Logowanie
Facebook
Shoutbox
Współpraca
Najaktywniejsi
1) Alette
2) fuerte
3) Katherine_Pierce
4) Sam Quest
5) Shanti Black
6) A.
7) monciakund
8) ania919
9) ulka_black_potter
10) Klaudia Lind
Losowe zdjęcie
Zobacz temat
Strona 1 z 2: 12
|
WF w szkole
|
|
Alette |
Dodany dnia 02.02.2015 18:22
|
Pochwały: 18 Postów: 7185 Dom: Hufflepuff Punkty: 59641 Ranga: Poziomka! <3 Data rejestracji: 29.03.09 |
Tak mnie własnie wzięło na nowy temat - zwłaszcza że ostatnio odbyłam dosyć ciekawą rozmowę z koleżanką ;p Wrzuciłam to do sportu, bo w zasadzie tego się tyczy, ale równie dobrze mógłby znaleźć się w "Innych", bo to jednak rozmowa o szkole. Ostatnio dosyć często poruszany jest temat naszej codziennej aktywności. Wiadomo przecież, że sport to zdrowie, a o zdrowie trzeba dbać. Jako dzieciaki biegaliśmy po podwórku, aż w końcu nadeszła szkoła, gdzie jednym z przedmiotów było zacne i przez nie wszystkich lubiane wychowanie fizyczne. No to teraz moje pytania do was: Jak wspominacie szkolny wf (albo czym jest dla was teraz, jeśli chodzicie do szkoły)? Był/Jest to dla was jakiś ważny przedmiot? Myślicie, że obecne lekcje wychowania fizycznego prowadzone są dobrze, przez kompetentne i odpowiednio przygotowane do tego osoby? Myślicie że to, w jaki sposób był/jest prowadzony wf w szkole, ma jakiś wpływ na nasze "sportowe" życie obecnie? Czekam na wasze opinie, potem sama się wypowiem ; ) Kazui <3 W zasadzie lepiej tkwić w słodkiej niewiedzy. Umiejętność braku myślenia i brak odczuwania tego braku, w połączeniu z brakiem myślenia o myśleniu i przekonaniem, że się wszystko dobrze przemyślało jest darem, który posiadają tylko wybrani. Im więcej wiesz, tym mniej rozumiesz, więc w zasadzie lepiej nic nie wiedzieć i mieć święty spokój. Dziękuję Wilenie za cudowny wiersz o moich Rycerzykach <3 Za siedmioma górami, za siedmioma lasami Żył sobie Racław z rycerzykami. Wielu ich tam było, innej maści każdy, Jednak każdy spośród nich był bardzo odważny, Choć nie tak jak Racław - mąż najlepszy w świecie, Rozpalający serce niemal każdej kobiecie, Lecz kochając jedną, tę spoza Lagary, Którą owładnęły miłości jego czary I wyczekuje tylko kiedy się zobaczą... Ale koniec historii! Nie za to mi płacą. Wracając do Lagary, żyła tam Liliana, Która, chociaż nieporadnością owiana I znana w otoczeniu z niechęci do koni, Nie bała się prawie dzierżyć w ręku broni. Gdy tylko nadszedł rozkaz, wskoczyła na konia. Mając u swego boku Gaję, Aarona, Fomę i Milana, a przed sobą zadanie, Ruszyła, nie bacząc, czy coś jej się stanie. Jednak Racława niestety przy nich nie było, A szkoda, bo to by się lepiej skończyło. Zamiast niego, Nadar przewodził tej grupie I chociaż zdawało się, że ma wszystko w dupie, Doprowadził ich całych do kapitana, Nie mającego nic z Narnią wspólnego - Kasjana, Który miał przy sobie ogiera wspaniałego, Nawet dla stajennych nieprzyjemnego, Z piękną grzywą i gracją, jakiej więcej miało Jedynie zgrabne, Racławowe ciało... Co było z Aaronem? Z ostrzem w jego dłoni? I Lilianą? Jak z jej podejściem do koni? Co z zaciętą Gają? Co z nadętym Milanem? Potwornym ogierem wraz z jego panem? Co z Fomą? Jak żyje? I jak jego rany? Kiedy tego wszystkiego dowiedzieć się mamy? Gdy tylko na Alette wielka wena spłynie. Może nigdy, może jutro, może w czarnej godzinie, Byle, jak to nastąpi, napisała wreszcie O Racławie i jego kochanej niewieście. Authors act like they are sorry for killing characters but really they are like this... Lista ficków, które przeczytałam i polecam Miniaturki "Nieszczęśliwa historia" ulki_black_potter "Czterdzieści pięć" Barloma "Pierwsza ofiara" Katherine_Pierce "Przemyślenia" Wileny Romus Przyjaciołom, których już nie ma Fuerte "Zazdrość według Hermiony Weasley" Sam Quest "Glizdogon" Nieoryginalnej "Las mnie wzywa" Klaudek884 "***" Zirael Serie "Trudny wybór" Penelope "Jako w piekle, tak i na ziemi" Christiny "Proszę, powiedz moje imię" Only Dream "Między wierszami" Fuerte Drabble "Znalezisko" Ann "Miłość" Wioletty "Bogini" ulki_black_potter Poezja "Feniks" Wileny Romus "Na chwałę! Na honor!" Ann "Zwariował!" Wileny Romus "Wspaniały i Starożytny Hymn Rodu Black" Ann "Niewiele rzeczy ma na człowieka tak wielki wpływ jak pierwsza książka, która od razu trafia do jego serca. Owe pierwsze obrazy, echa słów, choć wydają się pozostawać gdzieś daleko za nami, towarzyszą nam przez całe życie i wznoszą w pamięci pałac, do którego, wcześniej czy później... i nie ważne, ile w tym czasie przeczytaliśmy książek, ile nowych światów odkryliśmy, ile się nauczyliśmy i ile zdążyliśmy zapomnieć... wrócimy." Carlos Ruiz Zafon Oglądam chińskie bajki, czytam romanse a ciasto najbardziej lubię surowe. Pozdrawiam wszystkich, których karmiłam, a szczególnie tych, którzy z tego powodu cierpieli. Lubię gotować dla Gne, której wszystko smakuje i Ciemka, któremu śmierdzą (gotowane!) jajka. Piję herbatę koło kibla z Ang, o miłości rozmawiam z Pene, śpię na podłodze Ulki albo na kolanach Christiny. W moim sercu zawsze jest miejsce dla tych, z którymi obieram ziemniaki. Pozdrawiam mistrza otwierania zamków Sam i specjalistę od łowienia smerfów Katherine ... a kiełbasa to najbardziej smakuje mi u Pauli love |
|
|
Krnabrny |
Dodany dnia 02.02.2015 18:32
|
Pochwały: 4 Postów: 933 Dom: Slytherin Punkty: 13047 Ranga: Pracownik departamentu Data rejestracji: 08.11.14 |
Głównie gramy w siatkówkę, czasem koszykówka, rzadko noga i ręczna, a raz w tygodniu siłka. Ogólnie jestem noga z wuefu, ale się staram i jak nie mogę to mi pozwalają nie robić jakiegoś ćwiczenia, ale ta ostatnia opcja rzadko. Na pewno na plus znajomość pierwszej pomocy, przynajmniej moi nauczyciele w gimnazjum sobie z tym radzili (2 wypadki), na minus ciągle te same gry, jakieś dziwne, trudne ćwiczenia - po prostu wf powinien zachęcić do sportu, jeśli jest żmudny i nie lubimy tego co robimy nie zachęci. Jasne - jest podstawa programowa, a my powinniśmy mieć kontakt z każdym sportem, jednak powinny być większe konsultacje z nami (tego nie lubię, bo ich jest mało, zwykle to nauczyciel prowadzi lekcje). Powinniśmy mieć większy wpływ w co najczęściej gramy, bo inaczej nie przekonają nas do sportu. |
|
|
Erudieth |
Dodany dnia 02.02.2015 18:32
|
Pochwały: 4 Postów: 1317 Dom: Gryffindor Punkty: 14924 Ranga: Wielki mag Data rejestracji: 29.12.14 |
Według mnie WF jest taki trochę naciągany. Niby taki świetny, a trzy czwarte klasy szczerze go nienawidzi. Dlaczego? Głównym problemem jest to, że na WF-ie robi się "wszystko". Myślę, że gdyby skupić się na grach zespołowych, byłoby o wiele lepiej. |
|
|
Arti1915 |
Dodany dnia 02.02.2015 18:35
|
Postów: 15 Dom: Ravenclaw Punkty: 123 Ranga: Mol książkowy Data rejestracji: 07.09.14 |
WF w szkole podstawowej wspominam całkiem dobrze. Wiadomo, w klasach 1-3 nie było nic innego niż trochę gimnastyki a potem gry zespołowe typu piłka nożna czy koszykówka. W klasach 4-6 natomiast miałem już normalnego WF-istę, z którym dużo graliśmy w koszykówkę oraz ping-ponga, co zaowocowało z resztą dobrymi wynikami (częste podium) na zawodach regionalnych. Podobnie było z bieganiem na dystanse do 2km. Teraz może to mało, ale w podstawówce dystans 2km na zawodach robił wrażenie. W gimnazjum sprawa wyglądała tylko lepiej, bo i nauczyciel mi się nie zmienił, a i jego podejście było nawet jeszcze lepsze. Widać było zaangażowanie w zajęcia pozalekcyjne oraz bezproblemową konsultację w razie jakichkolwiek problemów. To był nauczyciel z pasją i podejściem prawdziwe zawodowym, wytrenował ludzi, którzy teraz walczą o mistrzostwo kraju w biegach i chodzie. W szkole średniej już takiego podejścia nie doświadczyłem. Nie wiem czy to brak chęci czy może olewające podejście nauczycielki do przedmiotu. Nigdy nie przepadałem za WF w stylu: Łap piłkę i graj. |
|
|
Krnabrny |
Dodany dnia 02.02.2015 18:37
|
Pochwały: 4 Postów: 933 Dom: Slytherin Punkty: 13047 Ranga: Pracownik departamentu Data rejestracji: 08.11.14 |
Jeszcze jedno - słabo podkreślana jest rola zespołu. Jeśli jest jedna słabsza osoba to zaraz krzyki hejty, akurat w liceum nie, nawet trochę się poprawiłem, ale w gimnazjum bywało, że strasznie się tym przejmowałem i bardzo przykre były dla mnie ich komentarze. Nauczyciele powinni podkreślić role zgrania, zespołu, a w znanych mi przypadkach ledwie dwa słowa mówili. Albo grają praktycznie dwie osoby z pięciu na boisku, a nauczyciele dopiero jakoś w połowie interweniują. |
