Logowanie
Facebook
Shoutbox
Współpraca
Najaktywniejsi
1) Alette
2) fuerte
3) Katherine_Pierce
4) Sam Quest
5) Shanti Black
6) A.
7) monciakund
8) ania919
9) ulka_black_potter
10) Klaudia Lind
Losowe zdjęcie
Zobacz temat
[SPOILERY] Zbrodnie Grindelwalda - dyskusja po premierze
|
|
pytia89 |
Dodany dnia 19.11.2018 18:53
|
Pochwały: 2 Postów: 2 Dom: Slytherin Punkty: 164 Ranga: Postrach pierwszaków Data rejestracji: 27.06.11 |
Co do Creadensa to też wydaje mi się że Grindewald kłamał skąd miałby wiedzieć kto jest matką Credensa? Tylko ten tekst Dumbledora o feniksie i sam feniks od Credensa w koncowce filmu wbił mnie w fotel ! Swoją drogą historia Lety była bardzo zagmatwana ktoś się w ogóle przyjżał które dziecko wyciągnęła Leta z kołyski ? |
|
|
ulka_black_potter |
Dodany dnia 20.11.2018 16:58
|
Pochwały: 39 Postów: 3413 Dom: Hufflepuff Punkty: 36761 Ranga: Pan Śmierci Data rejestracji: 14.05.09 |
Temat jest oznaczony spoilerem, więc chyba nie muszę wszystkiego w spoiler pakować, co nie? No dobra, spakuje. Spoiler :: Jestem świeżo po seansie i musze przyznać, że ta część zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu. Było w niej chyba trochę więcej takiej magicznej magii, może dlatego, że działo się to w Europie, a nie tam w jakiejś Ameryce. Ameryka nie pasuje mi do świata HP... Postać Dumbledore'a została świetnie odegrana przez Jude'a Law. Bardzo wczuł się w te postać, jednocześnie oddając to co przedstawiał Gambon. Tez tak przechylał głowę, nie wiem czy to zauważyliście? Szkoda tylko, że nie miał okularów połówek i bardziej barwnych strojów. Przecież Rowling miała dla niego zawsze całą paletę barw, no ale cóż. Myslę, że gdyby było go troszeczkę więcej to film byłby lepszy. Przyzwyczaiłam się juz też do Deepa jako Grindelwalda. Ale im mniej mówi tym lepiej Z tego co teraz jeszcze przychodzi mi do głowy to wątek z Letą. WTF? O co tam chodziło to ja nie wiem. Jej śmierc? Na co ona? Przciez mogła się deprotowac, chyba, że tak bardzo bolało ją to, że "zabiła" swojego brata. Nie polubiłam jej ani trochę i jej wątek uważam za niepotrzebny. Całośc oceniam na plus, bo był Hogwart, Dubledore i retrospekcje z młodym Gellertem, którego grał ten typek ze Zmierzchu, a który pokazał sie też w HPiIŚ. Christian. Bo liczy się to, co masz w środku. Ale czasami warto założyć maskę. "ja generalnie ten tekst klasyfikuję jako 5CMCS HE NDPSG3 - S2AB" "zmiennokanoniczne" "piszę fanficka ducha, że tak to ujmę, czyli takiego, którego nie ma" "po części trudny język wynika z założeń płomień odwagi i specyfiki tekstu" by Cantaris Ula urzędniczka Zarejestruje ci chomiczka Da mu zielona kartę I marchewki starte <muza> by fuer |
|
|
Mikasa |
Dodany dnia 21.11.2018 07:45
|
Ostrzeżenia: 1 Pochwały: 21 Postów: 2007 Dom: Ravenclaw Punkty: 22743 Ranga: Niezwyciężony mag Data rejestracji: 24.04.13 |
