Logowanie
Facebook
Shoutbox
Współpraca
Najaktywniejsi
1) Alette
2) fuerte
3) Katherine_Pierce
4) Sam Quest
5) Shanti Black
6) A.
7) monciakund
8) ania919
9) ulka_black_potter
10) Klaudia Lind
Losowe zdjęcie
Zobacz temat
Harry Potter
|
|
Ana_Black |
Dodany dnia 13.01.2014 09:44
|
Ostrzeżenia: 1 Pochwały: 8 Postów: 4391 Dom: Gryffindor Punkty: 24016 Ranga: Niezwyciężony mag Data rejestracji: 06.02.10 |
No i tutaj właśnie przejawia się to, że cały rzekomo mądry Zakon się pomylił, jeśli chodzi o trzymanie Harry'ego z boku. Oczywiście chęć wprowadzenia go do końca przez Syriusza może była ciut przesadzona, ale moim zdaniem lepsza. Nie rozumiem, jak oni mogli wymagać od Harry'ego, by się nie wtrącał, skoro cała akcja dotyczyła właśnie jego. No właśnie, powinni po prostu powiedzieć mu o przepowiedni, nic więcej. Zwłaszcza, że Dumbledore w pierwszej klasie powiedział Harry'emu, że dowie się dlaczego Voldemort chciał zabić właśnie jego, gdy będzie starszy. W ZF był starszy, a odpowiedzią była właśnie ta przepowiednia. Mogliby więc zrobić tak, żeby najpierw mu o niej powiedzieć, a potem, gdy już Dumbledore odkryje tajemnicę Voldemorta (albo będzie blisko, bo jak wiemy to Harry wyciągnął na prośbę Albusa wspomnienie na temat horkruksów od Slughorna), powiedzieć jak brzmi przepowiednia. Syriusz miał swoje wady, ale tutaj akurat się nie zgadzam. Nie chcę się rozpisywać, bo to nie ten temat, ale Syriusz dobrze zrobił dając młodemu lusterko tak a nie inaczej. Gdyby lusterko dostało się w czyjeś ręce Syriusz mógłby mieć kłopoty, więc takiej np. Moly by się to nie spodobało (poleciałaby do Albusa ze skargą i tak by się to skończyło). Dla mnie wyjaśnienie pozostawione w liściku było wystarczające i gdyby Harry chociaż zajrzał do tego pakunku i wtedy zdecydował czy chce tego używać (co za debil, że tego nie zrobił nooo), to nic by się nie stało. Że do Ministerstwa poleciał to jasne, a zachowanie jego wobec Stworka nie będę tłumaczyć, bo nie ten temat ;p Chciałam tylko odnieść się do lusterka w kontekście Harry'ego. Tak, ale chodziło mi o to, że powinien dać mu lusterko, gdy będą sam na sam, choćby mieli pójść do pokoju Syriusza (no bo chyba nie wstydził się tych plakatów z mugolkami). Molly przecież chyba nie łaziła ciągle za Syriuszem i nie patrzyła mu na ręce. Chociaż znając ją wcale by mnie to nie zdziwiło. Oczywiście Harry powinien otworzyć od razu lusterko, ale ryzyko na Syriusza ściągnąłby tylko wtedy, gdyby rozmawiał z nim wtedy, gdy ktoś mógłby ich podsłuchać albo robiłby to zbyt głośno albo zostawiłby go gdzie popadnie (no to by mnie wcale nie zdziwiło, bo już kiedyś tak zrobił z peleryną-niewidką i ona przez to wpadła w ręce Snape'a) albo byłby na tyle głupi, żeby łazić po szkole, wymachiwać lusterkiem i wrzeszczeć "Hej, mam tu lusterko dwukierunkowe przez które kontaktuję się z Syriuszem Blackiem." Idiotą przecież nie jest. Może trochę odbiegnę od tematu, ale tak mi się nasunęło jedno spostrzeżenie. Lupin nakrzyczał na Harry'ego, że nie oddając od razu mapy Huncwotów wystawia się (rzekomemu) zbiegłemu mordercy.... a potem sam zostawia otwartą mapę w swoim otwartym gabinecie... i Snape ją odczytał, a mógłby zrobić to każdy kto by wszedł do gabinetu Lupina. Oczywiście rozumiem, że właśnie odkrył, że jego dawny przyjaciel jest niewinny, no ale jak dla mnie to zalatuje lekką hipokryzją. No ale to nie temat o Lupinie, więc nie będę się rozpisywać. Loki: Dość tego! Wszyscy stoicie niżej ode mnie! Patrzysz na boga, szkaradny stworze! I nie godzę się, aby pomiatał mną... Hulk: Wielki mi bóg. Hulk ziewać ~ Łapa Uwielbiam też jak dostajesz szału i zamieniasz się w tę wielką zieloną bestię.. Zdradzę ci moją tajemnicę. Zawsze jestem zły. Nieźle. Chcą mnie zamknąć w metalowym pudle i zanurzyć w wodzie. Nie. Jest gorzej niż myślałem. No bo czym jesteśmy? Zespołem? Nie, nie, nie. Mieszanką wybuchową niosącą chaos. *** Nie bądź jeleń, nie fikaj. Matka wie że ukradłeś jej szaty? - Jarvis, znasz przypowieść o Jonaszu? - Traktowałbym ją raczej jako metaforę. - Thor walczy na 6. - Nie zaprosił mnie? Co, stawaliście na siusiu? Niech wyskakuje z ciuchów. Przenoszę imprezę do was. Weź mnie nie strasz. Co to było, robił mi usta usta? Phil? Ale on ma na imię Agent! J.A.R.V.I.S: Dostępne 400% mocy. Iron-Man: Dzięki. Nie gniewam się, pączuszku. Masz niezły prosty. Ta wiedźma miesza ci w głowie. Jesteś od niej silniejszy, mądrzejszy. Jesteś Banner. On jest szefem. Ja tylko za wszystko płacę, wszystko buduję i dbam żebyśmy byli cool. Stark! Potrzebny jest plan ataku! Mam plan: atakować! *** - Ja bym sobie odpuściła, to faceci nie z tego świata, bogowe czy coś. - Bóg jest tylko jeden! I głowę dam, że tak się nie ubiera. - No jasne. Złoty chłopiec w złotej zbroi. Co zostanie jak ją zdejmiesz? - Geniusz, miliarder, playboy, filantrop. A co? (...) A kto jest [prawdziwym bohaterem]? Ty? Jesteś wynikiem eksperymentów na ludziach. Tyle w tobie bohatera, ile zmieściło się do probówki. *** Zabijesz mnie? Ustaw się w kolejce. Kto znajdzie ten młot i okaże się go godny posiądzie moc Thora. Thor: Loki może i jest nieobliczalny, ale jest Asgardczykiem i moim bratem. Natasha: Zabił 80 ludzi w ciągu dwóch dni. Thor: Był adoptowany. - Nie będę z tobą walczył bracie. - Nie jesteśmy braćmi. Piekło rozbrzmiewa jękami jego ofiar. - O, kontratakują. - No wiesz, młodzi są. - Do stu piorunów, szanuj mowę ojczystą - Długo mi tego nie wybaczą. To bardzo, bardzo ciekawa teoria, ale ja mam prostszą. Nie jesteście godni. - A jakby wsadzić młot do windy? Uniesie ją. - Winda nie jest godna. Zobaczyłem coś we śnie. Muszę to wyjaśnić. Tutaj się nie da. - Jak tam kosmos? - Kosmos ma się dobrze. - I myślisz, że możesz mi zaufać? - Nie ufam ci. Matka ci ufała. W przeszłości. Nawet mimo naszych ciągłych sporów. Zawsze miała nadzieję, że gdzieś w tobie nadal jest iskierka mojego brata. Ta nadzieja już nie istnieje i już cię nie chroni. Mojego życia... Tato, nie nadaję się na króla. Będę bronić Asgardu i innych światów do ostatniego tchu... ale nie mogę tego robić z tronu. Mimo swego szaleństwa Loki rozumiał władzę w taki sposób, jakiego ja nigdy nie osiągnę. *** O nie, będę żył wiecznie i będę cały z plastiku. Kto okaże się godzien moc młota posiądzie. Bez jaj, stary, to sztuczka. Rekalibracja kognitywna... Zdzieliłam cię w czaszkę Mam go spowolnić? Czy wyślesz mu więcej sparingpartnerów? Lepiej wydaj rozkaz, bo zaczynam mu kibicować. Have you ever had someone take your brain and play? Pull you out and stuff something else in? Do you know what it's like to be unmade? Przerabiałem hipnozę. Nie lubię. *** Stoimy w obliczu globalnej katastrofy. Hej malutki. Słonko już zachodzi. Cicho blaszak, ja nie mam rakiety w tyłku. - Steve nie lubi takiego słownictwa. - A kopnąć cię w tą... Nie jest taki zły, tylko trochę nerwus. Drugiego takiego nie ma na całym świecie. Wszyscy lubią wygrywać, a ten mój facet robi co może by walki uniknąć, bo wie że walkę wygra. - Co ci się śniło? - Że jestem Avengersem, że jestem kimś więcej niż tylko posłuszną maszynką do zabijania. Kocha to się dzieci, ja mam u niego dług. *** *** *** *** Wstąp do T.A.R.C.Z.Y, poznaj dalekie kraje, niezwykłych ludzi... i zabij ich. Ja się nie pocę. Ja błyszczę. Thor mógłby choć raz przysłać boga sprzątania po sobie. Na pewno ma jakąś magiczną miotłę. Zawsze nosisz whisky? Ten dom miał wytrzymać siłę Hulka. - Jak nas znaleźli? - Zaprosiłem ich. Nie poddam się. Odzyskam Skye i T.A.R.C.Z.Ę, ale jeep od Eddiego to za mało. Nasza kiepska opcja. Grant Ward. *** Bez ciebie nie ma T.A.R.C.Z.Y. - Służysz Coulsonowi czy T.A.R.C.Z.Y? - To to samo. Kogo jak kogo, ale Coulsona nie zlikwidujesz. Dyrektor T.A.R.C.Z.Y zawsze ma tajemnice. *** Nie wierzę w strach. Wierzę w zaufanie. *** I was able to hack S.H.I.E.L.D. from my van. You're gonna show me something new. Nie byłam w waszym durnym "S.H.I.E.L.D. Hogwarcie". *** Nie jestem dobrym człowiekiem, Skye. . Long time to see. Jestem Agent Grant Ward. *** *** *** Jeśli to jeszcze aktualne, to poproszę tego drinka. - Żołnierzyk. Postać nie z tej epoki. Ale za to z tej planety. Nigdy nie chciałem tronu. Chciałem być równym tobie. - A ty co? Błyskawic się boisz? - Nie darzę miłością tego, co zwiastują. - Chcesz zabrać mi ukochaną planetę w odwecie za rzekomą zniewagę? Nie. Sprawuję nad nią opiekę. - No rzeczywiście, wspaniale się nią opiekujesz. Ludzie wyżynają się milionami, a ty palcem nie kiwniesz. Zaprowadzę tu porządek. Kto mnie powstrzyma? - Jesteś potworem. - O nie. Potwór jest wśród was. - A, Banner. To twój plan. Że urodziłem się by zostać królem. No dobrze. To może wolisz kogoś ze swoich nowych przyjaciół? Wydaje się, że jesteś do nich podobny. No i to jest o wiele lepsze! Mój strój jest taki sobie. Ale ile niesie ze sobą cnót! Jakiż to wielki zaszczyt! Czuję, że aż szaleję od sprawiedliwości. Chcesz usłyszeć mowę o prawdzie, honorze i patriotyźmie? Boże chroń Amer... Zaufaj mojemu gniewowi. Nie zrobiłem tego dla niego. Uuuu. A była już na wyciągnięcie ręki. Dzięki Tesseractowi mogliście mieć władzę, nieograniczoną moc. A wy co? Ciepło i światło dla wszystkich ludzi? Dopiero przekonacie się, co znaczy prawdziwa władza. Przynoszę wam dobrą nowinę. Czeka was wyzwolenie. *** *** Nie miałem prawa cię winić. Wiem, że chciałeś mi pomóc, chronić mnie. Od tego są przyjaciele. Możemy żyć z godnością - nie możemy z nią umrzeć. Człowiek jest najgorszym źródłem prawdy o sobie. Wszystko się zmienia. To nie znaczy, że na lepsze. Trzeba sprawić, by było lepiej. Nie można tylko gadać i mieć nadzieję, że samo się poprawi. |
|
|
losiek13 |
Dodany dnia 13.01.2014 12:02
|
Ostrzeżenia: 2 Pochwały: 33 Postów: 2830 Dom: Ravenclaw Punkty: 34144 Ranga: Pan Śmierci Data rejestracji: 19.06.08 |
No sorry... bez Harry'ego nawet by nie wiedzieli, że Voldemort wrócił. LoL, a jaka w tym zasługa Harry'ego? To że widział Śmierciożerców, to że uciekł Voldemortowi, bo pomogli mu w tym jego rodzice, Berta i Frank? Zapominasz, że Snape działał na polecenie Dumbledore'a. Dyro już od dawna wiedział, że Voldi rośnie w siłę, a gdy Snape'a zapalił Mroczny Znak, to był już to niezbity dowód na jego powrót. Bez Pottera też by się dowiedzieli, więc naprawdę nie wiem gdzie tu jego zasługa. Jak dla mnie to tak ogólnie patrząc, marny z niego bohater. Przecież on sam niczego by nie osiągnął. Od początku za rękę prowadził go Dumbledore, później wszyscy nad nim czuwali, oddawali za niego życie, pomagali mu rozwiązywać zagadki itd. Sam słynny Harry Potter niewiele zdziałałby bez pomocy innych, dlatego wydaje mi się tak bardzo słabą postacią w obecnej chwili. Always |
|
|
Ana_Black |
Dodany dnia 13.01.2014 12:59
|
Ostrzeżenia: 1 Pochwały: 8 Postów: 4391 Dom: Gryffindor Punkty: 24016 Ranga: Niezwyciężony mag Data rejestracji: 06.02.10 |