|
|
Neterin |
Dodany dnia 02.02.2015 18:48
|
Ostrzeżenia: 1 Pochwały: 2 Postów: 270 Dom: Slytherin Punkty: 6381 Ranga: Pomocnik Filcha Data rejestracji: 09.09.14 |
Wf nigdy nie był dla mnie jakimś super ważnym przedmiotem. W podstawówce chodziłem na te zajęcia wręcz z radością, bo mieliśmy świetnego nauczyciela. Najpierw krótko tłumaczył zasady danej gry, a później ćwiczyliśmy. Miał super podejście do uczniów, wszystkich traktował równo. Głównie stawiał na gry zespołowe. Najbardziej lubiłem mini hokeja;d Zazwyczaj zajęcia kończyły się poobijanymi nogami, ale było warto W gimnazjum sprawa wyglądała już gorzej, bo nauczycielka była jakaś nawiedzona. Przeważnie nie zawracała sobie głowy tłumaczeniem czy demonstrowaniem, wystarczyło, że ktoś czegoś nie umiał/nie łapał to zaczynały się głupie docinki typu "powinniście to już umieć, to tak dziecinne, że nie powinno być z tym problemu, trzeba być upośledzonym żeby nie umieć dobrze odbić piłki" itd Wielu uczniów zniechęcało się do tych lekcji i zwyczajnie przynosiło całoroczne zwolnienia od lekarza. W końcu się obraziła i na każdych zajęciach ( przez jakieś 2 miesiące ) kazała biegać. W szkole średniej nie brałem udziału w zajęciach - miałem zwolnienie. Trochę żałowałem, bo nauczycielka była spoko. Nie faworyzowała tylko tych najbardziej sprawnych, interesowała się też 'słabszymi'. Zawsze mawiała, że nawet ktoś kto nie posiada talentu może liczyć na wysoką ocenę jeśli będzie się starać. Może coś komuś nie wychodzić, ale mamy dawać z siebie wszystko. Ogólnie myślę, że sposób w jaki nauczyciel prowadzi wf ma ogromne znaczenie. Jeśli zajęcia są urozmaicone, nauczyciel stara się dobrze przekazać wiedzę, jest pomocny i nie skreśla uczniów z powodu słabszej kondycji czy mniejszych umiejętności to na takie lekcje chodzi się z przyjemnością. Jeśli nauczyciel zachowuje się jakby prowadził te zajęcia za karę i wręcz wyżywa się na uczniach to nic dziwnego, że dzieciaki się zniechęcają do aktywności fizycznej co zostaje z nimi nawet po skończeniu szkoły. |
|
|
Alette |
Dodany dnia 02.02.2015 18:54
|
Pochwały: 18 Postów: 7185 Dom: Hufflepuff Punkty: 59641 Ranga: Poziomka! <3 Data rejestracji: 29.03.09 |
Moim zdaniem bardzo duża część nauczycieli jest zwyczajnie niekompetentna... nie tylko do prowadzenia zajęć o sporcie, ale do prowadzenia zajęć w ogóle. Na wychowaniu fizycznym najważniejsza jest motywacja, takie podkreślanie, że do sukcesu dochodzi się poprzez pracę i nawet jeśli coś nie wychodzi, można to osiągnąć. Nie każdy rodzi się ze smykałką do sportu, ale każdy może wyćwiczyć dobrą kondycję, jeśli tylko się go odpowiednio poprowadzi. Gdybym miała więcej zaufania do nauczycieli i nie czuła się przez nich wiecznie oceniana i krytykowana, z pewnością o wiele więcej bym ćwiczyła... również poza lekcjami. Sam program zajęć to dla mnie porażka - nauczyciele każą robić ćwiczenia, które nie tylko są bez sensu... spokojnie można nazwać je niebezpiecznymi. Właśnie takie bzdury jak mostek, który pogłębia skrzywienie kręgosłupa, przewroty mogące skończyć się skręceniem karku, nawet głupie skłony pokazywane były źle. Do tej pory nie rozumiem, po co ćwiczyliśmy stanie na rękach albo skok przez linę czy cokolwiek to było. Ja rozumiem, że sport z zasady jest ciut niebezpieczny i czasami kontuzji nie da się uniknąć. Jednak nie uważam, że robienie takich ćwiczeń cokolwiek miałoby zmienić na lepsze w moim życiu. Tak samo te wszystkie sprawdziany na 60m, 600m, skok w dal itd. Bo tak na serio - co ci da, jak raz w roku przebiegniesz na lekcji kilometr? Biegać powinno się systematycznie, a nauczyciel powinien podkreślać wagę tego sportu. Tyle na razie Kazui <3 W zasadzie lepiej tkwić w słodkiej niewiedzy. Umiejętność braku myślenia i brak odczuwania tego braku, w połączeniu z brakiem myślenia o myśleniu i przekonaniem, że się wszystko dobrze przemyślało jest darem, który posiadają tylko wybrani. Im więcej wiesz, tym mniej rozumiesz, więc w zasadzie lepiej nic nie wiedzieć i mieć święty spokój. Dziękuję Wilenie za cudowny wiersz o moich Rycerzykach <3 Za siedmioma górami, za siedmioma lasami Żył sobie Racław z rycerzykami. Wielu ich tam było, innej maści każdy, Jednak każdy spośród nich był bardzo odważny, Choć nie tak jak Racław - mąż najlepszy w świecie, Rozpalający serce niemal każdej kobiecie, Lecz kochając jedną, tę spoza Lagary, Którą owładnęły miłości jego czary I wyczekuje tylko kiedy się zobaczą... Ale koniec historii! Nie za to mi płacą. Wracając do Lagary, żyła tam Liliana, Która, chociaż nieporadnością owiana I znana w otoczeniu z niechęci do koni, Nie bała się prawie dzierżyć w ręku broni. Gdy tylko nadszedł rozkaz, wskoczyła na konia. Mając u swego boku Gaję, Aarona, Fomę i Milana, a przed sobą zadanie, Ruszyła, nie bacząc, czy coś jej się stanie. Jednak Racława niestety przy nich nie było, A szkoda, bo to by się lepiej skończyło. Zamiast niego, Nadar przewodził tej grupie I chociaż zdawało się, że ma wszystko w dupie, Doprowadził ich całych do kapitana, Nie mającego nic z Narnią wspólnego - Kasjana, Który miał przy sobie ogiera wspaniałego, Nawet dla stajennych nieprzyjemnego, Z piękną grzywą i gracją, jakiej więcej miało Jedynie zgrabne, Racławowe ciało... Co było z Aaronem? Z ostrzem w jego dłoni? I Lilianą? Jak z jej podejściem do koni? Co z zaciętą Gają? Co z nadętym Milanem? Potwornym ogierem wraz z jego panem? Co z Fomą? Jak żyje? I jak jego rany? Kiedy tego wszystkiego dowiedzieć się mamy? Gdy tylko na Alette wielka wena spłynie. Może nigdy, może jutro, może w czarnej godzinie, Byle, jak to nastąpi, napisała wreszcie O Racławie i jego kochanej niewieście. Authors act like they are sorry for killing characters but really they are like this... Lista ficków, które przeczytałam i polecam Miniaturki "Nieszczęśliwa historia" ulki_black_potter "Czterdzieści pięć" Barloma "Pierwsza ofiara" Katherine_Pierce "Przemyślenia" Wileny Romus Przyjaciołom, których już nie ma Fuerte "Zazdrość według Hermiony Weasley" Sam Quest "Glizdogon" Nieoryginalnej "Las mnie wzywa" Klaudek884 "***" Zirael Serie "Trudny wybór" Penelope "Jako w piekle, tak i na ziemi" Christiny "Proszę, powiedz moje imię" Only Dream "Między wierszami" Fuerte Drabble "Znalezisko" Ann "Miłość" Wioletty "Bogini" ulki_black_potter Poezja "Feniks" Wileny Romus "Na chwałę! Na honor!" Ann "Zwariował!" Wileny Romus "Wspaniały i Starożytny Hymn Rodu Black" Ann "Niewiele rzeczy ma na człowieka tak wielki wpływ jak pierwsza książka, która od razu trafia do jego serca. Owe pierwsze obrazy, echa słów, choć wydają się pozostawać gdzieś daleko za nami, towarzyszą nam przez całe życie i wznoszą w pamięci pałac, do którego, wcześniej czy później... i nie ważne, ile w tym czasie przeczytaliśmy książek, ile nowych światów odkryliśmy, ile się nauczyliśmy i ile zdążyliśmy zapomnieć... wrócimy." Carlos Ruiz Zafon Oglądam chińskie bajki, czytam romanse a ciasto najbardziej lubię surowe. Pozdrawiam wszystkich, których karmiłam, a szczególnie tych, którzy z tego powodu cierpieli. Lubię gotować dla Gne, której wszystko smakuje i Ciemka, któremu śmierdzą (gotowane!) jajka. Piję herbatę koło kibla z Ang, o miłości rozmawiam z Pene, śpię na podłodze Ulki albo na kolanach Christiny. W moim sercu zawsze jest miejsce dla tych, z którymi obieram ziemniaki. Pozdrawiam mistrza otwierania zamków Sam i specjalistę od łowienia smerfów Katherine ... a kiełbasa to najbardziej smakuje mi u Pauli love |
|
|
monciakund |
Dodany dnia 02.02.2015 19:21
|
Pochwały: 31 Postów: 2334 Dom: Gryffindor Punkty: 43236 Ranga: halo, regulamin! Data rejestracji: 11.03.13 |