Ok, jestem niecałe 12 godzin po seansie. Na razie chaotycznie napiszę to, co mi na gorąco siedzi w głowie. - początek filmu w bardzo imponujący sposób pokazuje potęgę magii - całe to więzienie i ucieczka Gellerta są naprawdę spektakularne - Film bardzo fajnie utrzymuje równowagę między powagą a humorem, ale jednak mam wrażenie, że z Jacoba trochę za bardzo zrobiono pajaca - nadal go uwielbiam, oczywiście, ale czasami aż przesadzał z byciem śmisznym wujaszkiem - kiedy zobaczyłam Hogwart, to naprawdę się wzruszyłam - bardzo NIE PODOBAŁA mi się w tym filmie praca kamery - ciągle jakieś wirowania, dziwne zbliżenia na twarze i momentami aż się człowiekowi błędnik buntował - Dumbledore - TAK. Podoba mi się. W tej chwili jeszcze nawet nie wiem dlaczego, ale pierwsze wrażenie zrobił bardzo dobre, ALE: nie podobałlo mi się to, że nie nauczał transmutacji (ale to wiedzieliśmy z newsów) i trochę dziwna jest dla mnie jego wersja Zwierciała Ein Eingarp, skoro Rowling mówiła, że Dumbledore widzi tam swoją rodzinę... - w ogóle cała ta koncepcja bractwa krwi jest dla mnie zupełnie od czapy: książki nigdy o czymś takim nie wspominały, a Albus dokładnie wyjaśniał, dlaczego nie chciał walczyć z Grindelwaldem - ale rozumiem, że to w przyszłości posłuży nam jako symbol, a może nawet artefakt o jakiejś szczególnej mocy - historia Lety, senegalskiego rodu i w ogóle cała ta retrospekcja zakrawały mi o telenowelę... nie przyswoiłam sobie jeszcze tego wątku i wydaje mi się, że tutaj naszą autorkę trochę poniosło (aczkolwiek bardzo polubiłam "Józefa" - QUEENE, WHAT THE HELL. Za milion lat bym się tego nie spodziewała. Za łatwo poszło to przejście na drugą stronę. W ogóle cały wątek Queene-Jacob został, moim zdaniem, zupełnie niepotrzenie udramatyzowany. Wiadomo, że w filmie musi być jakiś konflikt, ale chyba tego nam nie brakowało. I w ogóle zauważyliście, że nie było żadnej reakcji Tiny? Nie wiem, nie widziała czy co? Teraz to, czego obawiałam się najbardziej... Depp. Nie jest to do końca moja wizja Grindelwalda, ale też z ulgą stwierdzam, że postać nie została schrzaniona. Podobał mi się akcent, jaki przybrał do tego filmu. Był człowiekiem spokojnym i pewnym siebie, ale nie próbował na siłę naśladować chłodu Voldemorta ani nic w tym stylu. Nie mam też wątpliwości, że Gellert jest o wiele potężniejszym czarodziejem od Voldemorta. Jego przemowa na zgromadzeniu była imponująca... Co jak co, ale Rowling potrafi przedstawić świat z różnych punktów widzenia. Mój gryfon zwrócił uwagę, że na zgromadzeniu siedzieli ludzie w mundurach jak SS. Też ciekawe. Wiecie, co mi przyszło do głowy? Że Jacob będzie walczył w drugiej wojnie światowej i tam zginie... No i końcówka... końcówka wymazała z mojej głowy cały film (na chwilę). To nie ma sensu. Po prostu nie ma i już. Nie do końca kupuję teorię, że Grindelwald sobie to tak po prostu zmyślił. Może Rowling ma jakieś ciekawsze wyjaśnienie, ale nie wierzę w tego brata, to się za bardzo nie trzyma kupy, kanonu ani niczego. Pewnie z czasem będę mieć więcej przemyśleń na ten temat. Edit: A propos McGonnagall. Podobno Pottermore usunął rok jej urodzenia po premierze tego filmu, także mamy tutaj dość krytyczny błąd i absurdalne jego "naprawienie". Bez sensu zupełnie, bo wzmianka znanego nam nazwiska zagrała tylko na sentymentach, nie pełniła żadnej innej funkcji. Edytowane przez Mikasa dnia 21.11.2018 10:04 |
|
|
fuerte |
Dodany dnia 22.11.2018 23:04
|
Pochwały: 30 Postów: 3225 Dom: Ravenclaw Punkty: 57438 Ranga: Harrych świąt! Data rejestracji: 15.07.07 |
