Logowanie
Facebook
Shoutbox
Współpraca
Najaktywniejsi
1) Alette
2) fuerte
3) Katherine_Pierce
4) Sam Quest
5) Shanti Black
6) A.
7) monciakund
8) ania919
9) ulka_black_potter
10) Klaudia Lind
Losowe zdjęcie
Zobacz temat
Molly Weasley
|
|
Rose Gree |
Dodany dnia 29.12.2014 21:09
|
Postów: 4 Dom: Gryffindor Punkty: 22 Ranga: Mugol Data rejestracji: 28.12.14 |
Co sądzicie o Molly Weasley? Dla mnie jest miłą i ciepłą osóbką Zakładając temat pasowałoby napisać więcej niż jedno zdanie. Pene. Edytowane przez Alette dnia 02.11.2015 13:06 |
|
|
blad logiczny |
Dodany dnia 29.12.2014 21:55
|
Pochwały: 3 Postów: 523 Dom: Ravenclaw Punkty: 10428 Ranga: O choinka! Data rejestracji: 13.12.14 |
Oczywiście tak, mimo, że ma "charakterek". Autorka ładnie ja przedstawiła i dzięki niej książki nabrały, dużo życia. Chodzi mi o normalne codzienne, życie dalekie od wszystkich niezwykłości. Bez niej Harry nie miał by okazji, doświadczyć normalnego domowego ciepła. A tej jej seryjne wrzaski, też są niezłe. Zawsze mnie to bawiło i zastanawiałem się, na ile jeszcze ma siły. Albo ta jej naiwna wiara, we wszystko, co tam ktoś napisał. Moim zdaniem osoba absolutnie "konieczna". Nawet gdyby nie zlikwidowała, Bellatriks, w obronie swojej rodziny. Błąd mam zawsze przed sobą.
Wszelkie błędy, gramatyczne, stylistyczne, ortograficzne, interpunkcyjne, to moi kuzyni. Nie lubię kuzynów. Uważam, że należy wypędzić błendy z pustymi do puszczy. |
|
|
askaeddie |
Dodany dnia 25.02.2015 15:44
|
Ostrzeżenia: 1 Pochwały: 3 Postów: 1058 Dom: Slytherin Punkty: 6070 Ranga: Fascynat Czarnej Magii Data rejestracji: 10.01.15 |
Były momenty gdy ja lubiła, ale częściej mnie denerwowała. Uważała się za uprawnioną do podejmowania decyzji za innych, w tym za Harryego. Bardzo irytowała mnie jej postawa w ZF. Nie lubię tego typu ludzi/matek, które wiedza najlepiej i wolą podejmować decyzje za dzieci i innych. A taka była Molly. Molly była apodyktyczna i pewne aspekty tego jej charakteru było dobre, ale często rzutowało to na jej niekorzyść. Chciała kontrolować i decydować, a najgorsze gdy ktoś robi to w "dobrej mierze". Najgorsza opcji z możliwych. |
|
|
Ana_Black |
Dodany dnia 25.02.2015 17:02
|
Ostrzeżenia: 1 Pochwały: 8 Postów: 4391 Dom: Gryffindor Punkty: 24016 Ranga: Niezwyciężony mag Data rejestracji: 06.02.10 |
Ja lubię Molly, ale strasznie mnie irytowała, zwłaszcza w ZF. Traktowała Harry'ego jak swoją własność. Zamiast się cieszyć, że miał jednak jakąś własną rodzinę (, którą mógł nazwać rodziną), to ona miała pretensje do Syriusza, że ma czelność martwić się o swojego chrześniaka. A stwierdzenie, że był w Azkabanie na wakacjach, żeby nie zajmować się Harrym (nie dosłownie, ale tak to brzmi) to już szczyt chamstwa. Czy to, że jako pierwsza dała Harry'emu matczyne ciepło (co jest na plus, dała mu to, czego nie mogła Lily), gdy Black siedział jeszcze w Azkabanie, sprawia że ma wyłączne prawo martwić się o Harry'ego i decydować za niego (jak i za wszystkich zresztą)? Nie sądzę. Potter był już dużym chłopcem, a ona traktowała go jak małe dziecko. Znaczy cały Zakon, prócz Syriusza, go tak traktował, ale Molly najbardziej. Czasem odnoszę wrażenie, że ona bardziej martwiła się o Harry'ego, niż o własne dzieci. W każdym razie obawa Rona, że jego matka bardziej kocha jego przyjaciela, niż jego samego, nie wzięła się znikąd. Nie przeczę, że Molly była dobrą matką (chociaż biorąc pod uwagę, że pozwoliła by jej syn spał ze szczurem, który nie wiadomo skąd się wziął i jakimś cudem żyje podejrzanie długo, choć nie okazywał żadnych magicznych zdolności, to...), ale też nie była idealną (i dobrze), bo idealna matka nie jest nadopiekuńcza i zaborcza, a taka była Molly i to nie tylko wobec Harry'ego i swoich dzieci. Choć niezmiernie wkurzyła mnie kłótnią z Syriuszem (miałam ochotę rzucić smartfonem jak ją czytałam, ale szkoda kasy), zapunktowała u mnie zabijając Bellatriks. Loki: Dość tego! Wszyscy stoicie niżej ode mnie! Patrzysz na boga, szkaradny stworze! I nie godzę się, aby pomiatał mną... Hulk: Wielki mi bóg. Hulk ziewać ~ Łapa Uwielbiam też jak dostajesz szału i zamieniasz się w tę wielką zieloną bestię.. Zdradzę ci moją tajemnicę. Zawsze jestem zły. Nieźle. Chcą mnie zamknąć w metalowym pudle i zanurzyć w wodzie. Nie. Jest gorzej niż myślałem. No bo czym jesteśmy? Zespołem? Nie, nie, nie. Mieszanką wybuchową niosącą chaos. *** Nie bądź jeleń, nie fikaj. Matka wie że ukradłeś jej szaty? - Jarvis, znasz przypowieść o Jonaszu? - Traktowałbym ją raczej jako metaforę. - Thor walczy na 6. - Nie zaprosił mnie? Co, stawaliście na siusiu? Niech wyskakuje z ciuchów. Przenoszę imprezę do was. Weź mnie nie strasz. Co to było, robił mi usta usta? Phil? Ale on ma na imię Agent! J.A.R.V.I.S: Dostępne 400% mocy. Iron-Man: Dzięki. Nie gniewam się, pączuszku. Masz niezły prosty. Ta wiedźma miesza ci w głowie. Jesteś od niej silniejszy, mądrzejszy. Jesteś Banner. On jest szefem. Ja tylko za wszystko płacę, wszystko buduję i dbam żebyśmy byli cool. Stark! Potrzebny jest plan ataku! Mam plan: atakować! *** - Ja bym sobie odpuściła, to faceci nie