Logowanie
Facebook
Shoutbox
Współpraca
Najaktywniejsi
1) Alette
2) fuerte
3) Katherine_Pierce
4) Sam Quest
5) Shanti Black
6) A.
7) monciakund
8) ania919
9) ulka_black_potter
10) Klaudia Lind
Losowe zdjęcie
Zobacz temat
Smutne cytaty
|
|
Maniakowy1 |
Dodany dnia 05.05.2013 15:58
|
Ostrzeżenia: 2 Pochwały: 1 Postów: 3 Dom: Slytherin Punkty: 0 Ranga: Mugol Data rejestracji: 07.04.13 |
W tym temacie wpisujecie cytaty, które były bardzo smutne a nawet doprowadzały do płaczu. Pan Śmierci
|
|
|
Cordiale |
Dodany dnia 05.05.2013 16:12
|
Pochwały: 9 Postów: 1254 Dom: Slytherin Punkty: 9381 Ranga: Dystrybutor słodyczy Weasleyów Data rejestracji: 11.04.13 |
"Harry zobaczył jeszcze dwa ciała, ciała Remusa i Tonks. Leżeli, bladzi i spokojni jakby spali pod ciemnym, zaczarowanym sklepieniem" Jak dla mnie smutne. Ich smierc byla okropna. "Dobra, marudo, nie marudź już tak, bo zamarudzisz mnie na śmierć." http://www.youtube.com/watch?v=dLhFDYQHDQY |
|
|
Maniakowy1 |
Dodany dnia 05.05.2013 16:34
|
Ostrzeżenia: 2 Pochwały: 1 Postów: 3 Dom: Slytherin Punkty: 0 Ranga: Mugol Data rejestracji: 07.04.13 |
To ja tez coś napiszę. Krótkie ale moim zdaniem do płaczu :' "-Severusie... błagam... -Avada Kedavra... Chyba każdy wie o co chodzi... Pan Śmierci
|
|
|
kunivers |
Dodany dnia 05.05.2013 17:14
|
Ostrzeżenia: 3 Pochwały: 4 Postów: 33 Dom: Gryffindor Punkty: 40 Ranga: Charłak Data rejestracji: 29.08.12 |
- Więc chłopiec... musi umrzeć, tak? - zapytał całkiem spokojnie Snape - A życie musi mu odebrać sam Voldemort. Tak, Severusie. To warunek podstawowy. - A ja myślałem... przez te wszystkie lata, że robimy to dla niej. Że chronimy go dla Lily. - Chroniliśmy go, ponieważ trzeba go było wszystkiego nauczyć, ponieważ trzeba było go wychować, pozwolić odczuć własną moc. (...) Jeśli dobrze go znam, to tak pokieruje sprawami, że kiedy już wyruszy na spotkanie ze śmiercią, będzie to oznaczało ostateczny koniec Voldemorta. (...) - Szpiegowałem dla ciebie, kłamałem dla ciebie, narażałem dla ciebie życie, a w wszystko to robiłem, by zapewnić bezpieczeństwo synowi Lilly. A teraz mówisz mi, że hodowałeś go jak prosiaka na rzeź... Spokój to kłamstwo, jest tylko pasja.
Dzięki pasji, osiągam siłę. Dzięki sile, osiągam potęgę. Dzięki potędze, osiągam zwycięstwo. Dzięki zwycięstwu zrywam łańcuchy. Moc mnie wyzwoli. |
|
|
Dominicus |
Dodany dnia 05.05.2013 18:18
|
Pochwały: 1 Postów: 1 Dom: Slytherin Punkty: 2 Ranga: Mugol Data rejestracji: 05.05.13 |
-Ginny, posłuchaj... - zaczął cicho, gdy wokół nich rozbrzmiał gwar rozmów i ludzie zaczęli wstawaę. - Nie mogę z tobą dłużej chodzić. Musimy przestać się widywać. Nie możemy być razem. Uśmiechnęła się jakoś dziwnie, krzywo. Na pewno z jakiegoś głupiego, bardzo szlachetnego powodu, tak ? - Te ostatnie tygodnie z tobą... to było coś takiego... jakbym żył cudzym życiem... ale nie mogę... nie możemy... Mam coś do zrobienia i muszę to zrobić sam. Nie płakała, po prostu na niego patrzyła - Voldemort lubi wykorzystywać bliskich swoich wrogów. Już raz użył cie jako przynęty, tylko dlatego, że jesteś siostrą mojego najlepszego przyjaciela. pomyśl w jakim niebezpieczeństwie się znajdziesz, jeśli będziemy nadal razem. On się o tym dowie. Będzie próbował dosięgnąć mnie przez ciebie. - A jeśli mam to w nosie ? - zapytała gniewnie Ginny. - Ale ja nie mam. Jak myślisz, co bym czuł, gdyby to był twój pogrzeb... i moja wina... Odwróciła głowę i popatrzyła na jezioro. - Zawsze myślałam, że będziesz mój - powiedziała. - Zawsze. Nigdy nie traciłam nadziei... Hermiona mi mówiła, żebym się cieszyła życiem, żebym zaczeęa chodzić z kimś innym żebym trochę wyluzowała, bo ja nigdy nie potrafiłam sie odezwać, jak ty byłeś w pokoju, pamiętasz? Uważała, że może zwrócisz na mnie uwagę, gdy będe trochę... bardziej sobą. - Mądra z niej dziewczyna - powiedział Harry, próbujac sie usmiechnąć . - Ja tylko żałuję, że stało sie to tak późno. Mogliśmy mieć tyle czasu... całe miesiące... może lata... - Ale ty byłes zbyt zajęty zbawianiem świata czasrodziejów. No cóż ... nie powiem że jestem zaskoczona. Wiedziałąm, że to sie w końcu stanie. Wiedziałąm ze niee bedziesz szczęsliwy nie ścigając Voldemorta. MOże właśnie dlatego tak cie lubie. |
