Logowanie
Facebook
Shoutbox
Współpraca
Najaktywniejsi
1) Alette
2) fuerte
3) Katherine_Pierce
4) Sam Quest
5) Shanti Black
6) A.
7) monciakund
8) ania919
9) ulka_black_potter
10) Klaudia Lind
Losowe zdjęcie
Zobacz temat
Strona 1 z 2: 12
|
Droga Harry'ego przez Zakazany Las
|
|
Penelope |
Dodany dnia 07.07.2014 19:46
|
Pochwały: 13 Postów: 1729 Dom: Ravenclaw Punkty: 17625 Ranga: Poraniona Data rejestracji: 27.02.08 |
"Nie musiał myśleć, zrozumienie znowu przyszło samo. To nie oni mieli do niego powrócić, to on miał się z nimi połączyć. To nie on ściągał ich do siebie, to oni mieli go ze sobą unieść." Cytat z Insygniów Śmierci, kiedy Harry idzie do Zakazanego Lasu. Co o tym myślicie? Czyżby Kamień Wskrzeszenia sam przywołał do niego zmarłych? I dlaczego byli to akurat James, Lily, Syriusz i Lupin? Dlaczego nie było Dumbledore'a i innych zmarłych, którzy również byli bliscy Harry'emu? Co myślicie o całej scenie w Zakazanym Lesie? W kategorii Najlepsza Seria Obyczajowa, wygrywa Penelope - Trudny Wybór Wiersz mojej ulubionej poetki i to jeszcze o mnie Sonet Dziękczynno-pochwalny Jest taka osoba, co pięknie słowa plecie. Entuzjazmu pełna, w każdej chwili miła, Z potoku błahych słów się przy mnie wynurzyła I pomaga mi przetrwać w liter srogim świecie. Któż to taki? To Pene! Wszyscy dobrze wiecie! Cóż ja bym kochana bez Ciebie zrobiła? Co tu dużo gadać... Pewnie wciąż bym żyła. Ale żyłabym tutaj jak zgubione dziecię. Bezczynnie bym siedziała w beznamiętnej toni. Czy cokolwiek bym zrobiła gdyby nie Twa głowa? Czy cokolwiek bym stworzyła bez Twej boskiej dłoni. Więc dziękuję Ci Królowo, za Twe wielkie słowa, Że jesteś tutaj, że piszesz, chociaż czas Cię goni, I że dzięki Tobie, znowu zaczęłam od nowa... I love Smaug - O czym marzysz?- zapytał w końcu. - Marzę o lepszym życiu. O tym, by ludziom bardziej zależało na ludziach, niż na pieniądzach, by mieli honor i nie łamali obietnic. Marzę o tym, by przyjaźń była prawdziwa, a miłość nie bolała. - Odpowiedziała bez zastanowienia. - A jeśli ci powiem, że mogę ci to dać, pójdziesz ze mną? - Wyraz jego twarzy nie zdradzał uczuć, ale w oczach tliła się iskierka nadziei. - Pójdę. Dlatego, że będę chciała uwierzyć w to, że mówisz prawdę. Szkoda tylko, że taki świat nie istnieje. - Istnieje, a ja ci go pokażę, jeżeli tylko zechcesz otworzyć oczy. - Nieznajomy wyciągnął do niej rękę, a ona ją ujęła, po raz pierwszy wierząc, że może być szczęśliwa.[/color] Dedykacja dla mnie od pewnej bardzo sympatycznej osoby ;] Jest takie miejsce na oceanie, gdzie pewna wyspa się mieści, nierzadko kto się na niej pojawia, bo zwą ją wyspą boleści. Zamek potężny na niej góruje, co w dawnych czasach wzniesiony przez władcę wyspy Odysa, dla Penelopy - żony. Wiele już lat w domu nie bywał, a ona tęskni wciąż szczerze, co dzień wychodzi w bezkres spoglądać, czy wraca na swej galerze. Smutek w jej sercu, samotność w duszy, kiedy to wreszcie ustanie, rozmyśla nieustannie czy jeszcze szansa będzie ujrzeć go w żywym stanie. Odys na krańcach lądów przebywa, tułaczka go bowiem czekała na długie lata, przez boską karę ta sytuacja się stała. Wspomnienie żony cierniem mu w sercu się stało, ach jakże trudne bez niej życie być musiało. Nie ma zbyt wiele czasu, by być szczęśliwym. Dni przemijają szybko. Życie jest krótkie. W księdze naszej przyszłości wpisujemy marzenia, a jakaś niewidzialna ręka nam je przekreśla. Nie mamy wtedy żadnego wyboru. Jeżeli nie jesteśmy szczęśliwi dziś, jak potrafimy być nimi jutro? Wykorzystaj ten dzień dzisiejszy. Obiema rękoma obejmij go. Przyjmij ochoczo, co niesie ze sobą: światło, powietrze i życie, jego uśmiech, płacz, i cały cud tego dnia. Wyjdź mu naprzeciw. Wiersz Anciol, mój ulubiony Syrenka z łazienki prefektów Pośród szklanej toni, Uśmiecham się skromnie. Stoję tu na straży, Wielu ludzkich wspomnień. O czym chcesz bym śpiewała? Znam historii wiele. Wiem czym jest wierność, I kim są przyjaciele. Potrafię powiedzieć, O morskich przygodach. Strasznych wodnych stworach, Walecznych załogach. Do skarbów sekretnych, Jedyne znam drogi. Do wysp tych magicznych, I przełęczy trwogi. Poproś mnie o słowa, Od dawna tu czekam... Nie znam swoich braci, I serce mam człowieka. Nie zapominaj o mnie! Nie chcę być tu sama! Utrwalona na szkle... A całkiem zapomniana... Robak gne |
|
|
Mistkey250 |
Dodany dnia 07.07.2014 19:49
|
Pochwały: 1 Postów: 334 Dom: Slytherin Punkty: 4354 Ranga: Wróg ciemnej strony Data rejestracji: 31.05.14 |
Hmmm... Nigdy nad tym nie myślałem, ale pewnie przywołali tych, których Harry najbardziej pragnął zobaczyć. Dumbledore mimo wszystko był tylko osobą próbującą pomóc Potterowi i napewno Harry nie kochał go tak jak rodziców czy chrzestnych. Od cnoty Gryfonów, kretynizmu Puchonów i wszechwiedzy Krukonów, chroń nas Slytherinie. Always. Jeżeli zastanawiasz się czy przegrasz, przegrasz na pewno - A więc niech zwycięży lepszy - zawołał szyderczo Deparnieux, a tym razem Halt odezwał się: - Owszem, zamierzam zwyciężyć. |
|
|
ulka_black_potter |
Dodany dnia 07.07.2014 19:56
|
Pochwały: 39 Postów: 3413 Dom: Hufflepuff Punkty: 36761 Ranga: Pan Śmierci Data rejestracji: 14.05.09 |
Jak to kamień sam przywołał zmarłych? Przecież Harry obrócił go trzy razy w dłoni i wtedy pojawili sie oni - najważniejsze osoby w życiu Harry'ego, które odeszły z tego świata. James i Lily, wiadomo. Rodzice, których nigdy nie miał okazji poznać. Syriusz - ukochany ojciec chrzestny, dla którego Harry był zdolny zrobić wszystko. Lupin - tyle razy mu pomógł i tak szybko zginął - w odczuciu Harry'ego z jego winy. Dlaczego nie Dumbledore? Widocznie Potter nie odczuwał aż tak silnej potrzeby zobaczenia się z nim. W końcu tyle przez niego przeszedł. Ten wydał go na śmierć - tak czuł wtedy Harry. Dlaczego miał chcieć go przywołac... No właśnie! Harry chciał przywołać te osoby. Koniec. Christian. Bo liczy się to, co masz w środku. Ale czasami warto założyć maskę. "ja generalnie ten tekst klasyfikuję jako 5CMCS HE NDPSG3 - S2AB" "zmiennokanoniczne" "piszę fanficka ducha, że tak to ujmę, czyli takiego, którego nie ma" "po części trudny język wynika z założeń płomień odwagi i specyfiki tekstu" by Cantaris Ula urzędniczka Zarejestruje ci chomiczka Da mu zielona kartę I marchewki starte <muza> by fuer |
