Rekord osób online:
Najwięcej userów: 308
Było: 25.06.2024 00:46:08
Współpraca z Tactic Games
>> Czytaj Więcej
Wydanie stworzyli: Nieoryginalna, Klaudia Lind, Anastazja Schubert, Takoizu, CoSieDzieje, Syriusz32.
>> Czytaj Więcej
Jak wyglądało życie Gauntów? Powstał film, który Wam to pokaże.
>> Czytaj Więcej
W sierpniu HPnetowicze mieli okazję spotkać się w Krakowie. Jak było?
>> Czytaj Więcej
Wydanie stworzyli: Klaudia Lind, louise60, Zireael, Aneta02, Anastazja Schubert, Lilyatte, Syrius...
>> Czytaj Więcej
Wydanie stworzyli: Klaudia Lind, Hanix082, Sam Quest, louise60, PaulaSmith, CoSieDzieje, Syriusz32.
>> Czytaj Więcej
Każdy tatuaż niesie ze sobą jakąś historię. Jakie niosą te fanowskie, związane z młodym czarodzie...
>> Czytaj Więcej
O pomocy i determinacji.
>> Czytaj Więcej
Hermiona wraz z przyjaciółkami przybywa do Hogwartu, gdzie odbywa się uczta rozpoczynająca nowy r...
>> Czytaj Więcej
Hermiona wraz z przyjaciółkami przybywa do Hogwartu, gdzie odbywa się uczta rozpoczynająca nowy r...
>> Czytaj Więcej
Wiersz dla Toma Riddle'a...
>> Czytaj Więcej
Nadchodzi dzień powrotu do Hogwartu. Hermiona żegna się z rodzicami oraz przyjaciółmi i jedzie po...
>> Czytaj Więcej
Strofy spisane z myślą o Tomie R. :)
>> Czytaj Więcej
Nadchodzi dzień powrotu do Hogwartu. Hermiona żegna się z rodzicami oraz przyjaciółmi i jedzie po...
>> Czytaj Więcej
Hermiona zawsze była mądrą kobietą, nie tylko inteligentną czarownicą, ale osobą z dużym doświadczeniem. Wiedziała, że od dzieciństwa nosi w sobie pewien rodzaj mądrości i zawsze starała się go nie tracić. Od kiedy pamiętała, szczyciła się swoim logicznym myśleniem i praktycznym podejściem do życia. Tylko w dwóch wypadkach nie zawsze postępowała racjonalnie, gdy chodziło o jej dzieci i o Rona.
Już od dłuższego czasu wiedziała, że coś jest nie tak. Coraz rzadziej ze sobą rozmawiali, prawie nie spędzali ze sobą czasu. Gdy wracał do domu, to tylko na noc. Hermiona bardzo dobrze wiedziała, co się dzieje. Pojawiła się inna. Ktoś jest dla Niego ważniejszy od niej, jakaś kobieta. A myślała, że ona mu wystarcza. Zawsze mówił, że jest najważniejsza…
Aż za dobrze pamiętała jaki ból odczuwała gdy jeszcze w szkole Ron spotykał się z Lavender Brown. Te ukłucie zazdrości, gdy tamta nazywała go Mon-Ron. Teraz czuła się sto razy gorzej. Jeśli wtedy myślała, że wie czym jest zazdrość, myliła się po tysiąckroć.
