Logowanie
Facebook
Shoutbox
Współpraca
Najaktywniejsi
1) Alette
2) fuerte
3) Katherine_Pierce
4) Sam Quest
5) Shanti Black
6) A.
7) monciakund
8) ania919
9) ulka_black_potter
10) Klaudia Lind
Losowe zdjęcie
Zobacz temat
Błonia i Zakazany Las
|
|
Seferyn Collotye |
Dodany dnia 17.01.2014 00:50
|
Ostrzeżenia: 2 Pochwały: 7 Postów: 1060 Dom: Ravenclaw Punkty: 19293 Ranga: Żywa legenda Data rejestracji: 20.04.10 |
Było już dawno po północy, gdy niezmąconą ciszę przerwało ciche pyknięcie. Nawet wyczulone oczy sowy śnieżnej przelatującej akurat w stronę Hogwartu nie zauważyły nagłego pojawienia się owiniętego fioletową peleryną Seferyna. - Ach, jak pięknie... - mruknął do siebie. Przez ostatnie kilka miesięcy Seferyn nie mógł narzekać na brak widoków - codziennie wędrował stromymi zboczami Kaukazu, ale Hogwart zawsze robił na nim ogromne wrażenie. De Colotye zerknął w stronę zabudowań Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, odetchnął i skierował się w stronę bram szkoły. Ze względu na to, że księżyc przesłaniały grube chmury, wyciągnął różdżkę, mruknął coś pod nosem, a na końcu magicznego artefaktu pojawiło się jasne światło, którym oświetlał sobie drogę do szkoły. Parę dni temu Seferyn wysłał Ervinę z wiadomością do profesora Dumbledore'a, w której poinformował go o dacie swojego powrotu. O bagaż nie musiał się martwić, ponieważ wszystkie przedmioty szkolne zostawił w dormitorium Ravenclawu. Miał tylko przerzuconą przez ramię torbę podróżną z najpotrzebniejszymi przedmiotami i kilkoma prezentami dla przyjaciół. Seferyn zamyślił się trochę i nawet nie zauważył, kiedy przyrżnął nosem w magiczną bramę. Zdziwiony, złapał się za nos. Na szczęście nie był złamany. Pomyślał, że wyglądałoby to jeszcze dziwniej, gdyby nagle pokazał się w szkole z zakrwawionym kinolem. - Błądzenie myślami po najodleglejszych nawet płaszczyznach wcale nie jest złe, ale zbytnie wgłębianie się w świat abstrakcji może skończyć się wizytą w Skrzydle Szpitalnym - odezwał się zza bramy czyjś głos. Seferyn uśmiechnął się szeroko - co niezbyt często mu się zdarzało - i odpowiedział głosowi: - Cóż, nasza brama wykazała się dzisiaj wyjątkową dobrocią i oszczędziła czas pani Pomfrey - Seferyn zaśmiał się cicho i dodał: - Dobry wieczór, panie profesorze... Czy może raczej: dzień dobry. - Dzień czy wieczór - niewielka różnica. Najważniejsze, że dobry - odparł Dumbledore, po czym zbliżył się do bramy, uniósł dłoń, a metalowe wrota otwarły się tak, że Seferyn zmieścił się w nich bez problemu. - Bardzo przepraszam za opóźnienia, miałem małe problemy w okolicach Berlina - rzekł De Colotye i zerknął na siwego Albusa Dumbledore'a. - Nic się nie stało, dobrze, że już jesteś - odpowiedział profesor. - Rozumiem, że udało Ci się zdobyć to, o co cię prosiłem? - Owszem, bez większych problemów - odrzekł Seferyn i sięgnął do swojej podręcznej torby, pogmerał w niej chwilę i znalazł to, czego szukał. Był to wyjątkowo stary wolumin, zapewne pamiętający jeszcze średniowiecze. Na okładce tego magicznego - co dało się się od razu wyczuć, bo książka, zdawałoby się, pulsowała - tomu widniał tytuł wypisany złotymi bukwami cyrylicy, w których odbijało się teraz światło z różdżki Seferyna. - Proszę, oto oryginał Alchemii elementarnej z trzynastego wieku, dzieło życia Iwana Krasnolica, piękne - stwierdził de Colotye i przekazał księgę w ręce profesora. - Nawet nie wiesz, jak bardzo potrzebuję tego cuda! - zakrzyknął Dumbledore, zachwycony. - Bardzo ci dziękuję! - Ależ to naprawdę żaden problem - odpowiedział Seferyn i spojrzał na profesora, który wyglądał w tej chwili jak dziecko zadowolone z nowej zabawki. - Późno już. Pojdę do dormitorium. Dobranoc, panie profesorze! - Tak, tak... - mruknął Dumbledore. Po chwili oderwał wzrok od księgi i dodał: - Dobranoc, drogi chłopcze. De Colotye skierował się w stronę zamku. Po drodze rozglądał się, ciekaw, czy Hagrid jest u siebie, ale nie zauważył palącego się światła, co oznaczało, że gajowu śpi. Seferyn dotarł w końcu do drzwi wejściowych i pchnął je lekko. Witaj, przybyszu, w przedsionku mojego umysłu, lecz strzeż się! Dla tych, którzy zagubią się w jego zakamarkach, nie ma ratunku. Przekraczaj więc jego bramy na własną odpowiedzialność. Happiness can be found even in the darkest of times, if one only remembers to turn on the light... Of course it is happening inside your head, Harry, but why on earth should that mean that it is not real? Praca na rzecz HPnetu: listopad - grudzień 2011 - moderator grudzień 2011 - listopad 2014 - administrator lipiec 2016 - luty 2017 - administrator techniczny Studnia przeznaczenia W studni przeznaczenia Na wysokim szczycie Pośród bezistocia Błyszczą gwiezdne oczy W studni przeznaczenia Dźwięczą bezustannie Echa próśb i modlitw Smętne treny wiatru W studni przeznaczenia Świecą wraz z księżycem Srebrnych monet stosy Puste zabobony W studni przeznaczenia Woda krwawi złotem Diament krzesi ogień Srebrem tętnią żyły W studni przeznaczenia Iskrzą się marzenia Myśli jak kryształy Krzyczą z bezsilności W studni przeznaczenia Plączą się warkocze Zdobne pantofelki Słychać jęk cierpienia Hall of Fame "I'd really like to be in closer contact with life. I'm a little too distant, I guess. I like to place myself outside." Yves Saint Laurent "I don't care if people I admire criticize me because their opinion is valuable to me." Karl Lagerfeld |
|
|
MityaKazurro |
Dodany dnia 22.01.2014 23:22
|
Postów: 20 Dom: Slytherin Punkty: 1161 Ranga: Prefekt Naczelny Slytherinu Data rejestracji: 18.01.14 |