Na początku musze podkreślić, że wf to moja jedna z ulubionych lekcji Wf w podstawówce był w porządku, tylko przez pierwsze cztery lata praktycznie nic nie robiliśmy (nie było sali gimnastycznej). Grało się więc głównie w murarza lub zbijaka. Ewentualnie jakieś zabawy z hula hop, czy zwykłe skłony i przysiady. Żadnej gimnastyki, bo nie było warunków. A przewrotów raczej nie powinno się robić na drewnianej podłodze. Dopiero gdy wybudowano salę gimnastyczną, robiliśmy coś więcej. Doszła koszykówka, ringo, łapanka (przygotowanie do siatkówki). Czasem skakaliśmy z miejsca w dal, robiliśmy przewroty. W podstawówce nigdy nie skakałam przez kozła, bo było zbyt "niebezpieczne". Za to w wiosnę i lato wychodziliśmy na betonowy plac (pełniący funkcje boiska) i graliśmy w palanta. A gimnazjum to zupełnie inna bajka. Głównie gramy w koszykówkę oraz piłkę ręczną. Czasem w siatkówkę, piłkę nożną (wygląda to naprawdę śmiesznie, gdy gra 28 dziewczyn ), badmintona. Dwa razy w tygodniu mamy gimnastykę (na tzw. salach judo - wyłożonych w całości materacami). Wtedy skaczemy przez kozła, skrzynię, stajemy na rękach, robimy wymyki i odmyki. Skaczemy także w dal i wzwyż, biegamy dookoła sali. Czasem latamy ze wstążkami (nienawidzę) lub tańczymy (również nienawidzę). Gdy jest ciepło, wychodzimy na boiska albo bieżnię. Na nauczycielki nie mogę narzekać, bo były (są) świetne. Obydwie mogą się pochwalić wizytą na olimpiadzie. Więc chyba wiedzą co robią - - - The human life is made up of choices. Yes or no. In or out. Up or down. And then there are the choices that matter. Love or hate. To be a hero or to be a coward. To fight or to give in. Live or die. - - - - - - Don't let what he wants eclipse what you need. He's very dreamy but he's not the sun, you are. - - - --- Nad przepaścią, tegoż roku Żyraf masa się w amoku Rodzi. Pamięć ludzka jest Zawodna, mimo tego fiest Tysiące, z tej okazji, Ku jej chwale od Abchazji Aż po Nordkapp wspominacie. "Czyjej chwale?", się spytacie. Jak to czyjej? Monci* naszej. Gryfa córce, redakcyjnej Na tym świecie ambitniejszej Od niej nie ma. Tu rysunek, Tam malunek i do tego Social media. Wizerunek Hp-neta tam kreuje, ego Strony reperuje. Szczerze, Bardzo, bardzo szczerze mówiąc Człek orkiestra, żywa gwiazda. Żyj nam wiecznie, twórz i kreuj. Koniec, basta - taki mus i Żyraf pasta. --- |
|
|
alekskot |
Dodany dnia 02.02.2015 19:41
|
Postów: 161 Dom: Ravenclaw Punkty: 2812 Ranga: Osiedlowy szarlatan Data rejestracji: 24.06.14 |
Ja się może wypowiem, bo mam dwie godziny dziennie w-f. Czyli dziesięć tygodniowo. W mojej szkole zajęcia prowadzę dobrzy wuefiści, choś trochę za bardzo zamiłowani do pompek. Gramy głównie w tenisa( Pan Tomek ma obsesję), siatke( na specjalne życzeniie, lub w nogę( jeśli chcemy} W-F ma wpływ na to jak ja żyję, gdyż; a) uprawiam sport b) jestem zdrowa c) mam większe zakwasy!!!! Za to nie wolno ćwiczyć w rozpuszczonych włosach. Moja koleżanka ma meeega krótkie włosy, ale oczywiście dostała nieprzygotowanie, w konsekwencji jedynkę. Jeszcze jedna historia: Wchodzę na salę gimnastyczną, ale nie mam gumki, więc włosy w koszulce. Staję obok kolegi z klasy. - Nie masz gumki? - Nie - Oooo! Powiem pani-( oczywiście z śmiechem). Spoglądam morderczym wzrokiem, a on się uśmiecha( mnie zirytowało ). Ale w końcu nie powiedział pani. W połowie lekcji pani wzywa mnie i koleżanke( też brak gumki- ta sama od jedynki) i mówi, że stawia nieprzygotowania za brak gumek. Ja oczywiście pokornie schylam głowę, ale z złości.. No wiecie. Koleżanka próbuje się wymigać, ale się nie udaję. Wracamy, rzucam spojrzenie tamtemu, a tamten patrzy na mnie wzrokiem!,, To-Nie-Ja''. ogólnie to lubię w-f jest okazja do pogadania z jednym taki.( Nie tym od gumki) Były tu literki.
Teraz nie ma literek. |
|
|
Bad wolf |
Dodany dnia 02.02.2015 20:01
|
Pochwały: 7 Postów: 1666 Dom: Slytherin Punkty: 12316 Ranga: Wielki Mag Data rejestracji: 20.09.13 |
Uwielbiałam wf gdy byłam w podstawówce. Nie miałam jakiś fajnych nauczycieli, bo co chwilę nam zmieniali na gorszego, mimo myśli, że gorzej być nie może, ale jednak łatwo dowieść, że może! Zawsze graliśmy w siatkówkę, koszykówkę, ringo, zbijak i takie tam. Często też po prostu biegaliśmy. Nie patrzyłam jakoś strasznie na tą lekcję i dziwiłam się osobą, które nie chciały ćwiczyć albo mówiły, że nie lubią tego przedmiotu. W gimnazjum zaczęłam podzielać ich zdanie. W pierwszej klasie była dosyć spoko nauczycielka, ale w ogóle ją nie obchodziło co się z nami dzieje. Często też mieliśmy zastępstwa, bo ona musi coś załatwić. Wkurzało to strasznie, że wf, który powinniśmy mieć koło 12 razy w miesiącu, mamy zaledwie 8. I tak na drugą klasę miałam zwolnienie na jakiś czas. Okres się skończył, cieszyłam się, bo nauczycielka jakieś zabawy organizowała (zmienili ją), interesowała się nami, ale szybko żałowałam, bo była jędzą, która nigdy mnie nie polubiła. W trzeciej klasie nie pozwoliła mi ćwiczyć dopóki nie zrobię badań na astmę - nie miałam zwolnienia, ale ona czuła się w mocy. No nic. Teraz mam znów zwolnienie i mam nadzieję, że lekarz mi je wystawi również na inne lata nauki w liceum. Nie wiem czy nauczyciel jest fajny, bo nie ćwiczyłam ani razu, jednak nie chcę mieć żadnych takich przygód, pamiętając na jakich nauczycieli można trafić. DIMASH |
|
|
Avanti J |
Dodany dnia 02.02.2015 23:06
|
Postów: 61 Dom: Gryffindor Punkty: 125 Ranga: Pogromca chochlików Data rejestracji: 22.01.15 |
Moj byly nauczyciel of wuefu zaszczepil we mnie pasje, to dzieki niemu zaczelem trenowac pilke nozna a pozniej sztuki walki. Codziennie wpajal nam, mlodym chlopakom, ze zdrowie, sila fizyczna, kondycja i sportowy tryb zycia jest najwazniejsze. Czlowiek, ktory dba o siebie bedzie mial mniej problemow w zyciu. Dzieki klasom takie jak WF, dzieci w polsce sa wysportowane, chociaz widac duza zmiane miedzy rocznikiem chociazby 90-95 a 2000 i wzwyz, dzisiejsze dzieciaki wola grac na komputerze w fife niz pograc w pilke pod blokiem. Za moich czasow, na WF cala klasa czekala, podekscytowani rozmawialismy na przerwie o tym co dzisiaj bedziemy robic, trafialo sie moze jakies 2-3 osoby na klase, ktorzy nie lubili WFu, zwykle ciamajdy, ktore nie potrafily zmusic sie do wysilku fizycznego. Widze, ze teraz ktos pisal, ze 3/4 nie lubi chodzic na WF, hehe nie do pomyslenia, moze jakby wam zabrac iphony i komputery to byscie sie zainteresowali sportem |
|
|
_Kamyk_ |
Dodany dnia 02.02.2015 23:44
|
Ostrzeżenia: 1 Postów: 314 Dom: Hufflepuff Punkty: 4043 Ranga: Fascynat Czarnej Magii Data rejestracji: 23.07.13 |
Moj byly nauczyciel of wuefu zaszczepil we mnie pasje, to dzieki niemu zaczelem trenowac pilke nozna a pozniej sztuki walki. Codziennie wpajal nam, mlodym chlopakom, ze zdrowie, sila fizyczna, kondycja i sportowy tryb zycia jest najwazniejsze. Czlowiek, ktory dba o siebie bedzie mial mniej problemow w zyciu. Dzieki klasom takie jak WF, dzieci w polsce sa wysportowane, chociaz widac duza zmiane miedzy rocznikiem chociazby 90-95 a 2000 i wzwyz, dzisiejsze dzieciaki wola grac na komputerze w fife niz pograc w pilke pod blokiem. Za moich czasow, na WF cala klasa czekala, podekscytowani rozmawialismy na przerwie o tym co dzisiaj bedziemy robic, trafialo sie moze jakies 2-3 osoby na klase, ktorzy nie lubili WFu, zwykle ciamajdy, ktore nie potrafily zmusic sie do wysilku fizycznego. Widze, ze teraz ktos pisal, ze 3/4 nie lubi chodzic na WF, hehe nie do pomyslenia, moze jakby wam zabrac iphony i komputery to byscie sie zainteresowali sportem Zbyt surowo to oceniasz drogi. Było tak, bo było inne nauczanie niż teraz. To z komputerami prawda, ale nie mów że w ogóle nie spędzają czasu na zewnątrz. Ja nie na widzę wfu, ale nie jestem otyły. I nie nazywaj osoby, które nie lubią wfu, ciamajdami. Mają prawo nie lubić tak jak ktoś może nie lubić matematyki. W takim razie osoba nie lubiąca matematyki to również jest ciamajda, ponieważ jest zbyt głupia aby rozwiązywać równania hm? Na tak to wygląda jak piszesz. Przemyśl dwukrotnie, potem napisz. Młodzież nie lubi teraz wfu nie z powodu lenistwa, tylko z powodu oceniania i strachu. Kiedyś nauczyciele uczyli, aby dać informację dzieciom, a teraz? "Musimy to zrobić, bo tak jest w systemie" Dla ocen tylko teraz. Teraz najważniejszy jest papierek. Bo teraz ocenia się w "tabeli", a wiadomo, że nie każdy jest tabelą. Uczniowie się boją wfu ze względu na nauczycieli często. Są straszni i tylko słuchają zdań tych najbardziej uzdolnionych fizycznie. Reszta się nie liczy, bo tamci jadą na zawody przecież. Słabo nauczyciel motywuje, co jest najważniejsze, a ponadto teraz wyśmiewają uczniów. Nie biją, lecz wyśmiewają co oddziałuje na psychikę dziecka i na jego samoocenę. Jeżeli jest osoba otyła to wiadomo, że nie przebiegnie 2 kilometrów na dobrą ocenę na dany czas. Ale zda się na odwagę, będzie uparty, pokona swoje granice, przekroczy metę mimo wszystko i co? Na jedynkę, bo się nie zmieścił w tabeli. TO CHORE. Chodzi o to jak podkreśliłem powyżej. Na wfie mamy pokonywać własne granice, a nie granice tabel. Co my roboty? W Irlandii wf jest obowiązkowy, ale nie oceniany. Teraz prawie każdy na wfie ma kiepską samoocenę przez rówieśników