Tamte długie wieczory przepełnione myśleniem o tym, co Ron robi z Lavender były niczym wobec tego, co czuła teraz. Za każdym razem gdy pomyślała o Nim z tą dziewczyną, czuła ból porównywalny Cruciatusowi. Przypomniała sobie jak w czasie ostatnich świąt powiedział jej, że nikomu tak nie ufa jak jej… Najwidoczniej zaufał tamtej równie mocno. A myślała, że ona mu wystarcza. Zawsze mówił, że będzie ją kochać…
Kobieta otarła łzy, które mimowolnie popłynęły po jej policzkach. Siedziała w lodziarni, niegdyś należącej do Floriana Fortescue i popijała gorącą czekoladę, wtedy ich zauważyła. Szli objęci, żywo o czymś dyskutując. On właśnie coś opowiadał, ona odrzuciła głowę do tyłu, śmiejąc się głośno z Jego historii. Zawsze myślała, że to ona ma monopol na Jego najzabawniejsze opowiastki. Zatrzymali się przy sklepie ze słodyczami, ona coś do niego powiedziała, tylko przytaknął i weszli do środka. Hermiona siłą woli powstrzymała się przed pójściem za nimi, gdzieś tam głos rozsądku mówił jej, że będzie tego żałowała. Upiła więc kolejny łyk czekolady i wyłamując sobie palce czekała na to, co się wydarzy. Czy ją zauważą? Zmiesza się, a może uda, że jej nie widzi? Czy podejdzie do niej? Przeprosi? A może pójdą w inną stronę i po powrocie do domu będzie udawał, że nic się nie stało? Nie chciała się do tego przyznać, ale bała się konfrontacji, nie była na to gotowa. Myślała, że ona mu wystarcza. Zawsze mówił, że jest jedyną kobietą w jego życiu…
Hermiona przypomniała sobie pierwsze tygodnie, gdy musiał wyjechać po raz pierwszy. Wiedziała, że taki dzień nadejdzie i z jednej strony była na to gotowa, z drugiej poczuła się porzucona. Gdy w końcu się z tym pogodziła, a nawet przyzwyczaiła do jego czasowej nieobecności i poukładała sobie wszystko na nowo wrócił, i znowu było tak jak być powinno, do czasu… Wiedziała, że tak być musi i była dla Niego wyrozumiała, gdy przez te wszystkie lata znikał, a jedynym znakiem życia była sowa wysłana raz w tygodniu. Kochała go takim jakim jest i zawsze wierzyła, że On ją kocha równie mocno.
Przypomniała sobie jeden z tych utartych truizmów. Jeśli kogoś kochasz, pozwól mu odejść. Jeśli on Cię kocha, wróci. Mądrości ludowe zawsze miały to do siebie, że łatwo je wygłaszać, gorzej z wprowadzaniem w życie. Hermiona jeszcze zanim poszła do Hogwartu, miała się za osobę światłą i nigdy nie traktowała poważnie tego typu powiedzeń, teraz zrozumiała dlaczego. Bo zastosowanie się do nich jest cholernie trudne. Powtarzają ci coś przez całe życie mówiąc, że to mądrość ludowa, że tego trzeba się trzymać bo to jedna z prawd objawionych, ale prawda jest taka, że wprowadzenie ich w życie często wiąże się z tak wielkimi wyrzeczeniami, że jedyne o czym się myśli to fakt, czy to wszystko jest tego warte. Czy warto pozwalać odejść ukochanej osobie z nadzieją, że ona zmądrzeje i do nas wróci? Czy ta nadzieja, że będziemy jeszcze szczęśliwi jest warta tych mąk które trzeba przeżyć po rozstaniu? O tym, że będziemy cierpieć nie mówią. Hermiona nie była pewna, czy chce na własnej skórze to sprawdzać. Myślała, że ona mu wystarcza. Zawsze mówił, że żadna kobieta nie zastąpi jej miejsca…
Wyszli z powrotem na ulicę, Hermiona nadal nie spuszczała z nich wzroku, ona mówiła coś do niego robiąc obrzydliwie słodkie minki. On obejmował ją w pasie jedną ręką, drugą gładząc jej włosy. Pocałowała go, szybko zanosząc się śmiechem. Była Gryfonka poczuła się zażenowana. Jak mu nie wstyd stać z tą lafiryndą na samym środku Pokątnej i się obściskiwać jakby nigdy nic. Nie bał się, że ktoś jej o tym powie? Nie mogła zrozumieć jak można być tak aroganckim. Zabolało ją to jeszcze bardziej.