Wróciwszy ze spotkania u swego Pana zielonooka dziewczyna zauważyła mężczyznę w fioletowej pelerynie. Stanęła w cieniu obserwując bacznie każdy krok osobnika. Mężczyzna szedł w stronę magicznej bramy. Nagle uderzył w nią. W pierwszej chwili dziewczyna uznała, że człowiek ten jest niespełna rozumu, lecz po chwili dołączył do niego ktoś jeszcze. Siwowłosy dyrektor szkoły. Przez chwilę trwała wymiana zdań. Następnie mężczyzna w pelerynie wyjął coś z torby podręcznej. Jakby książkę. Przypatrywała się całemu zajściu z ciekawością. W końcu osobnik w pelerynie odszedł, a dyrektor nadal stał przyglądając się książce. Gdy mężczyzna w pelerynie zniknął wyszła z cienia i podeszła do Dumbledore'a. Ten zauważył ją już kontem oka, gdy skradała się do bramy. Gdy była wystarczająco blisko schował księgę i spojrzał na nią. - Co to jest? - Spytała dziewczyna z ponurą miną. - Panno Kazurro. Ma pani już dużo spraw na głowie. Nie będę pani obarczał jeszcze tym - odpowiedział, lecz po chwili zmienił temat. - Ma pani dla mnie jakieś ciekawe wieści? - Owszem, dyrektorze. Wolałabym jednak porozmawiać o tym w pańskim gabinecie. Środki bezpieczeństwa. Tak też zaczęli podążać do budynku, w którym aktualnie nie paliło się żadne światło, a jedynymi osobami, które mogły nie spać byli Kazurro, Dumbledore i człowiek w pelerynie. Alex Xis
|
|
|
ulka_black_potter |
Dodany dnia 01.02.2014 21:28
|
Pochwały: 39 Postów: 3413 Dom: Hufflepuff Punkty: 36761 Ranga: Pan Śmierci Data rejestracji: 14.05.09 |
*** - Nowy semestr, nowy semestr, boże... - Ulka Black Potter leżała w fotelu wpatrując się w kominek, w którym ledwo co tliły się węgielki. Jakiś pierwszak zalał ogień syropem klonowym, bo chciał sprawdzić czy uda mu się go ugotować bez kociołka. Nie udało się, a pokój wspólny ogarnął chłód. - Och, jakbym chciała być teraz w domu, a jutro to pieprzone mugoloznawstwo i esej na 5 stóp... Ech... Musze się przejść. Ulka zmęczonym krokiem wyszła z pokoju i ze smutkiem stwierdziła, że nikt tego nie zauważył. Wszyscy napawali się ostatnim wolnym wieczorem przed rozpoczęciem nowego semestru, albo kończyli jakieś mega trudne prace na zajęcia. Nawet Julie i Bartolomeo skrobali zawzięcie piórami i nie dopuszczali do siebie myśli by robić coś ciekawszego. Puchonka doszła właśnie do drzwi wychodzących na Błonia i spostrzegła tam grupkę uczniów. To była chyba Gryfoni i Ślizgoni. - Boże, pewnie znowu się o coś kłócą. Masakra z nimi. Hmm... - Ursus wpadła nagle na genialny pomysł. W jednym momencie zleciała do owej grupki i zaczęła krzyczeć. - Słyszeliście co się stało?! Kałamarnica, ona.... Ona... Ojeju, to wielka tajemnica. Nie wiem czy mogę wam powiedzieć... (Sorry, że zaczęłam w dormitorium, ale to jednorazowy wybryk. Zapomniałam się.) Christian. Bo liczy się to, co masz w środku. Ale czasami warto założyć maskę. "ja generalnie ten tekst klasyfikuję jako 5CMCS HE NDPSG3 - S2AB" "zmiennokanoniczne" "piszę fanficka ducha, że tak to ujmę, czyli takiego, którego nie ma" "po części trudny język wynika z założeń płomień odwagi i specyfiki tekstu" by Cantaris Ula urzędniczka Zarejestruje ci chomiczka Da mu zielona kartę I marchewki starte <muza> by fuer |
|
|
Sixth Gun |
Dodany dnia 01.02.2014 21:34
|
Pochwały: 5 Postów: 1071 Dom: Ravenclaw Punkty: 15461 Ranga: Żywa legenda Data rejestracji: 24.07.13 |
...oj no jasne, że wam powiem! Ona jest w jeziorze! Na wyciągnięcie ręki! Mała grupka uczniów popatrzyła na Black Potter jak na nie do końca zdrową, lecz po chwili zaczęła zastanawiać się nad jej słowami - Kałamarnica? Tajemnica? Nie czaję tego - jęknęła Andrea - Pf. Bo ty nie myślisz o niczym, tylko o jedzeniu. Z resztą, Kałamarnica też jedzenie... - skwitowała Malwka - W sumie... - Przestańcie! Mówię całkowicie poważnie! Black Potter nie miała już ochoty na nic. Marzyła tylko, by zwalić się na łóżko i odpłynąć w krainę snów. Chociaż czekałą ją jeszcze praca domowa. Jednak to co planowała, uznała za punkt honoru. -Słuchajcie... Edytowane przez Sixth Gun dnia 01.02.2014 21:41 Glanek, jopro - jak zwał, tak zawał Jeżeli jesteś amatorem (lub amatorką) twórczości Borszewicza, to możemy się ożenić |
|
|
Malwkaaa |
Dodany dnia 01.02.2014 21:35
|
Pochwały: 3 Postów: 412 Dom: Slytherin Punkty: 6376 Ranga: Wróg ciemnej strony Data rejestracji: 15.07.13 |
- Kałamarnica, też sobie wymyślili... phi! - prychnęła Mia odwracając się w stronę Lossiril. Tamta spojrzała na nią z politowaniem i przepchnęła się obok niej, chcąc usłyszeć o co ta cała wrzawa. - Nie gadaj, że cię to nie obchodzi ani trochę, bo nie uwierzę - powiedziała pani prefekt, kierując słowa do młodszej koleżanki. - Lepiej chodź tutaj i uważnie słuchaj. To może czasem ocalić ci życie - dodała tajemniczo. "Taa... napewno!" pomyślała Mia niechętnie podążając za Loss. Edytowane przez Malwkaaa dnia 01.02.2014 22:10 "Ten, któremu starczy odwagi i wytrwałości, by przez całe życie wpatrywać się w mrok, pierwszy dojrzy w nim przebłysk światła."
Slytherin przyjmuje takich, Co mają czystą krew. Co mają więcej sprytu Od uczniów domów trzech. Sé onr sverdar sitja hvass! |
|
|
Lossiril |
Dodany dnia 01.02.2014 21:54
|
Pochwały: 7 Postów: 1040 Dom: Slytherin Punkty: 9322 Ranga: Żywy worek treningowy Data rejestracji: 30.04.13 |
- Eeeeej, czekajcie no! - krzyknęła Ula, brnąc w śniegu w kierunku oddalających się Ślizgonek. Argel odwróciła się powoli i skrzyżowała ręce na piersi, patrząc wyczekująco na Puchonkę. Black Potter uniosła palec wskazujący w górę, dając im znać, by chwilę poczekały i zmarszczyła brwi, myśląc intensywnie. - No? - ponagliła ją Mia stojąca po kolana w śniegu - Szybko, bo mi buty przemokną! To najwidoczniej przyspieszyło procesy myślowe Urszuli, która uśmiechnęła się lekko i spojrzała prawie ślizgońskim wzrokiem na stojące przed nią dziewczyny. - Co powiecie na... Wywabienie wielkiej kałamarnicy z jeziora? Edytowane przez Lossiril dnia 01.02.2014 22:32 "You could be great, you know, and Slytherin will help you on the way to greatness, no doubt about that." tumblr klik 'We must take a hard road, a road unforeseen. There lies our hope, if hope it be.' 'The world is indeed full of peril, and in it there are many dark places; but still there is much that is fair, and though in all lands love is now mingled with grief, it grows perhaps the greater.' 'Deserves it! I daresay he does. Many that live deserve death. And some that die deserve life. Can you give it to them? Then do not be too eager to deal out death in judgment. For even the very wise cannot see all ends.' It is not our part here to take thought only for a season, or for a few lives of Men, or for a passing age of the world. We should seek a final end of this menace, even if we do not hope to make one. |
|
|
Ana_Black |
Dodany dnia 01.02.2014 21:56
|