|
|
Werka3481 |
Dodany dnia 21.07.2013 10:07
|
Ostrzeżenia: 2 Pochwały: 5 Postów: 73 Dom: Slytherin Punkty: 383 Ranga: Najsprytniejszy wsród Ślizgonów Data rejestracji: 02.01.12 |
"- Więc ukryj ich gdzieś. Ukryj ją... Ich wszystkich. W jakimś... bezpiecznym miejscu. Błagam. - A co mi dasz w zamian, Severusie? - W zamian? Wszystko..." "Harry zobaczył jeszcze dwa ciała, ciała Remusa i Tonks. Leżeli, bladzi i spokojni jakby spali pod ciemnym, zaczarowanym sklepieniem" Edytowane przez Xeri dnia 26.10.2013 11:29 "Zagłuszanie bólu na jaki czas sprawia, że powraca ze zdwojoną siłą"
|
|
|
plump_ginewra_17 |
Dodany dnia 26.07.2013 18:34
|
Pochwały: 6 Postów: 94 Dom: Gryffindor Punkty: 2067 Ranga: Wróg ciemnej strony Data rejestracji: 27.03.13 |
- Chroniłeś go, utrzymywałeś tak długo przy życiu tylko po to, by umarł we właściwym momencie? - To cię tak szokuje, Severusie? A ilu ludzi umarło na twoich oczach? - Ostatnio tylko ci, których nie byłem w stanie ocalić - odparł Snape, wstając. - Wykorzystałeś mnie. - To znaczy? - Szpiegowałem dla ciebie, kłamałem dla ciebie, narażałem dla ciebie życie, a wszystko to robiłem, by zapewnić bezpieczeństwo synowi Lily. A teraz mówisz mi, że hodowałeś go jak prosiaka na rzeź... - To bardzo wzruszające, Severusie - powiedział z powagą Dumbledore. - A więc w końcu dojrzałeś do tego, by przejmować się losem tego chłopca? - Jego losem? - wykrzyknął Snape. - Expecto patronum! Z końca jego różdżki wystrzeliła srebrna łania. Wylądowała na podłodze, przebiegła przez pokój i wyskoczyła przez okno. Dumbledore patrzył, aż jej srebrna poświata zniknęła w ciemności, a potem odwrócił się do Snaper17;a. Oczy miał pełne łez. - Przez te wszystkie lata?... - Zawsze. Zbyt ona piękna, zbyt mądra zarazem, zbyt mądrze piękna, stąd istnym jest głazem.
|
|
|
Ronnie Steff |
Dodany dnia 19.08.2013 18:52
|
Postów: 1 Dom: Hufflepuff Punkty: 58 Ranga: Uczeń Hogwartu Data rejestracji: 13.08.13 |
- Nie Harry, nie Harry, błagam, tylko nie Harry! - Odsuń się głupia... odsuń się, i to już... - Nie Harry, błagam, weź mnie, zabij mnie zamiast niego... [...] - Nie Harry! Błagam... zlituj się... zlituj... Edit. Z końca jego różdżki wystrzeliła srebrna łania. Wylądowała na podłodze, przebiegła przez pokój i wyskoczyła przez okno. Dumbledore patrzył, aż jej srebrna poświata zniknęła w ciemności, a potem odwrócił się do Snape'a. Oczy miał pełne łez. - Przez te wszystkie lata? - Zawsze. Nie pisz dwóch wiadomości pod rząd. Używaj opcji edytuj. Gnębi. Edytowane przez gne dnia 19.08.2013 19:09 |
|
|
Lunatyczka |
Dodany dnia 19.08.2013 20:21
|
Pochwały: 1 Postów: 532 Dom: Gryffindor Punkty: 10892 Ranga: Wielki mag Data rejestracji: 07.05.13 |
Mam ich kilka: To mnie bardzo wzruszylo i jednoczesnie zasmucilo i zaskoczylo tyle emocj,łzy sie same leją ;( " - Szpiegowałem dla ciebie, kłamałem dla ciebie, narażałem dla ciebie życie, a wszystko to robiłem, by zapewnić bezpieczeństwo synowi Lily. A teraz mówisz mi, że hodowałeś go jak prosiaka na rzeź. - To bardzo wzruszające, Severusie - powiedział z powagą Dumbledore. - A więc w końcu dojrzałeś do tego, by przejmować się losem tego chłopca? - Jego losem? - wykrzyknął Snape. - Expecto patronum!. Z końca jego różdżki wystrzeliła srebrna łania. Wylądowała na podłodze, przebiegła przez pokój i wyskoczyła przez okno. Dumbledore patrzył, aż jej srebrna poświata zniknęła w ciemności, a potem odwrócił się do Snape'a. Oczy miał pełne łez. - Przez te wszystkie lata?... - Zawsze. " ''Harry zobaczył jeszcze dwa ciała, ciała Remusa i Tonks. Leżeli, bladzi i spokojni jakby spali pod ciemnym, zaczarowanym sklepieniem" "Tydzień, który minął od chwili, gdy po raz ostatni raz widział Syriusza, wydawał się bardzo długi: rozciągał się między dwoma światami - tym z Syriuszem, i tym bez niego." "Czy to