LoL, a jaka w tym zasługa Harry'ego? To że widział Śmierciożerców, to że uciekł Voldemortowi, bo pomogli mu w tym jego rodzice, Berta i Frank? Zapominasz, że Snape działał na polecenie Dumbledore'a. Dyro już od dawna wiedział, że Voldi rośnie w siłę, a gdy Snape'a zapalił Mroczny Znak, to był już to niezbity dowód na jego powrót. Bez Pottera też by się dowiedzieli, więc naprawdę nie wiem gdzie tu jego zasługa. Tak, może Dumbledore wiedział, że Voldemort powróci już tej nocy, w której on stracił moc, ale gdyby Harry po powrocie z cmentarza nie powiedziałby co się stało to niby skąd Dumbledore miałby wiedzieć, że Voldemort właśnie się odrodził? Snape przecież nie podszedł do niego w trakcie trzeciego zadania i nie pokazał mu przy wszystkich, że jego Mroczny Znak zrobił się jeszcze wyraźniejszy. Wtedy naraziłby się na to, że Voldemort dowiedziałby się o jego zdradzie, bo tam przecież był Barty Junior w przebraniu Moody'ego. Swoją drogą to ciekawe, że Dumbledore taki mądry, a przez cały rok nie skapnął się, że Moody to oszust, chociaż powinna go zastanowić reakcja sufitu Wielkiej Sali, gdy "Moody" wszedł. Jaka jest zasługa Harry'ego w walce z Voldemortem na cmentarzu? To że się mu nie poddał, tylko walczył z podniesioną głową, a mógł przecież dać się zabić. Rodzice, Berta, Frank i Cedric go nie uratowali, tylko zatrzymali Voldemorta, żeby on mógł chwycić za puchar-świstoklik i uciec z ciałem Cedrica. Poza tym zjawy nie pojawiły się od razu, tylko dopiero wtedy, gdy w wyniku połączenia się bliźniaczych różdżek Harry'egio i Voldemorta powstało Priori Incantantem. A i tu Harry musiał się wysilić, żeby to różdżka Voldemorta pokazała swoje poprzednie zaklęcie. Wcześniej oparł się Imperiusowi. Co prawda nauczył go tego Barty w przebraniu Moody'ego, ale i tak nie jest to łatwe i jako pierwszy i chyba jedyny, nauczył się sprzeciwiać rozkazom pod Imperiusem aż w końcu uwolnić się z pod jego działania. Nawet gdy Voldemort rzucił w niego Cruciatusem, nie poddał mu się i nie zaczął błagać o litość. Jak dla mnie to tak ogólnie patrząc, marny z niego bohater. Przecież on sam niczego by nie osiągnął. Od początku za rękę prowadził go Dumbledore, później wszyscy nad nim czuwali, oddawali za niego życie, pomagali mu rozwiązywać zagadki itd. Sam słynny Harry Potter niewiele zdziałałby bez pomocy innych, dlatego wydaje mi się tak bardzo słabą postacią w obecnej chwili. Tak, rodzice oddali za niego życie, tak samo ojciec chrzestny, ale na tym właśnie polega miłość. Ty byś nie oddał życia za swojego jedynego syna? No i to właśnie dzięki poświęceniu się Lily, Harry przeżył i dzięki temu mógł dopełnić przepowiedni. Harry'emu pomagali przyjaciele, ale właśnie przecież od tego są przyjaciele. On chciał iść sam szukać horkruksów, ale Ron i Hermiona sami zdecydowali, że idą z nim. Dumbledore nie prowadził go za rękę, jedynie mu pomagał. Harry, Ron i Hermiona sami odkryli czego strzeże Puszek, Dumbledore im tego nie powiedział, bo oni nawet nie powinni tego wiedzieć. To Harry odkrył, że to Jęcząca Marta jest pierwszą ofiarą Bazyliszka, to on odkrył gdzie jest Komnata Tajemnic. Komnatę, którą od wieków nikt nie potrafił odkryć. Nie wiem jakim cudem nikt nie wpadł na to, że może ją otworzyć tylko mowa węży, dlaczego nikt wcześniej nie porozmawiał z Martą i nie zapytał jej jak zginęła. Tylu dorosłych, a dopiero dwunastoletnia dziewczynka odkryła, że potwór to bazyliszek. W trzeciej klasie Harry wyczarował cielesnego patronusa i to nie byle jakiego, tylko dużego jelenia. A jak dobrze wiemy potrzeba dużej mocy, żeby wyczarować patronusa. A więc teoretycznie trzynastolatkowi nie powinno się to udać. Ok, to Dumbledore pokazał mu przeszłość Voldemorta, to on kazał mu wydobyć wspomnienie od Slughorna, to on podpowiedział mu co może być horkruksem, ale to by było na tyle. Bez Harry'ego Dumbledore umarłby już w jaskini. Oczywiście on najpierw uratował go przed inferiusami, ale to Harry deportował ich do Hogsmeade. Dumbledore tak właściwie zostawił go z niczym. Nie powiedział mu jak zniszczyć horkruksy. Dopiero Hermiona odkryła, że to Miecz Gryffindora może je niszczyć. Do czasu wizyty w domu Lovegooda Harry, Ron i Hermiona nie wiedzieli, że przedmiotem Ravenclaw, który Voldemort zamienił w horkruksa jest diadem. Oczywiście miejsce ukrycia miecza wskazała Harry'emu łania Snape'a, ale przecież Dumbledore nie mógł tak po prostu dać chłopakowi miecza albo ukryć go tam,gdzie każdy mógłby go znaleźć i zabrać. Gdy odkryto, że włamali się do skarbca Lestrange'ów to Harry wpadł na to, żeby uciec na smoku. I to on wybrał moment, w którym mają z niego zeskoczyć. To on dzięki swoim wizjom odkrył, że diadem jest w Hogwarcie, że Voldemor wie, że szukają horkurksów, że dowie się że pierścień i medalion zniknęły, że już wie, że mają czarkę, że postanowił mieć Nagini cały czas przy sobie. Wcześniej dzięki wizjom dowiedział się, że Voldemort zabił Gregorowicza, że dowiedział się, że Grindelwald wykradł mu Czarną Różdżkę, aż w końcu Harry zobaczył jak Voldemort wykrada Czarną różdżkę z grobu Dumbledore'a. Wizje, na które Hermiona tak psioczyła, bardzo im pomogły, a wszystko przez nieostrożność Voldemorta. Gdy Harry dowiedział się, że jest horkurksem bez wahania chciał oddać życie za przyjaciół, za tych wszystkich, którzy walczyli po stronie Hogwartu. Nie poleciał do Rona i Hermiony, nie powiedział im o tym, bo wiedział, że by go powstrzymywali. Powiedział jedynie Neville'owi, że trzeba zabić Nagini. Kokoś kto jest gotów, żeby poświęcić życie nie można nazwać marnym boahterem. No i wreszcie. To Harry zabił Voldemorta. Co prawda głównie dzięki temu, że to on był panem Czarnej Różdżki, o czym Voldemort nie wiedział dopóki mu nie powiedział, ale jednak Harry zwyciężył. Nasunęła mi się taka myśl co do Medalionu Slytherina... Wiemy, że znaleźli go podczas sprzątania Grimmauld Place... Skoro nikt nie mógł go otworzyć i miał na sobie symbol Slytherina, to dlaczego go wyrzucili? Dlaczego nikt z niby mądrych dorosłych nie wpadł na to, żeby dać go Dumbledore'owi, aby go zbadał? Gdy odkrył, że to horkruks nie musiałby lecieć z Harrym do jaskini. Loki: Dość tego! Wszyscy stoicie niżej ode mnie! Patrzysz na boga, szkaradny stworze! I nie godzę się, aby pomiatał mną... Hulk: Wielki mi bóg. Hulk ziewać ~ Łapa Uwielbiam też jak dostajesz szału i zamieniasz się w tę wielką zieloną bestię.. Zdradzę ci moją tajemnicę. Zawsze jestem zły. Nieźle. Chcą mnie zamknąć w metalowym pudle i zanurzyć w wodzie. Nie. Jest gorzej niż myślałem. No bo czym jesteśmy? Zespołem? Nie, nie, nie. Mieszanką wybuchową niosącą chaos. *** Nie bądź jeleń, nie fikaj. Matka wie że ukradłeś jej szaty? - Jarvis, znasz przypowieść o Jonaszu? - Traktowałbym ją raczej jako metaforę. - Thor walczy na 6. - Nie zaprosił mnie? Co, stawaliście na siusiu? Niech wyskakuje z ciuchów. Przenoszę imprezę do was. Weź mnie nie strasz. Co to było, robił mi usta usta? Phil? Ale on ma na imię Agent! J.A.R.V.I.S: Dostępne 400% mocy. Iron-Man: Dzięki. Nie gniewam się, pączuszku. Masz niezły prosty. Ta wiedźma miesza ci w głowie. Jesteś od niej silniejszy, mądrzejszy. Jesteś Banner. On jest szefem. Ja tylko za wszystko płacę, wszystko buduję i dbam żebyśmy byli cool. Stark! Potrzebny jest plan ataku! Mam plan: atakować! *** - Ja bym sobie odpuściła, to faceci nie z tego świata, bogowe czy coś. - Bóg jest tylko jeden! I głowę dam, że tak się nie ubiera. - No jasne. Złoty chłopiec w złotej zbroi. Co zostanie jak ją zdejmiesz? - Geniusz, miliarder, playboy, filantrop. A co? (...) A kto jest [prawdziwym bohaterem]? Ty? Jesteś wynikiem eksperymentów na ludziach. Tyle w tobie bohatera, ile zmieściło się do probówki. *** Zabijesz mnie? Ustaw się w kolejce. Kto znajdzie ten młot i okaże się go godny posiądzie moc Thora. Thor: Loki może i jest nieobliczalny, ale jest Asgardczykiem i moim bratem. Natasha: Zabił 80 ludzi w ciągu dwóch dni. Thor: Był adoptowany. - Nie będę z tobą walczył bracie. - Nie jesteśmy braćmi. Piekło rozbrzmiewa jękami jego ofiar. - O, kontratakują. - No wiesz, młodzi są. - Do stu piorunów, szanuj mowę ojczystą - Długo mi tego nie wybaczą. To bardzo, bardzo ciekawa teoria, ale ja mam prostszą. Nie jesteście godni. - A jakby wsadzić młot do windy? Uniesie ją. - Winda nie jest godna. Zobaczyłem coś we śnie. Muszę to wyjaśnić. Tutaj się nie da. - Jak tam kosmos? - Kosmos ma się dobrze. - I myślisz, że możesz mi zaufać? - Nie ufam ci. Matka ci ufała. W przeszłości. Nawet mimo naszych ciągłych sporów. Zawsze miała nadzieję, że gdzieś w tobie nadal jest iskierka mojego brata. Ta nadzieja już nie istnieje i już cię nie chroni. Mojego życia... Tato, nie nadaję się na króla. Będę bronić Asgardu i innych światów do ostatniego tchu... ale nie mogę tego robić z tronu. Mimo swego szaleństwa Loki rozumiał władzę w taki sposób, jakiego ja nigdy nie osiągnę. *** O nie, będę żył wiecznie i będę cały z plastiku. Kto okaże się godzien moc młota posiądzie. Bez jaj, stary, to sztuczka. Rekalibracja kognitywna... Zdzieliłam cię w czaszkę Mam go spowolnić? Czy wyślesz mu więcej sparingpartnerów? Lepiej wydaj rozkaz, bo zaczynam mu kibicować. Have you ever had someone take your brain and play? Pull you out and stuff something else in? Do you know what it's like to be unmade? Przerabiałem hipnozę. Nie lubię. *** Stoimy w obliczu globalnej katastrofy. Hej malutki. Słonko już zachodzi. Cicho blaszak, ja nie mam rakiety w tyłku. - Steve nie lubi takiego słownictwa. - A kopnąć cię w tą... Nie jest taki zły, tylko trochę nerwus. Drugiego takiego nie ma na całym świecie. Wszyscy lubią wygrywać, a ten mój facet robi co może by walki uniknąć, bo wie że walkę wygra. - Co ci się śniło? - Że jestem Avengersem, że jestem kimś więcej niż tylko posłuszną maszynką do zabijania. Kocha to się dzieci, ja mam u niego dług. *** *** *** *** Wstąp do T.A.R.C.Z.Y, poznaj dalekie kraje, niezwykłych ludzi... i zabij ich. Ja się nie pocę. Ja błyszczę. Thor mógłby choć raz przysłać boga sprzątania po sobie. Na pewno ma jakąś magiczną miotłę. Zawsze nosisz whisky? Ten dom miał wytrzymać siłę Hulka. - Jak nas znaleźli? - Zaprosiłem ich. Nie poddam się. Odzyskam Skye i T.A.R.C.Z.Ę, ale jeep od Eddiego to za mało. Nasza kiepska opcja. Grant Ward. *** Bez ciebie nie ma T.A.R.C.Z.Y. - Służysz Coulsonowi czy T.A.R.C.Z.Y? - To to samo. Kogo jak kogo, ale Coulsona nie zlikwidujesz. Dyrektor T.A.R.C.Z.Y zawsze ma tajemnice. *** Nie wierzę w strach. Wierzę w zaufanie. *** I was able to hack S.H.I.E.L.D. from my van. You're gonna show me something new. Nie byłam w waszym durnym "S.H.I.E.L.D. Hogwarcie". *** Nie jestem dobrym człowiekiem, Skye. . Long time to see. Jestem Agent Grant Ward. *** *** *** Jeśli to jeszcze aktualne, to poproszę tego drinka. - Żołnierzyk. Postać nie z tej epoki. Ale za to z tej planety. Nigdy nie chciałem tronu. Chciałem być równym tobie. - A ty co? Błyskawic się boisz? - Nie darzę miłością tego, co zwiastują. - Chcesz zabrać mi ukochaną planetę w odwecie za rzekomą zniewagę? Nie. Sprawuję nad nią opiekę. - No rzeczywiście, wspaniale się nią opiekujesz. Ludzie wyżynają się milionami, a ty palcem nie kiwniesz. Zaprowadzę tu porządek. Kto mnie powstrzyma? - Jesteś potworem. - O nie. Potwór jest wśród was. - A, Banner. To twój plan. Że urodziłem się by zostać królem. No dobrze. To może wolisz kogoś ze swoich nowych przyjaciół? Wydaje się, że jesteś do nich podobny. No i to jest o wiele lepsze! Mój strój jest taki sobie. Ale ile niesie ze sobą cnót! Jakiż to wielki zaszczyt! Czuję, że aż szaleję od sprawiedliwości. Chcesz usłyszeć mowę o prawdzie, honorze i patriotyźmie? Boże chroń Amer... Zaufaj mojemu gniewowi. Nie zrobiłem tego dla niego. Uuuu. A była już na wyciągnięcie ręki. Dzięki Tesseractowi mogliście mieć władzę, nieograniczoną moc. A wy co? Ciepło i światło dla wszystkich ludzi? Dopiero przekonacie się, co znaczy prawdziwa władza. Przynoszę wam dobrą nowinę. Czeka was wyzwolenie. *** *** Nie miałem prawa cię winić. Wiem, że chciałeś mi pomóc, chronić mnie. Od tego są przyjaciele. Możemy żyć z godnością - nie możemy z nią umrzeć. Człowiek jest najgorszym źródłem prawdy o sobie. Wszystko się zmienia. To nie znaczy, że na lepsze. Trzeba sprawić, by było lepiej. Nie można tylko gadać i mieć nadzieję, że samo się poprawi. |