Ostrzeżenia: 1 Pochwały: 8 Postów: 4391 Dom: Gryffindor Punkty: 24016 Ranga: Niezwyciężony mag Data rejestracji: 06.02.10 |
Grupka uczniów spojrzała na Black Potter jak na wariatkę. - Że co? Po co chcesz wywabić kałamarnicę z jeziora? - zapytała Ana - Nie mówcie, że wam się ten pomysł nie podoba! Będzie zabawa! - Ulkę wyraźnie rozpierał entuzjazm - No nie wiem czy to dobry pomysł - mruknęła Mia - Niby dlaczego? Mamy wywabić kałamarnicę z jeziora, nie sklątkę tylnowybuchową z chatki Hagrida. - zauważyła Black Potter - To Hagrid jeszcze jakieś ma? - zdziwiła się Ana - Nie chodzi mi o to. A co jeśli ta legenda to prawda? Że Godryk Gryffindor zmienił się w kałamarnicę, żeby chronić uczniów? - zapytała Ślizgonka Ana przygryzła wargę. - Nie. Ta kałamarnica nie jest Gryffindorem. Nurkowałam w jeziorze kilka miesięcy temu, żeby to sprawdzić. - powiedziała - Czyli nie ma przeciwwskazań.-skwitowała Black Potter - Są, bo widzisz kałamarnica nie jest Godrykiem, ale tak jakby wspomnienie Godryka żyje w niej. Ulka zaniemówiła, ale po chwili odzyskała mowę. - No to tym bardziej trzeba ją wywabić! - powiedziała klaszcząc w dłonie - Ej, ale chyba nie chcesz zrobić jej krzywdy? - zapytała podejrzliwie Ana - No coś ty, chcę ją tylko wywabić. - odpowiedziała Black Potter. - Wchodzicie w to czy nie? - zapytała niecierpliwie Edytowane przez Ana_Black dnia 01.02.2014 22:43 Loki: Dość tego! Wszyscy stoicie niżej ode mnie! Patrzysz na boga, szkaradny stworze! I nie godzę się, aby pomiatał mną... Hulk: Wielki mi bóg. Hulk ziewać ~ Łapa Uwielbiam też jak dostajesz szału i zamieniasz się w tę wielką zieloną bestię.. Zdradzę ci moją tajemnicę. Zawsze jestem zły. Nieźle. Chcą mnie zamknąć w metalowym pudle i zanurzyć w wodzie. Nie. Jest gorzej niż myślałem. No bo czym jesteśmy? Zespołem? Nie, nie, nie. Mieszanką wybuchową niosącą chaos. *** Nie bądź jeleń, nie fikaj. Matka wie że ukradłeś jej szaty? - Jarvis, znasz przypowieść o Jonaszu? - Traktowałbym ją raczej jako metaforę. - Thor walczy na 6. - Nie zaprosił mnie? Co, stawaliście na siusiu? Niech wyskakuje z ciuchów. Przenoszę imprezę do was. Weź mnie nie strasz. Co to było, robił mi usta usta? Phil? Ale on ma na imię Agent! J.A.R.V.I.S: Dostępne 400% mocy. Iron-Man: Dzięki. Nie gniewam się, pączuszku. Masz niezły prosty. Ta wiedźma miesza ci w głowie. Jesteś od niej silniejszy, mądrzejszy. Jesteś Banner. On jest szefem. Ja tylko za wszystko płacę, wszystko buduję i dbam żebyśmy byli cool. Stark! Potrzebny jest plan ataku! Mam plan: atakować! *** - Ja bym sobie odpuściła, to faceci nie z tego świata, bogowe czy coś. - Bóg jest tylko jeden! I głowę dam, że tak się nie ubiera. - No jasne. Złoty chłopiec w złotej zbroi. Co zostanie jak ją zdejmiesz? - Geniusz, miliarder, playboy, filantrop. A co? (...) A kto jest [prawdziwym bohaterem]? Ty? Jesteś wynikiem eksperymentów na ludziach. Tyle w tobie bohatera, ile zmieściło się do probówki. *** Zabijesz mnie? Ustaw się w kolejce. Kto znajdzie ten młot i okaże się go godny posiądzie moc Thora. Thor: Loki może i jest nieobliczalny, ale jest Asgardczykiem i moim bratem. Natasha: Zabił 80 ludzi w ciągu dwóch dni. Thor: Był adoptowany. - Nie będę z tobą walczył bracie. - Nie jesteśmy braćmi. Piekło rozbrzmiewa jękami jego ofiar. - O, kontratakują. - No wiesz, młodzi są. - Do stu piorunów, szanuj mowę ojczystą - Długo mi tego nie wybaczą. To bardzo, bardzo ciekawa teoria, ale ja mam prostszą. Nie jesteście godni. - A jakby wsadzić młot do windy? Uniesie ją. - Winda nie jest godna. Zobaczyłem coś we śnie. Muszę to wyjaśnić. Tutaj się nie da. - Jak tam kosmos? - Kosmos ma się dobrze. - I myślisz, że możesz mi zaufać? - Nie ufam ci. Matka ci ufała. W przeszłości. Nawet mimo naszych ciągłych sporów. Zawsze miała nadzieję, że gdzieś w tobie nadal jest iskierka mojego brata. Ta nadzieja już nie istnieje i już cię nie chroni. Mojego życia... Tato, nie nadaję się na króla. Będę bronić Asgardu i innych światów do ostatniego tchu... ale nie mogę tego robić z tronu. Mimo swego szaleństwa Loki rozumiał władzę w taki sposób, jakiego ja nigdy nie osiągnę. *** O nie, będę żył wiecznie i będę cały z plastiku. Kto okaże się godzien moc młota posiądzie. Bez jaj, stary, to sztuczka. Rekalibracja kognitywna... Zdzieliłam cię w czaszkę Mam go spowolnić? Czy wyślesz mu więcej sparingpartnerów? Lepiej wydaj rozkaz, bo zaczynam mu kibicować. Have you ever had someone take your brain and play? Pull you out and stuff something else in? Do you know what it's like to be unmade? Przerabiałem hipnozę. Nie lubię. *** Stoimy w obliczu globalnej katastrofy. Hej malutki. Słonko już zachodzi. Cicho blaszak, ja nie mam rakiety w tyłku. - Steve nie lubi takiego słownictwa. - A kopnąć cię w tą... Nie jest taki zły, tylko trochę nerwus. Drugiego takiego nie ma na całym świecie. Wszyscy lubią wygrywać, a ten mój facet robi co może by walki uniknąć, bo wie że walkę wygra. - Co ci się śniło? - Że jestem Avengersem, że jestem kimś więcej niż tylko posłuszną maszynką do zabijania. Kocha to się dzieci, ja mam u niego dług. *** *** *** *** Wstąp do T.A.R.C.Z.Y, poznaj dalekie kraje, niezwykłych ludzi... i zabij ich. Ja się nie pocę. Ja błyszczę. Thor mógłby choć raz przysłać boga sprzątania po sobie. Na pewno ma jakąś magiczną miotłę. Zawsze nosisz whisky? Ten dom miał wytrzymać siłę Hulka. - Jak nas znaleźli? - Zaprosiłem ich. Nie poddam się. Odzyskam Skye i T.A.R.C.Z.