boli?" "Umieranie? Nie tak bardzo. Szybsze i prostsze od zasypiania." Te mnie bardziej wzruszyly: - To nasze wybory ukazują, kim naprawdę jesteśmy, o wiele bardziej niż nasze zdolności - Myślisz, że umarli, których kochaliśmy, naprawdę nas opuszczają? Myślisz, że nie przypominamy sobie ich najdokładniej w momentach wielkiego zagrożenia? Twój ojciec żyje w Tobie (...), i ujawnia się najwyraźniej, kiedy go potrzebujesz. (r30;) Naprawdę zobaczyłeś swojego ojcar30; odnalazłeś go w sobie. "Ostatnim wrogiem, który będzie zniszczony jest śmierć." " Albusie Severusie - (...) - nosisz imiona po dwóch dyrektorach Hogwartu. Jeden z nich był Ślizgonem i prawdopodobnie najdzielniejszym człowiekiem jakiego znałem." ;( Edytowane przez Xeri dnia 26.10.2013 11:36 |
|
|
Danutella |
Dodany dnia 20.08.2013 18:25
|
Postów: 1 Dom: Hufflepuff Punkty: 52 Ranga: Uczeń Hogwartu Data rejestracji: 20.08.13 |
"Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony." |
|
|
Ana_Black |
Dodany dnia 20.08.2013 21:37
|
Ostrzeżenia: 1 Pochwały: 8 Postów: 4391 Dom: Gryffindor Punkty: 24016 Ranga: Niezwyciężony mag Data rejestracji: 06.02.10 |
Mam kilka: "Pani Weasley podbiegła do syna, lecz on uścisnął ją krótko i spojrzawszy na ojca, rzekł: - Szalonooki nie żyje. Wszyscy zamarli i zaniemówili. Harry poczuł się tak, jakby coś osuwało się wewnątrz niego, opadało poprzez ziemię i rozstawało się z nim na zawsze." "- ZGREDKU! Skrzat zachwiał się lekko, gwiazdy odbiły się w jego, olbrzymich, jasnych oczach. Obaj spojrzeli w dół, na srebrną rękojeść noża wystającą z piersi skrzata. - Zgredku... nie... POMOCY! - ryknął Harry w stronę domku, do ludzi, którzy tam się poruszali. - POMOCY! Nie dbał już o to, czy są to czarodzieje czy mugole, przyjaciele czy wrogowie, widział tylko ciemną plamę rozrastającą się na piersiach Zgredka, widział drobne ramiona, które skrzat wyciągnął ku niemu błagalnym gestem. Złapał go i położył na chłodnej trawie. - Zgredku, nie, nie umieraj, nie umieraj... Oczy skrzata odszukały go, usta zadrżały, gdy z trudem wypowiedział słowa: - Harry... Potter... A potem drgnął lekko i znieruchomiał, a jego oczy były już tylko wielkimi, szklistymi kulami pocętkowanymi odbiciem gwiazd, które przestał widzieć." "Łzy popłynęły, zanim zdołał je powstrzymać, gorące, lecz natychmiast zamarzające na twarzy, ale cóż za sens ocierać je albo udawać, że nie płyną? Pozwolił im płynąć, zacisnąwszy mocno wargi, patrząc na gruby kożuch śniegu ukrywający przed nim miejsce, w którym spoczywały szczątki Lily i Jamesa, z których teraz zostały zapewne tylko kości albo proch, nie wiedzących, że ich syn stoi tak blisko, z sercem łomocącym w piersiach, żywy, bo oni za niego umarli, i pragnący w tej chwili, by pod tym śniegiem spać wiecznym snem razem z nimi." "W tym miejscu, nocą 31 października 1981 roku, stracili życie Lily i James Potterowie. Ich syn, Harry, jest jedynym czarodziejem, który przeżył Mordercze Zaklęcie. Ten dom, niewidzialny dla mugoli, pozostawiono w ruinach jako pomnik pamięci po Potterach i aby przypomniał, o przemocy, która rozdarła ich rodzinę" "- Spójrz... na... mnie - wyszeptał Zielone oczy odnalazły czarne oczy, ale po chwili coś w tych czarnych oczach zanikło, stały się nieruchome, puste i martwe. Ręka trzymająca szatę Harry'ego opadła z głuchym stukiem na podłogę i Snape już się więcej nie poruszył." " Jej synek żyje. Ma jej oczy, dokładnie takie same. Na pewno pamiętasz kształt i kolor oczu Lily Evans, co? - PRZESTAŃ! Ona odeszła... umarła... - Masz wyrzuty sumienia, Severusie? - Chciałbym... chciałbym umrzeć... - A co by dała twoja śmierć? - zapytał chłodno Dumbledore. - Jeśli kochałeś Lily Evans, jeśli naprawdę ją kochałeś, to powinieneś wiedzieć, co zrobić." " Nie... nie...!!! - krzyczał ktoś rozpaczliwie. - Nie! Fred! Nieeee!!! Percy potrząsał bratem, obok nich klęczał Ron, a Fred miał martwe, niewidzące oczy; na jego zastygłej twarzy wciąż błąkał się uśmiech." "I pojął, nie wiedząc jak i dlaczego, że feniks odleciał, opuścił