No cóż, przyznam, że jestem raczej rozczarowana filmem. Mniej więcej do momentu cmentarza i historii rodu Lestrange'ów właściwie nie było akcji, tylko jakieś wypełniacze. Nie wiem, więcej się spodziewałam po tym filmie, a w pewnym momencie zwyczajnie zaczęłam się nudzić. Fajne efekty, jeśli chodzi o Credence'a będącego w formie obskurusa, jak niszczy wszystko na swojej drodze, to jest naprawdę nieźle pokazane. Ale zakończenie jego wątku w filmie to mam nadzieje jest żart, bo naprawdę takiej bzdury to się nie spodziewałam. Najbardziej chyba dał mi popalić wątek Jacoba i Queenie, bo przyznam, że już dawno nie widziałam, żeby aktorzy w filmie mieli taką chemię. Czy się do siebie mizdrzą, czy się kłócą, zawsze lecą iskry. I jak Queenie krzyczała na Jacoba, żeby razem z nią dołączył do Grindelwalda, to się tylko powstrzymywałam, żeby się nie zanieść płaczem. Ale tak jak Mikasa - nie rozumiem, dlaczego nie pokazali reakcji Tiny, przecież to jej siostra. Natomiast nie wierzę - jak ktoś wyżej sugerował - że Queenie będzie podwójnym agentem. To znaczy może później, jak już przejrzy na oczy, bo nie wydaje mi się, żeby nie przejrzała, ale na pewno nie od początku. To, że tak łatwo uwierzyła Grindelwaldowi jest chore, zwłaszcza, że w amfiteatrze mówił już coś zupełnie odwrotnego, od tego, czym przekonał ją w mieszkaniu. Co tam dalej, wreszcie jest jakaś chemia między Newtem a Tiną, chociaż on z Letą też wygląda, jakby ją wciąż kochał. No i właśnie, Leta, to jej "kocham cię" to raczej nie padło do starszego braciszka. Co do jej gestu - wydaje mi się, że jednak jest logiczny - próbowała ratować braci Skamander, Grindelwald przecież powiedział, że kto nie jest z nim, zginie. Nie mogła wiedzieć, że jakimś cudem uda im się wyjść bez szwanku. Jude Law jako Dumbledore - mega, ale nie spodziewałam się, że będzie inaczej. To jest chyba jedyny aktor, który potrafi zachować dumbledorowatość Albusa i jednocześnie uczynić go, jakoś tak... atrakcyjnym? A tak na koniec, to mam takie przemyślenia, że - nie wiem co zrobili - ale Zoe (Leta) i Alison (Queenie) wyglądały oszałamiająco w tym filmie. Z facetów to chyba tylko Jude trzyma fason . To tyle z płytkich przemyśleń. |
|
|
Mikasa |
Dodany dnia 23.11.2018 08:09
|
Ostrzeżenia: 1 Pochwały: 21 Postów: 2007 Dom: Ravenclaw Punkty: 22743 Ranga: Niezwyciężony mag Data rejestracji: 24.04.13 |
Nawiązując trochę do sb, a trochę do postów powyżej, muszę się zgodzić, że za dużo było w tym filmie wątków. Można to usprawiedliwić tym, że w przyszłości wszystko zostanie rozwinięte, ale jednak... film jako całość powinien być też gładki w odbiorze. Mam wrażenie, że tutaj widać, że Rowling z zawodu jest autorką powieści, a nie scenariuszy. Podkreślę jeszcze raz, ten film mi się BARDZO podobał i wybiorę się na niego jeszcze raz, żeby obejrzeć trochę bardziej na spokojnie, poukładać sobie w głowie pewne rzeczy. Ale fakt, że czasami było za dużo chaosu. Tak jakby jakieś sceny pośrednie zostały wycięte i nagle się znajdujemy zupełnie gdzie indziej i nie do końca wiadomo, dlaczego. |
|
|
fuerte |
Dodany dnia 23.11.2018 10:23
|
Pochwały: 30 Postów: 3225 Dom: Ravenclaw Punkty: 57438 Ranga: Harrych świąt! Data rejestracji: 15.07.07 |