z tego świata, bogowe czy coś. - Bóg jest tylko jeden! I głowę dam, że tak się nie ubiera. - No jasne. Złoty chłopiec w złotej zbroi. Co zostanie jak ją zdejmiesz? - Geniusz, miliarder, playboy, filantrop. A co? (...) A kto jest [prawdziwym bohaterem]? Ty? Jesteś wynikiem eksperymentów na ludziach. Tyle w tobie bohatera, ile zmieściło się do probówki. *** Zabijesz mnie? Ustaw się w kolejce. Kto znajdzie ten młot i okaże się go godny posiądzie moc Thora. Thor: Loki może i jest nieobliczalny, ale jest Asgardczykiem i moim bratem. Natasha: Zabił 80 ludzi w ciągu dwóch dni. Thor: Był adoptowany. - Nie będę z tobą walczył bracie. - Nie jesteśmy braćmi. Piekło rozbrzmiewa jękami jego ofiar. - O, kontratakują. - No wiesz, młodzi są. - Do stu piorunów, szanuj mowę ojczystą - Długo mi tego nie wybaczą. To bardzo, bardzo ciekawa teoria, ale ja mam prostszą. Nie jesteście godni. - A jakby wsadzić młot do windy? Uniesie ją. - Winda nie jest godna. Zobaczyłem coś we śnie. Muszę to wyjaśnić. Tutaj się nie da. - Jak tam kosmos? - Kosmos ma się dobrze. - I myślisz, że możesz mi zaufać? - Nie ufam ci. Matka ci ufała. W przeszłości. Nawet mimo naszych ciągłych sporów. Zawsze miała nadzieję, że gdzieś w tobie nadal jest iskierka mojego brata. Ta nadzieja już nie istnieje i już cię nie chroni. Mojego życia... Tato, nie nadaję się na króla. Będę bronić Asgardu i innych światów do ostatniego tchu... ale nie mogę tego robić z tronu. Mimo swego szaleństwa Loki rozumiał władzę w taki sposób, jakiego ja nigdy nie osiągnę. *** O nie, będę żył wiecznie i będę cały z plastiku. Kto okaże się godzien moc młota posiądzie. Bez jaj, stary, to sztuczka. Rekalibracja kognitywna... Zdzieliłam cię w czaszkę Mam go spowolnić? Czy wyślesz mu więcej sparingpartnerów? Lepiej wydaj rozkaz, bo zaczynam mu kibicować. Have you ever had someone take your brain and play? Pull you out and stuff something else in? Do you know what it's like to be unmade? Przerabiałem hipnozę. Nie lubię. *** Stoimy w obliczu globalnej katastrofy. Hej malutki. Słonko już zachodzi. Cicho blaszak, ja nie mam rakiety w tyłku. - Steve nie lubi takiego słownictwa. - A kopnąć cię w tą... Nie jest taki zły, tylko trochę nerwus. Drugiego takiego nie ma na całym świecie. Wszyscy lubią wygrywać, a ten mój facet robi co może by walki uniknąć, bo wie że walkę wygra. - Co ci się śniło? - Że jestem Avengersem, że jestem kimś więcej niż tylko posłuszną maszynką do zabijania. Kocha to się dzieci, ja mam u niego dług. *** *** *** *** Wstąp do T.A.R.C.Z.Y, poznaj dalekie kraje, niezwykłych ludzi... i zabij ich. Ja się nie pocę. Ja błyszczę. Thor mógłby choć raz przysłać boga sprzątania po sobie. Na pewno ma jakąś magiczną miotłę. Zawsze nosisz whisky? Ten dom miał wytrzymać siłę Hulka. - Jak nas znaleźli? - Zaprosiłem ich. Nie poddam się. Odzyskam Skye i T.A.R.C.Z.Ę, ale jeep od Eddiego to za mało. Nasza kiepska opcja. Grant Ward. *** Bez ciebie nie ma T.A.R.C.Z.Y. - Służysz Coulsonowi czy T.A.R.C.Z.Y? - To to samo. Kogo jak kogo, ale Coulsona nie zlikwidujesz. Dyrektor T.A.R.C.Z.Y zawsze ma tajemnice. *** Nie wierzę w strach. Wierzę w zaufanie. *** I was able to hack S.H.I.E.L.D. from my van. You're gonna show me something new. Nie byłam w waszym durnym "S.H.I.E.L.D. Hogwarcie". *** Nie jestem dobrym człowiekiem, Skye. . Long time to see. Jestem Agent Grant Ward. *** *** *** Jeśli to jeszcze aktualne, to poproszę tego drinka. - Żołnierzyk. Postać nie z tej epoki. Ale za to z tej planety. Nigdy nie chciałem tronu. Chciałem być równym tobie. - A ty co? Błyskawic się boisz? - Nie darzę miłością tego, co zwiastują. - Chcesz zabrać mi ukochaną planetę w odwecie za rzekomą zniewagę? Nie. Sprawuję nad nią opiekę. - No rzeczywiście, wspaniale się nią opiekujesz. Ludzie wyżynają się milionami, a ty palcem nie kiwniesz. Zaprowadzę tu porządek. Kto mnie powstrzyma? - Jesteś potworem. - O nie. Potwór jest wśród was. - A, Banner. To twój plan. Że urodziłem się by zostać królem. No dobrze. To może wolisz kogoś ze swoich nowych przyjaciół? Wydaje się, że jesteś do nich podobny. No i to jest o wiele lepsze! Mój strój jest taki sobie. Ale ile niesie ze sobą cnót! Jakiż to wielki zaszczyt! Czuję, że aż szaleję od sprawiedliwości. Chcesz usłyszeć mowę o prawdzie, honorze i patriotyźmie? Boże chroń Amer... Zaufaj mojemu gniewowi. Nie zrobiłem tego dla niego. Uuuu. A była już na wyciągnięcie ręki. Dzięki Tesseractowi mogliście mieć władzę, nieograniczoną moc. A wy co? Ciepło i światło dla wszystkich ludzi? Dopiero przekonacie się, co znaczy prawdziwa władza. Przynoszę wam dobrą nowinę. Czeka was wyzwolenie. *** *** Nie miałem prawa cię winić. Wiem, że chciałeś mi pomóc, chronić mnie. Od tego są przyjaciele. Możemy żyć z godnością - nie możemy z nią umrzeć. Człowiek jest najgorszym źródłem prawdy o sobie. Wszystko się zmienia. To nie znaczy, że na lepsze. Trzeba sprawić, by było lepiej. Nie można tylko gadać i mieć nadzieję, że samo się poprawi. |
|
|
fuerte |
Dodany dnia 25.02.2015 18:18
|
Pochwały: 30 Postów: 3225 Dom: Ravenclaw Punkty: 57438 Ranga: Harrych świąt! Data rejestracji: 15.07.07 |