Hogwart na zawsze, tak jak Dumbledore opuścił swoją szkołę, opuścił ten świat... opuścił jego." "I nagle, kiedy tak siedział w gorącym słońcu, stanęli mu przed oczami ci, którzy tak się o niego troszczyli: jego matka, ojciec, ojciec chrzestny, a w końcu Dumbledore. Gotowi na wszystko, by go ochronić, a teraz już ich nie ma." "Ale Syriusz się nie pojawił. - SYRIUSZ! - ryknął Harry. - SYRIUSZ! Zbiegł na samo dno, dysząc szybko. Syriusz musi leżeć tam, za zasłoną, a on, Harry, zaraz go stamtąd wyciągnie... Ale gdy rzucił się w stronę podestu, Lupin złapał go w biegu i objął ramieniem. - Nic już nie możesz zrobić, Harry... - Muszę go stamtąd wyciągnąć, on tylko wpadł za zasłonę! - Za późno, Harry... - Możemy go wyciągnąć... Harry szarpał się z nim rozpaczliwie, ale Lupin go nie puszczał. - Już nic nie możesz zrobić, Harry... nic... On odszedł..." "On nie odszedł! Nie uwierzył w to, nigdy w to nie uwierzy, nadal wyrywał się Lupinowi ze wszystkich sił: Lupin tego nie rozumie, za tą zasłoną ukrywali się ludzie, przecież słyszał ich szepty, kiedy po raz pierwszy wszedł do tej sali - Syriusz po prostu tam się schował... - SYRIUSZU! - zawołał. - SYRIUSZU! - On już nie wróci, Harry - powiedział łamiącym się głosem Lupin, usiłując go powstrzymać. - Nie może wrócić, bo um... - ON... NIE... UMARŁ! - ryknął Harry. - SYRIUSZU!" "- Nie musisz się wstydzić tego, co teraz czujesz, Harry - rozległ się głos Dumbledore'a. - Przeciwnie... to, że odczuwasz taki ból, jest twoją największą siłą. Harry poczuł, jak biały płomień gniewu liże mu wnętrzności, jak wybucha w owej straszliwej pustce, napełniając go pragnieniem sprawienia bólu Dumbledore'owi za ten jego spokój i za te puste słowa. - Moją największą siłą, tak? - powtórzył rozdygotany, wciąż wpatrując się w stadion quidditcha, ale już go nie dostrzegając. - Pan nie ma pojęcia... Nie wie pan... - Czego nie wiem? - zapytał spokojnie Dumbledore. Tego już było za wiele. Harry odwrócił się do niego, trzęsąc się ze złości. - Nie chcę rozmawiać o tym, co czuję, rozumie pan? - Harry, takie cierpienie dowodzi, że wciąż jesteś człowiekiem! Taki ból jest częścią człowieczeństwa... - A WIĘC... JA... NIE... CHCĘ... BYĆ... CZŁOWIEKIEM! - ryknął Harry. Chwycił jeden z delikatnych srebrnych instrumentów, stojący na stoliku tuż przy nim, i cisnął nim przez pokój. Instrument roztrzaskał się na kawałeczki o ścianę. Kilka portretów krzyknęło z oburzenia i ze strachu, a portret Armanda Dippeta powiedział: - No nie, doprawdy! - MAM TO W NOSIE! - wrzasnął Harry, chwytając lunaskop i wrzucając go do kominka. - MAM JUŻ DOSYĆ, ZOBACZYŁEM DOSYĆ, CHCĘ WYJŚĆ, CHCĘ, ŻEBY TO SIĘ WRESZCIE SKOŃCZYŁO, NIC MNIE TO JUŻ NIE OBCHODZI..." "Złapał za stolik, na którym uprzednio stał srebrny instrument, i nim też cisnął o podłogę. Stolik rozpadł się, a nogi potoczyły się w różne strony. - Ależ obchodzi cię - powiedział spokojnie Dumbledore, nie robiąc nic, by powstrzymać Harry'ego od zdemolowania mu gabinetu. - I to tak bardzo, że czujesz, jakbyś miał się wykrwawić na śmierć. - WCALE NIE! - wrzasnął Harry tak głośno, że zapiekło go w gardle, i przez chwilę chciał rzucić się na Dumbledore'a i jego też roztrzaskać na kawałki, zniszczyć ten spokój na jego twarzy, potrząsnąć nim, zadać mu ból, sprawić, by poczuł choć odrobinę tego, co działo się w nim samym. - Ależ tak - powiedział Dumbledore, jeszcze spokojniej i łagodniej. - Straciłeś matkę, ojca, a teraz kogoś najbliższego poza nimi. Musi cię to obchodzić. - PAN NIE WIE, CO JA CZUJĘ! PAN... STOI TU SOBIE... PAN..." "- Wypuszczę cię stąd, jak powiem to, co mam ci do powiedzenia. - Czy pan... czy pan myśli, że ja chcę... czy pan myśli, że w ogóle... NIE OBCHODZI MNIE, CO MI PAN MA DO POWIEDZENIA! Nie chcę słuchać NICZEGO, co chce mi pan powiedzieć! - Ale wysłuchasz - powiedział spokojnie Dumbledore. - Bo nie jesteś jeszcze nawet w połowie tak na mnie zły, jak powinieneś. Jeśli zamierzasz mnie zaatakować, a wiem, że jesteś tego bliski, to chciałbym na to zasłużyć. - O