Ę, ale jeep od Eddiego to za mało. Nasza kiepska opcja. Grant Ward. *** Bez ciebie nie ma T.A.R.C.Z.Y. - Służysz Coulsonowi czy T.A.R.C.Z.Y? - To to samo. Kogo jak kogo, ale Coulsona nie zlikwidujesz. Dyrektor T.A.R.C.Z.Y zawsze ma tajemnice. *** Nie wierzę w strach. Wierzę w zaufanie. *** I was able to hack S.H.I.E.L.D. from my van. You're gonna show me something new. Nie byłam w waszym durnym "S.H.I.E.L.D. Hogwarcie". *** Nie jestem dobrym człowiekiem, Skye. . Long time to see. Jestem Agent Grant Ward. *** *** *** Jeśli to jeszcze aktualne, to poproszę tego drinka. - Żołnierzyk. Postać nie z tej epoki. Ale za to z tej planety. Nigdy nie chciałem tronu. Chciałem być równym tobie. - A ty co? Błyskawic się boisz? - Nie darzę miłością tego, co zwiastują. - Chcesz zabrać mi ukochaną planetę w odwecie za rzekomą zniewagę? Nie. Sprawuję nad nią opiekę. - No rzeczywiście, wspaniale się nią opiekujesz. Ludzie wyżynają się milionami, a ty palcem nie kiwniesz. Zaprowadzę tu porządek. Kto mnie powstrzyma? - Jesteś potworem. - O nie. Potwór jest wśród was. - A, Banner. To twój plan. Że urodziłem się by zostać królem. No dobrze. To może wolisz kogoś ze swoich nowych przyjaciół? Wydaje się, że jesteś do nich podobny. No i to jest o wiele lepsze! Mój strój jest taki sobie. Ale ile niesie ze sobą cnót! Jakiż to wielki zaszczyt! Czuję, że aż szaleję od sprawiedliwości. Chcesz usłyszeć mowę o prawdzie, honorze i patriotyźmie? Boże chroń Amer... Zaufaj mojemu gniewowi. Nie zrobiłem tego dla niego. Uuuu. A była już na wyciągnięcie ręki. Dzięki Tesseractowi mogliście mieć władzę, nieograniczoną moc. A wy co? Ciepło i światło dla wszystkich ludzi? Dopiero przekonacie się, co znaczy prawdziwa władza. Przynoszę wam dobrą nowinę. Czeka was wyzwolenie. *** *** Nie miałem prawa cię winić. Wiem, że chciałeś mi pomóc, chronić mnie. Od tego są przyjaciele. Możemy żyć z godnością - nie możemy z nią umrzeć. Człowiek jest najgorszym źródłem prawdy o sobie. Wszystko się zmienia. To nie znaczy, że na lepsze. Trzeba sprawić, by było lepiej. Nie można tylko gadać i mieć nadzieję, że samo się poprawi. |
|
|
ulka_black_potter |
Dodany dnia 01.02.2014 22:06
|
Pochwały: 39 Postów: 3413 Dom: Hufflepuff Punkty: 36761 Ranga: Pan Śmierci Data rejestracji: 14.05.09 |
Argel przekrzywiła głową i uśmiechnęła się tak jak to Ślizgoni tylko potrafią. - Okej, ja w to wchodzę. Widzę, że Gryfoni jak zwykle mają pietra... Oczywiście takie zdanie zadziałało na Gryfonki jak płachta na byka. - Dobra, idziemy. - odrzekła posępnie Ana. - Pięknie! - Ulka klasnęła w dłonie i ruszyła przed siebie. Zastanawiała się w duchu czy serio w tym potworze jest coś z Gryffindora. Poza tym jeżeli już miała ją wywabiać, to kawałek jej macki na pewno dobrze by smakował. - A co powiecie, gdybyśmy zrobiły na kolację owoce morza?! Kałamarnica nie zauważyłaby, że brakuje jej malutkiego skrawka ciała. Jest przecież taka ogromna... - Ech, a myślałam, że ta gadka o Puchonach... No wiecie... Że to kretyni i w ogóle to stereotypy... So shame... - stwierdziła z zażenowaniem Argel. Ulka uśmiechnęła się kpiąco, nic nie robiąc sobie ze złośliwych uwag Ślizgonki. - Czyli ty nie jesteś głodna. Spoko, więcej dla nas, hahahaha. Edytowane przez ulka_black_potter dnia 01.02.2014 23:28 Christian. Bo liczy się to, co masz w środku. Ale czasami warto założyć maskę. "ja generalnie ten tekst klasyfikuję jako 5CMCS HE NDPSG3 - S2AB" "zmiennokanoniczne" "piszę fanficka ducha, że tak to ujmę, czyli takiego, którego nie ma" "po części trudny język wynika z założeń płomień odwagi i specyfiki tekstu" by Cantaris Ula urzędniczka Zarejestruje ci chomiczka Da mu zielona kartę I marchewki starte <muza> by fuer |
|
|
Penelope |
Dodany dnia 01.02.2014 22:10
|
Pochwały: 13 Postów: 1729 Dom: Ravenclaw Punkty: 17625 Ranga: Poraniona Data rejestracji: 27.02.08 |
- Penelope weszła na dziedziniec i rozglądnęła się dookoła. W pobliżu jeziora zauważyła sporą grupkę uczniów. "Co oni tam robią?" Pomyślała i ruszyła w ich stronę. Było tam kilka dziewcząt, przygotowywały się do wejścia do jeziora. - Co robicie? - Zapytała zdziwiona Pene. - Będziemy jeść kałamarnice, znaczy ślizgonki nie są głodne, więc możesz się dołączyć, chcesz? - Zapytała Ulka. Penelope musiała zrobić na prawdę śmieszną minę, ponieważ wszystkie dziewczyny wybuchły śmiechem. - Chcemy zobaczyć co kałamarnica ma wspólnego z Godrykiem, Ana twierdzi, że żyje w niej jego wspomnienie. - Wytłumaczyła Mia. - Brzmi jak ciekawa przygoda, idę z wami. - Odpowiedziała Penelope i wszystkie zaczęły wchodzić do jeziora. Edytowane przez Penelope dnia 01.02.2014 23:33 W kategorii Najlepsza Seria Obyczajowa, wygrywa Penelope - Trudny Wybór Wiersz mojej ulubionej poetki i to jeszcze o mnie Sonet Dziękczynno-pochwalny Jest taka osoba, co pięknie słowa plecie. Entuzjazmu pełna, w każdej chwili miła, Z potoku błahych słów się przy mnie wynurzyła I pomaga mi przetrwać w liter srogim świecie. Któż to taki? To Pene! Wszyscy dobrze wiecie! Cóż ja bym kochana bez Ciebie zrobiła? Co tu dużo gadać... Pewnie wciąż bym żyła. Ale żyłabym tutaj jak zgubione dziecię. Bezczynnie bym siedziała w beznamiętnej toni. Czy cokolwiek bym zrobiła gdyby nie Twa głowa? Czy cokolwiek bym stworzyła bez Twej boskiej dłoni. Więc dziękuję Ci Królowo, za Twe wielkie słowa, Że jesteś tutaj, że piszesz, chociaż czas Cię goni, I że dzięki Tobie, znowu zaczęłam od nowa... I love Smaug - O czym marzysz?- zapytał w końcu. - Marzę o lepszym życiu. O tym, by ludziom bardziej zależało na ludziach, niż na pieniądzach, by mieli honor i nie łamali obietnic. Marzę o tym, by przyjaźń była prawdziwa, a miłość nie bolała. - Odpowiedziała bez zastanowienia. - A jeśli ci powiem, że mogę ci to dać, pójdziesz ze mną? - Wyraz jego twarzy nie zdradzał uczuć, ale w oczach tliła się iskierka nadziei. - Pójdę. Dlatego, że będę chciała uwierzyć w to, że mówisz prawdę. Szkoda tylko, że taki świat nie istnieje. - Istnieje, a ja ci go pokażę, jeżeli tylko zechcesz otworzyć oczy. - Nieznajomy wyciągnął do niej rękę, a ona ją ujęła, po raz pierwszy wierząc, że może być szczęśliwa.