|
|
losiek13 |
Dodany dnia 13.01.2014 14:03
|
Ostrzeżenia: 2 Pochwały: 33 Postów: 2830 Dom: Ravenclaw Punkty: 34144 Ranga: Pan Śmierci Data rejestracji: 19.06.08 |
Tak, może Dumbledore wiedział, że Voldemort powróci już tej nocy, w której on stracił moc, ale gdyby Harry po powrocie z cmentarza nie powiedziałby co się stało to niby skąd Dumbledore miałby wiedzieć, że Voldemort właśnie się odrodził? Snape przecież nie podszedł do niego w trakcie trzeciego zadania i nie pokazał mu przy wszystkich, że jego Mroczny Znak zrobił się jeszcze wyraźniejszy. Wtedy naraziłby się na to, że Voldemort dowiedziałby się o jego zdradzie, bo tam przecież był Barty Junior w przebraniu Moody'ego. Przecież nawet, zakładając teoretycznie, że Potter nie wrócił z cmentarza, to Snape i tak by wiedział o odrodzeniu Voldemorta. Wiadomo, że nie jest takim debilem, żeby pokazać Znak wszystkim. Zresztą w takiej sytuacji, gdy się tego już spodziewali, zakładam, że wystarczyło by im jedno spojrzenie na siebie, żeby zrozumieć sytuację. Swoją drogą to ciekawe, że Dumbledore taki mądry, a przez cały rok nie skapnął się, że Moody to oszust, chociaż powinna go zastanowić reakcja sufitu Wielkiej Sali, gdy "Moody" wszedł. Swoją droga, to nie mieszajmy faktów z książki z filami, ok? Skupmy się na książkach, a jak wiemy, Wielka Sala "nie zareagowała" na jego przyjście. Trzymając się nawet filmu, co za związek z jego pojawieniem miałoby nawalenie zaklęcia od pogody? Hogwart daje im znaki - LoL!Aha, jak wiemy Dumbledore popełniał błędy, więc dlaczego miałby nie dać się oszukać Crouchowi? Jaka jest zasługa Harry'ego w walce z Voldemortem na cmentarzu? To że się mu nie poddał, tylko walczył z podniesioną głową, a mógł przecież dać się zabić. Rodzice, Berta, Frank i Cedric go nie uratowali, tylko zatrzymali Voldemorta, żeby on mógł chwycić za puchar-świstoklik i uciec z ciałem Cedrica. Poza tym zjawy nie pojawiły się od razu, tylko dopiero wtedy, gdy w wyniku połączenia się bliźniaczych różdżek Harry'egio i Voldemorta powstało Priori Incantantem. A i tu Harry musiał się wysilić, żeby to różdżka Voldemorta pokazała swoje poprzednie zaklęcie. Wcześniej oparł się Imperiusowi. Co prawda nauczył go tego Barty w przebraniu Moody'ego, ale i tak nie jest to łatwe i jako pierwszy i chyba jedyny, nauczył się sprzeciwiać rozkazom pod Imperiusem aż w końcu uwolnić się z pod jego działania. Nawet gdy Voldemort rzucił w niego Cruciatusem, nie poddał mu się i nie zaczął błagać o litość. Błagam Cię, on był w stanie Voldemorta co najwyżej rozbroić, przecież to śmieszne. Chcesz powiedzieć, że przed połączeniem dokonał czegoś wielkiego? Ah, faktycznie, potrafił oprzeć się zaklęciu Imperiusa, ale jak sama powiedziałaś da się to wyćwiczyć. Wywołanie zaklęć udało mu się tylko przez to, że Voldemort był bardziej zszokowany tym co się stało, niż Potter. Voldi nie wiedział o wspólnych rdzeniach... Gdyby Voldemort poczęstował go Cruciatusem jak należy, to nie dałby rady, ale on wolał pobawić się z Potterem. To głównie zbytnia pewność siebie Voldemorta ocaliła wtedy Pottera od śmierci. No i to właśnie dzięki poświęceniu się Lily, Harry przeżył i dzięki temu mógł dopełnić przepowiedni. No i właśnie, w nim nie było nic wyjątkowego. On chciał iść sam szukać horkruksów, ale Ron i Hermiona sami zdecydowali, że idą z nim. I bez ich pomocy by sobie nie poradził. Nie chciał też im powiedzieć o przepowiedni, dopóki Dumbledore mu tego nie podsunął.To Harry odkrył, że to Jęcząca Marta jest pierwszą ofiarą Bazyliszka, to on odkrył gdzie jest Komnata Tajemnic. Komnatę, którą od wieków nikt nie potrafił odkryć. Nie wiem jakim cudem nikt nie wpadł na to, że może ją otworzyć tylko mowa węży, dlaczego nikt wcześniej nie porozmawiał z Martą i nie zapytał jej jak zginęła. Tylu dorosłych, a dopiero dwunastoletnia dziewczynka odkryła, że potwór to bazyliszek. To Hermiona jako pierwsza wpadła na pomysł, że potwór to bazyliszek i w dodatku sama wymyśliła, jak poruszał się po zamku. Bez tego elementu układanki, Potter nigdzie by nie zaszedł ze swoimi domysłami. W trzeciej klasie Harry wyczarował cielesnego patronusa i to nie byle jakiego, tylko dużego jelenia. A jak dobrze wiemy potrzeba dużej mocy, żeby wyczarować patronusa. A więc teoretycznie trzynastolatkowi nie powinno się to udać. A Hermiona w 5 klasie użyła zaklęcia Proteusza. Licytujemy się dalej? Gdyby miała indywidualne nauczanie z rzucania Patronusa w trzeciej klasie, to jej też by się to udało.Bez Harry'ego Dumbledore umarłby już w jaskini. Oczywiście on najpierw uratował go przed inferiusami, ale to Harry deportował ich do Hogsmeade. Tak, problem właśnie w tym, że Dumb mu powiedział chwilę wcześniej jak je pokonać, a on "spanikował". Stworek sam doczłapał się do krawędzi wysepki, Dumbledore zapewne też by dał radę, przed Inferiusami też by się obronił. Problem przy wyjściu z jaskini się pojawia i faktycznie, może nie dałby rady, gdyby Potter go nie podtrzymywał. Faktycznie, to ogromnie dużo, być opoką dla Dumbledore'a w sposób fizyczny. Dumbledore tak właściwie zostawił go z niczym. Tego tłumaczyć nie będę, bo zrobił to sam Dumbledore w rozdziale "King's Cross" i to dosyć dobitnie. To on dzięki swoim wizjom odkrył, że diadem jest w Hogwarcie, że Voldemor wie, że szukają horkurksów, że dowie się że pierścień i medalion zniknęły, że już wie, że mają czarkę, że postanowił mieć Nagini cały czas przy sobie. Wcześniej dzięki wizjom dowiedział się, że Voldemort zabił Gregorowicza, że dowiedział się, że Grindelwald wykradł mu Czarną Różdżkę, aż w końcu Harry zobaczył jak Voldemort wykrada Czarną różdżkę z grobu Dumbledore'a. Ale tych wizji nie można nazwać jego dokonaniem, przecież to Voldemort swoim gniewem wbijał się do jego myśli, a nie na odwrót. Jemu udało się do jego umysłu dostać tylko raz.Gdy Harry dowiedział się, że jest horkurksem bez wahania chciał oddać życie za przyjaciół, za tych wszystkich, którzy walczyli po stronie Hogwartu. Nie poleciał do Rona i Hermiony, nie powiedział im o tym, bo wiedział, że by go powstrzymywali. Powiedział jedynie Neville'owi, że trzeba zabić Nagini. Kokoś kto jest gotów, żeby poświęcić życie nie można nazwać marnym boahterem. Wszyscy walczący w Bitwie o Hogwart, byli gotowi oddać życie za wolność, "za Harry'ego Pottera" jak sami krzyczeli. Czy czyn Pottera jest czymś większym od tego co oni zrobili dla niego? To Harry zabił Voldemorta. Co prawda głównie dzięki temu, że to on był panem Czarnej Różdżki, o czym Voldemort nie wiedział dopóki mu nie powiedział, ale jednak Harry zwyciężył. W tej chwili mógł już go zabić teoretycznie każdy, no ale to Potter był panem Czarnej Różdżki i szczęśliwie Avada odbiła się od jego Expelliarmusa (co jest w ogóle śmieszne samo w sobie i tak). Nasunęła mi się taka myśl co do Medalionu Slytherina... Wiemy, że znaleźli go podczas sprzątania Grimmauld Place... Skoro nikt nie mógł go otworzyć i miał na sobie symbol Slytherina, to dlaczego go wyrzucili? Dlaczego nikt z niby mądrych dorosłych nie wpadł na to, żeby dać go Dumbledore'owi, aby go zbadał? Gdy odkrył, że to horkruks nie musiałby lecieć z Harrym do jaskini. To były dla nich zwyczajne, stare szpergały ojca i matki Syriusza. Mieli z każdym przedmiotem lecieć do Dumbledore, bo nie wiedzieli co to? Równie dobrze mogli mu pokazać pozytywkę, która usypiała po otwarciu, ale pytanie po co? Always |
|
|
Ana_Black |
Dodany dnia 13.01.2014 15:17
|
Ostrzeżenia: 1 Pochwały: 8 Postów: 4391 Dom: Gryffindor Punkty: 24016 Ranga: Niezwyciężony mag Data rejestracji: 06.02.10 |
A Hermiona w 5 klasie użyła zaklęcia Proteusza. Licytujemy się dalej? Gdyby miała indywidualne nauczanie z rzucania Patronusa w trzeciej klasie, to jej też by się to udało. Nie sądzę, bo żeby wyczarować Patonusa nie wystarczy być oczytanym, tego nie da się nauczyć z książek. A akurat to zaklęcie było jedynym, które zawsze sprawiało Hermione trudność. Jest napisane o tym w IŚ. Udało jej się wyczarować swoją wydrę, ale ta dość szybko zniknęła, podczas gdy jeleń Harry'ego dalej prowadził mugolaków. Porównywanie patronusa do proteusza nie jest najlepszym pomysłem. To były dla nich zwyczajne, stare szpergały ojca i matki Syriusza. Mieli z każdym przedmiotem lecieć do Dumbledore, bo nie wiedzieli co to? Równie dobrze mogli mu pokazać pozytywkę, która usypiała po otwarciu, ale pytanie po co? Może właśnie dlatego, że nie dało się go otworzyć? Pozytywkę otworzyli, więc nie było potrzeby pokazywania jej Dumbledore'owi. Wszyscy walczący w Bitwie o Hogwart, byli gotowi oddać życie za wolność, "za Harry'ego Pottera" jak sami krzyczeli. Czy czyn Pottera jest czymś większym od tego co oni zrobili dla niego? Tak, ale ci wszyscy nie musieli tego robić, tak samo jak Lily wcale nie musiała zginąć. Nikt ich nie zmuszał do walki. Mogli uciec, choćby za granicę. Mugolacy mogli ukryć się u "zdrajców krwi", bo jak dobrze wiemy, Voldemort nie chciał przelewać zbyt dużo czystej krwi, bo zostało już mało takich rodów. Harry musiał iść do Zakazanego Lasu dać się zabić Voldemortowi. Gdyby uciekł i udawał, że nie jest horkruksem to by się źle z tym czuł, po drugie dokąd by nie uciekł to dopóki Voldemort panowałby w ministerstwie, Harry byłby Niepożądanym Numer 1. Harry zdawał sobie sprawę jak ciężkie brzemię na siebie przyjął, postanawiając wypełnić przepowiednię i przybierając rolę Wybrańca. W końcu nigdy nie powiedział Neville'owi, że on też mógł nim być, zostawiając go w błogiej nieświadomości. Już i tak Neville miał się gorzej - bo lepiej mieć martwych rodziców niż takich, którzy cię nie rozpoznają. Edytowane przez Ana_Black dnia 13.01.2014 15:44 Loki: Dość tego! Wszyscy stoicie niżej ode mnie! Patrzysz na boga, szkaradny stworze! I nie godzę się, aby pomiatał mną... Hulk: Wielki mi bóg. Hulk ziewać ~ Łapa Uwielbiam też jak dostajesz szału i zamieniasz się w tę wielką zieloną bestię.. Zdradzę ci moją tajemnicę. Zawsze jestem zły. Nieźle. Chcą mnie zamknąć w metalowym pudle i zanurzyć w wodzie. Nie. Jest gorzej niż myślałem. No bo czym jesteśmy? Zespołem? Nie, nie, nie. Mieszanką wybuchową niosącą chaos. *** Nie bądź jeleń, nie fikaj. Matka wie że ukradłeś jej szaty? - Jarvis, znasz przypowieść o Jonaszu? - Traktowałbym ją raczej jako metaforę. - Thor walczy na 6. - Nie zaprosił mnie? Co, stawaliście na siusiu? Niech wyskakuje z ciuchów. Przenoszę imprezę do was. Weź mnie nie strasz. Co to było, robił mi usta usta? Phil? Ale on ma na imię Agent! J.A.R.V.I.S: Dostępne 400% mocy. Iron-Man: Dzięki. Nie gniewam się, pączuszku. Masz niezły prosty. Ta wiedźma miesza ci w głowie. Jesteś od niej silniejszy, mądrzejszy. Jesteś Banner. On jest szefem. Ja tylko za wszystko płacę, wszystko buduję i dbam żebyśmy byli cool. Stark! Potrzebny jest plan ataku! Mam plan: atakować! *** - Ja bym sobie odpuściła, to faceci nie z tego świata, bogowe czy coś. - Bóg jest tylko jeden! I głowę dam, że tak się nie ubiera. - No jasne. Złoty chłopiec w złotej zbroi. Co zostanie jak ją zdejmiesz? - Geniusz, miliarder, playboy, filantrop. A co? (...) A kto jest [prawdziwym bohaterem]? Ty? Jesteś wynikiem eksperymentów na ludziach. Tyle w tobie bohatera, ile zmieściło się do probówki. *** Zabijesz mnie? Ustaw się w kolejce. Kto znajdzie ten młot i okaże się go godny posiądzie moc Thora. Thor: Loki może i jest nieobliczalny, ale jest Asgardczykiem i moim bratem. Natasha: Zabił 80 ludzi w ciągu dwóch dni. Thor: Był adoptowany. - Nie będę z tobą walczył bracie. - Nie jesteśmy braćmi. Piekło rozbrzmiewa jękami jego ofiar. - O, kontratakują. - No wiesz, młodzi są. - Do stu piorunów, szanuj mowę ojczystą - Długo mi tego nie wybaczą. To bardzo, bardzo ciekawa teoria, ale ja mam prostszą. Nie jesteście godni. - A jakby wsadzić młot do windy? Uniesie ją. - Winda nie jest godna. Zobaczyłem coś we śnie. Muszę to wyjaśnić. Tutaj się nie da. - Jak tam kosmos? - Kosmos ma się dobrze. - I myślisz, że możesz mi zaufać? - Nie ufam ci. Matka ci ufała. W przeszłości. Nawet mimo naszych ciągłych sporów. Zawsze miała nadzieję, że gdzieś w tobie nadal jest iskierka mojego brata. Ta nadzieja już nie istnieje i już cię nie chroni. Mojego życia... Tato, nie nadaję się na króla. Będę bronić Asgardu i innych światów do ostatniego tchu... ale nie mogę tego robić z tronu. Mimo swego szaleństwa Loki rozumiał władzę w taki sposób, jakiego ja nigdy nie osiągnę. *** O nie, będę żył wiecznie i będę cały z plastiku. Kto okaże się godzien moc młota posiądzie. Bez jaj, stary, to sztuczka. Rekalibracja kognitywna... Zdzieliłam cię w czaszkę Mam go spowolnić? Czy wyślesz mu więcej sparingpartnerów? Lepiej wydaj rozkaz, bo zaczynam mu kibicować. Have you ever had someone take your brain and play? Pull you out and stuff something else in? Do you know what it's like to be unmade? Przerabiałem hipnozę. Nie lubię. *** Stoimy w obliczu globalnej katastrofy. Hej malutki. Słonko już zachodzi. Cicho blaszak, ja nie mam rakiety w tyłku. - Steve nie lubi takiego słownictwa. - A kopnąć cię w tą... Nie jest taki zły, tylko trochę nerwus. Drugiego takiego nie ma na całym świecie. Wszyscy lubią wygrywać, a ten mój facet robi co może by walki uniknąć, bo wie że walkę wygra. - Co ci się śniło? - Że jestem Avengersem, że jestem kimś więcej niż tylko posłuszną maszynką do zabijania. Kocha to się dzieci, ja mam u niego dług. *** *** *** *** Wstąp do T.A.R.C.Z.Y, poznaj dalekie kraje, niezwykłych ludzi... i zabij ich. Ja się nie pocę. Ja błyszczę. Thor mógłby choć raz przysłać boga sprzątania po sobie. Na pewno ma jakąś magiczną miotłę. Zawsze nosisz whisky? Ten dom miał wytrzymać siłę Hulka. - Jak nas znaleźli? - Zaprosiłem ich. Nie poddam się. Odzyskam Skye i T.A.R.C.Z.Ę, ale jeep od Eddiego to za mało. Nasza kiepska opcja. Grant Ward. *** Bez ciebie nie ma T.A.R.C.Z.Y. - Służysz Coulsonowi czy T.A.R.C.Z.Y? - To to samo. Kogo jak kogo, ale Coulsona nie zlikwidujesz. Dyrektor T.A.R.C.Z.Y zawsze ma tajemnice. *** Nie wierzę w strach. Wierzę w zaufanie. *** I was able to hack S.H.I.E.L.D. from my van. You're gonna show me something new. Nie byłam w waszym durnym "S.H.I.E.L.D. Hogwarcie". *** Nie jestem dobrym człowiekiem, Skye. . Long time to see. Jestem Agent Grant Ward. *** *** *** Jeśli to jeszcze aktualne, to poproszę tego drinka. - Żołnierzyk. Postać nie z tej epoki. Ale za to z tej planety. Nigdy nie chciałem tronu. Chciałem być równym tobie. - A ty co? Błyskawic się boisz? - Nie darzę miłością tego, co zwiastują. - Chcesz zabrać mi ukochaną planetę w odwecie za rzekomą zniewagę? Nie. Sprawuję nad nią opiekę. - No rzeczywiście, wspaniale się nią opiekujesz. Ludzie wyżynają się milionami, a ty palcem nie kiwniesz. Zaprowadzę tu porządek. Kto mnie powstrzyma? - Jesteś potworem. - O nie. Potwór jest wśród was. - A, Banner. To twój plan. Że urodziłem się by zostać królem. No dobrze. To może wolisz kogoś ze swoich nowych przyjaciół? Wydaje się, że jesteś do nich podobny. No i to jest o wiele lepsze! Mój strój jest taki sobie. Ale ile niesie ze sobą cnót! Jakiż to wielki zaszczyt! Czuję, że aż szaleję od sprawiedliwości. Chcesz usłyszeć mowę o prawdzie, honorze i patriotyźmie? Boże chroń Amer... Zaufaj mojemu gniewowi. Nie zrobiłem tego dla niego. Uuuu. A była już na wyciągnięcie ręki. Dzięki Tesseractowi mogliście mieć władzę, nieograniczoną moc. A wy co? Ciepło i światło dla wszystkich ludzi? Dopiero przekonacie się, co znaczy prawdziwa władza. Przynoszę wam dobrą nowinę. Czeka was wyzwolenie. *** *** Nie miałem prawa cię winić. Wiem, że chciałeś mi pomóc, chronić mnie. Od tego są przyjaciele. Możemy żyć z godnością - nie możemy z nią umrzeć. Człowiek jest najgorszym źródłem prawdy o sobie. Wszystko się zmienia. To nie znaczy, że na lepsze. Trzeba sprawić, by było lepiej. Nie można tylko gadać i mieć nadzieję, że samo się poprawi. |
|
|
Alette |
Dodany dnia 13.01.2014 17:07
|
Pochwały: 18 Postów: 7186 Dom: Hufflepuff Punkty: 59643 Ranga: Poziomka! <3 Data rejestracji: 29.03.09 |
Ojej ojej ojej... czas na mnie Tak, ale chodziło mi o to, że powinien dać mu lusterko, gdy będą sam na sam, choćby mieli pójść do pokoju Syriusza (no bo chyba nie wstydził się tych plakatów z mugolkami). Tylko po co tak gdybać? Widać Syriuszowi to się wydawała najlepsza opcja i jak o tym pomyśleć, to wcale jego posunięcie nie było głupie. My wiemy, co się później wydarzyło, więc też staramy się wymyślić lepsze opcje. Ale jak taki Syriusz miał wpaść na to, że Harry po prostu wrzuci prezent od niego do kufra i nawet nie rozpakuje? Jak dla mnie to tak ogólnie patrząc, marny z niego bohater. Przecież on sam niczego by nie osiągnął. Od początku za rękę prowadził go Dumbledore, później wszyscy nad nim czuwali, oddawali za niego życie, pomagali mu rozwiązywać zagadki itd. Z tego i ogólnie wszystkiego co później napisałeś wynika, że człowiek albo robi coś sam jeden albo nie należy mu się żaden szacunek. Harry nie zrobił wszystkiego sam, ale na jakiej zasadzie miał to zrobić? To chyba dobrze, że nie był aż tak zarozumiały i potrafił korzystać z wiedzy mądrzejszych od niego ludzi. To jednak nie zmienia faktu, że w wielu sytuacjach pokazał, że potrafi myśleć szybko i działać skutecznie. Oczywiście można pisać "A Hermiona potrafiła wyczarować zaklęcie prometeusza!", ale jaki to ma sens? Prawda jest taka, że Harry w wieku trzynastu lat wyczarował tego patrnusa, ratując tyłek swój i Syriusza. To nie czyni go kimś wyjątkowym? Skoro uznajemy, że Hermiona ze swoją mega fantastyczną wiedzą jest wyjątkowa, to czternastolatek, który na widok najpodlejszego czarnoksiężnika jakiego wyrodziła ziemia nie szcza w gacie tylko staje z nim do walki, nie jest również godny podziwu? I może był w stanie tego Voldemorta tylko rozbroić - no i co? W praktyce okazało się to użyteczne i bardzo mu pomogło, więc chyba sposób wcale nie był najgorszy, hę? Nie lubię takiego gadania, że Harry sam bez innych nic by nie osiągnął. Po pierwsze nie wiemy tego, bo Harry zwyczajnie nie musiał wszystkiego robić sam - gdyby odrzucał pomoc przyjaciół byłby zwyczajnym idiotą. Po drugie Harry nie jest bohaterem, bo coś zrobił sam, tylko dlatego, że jak przyszło co do czego wybrał tak, jak większość z nas by nie wybrała. On przecież poszedł do Zakazanego Lasu, by umrzeć, ile osób zebrałoby w sobie tyle odwagi? Kazui <3 W zasadzie lepiej tkwić w słodkiej niewiedzy. Umiejętność braku myślenia i brak odczuwania tego braku, w połączeniu z brakiem myślenia o myśleniu i przekonaniem, że się wszystko dobrze przemyślało jest darem, który posiadają tylko wybrani. Im więcej wiesz, tym mniej rozumiesz, więc w zasadzie lepiej nic nie wiedzieć i mieć święty spokój. Dziękuję Wilenie za cudowny wiersz o moich Rycerzykach <3 Za siedmioma górami, za siedmioma lasami Żył sobie Racław z rycerzykami. Wielu ich tam było, innej maści każdy, Jednak każdy spośród nich był bardzo odważny, Choć nie tak jak Racław - mąż najlepszy w świecie, Rozpalający serce niemal każdej kobiecie, Lecz kochając jedną, tę spoza Lagary, Którą owładnęły miłości jego czary I wyczekuje tylko kiedy się zobaczą... Ale koniec historii! Nie za to mi płacą. Wracając do Lagary, żyła tam Liliana, Która, chociaż nieporadnością owiana I znana w otoczeniu z niechęci do koni, Nie bała się prawie dzierżyć w ręku broni. Gdy tylko nadszedł rozkaz, wskoczyła na konia. Mając u swego boku Gaję, Aarona, Fomę i Milana, a przed sobą zadanie, Ruszyła, nie bacząc, czy coś jej się stanie. Jednak Racława niestety przy nich nie było, A szkoda, bo to by się lepiej skończyło. Zamiast niego, Nadar przewodził tej grupie I chociaż zdawało się, że ma wszystko w dupie, Doprowadził ich całych do kapitana, Nie mającego nic z Narnią wspólnego - Kasjana, Który miał przy sobie ogiera wspaniałego, Nawet dla stajennych nieprzyjemnego, Z piękną grzywą i gracją, jakiej więcej miało Jedynie zgrabne, Racławowe ciało... Co było z Aaronem? Z ostrzem w jego dłoni? I Lilianą? Jak z jej podejściem do koni? Co z zaciętą Gają? Co z nadętym Milanem? Potwornym ogierem wraz z jego panem? Co z Fomą? Jak żyje? I jak jego rany? Kiedy tego wszystkiego dowiedzieć się mamy? Gdy tylko na Alette wielka wena spłynie. Może nigdy, może jutro, może w czarnej godzinie, Byle, jak to nastąpi, napisała wreszcie O Racławie i jego kochanej niewieście. Authors act like they are sorry for killing characters but really they are like this... Lista ficków, które przeczytałam i polecam Miniaturki "Nieszczęśliwa historia" ulki_black_potter "Czterdzieści pięć" Barloma "Pierwsza ofiara" Katherine_Pierce "Przemyślenia" Wileny Romus Przyjaciołom, których już nie ma Fuerte "Zazdrość według Hermiony Weasley" Sam Quest "Glizdogon" Nieoryginalnej "Las mnie wzywa" Klaudek884 "***" Zirael Serie "Trudny wybór" Penelope "Jako w piekle, tak i na ziemi" Christiny "Proszę, powiedz moje imię" Only Dream "Między wierszami" Fuerte Drabble "Znalezisko" Ann "Miłość" Wioletty "Bogini" ulki_black_potter Poezja "Feniks" Wileny Romus "Na chwałę! Na honor!" Ann "Zwariował!" Wileny Romus "Wspaniały i Starożytny Hymn Rodu Black" Ann "Niewiele rzeczy ma na człowieka tak wielki wpływ jak pierwsza książka, która od razu trafia do jego serca. Owe pierwsze obrazy, echa słów, choć wydają się pozostawać gdzieś daleko za nami, towarzyszą nam przez całe życie i wznoszą w pamięci pałac, do którego, wcześniej czy później... i nie ważne, ile w tym czasie przeczytaliśmy książek, ile nowych światów odkryliśmy, ile się nauczyliśmy i ile zdążyliśmy zapomnieć... wrócimy." Carlos Ruiz Zafon Oglądam chińskie bajki, czytam romanse a ciasto najbardziej lubię surowe. Pozdrawiam wszystkich, których karmiłam, a szczególnie tych, którzy z tego powodu cierpieli. Lubię gotować dla Gne, której wszystko smakuje i Ciemka, któremu śmierdzą (gotowane!) jajka. Piję herbatę koło kibla z Ang, o miłości rozmawiam z Pene, śpię na podłodze Ulki albo na kolanach Christiny. W moim sercu zawsze jest miejsce dla tych, z którymi obieram ziemniaki. Pozdrawiam mistrza otwierania zamków Sam i specjalistę od łowienia smerfów Katherine ... a kiełbasa to najbardziej smakuje mi u Pauli love |
|
|
ulka_black_potter |
Dodany dnia 13.01.2014 17:08
|
Pochwały: 39 Postów: 3419 Dom: Hufflepuff Punkty: 36773 Ranga: Pan Śmierci Data rejestracji: 14.05.09 |
Jak dla mnie to tak ogólnie patrząc, marny z niego bohater. Przecież on sam niczego by nie osiągnął. Od początku za rękę prowadził go Dumbledore, później wszyscy nad nim czuwali, oddawali za niego życie, pomagali mu rozwiązywać zagadki itd. Sam słynny Harry Potter niewiele zdziałałby bez pomocy innych, dlatego wydaje mi się tak bardzo słabą postacią w obecnej chwili. Jakby nie patrzeć ciężko znaleźć bohatera, który sam by czegoś dokonał... Wystarczy spojrzeć na Władcę Pierścieni. Frodo bez Sama zginąłby szybciutko, o! Dragonball - Goku nie pokonałby wszystkich wrogów sam w Freezer Sadze... Na to by bohater był bohaterem składa się czasami oddziaływanie wielu ludzi. Christian. Bo liczy się to, co masz w środku. Ale czasami warto założyć maskę. "ja generalnie ten tekst klasyfikuję jako 5CMCS HE NDPSG3 - S2AB" "zmiennokanoniczne" "piszę fanficka ducha, że tak to ujmę, czyli takiego, którego nie ma" "po części trudny język wynika z założeń płomień odwagi i specyfiki tekstu" by Cantaris Ula urzędniczka Zarejestruje ci chomiczka Da mu zielona kartę I marchewki starte <muza> by fuer |