czym pan mówi...? - To MOJA wina, że Syriusz zginął - oświadczył dobitnie Dumbledore. - A dokładniej, prawie wyłącznie moja wina... bo nie chcę być tak butny, by brać na siebie całą odpowiedzialność. Syriusz był dzielnym, bystrym i energicznym mężczyzną, a tacy ludzie zwykle nie potrafią siedzieć w ukryciu, podczas gdy inni nadstawiają głowy. Ale ty, Harry, nie powinieneś był uwierzyć w to, że istniała jakakolwiek konieczność, abyś musiał zakradać się dziś w nocy do Departamentu Tajemnic. Gdybym był z tobą szczery, Harry, jak powinienem być, od dawna byś wiedział, że Voldemort może próbować cię tam zwabić, i nigdy byś się nie dał złapać w tę pułapkę. A i Syriusz nie znalazłby się tam, żeby cię ratować. Wina spoczywa na mnie, i tylko na mnie." "Spojrzał znowu w lusterko, uniósł je drżącymi rękami na wysokość twarzy i powiedział głośno i wyraźnie: - Syriusz. Jego oddech zamglił powierzchnię lusterka. Przysunął je jeszcze bliżej, czując narastające podniecenie, ale oczy, które mrugały do niego z zamglonego szkła, były na pewno jego własnymi oczami. Wytarł powierzchnię i znowu powiedział głośno, tak że każda sylaba zabrzmiała wyraźnie w pustym pokoju: - Syriusz Black! Nic się nie wydarzyło. Ta twarz z zawiedzioną miną, spoglądająca z lusterka, była na pewno jego własną twarzą... Syriusz nie miał przy sobie drugiego lusterka, kiedy znalazł się za zasłoną, powiedział cichy głosik w jego głowie. Dlatego to nie działa..." Zawsze przy nich płaczę. Edytowane przez Ana_Black dnia 07.03.2014 21:44 Loki: Dość tego! Wszyscy stoicie niżej ode mnie! Patrzysz na boga, szkaradny stworze! I nie godzę się, aby pomiatał mną... Hulk: Wielki mi bóg. Hulk ziewać ~ Łapa Uwielbiam też jak dostajesz szału i zamieniasz się w tę wielką zieloną bestię.. Zdradzę ci moją tajemnicę. Zawsze jestem zły. Nieźle. Chcą mnie zamknąć w metalowym pudle i zanurzyć w wodzie. Nie. Jest gorzej niż myślałem. No bo czym jesteśmy? Zespołem? Nie, nie, nie. Mieszanką wybuchową niosącą chaos. *** Nie bądź jeleń, nie fikaj. Matka wie że ukradłeś jej szaty? - Jarvis, znasz przypowieść o Jonaszu? - Traktowałbym ją raczej jako metaforę. - Thor walczy na 6. - Nie zaprosił mnie? Co, stawaliście na siusiu? Niech wyskakuje z ciuchów. Przenoszę imprezę do was. Weź mnie nie strasz. Co to było, robił mi usta usta? Phil? Ale on ma na imię Agent! J.A.R.V.I.S: Dostępne 400% mocy. Iron-Man: Dzięki. Nie gniewam się, pączuszku. Masz niezły prosty. Ta wiedźma miesza ci w głowie. Jesteś od niej silniejszy, mądrzejszy. Jesteś Banner. On jest szefem. Ja tylko za wszystko płacę, wszystko buduję i dbam żebyśmy byli cool. Stark! Potrzebny jest plan ataku! Mam plan: atakować! *** - Ja bym sobie odpuściła, to faceci nie z tego świata, bogowe czy coś. - Bóg jest tylko jeden! I głowę dam, że tak się nie ubiera. - No jasne. Złoty chłopiec w złotej zbroi. Co zostanie jak ją zdejmiesz? - Geniusz, miliarder, playboy, filantrop. A co? (...) A kto jest [prawdziwym bohaterem]? Ty? Jesteś wynikiem eksperymentów na ludziach. Tyle w tobie bohatera, ile zmieściło się do probówki. *** Zabijesz mnie? Ustaw się w kolejce. Kto znajdzie ten młot i okaże się go godny posiądzie moc Thora. Thor: Loki może i jest nieobliczalny, ale jest Asgardczykiem i moim bratem. Natasha: Zabił 80 ludzi w ciągu dwóch dni. Thor: Był adoptowany. - Nie będę z tobą walczył bracie. - Nie jesteśmy braćmi. Piekło rozbrzmiewa jękami jego ofiar. - O, kontratakują. - No wiesz, młodzi są. - Do stu piorunów, szanuj mowę ojczystą - Długo mi tego nie wybaczą. To bardzo, bardzo ciekawa teoria, ale ja mam prostszą. Nie jesteście godni. - A jakby wsadzić młot do windy? Uniesie ją. - Winda nie jest godna. Zobaczyłem coś we śnie. Muszę to wyjaśnić. Tutaj się nie da. - Jak tam kosmos? - Kosmos ma się dobrze. - I myślisz, że możesz mi zaufać? - Nie ufam ci. Matka ci ufała. W przeszłości. Nawet mimo naszych ciągłych sporów. Zawsze miała nadzieję, że gdzieś w tobie nadal jest iskierka mojego brata. Ta nadzieja już nie istnieje i już cię nie