|
|
Katherine_Pierce |
Dodany dnia 31.10.2014 20:51
|
Pochwały: 29 Postów: 5926 Dom: Gryffindor Punkty: 47342 Ranga: Członek Rady Strachu Data rejestracji: 31.10.14 |
Zgadzam się z opiniami powyżej. po pierwsze rodziców Harry chciał zobaczyć najbardziej, Syriusz był mu drugim ojcem więc i jego pragnął zobaczyć. Remus - cóż jak wyżej napisano, Harry obwiniał się o jego śmierć. Co do Dumbledore to nie wydaje mi się żeby w tamtej chwili Harry chciał go widzieć. Po pierwsze wspomnienia Snapa wyjaśniły Harremu (jego zdaniem) kim był dla dyrektora i pewnie mimo wszystko (mimo tego iż był w jakiś sposób pogodzony z losem) miał do niego żal. Po drugie może też w jakiś sposób to Dumbledore nie chciał w tej chwili widzieć się z Harrym żeby nie zdradzić tego co może się stać? żeby Harry świadomie dał się zabić, nie mając nadziei, w obronie przyjaciół (czym zapewnił im ochronę)? Kogo jeszcze mógłby zobaczyć? Freda? Nie, wydaje mi się że w tej chwili pojawili się tylko ci, których naprawdę potrzebował. Edytowane przez Katherine_Pierce dnia 05.11.2014 15:55 |
|
|
Ana_Black |
Dodany dnia 26.01.2017 19:55
|
Ostrzeżenia: 1 Pochwały: 8 Postów: 4391 Dom: Gryffindor Punkty: 24016 Ranga: Niezwyciężony mag Data rejestracji: 06.02.10 |
Uważam, że Kamień Wskrzeszenia przywołał najbliższe mu osoby. Rodziców, których nigdy nie poznał, a którzy oddali za niego życie. Syriusza, który był dla niego jak ojciec, a którego stratę mocno przeżył (wszak był jego jedyną rodziną, Dursleyowie się nie liczą). No i Lupin - jego dawny nauczyciel, który nieraz był dla niego wsparciem, mógł liczyć u niego na pomoc (w końcu to Remus nauczył go jak wyczarować patronusa). No i musiał troszkę czuć się winny jego śmierci, widział jego i Tonks ciała, gdy szedł do Zakazanego Lasu. Po prostu pojawiły się osoby najbliższe jego sercu, tych których najbardziej mu brakowało. Na Dumbledore'a był zapewne wtedy wkurzony, bo właśnie okazało się, że (tak mu się wydawało) hodował go jak "prosiaka na rzeź", jak to określił Snape we wspomnieniach. No a Fred... na na pewno zabolała go i zaskoczyła (jak chyba wszystkich) jego śmierć, ale też nie był z nim jakoś specjalnie blisko zaprzyjaźniony, na pewno nie tak jak z Ronem czy Hermioną. Loki: Dość tego! Wszyscy stoicie niżej ode mnie! Patrzysz na boga, szkaradny stworze! I nie godzę się, aby pomiatał mną... Hulk: Wielki mi bóg. Hulk ziewać ~ Łapa Uwielbiam też jak dostajesz szału i zamieniasz się w tę wielką zieloną bestię.. Zdradzę ci moją tajemnicę. Zawsze jestem zły. Nieźle. Chcą mnie zamknąć w metalowym pudle i zanurzyć w wodzie. Nie. Jest gorzej niż myślałem. No bo czym jesteśmy? Zespołem? Nie, nie, nie. Mieszanką wybuchową niosącą chaos. *** Nie bądź jeleń, nie fikaj. Matka wie że ukradłeś jej szaty? - Jarvis, znasz przypowieść o Jonaszu? - Traktowałbym ją raczej jako metaforę. - Thor walczy na 6. - Nie zaprosił mnie? Co, stawaliście na siusiu? Niech wyskakuje z ciuchów. Przenoszę imprezę do was. Weź mnie nie strasz. Co to było, robił mi usta usta? Phil? Ale on ma na imię Agent! J.A.R.V.I.S: Dostępne 400% mocy. Iron-Man: Dzięki. Nie gniewam się, pączuszku. Masz niezły prosty. Ta wiedźma miesza ci w głowie. Jesteś od niej silniejszy, mądrzejszy. Jesteś Banner. On jest szefem. Ja tylko za wszystko płacę, wszystko buduję i dbam żebyśmy byli cool. Stark! Potrzebny jest plan ataku! Mam plan: atakować! *** - Ja bym sobie odpuściła, to faceci nie z tego świata, bogowe czy coś. - Bóg jest tylko jeden! I głowę dam, że tak się nie ubiera. - No jasne. Złoty chłopiec w złotej zbroi. Co zostanie jak ją zdejmiesz? - Geniusz, miliarder, playboy, filantrop. A co? (...) A kto jest [prawdziwym bohaterem]? Ty? Jesteś wynikiem eksperymentów na ludziach. Tyle w tobie bohatera, ile zmieściło się do probówki. *** Zabijesz mnie? Ustaw się w kolejce. Kto znajdzie ten młot i okaże się go godny posiądzie moc Thora. Thor: Loki może i jest nieobliczalny, ale jest Asgardczykiem i moim bratem. Natasha: Zabił 80 ludzi w ciągu dwóch dni. Thor: Był adoptowany. - Nie będę z tobą walczył bracie. - Nie jesteśmy braćmi. Piekło rozbrzmiewa jękami jego ofiar. - O, kontratakują. - No wiesz, młodzi są. - Do stu piorunów, szanuj mowę ojczystą - Długo mi tego nie wybaczą. To bardzo, bardzo ciekawa teoria, ale ja mam prostszą. Nie jesteście godni. - A jakby wsadzić młot do windy? Uniesie ją. - Winda nie jest godna. Zobaczyłem coś we śnie. Muszę to wyjaśnić. Tutaj się nie da. - Jak tam kosmos? - Kosmos ma się dobrze. - I myślisz, że możesz mi zaufać? - Nie ufam ci. Matka ci ufała. W przeszłości. Nawet mimo naszych ciągłych sporów. Zawsze miała nadzieję, że gdzieś w tobie nadal jest iskierka mojego brata. Ta nadzieja już nie istnieje i już cię nie chroni. Mojego życia... Tato, nie nadaję się na króla. Będę bronić Asgardu i innych światów do ostatniego tchu... ale nie mogę tego robić z tronu. Mimo swego szaleństwa Loki rozumiał władzę w taki sposób, jakiego ja nigdy nie osiągnę. *** O nie, będę żył wiecznie i będę cały z plastiku. Kto okaże się godzien moc młota posiądzie. Bez jaj, stary, to sztuczka. Rekalibracja kognitywna... Zdzieliłam cię w czaszkę Mam go spowolnić? Czy wyślesz mu więcej sparingpartnerów? Lepiej wydaj rozkaz, bo zaczynam mu kibicować. Have you ever had someone take your brain and play? Pull you out and stuff something else in? Do you know what it's like to be unmade? Przerabiałem hipnozę. Nie lubię. *** Stoimy w obliczu globalnej katastrofy. Hej malutki. Słonko już zachodzi. Cicho blaszak, ja nie mam rakiety w tyłku. - Steve nie lubi takiego słownictwa. - A kopnąć cię w tą... Nie jest taki zły, tylko trochę nerwus. Drugiego takiego nie ma na całym świecie. Wszyscy lubią wygrywać, a ten mój facet robi co może by walki uniknąć, bo wie że walkę wygra. - Co ci się śniło? - Że jestem Avengersem, że jestem kimś więcej niż tylko posłuszną maszynką do zabijania. Kocha to się dzieci, ja mam u niego dług. *** *** *** *** Wstąp do T.A.R.C.Z.Y, poznaj dalekie kraje, niezwykłych ludzi... i zabij ich. Ja się nie pocę. Ja błyszczę. Thor mógłby choć raz przysłać boga sprzątania po sobie. Na pewno ma jakąś magiczną miotłę. Zawsze nosisz whisky? Ten dom miał wytrzymać siłę Hulka. - Jak nas znaleźli? - Zaprosiłem ich. Nie poddam się. Odzyskam Skye i T.A.R.C.Z.