Moim zdaniem właśnie Molly była umiarkowanie apodyktyczna. Przy takiej liczbie dzieci potrafiła się zająć domem, znaleźć czas dla Zakonu i jeszcze okiełznać dziwaczne pomysły bliźniaków czy Artura. Warto wziąć pod uwagę, że odkąd Voldemort odzyskał moc znaczna część jej rodziny była w niebezpieczeństwie. Nic dziwnego, że chciała chronić swoje najmłodsze dzieci póki jeszcze miała na nie jakikolwiek wpływ. A mówienie, że to chamstwo, że chciała decydować za Harry'ego jest chyba lekką przesadą. Kobieta dała mu dom, starała się pokazać mu jak wygląda życie w rodzinie, której on nigdy nie miał, jak to jest być kochanym i pomagać sobie wzajemnie. Więc sorry, ale nawet, jeśli nie była spokrewniona z Harrym miała prawo wypowiadać się w sprawie losów, które go dotyczyły. Zwłaszcza, że ta cała kłótnia z Syriuszem odbyła się, gdy Potter miał zaledwie 15 lat. Poza tym, skoro była to kłótnia, to zarówno ona jak i Syriusz byli zdenerwowani i każde mówiło to, co mu ślina na język przyniosła i nie sądzę, żeby Molly faktycznie miała na myśli, że Syriusz miał się świetnie w Azkabanie w czasie, gdy ona zajmowała się Harrym. Poza tym, Syriusz nie zachowywał się jak rodzic, ale to już temat na inną historię. Mnie się właśnie podobało, że nie była idealną matką. Zresztą, nie ma takich. Nie rozpieszczała swoich dzieci, nie biegała za nimi krok w krok, nie była typowo nadopiekuńczą matką. Ważne są okoliczności, w jakich znajdowała się jej cała rodzina. Zaraz miała rozpętać się wojna, nikt nie wiedział czy dożyje następnego dnia. Serio, w takiej sytuacji chęć ochrony dzieci przez postawienie na swoim, to naprawdę małe piwo. |
|
|
batalion_88 |
Dodany dnia 15.08.2015 17:18
|
Pochwały: 2 Postów: 4036 Dom: Gryffindor Punkty: 31890 Ranga: Pan Śmierci Data rejestracji: 16.07.15 |
Molly Weasley była bardzo opiekuńcza, może momentami za bardzo. Odniosłem wrażenie, że w "Zakonie Feniksa" traktuje Harry'ego jak dziecko, które nie wie czym jest zło, i jak należy stawić czoła ciemnym mocom. No a przecież to Potter był na tym cmentarzu, walczył z Voldemortem, jeszcze wcześniej miał styczność z dementorami, Bazyliszkiem, opętanym Quirellem. Należało mu bardziej ufać. Z drugiej strony traktowała go jak syna, więc nie ma co się jej za bardzo dziwić. Molly nie jawi się jako tzw. "kobieta wyzwolona". Ma przecież szóstkę dzieci, nie spełnia się zawodowo, robi obiadki dla męża, pielęgnuje ogród, karmi kurczaki ^^ A mimo to działa dla Zakonu Feniksa najlepiej jak potrafi. Zawsze gotowa do pomocy, troskliwa, lojalna, świetna kucharka i gospodyni ;p No i jakie ładne swetry robiła im na święta. Z zewnątrz spokojna, ale jak chodzi o jej rodzinę, to walczy jak lwica broniąca małych. W końcu to ona rozbiła w drobny pył wiedźmę Bellatrix. |
|
|
Alette |
Dodany dnia 04.06.2017 10:56
|
Pochwały: 18 Postów: 7186 Dom: Hufflepuff Punkty: 59643 Ranga: Poziomka! <3 Data rejestracji: 29.03.09 |
Czas otworzyć kolejny tydzień z tematem i czekam na wasze wypowiedzi. Zgodnie z tradycją zadam wam dodatkowe pytania ; ) Jak ocenicie Moly jako matkę? Bo jednak Weasleyowie to specyficzna rodzina. Mieli mnóstwo dzieci, ale nie mieli za to pieniędzy na ich utrzymacie. Zastanawiam się, czy tak realnie myślicie, że ten brak środków na utrzymanie, jest całkiem w porządku. Jak ocenicie też stosunek Moly do Harry'ego i Hermiony? czekam na wasze wypowiedzi! Kazui <3 W zasadzie lepiej tkwić w słodkiej niewiedzy. Umiejętność braku myślenia i brak odczuwania tego braku, w połączeniu z brakiem myślenia o myśleniu i przekonaniem, że się wszystko dobrze przemyślało jest darem, który posiadają tylko wybrani. Im więcej wiesz, tym mniej rozumiesz, więc w zasadzie lepiej nic nie wiedzieć i mieć święty spokój. Dziękuję Wilenie za cudowny wiersz o moich Rycerzykach <3 Za siedmioma górami, za siedmioma lasami Żył sobie Racław z rycerzykami. Wielu ich tam było, innej maści każdy, Jednak każdy spośród nich był bardzo odważny, Choć nie tak jak Racław - mąż najlepszy w świecie, Rozpalający serce niemal każdej kobiecie, Lecz kochając jedną, tę spoza Lagary, Którą owładnęły miłości jego czary I wyczekuje tylko kiedy się zobaczą... Ale koniec historii! Nie za to mi płacą. Wracając do Lagary, żyła tam Liliana, Która, chociaż nieporadnością owiana I znana w otoczeniu z niechęci do koni, Nie bała się prawie dzierżyć w ręku broni. Gdy tylko nadszedł rozkaz, wskoczyła na konia. Mając u swego boku Gaję, Aarona, Fomę i Milana, a przed sobą zadanie, Ruszyła, nie bacząc, czy coś jej się stanie. Jednak Racława niestety przy nich nie było, A szkoda, bo to by się lepiej skończyło. Zamiast niego, Nadar przewodził tej grupie I chociaż zdawało się, że ma wszystko w dupie, Doprowadził ich całych do kapitana, Nie mającego nic z Narnią wspólnego - Kasjana, Który miał przy sobie ogiera wspaniałego, Nawet dla stajennych nieprzyjemnego, Z piękną grzywą i gracją, jakiej więcej miało Jedynie zgrabne, Racławowe ciało... Co było z Aaronem? Z ostrzem w jego dłoni? I Lilianą? Jak z jej podejściem do koni? Co z zaciętą Gają? Co z nadętym Milanem? Potwornym ogierem