|
|
fuerte |
Dodany dnia 13.01.2014 18:31
|
Pochwały: 30 Postów: 3225 Dom: Ravenclaw Punkty: 57438 Ranga: Harrych świąt! Data rejestracji: 15.07.07 |
Łosoś, widzę, że siejesz spustoszenie! W każdym razie, ja się tym razem zgadzam z dziewczynami. Nie twierdzę, że Harry był największym bohaterem literatury, natomiast prawda jest taka, że na każdego "bohatera" wpływają jakieś czynniki i na jedne ma wpływ, a na drugie nie. I serio, nie rozumiem odbierania Harry'emu zasług dlatego, że matka oddała za niego życie, czy dlatego, że byli przy nim ludzie, którzy potrafili mu pomóc. Poza tym, jeśli nawet mamy się już uprzeć (chociaż nie wiem po co) przy tym, że niczego sam nie dokonał, to uważam, że absolutnie nic nie może mu odebrać odwagi, którą zdecydowanie posiadał. Nie do końca więc rozumiem nazywanie kogoś marnym bohaterem, tylko dlatego, że nie rozwiązał każdego problemu w pojedynkę. Zgadzam się natomiast z tym, że żaden był z Harry'ego geniusz i być może jakieś aspekty wyszłyby na jaw i bez jego udziału. Tylko, że my sobie możemy to zakładać, dlatego że znamy ciąg dalszy tych zdarzeń - Harry wróżką nie był i zachowywał się najwłaściwiej jak umiał, chociaż nadal twierdzę, że często zbyt impulsywnie i bezmyślnie. |
|
|
losiek13 |
Dodany dnia 13.01.2014 19:15
|
Ostrzeżenia: 2 Pochwały: 33 Postów: 2830 Dom: Ravenclaw Punkty: 34144 Ranga: Pan Śmierci Data rejestracji: 19.06.08 |
No dobrze, ale ja przejaskrawiłem to wszystko w drugą stronę. Mówicie, że nie można mu odbierać bohaterstwa i pisać, że bez innych nie dokonałby niczego. No moje drogie, fakty są takie, że naprawdę w cholerę skorzystał z pomocy pozostałych postaci. Dlaczego zatem mamy wszystkie zasługi przypisywać własnie jemu i chwalić go pod niebiosy. Tak, Harry poszedł do lasu z własnej woli, zrozumiał, że jest horkruksem, więc nie było innego wyjścia. Ale z drugiej strony poświecenie tych wszystkich osób było mniejsze, bo "mieli inny wybór", z którego zresztą nie skorzystali? Nie rozumiem tego, jak można go chwalić pod niebiosa za pójście na śmierć, podczas wszyscy obrońcy liczyli się dokładnie z tym samym! Jak mi ktoś wyłuska tutaj te różnice, to wam przyklasnę ;p Oczywiście można pisać "A Hermiona potrafiła wyczarować zaklęcie prometeusza!", ale jaki to ma sens? Prawda jest taka, że Harry w wieku trzynastu lat wyczarował tego patrnusa, ratując tyłek swój i Syriusza. To nie czyni go kimś wyjątkowym? Skoro uznajemy, że Hermiona ze swoją mega fantastyczną wiedzą jest wyjątkowa, to czternastolatek, który na widok najpodlejszego czarnoksiężnika jakiego wyrodziła ziemia nie szcza w gacie tylko staje z nim do walki, nie jest również godny podziwu? I może był w stanie tego Voldemorta tylko rozbroić - no i co? W praktyce okazało się to użyteczne i bardzo mu pomogło, więc chyba sposób wcale nie był najgorszy, hę? No i oczywiście można pisać, "brawusia Harry, wyczarowałeś Patronusa", ale Hermiona też miała swoje zasługi na polu magii. I wierzę, że tego Patronusa też dałaby radę wyczarować w wieku 13 lat. Oni w PŻ nie ćwiczyli tego zaklęcia na prawdziwym Dementorze, jak mówił właśnie sam Harry - było to przez to trudniejsze. W 7 części, Harry nie dał rady wyczarować Patronusa w trakcie Bitwy. Ron i Hermiona dali radę, czy to w takim razie też czyni ich kimś wyjątkowym? Skoro uznajemy, że Hermiona ze swoją mega fantastyczną wiedzą jest wyjątkowa, to czternastolatek, który na widok najpodlejszego czarnoksiężnika jakiego wyrodziła ziemia nie szcza w gacie tylko staje z nim do walki, nie jest również godny podziwu? To że nie bał się Voldemorta jest niewątpliwe, odwagi też mu nie odmawiam, ale oni wszyscy byli odważni. Nigdy nie zawahali się przed tym, by stawić komuś czoła. Nie wszyscy dostąpili zaszczytu bycia głównym wrogiem Voldemorta, więc ciężko porównać co w takiej sytuacji zrobiłby ktoś inny.Nie lubię takiego gadania, że Harry sam bez innych nic by nie osiągnął. Po pierwsze nie wiemy tego, bo Harry zwyczajnie nie musiał wszystkiego robić sam - gdyby odrzucał pomoc przyjaciół byłby zwyczajnym idiotą. Po drugie Harry nie jest bohaterem, bo coś zrobił sam, tylko dlatego, że jak przyszło co do czego wybrał tak, jak większość z nas by nie wybrała. On przecież poszedł do Zakazanego Lasu, by umrzeć, ile osób zebrałoby w sobie tyle odwagi? A ja właśnie nie lubię odwracania kota ogonem i przypisywania mu wszystkiego. Co ostatniego zdania, już się odniosłem.Enjoy ;] Always |
|
|
ulka_black_potter |
Dodany dnia 13.01.2014 19:30
|
Pochwały: 39 Postów: 3419 Dom: Hufflepuff Punkty: 36773 Ranga: Pan Śmierci Data rejestracji: 14.05.09 |
losiek13 napisał(a): No dobrze, ale ja przejaskrawiłem to wszystko w drugą stronę. Mówicie, że nie można mu odbierać bohaterstwa i pisać, że bez innych nie dokonałby niczego. No moje drogie, fakty są takie, że naprawdę w cholerę skorzystał z pomocy pozostałych postaci. Dlaczego zatem mamy wszystkie zasługi przypisywać własnie jemu i chwalić go pod niebiosy. Tak, Harry poszedł do lasu z własnej woli, zrozumiał, że jest horkruksem, więc nie było innego wyjścia. Ale z drugiej strony poświecenie tych wszystkich osób było mniejsze, bo "mieli inny wybór", z którego zresztą nie skorzystali? Nie rozumiem tego, jak można go chwalić pod niebiosa za pójście na śmierć, podczas wszyscy obrońcy liczyli się dokładnie z tym samym! Jak mi ktoś wyłuska tutaj te różnice, to wam przyklasnę ;p Chodzi Ci o obrońców Hogwartu? Jeżeli tak to tutaj jest strasznie widoczna różnica. Harry poszedł na pewną śmierć, nie miał zamiaru się bronić. Obrońcy Hogwartu walczyli pełni nadziei, że pokonają przeciwnika i wyjdą z tego cało. Tyle. : ) Christian. Bo liczy się to, co masz w środku. Ale czasami warto założyć maskę. "ja generalnie ten tekst klasyfikuję jako 5CMCS HE NDPSG3 - S2AB" "zmiennokanoniczne" "piszę fanficka ducha, że tak to ujmę, czyli takiego, którego nie ma" "po części trudny język wynika z założeń płomień odwagi i specyfiki tekstu" by Cantaris Ula urzędniczka Zarejestruje ci chomiczka Da mu zielona kartę I marchewki starte <muza> by fuer |
|
|
fuerte |
Dodany dnia 13.01.2014 19:37
|
Pochwały: 30 Postów: 3225 Dom: Ravenclaw Punkty: 57438 Ranga: Harrych świąt! Data rejestracji: 15.07.07 |
Zasadnicza różnica między Harrym, a jego przyjaciółmi jest taka, że on czuł się odpowiedzialny za cały świat czarodziejów i wiedział, że jeżeli nie pokona Voldemorta, to nikt inny tego nie zrobi. Cała reszta odpowiedzialna się nie czuła, mimo że walczyła tak samo dzielnie. Ale mam wrażenie, że oni chcieli po prostu pomóc swojemu przyjacielowi, bo jak bardzo odległa jest świadomość, że ratują świat czarodziejów, a jak bliska, że Harry, ich najbliższa osoba, umrze. Może i masz rację, że większym bohaterstwem jest to, że cała reszta walczyła ze Śmierciożercami, mimo że żadna przepowiednia ich nie dotyczyła, a Voldemort się na nich nie uwziął. Tylko serio, to ma aż tak duże znaczenie? I pytanie, czy ty, w hipotetycznie podobnej sytuacji zachowałbyś się dokładnie tak samo jak Harry, stawiając czoła każdemu niebezpieczeństwu, skoro uważasz to za takie zwyczajne? Bo moim zdaniem, zwyczajne byłoby wzięcie nóg za pas, a na pewno nie walka za wszelką cenę. To, co przez wszystkie tomy robił Harry, na pewno nie jest zwyczajne i z tego względu uważam, że był bohaterem. Tak samo jak bohaterami byli Ron, Hermiona, Ginny, Neville, itd. |
|
|
Alette |
Dodany dnia 13.01.2014 19:46
|
Pochwały: 18 Postów: 7186 Dom: Hufflepuff Punkty: 59643 Ranga: Poziomka! <3 Data rejestracji: 29.03.09 |
No moje drogie, fakty są takie, że naprawdę w cholerę skorzystał z pomocy pozostałych postaci. Dlaczego zatem mamy wszystkie zasługi przypisywać własnie jemu i chwalić go pod niebiosy. No i dlatego nikt jemu wszystkich zasług nie przypisuje... tylko te jego własne. Nikt przecież nie pisze, że Ron czy Hermiona nie odegrali znaczącej roli w tej historii, bo to bzdura. Oni też wykazali się mega odwagą, tak samo z resztą jak Syriusz, Lily czy James. Tak, Harry poszedł do lasu z własnej woli, zrozumiał, że jest horkruksem, więc nie było innego wyjścia. Ale z drugiej strony poświecenie tych wszystkich osób było mniejsze, bo "mieli inny wybór", z którego zresztą nie skorzystali? Myślę, że JKR sama o tym napisała w książce... Poświęcenie Harry'ego to po prostu był inny rodzaj odwagi. Bo oni walczyli, ale mimo wszystko mieli ten cień nadziei, że przeżyją, że wszystko się uda. Walczyli z resztą nie do końca dla Harry'ego, ale również dla nich samych, dla ich rodzin, dla pokoju. Poszli za Harrym, bo ten był Wybrańcem i uznali, że to właśnie ten moment. Dlatego właśnie ta ich odwaga była inna, bo Harry szedł do lasu ze świadomością, że to już koniec. Oni brali pod uwagę, że mogą umrzeć, a on był pewny, że umrze. To jednak różnica. A czy on musiał tak zrobić? No nie musiał. Mógł próbować dalej żyć z Voldemortem w środku i liczyć na to, że wszystko jakoś się samo rozwiąże, albo że ktoś mądrzejszy wpadnie na inny plan. Mimo to zdecydował się stawić czoła temu wszystkiemu i dla mnie to świadczy o jego wielkiej odwadze i właśnie tej miłości. No i oczywiście można pisać, "brawusia Harry, wyczarowałeś Patronusa", ale Hermiona też miała swoje zasługi na polu magii. I wierzę, że tego Patronusa też dałaby radę wyczarować w wieku 13 lat. Ale porównanie Hermiony do Harry'ego nie ma sensu, bo oni mieli zupełnie inne charaktery i z zupełnie innego źródła brali swoją siłę. Hermiona umysł, Harry serce. Hermiona może by wyczarowała patronusa w wieku 13 lat, ale raczej nie uznałabym tego za pewnik. Bo w książce nigdzie nie ma dowodu na to, że ona znalazłaby w sobie tyle pozytywnych uczyć i nadziei. Nigdzie tego nie pokazali, zawsze podkreślali jej wiedzę. Oczywiście to nie znaczy, że ona NA PEWNO by tego patronusa nie wyczarowała. Może tak może nie. Ja uważam, że nie. Kazui <3 W zasadzie lepiej tkwić w słodkiej niewiedzy. Umiejętność braku myślenia i brak odczuwania tego braku, w połączeniu z brakiem myślenia o myśleniu i przekonaniem, że się wszystko dobrze przemyślało jest darem, który posiadają tylko wybrani. Im więcej wiesz, tym mniej rozumiesz, więc w zasadzie lepiej nic nie wiedzieć i mieć święty spokój. Dziękuję Wilenie za cudowny wiersz o moich Rycerzykach <3 Za siedmioma górami, za siedmioma lasami Żył sobie Racław z rycerzykami. Wielu ich tam było, innej maści każdy, Jednak każdy spośród nich był bardzo odważny, Choć nie tak jak Racław - mąż najlepszy w świecie, Rozpalający serce niemal każdej kobiecie, Lecz kochając jedną, tę spoza Lagary, Którą owładnęły miłości jego czary I wyczekuje tylko kiedy się zobaczą... Ale koniec historii! Nie za to mi płacą. Wracając do Lagary, żyła tam Liliana, Która, chociaż nieporadnością owiana I znana w otoczeniu z niechęci do koni, Nie bała się prawie dzierżyć w ręku broni. Gdy tylko nadszedł rozkaz, wskoczyła na konia. Mając u swego boku Gaję, Aarona, Fomę i Milana, a przed sobą zadanie, Ruszyła, nie bacząc, czy coś jej się stanie. Jednak Racława niestety przy nich nie było, A szkoda, bo to by się lepiej skończyło. Zamiast niego, Nadar przewodził tej grupie I chociaż zdawało się, że ma