Ę, ale jeep od Eddiego to za mało. Nasza kiepska opcja. Grant Ward. *** Bez ciebie nie ma T.A.R.C.Z.Y. - Służysz Coulsonowi czy T.A.R.C.Z.Y? - To to samo. Kogo jak kogo, ale Coulsona nie zlikwidujesz. Dyrektor T.A.R.C.Z.Y zawsze ma tajemnice. *** Nie wierzę w strach. Wierzę w zaufanie. *** I was able to hack S.H.I.E.L.D. from my van. You're gonna show me something new. Nie byłam w waszym durnym "S.H.I.E.L.D. Hogwarcie". *** Nie jestem dobrym człowiekiem, Skye. . Long time to see. Jestem Agent Grant Ward. *** *** *** Jeśli to jeszcze aktualne, to poproszę tego drinka. - Żołnierzyk. Postać nie z tej epoki. Ale za to z tej planety. Nigdy nie chciałem tronu. Chciałem być równym tobie. - A ty co? Błyskawic się boisz? - Nie darzę miłością tego, co zwiastują. - Chcesz zabrać mi ukochaną planetę w odwecie za rzekomą zniewagę? Nie. Sprawuję nad nią opiekę. - No rzeczywiście, wspaniale się nią opiekujesz. Ludzie wyżynają się milionami, a ty palcem nie kiwniesz. Zaprowadzę tu porządek. Kto mnie powstrzyma? - Jesteś potworem. - O nie. Potwór jest wśród was. - A, Banner. To twój plan. Że urodziłem się by zostać królem. No dobrze. To może wolisz kogoś ze swoich nowych przyjaciół? Wydaje się, że jesteś do nich podobny. No i to jest o wiele lepsze! Mój strój jest taki sobie. Ale ile niesie ze sobą cnót! Jakiż to wielki zaszczyt! Czuję, że aż szaleję od sprawiedliwości. Chcesz usłyszeć mowę o prawdzie, honorze i patriotyźmie? Boże chroń Amer... Zaufaj mojemu gniewowi. Nie zrobiłem tego dla niego. Uuuu. A była już na wyciągnięcie ręki. Dzięki Tesseractowi mogliście mieć władzę, nieograniczoną moc. A wy co? Ciepło i światło dla wszystkich ludzi? Dopiero przekonacie się, co znaczy prawdziwa władza. Przynoszę wam dobrą nowinę. Czeka was wyzwolenie. *** *** Nie miałem prawa cię winić. Wiem, że chciałeś mi pomóc, chronić mnie. Od tego są przyjaciele. Możemy żyć z godnością - nie możemy z nią umrzeć. Człowiek jest najgorszym źródłem prawdy o sobie. Wszystko się zmienia. To nie znaczy, że na lepsze. Trzeba sprawić, by było lepiej. Nie można tylko gadać i mieć nadzieję, że samo się poprawi. |
|
|
batalion_88 |
Dodany dnia 02.04.2017 10:28
|
Pochwały: 2 Postów: 4036 Dom: Gryffindor Punkty: 31890 Ranga: Pan Śmierci Data rejestracji: 16.07.15 |
Co o tym myślicie? Czyżby Kamień Wskrzeszenia sam przywołał do niego zmarłych? Na to by wychodziło, choć jak dla mnie ten opis jest trochę dziwny. Bo jeszcze rozumiem, że rodzice no i Syriusz. Ale czy na pewno był wkurzony na Dumbledore'a? No i ten Lupin to też takie dyskusyjne pojawienie się. Niby czemu akurat on, a nie np. właśnie Fred Weasley czy chociażby Cedrik Diggory? Też mogli... Dla mnie argumentacja Kath jest najbardziej przejrzysta, choć też jej tak do końca "nie kupuję". Osobiście mi tu tylko rodzice + ojciec chrzestny pasują. Może jakby tego Remusa zabrakło, to nie byłoby dylematu czemu Lupin a nie Dumbledore ^^ |
|
|
Alette |
Dodany dnia 17.04.2017 22:36
|
Pochwały: 18 Postów: 7185 Dom: Hufflepuff Punkty: 59641 Ranga: Poziomka! <3 Data rejestracji: 29.03.09 |
Otwieram TYDZIEŃ Z TEMATEM! Przyznaję się, ze to moja ulubiona scena w całych Insygniach Śmierci, jeśli nie w HP w ogóle. Uwielbiam tam to, że czuć faktycznie taką potrzebę bliskości i emocje. Do tej pory pamiętam te uderzenia serca Harry'ego. Ja wam zadam od siebie również dodatkowe pytania Czy kiedy czytaliście tę scenę po raz pierwszy, braliście pod uwagę, że Harry naprawdę może umrzeć? No i tak dodatkowo - uważacie, że film oddał dramaturgię tej sceny? Czy jest tak coś, czego wam brakowało? Kazui <3 W zasadzie lepiej tkwić w słodkiej niewiedzy. Umiejętność braku myślenia i brak odczuwania tego braku, w połączeniu z brakiem myślenia o myśleniu i przekonaniem, że się wszystko dobrze przemyślało jest darem, który posiadają tylko wybrani. Im więcej wiesz, tym mniej rozumiesz, więc w zasadzie lepiej nic nie wiedzieć i mieć święty spokój. Dziękuję Wilenie za cudowny wiersz o moich Rycerzykach <3 Za siedmioma górami, za siedmioma lasami Żył sobie Racław z rycerzykami. Wielu ich tam było, innej maści każdy, Jednak każdy spośród nich był bardzo odważny, Choć nie tak jak Racław - mąż najlepszy w świecie, Rozpalający serce niemal każdej kobiecie, Lecz kochając jedną, tę spoza Lagary, Którą owładnęły miłości jego czary I wyczekuje tylko kiedy się zobaczą... Ale koniec historii! Nie za to mi płacą. Wracając do Lagary, żyła tam Liliana, Która, chociaż nieporadnością owiana I znana w otoczeniu z niechęci do koni, Nie bała się prawie dzierżyć w ręku broni. Gdy tylko nadszedł rozkaz, wskoczyła na konia. Mając u swego boku Gaję, Aarona, Fomę i Milana, a przed sobą zadanie, Ruszyła, nie bacząc, czy coś jej się stanie. Jednak Racława niestety przy nich nie było, A szkoda, bo to by się lepiej skończyło. Zamiast niego, Nadar przewodził tej grupie I chociaż zdawało się, że ma wszystko w dupie, Doprowadził ich całych do kapitana, Nie mającego nic z Narnią wspólnego - Kasjana, Który miał przy sobie ogiera wspaniałego, Nawet dla stajennych nieprzyjemnego, Z piękną grzywą i gracją, jakiej więcej miało Jedynie zgrabne, Racławowe ciało... Co było z Aaronem? Z ostrzem w jego dłoni? I Lilianą? Jak z jej podejściem do koni? Co z zaciętą Gają? Co z nadętym Milanem? Potwornym ogierem wraz z jego panem? Co z Fomą? Jak żyje? I jak jego rany? Kiedy tego wszystkiego dowiedzieć się mamy? Gdy tylko na Alette wielka wena spłynie. Może nigdy, może jutro, może w czarnej godzinie, Byle, jak to nastąpi, napisała wreszcie O Racławie i jego kochanej niewieście. Authors act like they are sorry for killing characters but really they are like this... Lista ficków, które przeczytałam i polecam Miniaturki "Nieszczęśliwa historia" ulki_black_potter "Czterdzieści pięć" Barloma "Pierwsza ofiara" Katherine_Pierce "Przemyślenia" Wileny Romus Przyjaciołom, których już nie ma Fuerte "Zazdrość według Hermiony Weasley" Sam Quest "Glizdogon" Nieoryginalnej "Las mnie wzywa" Klaudek884 "***" Zirael Serie "Trudny wybór" Penelope "Jako w piekle, tak i na ziemi" Christiny "Proszę, powiedz moje