i nauczycieli. Kiedyś wf był przedmiotem relaksującym od zajęć umysłowych, teraz stał się przedmiotem stresu, poniżenia, okrucieństwa, wyśmiewiska i czystą niesprawiedliwością. TAKA PRAWDA. OTO NAJPRZYSTOJNIEJSZY HPNETOWICZ CUD! Toph? W Hufflepuffie możesz być kim chcesz, A nie kim musisz być. jestem Puchonem, więc jestem tylko sobą. Tyle w temacie. Czy to złe? Że jestem sobą? Że nikogo nie udaję? Jestem sobą, a to sztuka. "I got my feet kicked up and it's a quarter to four Nothin' to do so I just stare at the floor Well maybe I will try to sneak into the Ravenclaws' place for once 'Cause it seems like such fun and they're just so uptight and I could make excuses But the truth is they'd all probably just blow 'Cause after all I'm just a Hufflepuff, Just a Hufflepuff I try to keep a low profile during the war I'll leave the fighting up to the Gryffindors 'Cause man they sure like to be heroes But not me, you see 'Cause it don't seem like fun and it just seems crazy man, I could make excuses But the truth is they'd all probably just blow 'Cause after all I'm just a Hufflepuff Just a Hufflepuff It's hard to be the outside lookin' in through glass When everyone is praisin somebody else, some other class. And even though I may not have the brains or the brawn I'm loyal to the ones that matter to me, 'cause it's just the right thing and, it's just how I am and I won't make excuses, 'cause the truth is that I'll do just enough, 'cause after all I'm just a Hufflepuff. I am just a Hufflepuff" I nie mówcie jakiej jesteście płci kiedy nie chcecie pokazać swojej mordy ~ ulka_black_potter Kurde...No coś na pewno umiesz UMIESZ NIC NIE UMIEĆ! ~ Mist _Kamyk_, chyba Ci zakosze zdjęcie z podpisu (do własnego podpisu :3)~ Syriusz32 BLANCO, CHCĘ BYĆ MINISTRANTEM, ciul z tego, że jestem niewierząca. ~ Cookie Wykorzystywanie chłopca w łazience jest nie na miejscu ;< ~Alette [center]Kamyk = Amber Hufflepuff(żółć w godle)=Gold ~ Blanco _Kamyk_, szkoda mi Cię Przepraszam Mam podobno serce z kamienia, ale mi tak smutno :< Ale może to dlatego, że z kamienia^^~ gne Jestem dumny, że jestem Puchonem. You might belong in Hufflepuff, where they are just and loyal, those patient Hufflepuffs are true and unafraid of toil. Ziemia, Ogień, Powietrze, Woda "Każdy ma jakąś fobie." Hufflepuff <3 |
|
|
Avanti J |
Dodany dnia 03.02.2015 04:21
|
Postów: 61 Dom: Gryffindor Punkty: 125 Ranga: Pogromca chochlików Data rejestracji: 22.01.15 |
_Kamyk_ napisał(a): Moj byly nauczyciel of wuefu zaszczepil we mnie pasje, to dzieki niemu zaczelem trenowac pilke nozna a pozniej sztuki walki. Codziennie wpajal nam, mlodym chlopakom, ze zdrowie, sila fizyczna, kondycja i sportowy tryb zycia jest najwazniejsze. Czlowiek, ktory dba o siebie bedzie mial mniej problemow w zyciu. Dzieki klasom takie jak WF, dzieci w polsce sa wysportowane, chociaz widac duza zmiane miedzy rocznikiem chociazby 90-95 a 2000 i wzwyz, dzisiejsze dzieciaki wola grac na komputerze w fife niz pograc w pilke pod blokiem. Za moich czasow, na WF cala klasa czekala, podekscytowani rozmawialismy na przerwie o tym co dzisiaj bedziemy robic, trafialo sie moze jakies 2-3 osoby na klase, ktorzy nie lubili WFu, zwykle ciamajdy, ktore nie potrafily zmusic sie do wysilku fizycznego. Widze, ze teraz ktos pisal, ze 3/4 nie lubi chodzic na WF, hehe nie do pomyslenia, moze jakby wam zabrac iphony i komputery to byscie sie zainteresowali sportem Zbyt surowo to oceniasz drogi. Było tak, bo było inne nauczanie niż teraz. To z komputerami prawda, ale nie mów że w ogóle nie spędzają czasu na zewnątrz. Ja nie na widzę wfu, ale nie jestem otyły. I nie nazywaj osoby, które nie lubią wfu, ciamajdami. Mają prawo nie lubić tak jak ktoś może nie lubić matematyki. W takim razie osoba nie lubiąca matematyki to również jest ciamajda, ponieważ jest zbyt głupia aby rozwiązywać równania hm? Na tak to wygląda jak piszesz. Przemyśl dwukrotnie, potem napisz. Młodzież nie lubi teraz wfu nie z powodu lenistwa, tylko z powodu oceniania i strachu. Kiedyś nauczyciele uczyli, aby dać informację dzieciom, a teraz? "Musimy to zrobić, bo tak jest w systemie" Dla ocen tylko teraz. Teraz najważniejszy jest papierek. Bo teraz ocenia się w "tabeli", a wiadomo, że nie każdy jest tabelą. Uczniowie się boją wfu ze względu na nauczycieli często. Są straszni i tylko słuchają zdań tych najbardziej uzdolnionych fizycznie. Reszta się nie liczy, bo tamci jadą na zawody przecież. Słabo nauczyciel motywuje, co jest najważniejsze, a ponadto teraz wyśmiewają uczniów. Nie biją, lecz wyśmiewają co oddziałuje na psychikę dziecka i na jego samoocenę. Jeżeli jest osoba otyła to wiadomo, że nie przebiegnie 2 kilometrów na dobrą ocenę na dany czas. Ale zda się na odwagę, będzie uparty, pokona swoje granice, przekroczy metę mimo wszystko i co? Na jedynkę, bo się nie zmieścił w tabeli. TO CHORE. Chodzi o to jak podkreśliłem powyżej. Na wfie mamy pokonywać własne granice, a nie granice tabel. Co my roboty? W Irlandii wf jest obowiązkowy, ale nie oceniany. Teraz prawie każdy na wfie ma kiepską samoocenę przez rówieśników i nauczycieli. Kiedyś wf był przedmiotem relaksującym od zajęć umysłowych, teraz stał się przedmiotem stresu, poniżenia, okrucieństwa, wyśmiewiska i czystą niesprawiedliwością. TAKA PRAWDA. I kiedys bylo podobnie jak teraz. A nawet gorzej, jesli chodzi o nauczanie, bo jak ktos narzekal, czy cos tam smucil pod nosem to dostawal taka "zjebke" od nauczyciela, ze na nastepny raz sie nie odzywal tylko robil to co grupa. Biegalo sie 1000m czy 2000m w deszcz czy upalne slonce i nikt nie narzekal oprocz zawsze tych samych osob, ktore ja nazywam ciamajdami bo jak ktos sobie nie radzi w zadnej dziedzinie to cos jest ewidentnie nie tak. Nie kazdy rodzi sie utalentowany ale kazdy moze dawac z siebie wszystko, nawet jesli nie ma odpowiednich warunkow. Do tego porownania z matematyka nie bede sie odnosil, bo ja o jednym a ty o drugim. Kiedys tez sie zdawalo wszystko na ocene, wiadomo o 6 walczyli tylko najlepsi, ale jak ktos ktos pokazywal twardy charakter to mogl liczyc na piatke czy czworke spokojnie. Uczniowie sie boja? I dobrze, niech sie boja, moze sie czegos jeden z drugim nauczy a jakby jeszcze ocen nie dostawali to juz wogole bylaby olewka, w rurkach chlopcy by przychodzili i nowiutkuch raybanach zeby porzucac troche pilka w dziewczyny i przy okazji pare fotek strzelic. Wedlug mnie, WF to przedmiot, ktory ma uczyc dyscypliny, zawzietosci, ducha do walki i przede wszystkim wysilku. Niech sie dzieciaki upoca, niech se powykrecaja palce czy zwichna kostki ale maja wytrwac do konca Takie mam zdanie na ten temat i wiem, ze wiekszosc tu na forum sie ze mna nie zgodzi, poprostu mam inne podejscie do uprawiania sportow. Jak raz na jakis czas odwiedzam rodzine w polsce i przejde sie do starego gimnazjum czy po siostre cioteczna do podstawowki to mnie krew zalewa jak widze to co sie tam teraz wyprawia. |
|
|
Alette |
Dodany dnia 03.02.2015 11:58
|
Pochwały: 18 Postów: 7185 Dom: Hufflepuff Punkty: 59641 Ranga: Poziomka! <3 Data rejestracji: 29.03.09 |
Ja mimo wszystko w sporej części zgadzam się z Kamilem i jest mi nawet trochę smutno, że wśród współczesnych ludzi nie można dostrzec ni cienia wyrozumiałości czy empatii. Każdy ma 24 godziny do wykorzystania i każdy SAM decyduje, w jaki sposób chce ten czas spędzić. Gadanie, że sport jest najważniejszy jest płytkie, bo cokolwiek w życiu nie robimy, na wszystko musimy poświęcić czas. Sport wymaga czasu, matematyka wymaga czasu, poznawanie literatury wymaga czasu, ćwiczenia związane z erystyką też wymagają czasu, już nawet nie będę wspominać o milionie innych rzeczy, które w ciągu doby możemy zrobić. Jeden przez pół dnia będzie jeździł na rowerze i super, ale drugi te kilka godzin będzie wolał poświęcić na naukę wszystkich kości człowieka i moim zdaniem to też jest super. WF nie jest ani trochę ważniejszy od pozostałych przedmiotów i Kamil ma rację - jeśli osobę niewysportowaną nazywamy ciamajdą, to osobę kiepską z matematyki powinniśmy nazywać idiotą, tego, który popełnia błędy językowe cymbałem, a zbieracza dwój z historii debilem. Taka prawda. Poza tym jeszcze nie spotkałam się z osobę, która za pomocą "zjebki" pokochała jakąś dyscyplinę. Ludzie osiągają sukces, kiedy się ich motywuję na zasadzie "jeśli to zrobisz, to jesteś super gościem" a nie "jeśli tego nie zrobisz to jesteś