Hermiona była jedynaczką, była przyzwyczajona do tego, że jest sama. Miała w szkole najlepszych na świecie przyjaciół, ale nadal często spędzała sama długie godziny w bibliotece. Później gdy rozpoczęła swoje dorosłe życie, do czasu ślubu z Ronem mieszkała sama, ale nigdy nie czuła się samotna. Już w dzieciństwie nauczyła się spędzać czas sama ze sobą i nigdy się nie nudziła. Ale teraz siedząc na jednej z najbardziej tłocznych ulic w czarodziejskim świecie czuła się, chyba pierwszy raz w życiu, tak strasznie samotna. Nawet wtedy gdy Ron zostawił ją i Harry’ego w czasie pogoni za Horkrusami, nie czuła się tak źle jak teraz. Przyglądała się parze stojącej tak blisko niej. Jemu i tej okropnej babie, jej rywalce. Przyjrzała się jej dokładnie. Niska blondynka o krótko przyciętych włosach i denerwująco zgrabnej figurze, była jej konkurentką, próbowała jej Go zabrać. A On najwidoczniej nie miał nic przeciwko temu. Myślała, że ona mu wystarcza. Zawsze mówił, że nigdy nie pozwoli, by czuła się samotna…
W pewnym momencie rozejrzał się naokoło i ją zauważył. Uśmiechnął się do niej jakby nigdy nic. Powiedział coś lafiryndzie i ona również na nią spojrzała, uśmiechała się jakby właśnie się nie obściskiwali i pomachała do niej. Ruszyli w jej stronę. Hermiona zacisnęła dłonie mocno na blacie, by nie sięgnąć po różdżkę, bo czuła, że w tym momencie mogłaby jakaś Avada polecieć.
Szli nieśpiesznie w jej stronę nadal się obejmując, On coś mówił do tej lafiryndy, ona tylko kiwnęła głową. Podeszli do jej stolika, jakby nie zauważając śmieszności sytuacji.
- Mamo, cieszę się, że cię spotkaliśmy – zaczął uśmiechając się do Hermiony promiennie. – To jest Angelika i jest moją dziewczyną. – Lafirynda wyciągnęła do niej rękę uśmiechając się w dalszym ciągu.
Hermiona wiedziała, że powinna się opanować i odpowiedzieć na gest ze strony tej przebiegłej wywłoki.
- Hermiona Weasley – powiedziała najbardziej oficjalnym tonem na jaki ją było stać w tym momencie, ściskając krótko dłoń tej całej Angeliki. Angelika, co to w ogóle za imię?
- Nie będziemy ci przeszkadzać. Do zobaczenia w domu, mamo. – Hugo chyba wyczuł zły nastrój matki i ciągnąć za sobą swoją dziewczynę, jak nazwał tę lafiryndę, opuścił lodziarnie.
Z jednej strony wiedziała, że ten dzień kiedyś nadejdzie. Przyjdzie jakaś inna, młodsza i zabierze jej syna, z drugiej on miał niecałe siedemnaście, jest jeszcze za młody…
Oh, Hermiono przypomnij sobie jak ty miałaś siedemnaście lat– zganiła siebie w myślach.
To były inne czasy… – próbowała się bronić przed Racjonalną Hermioną.
Jakie inne czasy? To nie wytłumaczenie. Jakie by nie były, miłość zawsze jest i będzie– upomniała sama siebie.
Ale ona mi go zabierze… – Wiedziała, że ten argument jest dziecinny.
Nie bądź zazdrosna. Ty też zabrałaś kiedyś Rona pani Weasley
Nie próbuj z tym argumentem, zresztą to nie zazdrość, to tylko… – Hermiona zaczerwieniła się gwałtownie, uświadomiła sobie śmieszność całej sytuacji.
- Z Racjonalną Hermioną nigdy nie wygram – mruknęła do siebie i wstała od stolika zostawiając napiwek dla kelnerki.
Pójdzie do domu zrobić obiad, a może upiecze ulubione ciasto Hugona? Albo ciasteczka cynamonowe dla Rona... Musi przecież dbać o swoich mężczyzn, póki jeszcze ma ich obu przy sobie.
Gdy uświadomiła sobie, że to tylko zazdrość, poczuła się o wiele lepiej. Lafiryndy przychodzą i odchodzą, a matka zawsze zostaje w życiu syna i już ona się postara, by nigdy nie brakowało w domu ulubionego ciasta czekoladowego Hugona.
Może nawet zaprosi Lafiryndę?
Niech wywłoka wie kto tu rządzi.
Wybitny! | ![]() |
50% | [1 głos] |
Powyżej oczekiwań | ![]() |
50% | [1 głos] |
Zadowalający | ![]() |
0% | [0 głosów] |
Nędzny | ![]() |
0% | [0 głosów] |
Okropny | ![]() |
0% | [0 głosów] |
Przez połowę miniaturki myślałam, że to Ron, a tu się okazuje, że to jego potomek
Hmm... Chyba większość matek tak reaguje na drugą połówkę swojego dziecka... Racjonalna Hermiona powinna trochę odpuścić.
Świetna miniaturka, naprawdę Ci wyszła