imię" Only Dream "Między wierszami" Fuerte Drabble "Znalezisko" Ann "Miłość" Wioletty "Bogini" ulki_black_potter Poezja "Feniks" Wileny Romus "Na chwałę! Na honor!" Ann "Zwariował!" Wileny Romus "Wspaniały i Starożytny Hymn Rodu Black" Ann "Niewiele rzeczy ma na człowieka tak wielki wpływ jak pierwsza książka, która od razu trafia do jego serca. Owe pierwsze obrazy, echa słów, choć wydają się pozostawać gdzieś daleko za nami, towarzyszą nam przez całe życie i wznoszą w pamięci pałac, do którego, wcześniej czy później... i nie ważne, ile w tym czasie przeczytaliśmy książek, ile nowych światów odkryliśmy, ile się nauczyliśmy i ile zdążyliśmy zapomnieć... wrócimy." Carlos Ruiz Zafon Oglądam chińskie bajki, czytam romanse a ciasto najbardziej lubię surowe. Pozdrawiam wszystkich, których karmiłam, a szczególnie tych, którzy z tego powodu cierpieli. Lubię gotować dla Gne, której wszystko smakuje i Ciemka, któremu śmierdzą (gotowane!) jajka. Piję herbatę koło kibla z Ang, o miłości rozmawiam z Pene, śpię na podłodze Ulki albo na kolanach Christiny. W moim sercu zawsze jest miejsce dla tych, z którymi obieram ziemniaki. Pozdrawiam mistrza otwierania zamków Sam i specjalistę od łowienia smerfów Katherine ... a kiełbasa to najbardziej smakuje mi u Pauli love |
|
|
Niaja |
Dodany dnia 17.04.2017 23:37
|
Postów: 61 Dom: Slytherin Punkty: 1676 Ranga: Świetny czarodziej Data rejestracji: 16.12.14 |
Absolutnie kocham tę scenę. Pierwszy raz płakałam przy książce właśnie przez tę scenę i prawdę mówiąc robię to za każdym razem. Nie ważne czy mowa o tym rozdziale, filmie czy nawet tych badziewnych grach. O ile śmierć Snape'a i jego wspomnienia nie ruszają mnie w ogóle - o tyle Zakazany Las jest jedną z najlepszych scen w HP moim zdaniem. Wydaje mi się, że wiedziałam, że Harry przeżyje. Nie jestem pewna, ale chyba tak. HP czytałam z sporym opóźnieniem - jedna po drugiej - więc załapałam trochę spoilerów+nie miałam czasu na snucie teorii i czytanie alternatywnych zakończeń. Nie, nie podoba mi się ta scena w filmie - inna kwestia, że ostatni film jest jednym z najgorszych. Nie znoszę tego, że Hermiona i Ron pozwolili Harry'emu odejść, ba - Ron się nawet nie pożegnał. Nie znoszę tego, że Harry nie spotkał Neville'a. Nie znoszę tego, że Harry nie ma swojej pelerynki. Co nie zmienia faktu, że i tak płaczę za każdym razem. Co do przywołanych zmarłych. To, że nie ma Dumbledore'a to nic dziwnego. W tym momencie Harry miał do niego ogromny żal, w następnym rozdziale daje się do zrozumienia, że był też wściekły. Lily, James i Syriusz - to chyba oczywiste. Co do Lupina. Harry chciał go przeprosić - to bardzo ważne, ale myślę, że jeszcze ważniejsze jest to, że Remus był blisko z Harrym. Remus to w ogóle raczej taki typ, co emocje i uczucia stara się trzymać na wodzy, co łatwo może zmylić, ale nie zmienia to faktu, że był blisko z Harrym. Na pewno nie tak jak Syriusz. Sądzę, że można to wyczytać z wielu pojedynczych zachowań: - Harry został ojcem chrzestnym jego syna - Lupin dał Harry'emu prezent świąteczny - Lupin był w pobliżu, kiedy Harry walczył z swoim największym lękiem - W KP Lupin chciał "obronić" Harry'ego przed ministrem magii - To Remus przytrzymał Harry'ego po śmierci Syriusza - W KP Harry liczył na list od niego, a Remus chciał go napisać, ale nie miał sposobności Oraz wiele innych. Na pewno był znacznie bliżej Harry'ego niż Tonks, Fred, Cedrik, Alastor... Sądzę, że z żyjących członków Zakonu - to on był najbliżej Harry'ego... do drugiego maja... |
|
|
Ewa Potter |
Dodany dnia 17.04.2017 23:45
|
Pochwały: 1 Postów: 510 Dom: Gryffindor Punkty: 10164 Ranga: Wielki mag Data rejestracji: 17.07.15 |
Co do Remusa, to on był na pewno bardzo bliski dla Harry'ego, pomagał mu, był dla niego przyjacielem. Jesem pewna ich więzi z tego względu, że Harry został wybrany na ojca chrzestengo syna Lupina. W Anglii wybór ten jest (lub był-mogło sie pozmieniac) bardzo ważnym wyborem (u nas jest trochę bagatelizowany, a szkoda...nie będę sie jednak nad tym rozwodzić bo to nie ten temat), ponieważ taki rodzic chrzestny jest odpowiedzialny za wychownie dziecka- ma w nim pomagać, staje się częścią rodziny, prawie jak przy ślubie. A w przypadku śmierci obojga rodziców to rodzice chrzestni (lub jeden z nich) ma obowiazek przyjąć to dziecko i wychować jak swoje- przynajmniej tego sie oczekuje od chrzestnych-nie od jakiś cioc, kuzynów czy dziadków. Dlatego też chrzestnymi zostają tam osoby bardzo bliskie sercom rodziców dziecka- rodzina, najblizsi i najlepsi przyjaciele. Może dlatego pojawiły sie akurat te osoby? Ojciec chrzestny, ojciec, matka i Lupin który oddaje pod opiekę swoje dziecko. Poza tym ja zawsze myślałam, że to osoba trzymająca kamień wybiera-tak wynika z bajki (ukazala się tylko zmarła ukochana, ona nie należała do rodziny itd.) wątpię więc, że to kamień sam wybiera kogo przywołać. Harry przywołał najbliższe mu osoby, swoją rodzinę.A tak właściwie to była tam jakas matka chrzestna? Bo nie przypominam sobie niczego takiego, więc śmierć Harry'ego oznaczalaby, że Teddy zostanie całkowicie sam, co mogło być kolejnym powodem tego, że Harry pomyślał o Lupinie. |
|
|
ania919 |
Dodany dnia 18.04.2017 11:24
|
Pochwały: 11 Postów: 1226 Dom: Ravenclaw Punkty: 38928 Ranga: Harrych świąt! Data rejestracji: 09.10.15 |
Czy kiedy czytaliście tę scenę po raz pierwszy, braliście pod uwagę, że Harry naprawdę może umrzeć? Tak, brałam pod uwagę, że Harry może umrzeć. Może nawet tak byłoby ciekawiej i oryginalnie. Ale oczywiście Rowling go nie uśmierciła. A tak właściwie to była tam jakas matka chrzestna? Bo nie przypominam sobie niczego takiego, więc śmierć Harry'ego oznaczalaby, że Teddy zostanie całkowicie sam, co mogło być kolejnym powodem tego, że Harry pomyślał o Lupinie. W świecie czarodziejów to działa inaczej niż u nas. Matką chrzestną jest żona ojca chrzestnego. Czyli Harry nie miał matki chrzestnej bo Syriusz nie miał żony, natomiast Teddym zajęłaby się Ginny (tak myślę). A co do sceny w zakazanym lesie to pojawiły się osoby najbliższe Harry'emu. James i Lily to wiadomo, byli dla Harry'ego najbliższymi ludźmi, chociaż bardzo wcześnie ich stracił i ich nie pamiętał. Oddali za niego życie i zawsze byli w sercu Harry'ego, chłopak zawsze pragnął ich poznać, był zawsze dumny ze swoich rodziców. To oczywiste, że ich przywołał. Syriusz był dla Harry'ego drugim ojcem. To Harry uwolnił Syriusza od azkabanu, Syriusz zawsze wspierał Harry'ego, traktował go jak syna, troszczył się o niego. Remus również był jedną z najważniejszych osób w życiu Harry'ego, to on przytrzymał Harry'ego tuż po śmierci Syriusza, Harry został ojcem chrzestnym jego syna. Kto ma olej w głowie, temu dość po słowie. W Ravenclawie tylko ci, których umysł pięknem lśni. |