[/color] Dedykacja dla mnie od pewnej bardzo sympatycznej osoby ;] Jest takie miejsce na oceanie, gdzie pewna wyspa się mieści, nierzadko kto się na niej pojawia, bo zwą ją wyspą boleści. Zamek potężny na niej góruje, co w dawnych czasach wzniesiony przez władcę wyspy Odysa, dla Penelopy - żony. Wiele już lat w domu nie bywał, a ona tęskni wciąż szczerze, co dzień wychodzi w bezkres spoglądać, czy wraca na swej galerze. Smutek w jej sercu, samotność w duszy, kiedy to wreszcie ustanie, rozmyśla nieustannie czy jeszcze szansa będzie ujrzeć go w żywym stanie. Odys na krańcach lądów przebywa, tułaczka go bowiem czekała na długie lata, przez boską karę ta sytuacja się stała. Wspomnienie żony cierniem mu w sercu się stało, ach jakże trudne bez niej życie być musiało. Nie ma zbyt wiele czasu, by być szczęśliwym. Dni przemijają szybko. Życie jest krótkie. W księdze naszej przyszłości wpisujemy marzenia, a jakaś niewidzialna ręka nam je przekreśla. Nie mamy wtedy żadnego wyboru. Jeżeli nie jesteśmy szczęśliwi dziś, jak potrafimy być nimi jutro? Wykorzystaj ten dzień dzisiejszy. Obiema rękoma obejmij go. Przyjmij ochoczo, co niesie ze sobą: światło, powietrze i życie, jego uśmiech, płacz, i cały cud tego dnia. Wyjdź mu naprzeciw. Wiersz Anciol, mój ulubiony Syrenka z łazienki prefektów Pośród szklanej toni, Uśmiecham się skromnie. Stoję tu na straży, Wielu ludzkich wspomnień. O czym chcesz bym śpiewała? Znam historii wiele. Wiem czym jest wierność, I kim są przyjaciele. Potrafię powiedzieć, O morskich przygodach. Strasznych wodnych stworach, Walecznych załogach. Do skarbów sekretnych, Jedyne znam drogi. Do wysp tych magicznych, I przełęczy trwogi. Poproś mnie o słowa, Od dawna tu czekam... Nie znam swoich braci, I serce mam człowieka. Nie zapominaj o mnie! Nie chcę być tu sama! Utrwalona na szkle... A całkiem zapomniana... Robak gne |
|
|
ulka_black_potter |
Dodany dnia 02.02.2014 10:46
|
Pochwały: 39 Postów: 3413 Dom: Hufflepuff Punkty: 36761 Ranga: Pan Śmierci Data rejestracji: 14.05.09 |
Andrea, Argel, Penelope, Mia, Ana i Ulka opatulone szczelnie w ciepłe szaty, czapki i szaliki podreptały nad jezioro. Było ono zamarznięte tylko przy brzegach. - No dobra, to która pierwsza wchodzi do jeziora? - Ulka nie miała zamiaru nigdzie wchodzić, więc zwróciła się do dziewczyn. - Ja muszę tu zostać i rozpalić ogień. Jestem w tym najlepsza. - A co ma piernik do wiatraka? - zapytała Mia. - Zrób ogień i wskakuj. Ja nie mam zamiaru nigdzie wchodzić. - Ale ktoś musi wejść do jeziora i sprawdzić gdzie ona jest... Christian. Bo liczy się to, co masz w środku. Ale czasami warto założyć maskę. "ja generalnie ten tekst klasyfikuję jako 5CMCS HE NDPSG3 - S2AB" "zmiennokanoniczne" "piszę fanficka ducha, że tak to ujmę, czyli takiego, którego nie ma" "po części trudny język wynika z założeń płomień odwagi i specyfiki tekstu" by Cantaris Ula urzędniczka Zarejestruje ci chomiczka Da mu zielona kartę I marchewki starte <muza> by fuer |
|
|
Lapa15 |
Dodany dnia 02.02.2014 11:17
|
Pochwały: 19 Postów: 2670 Dom: Gryffindor Punkty: 20150 Ranga: Niezwyciężony mag Data rejestracji: 01.12.12 |
- No to która z was włazi? - pytała Ulka. - Ja mogę! - usłyszały krzyk za swoimi plecami. - Ale nie sama. Dziewczyny odwróciły się za siebie i zobaczyły Jessicę Collet, która przed paroma godzinami wróciła z ferii. - Co wy tam robicie? Z chęcią się przyłączę. Siema Ana, siema, siema cześć, hej... - witała się Psina. - Próbujemy zrobić kałamarnicy... malutki... psikus - powiedziała z szerokim uśmiechem Black Potter. - Suuuper. Przyłączam się - Jessica podeszła bliżej jeziora. Edytowane przez Lapa15 dnia 02.02.2014 11:25 *** Moje wewnętrzne oko tu cierpi *** |
|
|
monciakund |
Dodany dnia 02.02.2014 11:27
|
Pochwały: 31 Postów: 2334 Dom: Gryffindor Punkty: 43236 Ranga: halo, regulamin! Data rejestracji: 11.03.13 |
-Ej, poczekajcie na mnie!- krzyknęła Amanda biegnąc w ich stronę.- Nie mogę przegapić takiej okazji. Wszystkie obecne obróciły się w jej stronę. Mon przywitała się i wytężyła wzrok, by dopatrzeć się najmniejszych szczegółów jaskini. - A na czym będzie polegał ten psikus konkretnie?- zapytała jeszcze, ale nie otrzymała konkretnej odpowiedzi. Koleżanki już wchodziły do wypełnionej ciemnością groty. Edytowane przez monciakund dnia 02.02.2014 11:32 - - - The human life is made up of choices. Yes or no. In or out. Up or down. And then there are the choices that matter. Love or hate. To be a hero or to be a coward. To fight or to give in. Live or die. - - - - - - Don't let what he wants eclipse what you need. He's very dreamy but he's not the sun, you are. - - - --- Nad przepaścią, tegoż roku Żyraf masa się w amoku Rodzi. Pamięć ludzka jest Zawodna, mimo tego fiest Tysiące, z tej okazji, Ku jej chwale od Abchazji Aż po Nordkapp wspominacie. "Czyjej chwale?", się spytacie. Jak to czyjej? Monci* naszej. Gryfa córce, redakcyjnej Na tym świecie ambitniejszej Od niej nie ma. Tu rysunek, Tam malunek i do tego Social media. Wizerunek Hp-neta tam kreuje, ego Strony reperuje. Szczerze, Bardzo, bardzo szczerze mówiąc Człek orkiestra, żywa gwiazda. Żyj nam wiecznie, twórz i kreuj. Koniec, basta - taki mus i Żyraf pasta. --- |
|
|
Penelope |
Dodany dnia 02.02.2014 11:41
|
Pochwały: 13 Postów: 1729 Dom: Ravenclaw Punkty: 17625 Ranga: Poraniona Data rejestracji: 27.02.08 |
- To ja też wchodzę do wody! - Przyłączyła się Penelope. Ulka i Mia patrzyły zn niedowierzaniem. Jak ktoś może chcieć z własnej woli wchodzić do lodowatej wody? - To ja rozpalę ten ogień! - Krzyknęła za nimi Ulka. Dziewczyny już jednak tego nie usłyszały. Powoli zanurzały się w lodowatej wodzie, wszystkie trzęsły się niemiłosiernie. "Jak dobrze, że jestem metamorfomagiem" pomyślała Pene i zanurzyła się cała. W kategorii Najlepsza Seria Obyczajowa, wygrywa Penelope - Trudny Wybór Wiersz mojej ulubionej poetki i to jeszcze o mnie Sonet Dziękczynno-pochwalny Jest taka osoba, co pięknie słowa plecie. Entuzjazmu pełna, w każdej chwili miła, Z potoku błahych słów się przy mnie wynurzyła I pomaga mi przetrwać w liter srogim świecie. Któż to taki? To Pene! Wszyscy dobrze wiecie! Cóż ja bym kochana bez Ciebie zrobiła? Co tu dużo gadać... Pewnie wciąż bym żyła. Ale żyłabym tutaj jak zgubione dziecię. Bezczynnie bym siedziała w beznamiętnej toni. Czy cokolwiek bym zrobiła gdyby nie Twa głowa? Czy cokolwiek bym stworzyła bez Twej boskiej dłoni. Więc dziękuję Ci Królowo, za Twe wielkie słowa, Że jesteś tutaj, że piszesz, chociaż czas Cię goni, I że dzięki Tobie, znowu zaczęłam od nowa... I love Smaug - O czym marzysz?- zapytał w końcu. - Marzę o lepszym życiu. O tym, by ludziom bardziej zależało na ludziach, niż na pieniądzach, by mieli honor i nie łamali obietnic. Marzę o tym, by przyjaźń była prawdziwa, a miłość nie bolała. - Odpowiedziała bez zastanowienia. - A jeśli ci powiem, że mogę ci to dać, pójdziesz ze mną? - Wyraz jego twarzy nie zdradzał uczuć, ale w oczach tliła się iskierka nadziei. - Pójdę. Dlatego, że będę chciała uwierzyć w to, że mówisz prawdę. Szkoda tylko, że taki świat nie istnieje. - Istnieje, a ja ci go pokażę, jeżeli tylko zechcesz otworzyć oczy. - Nieznajomy wyciągnął do niej rękę, a ona ją ujęła, po raz pierwszy wierząc, że może być szczęśliwa.