chroni. Mojego życia... Tato, nie nadaję się na króla. Będę bronić Asgardu i innych światów do ostatniego tchu... ale nie mogę tego robić z tronu. Mimo swego szaleństwa Loki rozumiał władzę w taki sposób, jakiego ja nigdy nie osiągnę. *** O nie, będę żył wiecznie i będę cały z plastiku. Kto okaże się godzien moc młota posiądzie. Bez jaj, stary, to sztuczka. Rekalibracja kognitywna... Zdzieliłam cię w czaszkę Mam go spowolnić? Czy wyślesz mu więcej sparingpartnerów? Lepiej wydaj rozkaz, bo zaczynam mu kibicować. Have you ever had someone take your brain and play? Pull you out and stuff something else in? Do you know what it's like to be unmade? Przerabiałem hipnozę. Nie lubię. *** Stoimy w obliczu globalnej katastrofy. Hej malutki. Słonko już zachodzi. Cicho blaszak, ja nie mam rakiety w tyłku. - Steve nie lubi takiego słownictwa. - A kopnąć cię w tą... Nie jest taki zły, tylko trochę nerwus. Drugiego takiego nie ma na całym świecie. Wszyscy lubią wygrywać, a ten mój facet robi co może by walki uniknąć, bo wie że walkę wygra. - Co ci się śniło? - Że jestem Avengersem, że jestem kimś więcej niż tylko posłuszną maszynką do zabijania. Kocha to się dzieci, ja mam u niego dług. *** *** *** *** Wstąp do T.A.R.C.Z.Y, poznaj dalekie kraje, niezwykłych ludzi... i zabij ich. Ja się nie pocę. Ja błyszczę. Thor mógłby choć raz przysłać boga sprzątania po sobie. Na pewno ma jakąś magiczną miotłę. Zawsze nosisz whisky? Ten dom miał wytrzymać siłę Hulka. - Jak nas znaleźli? - Zaprosiłem ich. Nie poddam się. Odzyskam Skye i T.A.R.C.Z.Ę, ale jeep od Eddiego to za mało. Nasza kiepska opcja. Grant Ward. *** Bez ciebie nie ma T.A.R.C.Z.Y. - Służysz Coulsonowi czy T.A.R.C.Z.Y? - To to samo. Kogo jak kogo, ale Coulsona nie zlikwidujesz. Dyrektor T.A.R.C.Z.Y zawsze ma tajemnice. *** Nie wierzę w strach. Wierzę w zaufanie. *** I was able to hack S.H.I.E.L.D. from my van. You're gonna show me something new. Nie byłam w waszym durnym "S.H.I.E.L.D. Hogwarcie". *** Nie jestem dobrym człowiekiem, Skye. . Long time to see. Jestem Agent Grant Ward. *** *** *** Jeśli to jeszcze aktualne, to poproszę tego drinka. - Żołnierzyk. Postać nie z tej epoki. Ale za to z tej planety. Nigdy nie chciałem tronu. Chciałem być równym tobie. - A ty co? Błyskawic się boisz? - Nie darzę miłością tego, co zwiastują. - Chcesz zabrać mi ukochaną planetę w odwecie za rzekomą zniewagę? Nie. Sprawuję nad nią opiekę. - No rzeczywiście, wspaniale się nią opiekujesz. Ludzie wyżynają się milionami, a ty palcem nie kiwniesz. Zaprowadzę tu porządek. Kto mnie powstrzyma? - Jesteś potworem. - O nie. Potwór jest wśród was. - A, Banner. To twój plan. Że urodziłem się by zostać królem. No dobrze. To może wolisz kogoś ze swoich nowych przyjaciół? Wydaje się, że jesteś do nich podobny. No i to jest o wiele lepsze! Mój strój jest taki sobie. Ale ile niesie ze sobą cnót! Jakiż to wielki zaszczyt! Czuję, że aż szaleję od sprawiedliwości. Chcesz usłyszeć mowę o prawdzie, honorze i patriotyźmie? Boże chroń Amer... Zaufaj mojemu gniewowi. Nie zrobiłem tego dla niego. Uuuu. A była już na wyciągnięcie ręki. Dzięki Tesseractowi mogliście mieć władzę, nieograniczoną moc. A wy co? Ciepło i światło dla wszystkich ludzi? Dopiero przekonacie się, co znaczy prawdziwa władza. Przynoszę wam dobrą nowinę. Czeka was wyzwolenie. *** *** Nie miałem prawa cię winić. Wiem, że chciałeś mi pomóc, chronić mnie. Od tego są przyjaciele. Możemy żyć z godnością - nie możemy z nią umrzeć. Człowiek jest najgorszym źródłem prawdy o sobie. Wszystko się zmienia. To nie znaczy, że na lepsze. Trzeba sprawić, by było lepiej. Nie można tylko gadać i mieć nadzieję, że samo się poprawi. |
|
|
sandri00001 |
Dodany dnia 01.11.2013 13:58
|
Postów: 6 Dom: Slytherin Punkty: 93 Ranga: Uczeń Hogwartu Data rejestracji: 07.10.13 |
Nie...nie...nie!!!-krzyczał ktoś rozpaczliwie-Nie Fred!Nieeee! Percy potrząsał martwym bratem,obok nich klęczał Ron,a Fred miał martwe,niewidzące oczy;na jego zastygłej twarzy wciąż błąkał się uśmiech. Jak jest gdzieś raban,to o każdej porze,