|
|
Wioletta |
Dodany dnia 18.04.2017 21:28
|
Pochwały: 26 Postów: 3204 Dom: Gryffindor Punkty: 33397 Ranga: Pan Śmierci Data rejestracji: 06.07.16 |
Zacznę od tego, że nie byłam zaskoczona faktem kogo Harry do siebie przywołał. Wiadomo. Lily i James byli jego rodzicami, i mimo, że Harry ich nie znał to kochał ich całym sercem. Jak można nie kochać kogoś kto oddał za Ciebie życie, przecież dlatego zginęli, bo tak bardzo go kochali, a Harry kochał ich, bo byli ludźmi których potrzebował. Syriusz.. no cóż. Był jedyną prawdziwą rodziną jaką Harry poznał. Dał mu naprawdę wiele miłości, i myślę, że w jego odczuciu służył mu za ojca, którego nigdy nie miał. Zawsze mógł na nim polegać, wiedział też, ze i dla niego jest kimś ważnym, jak nie najważniejszym. Nie ma się co oszukiwać, Harry gdy nie miał nikogo dostał kogoś dla kogo był wszystkim, a potrzebował by jakiś dorosły obdarzył go opieką, i kochał ze wszystkich sił. Zapewne liczył, że zabierze go z tego okropnego domu Dursleyów. A tu bach.. Co do Lupina to w sumie w pierwszej chwili byłam zaskoczona co on tam robi, dlaczego nie ma tam Dumbledore'a, a jest on. Jednak musiałam to przetrawić by zrozumieć. Otóż.. Wiadomo, Harry czuł, że Remus zginął przez niego, osierocił syna, i czuł się winny, ponadto okazał mu wiele serca, a osoba samotna taka jak Harry pochłaniała każdą bezinteresowną dobroć.. No cóż. Ja osobiście uważam, że Harry kochał Dumbledore'a jedna po tym co zobaczył w myślodsiewni byl na niego po prostu wściekły. Myślał, że ten skazał go na pewną śmierć, i w sumie każdy z nas tak myślał. Co miał myśleć Harry jak okazało się, że osoba tak mu bliska była mu aż tak nieznana. Czy kiedy czytaliście tę scenę po raz pierwszy, braliście pod uwagę, że Harry naprawdę może umrzeć? Przez chwilę miałam taką myśl, jednak wątpiłam, że zginie. Za dużo padło ofiar przed nim, a poza tym.. No cóż. Należę do osób, które jak nie mogą wytrzymać jak dana historia się skończy to czytają ostatnie strony by wiedzieć. No i tak dodatkowo - uważacie, że film oddał dramaturgię tej sceny? Jakoś tak średnio, nie czułam tych samych emocji. Jakoś brakowalo mi tych emocji książkowych. Nie wiem czy to dlatego, że wole sobie wyobrażać Lily i Jamesa jako młodziaków, a nie parę ludzi po 40stce. Natomiast uwielbiam jak Hagrid niesie martwego Harry'ego, i mimo, że wiem, że żyje to smucę się w raz z nim. Czy jest tak coś, czego wam brakowało? Sama do końca nie wiem, bo film nie podoba mi się do końca, jakoś scena w książce podoba mi się lepiej, zawsze czytam ją po kilka razy, czuje tam ten strach, te głębokie emocje, tą miłość. Jest tam tyle emocji, ze można eksplodować, a w filmie jest to takie suche.. Severusie, jak mogłeś.. WYMOWNA - 26.07.2016 Przewodnicząca Karczmy Pod Parchatym Trollem - 22.09.2016 - 14.04.2017 (09.04) Członek Redakcji: 14.06.2017! <3 25.09.2021.. Na zamówienie, i z żywej sympatii do mnie! Seksi Sznejp w ręczniku na głowie. <3 - od wspaniałej Matki Karczmy, Alette! Dla mnie, o Sznejpie utalentowana Alette. <3 [img][/img] Z dedykacją dla mnie od Ewy! Z dedykacją dla mnie od ulki kulki! Od Klaudka! <3 Od Julki! Izrael! Wcześniej: w Hogwarcie: Wioletta Elbren Escher różdżka: 18 cali, sosna, pióro feniksa czarodziej: półkrwi. Quidditch: Obrońca Gryffindoru oraz Zastępca Kapitana Pottermore: wiolcis dom: Gryffindor różdżka: heban, 12¼ cala, włos jednorożca. |
|
|
PaulaSmith |
Dodany dnia 18.04.2017 21:55
|
Pochwały: 23 Postów: 2775 Dom: Hufflepuff Punkty: 23034 Ranga: Niezwyciężony mag Data rejestracji: 05.01.17 |
Zacznę od tego, że czytając ryczałam, autentycznie targały mną ogromne emocje w drodze przez las. Pojawiwnie się najbliższych Harry'emu osób jeszcze dodało dramatyzmu tej scenie. Wierzyłam, że idzie na śmierć, że Jo jest zdolna do tego, by go uśmiercić. Dobór osób nie zdziwił mnie, w końcu Harry wybrał ludzi najbliższych jego sercu. Rodzice, drugi ojciec i Lupin, który tyle go nauczył, który doskonale rozumiał brzemię, które Harry niósł na swoich barkach. Ich rozmowa była bardzo przejmująca, to że wspierali Harry'ego w jego odważnej decyzji. Podziwiam go za to, że tak bardzo dbał o swoich przyjaciół, tak bardzo ich kochał, że właściwie nie widział innego rozwiązania, a przecież nie jeden człowiek by uciekł, ale nie Harry. Szedł z rodziną przez las, spełniając swoje przeznaczenie. Jeśli chodzi o tą scenę w filmie to zdecydowanie nie ma tego klimatu. Może dlatego, że wiedziałam co się wydarz, ale wiedziałam, że Zgredek umrze i w filmie też bardzo to przeżyłam, więc chyba po prostu czegoś zabrakło w tej scenie filmowej... nie umiem sprecyzować czego, ale nie przeżyłam tak tego. Sarahis |
|
|
blad logiczny |
Dodany dnia 19.04.2017 12:01
|
Pochwały: 3 Postów: 521 Dom: Ravenclaw Punkty: 10421 Ranga: O choinka! Data rejestracji: 13.12.14 |
Droga przez las to jeden z najlepszych fragmentów "HP i Insygnia Śmierci". Czytając odczuwa się każdy moment upływającego nieubłaganie czasu. Tak to odebrałem mimo, iż już wiedziałem, że Harry ostatecznie przeżył. Czytałem to dość długo po zakończeniu serii. Nie wiem dlaczego, ale filmowa scena nie wzbudziła we mnie żadnych emocji. Może dlatego, że tę adaptację filmową jako całość oceniam średnio, a może z powodu późnej nocnej pory i ciężkiego dnia. Może też jednak być taka możliwość, że jest po prostu słabo zrobiona? W każdym razie świetny fragment książki nie przekłada się na dobrą scenę filmową. Za taką uważam np. dramatyczny moment, kiedy Hermiona zmienia pamięć swoim rodzicom i usuwa swoją postać z fotografii. Więc reżyser i scenarzyści jednak potrafili zdobyć się na nakręcenie niezłych fragmentów. Błąd mam zawsze przed sobą.