wraz z jego panem? Co z Fomą? Jak żyje? I jak jego rany? Kiedy tego wszystkiego dowiedzieć się mamy? Gdy tylko na Alette wielka wena spłynie. Może nigdy, może jutro, może w czarnej godzinie, Byle, jak to nastąpi, napisała wreszcie O Racławie i jego kochanej niewieście. Authors act like they are sorry for killing characters but really they are like this... Lista ficków, które przeczytałam i polecam Miniaturki "Nieszczęśliwa historia" ulki_black_potter "Czterdzieści pięć" Barloma "Pierwsza ofiara" Katherine_Pierce "Przemyślenia" Wileny Romus Przyjaciołom, których już nie ma Fuerte "Zazdrość według Hermiony Weasley" Sam Quest "Glizdogon" Nieoryginalnej "Las mnie wzywa" Klaudek884 "***" Zirael Serie "Trudny wybór" Penelope "Jako w piekle, tak i na ziemi" Christiny "Proszę, powiedz moje imię" Only Dream "Między wierszami" Fuerte Drabble "Znalezisko" Ann "Miłość" Wioletty "Bogini" ulki_black_potter Poezja "Feniks" Wileny Romus "Na chwałę! Na honor!" Ann "Zwariował!" Wileny Romus "Wspaniały i Starożytny Hymn Rodu Black" Ann "Niewiele rzeczy ma na człowieka tak wielki wpływ jak pierwsza książka, która od razu trafia do jego serca. Owe pierwsze obrazy, echa słów, choć wydają się pozostawać gdzieś daleko za nami, towarzyszą nam przez całe życie i wznoszą w pamięci pałac, do którego, wcześniej czy później... i nie ważne, ile w tym czasie przeczytaliśmy książek, ile nowych światów odkryliśmy, ile się nauczyliśmy i ile zdążyliśmy zapomnieć... wrócimy." Carlos Ruiz Zafon Oglądam chińskie bajki, czytam romanse a ciasto najbardziej lubię surowe. Pozdrawiam wszystkich, których karmiłam, a szczególnie tych, którzy z tego powodu cierpieli. Lubię gotować dla Gne, której wszystko smakuje i Ciemka, któremu śmierdzą (gotowane!) jajka. Piję herbatę koło kibla z Ang, o miłości rozmawiam z Pene, śpię na podłodze Ulki albo na kolanach Christiny. W moim sercu zawsze jest miejsce dla tych, z którymi obieram ziemniaki. Pozdrawiam mistrza otwierania zamków Sam i specjalistę od łowienia smerfów Katherine ... a kiełbasa to najbardziej smakuje mi u Pauli love |
|
|
Helenkaa |
Dodany dnia 04.06.2017 11:19
|
Postów: 364 Dom: Ravenclaw Punkty: 1831 Ranga: Świetny czarodziej Data rejestracji: 21.05.17 |
Odkąd poznałam Molly bardziej, to od razu skojarzyła się mi z moją babcią. Miła, ciepła, kiedy trzeba stanowcza osóbka o tęższej posturze z niograniczoną miłością dla rodziny. Takiej kobiety potrzeba w każdej rodzinie. Myślę, że Molly starała się w jakiś sposób tą biedę i brak środków na życie nadganiać miłością. Bo ona na prawdę ich wszystkich kochała, bezwzględu na wszystko. Nawet Percy'ego, kiedy się od nich odwrócił dalej gdzieś w środku serca kochała. Ale uważam, że nie było to hmm... fair (?) względem dzieciaków, bo przecież nie raz byli wyzywani z tego powodu, choć oni niczemu nie byli winni. Molly traktowała Hermionę i Harry'ego jak własną rodzinę, temu nikt chyba nie zaprzeczy. Można nawet chyba było odczuć, że pani Weasley poczuwała się w obowiązku, żeby w jakiś sposób wprowadzić ich w ten czarodziejski świat i zawsze być wsparciem i podporą (szczególnie dla Harry'ego). Na koniec jeszcze dorzucę od siebie, że jak dla mnie, to Molly była jedną z najsympatyczniejszych, o ile nie najsympatyczniejszą postacią (wraz z Hagridem oczywiście) w całej serii |
|
|
Mikasa |
Dodany dnia 04.06.2017 13:22
|
Ostrzeżenia: 1 Pochwały: 21 Postów: 2007 Dom: Ravenclaw Punkty: 22743 Ranga: Niezwyciężony mag Data rejestracji: 24.04.13 |
Jeżeli chodzi o ich sytuację finansową, to mam wrażenie, że w świecie czarodziejów jest trochę inaczej. Wiele rzeczy można wyczarować, wiec nie na wszystko potrzebne są pieniądze. Ale mnie np. zastanawiało, dlaczego rodzeństwo nie dzieliło się podręcznikami Przecież ten kanon był praktycznie niezmienny, a mimo to, z książek można wywnioskować, że co roku Molly kupowała potrzebne podręczniki, nawet jeśli używane. A przecież nie było tak, że np. druga i piąta klasa jednocześnie miała eliksiry. W Komnacie Tajemnic widzimy, jak jeden z bliźniaków ubolewa, że jego rodzice będą musieli kupić pięć kompletów dzieł Lockharta... no bez sensu Poza tym, jak wiemy od Dumbledore'a, Hogwart miał jakiś fundusz na pomoce naukowe dla dzieci z ubogich rodzin. Weasleyowie chyba nigdy z tego nie skorzystali... Duma? Czy nieuwaga Rowling? ;p |
|
|
ania919 |
Dodany dnia 04.06.2017 15:25
|
Pochwały: 11 Postów: 1228 Dom: Ravenclaw Punkty: 38932 Ranga: Harrych świąt! Data rejestracji: 09.10.15 |