wezwij Irytka,będzie jeszcze gorzej! |
|
|
Padida |
Dodany dnia 01.11.2013 15:39
|
Pochwały: 3 Postów: 412 Dom: Gryffindor Punkty: 7287 Ranga: Żywy worek treningowy Data rejestracji: 13.07.13 |
"I Harry zobaczył, jak na zniszczonej, niegdyś przystojnej twarzy jego ojca chrzestnego pojawia się mieszanina strachu i zaskoczenia, gdy przeleciał pod starożytnym łukiem i zniknął za zasłoną, która falowała jeszcze przez chwilę, jakby uderzył w nią silny wiatr, po czym znieruchomiała. Usłyszał triumfalny krzyk Bellatriks. Nie przejął się nim - przecież Syriusz tylko wpadł za zasłonę, zaraz się pojawi po drugiej stronie... Ale Syriusz się nie pojawił. - SYRIUSZ! - ryknął Harry. - SYRIUSZ! Zbiegł na samo dno, dysząc szybko. Syriusz musi leżeć tam, za zasłoną, a on, Harry, zaraz go stamtąd wyciągnie... Ale gdy rzucił się w stronę podestu, Lupin złapał go w biegu i objął ramieniem. - Nic już nie możesz zrobić, Harry... - Muszę go stamtąd wyciągnąć, on tylko wpadł za zasłonę! - Za późno, Harry... - Możemy go wyciągnąć... Harry szarpał się z nim rozpaczliwie, ale Lupin go nie puszczał. - Nic już nie możesz zrobić, Harry... nic... On odszedł... On nie odszedł! Nie uwierzył w to, nigdy w to nie uwierzy, nadal wyrywał się Lupinowi ze wszystkich sił: Lupin tego nie rozumie, za zasłoną ukrywali się ludzie, przecież słyszał ich szept, kiedy po raz pierwszy wszedł do tej sali - Syriusz po prostu się tam schował... - SYRIUSZU! - zawołał. - SYRIUSZU! - On nie wróci, Harry - powiedział łamiącym się głosem Lupin, usiłując go powstrzymać. - Nie może wrócić bo um... - ON... NIE... UMARŁ! - ryknął Harry. - SYRIUSZU!" hej |
|
|
Anciol |
Dodany dnia 01.11.2013 15:44
|
Pochwały: 10 Postów: 1288 Dom: Ravenclaw Punkty: 21527 Ranga: Niezwyciężony mag Data rejestracji: 11.08.13 |
Lepiej umrzeć, niż zdradzić swoich przyjaciół. Nie żałuj umarłych, Harry, żałuj żywych, a przede wszystkim tych, którzy żyją bez miłości. Jeg elsker Seferyn fordi han også elsker norsk ^^ <3 Wiersz autorstwa łośka <3 Anciolu, piękny i wspaniały, kimże ja przy Tobie jestem, taki niedojrzały... Spójrz w oczy me, jak lekki wiatr, pieszczą Cię. Odpowiedz na to pytanie, czy życie razem nam dane? Oddaj mnie rentę swę*, a szepnę Ci do ucha, Kocham Cię! *rentę swę - użyte tu celowo ,,Twój artykuł został odrzucony przez administratora Sann dnia 22.01.2014 16:43. Powód odrzucenia: Nie będę tego sprawdzać. I ch*j! ;D" |
|
|
Syriusz Black123147 |
Dodany dnia 03.01.2014 10:45
|
Ostrzeżenia: 1 Postów: 11 Dom: Ravenclaw Punkty: 153 Ranga: Mol książkowy Data rejestracji: 31.12.13 |
Nie... nie... nie!!! - krzyczał ktoś rozpaczliwie. - Nie Fred! Nieeee! Percy potrząsał martwym bratem, obok nich klęczał Ron, a Fred miał martwe, niewidzące oczy; na jego zastygłej twarzy wciąż błąkał się uśmiech. Edytowane przez Xeri dnia 08.03.2014 07:49 |
|
|
KHZP |
Dodany dnia 13.12.2017 01:11
|
Pochwały: 4 Postów: 400 Dom: Hufflepuff Punkty: 4582 Ranga: Świetny czarodziej Data rejestracji: 14.06.13 |
(Trzeba ożywić ten temat, bo jak dla mnie jest wart poświęcenia chwili w zadumie.) Jaki inny cytat mógł bym wybrać jeśli nie upamiętniający tego bohatera? " - Ron, łap... i UCIEKAJ! - krzyknął [Harry], rzucając mu jedną z różdżek, po czym schylił się, by wyciągnąć Gryfka spod żyrandola. Podtrzymując jęczącego goblina, który wciąż ściskał miecz w ręku, schwycił rękę Zgredka i obrócił się w miejscu, by deportować się z nimi. Zanim pochłonęła go gęsta ciemność, ujrzał po raz ostatni salon Malfoyów: blade, zastygłe w miejscu postacie Narcyzy i Dracona, smugę czerwieni, w którą zamieniły się włosy Rona, rozmazany błysk srebra, gdy Belltriks cisnęła nożem w miejsce, w którym znikał... Dom Billa i Fleur... Muszelka... Dom Billa i Fleur... Pogrążył się w bezimiennej ciemności, mógł tylko powtarzać cel teleportacji i mieć nadzieję, że to wystarczy, by tam wylądował. Ból rozsadzał mu czaszkę, goblin ciążył, klinga miecza obijała mu się o plecy, ręka Zgredka drgnęła w jego