Wszelkie błędy, gramatyczne, stylistyczne, ortograficzne, interpunkcyjne, to moi kuzyni. Nie lubię kuzynów. Uważam, że należy wypędzić błendy z pustymi do puszczy. |
|
|
Angelina Johnson |
Dodany dnia 19.04.2017 18:03
|
Pochwały: 23 Postów: 8024 Dom: Slytherin Punkty: 32803 Ranga: Komentuj FF, to się uśmiechnę Data rejestracji: 13.05.07 |
Ja czytając byłam niemal pewna, że Harry umrze. I wściekałam się na Rowling, że zabiła Syriusza, Hedwigę, Zgredka i tyle super postaci i że jeszcze zabije nam Pottera. Z drugiej strony jeszcze przed premierą Insygniów Śmierci podejrzewałam, że Harry zginie, bo to dosyć oczywiste w tego typu książkach, że bohater, który wcale nie chciał być bohaterem, a zwykłym chłopakiem, ginie za najbliższych, przyjaciół i za cały świat. Dlatego też jak czytałam pierwszy raz ten fragment, niewiele z niego zapamiętałam. Moje oczy biegły od linijki do linijki, byle szybko, byle dowiedzieć się o co chodzi, no kiedy ten Harry umrze, O MÓJ BOŻE, CO TAM ROBI DUMBLEDORE? Czy to niebo? Piekło? Co to za niemowlak płacze? To oczywiście już po przejściu Harry'ego przez las, ale sam ten fragment przeczytałam tak szybko za pierwszym razem, że naprawdę mało co z niego zapamiętałam. Nie pamiętam czy płakałam, gdy Harry spotykał swoich rodziców, Syriusza i Remusa, wydaje mi się, że nie, ale na pewno było blisko. I mnie trochę akurat to spotkanie ich z Harrym uspokoiło, albo może bardziej... ukoiło? Niemal się już pogodziłam z jego śmiercią. W końcu - pomyślałam sobie - spotka swoich rodziców i ojca chrzestnego. To było naprawdę piękne, że w obliczu śmierci Harry tak naprawdę nie był sam. I tak sobie myślę, że pewnie nikt z nas nigdy nie jest sam. To piękne i wzruszające Co do filmu, nie pamiętam. Oglądałam tę część tylko raz, w kinie i niewiele z niej pamiętam, a tego fragmentu to już w ogóle. Czyli chyba nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia ;D Ale chyba przez ten temat specjalnie odświeżę sobie IŚ! A co do osób, które spotkał Harry za pomocą Kamienia Wskrzeszenia, to wydaje mi się, że to pierwsze osoby, które przyszły autorce do głowy. Czemu nie Dumbledore? Bez sensu miałby go spotykać teraz, jak na chwilę później Rowling zaplanowała ich spotkanie ;D A Rogacz, Łapa i Lunatyk to tandem Huncwotów i to oczywiste, że powinni pojawiać się razem, bo w końcu każdy z nich przez pewien moment pełnił jakby rolę opiekuna Harry'ego (oficjalnie lub po prostu - opiekował się nim). Pamiętaj chemiku młody, komentuj ficki lub zmień się w odchody made by Mikasa, Butelka 31.07.2020r. Slytherin! Sss.. Nigdy nie pozwoliłem aby szkoła przeszkadzała mi w edukacji. Zawsze miałam szczęście. I znów będę je mieć. Krew na twoich rękach, Falka, Krew na twej sukience Płoń, płoń, Falka, za twe zbrodnie Spłoń i skonaj w męce! Trochę wstyd, ale cóż, zasłużyłam ;D |
|
|
PaulaSmith |
Dodany dnia 20.04.2017 20:06
|
Pochwały: 23 Postów: 2775 Dom: Hufflepuff Punkty: 23034 Ranga: Niezwyciężony mag Data rejestracji: 05.01.17 |
Oo miałam tak samo jak Angie- czytałam tą scenę bardzo szykować żeby dowiedzieć się co dalej co dalej. Właściwie z całą książką IŚ tak miałam, dopiero za drugim razem czytałam z pełnym zrozumieniem wszystkich wątków. Zgodzę się z opiniami, że to najlepsza scena z serii. I nie chodzi tylko o to, że w końcu nadeszło to starcie Harry'ego i Voldemorta, ani o to, że szedł z bliskimi. Dla mnie ważne jest to jak Rowling pokazała nam emocje Chłopca Który Przeżył. W końcu zobaczyliśmy go nie tylko jako bohatera, ale też jak zwykłego człowieka który odczuwa strach, niepewność, jest kimś z kim nareszcie możemy się utożsamiać, bo chyba nikt z nas nie szedłby pewnie i śmiało. W tyn dla mnie tkwi geniusz tego fragmentu - Harry jest ludzki. Sarahis |
|
|
Alette |
Dodany dnia 20.04.2017 20:32
|
Pochwały: 18 Postów: 7185 Dom: Hufflepuff Punkty: 59641 Ranga: Poziomka! <3 Data rejestracji: 29.03.09 |
Dla mnie wybór tych osób w lesie wcale nie był przypadkowy ;p Gdybym miała wskazać postacie, które były Harry'emu najbliższe w takiej formie "opiekuna" to właśnie wskazałabym na nich - Lily, James, Syriusz, Remus. Tutaj chyba wcale nie chodziło o poczucie winy, jakaś chęć przeprosin. On po prostu, moim zdaniem, nie chciał być w tamtej chwili sam. Bo podejmował bardzo trudną decyzję. Mało kto jest w stanie zmusić się do takiego poświęcenia. Nie walczyć do ostatniej kropli krwi tylko iść i umrzeć. Walka zawsze daje jakiś promyk nadziei, że się wygra. To, co zrobił Harry, było aktem ogromnej odwagi i dlatego on szukał wsparcia osób, które naprawdę się nim opiekowały. Lily i James to jego rodzice, którzy oddali za niego życie. Ale to nie wszystko. Oni jakby czuwali nad nim, co widać poniekąd w Czarze Ognia, gdzie właśnie oni pomogli mu uciec. Syriusz był dla Harry'ego niesamowitym wsparciem i nie chodzi nawet o to, czy Syriusz autentycznie pomógł, ile zrobił i co z tego wynikło. Chodzi o same uczucia, którymi obdarzył chrześniaka. Że Harry nie musiał czuć zażenowania. Remus wbrew pozorom wcale nie był aż tak daleko od Syrusza. To jednak nauczyciel, który nauczył go walczyć ze strachem, któremu też opowiedział o swoich "bolączkach" związanych ze wspomnieniem Severusa, który miał zaopiekować się jego dzieckiem. To była silna więź, nawet jeśli nie do końca rozwinięta. Że Albusa tam nie było to wiadomo - Harry czuł się trochę opuszczony, bo ten super bliski dyrektor "hodował go jak prosiaka na rzeź". Po prostu postać Albusa nie dodałaby mu sił, co najwyżej je odebrała. Poza tym gdyby Harry go spotkał, zacząłby kwestionować podjętą decyzję - bo po co to wszystko? Dlatego niet, po co on tam. Kazui <3 W zasadzie lepiej tkwić w słodkiej niewiedzy. Umiejętność braku myślenia i brak odczuwania tego braku, w połączeniu z brakiem myślenia o myśleniu i przekonaniem, że się wszystko dobrze przemyślało jest darem, który posiadają tylko wybrani. Im więcej wiesz, tym mniej rozumiesz, więc w zasadzie lepiej nic nie wiedzieć i mieć święty spokój. Dziękuję Wilenie za cudowny wiersz o moich Rycerzykach <3 Za siedmioma górami, za siedmioma lasami Żył sobie Racław z