wszystko w dupie, Doprowadził ich całych do kapitana, Nie mającego nic z Narnią wspólnego - Kasjana, Który miał przy sobie ogiera wspaniałego, Nawet dla stajennych nieprzyjemnego, Z piękną grzywą i gracją, jakiej więcej miało Jedynie zgrabne, Racławowe ciało... Co było z Aaronem? Z ostrzem w jego dłoni? I Lilianą? Jak z jej podejściem do koni? Co z zaciętą Gają? Co z nadętym Milanem? Potwornym ogierem wraz z jego panem? Co z Fomą? Jak żyje? I jak jego rany? Kiedy tego wszystkiego dowiedzieć się mamy? Gdy tylko na Alette wielka wena spłynie. Może nigdy, może jutro, może w czarnej godzinie, Byle, jak to nastąpi, napisała wreszcie O Racławie i jego kochanej niewieście. Authors act like they are sorry for killing characters but really they are like this... Lista ficków, które przeczytałam i polecam Miniaturki "Nieszczęśliwa historia" ulki_black_potter "Czterdzieści pięć" Barloma "Pierwsza ofiara" Katherine_Pierce "Przemyślenia" Wileny Romus Przyjaciołom, których już nie ma Fuerte "Zazdrość według Hermiony Weasley" Sam Quest "Glizdogon" Nieoryginalnej "Las mnie wzywa" Klaudek884 "***" Zirael Serie "Trudny wybór" Penelope "Jako w piekle, tak i na ziemi" Christiny "Proszę, powiedz moje imię" Only Dream "Między wierszami" Fuerte Drabble "Znalezisko" Ann "Miłość" Wioletty "Bogini" ulki_black_potter Poezja "Feniks" Wileny Romus "Na chwałę! Na honor!" Ann "Zwariował!" Wileny Romus "Wspaniały i Starożytny Hymn Rodu Black" Ann "Niewiele rzeczy ma na człowieka tak wielki wpływ jak pierwsza książka, która od razu trafia do jego serca. Owe pierwsze obrazy, echa słów, choć wydają się pozostawać gdzieś daleko za nami, towarzyszą nam przez całe życie i wznoszą w pamięci pałac, do którego, wcześniej czy później... i nie ważne, ile w tym czasie przeczytaliśmy książek, ile nowych światów odkryliśmy, ile się nauczyliśmy i ile zdążyliśmy zapomnieć... wrócimy." Carlos Ruiz Zafon Oglądam chińskie bajki, czytam romanse a ciasto najbardziej lubię surowe. Pozdrawiam wszystkich, których karmiłam, a szczególnie tych, którzy z tego powodu cierpieli. Lubię gotować dla Gne, której wszystko smakuje i Ciemka, któremu śmierdzą (gotowane!) jajka. Piję herbatę koło kibla z Ang, o miłości rozmawiam z Pene, śpię na podłodze Ulki albo na kolanach Christiny. W moim sercu zawsze jest miejsce dla tych, z którymi obieram ziemniaki. Pozdrawiam mistrza otwierania zamków Sam i specjalistę od łowienia smerfów Katherine ... a kiełbasa to najbardziej smakuje mi u Pauli love |
|
|
losiek13 |
Dodany dnia 13.01.2014 19:46
|
Ostrzeżenia: 2 Pochwały: 33 Postów: 2830 Dom: Ravenclaw Punkty: 34144 Ranga: Pan Śmierci Data rejestracji: 19.06.08 |
Jeżeli tak to tutaj jest strasznie widoczna różnica. Harry poszedł na pewną śmierć, nie miał zamiaru się bronić. Obrońcy Hogwartu walczyli pełni nadziei, że pokonają przeciwnika i wyjdą z tego cało. Tyle. : ) Ok, ale on zakładał też, że nie wypełnił swojej misji. Co skazywało ich wręcz na pewną porażkę, a oni byli gotowi walczyć za wszelką cenę. Dla mnie nie ma tutaj nadal żadnej różnicy.Cała reszta odpowiedzialna się nie czuła, mimo że walczyła tak samo dzielnie. Ale mam wrażenie, że oni chcieli po prostu pomóc swojemu przyjacielowi, bo jak bardzo odległa jest świadomość, że ratują świat czarodziejów, a jak bliska, że Harry, ich najbliższa osoba, umrze. Nie możemy zakładać, że odpowiedzialna za pokonanie Voldemorta się nie czuła. No jak, przecież wiadomym było od zawsze, że Voldemort to centrum tego złego i jego trzeba pokonać. Czy aż tak bardzo zależało im na Harrym? Ok, on był ich przywódcą, ale nie dla każdego był przyjacielem. To tak jakby Tobie kazali umierać za jakiegoś gościa z Twojej szkoły, którego widziałaś parę razy na oczy, ale go nie znasz. Nie wiem jak ja by się zachował, nie wiem jakie to ma znaczenie. Uważam to za zwyczajne, w sytuacji gdy i Ty, i ja, liczymy się ze śmiercią, bo stajemy w jej obliczu. Wtedy nie oceniam czy ja jestem bardziej bohaterski, bo mam takie pobudki, a nie inne. Tyle. EDIT: Co do Hermiony, to się zgadzam. Tę kwestię już możemy zostawić. - Proszę, Leciaku ;D Edytowane przez losiek13 dnia 13.01.2014 19:54 Always |
|
|
Alette |
Dodany dnia 13.01.2014 19:57
|
Pochwały: 18 Postów: 7186 Dom: Hufflepuff Punkty: 59643 Ranga: Poziomka! <3 Data rejestracji: 29.03.09 |
Co skazywało ich wręcz na pewną porażkę, a oni byli gotowi walczyć za wszelką cenę. Dla mnie nie ma tutaj nadal żadnej różnicy. No ale my wiemy, że to skazywało ich na porażkę. Oni tego nie wiedzieli, kiedy zaczynali swoją walkę przecież. Oni właśnie wierzyli w to, że tym razem im się uda, jeśli nie pokonać Voldemorta, to chociaż wyzwolić Hogwart. Nikt z nich nie zakładał z góry porażki, inaczej by nie podjął walki. Nikt z nich nie zakładał też z góry śmierci, każdy walczył o życie. Mimo wszystko. Harry o życie już nie walczył, poszedł umrzeć. Kazui <3 W zasadzie lepiej tkwić w słodkiej niewiedzy. Umiejętność braku myślenia i brak odczuwania tego braku, w połączeniu z brakiem myślenia o myśleniu i przekonaniem, że się wszystko dobrze przemyślało jest darem, który posiadają tylko wybrani. Im więcej wiesz, tym mniej rozumiesz, więc w zasadzie lepiej nic nie wiedzieć i mieć święty spokój. Dziękuję Wilenie za cudowny wiersz o moich Rycerzykach <3 Za siedmioma górami, za siedmioma lasami Żył sobie Racław z rycerzykami. Wielu ich tam było, innej maści każdy, Jednak każdy spośród nich był bardzo odważny, Choć nie tak jak Racław - mąż najlepszy w świecie, Rozpalający serce niemal każdej kobiecie, Lecz kochając jedną, tę spoza Lagary, Którą owładnęły miłości jego czary I wyczekuje tylko kiedy się zobaczą... Ale koniec historii! Nie za to mi płacą. Wracając do Lagary, żyła tam Liliana, Która, chociaż nieporadnością owiana I znana w otoczeniu z niechęci do koni, Nie bała się prawie dzierżyć w ręku broni. Gdy tylko nadszedł rozkaz, wskoczyła na konia. Mając u swego boku Gaję, Aarona, Fomę i Milana, a przed sobą zadanie, Ruszyła, nie bacząc, czy coś jej się stanie. Jednak Racława niestety przy nich nie było, A szkoda, bo to by się lepiej skończyło. Zamiast niego, Nadar przewodził tej grupie I chociaż zdawało się, że ma wszystko w dupie, Doprowadził ich całych do kapitana, Nie mającego nic z Narnią wspólnego - Kasjana, Który miał przy sobie ogiera wspaniałego, Nawet dla stajennych nieprzyjemnego, Z piękną grzywą i gracją, jakiej więcej miało Jedynie zgrabne, Racławowe ciało... Co było z Aaronem? Z ostrzem w jego dłoni? I Lilianą? Jak z jej podejściem do koni? Co z zaciętą Gają? Co z nadętym Milanem? Potwornym ogierem wraz z jego panem? Co z Fomą? Jak żyje? I jak jego rany? Kiedy tego wszystkiego dowiedzieć się mamy? Gdy tylko na Alette wielka wena spłynie. Może nigdy, może jutro, może w czarnej godzinie, Byle, jak to nastąpi, napisała wreszcie O Racławie i jego kochanej niewieście. Authors act like they are sorry for killing characters but really they are like this... Lista ficków, które przeczytałam i polecam Miniaturki "Nieszczęśliwa historia" ulki_black_potter "Czterdzieści pięć" Barloma "Pierwsza ofiara" Katherine_Pierce "Przemyślenia" Wileny Romus Przyjaciołom, których już nie ma Fuerte "Zazdrość według Hermiony Weasley" Sam Quest "Glizdogon" Nieoryginalnej "Las mnie wzywa" Klaudek884 "***" Zirael Serie "Trudny wybór" Penelope "Jako w piekle, tak i na ziemi" Christiny "Proszę, powiedz moje imię" Only Dream "Między wierszami" Fuerte Drabble "Znalezisko" Ann "Miłość" Wioletty "Bogini" ulki_black_potter Poezja "Feniks" Wileny Romus "Na chwałę! Na honor!" Ann "Zwariował!" Wileny Romus "Wspaniały i Starożytny Hymn Rodu Black" Ann "Niewiele rzeczy ma na człowieka tak wielki wpływ jak pierwsza książka, która od razu trafia do jego serca. Owe pierwsze obrazy, echa słów, choć wydają się pozostawać gdzieś daleko za nami, towarzyszą nam przez całe życie i wznoszą w pamięci pałac, do którego, wcześniej czy później... i nie ważne, ile w tym czasie przeczytaliśmy książek, ile nowych światów odkryliśmy, ile się nauczyliśmy i ile zdążyliśmy zapomnieć... wrócimy." Carlos Ruiz Zafon Oglądam chińskie bajki, czytam romanse a ciasto najbardziej lubię surowe. Pozdrawiam wszystkich, których karmiłam, a szczególnie tych, którzy z tego powodu cierpieli. Lubię gotować dla Gne, której wszystko smakuje i Ciemka, któremu śmierdzą (gotowane!) jajka. Piję herbatę koło kibla z Ang, o miłości rozmawiam z Pene, śpię na podłodze Ulki albo na kolanach Christiny. W moim sercu zawsze jest miejsce dla tych, z którymi obieram ziemniaki. Pozdrawiam mistrza otwierania zamków Sam i specjalistę od łowienia smerfów Katherine ... a kiełbasa to najbardziej smakuje mi u Pauli love |
|
|
losiek13 |
Dodany dnia 13.01.2014 20:07
|
Ostrzeżenia: 2 Pochwały: 33 Postów: 2830 Dom: Ravenclaw Punkty: 34144 Ranga: Pan Śmierci Data rejestracji: 19.06.08 |
Oni nie mieli pojęcia co Potter robi, dawali mu tylko czas. Rzucili swoje życia na szalę w tym samym celu, gdzie ta inność? Dobra, nikt im nie powiedział, że jak pójdą walczyć to umrą, ale na pewno godzili się z taką myślą. Chcieli bronic całej społeczności czarodziejów, swoich bliskich. Always |
|
|
fuerte |
Dodany dnia 13.01.2014 20:21
|
Pochwały: 30 Postów: 3225 Dom: Ravenclaw Punkty: 57438 Ranga: Harrych świąt! Data rejestracji: 15.07.07 |
Nie możemy zakładać, że odpowiedzialna za pokonanie Voldemorta się nie czuła. No jak, przecież wiadomym było od zawsze, że Voldemort to centrum tego złego i jego trzeba pokonać. Czy aż tak bardzo zależało im na Harrym? Ok, on był ich przywódcą, ale nie dla każdego był przyjacielem. To tak jakby Tobie kazali umierać za jakiegoś gościa z Twojej szkoły, którego widziałaś parę razy na oczy, ale go nie znasz. Przecież ja nie piszę o ludziach dla niego obcych. Ale ok, skoro nie pasuje Ci wersja, że walczyli dla Harry'ego, to podciągnę to pod wersję, że walczyli dla swoich rodzin. Ale mimo wszystko nie czuli na sobie tego ciężaru, że muszą uratować ludzkość. Nie wiem jak ja by się zachował, nie wiem jakie to ma znaczenie. Uważam to za zwyczajne, w sytuacji gdy i Ty, i ja, liczymy się ze śmiercią, bo stajemy w jej obliczu. Wtedy nie oceniam czy ja jestem bardziej bohaterski, bo mam takie pobudki, a nie inne. Tyle. No, moim zdaniem, przy ocenie czyjegoś zachowania najbardziej istotną kwestią jest to, jak Ty byś się zachował. I jeżeli zachowałbyś się dokładnie tak jak Harry, a nie poddał albo zwiał, to gratuluję. Dla mnie to nie jest zwyczajne zachowanie, bo większość ludzi po prostu by nie podołała takiemu zadaniu i tyle. Odwaga, wbrew pozorom, nie jest wcale zwyczajną cechą, którą się mogą pochwalić wszyscy, czy chociaż większość ludzi. |
|
|
Alette |
Dodany dnia 13.01.2014 20:31
|
Pochwały: 18 Postów: 7186 Dom: Hufflepuff Punkty: 59643 Ranga: Poziomka! <3 Data rejestracji: 29.03.09 |
