiem wyraźnie, jak gdyby byli prawdziwi, dzięki czemu czuła się nadal żyła. Tylko widok swojego zmaltretowanego ciała przypominał jej, że już nie należy do tego świata. Spuściła głowę, czując wstyd.
- Ten las. To on nas uratował. Ja nie byłam dostatecznie silna. Moja moc mnie zawiodła.
Sol Angelika, jedna z najpopularniejszych i najbardziej znanych czarownic z Ludzi Lodu wystąpiła do przodu, aż zatańczyły wokół niej czarne loki. Jej żółte oczy emanowały zdecydowaniem.
- Chyba sobie żartujesz! Twoja moc jest niezwyciężona. Nie ma nic potężniejszego niż siła miłości, współczucia i empatii. Oddałaś życie za istnienie wielu ludzi oraz tego lasu. Dla Tengela Złego miłość była zawsze słabą stroną, bo on jej nigdy nie zrozumiał. W swoim zadufaniu nie znał tego, co ludzkie, nie potrafił zrozumieć, uczuć innych istot. To go zgubiło.
- Prócz tego, że posiadamy moc, mamy coś znacznie ważniejszego - powiedziała Villemo Grad jakby do siebie, cofając się wspomnieniami do Grastensholm i jej rozmowy ze swoją mamą. - ludzkie odruchy, uczucia, potrafimy cieszyć się z małych rzeczy.
Sol skinęła z aprobatą i zerknęła na nieruchome ciało dziewczyny. Zwróciła się do potężnego zaklinacza, który górował nad innymi, ubrany w futro z reniferów.
- Marze, czy mógłbyś coś zrobić z tą raną przy szyi?
Potężny czarnoksiężnik bez słowa podszedł do ciała Villemo i przyłożył swoją dłoń do miejsca, w które wgryzł się Tengel Zły. Po wypowiedzeniu kilku pradawnych słów, rana na szyi zniknęła, tak samo, jak zaschnięta krew. Villemo poczuła wzruszenie, oczy zaszły jej łzami.
- Dziękuję Mar, dla moich rodziców byłby to zbyt wielki szok.
Potężny czarownik, który niedawno uczył ją wypowiadać runy, skłonił się i uśmiechnął. Jego wizerunek nie był już dla Villemo tak przezroczysty, jak ostatnio.
Z oddali dotarł do nich odgłos głośnych nawoływań. Villemo spojrzała w stronę, z której dochodziły i zobaczyła jakieś zbliżające się postacie. Byli to nauczyciele z Hogwartu z Minerwą McGonagall na czele. Dziewczyna poczuła ulgę widząc, że zarówno ona, jak i Neville wyszli z tego cało. Z różdżek przybyłych wydobywały się snopy światła, rzucając długie cienie na poszycie lasu. Dopiero teraz Villemo zauważyła, że gdzieniegdzie trawa zrobiła się zielona, a tuż obok jej ciała zaczęły kwitnąć drobne, białe kwiatki - przebiśniegi. Villemo poczuła łzy szczęścia, kiedy mały, zbłąkany ptaszek sfrunął w dół i zaczął podskakiwać wokół ich nóg. Las wracał do życia.
Ten piękny, sielankowy widok zakłócało zakrwawione futro Tengela Złego, leżące w pewnej odległości od nich.
- Możemy się tego pozbyć? - zapytała Villemo, nie patrząc w tamtym kierunku.
Tym razem wysunęła się Shira, malutka mieszkanka Taran-Gai, która swoją delikatnością wzruszała wszystkich zgromadzonych. Podeszła do obrzydliwego futra, wyciągnęła zza swojej kurtki flakonik i wylała na niego jedną kroplę błyszczącej cieczy. Villemo wiedziała, że jest to woda życia, którą niegdyś Shira zaczerpnęła w Górze Czterech Wiatrów. Tak naprawdę, ten płyn, to była jedyna rzecz, której Tengel Zły śmiertelnie się obawiał. Dziewczyna zafascynowana patrzyła, jak futro zapala się żywym ogniem, po czym zamienia w popiół. Jeden podmuch wiatru rozwiał go po lesie, tak, że po Tengelu Złym nie został nawet ślad.
- Teraz mamy pewność - powiedział potężnym głosem Tengel Dobry. - Na nas już pora, trzeba pola ustąpić żywym i dać im przestrzeń do żałoby.
Villemo wiedziała, że to jej dotyczy. Chciała zostać, by zobaczyć się z przyjaciółmi, ale Sol uprzejmie jej odradziła.
- Wierz mi, nie chciałabyś tego widzieć.
- Rozumiem...ale co teraz ze mną będzie? Co będę robić? - Wiedziała, że jej pytanie zabrzmiało dziecinnie, ale naprawdę ciekawiło ją, co czeka ją teraz, po śmierci.