rycerzykami. Wielu ich tam było, innej maści każdy, Jednak każdy spośród nich był bardzo odważny, Choć nie tak jak Racław - mąż najlepszy w świecie, Rozpalający serce niemal każdej kobiecie, Lecz kochając jedną, tę spoza Lagary, Którą owładnęły miłości jego czary I wyczekuje tylko kiedy się zobaczą... Ale koniec historii! Nie za to mi płacą. Wracając do Lagary, żyła tam Liliana, Która, chociaż nieporadnością owiana I znana w otoczeniu z niechęci do koni, Nie bała się prawie dzierżyć w ręku broni. Gdy tylko nadszedł rozkaz, wskoczyła na konia. Mając u swego boku Gaję, Aarona, Fomę i Milana, a przed sobą zadanie, Ruszyła, nie bacząc, czy coś jej się stanie. Jednak Racława niestety przy nich nie było, A szkoda, bo to by się lepiej skończyło. Zamiast niego, Nadar przewodził tej grupie I chociaż zdawało się, że ma wszystko w dupie, Doprowadził ich całych do kapitana, Nie mającego nic z Narnią wspólnego - Kasjana, Który miał przy sobie ogiera wspaniałego, Nawet dla stajennych nieprzyjemnego, Z piękną grzywą i gracją, jakiej więcej miało Jedynie zgrabne, Racławowe ciało... Co było z Aaronem? Z ostrzem w jego dłoni? I Lilianą? Jak z jej podejściem do koni? Co z zaciętą Gają? Co z nadętym Milanem? Potwornym ogierem wraz z jego panem? Co z Fomą? Jak żyje? I jak jego rany? Kiedy tego wszystkiego dowiedzieć się mamy? Gdy tylko na Alette wielka wena spłynie. Może nigdy, może jutro, może w czarnej godzinie, Byle, jak to nastąpi, napisała wreszcie O Racławie i jego kochanej niewieście. Authors act like they are sorry for killing characters but really they are like this... Lista ficków, które przeczytałam i polecam Miniaturki "Nieszczęśliwa historia" ulki_black_potter "Czterdzieści pięć" Barloma "Pierwsza ofiara" Katherine_Pierce "Przemyślenia" Wileny Romus Przyjaciołom, których już nie ma Fuerte "Zazdrość według Hermiony Weasley" Sam Quest "Glizdogon" Nieoryginalnej "Las mnie wzywa" Klaudek884 "***" Zirael Serie "Trudny wybór" Penelope "Jako w piekle, tak i na ziemi" Christiny "Proszę, powiedz moje imię" Only Dream "Między wierszami" Fuerte Drabble "Znalezisko" Ann "Miłość" Wioletty "Bogini" ulki_black_potter Poezja "Feniks" Wileny Romus "Na chwałę! Na honor!" Ann "Zwariował!" Wileny Romus "Wspaniały i Starożytny Hymn Rodu Black" Ann "Niewiele rzeczy ma na człowieka tak wielki wpływ jak pierwsza książka, która od razu trafia do jego serca. Owe pierwsze obrazy, echa słów, choć wydają się pozostawać gdzieś daleko za nami, towarzyszą nam przez całe życie i wznoszą w pamięci pałac, do którego, wcześniej czy później... i nie ważne, ile w tym czasie przeczytaliśmy książek, ile nowych światów odkryliśmy, ile się nauczyliśmy i ile zdążyliśmy zapomnieć... wrócimy." Carlos Ruiz Zafon Oglądam chińskie bajki, czytam romanse a ciasto najbardziej lubię surowe. Pozdrawiam wszystkich, których karmiłam, a szczególnie tych, którzy z tego powodu cierpieli. Lubię gotować dla Gne, której wszystko smakuje i Ciemka, któremu śmierdzą (gotowane!) jajka. Piję herbatę koło kibla z Ang, o miłości rozmawiam z Pene, śpię na podłodze Ulki albo na kolanach Christiny. W moim sercu zawsze jest miejsce dla tych, z którymi obieram ziemniaki. Pozdrawiam mistrza otwierania zamków Sam i specjalistę od łowienia smerfów Katherine ... a kiełbasa to najbardziej smakuje mi u Pauli love |
|
|
PaulaSmith |
Dodany dnia 21.04.2017 20:12
|
Pochwały: 23 Postów: 2775 Dom: Hufflepuff Punkty: 23034 Ranga: Niezwyciężony mag Data rejestracji: 05.01.17 |
Każdy wspomniał o towarzyszach Harry'ego w drodze przez las i zmusiło mnie to przemyśleń jakby to było gdyby szedł sam. Kurcze nawet nie wyobrażam sobie co by czuł... Bliscy dali mu niesamowite wsparcie. Czy sam doszedłby do końca? Czy miałby siłę iść? A może by się zatrzymał? Zawrócił? Wiem, że był odważny, ale samotność to straszna rzecz. Nie wiem. Gdyby był sam to nie jest to dla mnie takie oczywiste, że dotarłby przed Voldemorta. Właściwie nikt nie wspomniał o końcu tej drogi. Stanął przed czystym złem, przed wyczekującym go Voldemortem. Kurde stał odważnie, bez wahania, nie pomyślał o tym żeby zwiać, no halo, ja bym uciekła Wiem, że wielu nie lubi Harry'ego, ale uważam, że zasługuje na szacunek za to, co zrobił i czego dokonał. Sarahis |
|
|
Marcus Clinton |
Dodany dnia 21.04.2017 20:44
|
Pochwały: 23 Postów: 1138 Dom: Ravenclaw Punkty: 30894 Ranga: Do szopy hipogryfy, do szopy wszyscy wraz! Data rejestracji: 14.07.16 |
Nigdy się nie zastanawiałem nad tą sceną, bo dla mnie była ona po prostu nudna. W książce za każdym razem, gdy ją czytałem to przeżywałem męki, ale z racji, że powstał taki temat to się wypowiem. Po pierwsze to nie wiem czemu Dumbledore zostawił Harry'ego z tyloma zagadkami do rozwiązania. Ten cały znicz, który otwierał się na sam koniec był dla mnie intrygujący, ale gdy wyszło na końcu o co z nim chodziło to pomysł ten wydał mi się śmieszny. I to całe wkładanie znicza do buzi. Miałem wrażenie, że Potter go zaraz połknie. (jak to było w jednym z parodii, jakoś nie mogę się pozbyć tego widoku). Być może Albus miał pomysł, ale nie wiem co Harry'emu miało dać przywołanie zmarłych. Osobiście nigdy bym z tego nie skorzystał. Co do pojawienia się Lupina, Jamesa i Lily. Myślę, że oni byli jakoś wyżej umiejscowieniu w sercu Pottera niżeli Albus. Wiadomo, że swoich rodziców potrzebował, nie jestem pewny czy kilka sekund przed "śmiercią" potrzebowałby rady byłego dyrektora. Tym bardziej, że Harry przez pewien okres czasu uważał, go za kogoś kto mu nie pomógł no i czuł się trochę opuszczony. Z tych wszystkich Insygniów to chyba ten cały Kamień był najmniej pożyteczny. Jednak trzeba pamiętać o tym, że bliscy mu bardzo pomogli. Gdyby nie oni to Harry mógłby zawrócić. Po prostu Marcin Takie cudo dostałem <3 Takie miłe słowa mnie spotkały Mój ranking najcudowniejszych nóg! 1. Edyta! 2. Livka! Tu cenzura zdjęcia 3. Scarlett! https://zapodaj.n...83bd62.jpg Ogłaszam wszem i wobec, iż GiHP to moja siostra bliźniaczka. Dedykuję jej tego gifa Edki, bo mi się podoba i jej też musi się spodobać Edyta <3 Moja motywatorka! United <3 Śląsk! You laugh at me because I'm different, I laugh at you because you're all the same. "Śmierć będzie ostatnim wrogiem, jaki będzie pokonany" "Każdy ma fanów, ale ja mam najlepszych fanów, ja to wiem. Tak się stało, że moja muzyka odnalazła najpiękniejsze, najfajniejsze, najbardziej szlachetne i wartościowe serca. " - Edyta Górniak |