[/color] Dedykacja dla mnie od pewnej bardzo sympatycznej osoby ;] Jest takie miejsce na oceanie, gdzie pewna wyspa się mieści, nierzadko kto się na niej pojawia, bo zwą ją wyspą boleści. Zamek potężny na niej góruje, co w dawnych czasach wzniesiony przez władcę wyspy Odysa, dla Penelopy - żony. Wiele już lat w domu nie bywał, a ona tęskni wciąż szczerze, co dzień wychodzi w bezkres spoglądać, czy wraca na swej galerze. Smutek w jej sercu, samotność w duszy, kiedy to wreszcie ustanie, rozmyśla nieustannie czy jeszcze szansa będzie ujrzeć go w żywym stanie. Odys na krańcach lądów przebywa, tułaczka go bowiem czekała na długie lata, przez boską karę ta sytuacja się stała. Wspomnienie żony cierniem mu w sercu się stało, ach jakże trudne bez niej życie być musiało. Nie ma zbyt wiele czasu, by być szczęśliwym. Dni przemijają szybko. Życie jest krótkie. W księdze naszej przyszłości wpisujemy marzenia, a jakaś niewidzialna ręka nam je przekreśla. Nie mamy wtedy żadnego wyboru. Jeżeli nie jesteśmy szczęśliwi dziś, jak potrafimy być nimi jutro? Wykorzystaj ten dzień dzisiejszy. Obiema rękoma obejmij go. Przyjmij ochoczo, co niesie ze sobą: światło, powietrze i życie, jego uśmiech, płacz, i cały cud tego dnia. Wyjdź mu naprzeciw. Wiersz Anciol, mój ulubiony Syrenka z łazienki prefektów Pośród szklanej toni, Uśmiecham się skromnie. Stoję tu na straży, Wielu ludzkich wspomnień. O czym chcesz bym śpiewała? Znam historii wiele. Wiem czym jest wierność, I kim są przyjaciele. Potrafię powiedzieć, O morskich przygodach. Strasznych wodnych stworach, Walecznych załogach. Do skarbów sekretnych, Jedyne znam drogi. Do wysp tych magicznych, I przełęczy trwogi. Poproś mnie o słowa, Od dawna tu czekam... Nie znam swoich braci, I serce mam człowieka. Nie zapominaj o mnie! Nie chcę być tu sama! Utrwalona na szkle... A całkiem zapomniana... Robak gne |
|
|
Lossiril |
Dodany dnia 02.02.2014 12:58
|
Pochwały: 7 Postów: 1040 Dom: Slytherin Punkty: 9322 Ranga: Żywy worek treningowy Data rejestracji: 30.04.13 |
- Zupełnie was porąbało - stwierdziła Loss, patrząc z niedowierzaniem na zanurzające się w wodzie dziewczyny - Ja zostanę tutaj i sobie popatrzę. - Wszystko cię ominie - rzuciła Penelope, oglądając się przez ramię. - Nie wszystko, jedynie przeziębienie - zaśmiała się Argel i poprawiła szalik. Wszystkie były już mokre po pas. Wolno dreptały do przodu i trzęsły się z zimna. Argel wątpiła, że cokolwiek z tego wyjdzie. Przecież jezioro było ogromne! W najlepszym wypadku spóźnią się na obiad, w najgorszym będą wyławiać cztery ciała z wody. Nagle coś poruszyło się w wodzie zaledwie 20 metrów od uczennic, tworząc na tafli ogromne pierścienie. Edytowane przez Lossiril dnia 02.02.2014 13:13 "You could be great, you know, and Slytherin will help you on the way to greatness, no doubt about that." tumblr klik 'We must take a hard road, a road unforeseen. There lies our hope, if hope it be.' 'The world is indeed full of peril, and in it there are many dark places; but still there is much that is fair, and though in all lands love is now mingled with grief, it grows perhaps the greater.' 'Deserves it! I daresay he does. Many that live deserve death. And some that die deserve life. Can you give it to them? Then do not be too eager to deal out death in judgment. For even the very wise cannot see all ends.' It is not our part here to take thought only for a season, or for a few lives of Men, or for a passing age of the world. We should seek a final end of this menace, even if we do not hope to make one. |
|
|
Penelope |
Dodany dnia 02.02.2014 13:15
|
Pochwały: 13 Postów: 1729 Dom: Ravenclaw Punkty: 17625 Ranga: Poraniona Data rejestracji: 27.02.08 |
Dziewczyny wystraszyły się i zaczęły uciekać z wody. Jedynie Penelope została zanurzona po pachy. Jej ręce dziwnie się wydłużyły i miała błony między palcami. - Jestem gotowa spotkać się oko w oko z tą kałamarnicą! - Krzyknęła do reszty i zniknęła pod wodą. W Hogwarcie proszę pisać posty dłuższe niż pięć linijek. X. Edytowane przez Xeri dnia 12.02.2014 22:51 W kategorii Najlepsza Seria Obyczajowa, wygrywa Penelope - Trudny Wybór Wiersz mojej ulubionej poetki i to jeszcze o mnie Sonet Dziękczynno-pochwalny Jest taka osoba, co pięknie słowa plecie. Entuzjazmu pełna, w każdej chwili miła, Z potoku błahych słów się przy mnie wynurzyła I pomaga mi przetrwać w liter srogim świecie. Któż to taki? To Pene! Wszyscy dobrze wiecie! Cóż ja bym kochana bez Ciebie zrobiła? Co tu dużo gadać... Pewnie wciąż bym żyła. Ale żyłabym tutaj jak zgubione dziecię. Bezczynnie bym siedziała w beznamiętnej toni. Czy cokolwiek bym zrobiła gdyby nie Twa głowa? Czy cokolwiek bym stworzyła bez Twej boskiej dłoni. Więc dziękuję Ci Królowo, za Twe wielkie słowa, Że jesteś tutaj, że piszesz, chociaż czas Cię goni, I że dzięki Tobie, znowu zaczęłam od nowa... I love Smaug - O czym marzysz?- zapytał w końcu. - Marzę o lepszym życiu. O tym, by ludziom bardziej zależało na ludziach, niż na pieniądzach, by mieli honor i nie łamali obietnic. Marzę o tym, by przyjaźń była prawdziwa, a miłość nie bolała. - Odpowiedziała bez zastanowienia. - A jeśli ci powiem, że mogę ci to dać, pójdziesz ze mną? - Wyraz jego twarzy nie zdradzał uczuć, ale w oczach tliła się iskierka nadziei. - Pójdę. Dlatego, że będę chciała uwierzyć w to, że mówisz prawdę. Szkoda tylko, że taki świat nie istnieje. - Istnieje, a ja ci go pokażę, jeżeli tylko zechcesz otworzyć oczy. - Nieznajomy wyciągnął do niej rękę, a ona ją ujęła, po raz pierwszy wierząc, że może być szczęśliwa.