gównem". Spotkałam wielu ludzi, którym na początku coś w ogóle nie wychodziło i gdyby w tamtym momencie usłyszeli "skoro nie dajesz rady, to jesteś ciamajdą" to pewnie tak by też zostało. Na całe szczęście ktoś im mówił "dasz sobie radę, wierzę w ciebie" i dlatego spełniają dzisiaj swoje marzenia. Zresztą ja sama pamiętam swój wf, gdzie dzieciaki garnęły się do ćwiczeń właśnie wtedy, kiedy nauczyciel czy nauczycielka podkreślały, że grunt to pokonać siebie a nie innych, a sport ma być dla nas przede wszystkim zabawą, odskocznią od codziennej pracy umysłowej i relaksem. Dlatego tak - strasznie razi mnie patrzenie na innych z góry tylko dlatego, że urodziło się z lepszymi predyspozycjami do czegośtam. Ja sama z jednych dyscyplin byłam lepsza z innych gorsza, strasznie nie lubiłam biegać, bo zawsze miałam beznadziejny czas. Nie miałam z tego powodu żadnych problemów w grupie, natomiast nauczycielka patrzyła na mnie jak na życiowego nieudacznika który skończy sprzedając kanapki w Macu. Co zabawne, teraz, już wiele lat po szkole, biegać lubię, bo robię to totalnie po swojemu. I ja też mogłabym się wynosić ponad innych, bo cośtam idzie mi łatwiej, bo z czymś nie mam absolutnie żadnych problemów, ale nie mam zamiaru tak robić. Każdy jest inny i nikt nie powiedział, że ja z moimi ideałami będę bardziej szczęśliwa. Natomiast zawsze... no po prostu zawsze pozytywne oddziaływanie na uczniów daje lepsze efekty. Nikt mi nie wmówi, że jest inaczej. Nie zgadzam się też z tym, że teraz ludzie z powodu komputerów i tabletów nie lubią sportu. Mam bezpośredni kontakt z dzieciakami z liceum (dzieciakami, jaka ja jestem stara haha) i wiem, że każdy w klasie coś ćwiczy - na siłowni, na rowerze, tańcząc czy biegając w terenie... Skoro więc ludzie lgną do sportu, ale wolą zapłacić niż chodzić na wf, to może coś jednak jest nie w porządku z tą lekcją, co? Może ten sposób zmuszania do ćwiczeń poprzez krzywdzące odzywki nie zdaje jednak egzaminu. Edytowane przez Alette dnia 03.02.2015 12:22 Kazui <3 W zasadzie lepiej tkwić w słodkiej niewiedzy. Umiejętność braku myślenia i brak odczuwania tego braku, w połączeniu z brakiem myślenia o myśleniu i przekonaniem, że się wszystko dobrze przemyślało jest darem, który posiadają tylko wybrani. Im więcej wiesz, tym mniej rozumiesz, więc w zasadzie lepiej nic nie wiedzieć i mieć święty spokój. Dziękuję Wilenie za cudowny wiersz o moich Rycerzykach <3 Za siedmioma górami, za siedmioma lasami Żył sobie Racław z rycerzykami. Wielu ich tam było, innej maści każdy, Jednak każdy spośród nich był bardzo odważny, Choć nie tak jak Racław - mąż najlepszy w świecie, Rozpalający serce niemal każdej kobiecie, Lecz kochając jedną, tę spoza Lagary, Którą owładnęły miłości jego czary I wyczekuje tylko kiedy się zobaczą... Ale koniec historii! Nie za to mi płacą. Wracając do Lagary, żyła tam Liliana, Która, chociaż nieporadnością owiana I znana w otoczeniu z niechęci do koni, Nie bała się prawie dzierżyć w ręku broni. Gdy tylko nadszedł rozkaz, wskoczyła na konia. Mając u swego boku Gaję, Aarona, Fomę i Milana, a przed sobą zadanie, Ruszyła, nie bacząc, czy coś jej się stanie. Jednak Racława niestety przy nich nie było, A szkoda, bo to by się lepiej skończyło. Zamiast niego, Nadar przewodził tej grupie I chociaż zdawało się, że ma wszystko w dupie, Doprowadził ich całych do kapitana, Nie mającego nic z Narnią wspólnego - Kasjana, Który miał przy sobie ogiera wspaniałego, Nawet dla stajennych nieprzyjemnego, Z piękną grzywą i gracją, jakiej więcej miało Jedynie zgrabne, Racławowe ciało... Co było z Aaronem? Z ostrzem w jego dłoni? I Lilianą? Jak z jej podejściem do koni? Co z zaciętą Gają? Co z nadętym Milanem? Potwornym ogierem wraz z jego panem? Co z Fomą? Jak żyje? I jak jego rany? Kiedy tego wszystkiego dowiedzieć się mamy? Gdy tylko na Alette wielka wena spłynie. Może nigdy, może jutro, może w czarnej godzinie, Byle, jak to nastąpi, napisała wreszcie O Racławie i jego kochanej niewieście. Authors act like they are sorry for killing characters but really they are like this... Lista ficków, które przeczytałam i polecam Miniaturki "Nieszczęśliwa historia" ulki_black_potter "Czterdzieści pięć" Barloma "Pierwsza ofiara" Katherine_Pierce "Przemyślenia" Wileny Romus Przyjaciołom, których już nie ma Fuerte "Zazdrość według Hermiony Weasley" Sam Quest "Glizdogon" Nieoryginalnej "Las mnie wzywa" Klaudek884 "***" Zirael Serie "Trudny wybór" Penelope "Jako w piekle, tak i na ziemi" Christiny "Proszę, powiedz moje imię" Only Dream "Między wierszami" Fuerte Drabble "Znalezisko" Ann "Miłość" Wioletty "Bogini" ulki_black_potter Poezja "Feniks" Wileny Romus "Na chwałę! Na honor!" Ann "Zwariował!" Wileny Romus "Wspaniały i Starożytny Hymn Rodu Black" Ann "Niewiele rzeczy ma na człowieka tak wielki wpływ jak pierwsza książka, która od razu trafia do jego serca. Owe pierwsze obrazy, echa słów, choć wydają się pozostawać gdzieś daleko za nami, towarzyszą nam przez całe życie i wznoszą w pamięci pałac, do którego, wcześniej czy później... i nie ważne, ile w tym czasie przeczytaliśmy książek, ile nowych światów odkryliśmy, ile się nauczyliśmy i ile zdążyliśmy zapomnieć... wrócimy." Carlos Ruiz Zafon Oglądam chińskie bajki, czytam romanse a ciasto najbardziej lubię surowe. Pozdrawiam wszystkich, których karmiłam, a szczególnie tych, którzy z tego powodu cierpieli. Lubię gotować dla Gne, której wszystko smakuje i Ciemka, któremu śmierdzą (gotowane!) jajka. Piję herbatę koło kibla z Ang, o miłości rozmawiam z Pene, śpię na podłodze Ulki albo na kolanach Christiny. W moim sercu zawsze jest miejsce dla tych, z którymi obieram ziemniaki. Pozdrawiam mistrza otwierania zamków Sam i specjalistę od łowienia smerfów Katherine ... a kiełbasa to najbardziej smakuje mi u Pauli love |
|
|
Mikasa |
Dodany dnia 03.02.2015 12:25
|
Ostrzeżenia: 1 Pochwały: 21 Postów: 2007 Dom: Ravenclaw Punkty: 22743 Ranga: Niezwyciężony mag Data rejestracji: 24.04.13 |
Wydaje mi się, że ogólnie wraca moda na ruch. Tylu biegających po mieście ludzi to nigdy nie widziałam. Nawet teraz, w zimie. Ale wf w szkole... nie powinno się zmuszać wszystkich do robienia wszystkiego. Miałam świetny system w liceum i na studiach - musiałeś zaliczyć wf, ale nikt Ci nie kazał grać w piłkę, jeśli tego nienawidziłeś, mogłeś sobie wybrać siłownię, basen, mnóstwo rzeczy. I ogólnie młodzi ludzie potrafią być okrutni i wykluczyć kogoś, kto gorzej gra w sporty zespołowe, widać to po tym "wybieraniu drużyn", które często przepełnione jest zupełnie niepotrzebnym stresem. Nauczycielowi najłatwiej jest rzucić piłkę i powiedzieć: grajcie. Ale żeby już się wysilić, podzielić uczniów na grupy, żeby każdy, nawet w obrębie jednej sali, robił sobie to, co chce. Niech to nawet będzie taniec, to jest świetna forma ruchu. Nie ma nic gorszego niż zmuszanie i potem jeszcze bycie wykluczanym za gorszą postawę. Edytowane przez Mikasa dnia 03.02.2015 12:27 |
|
|
fuerte |
Dodany dnia 03.02.2015 12:26
|
Pochwały: 30 Postów: 3224 Dom: Ravenclaw Punkty: 57436 Ranga: Harrych świąt! Data rejestracji: 15.07.07 |
Zgadzam się z tym, że nazywanie kogoś ciamajdą tylko dlatego, że nie podchodzi mu jakaś dyscyplina sportu jest płytkie i to też z pewnością jest jeden z powodów, dla których te osoby nie przekonają się nigdy do żadnego sportu. Natomiast też nie zrzucałabym całej winy na nauczycieli. Rozumiem, że większość z nich nie zachęca jakoś szczególnie do uprawiania sportu, a już zwłaszcza nie w szkole średniej. Natomiast, moim zdaniem, Avanti ma dużo racji pisząc, że mnóstwo szkód w tym temacie poczyniła technologia. Widzę przez okno, ile dzieciaków spędza czas na dworze grając w piłkę i różnica między tym, jak było, kiedy ja byłam dzieckiem jest już teraz ogromna. A wcale nie jestem taka stara d; Spędzałam mnóstwo czasu na podwórku, grając w różne gry i później jakoś szczególnie nie płakałam na w-fie. Wiadomo, że nie lubiłam każdej dyscypliny i starałam się wymigiwać, ale problemem właśnie nie do końca był nauczyciel, a to, że po prostu stanie na rękach było ponad moje możliwości. Chodziłam co prawda do klasy sportowej przez sześć lat, ale presję mieliśmy większą niż reszta uczniów, bo po prostu musieliśmy umieć więcej. Po to stworzono taki profil, po to wcześniej były przeprowadzane testy, żeby w takiej klasie nie znalazł się ktoś, kto po prostu nie wytrzyma albo ciśnienia, albo zwyczajnie nie ma predyspozycji. Każdy ma w szkole przedmioty, których nie znosi albo z których po prostu nie za bardzo mu idzie. Ja też nie znosiłam pływania i gimnastyki i żaden nauczyciel nie był w stanie mnie przekonać do żadnej z tych dyscyplin. Oczywiście, że nie znosiłam sprawdzianów z pływania czy robienia przewrotów, ale serio, krzywda mi się wielka nie stała. Jestem za tym, żeby nauczyciele byli bardziej wykwalifikowani do prowadzenia tego typu zajęć, bo sport dla kogoś, kto nie jest przygotowany do jego uprawiania w sposób odpowiedni, to wcale nie żadne "zdrowie". Natomiast nie demonizowałabym lekcji w-fu i nie pisałabym, że lekcje są prowadzone w sposób dramatyczny. Sama miałam wymagających nauczycieli, którzy nie odpuszczali nam łatwo i podnosili głos, kiedy była taka potrzeba, natomiast nikt nikogo nie wyzywał od nieudaczników, sierot czy idiotów. Sport niestety wymaga dyscypliny, kto miał jakąkolwiek styczność z uprawianiem go nieco bardziej na poważnie, wie o czym mowa. Przez "dyscyplinę" nie mam w żadnym wypadku na myśli wyzwisk, czy poniżania uczniów, którzy radzą sobie gorzej w jakimś temacie. |