Jak ocenicie Moly jako matkę? Bo jednak Weasleyowie to specyficzna rodzina. Mieli mnóstwo dzieci, ale nie mieli za to pieniędzy na ich utrzymacie. Zastanawiam się, czy tak realnie myślicie, że ten brak środków na utrzymanie, jest całkiem w porządku. Była bardzo dobrą matką: troskliwą, opiekuńczą, ale potrafiła też utrzymać dyscyplinę jak trzeba było. Często troszczyła się za bardzo i chciała decydować za innych, ale nie ma idealnych matek i w sumie dobrze, że nie została tak całkiem idealnie przedstawiona, a często nakrzyczała na kogoś. Pieniędzy mieli mało, myślę, że powinna urodzić mniej dzieci lub pójść do pracy jak Ginny poszła do Hogwartu, no, ale jakoś na wszystko co ważne im starczało więc nie było źle. Jak ocenicie też stosunek Moly do Harry'ego i Hermiony? Harry'ego traktowała jak własnego syna, a Hermionę też bardzo lubiła, choć chyba trochę mniej. Jak w CO ukazał się o niej artykuł w gazecie, że jest niby dziewczyną Harry'ego to dała jej malutkie jajeczko wielkanocne, można było wyczuć u niej niechęć do Hermiony. Mikasa, no, ale druga i piąta klasa potrzebowała na eliksiry inne podręczniki więc nie mogli wszyscy korzystać z jednego. Myślę, że część książek mieli po starszym rodzeństwie, ale czasem się podręczniki zmieniały i trzeba było je kupić. Fred i George może potrzebowali na lekcji mieć osobne podręczniki, jeden mogli dostać np. po Percym, a drugi trzeba było dokupić. Więc nawet jeśli część książek mogli dostać po starszym rodzeństwie to in tak zawsze znalazły się jakieś, które trzeba było dokupić. edit: Mnie bardziej zastanawia dlaczego w pierwszej części Ron miał różdżkę po starszym bracie (nie pamiętam już którym). Przecież co, nagle tamtemu nie była już potrzebna i tak o oddał ją Ronowi? Większość czarodziejów używa przez całe życie jednej i tej samej różdżki. Edytowane przez ania919 dnia 04.06.2017 15:59 Kto ma olej w głowie, temu dość po słowie. W Ravenclawie tylko ci, których umysł pięknem lśni. |
|
|
batalion_88 |
Dodany dnia 04.06.2017 19:07
|
Pochwały: 2 Postów: 4036 Dom: Gryffindor Punkty: 31890 Ranga: Pan Śmierci Data rejestracji: 16.07.15 |
Przede wszystkim, to w pierwszym poście napisałem, że miała sześcioro dzieci. Mea culpa. Miała ich siedmioro rzecz jasna. ;d No i znowu tydzień z tematem jest z takim tematem, w którym do mnie należał ostatni post (to dołujące). Teraz co do pytań naszej Ikony i Księżnej Forum ;d Jak ocenicie Moly jako matkę? Bo jednak Weasleyowie to specyficzna rodzina. Mieli mnóstwo dzieci, ale nie mieli za to pieniędzy na ich utrzymacie. Zastanawiam się, czy tak realnie myślicie, że ten brak środków na utrzymanie, jest całkiem w porządku. Matką była cudowną - najlepszą jaką można być. Kochająca, zasadnicza, mająca złote serce, swoje wymagania, ale też czuła, potrafiła się wzruszyć. No i bardzo się o wszystkie swoje dzieci martwiła. Kochała Percy'ego, którego reszta rodziny wprost nie znosiła po tym co odwalił od momentu robienia za asystenta Knota w V tomie. Zawsze był nieznośny, ale tam przegiął pałę na sto procent. No i gotowała jak mało kto. Trochę mnie może trochę irytowało, że chciała tak matkować Potterowi, bo w końcu on miał Syriusza, a ona na początku ZF zachowywała się tak, jakby był jej własnością i sama wiedziała co dla niego najlepsze ;d Jednak naprawdę była dobrą matką. Bez żadnych wad w praktyce do co wychowywania swoich pociech. A co do środków do życia (a raczej ich braku), to niejedni określiliby Moly Weasley mianem popularnego ostatnio (także na stronie) pojęcia: "patologia". W końcu to kura domowa, która ma masę bachorów i nie pracuje zawodowo. (jeszcze jakiś podtekst o 500+) ;d Bo oczywiście bycie kochającą matką dla całej rodziny, gotowanie, sprzątanie i utrzymywanie domu to nic, zero pracy, zero obowiązków. Jak dla mnie to o wiele trudniejsze niż siedzenie przy biurku nad komputerem i zajmowanie się w międzyczasie masą innych rzeczy nie związanych z pracą, za którą pobiera się pieniądze. No, ale to tylko moje zdanie. Moja mama 36 lat pracowała zawodowo, więc nie mam porównania. Jednak znam i takie, które siedziały w domu z dziećmi, ale co w tym złego? Niech każda kobieta robi to co chce - na tym chyba też polega ten szumny feminizm (choć zdecydowana większość kobiet się z nim nie utożsamia). Bardzo dobrze wychowała swoje dzieci, była dla nich wzorem do naśladowania, uczciwa, pracowita, pomocna, lojalna, odważna, waleczna - w obronie dzieci zabiła jedną z najlepszych wiedźm - Bellatrix. Była jak taka dobra mamusia, ale jak trzeba było, to szpony ostre jak brzytwa też potrafiła pokazać. W Norze zawsze panowała atmosfera miłości, otwartości oraz wzajemnego szacunku. Większość chciałaby tam spędzać wakacje (a były cudowne), bo nie miejsce się liczy, pieniądze, a ludzie tworzący atmosferę. Moly była dobrym towarzyszem do wszystkiego. Artur pracował, ale cały trud związany z utrzymywaniem porządku w domu, pewnych priorytetów była Moly. Ona tak naprawdę decydowała. Miała liczne potomstwo i super - przez to tak bardzo kochała. Przykład macierzyńskiej miłości to Moly właśnie - a krytykowanie posiadania dzieci, to domena w zdecydowanej większości wiecznie niezadowolonych, rozgrymaszonych, zarozumiałych i egoistycznych singielek (czyli starych panien), które nie widzą nic poza czubkiem własnego nosa i myślą, że są pępkiem całego świata: wszystko ma kręcić się wokół nich. To są bardzo nieszczęśliwe kobiety w gruncie rzeczy. Jak ocenicie też stosunek Moly do Harry'ego i Hermiony? Harry'ego kochała jak własnego syna. To nie ulega żadnym wątpliwościom. Inna sprawa, że nie był jej synem, a to, że za bardzo chciała mu matkować, więc z tym się nie zgadzam. Nie można kogoś sobie zawłaszczać. Nawet jak ma się dobre chęci, a czasem dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. Hermionę ceniła, ale wolała Pottera. Przykładem choćby jej niechęć i oschłość po artykule Rity Skeeter o tym, że rzekomo Granger łamie serce Potterowi. (Czara ognia jak mniemam). Choć potem - jak wszystko się wyjaśniło była dla niej niezmiernie miła i bardzo Hermionę lubiła. A co do tych książek, to niedopatrzenie Rowling (jakich sporo - Draconowi różdżkę np. matka wybierała ;d ) Chciała pewnie zaznaczyć ile trzeba poświeceń i wiązania końca z końcem, żeby zapewnić dzieciom wykształcenie. Poza tym dzieci miały kupowane podręczniki z drugiej ręki (w KT Malfoy podmienia też UŻYWANY podręcznik Ginny z dziennikiem Toma). |