[/color] Dedykacja dla mnie od pewnej bardzo sympatycznej osoby ;] Jest takie miejsce na oceanie, gdzie pewna wyspa się mieści, nierzadko kto się na niej pojawia, bo zwą ją wyspą boleści. Zamek potężny na niej góruje, co w dawnych czasach wzniesiony przez władcę wyspy Odysa, dla Penelopy - żony. Wiele już lat w domu nie bywał, a ona tęskni wciąż szczerze, co dzień wychodzi w bezkres spoglądać, czy wraca na swej galerze. Smutek w jej sercu, samotność w duszy, kiedy to wreszcie ustanie, rozmyśla nieustannie czy jeszcze szansa będzie ujrzeć go w żywym stanie. Odys na krańcach lądów przebywa, tułaczka go bowiem czekała na długie lata, przez boską karę ta sytuacja się stała. Wspomnienie żony cierniem mu w sercu się stało, ach jakże trudne bez niej życie być musiało. Nie ma zbyt wiele czasu, by być szczęśliwym. Dni przemijają szybko. Życie jest krótkie. W księdze naszej przyszłości wpisujemy marzenia, a jakaś niewidzialna ręka nam je przekreśla. Nie mamy wtedy żadnego wyboru. Jeżeli nie jesteśmy szczęśliwi dziś, jak potrafimy być nimi jutro? Wykorzystaj ten dzień dzisiejszy. Obiema rękoma obejmij go. Przyjmij ochoczo, co niesie ze sobą: światło, powietrze i życie, jego uśmiech, płacz, i cały cud tego dnia. Wyjdź mu naprzeciw. Wiersz Anciol, mój ulubiony Syrenka z łazienki prefektów Pośród szklanej toni, Uśmiecham się skromnie. Stoję tu na straży, Wielu ludzkich wspomnień. O czym chcesz bym śpiewała? Znam historii wiele. Wiem czym jest wierność, I kim są przyjaciele. Potrafię powiedzieć, O morskich przygodach. Strasznych wodnych stworach, Walecznych załogach. Do skarbów sekretnych, Jedyne znam drogi. Do wysp tych magicznych, I przełęczy trwogi. Poproś mnie o słowa, Od dawna tu czekam... Nie znam swoich braci, I serce mam człowieka. Nie zapominaj o mnie! Nie chcę być tu sama! Utrwalona na szkle... A całkiem zapomniana... Robak gne |
|
|
losiek13 |
Dodany dnia 02.02.2014 13:34
|
Ostrzeżenia: 2 Pochwały: 33 Postów: 2830 Dom: Ravenclaw Punkty: 34144 Ranga: Pan Śmierci Data rejestracji: 19.06.08 |
Akkarin, Seferyn i Katerina wyszli z zamku. Ab zaciągnął się świeżym, mroźnym powietrzem i wyciągnął swoje ulubione papierosy. - Kiedy w końcu rzucisz to świństwo? - zapytał Seferyn. Katerina rzuciła tylko spojrzenie "on ma rację". - Mówiłem, że jak tylko skończy się ten semestr... Dajcie już spokój. Powiedzcie lepiej, gdzie z samego rana wywiało dziewczyny? - Yyy, nie mam pojęcia, ale wątpię by udało ci się namówić Ann na bitwę na śnieżki... - odparła z powątpiewaniem Kat. - Nie chce to nie, ale... Ej, co to za gromada uczniów nad jeziorem? - przerwał zaskoczony Akkarin. - Czy tam ktoś wchodzi do wody? Pogięło ich? - Myślę, że będzie najlepiej jak ściągniemy tutaj Hagrida, on jest najbliżej - zaproponował Seferyn. - Ich chyba porąbało, co to za pomysły... - Idziemy! Ab wyrzucił niedopałek i cała trójka pomknęła w kierunku chatki Hagrida, który przestawiał puste skrzynki. - Hagridzie! - O, cholibka! Dawno żem was nie widział dzieciaki... - powitał ich dosyć markotnie gajowy. - Hagridzie, jesteś nam potrzebny. Widzieliśmy sporą grupkę uczniów nad jeziorem, oni chyba wchodzą do wody... - wydyszał Ab. - Co żeś powiedział?! Cholibka, to czego tu jeszcze stoicie, mogliście tak zrazu powiedzieć... Biegiem! Hagrid zerwał się do biegu, a oni podążyli za nim, szybko zostając w tyle, chociaż pędzili z całych sił. Edytowane przez losiek13 dnia 02.02.2014 13:48 Always |
|
|
Angelina Johnson |
Dodany dnia 02.02.2014 15:11
|
Pochwały: 23 Postów: 8024 Dom: Slytherin Punkty: 32803 Ranga: Komentuj FF, to się uśmiechnę Data rejestracji: 13.05.07 |
Angelina wyszła z zamku, wdychając mroźne, zimowe powietrze. Opatuliła się szczelniej srebrno-zielonym szalikiem, poprawiając skrupulatnie tarczę Slytherinu na pelerynie. Zostawiła właśnie siostrę przed otwartą, pustą salą do zaklęć. Bóg jeden wie, co ona ma zamiar tam robić (choć może i Bóg wie, ale Angelina wiedzieć nie chce. Widziała w końcu z oddali zbliżającą się rudą czuprynę...). Zgubiła też po wyjściu z lekcji Argel. Stwierdziła więc, że dobrze jej wyjdzie szybkie odświeżenie się na dworze. Kto wie, może trafi na jakąś bitwę na śnieżki? Nagle jej uwagę skupiło zbiegowisko po drugiej stronie jeziora. Z oddali było widać biegnącego i ryczącego niczym pijany wilkołak Hagrida, za którym podążało kilka niebieskich szalików. Nad brzegiem tliło się nieśmiało ognisko, nad którym stała grupa uczniów z różnorakich Domów. Zaraz, zaraz... czy widzi tam zielony szalik? Angelina uśmiechnęła się pod nosem i zdecydowanym, szybkim krokiem ruszyła w kierunku zbiegowiska. Najchętniej by się przebiegła, by absolutnie nic jej nie ominęło, no ale nie wypadało przecież. Gdyby tylko tego śniegu było trochę mniej, byłoby szybciej. Akurat doszła nad skraj jeziora w momencie, gdy Hagrid wskakiwał do wody, zrzucają ogromne futro z norek. Spojrzała z przerażeniem na zanurzającego się olbrzyma, by potem objąć wzrokiem tłoczących się wokół ognista uczniów. W centrum stała oniemiała Ulka. Nagle Angelinę przyuważyła Loss, zbliżając się szybko w jej kierunku i uderzając ją boleśnie w ramię. - Ale akcja, co? - mruknęła, czekając jak wszyscy na wynurzenie się Hagrida. - Co się w ogóle dzieje? Kałamarnica zdycha? - zapytała Johnson, zauważając tego okropnego Abhorsena, z którym niegdyś się tutaj pojedynkowała. - To ja... To ja stwierdziłam, że dobrze byłoby ją wyłowić... ponoć macki kałamarnicy to totalny rarytas! - zawołała rzewnie Ulka, patrząc pustym wzrokiem na swoje ręce. Krukoni otoczyli ją ciasno, patrząc spode łba na resztę uczniów. Może i pomysł był głupi, ale Czarny Garncarz (nie mogłam się powstrzymać ;D) była ich bliską koleżanką. Nie pozwolą ją obrażać. - I chciałaś je upiec nad tym ogniskiem? - zapytała Angelina, próbując się nie roześmiać. Owoce morza nad ogniskiem, tylko Puchon mógł to wymyślić! - Wcale nie, to tylko do ogrzania się - obruszyła się Ulka, ożywiając się nieco. - Nie przejmuj się Ulka, Hagrid ich wyłowi. Może wcale się nie zaczęli nawet topić... - próbowała pocieszyć Puchonkę Argel, jednak niestety mało umiejętnie. Tylko nie potrzebnie ją na nowo przestraszyła. - Wy Ślizgoni moglibyście się czasem nie odzywać - prychnął Seferyn, poprawiając czapkę na głowie. Angelina już miała zamiar mu odpyskować, gdy nagle coś przecięło taflę jeziora. Wszyscy zgromadzeni uczniowie spojrzeli w górę. Oczom ich ukazało się nie co innego, a wielka Kałamarnica. Na jej grzbiecie siedział Hagrid, trzymają pod pachą odważne dziewczyny, które poszły zanurkować. Wszyscy zaczęli klaskać, gdy Kałamarnica zbliżyła się do brzegu jeziora i pozwoliła Hagridowi bezpiecznie zsiąść z niej do wody. Było tam już na tyle płytko, że pół-olbrzym mógł spokojnie stanąć na nogi i dojść do brzegu przy dźwiękach wiwatu. Argel uśmiechnęła się kwaśno, Angelina podskoczyła uradowana. Tego jeszcze nie było. Pamiętaj chemiku młody, komentuj ficki lub zmień się w odchody made by Mikasa, Butelka 31.07.2020r. Slytherin! Sss.. Nigdy nie pozwoliłem aby szkoła przeszkadzała mi w edukacji. Zawsze miałam szczęście. I znów będę je mieć. Krew na twoich rękach, Falka, Krew na twej sukience Płoń, płoń, Falka, za twe zbrodnie Spłoń i skonaj w męce! Trochę wstyd, ale cóż, zasłużyłam ;D |