No i końcówka... końcówka wymazała z mojej głowy cały film (na chwilę). To nie ma sensu. Po prostu nie ma i już. Nie do końca kupuję teorię, że Grindelwald sobie to tak po prostu zmyślił. Może Rowling ma jakieś ciekawsze wyjaśnienie, ale nie wierzę w tego brata, to się za bardzo nie trzyma kupy, kanonu ani niczego. Pewnie z czasem będę mieć więcej przemyśleń na ten temat. Myślę, że teoria o tym, że Grindelwald to wymyślił ma więcej sensu niż to, że tożsamość Credence'a ma być prawdziwa. Gellert ma interes w tym, żeby nie walczyć z Dumbledore'em, a chce się go pozbyć i skoro Credence ma mu w tym pomóc, to trzeba go jakoś przekabacić. Credence dostał czego chciał, przynajmniej tak sądzi, bo dowiedział się kim rzekomo jest. Teraz wystarczy podsycić w nim to, że wielki Dumbledore chce go zniszczyć i że w ogóle nigdy nie szukał, bla bla bla, a Credence był taki samotny i opuszczony. A że Credence jest potężny, to widzieliśmy i w tej i poprzedniej części. A propos McGonnagall. Podobno Pottermore usunął rok jej urodzenia po premierze tego filmu, także mamy tutaj dość krytyczny błąd i absurdalne jego "naprawienie". Bez sensu zupełnie, bo wzmianka znanego nam nazwiska zagrała tylko na sentymentach, nie pełniła żadnej innej funkcji. Jak pisałam newsy o FZ, to był jeden, w którym była ujawniona cała lista obsady i postaci, które grają. I była na tej liście wymieniona z imienia i nazwiska McGonagall, więc trzeba się chyba pogodzić z tym, że Rowling się rypnęła z wiekiem Minerwy, i to naprawdę była ona i nie doszukiwać się, że to jakaś krewna czy ktokolwiek. Wiadomo, że McGonagall była w Hogwarcie za czasów Albusa, pokręciło im się tylko, że nie tak wcześnie. Miałam się jeszcze wypowiedzieć o samym Grindelwaldzie. Nie przepadam za Deppem i nie wiem też, czy w stu procentach oddaje moje wyobrażenie o Grindelwaldzie. Sposób w jaki porywa tłumy, jaki jest przekonujący i bezwzględny, że wyciąga z ludzi słabości i obraca na swoją korzyść - tu Deppowi wychodzi. Dobrze, że nie jest przerysowany, że to nie jest kolejny Jack Sparrow w jego wydaniu. Natomiast - tak jak zresztą czułam - jego stosunek do Dumbledore'a jest dla mnie nadal jakiś dziwny. Trochę nie do końca to kumam i chwytam i uważam, że Jude lepiej oddał tę ich relację w młodości (przy wspomnieniach z Ain Eingarp). Natomiast, jeżeli chodzi o samą jego ideologię, to w sumie znowu nie widzimy nic nowego, te wszystkie uprzedzenia mieliśmy już w HP i w sumie widzimy je na co dzień w życiu. Przy czym Grindelwald na pewno śmielej, mocniej i dobitniej głosi swoje idee niż robił to Voldemort. Grindelwaldowi mniej chyba chodzi o niego samego, mniej chodzi o władzę, a bardziej o to, że on naprawdę uważa mugoli za inną kategorię człowieka. Voldemort wszystko robił z zemsty, chciał być nieśmiertelny, chodziło mu wyłącznie o własny tyłek i nic więcej. Pamiętam, że kiedyś pojawiały się jakieś pomysły, że się porównywało Voldemorta do Hitlera. Tymczasem wydaje mi się, że to Grindelwaldowi bliżej do Hitlera i jego pomysłów. I stawiam, że będą równie makabryczne w realizacji. |
|
|
Mikasa |
Dodany dnia 23.11.2018 10:44
|
Ostrzeżenia: 1 Pochwały: 21 Postów: 2007 Dom: Ravenclaw Punkty: 22743 Ranga: Niezwyciężony mag Data rejestracji: 24.04.13 |