|
|
Wioletta |
Dodany dnia 04.06.2017 21:15
|
Pochwały: 26 Postów: 3204 Dom: Gryffindor Punkty: 33447 Ranga: Pan Śmierci Data rejestracji: 06.07.16 |
Zacznę od tego, że ja nie bardzo lubię postać Molly. Odrobinę mnie wkurzała, i w sumie dodatkowo moją sympatię do niej zniszczył film. Nie należy ona do moich ulubionych, czy mniej ulubionych postaci. Ale to tam swoją drogą. Co do pytań Alette to: Jak ocenicie Molly jako matkę? Bo jednak Weasleyowie to specyficzna rodzina. Mieli mnóstwo dzieci, ale nie mieli za to pieniędzy na ich utrzymacie. Zastanawiam się, czy tak realnie myślicie, że ten brak środków na utrzymanie, jest całkiem w porządku. Ogólnie myślę, że Molly była dobrą matką, jednak nie podoba mi się inne traktowanie chłopców, a Ginny.. Ciągle było podkreślane, że tak bardzo chciała mieć córkę.. A uważam, że dziecko to dar bez względu na płeć.. Bo wychodzi na to, że ją kochała bardziej niż ich, a to wypada słabo, i mi się nie podoba. Traktowanie kogoś ponad inne dziecko. Nie chciałabym takiej sytuacji. Byli biedni, ale mieli co jeść.. Ja się tylko zastanawiam czemu poprzez magię, nie transmutowali sobie rzeczy na lepsze. Tak bardzo chciano pokazać, że są biedni? Że nie trzeba być bogatym? Nie rozumiem tego serio, a skoro mieli tak mało pieniędzy to czemu Molly nie poszła do pracy? Jak ocenicie też stosunek Molly do Harry'ego i Hermiony? Harry'ego traktowała jak syna, dawała mu miłość matki jakiej nigdy nie zaznał. Czasami mam wrażenie, ze kochała go bardziej jak swoich synów.. Czasami mnie wkurzała, ze rościła sobie do niego prawo, chciała decydować o jego życiu, a przecież była kompletnie obca. Hermione traktowała już inaczej, dobrze, ale inaczej. Severusie, jak mogłeś.. WYMOWNA - 26.07.2016 Przewodnicząca Karczmy Pod Parchatym Trollem - 22.09.2016 - 14.04.2017 (09.04) Członek Redakcji: 14.06.2017! <3 25.09.2021.. Na zamówienie, i z żywej sympatii do mnie! Seksi Sznejp w ręczniku na głowie. <3 - od wspaniałej Matki Karczmy, Alette! Dla mnie, o Sznejpie utalentowana Alette. <3 [img][/img] Z dedykacją dla mnie od Ewy! Z dedykacją dla mnie od ulki kulki! Od Klaudka! <3 Od Julki! Izrael! Wcześniej: w Hogwarcie: Wioletta Elbren Escher różdżka: 18 cali, sosna, pióro feniksa czarodziej: półkrwi. Quidditch: Obrońca Gryffindoru oraz Zastępca Kapitana Pottermore: wiolcis dom: Gryffindor różdżka: heban, 12¼ cala, włos jednorożca. |
|
|
PaulaSmith |
Dodany dnia 04.06.2017 21:19
|
Pochwały: 23 Postów: 2775 Dom: Hufflepuff Punkty: 23034 Ranga: Niezwyciężony mag Data rejestracji: 05.01.17 |
Zgadzam się z opiniami powyżej, że Molly była bardzo troskliwą i kochającą matką. Co więcej wydaje mi się, że wszystkie swoje dzieci kochała równie mocno, nie wyróżniała nikogo szczególnie. Uważam, że umiała zachować rozsądek pomiędzy miłością, a wychowaniem tzn, że kiedy trzeba było umiała wyciągać konsekwencje ze złamanych zasad, z czym z kolei nie radził sobie Pan Weasley. Dla mnie jest to przykład takiej mądrej miłości. Oczywiście, że czasem przesadzała itp, ale nie ma ludzi idealnych. Co do jej stosunku do Harry`ego to oczywiste, że traktowała go jak swoje kolejne dziecko, choć akrat jeśli by patrzeć na całość rodziny, to Harry był zdecydowanie przez nią faworyzowany- mam wrażenie, że postrzegała go trochę przez różowe okulary. Z Hermioną to zupełnie inna sprawa, ona miała swoją prawdziwą matkę, więc nie potrzebowała by Molly zastępowała jej kogoś. Myślę, że poza małymi incydentam, kobiety bardzo się lubiły. Interesujące dla mnie jest to, że właściwie wszyscy w tym temacie postrzegają Molly przez pryzmat roli matki. A jaką była żoną? Kobietą? Czy była wartościowa jako członek Zakonu Feniksa? W końcu miała wiele do stracenia, łatwo można by ją szantażować dobrem jej rodziny, co myślicie? Sarahis |
|
|
ania919 |
Dodany dnia 04.06.2017 21:57
|
Pochwały: 11 Postów: 1228 Dom: Ravenclaw Punkty: 38932 Ranga: Harrych świąt! Data rejestracji: 09.10.15 |