|
|
Ana_Black |
Dodany dnia 03.02.2015 13:39
|
Ostrzeżenia: 1 Pochwały: 8 Postów: 4391 Dom: Gryffindor Punkty: 24016 Ranga: Niezwyciężony mag Data rejestracji: 06.02.10 |
Na w-f przede wszystkim dzieciaki/młodzież powinna chodzić z przyjemnością, a nie "bo musi", a przyjemności z tego żadnej. Nazywanie kogoś ciamajdą tylko dlatego że nie radzi sobie z jakimś sportem, jest płytkie i świadczy o braku wychowania. Nie każdy musi być we wszystkim najlepszy, a i ci najlepsi mają swoje ograniczenia. Po moim doświadczeniu z wf-em uważam, że jest nudny. Przynajmniej u mnie w gimnazjum i liceum tak było, w podstawówce nie pamiętam. Gimnazjum - co rok bieganie na 1000, 500 i 60 metrów (nie jestem pewna czy dobrze pamiętam dystanse). Ciągle te same ćwiczenia i sprawdziany. Tak trudno wymyślić coś innego? Żeby było jeszcze śmieszniej (a raczej dramatyczniej) to w ścieżce wokół boiska gimnazjum, na której biegaliśmy na 1000 metrów, była dziura. Jak ktoś o niej zapomniał lub nie zauważył, to mógł sobie skręcić kostkę. Czy dyrekcja (żeby nie było, że to wina nauczyciela w-fu) coś tym zrobiła? Nie. Co tam, że dziura stwarza zagrożenie. Dopiero jak skończyliśmy gimnazjum i to chyba też po pewnym czasie, naprawiono to i teraz wokół boiska jest normalna bieżnia. Wcześniej się nie dało? A to nie jedyne zagrożenie, które czyhało na nas na wf-ie. Mianowicie sufit sali gimnastycznej. Niby nic niepokojącego w nim nie było. Aż koleżanka tak mocno odbiła piłkę, że uderzyła w sufit, aż zleciał tynk. Zleciał DOSŁOWNIE kilka centymetrów obok innej (albo tej samej co odbiła, nie pamiętam) koleżanki. Strach pomyśleć co by było, gdyby dostałą tym tynkiem. I nie były to jakieś niegroźne okruszki tynku, tylko normalnie kawałek sufitu. To serio mogło wyrządzić poważną krzywdę. Co się po tym okazało? Ano to, że sufit już dawno potrzebował remontu, ale dyrekcja była głucha na prośby nauczyciela w-fu. Dopiero nasza, czyli uczniów, petycja zadziałała i wyremontowali salę. Wydaje mi się, że to nauczyciele i dyrekcja powinni dbać o bezpieczeństwo uczniów, a nie oni sami muszą dbać, żeby byli bezpieczni. Niech sie dzieciaki upoca, niech se powykrecaja palce czy zwichna kostki ale maja wytrwac do konca Wykręć sobie obie nogi i spróbuj biegać z tym bólem. Kontuzje w sporcie się zdarzają, więc na wf-ie też, ale kazanie dziecku ćwiczyć z np. złamaną nogą to zwyczajne okrucieństwo. Z kontuzją idzie się do lekarza, a nie dalej ćwiczy, żeby jeszcze ją pogłębić. I potem się okaże, że nici z dalszego uprawiania jakiegokolwiek sportu, bo zamiast trafić jak najszybciej do specjalisty dzieciak musiał ćwiczyć i jeszcze bardziej uszkodził sobie nogi. Sport to ma być przede wszystkim ZDROWIE. Nie mówię, że od razu powinno się lecieć na pogotowie ze zdartą skórą z łokcia, ale z poważniejszą kontuzją już tak. Nawet zadzwonić po karetkę, jeśli sytuacja jest naprawdę poważna. Po coś wf-iści uczą się pierwszej pomocy, żeby tej pomocy móc udzielić, a nie kazać poszkodowanemu ćwiczyć do końca. Ja samych nauczycieli w-f raczej dobrze wspominam. Jak ktoś czegoś nie umiał, to nie zmuszali go na siłę. Babka z liceum jak ktoś nie umiał np. przewrotki (np. ja) to znajdywała mu inne ćwiczenie. Ktoś radził sobie w czymś gorzej od reszty, to nie dostawał jedynki, bo widać było, że się starał. Nauczycielka miała taką politykę, że jak ktoś sobie nie radzi, ale się stara na tyle na ile umie, chodzi na wf i ćwiczy na nim, to dostanie pozytywną ocenę. Ja u niej na koniec dostałam trójkę z w-fu, a zawsze wychodziłam na dwóję. W sporcie nigdy zbyt dobra nie byłam. Samego w-fu też nigdy specjalnie nie lubiłam, ale to dlatego, że nie lubię sportu. Wracając na polityki nauczycielki, to z drugiej strony, jeśli ktoś jest najlepszy w sporcie, ale nie chodzi notorycznie na w-f, nie ćwiczy, dostaje jedynkę albo nie klasyfikację. Żeby zaliczyć musiał wszystkie ćwiczenia, które były, a których nie zaliczył, wykonać. Nie naraz oczywiście. I na zawody jechać. Moim zdaniem uczciwa polityka (jak to brzmi ). Doceniać należy tych, co się starają, choć nie mają predyspozycji, a leni, nawet tych uzdolnionych, należy karać. Przyczepię się do godziny w-fu. Moim zdaniem, powinien być zawsze ostatnią lekcją. Jak jest na pierwszej, to potem trzeba siedzieć spoconym na lekcjach. Tak, w gimnazjum był prysznic, w liceum podobno też, ale czasu na skorzystanie nie było. W-f w środku lekcji to jakiś żart. Jak zmęczony człowiek ma skupić się potem na następnych lekcjach? Na szczęście tak miałam chyba tylko w podstawówce. Jak sobie przypomnę to wstawanie o 5 rano, żeby na 7 na w-f do szkoły zdążyć... A potem jeszcze inne lekcje... Uch, gdyby chociaż zaczynało się o 8 albo niech będzie o tej 7:50 (druga godzina lekcyjna), a nie. Ktoś kto wymyślił pierwszą lekcję na 7 chyba nie ma uczuć. A szkoła na uboczu, więc o ile ja miałam z reguły łatwy dojazd, to byli tacy, którzy mieli z tym gorzej. Lekcje w-fu powinny być ostatnie, żeby po nich szło się do domu i można było wziąć prysznic. Ja wolałam w-f właśnie po lekcjach. Choć i to miało wadę, ale chodziło bardziej o to, że trwało to 2 godziny, a następny autobus dopiero za półtorej godziny. Na szczęście babka w porządku i zwalniała nas wcześniej, żebyśmy mogły zdążyć do wcześniejszy. Oczywiście wymagała pisemnego oświadczenia rodzica, że bierze odpowiedzialność za dziecko, ale za pierwszym razem zgodziła się bez tego, tylko powiedziała, żeby na następny raz przynieść oświadczenie. Jeszcze jedna rzecz na plus w jej nauczaniu - nie było przerwy między dwoma lekcjami w-fu, żebyśmy nie ochłonęli, bo rozgrzewka poszłaby na marne. W zamian właśnie kończyliśmy pięć minut wcześniej albo puszczała jeszcze wcześniej jak ktoś na autobus się śpieszy. Ze wszystkich nauczycieli w-fu jakich miałam ją wspominam najlepiej. Pokręcona (w pozytywnym sensie), ale równa babka. Edytowane przez Ana_Black dnia 13.04.2015 22:24 Loki: Dość tego! Wszyscy stoicie niżej ode mnie! Patrzysz na boga, szkaradny stworze! I nie godzę się, aby pomiatał mną... Hulk: Wielki mi bóg. Hulk ziewać ~ Łapa Uwielbiam też jak dostajesz szału i zamieniasz się w tę wielką zieloną bestię.. Zdradzę ci moją tajemnicę. Zawsze jestem zły. Nieźle. Chcą mnie zamknąć w metalowym pudle i zanurzyć w wodzie. Nie. Jest gorzej niż myślałem. No bo czym jesteśmy? Zespołem? Nie, nie, nie. Mieszanką wybuchową niosącą chaos. *** Nie bądź jeleń, nie fikaj. Matka wie że ukradłeś jej szaty? - Jarvis, znasz przypowieść o Jonaszu? - Traktowałbym ją raczej jako metaforę. - Thor walczy na 6. - Nie zaprosił mnie? Co, stawaliście na siusiu? Niech wyskakuje z ciuchów. Przenoszę imprezę do was. Weź mnie nie strasz. Co to było, robił mi usta usta? Phil? Ale on ma na imię Agent! J.A.R.V.I.S: Dostępne 400% mocy. Iron-Man: Dzięki. Nie gniewam się, pączuszku. Masz niezły prosty. Ta wiedźma miesza ci w głowie. Jesteś od niej silniejszy, mądrzejszy. Jesteś Banner. On jest szefem. Ja tylko za wszystko płacę, wszystko buduję i dbam żebyśmy byli cool. Stark! Potrzebny jest plan ataku! Mam plan: atakować! *** - Ja bym sobie odpuściła, to faceci nie z tego świata, bogowe czy coś. - Bóg jest tylko jeden! I głowę dam, że tak się nie ubiera. - No jasne. Złoty chłopiec w złotej zbroi. Co zostanie jak ją