- Możemy być wszędzie, gdzie tylko chcemy, ale największą naszą powinnością jest strzec naszych najbliższych - wyjaśniła starsza Villemo.
- Będę mogła czuwać u boku moich rodziców? - Zapytała z nadzieją w głosie młodsza.
- Jeśli taka będzie twoja wola, to oczywiście. Będziesz ich aniołem stróżem. Kiedy tylko będą w tarapatach, a ich wiara przyciągnie cię do nich, będziesz mogła im pomóc.
Villemo uszczęśliwiona tą myślą skinęła głową na znak, że mogą wyruszyć. Nie mogła się doczekać, aż wróci do Grastensholm, do rodzinnego domu. Nie przeszkadzało jej, że jest teraz duchem. Czuła się wspaniale, wśród swoich przodków, ze świadomością, że Tengel Zły nikomu już nie zagraża.
***
Minerwa McGonagall ze szczegółami opowiedziała uczniom wszystko, co wiedziała na temat Ludzi Lodu, Adriana, Patryka i ich podróży do komnaty. Zależało jej, aby ta historia nie przepadła gdzieś wśród wielu innych epizodów związanych z tą szkołą. Co prawda nie do końca było wiadomo, jak przebiegła walka Villemo z Tengelem Złym, ale nietrudno było ustalić bieg wydarzeń. Lodowa komnata była ewidentnym polem bitwy, a odtworzenie ostatnich zaklęć z różdżki Nevilla, którą znalazła Villemo dopełniała całości.
Na rozkaz dyrektorki komnatę zapieczętowano, obawiając się, że wyburzenie naruszy konstrukcję zamku. W jednym z korytarzy stanęła specjalna gablota upamiętniająca Villemo, tuż obok innych poległych absolwentów Hogwartu.
Z roku na rok Zakazany Las wypełniał się fantastycznymi stworzeniami, które wróciły do swojego domu. Mur jednak pozostał, gdyż był niezłym warunkiem bezpieczeństwa dla zbyt odważnych uczniów. Neville został uniewinniony w sprawie Diabelskich Sideł, więc Christiana, pomimo żałoby, chodziła cała w skowronkach. Kiedy dowiedziała się, że opiekun Puchonów nie ma zamiaru starać się o przeniesienie do Gryffindoru, z radości rzuciła mu się na szyję i cmoknęła w policzek, wprawiając go w osłupienie. Kiedy Christiana skończyła szkołę, bez ceregieli wyznała Nevillowi swoje uczucia, a on po niezliczonych rumieńcach wreszcie zaprosił ją na randkę.
Tymczasem w Norwegii rodzice Villemo, na podstawie dokładnych sprawozdań Dyrektorki Hogwartu, spisali kolejne rozdziały do Kroniki Ludzi Lodu. Ich serca były przepełnione bolesną stratą, ale duma ze swojej ukochanej córki nie miała granic. W dodatku czuli jej obecność w domu, niemal na każdym kroku i to dodawało im sił. Mama Villemo ze łzami w oczach obserwowała kwiaty w wazonie w roślinne ornamenty, które nigdy nie więdły, a kiedy chciała je wymienić na inne, to poprzednie wkopywała w ziemię w ich ogródku, gdzie wciąż rosły. W ten sposób Villemo miała swój własny ogród, w którym przechadzała się, kiedy akurat nie spędzała czasu przy rodzicach lub swoich przodkach. Była jednak wciąż czujna, wiedząc, że już raz ich zły przodek powrócił. Póki jest dobro na świecie, będzie też zło. Ważne, by się mu nigdy nie poddać i nigdy nie zapomnieć, czym jest człowieczeństwo.
Przyznam szczerze, że jednak nie spodziewałam się takiego końca. Myślałam, że mimo wszystko darujesz Villemo życie. Mimo tego zaskoczenia myślę, że dobrze zrobiłaś. To było najrozsądniejsze, możliwe zakończenie tej historii i pewnie przy tylu ranach w rzeczywistości też by zmarła (oczywiście jeśli w tym gatunku możemy w ogóle mówić o odrobinie chociaż realności).
Czytałam tę historię od pewnego czasu i bardzo się cieszę, że pomimo tego, że gdzieś w środku na pewien czas opuściła Cię w wena, to wróciłaś do pisania i dokończyłaś fanfick. Nie znam sagi o ludziach lodu, ale bardzo ciekawie połączyłaś dwa różne światy i opisywałaś wszystko tak klarownie, że nieznajomość jednej z serii, którymi się inspirowałaś, nie przeszkadzała mi w odbiorze. Masz lekkie pióro i dobrze się czyta twoje fanfiction.
Dzięki za tę historię i życzę weny na przyszłość, jednocześnie czekając na kolejne opowiadania spod Twojego pióra!