Ogólnie myślę, że Molly była dobrą matką, jednak nie podoba mi się inne traktowanie chłopców, a Ginny.. Nie zgadzam się z tym, że traktowała Ginny inaczej niż chłopców, każde swoje dziecko kochała tak samo. Jeśli nawet się o nią bardziej bała to dlatego, że była najmłodsza, traktowała ją inaczej niż np. Billa ze względu na wiek, nie chciała jej narażać na niebezpieczeństwo. Interesujące dla mnie jest to, że właściwie wszyscy w tym temacie postrzegają Molly przez pryzmat roli matki. A jaką była żoną? Kobietą? Czy była wartościowa jako członek Zakonu Feniksa? W końcu miała wiele do stracenia, łatwo można by ją szantażować dobrem jej rodziny, co myślicie? Była bardzo dobrą żoną, troszczyła się o swojego męża, on o nią zresztą też. Była zaniepokojona gdy wracał później z pracy, zawsze czekała na niego z obiadem. Jako członek zakonu była wartościowa, każdy kto walczył po stronie dobra był wartościowy. Ona akurat mało uczestniczyła w walkach i mało narażała się na niebezpieczeństwa, ale za to troszczyła się o tych co czynnie walczyli, zawsze wszyscy (no prawie wszyscy) byli u niej mile widziani, mogli liczyć na dobry obiad w rodzinnej atmosferze, pociechę, a to też jest bardzo ważne. Kto ma olej w głowie, temu dość po słowie. W Ravenclawie tylko ci, których umysł pięknem lśni. |
|
|
Mikasa |
Dodany dnia 04.06.2017 22:32
|
Ostrzeżenia: 1 Pochwały: 21 Postów: 2007 Dom: Ravenclaw Punkty: 22743 Ranga: Niezwyciężony mag Data rejestracji: 24.04.13 |
Mnie Molly momentami irytowała, ale właśnie w ten sposób, w jaki irytują nas rodzice, gdy są - w naszych oczach - zbyt surowi i zasadniczy. Serce z pewnością miała we właściwym miejscu, ale też lubiła rządzć (to chyba typowe dla mam, no i czasami drażniła brakiem poczucia humoru czy, nazwijmy to, sztywniactwem. Ale najlepszym świadectwem jej metody są dzieci - wyrosły na dobrych, zaradnych ludzi, i to jest najważniejsze. Molly jako żona... muszę przyznać, że uwielbiałam ich małżeństwo. Tam widać szacunek, wzajemną opiekę, lata wspólnych doświadczeń i prawdziwą miłość nie do wykorzenienia. Bardzo podoba mi się - z pozoru błaha - scena w KP, kiedy Artur wraca do domu. Chwila przekomarzania się pod drzwiami, nuta intymności, a później opiekuńczość (podanie gotowej zupy) i szacunek (czułe podziękowanie). Dla mnie ta scena zawsze była wyjątkowa i pokazywała, jak znakomitą są parą. |
|
|
batalion_88 |
Dodany dnia 04.06.2017 22:42
|
Pochwały: 2 Postów: 4036 Dom: Gryffindor Punkty: 31890 Ranga: Pan Śmierci Data rejestracji: 16.07.15 |
O.O. Paula jak ciągnie za język Podoba mi się takie wzbudzanie u mnie aktywności ;d Dobra, to tak: nteresujące dla mnie jest to, że właściwie wszyscy w tym temacie postrzegają Molly przez pryzmat roli matki. A jaką była żoną? Kobietą? Czy była wartościowa jako członek Zakonu Feniksa? W końcu miała wiele do stracenia, łatwo można by ją szantażować dobrem jej rodziny, co myślicie? Żoną była też wspaniałą ;d Kochała Artura, a on nią również. To prawdziwa miłość. Bardzo się o niego martwiła, troszczyła i jak trzeba było, to potrafiła solidnie nakrzyczeć (w szpitalu św. Munga, jak mugolskie szwy założył po tym ataku węża Nagini). No i byli naprawdę szczęśliwym małżeństwem - przez tyle lat się kochali i zawsze byli dla siebie oparciem, ufali sobie bezgranicznie, nie zdradzali się (a przynajmniej nic o tym nie wiemy). Szybko się zakochali, były niespokojne czasy, ale przetrwali to, mieli mnóstwo dzieci, pielęgnowali to uczucie i się udało <3 Są takie małżeństwa i chyba nawet jest ich sporo, choć dziś rozwody, w ogóle rozstania są z tak błahych powodów jak to, że kobieta chce mieć kota, a facet psa U nich tego nie było. O niej jako kobiecie już się wcześniej wypowiadałem. Była przeciwieństwem "kobiety idealnej" lansowanej przez skrajnie lewicowe i feministyczne środowiska. Mąż, "uległość", kura domowa, masę dzieci, bezrobotna, itd, itd. Dla mnie bzdura. Szeroko rozumiany i uniwersalny nurt feminizmu polega na tym, że kobieta ma czuć się wolna, co nie? Czy Artur ją do tego zmusił? Sama taką rolę i pozycję w rodzinie wybrała. Mogła iść na aurora, pracować w Ministerstwie Magii, robić co chce i na co ma ochotę. Nikt jej niczego nie bronił. Ale ona widziała coś więcej poza własną karierą. Skoro pokonała taką Bellatrix Lestrange, to pokazała na co ją stać. Jednocześnie paradoksalnie nigdy by tego nie dokonała, gdyby nie miała dla kogo. Walczyła w obronie córki, w ogóle całej rodziny. Czy byłaby do tego zdolna, gdyby nie miała rodziny? Szczerze wątpię. To, że była "kurą domową" dawało jej najpotężniejszą broń - miłość. Rodzina, wartości, dzieci, dobro - wszystko ze sobą współgrało należycie. Kiedy nie było realnego zagrożenia, to nie mogła sobie poradzić z boginem (V tom, Kwatera Główna Zakonu Feniksa). A tu? Sam na sam z psychicznie chorą sadystką i morderczynią. Co do roli w Zakonie, to wiemy, że odpowiadała do spółki z Syriuszem i Trio za sprzątanie, porządkowanie, przyjmowanie 'interesantów' ;d To bardzo dużo. Żadna praca nie hańbi, każdy ma swoje zadanie, więc była na swoim miejscu. Niektórzy pewnie zarzucą tej wypowiedzi, że pochwala bycia czyimś służącym (gotowanie dla innych członków), ale to nic bardziej mylnego). Jej pomoc była niezbędna. Nie każdy żołnierz walczy na froncie, nie każdy jedzie na misje, żeby głosić kazania, nie każdy piłkarz zagra w wyjściowej jedenastce ; ) |
|
|
Wioletta |
Dodany dnia 04.06.2017 22:47
|
Pochwały: 26 Postów: 3204 Dom: Gryffindor Punkty: 33447 Ranga: Pan Śmierci Data rejestracji: 06.07.16 |