|
|
ania919 |
Dodany dnia 22.04.2017 16:06
|
Pochwały: 11 Postów: 1226 Dom: Ravenclaw Punkty: 38928 Ranga: Harrych świąt! Data rejestracji: 09.10.15 |
Jak to co miało dać Harry'emu przywołanie zmarłych?? Mieli go wspierać w tej trudnej chwili, podnosić na duchu, mieli mu pomóc pogodzić się ze śmiercią. To oczywiste, że Harry w sytuacji w jakiej się znalazł potrzebował kogoś kto go wesprze, najlepiej kogoś kto już tego doświadczył, kogoś bliskiego. Bardzo dobra scena, może nie moja ulubiona, ale bardzo dobrze, że znalazła się ona w książce. Ten cały cyrk ze zniczem może i jest śmieszny, ale to Dumbledore, on lubi wszystko utrudniać. Kto ma olej w głowie, temu dość po słowie. W Ravenclawie tylko ci, których umysł pięknem lśni. |
|
|
Alette |
Dodany dnia 22.04.2017 17:01
|
Pochwały: 18 Postów: 7185 Dom: Hufflepuff Punkty: 59641 Ranga: Poziomka! <3 Data rejestracji: 29.03.09 |
W dużej części rozumiem tok rozumowania Albusa, ale tak sobie teraz pomyślałam, że Dumbledore najpewniej po prostu uważał, że Harry musiał stopniowo przygotowywać się na zadanie, które miał wykonać. Gdyby na początku powiedział mu, że ma umrzeć, ale nie umrze, bo chodzi o poświęcenie - plan poszedłby w łeb. A tak w Harrym miała dojrzewać myśl, że nie ma innej drogi. Zbyt szybkie uświadomienie zapewne wywołałoby bunt. Mnie bardziej zastanawia ten szczęśliwy zbieg okoliczności, że wszystko AKURAT poszło po myśli Albusa. Chodzi mi o to, że te jego wskazówki to wcale nie były takie jednoznaczne. Równie dobrze Harry mógł nigdy nie dowiedzieć się o insygniach ani historii Dumbledore'a ani dostać wspomnień Snape'a. Pomyślmy tylko - właściwie przypadkiem nasza trójka poszła do Wrzeszczącej Chaty, żeby zobaczyć umierającego Severusa. A to jednak kluczowy element planu, nie? Tak samo w tym lesie - Albus nie mógł przewidzieć, że w momencie w którym Harry zdecyduje się zginąć, ktoś nie stanie w jego obronie. Kazui <3 W zasadzie lepiej tkwić w słodkiej niewiedzy. Umiejętność braku myślenia i brak odczuwania tego braku, w połączeniu z brakiem myślenia o myśleniu i przekonaniem, że się wszystko dobrze przemyślało jest darem, który posiadają tylko wybrani. Im więcej wiesz, tym mniej rozumiesz, więc w zasadzie lepiej nic nie wiedzieć i mieć święty spokój. Dziękuję Wilenie za cudowny wiersz o moich Rycerzykach <3 Za siedmioma górami, za siedmioma lasami Żył sobie Racław z rycerzykami. Wielu ich tam było, innej maści każdy, Jednak każdy spośród nich był bardzo odważny, Choć nie tak jak Racław - mąż najlepszy w świecie, Rozpalający serce niemal każdej kobiecie, Lecz kochając jedną, tę spoza Lagary, Którą owładnęły miłości jego czary I wyczekuje tylko kiedy się zobaczą... Ale koniec historii! Nie za to mi płacą. Wracając do Lagary, żyła tam Liliana, Która, chociaż nieporadnością owiana I znana w otoczeniu z niechęci do koni, Nie bała się prawie dzierżyć w ręku broni. Gdy tylko nadszedł rozkaz, wskoczyła na konia. Mając u swego boku Gaję, Aarona, Fomę i Milana, a przed sobą zadanie, Ruszyła, nie bacząc, czy coś jej się stanie. Jednak Racława niestety przy nich nie było, A szkoda, bo to by się lepiej skończyło. Zamiast niego, Nadar przewodził tej grupie I chociaż zdawało się, że ma wszystko w dupie, Doprowadził ich całych do kapitana, Nie mającego nic z Narnią wspólnego - Kasjana, Który miał przy sobie ogiera wspaniałego, Nawet dla stajennych nieprzyjemnego, Z piękną grzywą i gracją, jakiej więcej miało Jedynie zgrabne, Racławowe ciało... Co było z Aaronem? Z ostrzem w jego dłoni? I Lilianą? Jak z jej podejściem do koni? Co z zaciętą Gają? Co z nadętym Milanem? Potwornym ogierem wraz z jego panem? Co z Fomą? Jak żyje? I jak jego rany? Kiedy tego wszystkiego dowiedzieć się mamy? Gdy tylko na Alette wielka wena spłynie. Może nigdy, może jutro, może w czarnej godzinie, Byle, jak to nastąpi, napisała wreszcie O Racławie i jego kochanej niewieście. Authors act like they are sorry for killing characters but really they are like this... Lista ficków, które przeczytałam i polecam Miniaturki "Nieszczęśliwa historia" ulki_black_potter "Czterdzieści pięć" Barloma "Pierwsza ofiara" Katherine_Pierce "Przemyślenia" Wileny Romus Przyjaciołom, których już nie ma Fuerte "Zazdrość według Hermiony Weasley" Sam Quest "Glizdogon" Nieoryginalnej "Las mnie wzywa" Klaudek884 "***" Zirael Serie "Trudny wybór" Penelope "Jako w piekle, tak i na ziemi" Christiny "Proszę, powiedz moje imię" Only Dream "Między wierszami" Fuerte Drabble "Znalezisko" Ann "Miłość" Wioletty "Bogini" ulki_black_potter Poezja "Feniks" Wileny Romus "Na chwałę! Na honor!" Ann "Zwariował!" Wileny Romus "Wspaniały i Starożytny Hymn Rodu Black" Ann "Niewiele rzeczy ma na człowieka tak wielki wpływ jak pierwsza książka, która od razu trafia do jego serca. Owe pierwsze obrazy, echa słów, choć wydają się pozostawać gdzieś daleko za nami, towarzyszą nam przez całe życie i wznoszą w pamięci pałac, do którego, wcześniej czy później... i nie ważne, ile w tym czasie przeczytaliśmy książek, ile nowych światów odkryliśmy, ile się nauczyliśmy i ile zdążyliśmy zapomnieć... wrócimy." Carlos Ruiz Zafon Oglądam chińskie bajki, czytam romanse a ciasto najbardziej lubię surowe. Pozdrawiam wszystkich, których karmiłam, a szczególnie tych, którzy z tego powodu cierpieli. Lubię gotować dla Gne, której wszystko smakuje i Ciemka, któremu śmierdzą (gotowane!) jajka. Piję herbatę koło kibla z Ang, o miłości rozmawiam z Pene, śpię na podłodze Ulki albo na kolanach Christiny. W moim sercu zawsze jest miejsce dla tych, z którymi obieram ziemniaki. Pozdrawiam mistrza otwierania zamków Sam i specjalistę od łowienia smerfów Katherine ... a kiełbasa to najbardziej smakuje mi u Pauli love |
|
Podziel się z innymi: |
Strona 1 z 2: 12
Przejdź do forum: |