Oni nie mieli pojęcia co Potter robi, dawali mu tylko czas. Rzucili swoje życia na szalę w tym samym celu, gdzie ta inność? Dobra, nikt im nie powiedział, że jak pójdą walczyć to umrą, ale na pewno godzili się z taką myślą. Chcieli bronic całej społeczności czarodziejów, swoich bliskich. No ale to zawsze jest różnica między stratą czegoś a podjęciem ryzyka straty czegoś. Oni podejmowali ryzyko, Harry tracił. Nawet kiedy grasz w pokera, nie zakładasz od razu, że przegrasz. Może prawdopodobieństwo przegranej i utraty czegoś tam jest duże, ale zawsze tę myśl odkładasz gdzieś na bok. Po prostu grasz z nadzieję, że szczęście ci dopisze. W innym wypadku w ogóle nie zacząłbyś grać, bo i po co? A taki Harry grał, doskonale znając przebieg gry i wszystkie karty, wiedział, że przegra wszystko, a grał tylko po to, by ktoś inny nie wygrał. Z resztą nie wiem, czy oni faktycznie zdawali sobie sprawę, że to się tak skończy. W końcu ta udawana śmierć Harry'ego ich zaskoczyła, nie spodziewali się tego. Gdyby faktycznie zakładali czarny scenariusz ta śmierć nie wywołałaby takiego szoku. To nie umniejsza ich odwadze, która była po prostu inna. Jednak dla mnie ta Harry'ego była większa. Może to dlatego, że postawiono go w tej sytuacji i miał on okazję ją objawić. Co nie zmienia faktu, że objawił, co zrobiliby pozostali bohaterowie, nie wiemy. Kazui <3 W zasadzie lepiej tkwić w słodkiej niewiedzy. Umiejętność braku myślenia i brak odczuwania tego braku, w połączeniu z brakiem myślenia o myśleniu i przekonaniem, że się wszystko dobrze przemyślało jest darem, który posiadają tylko wybrani. Im więcej wiesz, tym mniej rozumiesz, więc w zasadzie lepiej nic nie wiedzieć i mieć święty spokój. Dziękuję Wilenie za cudowny wiersz o moich Rycerzykach <3 Za siedmioma górami, za siedmioma lasami Żył sobie Racław z rycerzykami. Wielu ich tam było, innej maści każdy, Jednak każdy spośród nich był bardzo odważny, Choć nie tak jak Racław - mąż najlepszy w świecie, Rozpalający serce niemal każdej kobiecie, Lecz kochając jedną, tę spoza Lagary, Którą owładnęły miłości jego czary I wyczekuje tylko kiedy się zobaczą... Ale koniec historii! Nie za to mi płacą. Wracając do Lagary, żyła tam Liliana, Która, chociaż nieporadnością owiana I znana w otoczeniu z niechęci do koni, Nie bała się prawie dzierżyć w ręku broni. Gdy tylko nadszedł rozkaz, wskoczyła na konia. Mając u swego boku Gaję, Aarona, Fomę i Milana, a przed sobą zadanie, Ruszyła, nie bacząc, czy coś jej się stanie. Jednak Racława niestety przy nich nie było, A szkoda, bo to by się lepiej skończyło. Zamiast niego, Nadar przewodził tej grupie I chociaż zdawało się, że ma wszystko w dupie, Doprowadził ich całych do kapitana, Nie mającego nic z Narnią wspólnego - Kasjana, Który miał przy sobie ogiera wspaniałego, Nawet dla stajennych nieprzyjemnego, Z piękną grzywą i gracją, jakiej więcej miało Jedynie zgrabne, Racławowe ciało... Co było z Aaronem? Z ostrzem w jego dłoni? I Lilianą? Jak z jej podejściem do koni? Co z zaciętą Gają? Co z nadętym Milanem? Potwornym ogierem wraz z jego panem? Co z Fomą? Jak żyje? I jak jego rany? Kiedy tego wszystkiego dowiedzieć się mamy? Gdy tylko na Alette wielka wena spłynie. Może nigdy, może jutro, może w czarnej godzinie, Byle, jak to nastąpi, napisała wreszcie O Racławie i jego kochanej niewieście. Authors act like they are sorry for killing characters but really they are like this... Lista ficków, które przeczytałam i polecam Miniaturki "Nieszczęśliwa historia" ulki_black_potter "Czterdzieści pięć" Barloma "Pierwsza ofiara" Katherine_Pierce "Przemyślenia" Wileny Romus Przyjaciołom, których już nie ma Fuerte "Zazdrość według Hermiony Weasley" Sam Quest "Glizdogon" Nieoryginalnej "Las mnie wzywa" Klaudek884 "***" Zirael Serie "Trudny wybór" Penelope "Jako w piekle, tak i na ziemi" Christiny "Proszę, powiedz moje imię" Only Dream "Między wierszami" Fuerte Drabble "Znalezisko" Ann "Miłość" Wioletty "Bogini" ulki_black_potter Poezja "Feniks" Wileny Romus "Na chwałę! Na honor!" Ann "Zwariował!" Wileny Romus "Wspaniały i Starożytny Hymn Rodu Black" Ann "Niewiele rzeczy ma na człowieka tak wielki wpływ jak pierwsza książka, która od razu trafia do jego serca. Owe pierwsze obrazy, echa słów, choć wydają się pozostawać gdzieś daleko za nami, towarzyszą nam przez całe życie i wznoszą w pamięci pałac, do którego, wcześniej czy później... i nie ważne, ile w tym czasie przeczytaliśmy książek, ile nowych światów odkryliśmy, ile się nauczyliśmy i ile zdążyliśmy zapomnieć... wrócimy." Carlos Ruiz Zafon Oglądam chińskie bajki, czytam romanse a ciasto najbardziej lubię surowe. Pozdrawiam wszystkich, których karmiłam, a szczególnie tych, którzy z tego powodu cierpieli. Lubię gotować dla Gne, której wszystko smakuje i Ciemka, któremu śmierdzą (gotowane!) jajka. Piję herbatę koło kibla z Ang, o miłości rozmawiam z Pene, śpię na podłodze Ulki albo na kolanach Christiny. W moim sercu zawsze jest miejsce dla tych, z którymi obieram ziemniaki. Pozdrawiam mistrza otwierania zamków Sam i specjalistę od łowienia smerfów Katherine ... a kiełbasa to najbardziej smakuje mi u Pauli love |
|
|
Ana_Black |
Dodany dnia 13.01.2014 20:36
|
Ostrzeżenia: 1 Pochwały: 8 Postów: 4391 Dom: Gryffindor Punkty: 24016 Ranga: Niezwyciężony mag Data rejestracji: 06.02.10 |
Oni nie mieli pojęcia co Potter robi, dawali mu tylko czas. Rzucili swoje życia na szalę w tym samym celu, gdzie ta inność? Dobra, nikt im nie powiedział, że jak pójdą walczyć to umrą, ale na pewno godzili się z taką myślą. Chcieli bronic całej społeczności czarodziejów, swoich bliskich. Pewnie byli świadomi, że mogą umrzeć, ale na pewno nie rzucali swojego życia na tą samą szale. Oni, jak już sam zauważyłeś, chcieli bronić całej społeczności czarodziejów, swoich bliskich, a Harry chciał... nie... on MUSIAŁ... oddać życie za ich wszystkich, żeby już nic nie gwarantowało Voldemortowi nieśmiertelności i żeby ktoś inny mógł go zabić. Oczywiście, że nie mieli pojęcia gdzie idzie Harry, bo od razu wszyscy by go powstrzymywali. Więc on powiedział jedynie Neville'owi, że trzeba zabić Nagini i wymknął się w pelerynie-niewidce. Inność jest w tym, że obrońcy Hogwartu nie musieli umierać, nikt nie kazał im walczyć. Harry musiał dać się zabić, a potem musiał stanąć do walki z Voldemortem, bo właśnie tego cały świat czarodziejów od niego oczekiwał jako od Wybrańca. Loki: Dość tego! Wszyscy stoicie niżej ode mnie! Patrzysz na boga, szkaradny stworze! I nie godzę się, aby pomiatał mną... Hulk: Wielki mi bóg. Hulk ziewać ~ Łapa Uwielbiam też jak dostajesz szału i zamieniasz się w tę wielką zieloną bestię.. Zdradzę ci moją tajemnicę. Zawsze jestem zły. Nieźle. Chcą mnie zamknąć w metalowym pudle i zanurzyć w wodzie. Nie. Jest gorzej niż myślałem. No bo czym jesteśmy? Zespołem? Nie, nie, nie. Mieszanką wybuchową niosącą chaos. *** Nie bądź jeleń, nie fikaj. Matka wie że ukradłeś jej szaty? - Jarvis, znasz przypowieść o Jonaszu? - Traktowałbym ją raczej jako metaforę. - Thor walczy na 6. - Nie zaprosił mnie? Co, stawaliście na siusiu? Niech wyskakuje z ciuchów. Przenoszę imprezę do was. Weź mnie nie strasz. Co to było, robił mi usta usta? Phil? Ale on ma na imię Agent! J.A.R.V.I.S: Dostępne 400% mocy. Iron-Man: Dzięki. Nie gniewam się, pączuszku. Masz niezły prosty. Ta wiedźma miesza ci w głowie. Jesteś od niej silniejszy, mądrzejszy. Jesteś Banner. On jest szefem. Ja tylko za wszystko płacę, wszystko buduję i dbam żebyśmy byli cool. Stark! Potrzebny jest plan ataku! Mam plan: atakować! *** - Ja bym sobie odpuściła, to faceci nie z tego świata, bogowe czy coś. - Bóg jest tylko jeden! I głowę dam, że tak się nie ubiera. - No jasne. Złoty chłopiec w złotej zbroi. Co zostanie jak ją zdejmiesz? - Geniusz, miliarder, playboy, filantrop. A co? (...) A kto jest [prawdziwym bohaterem]? Ty? Jesteś wynikiem eksperymentów na ludziach. Tyle w tobie bohatera, ile zmieściło się do probówki. *** Zabijesz mnie? Ustaw się w kolejce. Kto znajdzie ten młot i okaże się go godny posiądzie moc Thora. Thor: Loki może i jest nieobliczalny, ale jest Asgardczykiem i moim bratem. Natasha: Zabił 80 ludzi w ciągu dwóch dni. Thor: Był adoptowany. - Nie będę z tobą walczył bracie. - Nie jesteśmy braćmi. Piekło rozbrzmiewa jękami jego ofiar. - O, kontratakują. - No wiesz, młodzi są. - Do stu piorunów, szanuj mowę ojczystą - Długo mi tego nie wybaczą. To bardzo, bardzo ciekawa teoria, ale ja mam prostszą. Nie jesteście godni. - A jakby wsadzić młot do windy? Uniesie ją. - Winda nie jest godna. Zobaczyłem coś we śnie. Muszę to wyjaśnić. Tutaj się nie da. - Jak tam kosmos? - Kosmos ma się dobrze. - I myślisz, że możesz mi zaufać? - Nie ufam ci. Matka ci ufała. W przeszłości. Nawet mimo naszych ciągłych sporów. Zawsze miała nadzieję, że gdzieś w tobie nadal jest iskierka mojego brata. Ta nadzieja już nie istnieje i już cię nie chroni. Mojego życia... Tato, nie nadaję się na króla. Będę bronić Asgardu i innych światów do ostatniego tchu... ale nie mogę tego robić z tronu. Mimo swego szaleństwa Loki rozumiał władzę w taki sposób, jakiego ja nigdy nie osiągnę. *** O nie, będę żył wiecznie i będę cały z plastiku. Kto okaże się godzien moc młota posiądzie. Bez jaj, stary, to sztuczka. Rekalibracja kognitywna... Zdzieliłam cię w czaszkę Mam go spowolnić? Czy wyślesz mu więcej sparingpartnerów? Lepiej wydaj rozkaz, bo zaczynam mu kibicować. Have you ever had someone take your brain and play? Pull you out and stuff something else in? Do you know what it's like to be unmade? Przerabiałem hipnozę. Nie lubię. *** Stoimy w obliczu globalnej katastrofy. Hej malutki. Słonko już zachodzi. Cicho blaszak, ja nie mam rakiety w tyłku. - Steve nie lubi takiego słownictwa. - A kopnąć cię w tą... Nie jest taki zły, tylko trochę nerwus. Drugiego takiego nie ma na całym świecie. Wszyscy lubią wygrywać, a ten mój facet robi co może by walki uniknąć, bo wie że walkę wygra. - Co ci się śniło? - Że jestem Avengersem, że jestem kimś więcej niż tylko posłuszną maszynką do zabijania. Kocha to się dzieci, ja mam u niego dług. *** *** *** *** Wstąp do T.A.R.C.Z.Y, poznaj dalekie kraje, niezwykłych ludzi... i zabij ich. Ja się nie pocę. Ja błyszczę. Thor mógłby choć raz przysłać boga sprzątania po sobie. Na pewno ma jakąś magiczną miotłę. Zawsze nosisz whisky? Ten dom miał wytrzymać siłę Hulka. - Jak nas znaleźli? - Zaprosiłem ich. Nie poddam się. Odzyskam Skye i T.A.R.C.Z.Ę, ale jeep od Eddiego to za mało. Nasza kiepska opcja. Grant Ward. *** Bez ciebie nie ma T.A.R.C.Z.Y. - Służysz Coulsonowi czy T.A.R.C.Z.Y? - To to samo. Kogo jak kogo, ale Coulsona nie zlikwidujesz. Dyrektor T.A.R.C.Z.Y zawsze ma tajemnice. *** Nie wierzę w strach. Wierzę w zaufanie. *** I was able to hack S.H.I.E.L.D. from my van. You're gonna show me something new. Nie byłam w waszym durnym "S.H.I.E.L.D. Hogwarcie". *** Nie jestem dobrym człowiekiem, Skye. . Long time to see. Jestem Agent Grant Ward. *** *** *** Jeśli to jeszcze aktualne, to poproszę tego drinka. - Żołnierzyk. Postać nie z tej epoki. Ale za to z tej planety. Nigdy nie chciałem tronu. Chciałem być równym tobie. - A ty co? Błyskawic się boisz? - Nie darzę miłością tego, co zwiastują. - Chcesz zabrać mi ukochaną planetę w odwecie za rzekomą zniewagę? Nie. Sprawuję nad nią opiekę. - No rzeczywiście, wspaniale się nią opiekujesz. Ludzie wyżynają się milionami, a ty palcem nie kiwniesz. Zaprowadzę tu porządek. Kto mnie powstrzyma? - Jesteś potworem. - O nie. Potwór jest wśród was. - A, Banner. To twój plan. Że urodziłem się by zostać królem. No dobrze. To może wolisz kogoś ze swoich nowych przyjaciół? Wydaje się, że jesteś do nich podobny. No i to jest o wiele lepsze! Mój strój jest taki sobie. Ale ile niesie ze sobą cnót! Jakiż to wielki zaszczyt! Czuję, że aż szaleję od sprawiedliwości. Chcesz usłyszeć mowę o prawdzie, honorze i patriotyźmie? Boże chroń Amer... Zaufaj mojemu gniewowi. Nie zrobiłem tego dla niego. Uuuu. A była już na wyciągnięcie ręki. Dzięki Tesseractowi mogliście mieć władzę, nieograniczoną moc. A wy co? Ciepło i światło dla wszystkich ludzi? Dopiero przekonacie się, co znaczy prawdziwa władza. Przynoszę wam dobrą nowinę. Czeka was wyzwolenie. *** *** Nie miałem prawa cię winić. Wiem, że chciałeś mi pomóc, chronić mnie. Od tego są przyjaciele. Możemy żyć z godnością - nie możemy z nią umrzeć. Człowiek jest najgorszym źródłem prawdy o sobie. Wszystko się zmienia. To nie znaczy, że na lepsze. Trzeba sprawić, by było lepiej. Nie można tylko gadać i mieć nadzieję, że samo się poprawi. |