zdejmiesz? - Geniusz, miliarder, playboy, filantrop. A co? (...) A kto jest [prawdziwym bohaterem]? Ty? Jesteś wynikiem eksperymentów na ludziach. Tyle w tobie bohatera, ile zmieściło się do probówki. *** Zabijesz mnie? Ustaw się w kolejce. Kto znajdzie ten młot i okaże się go godny posiądzie moc Thora. Thor: Loki może i jest nieobliczalny, ale jest Asgardczykiem i moim bratem. Natasha: Zabił 80 ludzi w ciągu dwóch dni. Thor: Był adoptowany. - Nie będę z tobą walczył bracie. - Nie jesteśmy braćmi. Piekło rozbrzmiewa jękami jego ofiar. - O, kontratakują. - No wiesz, młodzi są. - Do stu piorunów, szanuj mowę ojczystą - Długo mi tego nie wybaczą. To bardzo, bardzo ciekawa teoria, ale ja mam prostszą. Nie jesteście godni. - A jakby wsadzić młot do windy? Uniesie ją. - Winda nie jest godna. Zobaczyłem coś we śnie. Muszę to wyjaśnić. Tutaj się nie da. - Jak tam kosmos? - Kosmos ma się dobrze. - I myślisz, że możesz mi zaufać? - Nie ufam ci. Matka ci ufała. W przeszłości. Nawet mimo naszych ciągłych sporów. Zawsze miała nadzieję, że gdzieś w tobie nadal jest iskierka mojego brata. Ta nadzieja już nie istnieje i już cię nie chroni. Mojego życia... Tato, nie nadaję się na króla. Będę bronić Asgardu i innych światów do ostatniego tchu... ale nie mogę tego robić z tronu. Mimo swego szaleństwa Loki rozumiał władzę w taki sposób, jakiego ja nigdy nie osiągnę. *** O nie, będę żył wiecznie i będę cały z plastiku. Kto okaże się godzien moc młota posiądzie. Bez jaj, stary, to sztuczka. Rekalibracja kognitywna... Zdzieliłam cię w czaszkę Mam go spowolnić? Czy wyślesz mu więcej sparingpartnerów? Lepiej wydaj rozkaz, bo zaczynam mu kibicować. Have you ever had someone take your brain and play? Pull you out and stuff something else in? Do you know what it's like to be unmade? Przerabiałem hipnozę. Nie lubię. *** Stoimy w obliczu globalnej katastrofy. Hej malutki. Słonko już zachodzi. Cicho blaszak, ja nie mam rakiety w tyłku. - Steve nie lubi takiego słownictwa. - A kopnąć cię w tą... Nie jest taki zły, tylko trochę nerwus. Drugiego takiego nie ma na całym świecie. Wszyscy lubią wygrywać, a ten mój facet robi co może by walki uniknąć, bo wie że walkę wygra. - Co ci się śniło? - Że jestem Avengersem, że jestem kimś więcej niż tylko posłuszną maszynką do zabijania. Kocha to się dzieci, ja mam u niego dług. *** *** *** *** Wstąp do T.A.R.C.Z.Y, poznaj dalekie kraje, niezwykłych ludzi... i zabij ich. Ja się nie pocę. Ja błyszczę. Thor mógłby choć raz przysłać boga sprzątania po sobie. Na pewno ma jakąś magiczną miotłę. Zawsze nosisz whisky? Ten dom miał wytrzymać siłę Hulka. - Jak nas znaleźli? - Zaprosiłem ich. Nie poddam się. Odzyskam Skye i T.A.R.C.Z.Ę, ale jeep od Eddiego to za mało. Nasza kiepska opcja. Grant Ward. *** Bez ciebie nie ma T.A.R.C.Z.Y. - Służysz Coulsonowi czy T.A.R.C.Z.Y? - To to samo. Kogo jak kogo, ale Coulsona nie zlikwidujesz. Dyrektor T.A.R.C.Z.Y zawsze ma tajemnice. *** Nie wierzę w strach. Wierzę w zaufanie. *** I was able to hack S.H.I.E.L.D. from my van. You're gonna show me something new. Nie byłam w waszym durnym "S.H.I.E.L.D. Hogwarcie". *** Nie jestem dobrym człowiekiem, Skye. . Long time to see. Jestem Agent Grant Ward. *** *** *** Jeśli to jeszcze aktualne, to poproszę tego drinka. - Żołnierzyk. Postać nie z tej epoki. Ale za to z tej planety. Nigdy nie chciałem tronu. Chciałem być równym tobie. - A ty co? Błyskawic się boisz? - Nie darzę miłością tego, co zwiastują. - Chcesz zabrać mi ukochaną planetę w odwecie za rzekomą zniewagę? Nie. Sprawuję nad nią opiekę. - No rzeczywiście, wspaniale się nią opiekujesz. Ludzie wyżynają się milionami, a ty palcem nie kiwniesz. Zaprowadzę tu porządek. Kto mnie powstrzyma? - Jesteś potworem. - O nie. Potwór jest wśród was. - A, Banner. To twój plan. Że urodziłem się by zostać królem. No dobrze. To może wolisz kogoś ze swoich nowych przyjaciół? Wydaje się, że jesteś do nich podobny. No i to jest o wiele lepsze! Mój strój jest taki sobie. Ale ile niesie ze sobą cnót! Jakiż to wielki zaszczyt! Czuję, że aż szaleję od sprawiedliwości. Chcesz usłyszeć mowę o prawdzie, honorze i patriotyźmie? Boże chroń Amer... Zaufaj mojemu gniewowi. Nie zrobiłem tego dla niego. Uuuu. A była już na wyciągnięcie ręki. Dzięki Tesseractowi mogliście mieć władzę, nieograniczoną moc. A wy co? Ciepło i światło dla wszystkich ludzi? Dopiero przekonacie się, co znaczy prawdziwa władza. Przynoszę wam dobrą nowinę. Czeka was wyzwolenie. *** *** Nie miałem prawa cię winić. Wiem, że chciałeś mi pomóc, chronić mnie. Od tego są przyjaciele. Możemy żyć z godnością - nie możemy z nią umrzeć. Człowiek jest najgorszym źródłem prawdy o sobie. Wszystko się zmienia. To nie znaczy, że na lepsze. Trzeba sprawić, by było lepiej. Nie można tylko gadać i mieć nadzieję, że samo się poprawi. |
|
|
askaeddie |
Dodany dnia 03.02.2015 14:01
|
Ostrzeżenia: 1 Pochwały: 3 Postów: 1058 Dom: Slytherin Punkty: 6070 Ranga: Fascynat Czarnej Magii Data rejestracji: 10.01.15 |
Ja akurat udzielałam się na WFie, ale wiele osób miała zwolnienia - z lenistwa. WF był powszechne uważany za przedmiot, że jeśli ktoś chce to może sobie go olać, co jest bardzo niesprawiedliwe. Inna kwestia, powinien być codziennie. W końcu ruch i sport to zdrowie. |
|
|
Alette |
Dodany dnia 03.02.2015 18:37
|
Pochwały: 18 Postów: 7185 Dom: Hufflepuff Punkty: 59641 Ranga: Poziomka! <3 Data rejestracji: 29.03.09 |
Wiedziałam, że nadejdzie taki moment, w którym wypowie się Fuer i ja wtedy znowu też będę musiała coś napisać. Widzę przez okno, ile dzieciaków spędza czas na dworze grając w piłkę i różnica między tym, jak było, kiedy ja byłam dzieckiem jest już teraz ogromna. A wcale nie jestem taka stara d; Myślę, że problem dotyczący dzieciaków na podwórku... a raczej ich braku sięga trochę głębiej. Łatwo jest powiedzieć, że to wszystko wina komputerów, ale jakiego dzieciaka bym nie widziała (może nie jest ich dużo, ale jednak), to każde woli iść na sanki, bawić się lalkami itd. Tylko właśnie rodzice boją się wypuścić swojego malucha samego. A to już nie są czasy, kiedy na placu zabaw było 15 dzieci i zawsze z któregoś okna obserwowała je wszystkie czyjaś mama: jak nie Franka, to Justyny, babcia Tomka, siostra Marty. Zawsze ktoś. Mało tego - te wszystkie matki znały się i ufały sobie. Teraz na placu zabaw siedzi może jakieś rodzeństwo z opiekunem, którego inna matka i tak nie zna. Przyczyny są różne, technologia to jedna z nich. Jednak "do worka" trzeba wrzucić jeszcze pracę (mało kto pracuje dzisiaj 8 godzin), jakieś ogólne osłabienie więzi społecznych, brak warunków do zabawy (plac zabaw jest hen daleko, a bloki pobudowano tak ciasno, że nie ma, gdzie się bawić).... itd. Z drugiej strony coraz więcej dzieci chodzi teraz na zajęcia dodatkowe i tam może sobie odbić to "podwórko", jeśli tylko lekcje grania w piłkę, tańca, gry na fortepianie, nauki angielskiego itd. będą hobby, zabawą, a nie spełnianiem ambicji rodziców. Sport niestety wymaga dyscypliny, kto miał jakąkolwiek styczność z uprawianiem go nieco bardziej na poważnie, wie o czym mowa. Trzeba właśnie tylko znaleźć tę równowagę między dyscypliną a motywowaniem. Nigdy nie uważałam, że na WF-ie powinna być jakaś chora samowolka. Moja najlepsza nauczycielka z tego przedmiotu była mega wymagająca, kazała nam biegać przy temperaturze kilka stopni powyżej zera (przeklinałam ją wtedy w duchu ;p), przeszliśmy przez wszystko i nie było "nie chce mi się". Tylko nauczyciele też powinni się określić - jeśli już robimy "wszystko" to niech to będzie "wszystko", a nie całkowicie bez sensu każą nam biegać po gigantycznych materacach, przeskakiwać przez linki, żeby potem znowu grać w ręczną przez pół roku. Zaangażowanie nauczyciela widać i uczeń zawsze to doceni - jeśli traktuje cię indywidualnie, mówi po imieniu, motywuje i kopie w du.pę jeśli trzeba. Jak już napisała Mikasa - wiele osób po prostu rzuci ci piłką do kosza i powie "grajcie". To chyba nie tędy droga. Dlatego problem wśród nauczycieli moim zdaniem istnieje i jest nieco poważniejszy nić posiadanie przez dzieciaki smartfona. Przez mój cykl kształcenia przeszłam przez sześciu nauczycieli od wychowania fizycznego i tylko dwóch mogę nazwać dobrymi. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że bardzo dużo wychowawców dzieli grupę na lepszych i słabszych, przy czym tych słabszych albo się miażdży albo ignoruje (nie wiem, co jest gorsze). Człowiek stara się raczej pamiętać te dobre rzeczy, więc o wiele więcej mogę powiedzieć na temat tych dwóch fajnych nauczycielkach, natomiast to mimo wszystko wciąż są tylko dwie nauczycielki... na sześć. Ponad to uważam... i chyba napisałam to już wyżej... że jeśli ktoś ma w sobie pasję, to może ją zaszczepić innym. Jednak musi to robić poprzez wzmacniania naszego poczucia wartości, pokazania, że nie ma rzeczy niemożliwych. Warto zaznaczyć, że WF to nie jest zajmowanie się sportem profesjonalne, dlatego też nie powinno się porównywać tych lekcji do treningów sportowców. Tam oni muszą przejść samych siebie, bo to jest ich sposób na życie. W szkole oprócz lekcji wychowania fizycznego są jeszcze inne i nikt nie każde się na nich wykończyć psychicznie. WF w szkole ma o tyle ogromne znaczenie, że jednak dotyczy bezpośrednio naszego zdrowia fizycznego i w inny sposób raczej o nie nie zadbamy. Dlatego tak ważne jest dobre prowadzenie tego przedmiotu, żeby w młodych osobach zaszczepić to pragnienie wysiłku (wydzielają się endorfiny, wyrzuca się złość, następuje restart), a nie niechęć (podczas "zjebki" pojawiają się negatywne emocje, nie możemy do końca się oczyścić, a stres psychiczny wykańcza nas bardziej niż sam sport). Kazui <3 W zasadzie lepiej tkwić w słodkiej niewiedzy. Umiejętność braku myślenia i brak odczuwania tego braku, w połączeniu z brakiem myślenia o myśleniu i przekonaniem, że się wszystko dobrze przemyślało jest darem, który posiadają tylko wybrani. Im więcej wiesz, tym mniej rozumiesz, więc w zasadzie lepiej nic nie wiedzieć i mieć święty spokój. Dziękuję Wilenie za cudowny wiersz o moich Rycerzykach <3 Za siedmioma górami, za siedmioma lasami Żył sobie Racław z rycerzykami. Wielu ich tam było, innej maści każdy, Jednak każdy spośród nich był bardzo odważny, Choć nie tak jak Racław - mąż najlepszy w świecie, Rozpalający serce niemal każdej kobiecie, Lecz kochając jedną, tę spoza Lagary, Którą owładnęły miłości jego czary I wyczekuje tylko kiedy się zobaczą... Ale koniec historii! Nie za to mi płacą. Wracając do Lagary, żyła tam Liliana, Która, chociaż nieporadnością owiana I znana w otoczeniu z niechęci do koni, Nie bała się prawie dzierżyć w ręku broni. Gdy tylko nadszedł rozkaz, wskoczyła na konia. Mając u swego boku Gaję, Aarona, Fomę i Milana, a przed sobą zadanie, Ruszyła, nie bacząc, czy coś jej się stanie. Jednak Racława niestety przy nich nie było, A szkoda, bo to by się lepiej skończyło. Zamiast niego, Nadar przewodził tej grupie I chociaż zdawało się, że ma wszystko w dupie, Doprowadził ich całych do kapitana, Nie mającego nic z Narnią wspólnego - Kasjana, Który miał przy sobie ogiera wspaniałego, Nawet dla stajennych nieprzyjemnego, Z piękną grzywą i gracją, jakiej więcej miało Jedynie zgrabne, Racławowe ciało... Co było z Aaronem? Z ostrzem w jego dłoni? I Lilianą? Jak z jej podejściem do koni? Co z zaciętą Gają? Co z nadętym Milanem? Potwornym ogierem wraz z jego panem? Co z Fomą? Jak żyje? I jak jego rany? Kiedy tego wszystkiego dowiedzieć się mamy? Gdy tylko na Alette wielka wena spłynie. Może nigdy, może jutro, może w czarnej godzinie, Byle, jak to nastąpi, napisała wreszcie O Racławie i jego kochanej niewieście. Authors act like they are sorry for killing characters but really they are like this... Lista ficków, które przeczytałam i polecam Miniaturki "Nieszczęśliwa historia" ulki_black_potter "Czterdzieści pięć" Barloma "Pierwsza ofiara" Katherine_Pierce "Przemyślenia" Wileny Romus Przyjaciołom, których już nie ma Fuerte "Zazdrość według Hermiony Weasley" Sam Quest "Glizdogon" Nieoryginalnej "Las mnie wzywa" Klaudek884 "***" Zirael Serie "Trudny wybór" Penelope "Jako w piekle, tak i na ziemi" Christiny "Proszę, powiedz moje imię" Only Dream "Między wierszami" Fuerte Drabble "Znalezisko" Ann "Miłość" Wioletty "Bogini" ulki_black_potter Poezja "Feniks" Wileny Romus "Na chwałę! Na honor!" Ann "Zwariował!" Wileny Romus "Wspaniały i Starożytny Hymn Rodu Black" Ann "Niewiele rzeczy ma na człowieka tak wielki wpływ jak pierwsza książka, która od razu trafia do jego serca. Owe pierwsze obrazy, echa słów, choć wydają się pozostawać gdzieś daleko za nami, towarzyszą nam przez całe życie i wznoszą w pamięci pałac, do którego, wcześniej czy później... i nie ważne, ile w tym czasie przeczytaliśmy książek, ile nowych światów odkryliśmy, ile się nauczyliśmy i ile zdążyliśmy zapomnieć... wrócimy." Carlos Ruiz Zafon Oglądam chińskie bajki, czytam romanse a ciasto najbardziej lubię surowe. Pozdrawiam wszystkich, których karmiłam, a szczególnie tych, którzy z tego powodu cierpieli. Lubię gotować dla Gne, której wszystko smakuje i Ciemka, któremu śmierdzą (gotowane!) jajka. Piję herbatę koło kibla z Ang, o miłości rozmawiam z Pene, śpię na podłodze Ulki albo na kolanach Christiny. W moim sercu zawsze jest miejsce dla tych, z którymi obieram ziemniaki. Pozdrawiam mistrza otwierania zamków Sam i specjalistę od łowienia smerfów Katherine ... a kiełbasa to najbardziej smakuje mi u Pauli love |
|
|
gne |
Dodany dnia 03.02.2015 21:06
|
Pochwały: 24 Postów: 3001 Dom: Ravenclaw Punkty: 23582 Ranga: Niezwyciężony mag Data rejestracji: 29.08.07 |
Ja wf zawsze lubiłam. Byłam żywym dzieckiem, ogarniętym fizycznie i niewiele rzeczy sprawiało mi problem, dlatego wf był dla mnie przyjemnością. Tylko w kosza grać nie lubiłam i byłam w to zupełnie przeciętna (co z czego wynikało nie wiem) i pewnie gdybyśmy musieli w to grać na wf-ie to bym marudziła. To co mnie najbardziej irytowało na tych lekcjach, to wywyższanie się lepszych osób i gnojenie tych gorszych. Nie ma dla nastolatka nic gorszego, niż rówieśnicy naśmiewający się z niego. A nauczyciele oczywiście albo widzą i nic z tym nie robią, albo nie widzą, bo poza sprawdzeniem listy obecności w ogóle ich na zajęciach nie ma. Ich priorytetem powinno być stworzenie z klasy zgranej drużyny, tak żeby każdy czuł się ważny i żeby każdy chciał pomóc temu słabszemu, bo według mnie właśnie to jest najpoważniejszym powodem wagarowania na wfie. Takie w każdym razie wnioski wyniosłam po LO, bo tam się doczekałam drużyny marzeń. ;p Na zajęciach zwykle grałyśmy w siatę. Większość z nas miała predyspozycje do sportu, ale były też osoby zupełnie przeciętne, albo słabe. Nie wyobrażam sobie, żeby którakolwiek z nas nawrzeszczała na drugą, bo ta nie odbiła piłki albo coś zje.bała. Naprawdę robiłyśmy wszystko, żeby nie da komuś odczuć, że sobie słabo radzi. Jak coś się nie udało, albo wyszło nieudolnie, to obracałyśmy to w żart, albo na przekór mówiłyśmy, że było blisko i grało się dalej. Za to jeśli którejś udała się zagrywka, albo akcja, to cieszyłyśmy się jak głupie, chwaliłyśmy, przybijałyśmy piątki i inne bzdury. No i zaowocowało to tym, że nikt się nie lenił, nie przynosił zwolnień, nie siedział na ławce i nawet tym słabszym osobom chciało się grać i pokazać na co je stać. Pamiętam, że po pewnym czasie zupełnie przeciętna koleżanka zaczęła rzucać się na piłkę jak szalona i odbijała czasem piłki z kosmosu. Wyglądało to zawsze komicznie, więc śmiałyśmy się wszystkie z tych akcji, ale śmiałyśmy się wspólnie z nią i zawsze żarty zaczynały się od szczerego "łał", bo nawet jeśli któraś z drużyny zrobiłaby to lepiej, to dla nas było ważne, że własnie ta osoba się poświeciła i odbiła piłkę nabijając sobie kolejne dwa siniaki. A z drugiej strony była klasa, z którą miałyśmy wf. Tak jak w naszym przypadku, połowa dziewczyn wysportowanych i z predyspozycjami , a połowa "szarych myszek". Te lepsze miały kółko wzajemnej adoracji, a podczas gry patrzyły z pogardą na każdą osobę, która coś zepsuła. Wiecznie darły ryja, kłóciły się, wrzeszczały. Kończyło się tym, że na boisku grały tylko te wspaniałe i zdolne sukowate dziewczyny, a te, które im "do pięt nie dorastały", grzały ławkę i czasem bały się nawet wejść, co w naszej drużynie było zupełnie nie do pomyślenia. Strasznie nie lubiłam tych jędz i podejrzewam, że reszta mojej klasy też nie, dlatego gra była zawsze zacięta, bo każda z nas chciała podświadomie zetrzeć im te uśmieszki z twarzy. ;> One z kolei nie mogły się pogodzić z przegraną, więc też były zacięte, grały agresywnie, wiecznie się wykłócały. Nauczycielka była zawsze zachwycona, że tak świetnie gramy i chyba nie zdawała sobie sprawy dlaczego tak chętnie wypruwamy sobie flaki. ;p |
|
Podziel się z innymi: |
Strona 1 z 2: 12
Przejdź do forum: |