Nie zgadzam się z tym, że traktowała Ginny inaczej niż chłopców, każde swoje dziecko kochała tak samo. Jeśli nawet się o nią bardziej bała to dlatego, że była najmłodsza, traktowała ją inaczej niż np. Billa ze względu na wiek, nie chciała jej narażać na niebezpieczeństwo. Ja niestety czytając książki odniosłam wrażenie jakby Ginny znaczyła dla niej więcej niż chłopcy. Były momenty, że tak czułam. Może Ty odebrałaś to inaczej ja jednak w ten sposób. Ron był starszy tylko rok, a jednak jego traktowała według mnie dużo chłodniej. A jaką była żoną? Kobietą? Czy była wartościowa jako członek Zakonu Feniksa? W końcu miała wiele do stracenia, łatwo można by ją szantażować dobrem jej rodziny, co myślicie? Myślę, że była dobrą żoną, na pewno się z Arturem kochali, tworzyli zgrany duet w którym to ona nosiła spodnie niestety. Była tą bardziej stanowczą, i to ona rządziła w domu. Ich małżeństwo było pełne miłości, ale dla mnie nieco nudne.. Niestety. Jako członek Zakonu.. no cóż za wiele otwarcie nie ma na temat jej roli, choć nie zabieram jej zasług w działaniu dla tej Tajnej Organizacji. Severusie, jak mogłeś.. WYMOWNA - 26.07.2016 Przewodnicząca Karczmy Pod Parchatym Trollem - 22.09.2016 - 14.04.2017 (09.04) Członek Redakcji: 14.06.2017! <3 25.09.2021.. Na zamówienie, i z żywej sympatii do mnie! Seksi Sznejp w ręczniku na głowie. <3 - od wspaniałej Matki Karczmy, Alette! Dla mnie, o Sznejpie utalentowana Alette. <3 [img][/img] Z dedykacją dla mnie od Ewy! Z dedykacją dla mnie od ulki kulki! Od Klaudka! <3 Od Julki! Izrael! Wcześniej: w Hogwarcie: Wioletta Elbren Escher różdżka: 18 cali, sosna, pióro feniksa czarodziej: półkrwi. Quidditch: Obrońca Gryffindoru oraz Zastępca Kapitana Pottermore: wiolcis dom: Gryffindor różdżka: heban, 12¼ cala, włos jednorożca. |
|
|
PaulaSmith |
Dodany dnia 04.06.2017 23:19
|
Pochwały: 23 Postów: 2775 Dom: Hufflepuff Punkty: 23034 Ranga: Niezwyciężony mag Data rejestracji: 05.01.17 |
Zgadzam się z batalionem, że Molly sama wybrała drogę bycia matką, żoną i kurą domową. Myślę, że to było jej spełnienie się w życiu. Miłość do dzieci i męża dawała jej siłę i napędzała do działania. Zgodzę się też z Mikasą, że związek Artura i Molly był piękny- pełen szacunku, wsparcia i miłości. Ale ze mnie zgodna osóbka Co do roli w zakonie- oczywiście, że była ważna i spełniała dobrze powierzoną jej rolę. Jednak czy nie narażała przez to bardziej swoich dzieci? Nie wiem. W sumie trwała wojna i i tak były zagrożone. Ktoś już wspomniał o ciężkiej sytuacji materialnej Weasley'ów i mam w związku i z tym pytanie. Czy Molly i Artur powinni się decydować na taką dużą rodzinę? Bo o ile rzeczywiście dawali sobie radę, to narażali swoje dzieci w szkole na duże nieprzyjemności i trudne sytuacje w związku z brakiem pieniędzy. Np. Szatata Rona na Bal Bożonarodzeniowy... Sarahis |
|
|
Wioletta |
Dodany dnia 04.06.2017 23:23
|
Pochwały: 26 Postów: 3204 Dom: Gryffindor Punkty: 33447 Ranga: Pan Śmierci Data rejestracji: 06.07.16 |
Mi się wydaję, że oni nie przejmowali się tym czy ich stać.. Serio wcale nie wzięli tego pod uwagę, i nie rozumieli, że ich dzieci mogą mieć z tego tytułu nie przyjemności. Ciekawe czy jakby dziewczynka pojawiła się szybciej to czy tylu by ich było.. Myślę, że cenili bardziej miłość, niż pieniądze i to dzieciom dali. Osobiście uważam, że nie mając warunków by zapewnić godne życie, nie powinno się mieć tylu dzieci. Jednak mieli co jeść, a to najważniejsze, a reszta to tylko zachcianki, i w sumie okładka.. Choć ludzie często oceniają drugą osobę po tym jak wygląda a nie kim jest.. Co widać nawet po tym jak ślizgoni śmieli się z Rona.. Czy też to w jakiej szacie udał się na bal.. To było krzywdzące.. Severusie, jak mogłeś.. WYMOWNA - 26.07.2016 Przewodnicząca Karczmy Pod Parchatym Trollem - 22.09.2016 - 14.04.2017 (09.04) Członek Redakcji: 14.06.2017! <3 25.09.2021.. Na zamówienie, i z żywej sympatii do mnie! Seksi Sznejp w ręczniku na głowie. <3 - od wspaniałej Matki Karczmy, Alette! Dla mnie, o Sznejpie utalentowana Alette. <3 [img][/img] Z dedykacją dla mnie od Ewy! Z dedykacją dla mnie od ulki kulki! Od Klaudka! <3 Od Julki! Izrael! Wcześniej: w Hogwarcie: Wioletta Elbren Escher różdżka: 18 cali, sosna, pióro feniksa czarodziej: półkrwi. Quidditch: Obrońca Gryffindoru oraz Zastępca Kapitana Pottermore: wiolcis dom: Gryffindor różdżka: heban, 12¼ cala, włos jednorożca. |
|
|
PaulaSmith |
Dodany dnia 04.06.2017 23:28
|
Pochwały: 23 Postów: 2775 Dom: Hufflepuff Punkty: 23034 Ranga: Niezwyciężony mag Data rejestracji: 05.01.17 |
Wioletta oczywiście, że wartości jakimi się kierowali były najważniejsze, że się kochali, opiekowali dziećmi. Ale masz też rację, że nie zwracali uwagi na pieniądze. A myślę, że choć to co na zewnątrz nie jest najważniejsze, to jednak dzieci są jakie są i naśmiewają się właśnie z ubioru innych, barku książek, mioteł, starych szachów itp. Może nie są to prawdziwie ważne rzeczy w życiu, ale jednak Ron psychicznie ciężko znosił tę biedę... stąd pytanie czy to odpowiedzialne mieć tyle dzieci kiedy nie ma się na to warunków? Sarahis |
|
Podziel się z innymi: |
Przejdź do forum: |