dłoni. Przemknęło mu przez głowę, że skrzat próbuje przejąć dowodzenie, by doprowadzić ich do celu, i ściskając mu dłoń, dał znać, że wszystko w porządku... A potem nagle uderzyli stopami w twardy grunt i poczuli słony zapach. Harry upadł na kolana, puścił rękę Zgredka i ostrożnie złożył Gryfka na ziemi. - Coś ci się stało? - zapytał, kiedy goblin się poruszył, ale ten tylko jęknął. Harry rozejrzał się, usiłując coś zobaczyć w otaczającej ich ciemności. Wydawało mu się, że pod rozległym rozgwieżdżonym niebem dostrzega w pobliżu zarysy jakiegoś domku i przez chwilę pomyślał, że coś się przed nim poruszyło. - Zgredku, czy to jest Muszelka? - szepnął, ściskając dwie różdżki, które wyrwał Malfoyowi, gotów walczyć, jeśli zajdzie potrzeba. - Jesteśmy we właściwym miejscu? Zgredku! Obejrzał się. Mały skrzat stał tuż obok niego. - ZGREDKU! Skrzat zachwiał się lekko, gwiazdy odbiły się w jego olbrzymich, jasnych oczach. Obaj spojrzeli w dół, na srebrną rękojeść noża wystającą z piersi skrzata. - Zgredku... nie... POMOCY! - ryknął Harry w stronę domku, do ludzi, którzy tam sie poruszali. - POMOCY! Nie dbał już o to, czy są to czarodzieje czy mugole, przyjaciele czy wrogowie, widział tylko ciemną plamę rozrastającą się na piersiach Zgredka, widział drobne ramiona, które skrzat wyciągnął ku niemu błagalnym gestem. Złapał go i położył na chłodnej trawie. - Zgredku, nie, nie umieraj, nie umieraj... Oczy skrzata odszukały go, usta zadrżały, gdy z trudem wypowiedział słowa: - Harry... Potter... A potem drgnął lekko i znieruchomiał, a jego oczy były już tylko wielkimi, szklistymi kulami pocętkowanymi odbiciem gwiazd, które przestał widzieć. " Dla Zgredka! :zgredek: Zawsze mnie ten fragment wzrusza. Zwłaszcza te opisy i późniejszy fragment jak Harry grzebie jego zwłoki. Bez czarów i z trudem o własnych siłach. Zawsze mi się przy tym chce płakać. Drugim cytatem jaki przytoczę będzie przejęcie Czarnej Różdżki przez Czarnego Pana. Jakże symboliczne... Nie koniecznie smutne, ale w tym opisie czytelnik na pewno odczuwa tę rozpaczliwą gorycz... " I wreszcie stanął przed białym, marmurowym grobowcem, odbijającym się w czarnej wodzie - przed tą niepotrzebną plamą na tak mu znajomym krajobrazie. Wezbrała w nim euforia, nad którą jednak panował, uderzyło mu do głowy poczucie celowości dzieła zniszczenia. Uniósł starą cisową różdżkę. Jakie to symboliczne, jak wspaniale przez niego obmyślone, że właśnie to będzie jej ostatnim wielkim aktem... Grobowiec rozpękł się na dwoje. Owinięta całunem postać była długa i chuda, jak za życia. Ponownie uniósł różdżkę. Całun opadł. Twarz zmarłego była blada, przezroczysta, zapadnięta, ale zachowana doskonale. Poczuł szydercze rozbawienie: zostawili mu okulary na haczykowatym nosie. Ręce Dumbledore'a złożone były na piersiach, ściskał nimi pochowaną razem z nim różdżkę. Czyżby ten stary głupiec wyobrażał sobie, że marmur lub śmierć ochronią różdżkę? Czy sądził, że Czarny Pan nie zdobędzie się na pogwałcenie grobu? Pająkowata ręka opadła i wyciągnęła różdżkę z uścisku rąk Dumbledore'a. Kiedy ją uchwycił, z końca wytrysnął snop iskier, opadający na ciało jej poprzedniego właściciela. Teraz gotowa już była służyć nowemu panu. " Sądzę, że te fragmenty z Insygniów Śmierci, które żywcem i śmiercią wyjąłem z końców rozdziałów, kolejno Dwór Malfoya i Wytwórca różdżek, są stosowne do ożywienia tego "umarłego" tematu. Pozdro, Puchon KHZP /\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\ Dawno mnie tu nie było. Trochę śmiesznie. /\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\ Ja i HPnet: od 14.06.2013 10:41 - na zawsze! Olśniewający swym uśmiechem KHZP Dziękuję! Moje arcydzieła: FF: 1. Na plaży. 2. Cukierki. 3. Wróżba z przeszłości Artystycznie: 1. Borsuk - wyszywanka. ************************************************************* NAJMROCZNIEJSZY OBSZAR MOJEGO PODPISU <p align="justify"> </p> ************************************************************* |
|
Podziel się z innymi: |
Przejdź do forum: |