|
|
losiek13 |
Dodany dnia 13.01.2014 20:39
|
Ostrzeżenia: 2 Pochwały: 33 Postów: 2830 Dom: Ravenclaw Punkty: 34144 Ranga: Pan Śmierci Data rejestracji: 19.06.08 |
Nawet kiedy grasz w pokera, nie zakładasz od razu, że przegrasz. Może prawdopodobieństwo przegranej i utraty czegoś tam jest duże, ale zawsze tę myśl odkładasz gdzieś na bok. Po prostu grasz z nadzieję, że szczęście ci dopisze. W innym wypadku w ogóle nie zacząłbyś grać, bo i po co? A taki Harry grał, doskonale znając przebieg gry i wszystkie karty, wiedział, że przegra wszystko, a grał tylko po to, by ktoś inny nie wygrał. Mózg mi paruje, w brzuchu burczy, a Ty mi tu z takimi? ;< Ok, czytam jeszcze raz...No, moim zdaniem, przy ocenie czyjegoś zachowania najbardziej istotną kwestią jest to, jak Ty byś się zachował. I jeżeli zachowałbyś się dokładnie tak jak Harry, a nie poddał albo zwiał, to gratuluję. Dla mnie to nie jest zwyczajne zachowanie, bo większość ludzi po prostu by nie podołała takiemu zadaniu i tyle. Odwaga, wbrew pozorom, nie jest wcale zwyczajną cechą, którą się mogą pochwalić wszyscy, czy chociaż większość ludzi. Nie mówię, że jestem mega dzielny i hop do przodu. A z tą zwyczajnością, to chodzi mi o porównanie poświęcenia Pottera i walczących. Dla mnie jest ono takie samo, to chyba po prostu ocena własna. Always |
|
|
Emma Lewis |
Dodany dnia 14.01.2014 21:12
|
Postów: 31 Dom: Gryffindor Punkty: 254 Ranga: Nieustraszony Gryfon Data rejestracji: 15.12.13 |
Lubię Harry'ego bo jest po prostu naturalny-nie jest jakimś pozerem,wredotą czy życiowym nieudacznikiem jest po prostu Harrym. Cenię tą postać bo jest odważny,przyjacielski,wierny-jest osobą która zawsze stanie po stronie dobra owszem często wkurzał mnie tym że na siłę chciał wszystkich ratować no ale każdy ma wady..Dobrym przykładem jest chociażby 7 cześć kiedy to nikt mu nie kazał z nim walczyć , owszem była przepowiednia ale gdyby nie chciał to by nie staną do walki-zrobił to bo uważał to za słuszne.A co do tego że jest często pomijany to zgodzę się z tym no bo przecież książka pisana jest z jego perspektywy więc o nim jest najwięcej informacji, a niektórym po prostu mogło się to przejeść i dlatego bardziej są ciekawi innych bohaterów. Edytowane przez Emma Lewis dnia 18.01.2014 10:37 Od tchórzostwa ślizgonów,kujonostwa Krukonów i niechęci do walki Puchonów chroń nas Gryffindorze
-Fred, teraz ty - powiedziała pulchna kobieta. - Nie jestem Fred, jestem George- odrzekł chłopiec. - Naprawdę, kobieto, i ty się uważasz za naszą matkę? Nie wiesz, jak ma na imię twoje dziecko? -Przepraszam, George. -To był żart, jestem Fred. - Och, jesteś prefektem, Percy? -zdziwił się jeden z bliźniaków. - Dlaczego nam nie powiedziałeś? Nie mieliśmy pojęcia. - Daj spokój, przecież pamiętam, że coś o tym wspominał - powiedział drugi bliźniak. -Raz - Albo dwa- -Chwilę temu- - Przez całe lato - Och, zamknijcie się - rzekł Percy prefekt. - Nie graj - powiedziała natychmiast Hermiona. - Powiedz, że jesteś chory - doradził Ron. - Udaj, że złamałeś nogę -podsunęła Hermiona. -Naprawdę złam nogę-powiedział Ron. Firenzo! Co ty wyprawiasz? Masz człowieka na grzbiecie! Co za wstyd! Zachowujesz się jak zwykły muł! - Może jest chory!-szepnął Ron z nadzieją. - Może sam odszedł -mruknął Harry- bo znowu nie dali mu obrony przed czarną magią! - Albo może go wylali! - zawołał Ron. Przecież nikt go nie znosi, więc- - A może - rozległ się lodowaty głos tuż za nimi -czeka, żeby usłyszeć, dlaczego wy dwaj nie przyjechaliście pociągiem razem z innymi. Twoi synowie polecieli tym samochodem do domu Harry'ego i z powrotem! - wrzasnęła pani Weasley. -Co masz na ten temat do powiedzenia, no? - Naprawdę? I co, wszystko działało? To z-znaczy - dodał szybko, widząc iskry sypiące się z oczu pani Weasley -t-to bardzo brzydko, chłopcy- naprawdę bardzo nieładnie Ja nie szukam żadnych kłopotów. To kłopoty zwykle znajdują mnie. To nie jest zatruta czekolada, możecie mi wierzyć... - No dobra - powiedział Ron, otwierając książkę na stronie piątej i szóstej. - Co widzisz w mojej? - Rozmokłe brązowe fusy - mruknął Harry, którego odurzający, wonny dym wprawił w stan senności i otępienia. I Lupin to wypił? Zwariował czy co? Przysięgam uroczyście, że knuję coś niedobrego. Panowie Lunatyk, Glizdogon, Łapa i Rogacz, zawsze uczynni doradcy czarodziejskich psotników, mają zaszczyt przedstawić MAPĘ HUNCWOTÓW - Ach, moi kochani! Kto z was pierwszy podniósł się z krzesła? Kto? - Nie wiem - wybąknął Ron, patrząc ze strachem na Harry'ego. - Nie sądzę, by to miało jakieś znaczenie - oświadczyła chłodno profesor McGonagall - chyba że za drzwiami czeka jakiś szaleniec z siekierą, żeby zamordować pierwszą osobę, która wyjdzie z Wielkiej Sali. Możesz mi powiedzieć, Potter, co twoja głowa robiła w Hogsmeade? Twojej głowie nie wolno przebywać w Hogsmeade. Żadna część twojego ciała nie ma pozwolenia na przebywanie w Hogsmeade. - Pan Lunatyk przesyła wyrazy szacunku profesorowi Snape'owi i uprasza go, by zechciał nie wtykać swojego długiego nochala w sprawy innych ludzi. - Pan Rogacz zgadza się z panem Lunatykiem i pragnie dodać, że profesor Snape jest wrednym głupolem. - Pan Łapa pragnie wyrazić swoje zdumienie, jak taki kretyn mógł zostać profesorem. - Pan Glizdogon życzy profesorowi Snape'owi miłego dnia i radzi mu umyć włosy, bo kleją się od łoju. -Czy ktoś by chciał, żebym mu pomogła zinterpretować mgliste kształty wewnątrz kuli? - zapytała, podzwaniając bransoletami. - Ja nie potrzebuję pomocy -szepnął Ron. -Przecież to jasne. Wieczorem będzie bardzo mglisto. A teraz wchodzi drużyna Ślizgonów, prowadzona przez jej kapitana, Flinta. Flint dokonał pewnych zmian... wydaję się, że postawił raczej na rozmiary i wagę zawodników niż na ich umiejętności... - A niby skąd mam wiedzieć, co się dzieje w głowie wilkołaka? - syknął Snape. - Zejdź mi z drogi, Potter. - JEST PAN ŻAŁOSNY! - krzyknął Harry. -NIE CHCE PAN NAWET ICH WYSŁUCHAĆ, BO ZROBILI Z PANA BALONA W SZKOLE! -MILCZ! JAK ŚMIESZ MÓWIĆ DO MNIE W TEN SPOSÓB! WIĘC POWINIENEŚ UMRZEĆ! LEPIEJ UMRZEĆ, NIŻ ZDRADZIĆ SWOICH PRZYJACIÓŁ! MY BYŚMY TO SAMO ZROBILI DLA CIEBIE! Nie waham się twierdzić, że James byłby bardzo rozczarowany, gdyby jego syn nie odnalazł żadnego z tajnych wyjść z zamku. Co to, pidżama party?... - Potter, powiedz im coś, ja przecież chciałam dla wszystkich dobrze! -Przykro mi, pani profesor, nie będę opowiadał kłamstw. Wszystko w porządku. Nic ci nie jest, nie zwariowałeś. Ja też je widzę. Zawsze uważałem, że my z Fredem powinniśmy dostać ze wszystkiego P, bo sam fakt, że pojawiliśmy się na egzaminach, był powyżej oczekiwań Mam pomysł. Proponuję, żebyś się przymknął. Odkręca się w drugą stronę... -Nie wierzę! Nie wierzę! Och, Ron, to cudownie! Prefekt! Jak każdy w tej rodzinie! - A ja i Fred to co, jesteśmy tylko sąsiadami? -No dobra, śniło mi się, że gram w quidditcha. Jak myślisz, co to znaczy? -Pewnie to, że zostaniesz pożarty przez jakąś olbrzymią żelkę. -Harry, czy to prawda, że podniosłeś głos na profesor Umbridge? -Tak. -I że zarzuciłeś jej kłamstwo? -Tak. -Weź sobie ciasteczko. CZY JESTEŚ PEWNA DOLORES, ŻE NIE CHCESZ TABLETEK NA KASZEL?!! - Czy pamiętasz, jak mówiłem, że ćwiczymy zaklęcia NIEWERBALNE, Potter? - Tak. - Tak, proszę pana. -Nie ma potrzeby zwracania się do mnie per pan, profesorze. - Pottuś kocha Pomyluną! - To miłe, że nikomu o tym nie powiesz-mruknął Harry. - Jestem nauczycielem-ryknął. -Nauczycielem, Potter! Jak śmiesz grozić, że wywalisz mi drzwi?! -Przepraszam, panie profesorze - powiedział Harry, wymawiając z naciskiem dwa ostatnie słowa, po czym schował różdżkę za pazuchę. Hagrid wytrzeszczył oczy. - A od kiedy to mówisz do mnie panie profesorze? - A od kiedy mówisz do mnie Potter? Kto ci podbił oko, Granger? Chcę mu posłać kwiaty. Po raz kolejny okazujesz delikatność tępego topora - To jest egzemplarz Eliksirów dla zaawansowanych, który nabyłeś w Esach i Floresach? -Tak -odpowiedział stanowczo Harry. Więc dlaczego na wewnętrznej stronie okładki jest nazwisko Roonil Wazlib? W Harrym na moment zamarło serce. -To moja ksywka. -Twoja ksywka- powtórzył Snape. - No tak... tak mnie nazywają moi przyjaciele. - Wiem, co to jest ksywka -wycedził Snape. -Żadne zmartwienie, od razu to zlikwidowałam, ale zostaniesz tu do rana. Przez kilka godzin nie wolno ci się nadwyrężać. - Nie chcę zostać tu na noc! - krzyknął ze złością Harry, siadając i odrzucając koce -Chcę odnaleźć McLaggena i zabić go. - Obawiam się, że to podpada pod kategorię nadwyrężenia. -Ile za to? - 5 galeonów. - A dla mnie? - 5 galeonów. -Co? Dla brata? -10 galeonów. -Widzisz tamtą dziewczynę? To Romilda Vane. Kombinuje jak w ciebie wcisnąć eliksir miłosny. -No co ty? - Hej. Myśli, że jesteś wybrańcem, dlatego na ciebie leci. -Ale ja jestem wybrańcem. Au, Au, to był żart. -Nie nazywaj mnie Nimfadorą, Remusie." -Nimfadora Tonks, która woli, by się do niej zwracano po nazwisku. - Ty też byś wolał, gdyby twoja głupia matka nazwała cię Nimfadorą. -Podobało ci się pytanie dziesiąte,Luniaczku?-zapytał Syriusz -Bardzo-odpowiedział żywo Lupin-,,Podaj pięć oznak,po których można rozpoznać wilkołaka''.Wspaniałe pytanie -I co myślisz ,że wymieniłeś wszystkie?-zapytał z udawanym przejęciem James -Chyba tak-odrzekł z powagą Lupin-,,Pierwsza :siedzi na moim krześle.Druga:nosi moje ubranie.Trzecia:nazywa się Remus Lupin...'' EJ! Jest wojna! HARRY, ZABIJĘ CIĘ, JEŚLI PRZEZ NICH ZGINIEMY! Może jest, a może go nie ma, ale pozostaje faktem, że potrafi poruszać się szybciej niż Severus Snape, gdy mu się zagrozi szamponem, więc nie liczcie na to, że zabawi gdzieś dłużej, gdy wy planujecie coś ryzykownego. -Nie możecie tego zrobić bez mojej zgody, no i musielibyście mieć kilka moich włosów. - No i w tym miejscu nasz plan się wali, to fakt - powiedział George -bo przecież nie zdobędziemy paru twoich włosów bez twojej zgody. -No jasne, jest nas tylko trzynaścioro na jednego faceta, któremu na dodatek nie wolno użyć czarów, nie mamy szans - dodał Fred. Udało się, dostali w kość, niech żyje Potter nam! A Voldek gnije w piekle, za którym tęsknił sam! -Szpiegowałem dla ciebie, kłamałem dla ciebie, narażałem dla ciebie życie, a wszystko to robiłem, by zapewnić bezpieczeństwo synowi Lily. A teraz mówisz mi, że hodowałeś go jak prosiaka na rzeź. -To bardzo wzruszające, Severusie - powiedział z powagą Dumbledore. - A więc w końcu dojrzałeś do tego, by przejmować się losem tego chłopca? - Jego losem? r11; wykrzyknął Snape. - Expecto patronum!. Z końca jego różdżki wystrzeliła srebrna łania. Wylądowała na podłodze, przebiegła przez pokój i wyskoczyła przez okno. Dumbledore patrzył, aż jej srebrna poświata zniknęła w ciemności, a potem odwrócił się do Snape'a. Oczy miał pełne łez. -Przez te wszystkie lata?... -Zawsze. -Cała moja rodzina była w Slytherinie - powiedział. - Jasny gwint! A ja myślałem że z tobą wszystko w porządku! -Ty wyczarowałeś tę łanię? - Nie, myślałem, że ty. -Nie, mój patronus to jeleń. -Racja. Te rogi... -Tych, którzy nigdy nie pili eliksiru wielosokowego ostrzegam, gorsze niż siki goblina. -No, widzę, że z ciebie niezły znawca. Nie żebym coś sugerował. |
|
Podziel się z innymi: |
Przejdź do forum: |