|
|
Sixth Gun |
Dodany dnia 02.02.2014 17:28
|
Pochwały: 5 Postów: 1071 Dom: Ravenclaw Punkty: 15461 Ranga: Żywa legenda Data rejestracji: 24.07.13 |
Black Potter z resztą gapiów z niedowierzaniem obserwowała Hagrida pluskającego sie wraz z Kałamarnicą w wodzie. Na twarzy Puchonki malowało się niedowierzanie a za razem zrezygnowanie. Czyżby nici z wywołania Kałamarnicy z jeziora? - Huh, w sumie to może i lepiej, co nie, dziewoje? - rzuciła beznamiętnie Andrea spoglądając na twarze towarzyszek - No cóż, może i lepiej, lecz trochę szkoda takiej przygody. Ulka, nie smuć sie, może następnym razem - Ha! Kto powiedział, że ja się poddaję? Czarny Garncarz już biegła w stronę jeziora. Edytowane przez Sixth Gun dnia 02.02.2014 17:36 Glanek, jopro - jak zwał, tak zawał Jeżeli jesteś amatorem (lub amatorką) twórczości Borszewicza, to możemy się ożenić |
|
|
Penelope |
Dodany dnia 02.02.2014 17:31
|
Pochwały: 13 Postów: 1729 Dom: Ravenclaw Punkty: 17625 Ranga: Poraniona Data rejestracji: 27.02.08 |
Penelope spojrzała na brzeg i wbiegającą do jeziora Ulkę. Wyrwała się Hagridowi i podpłynęła do Puchonki. - A jednak zdecydowałaś się wykapać? - Nie! Postanowiłam wybawić kałamarnice z jeziora, a skoro wam się to nie udaję muszę wziąć sprawy w swoje ręce. - Mówiła to z wielką determinacją na twarzy. - Dobrze, że jeszcze masz mnie - odpowiedziała Pene. - To co robimy? Ulka spojrzała na Krukonke z uśmiechem na twarzy. Wyraźnie miała jakiś plan. Edytowane przez Penelope dnia 02.02.2014 17:42 W kategorii Najlepsza Seria Obyczajowa, wygrywa Penelope - Trudny Wybór Wiersz mojej ulubionej poetki i to jeszcze o mnie Sonet Dziękczynno-pochwalny Jest taka osoba, co pięknie słowa plecie. Entuzjazmu pełna, w każdej chwili miła, Z potoku błahych słów się przy mnie wynurzyła I pomaga mi przetrwać w liter srogim świecie. Któż to taki? To Pene! Wszyscy dobrze wiecie! Cóż ja bym kochana bez Ciebie zrobiła? Co tu dużo gadać... Pewnie wciąż bym żyła. Ale żyłabym tutaj jak zgubione dziecię. Bezczynnie bym siedziała w beznamiętnej toni. Czy cokolwiek bym zrobiła gdyby nie Twa głowa? Czy cokolwiek bym stworzyła bez Twej boskiej dłoni. Więc dziękuję Ci Królowo, za Twe wielkie słowa, Że jesteś tutaj, że piszesz, chociaż czas Cię goni, I że dzięki Tobie, znowu zaczęłam od nowa... I love Smaug - O czym marzysz?- zapytał w końcu. - Marzę o lepszym życiu. O tym, by ludziom bardziej zależało na ludziach, niż na pieniądzach, by mieli honor i nie łamali obietnic. Marzę o tym, by przyjaźń była prawdziwa, a miłość nie bolała. - Odpowiedziała bez zastanowienia. - A jeśli ci powiem, że mogę ci to dać, pójdziesz ze mną? - Wyraz jego twarzy nie zdradzał uczuć, ale w oczach tliła się iskierka nadziei. - Pójdę. Dlatego, że będę chciała uwierzyć w to, że mówisz prawdę. Szkoda tylko, że taki świat nie istnieje. - Istnieje, a ja ci go pokażę, jeżeli tylko zechcesz otworzyć oczy. - Nieznajomy wyciągnął do niej rękę, a ona ją ujęła, po raz pierwszy wierząc, że może być szczęśliwa.[/color] Dedykacja dla mnie od pewnej bardzo sympatycznej osoby ;] Jest takie miejsce na oceanie, gdzie pewna wyspa się mieści, nierzadko kto się na niej pojawia, bo zwą ją wyspą boleści. Zamek potężny na niej góruje, co w dawnych czasach wzniesiony przez władcę wyspy Odysa, dla Penelopy - żony. Wiele już lat w domu nie bywał, a ona tęskni wciąż szczerze, co dzień wychodzi w bezkres spoglądać, czy wraca na swej galerze. Smutek w jej sercu, samotność w duszy, kiedy to wreszcie ustanie, rozmyśla nieustannie czy jeszcze szansa będzie ujrzeć go w żywym stanie. Odys na krańcach lądów przebywa, tułaczka go bowiem czekała na długie lata, przez boską karę ta sytuacja się stała. Wspomnienie żony cierniem mu w sercu się stało, ach jakże trudne bez niej życie być musiało. Nie ma zbyt wiele czasu, by być szczęśliwym. Dni przemijają szybko. Życie jest krótkie. W księdze naszej przyszłości wpisujemy marzenia, a jakaś niewidzialna ręka nam je przekreśla. Nie mamy wtedy żadnego wyboru. Jeżeli nie jesteśmy szczęśliwi dziś, jak potrafimy być nimi jutro? Wykorzystaj ten dzień dzisiejszy. Obiema rękoma obejmij go. Przyjmij ochoczo, co niesie ze sobą: światło, powietrze i życie, jego uśmiech, płacz, i cały cud tego dnia. Wyjdź mu naprzeciw. Wiersz Anciol, mój ulubiony Syrenka z łazienki prefektów Pośród szklanej toni, Uśmiecham się skromnie. Stoję tu na straży, Wielu ludzkich wspomnień. O czym chcesz bym śpiewała? Znam historii wiele. Wiem czym jest wierność, I kim są przyjaciele. Potrafię powiedzieć, O morskich przygodach. Strasznych wodnych stworach, Walecznych załogach. Do skarbów sekretnych, Jedyne znam drogi. Do wysp tych magicznych, I przełęczy trwogi. Poproś mnie o słowa, Od dawna tu czekam... Nie znam swoich braci, I serce mam człowieka. Nie zapominaj o mnie! Nie chcę być tu sama! Utrwalona na szkle... A całkiem zapomniana... Robak gne |
|
|
ulka_black_potter |
Dodany dnia 02.02.2014 17:44
|
Pochwały: 39 Postów: 3413 Dom: Hufflepuff Punkty: 36761 Ranga: Pan Śmierci Data rejestracji: 14.05.09 |
rezerwuar Christian. Bo liczy się to, co masz w środku. Ale czasami warto założyć maskę. "ja generalnie ten tekst klasyfikuję jako 5CMCS HE NDPSG3 - S2AB" "zmiennokanoniczne" "piszę fanficka ducha, że tak to ujmę, czyli takiego, którego nie ma" "po części trudny język wynika z założeń płomień odwagi i specyfiki tekstu" by Cantaris Ula urzędniczka Zarejestruje ci chomiczka Da mu zielona kartę I marchewki starte <muza> by fuer |
|
Podziel się z innymi: |
Przejdź do forum: |