Gellert ma interes w tym, żeby nie walczyć z Dumbledore'em, a chce się go pozbyć i skoro Credence ma mu w tym pomóc, to trzeba go jakoś przekabacić. No i właśnie to mi trochę nie gra. Przez cały film dowiadujemy się, że jedyne, czego Credence szuka to rodziny. Więc jeżeli dowie się, że Dumbledore jest jego bratem, to czy potrzeba pojednania się z rodziną nie będzie silniejsza? Chyba że mamy tu znowu motyw w stylu "potężny czarnoksiężnik nie docenia siły miłości", bla bla. Młodzieńcza relacja była pięknie wyrażona przez Albusa. Jestem zachwycona subtelnością tego wątku, mistrzowska mimika aktora, która mówi dokładnie tyle, ile ma powiedzieć. Nawet w tym krótkim wspomnieniu z lustra widać, że Albus jest nabuzowany emocjami, a Gellert skupiony i opanowany. |
|
|
Nquus |
Dodany dnia 24.11.2018 11:23
|
Ostrzeżenia: 2 Pochwały: 1 Postów: 267 Dom: Gryffindor Punkty: 5504 Ranga: Do szopy hipogryfy, do szopy wszyscy wraz! Data rejestracji: 03.05.18 |
Ja się zastanawiam czemu wszyscy z góry zakładają, że Credence miałby być od razu bratem Albusa, mimo że powiedziane było tylko, że w jego rodzinie jest taka tradycja. Ale czemu od razu brat? Może kuzyn, czy jakiś inny dalszy krewny? Co do Creadensa to też wydaje mi się że Grindewald kłamał skąd miałby wiedzieć kto jest matką Credensa? Przecież był bardzo blisko z Albusem przez jakiś czas i może właśnie w trakcie trwania ich bliższych relacji dowiedział się, że Credence jest w jakiś sposób z nim spokrewniony.. Rodzeństwem Albusa nie może być, bo przecież Ariana zmarła w 1899, a to ona w trakcie ataku zabiła matkę, a ich ojciec już wtedy siedział w azkabanie, więc dziecka też nie mógł sobie zrobić. Gdyby Credence miał urodzić się wtedy to w trakcie trwania fabuły musiałby mieć już 28 lat na co chyba ni wygląda, a jeśli tak to równie dobrze może być synem Ariany, kto wie.. Edit: Mam na ten temat inną teorię, bo większość osób zakłada, że cała historia ze śmiercią Ariany to prawda, bo tak opowiedział ją Aberforth. A ja myślę, że mogło być tak, że Albus w pewnym momencie zdał sobie sprawę z planów Grindelwalda i jego pomysłów na wykorzystanie Obskurusa i domyślał się, że to właśnie ten rodzaj energii w jego siostrze powodował te ataki w których m.in. zginęła jego matka. Ze strachu przed tym, że Gellert zechce wykorzystać ją do swoich celów upozorował jej śmierć, a będąc potężnym czarodziejem zmodyfikował jej pamięć tak, żeby nie pamiętała, że jest z nimi spokrewniona, Aberforth dla własnego bezpieczeństwa też nie został wtajemniczony w sytuację, bo Albus chciał zadbać o bezpieczeństwo rodzeństwa, a zwłaszcza siostry. Żeby tak się stało jego relacje z bratem musiały ostygnąć, a ten nie mógł wiedzieć nic o Arianie, żeby pod presją tortur nie czy zaklęć nie wyjawić jej nowej tożsamości. Siostrę umieścił wśród mugoli, żeby nigdy nie dowiedziała się kim jest, a historię jego relacji z bratem znamy po części z serii. Miał nadzieję, że Gellert widząc, że Ariana nie żyje, a Aberforth nie rozmawia z bratem, nie będzie próbował zniszczyć go po przez rodzinę. Cały czas Albus potajemnie obserwował, życie siostry, która w pewnym momencie zaszła w ciążę i urodziła syna. Niestety wybuchła pierwsza wojna światowa w której czarodzieje też brali udział. I Albus z troski o siostrę i siostrzeńca, wierząc, że ani wojna ani Gellert nie sięgną do Ameryki.. wsadził siostrę na statek i wysłał ją razem z dzieckiem do stanów. Jedyną osobą, która wiedziała o tym, że Ariana żyje był właśnie Albus. Jego plany niestety nie wyszły i tak jak było powiedziane w filmie doszło do zatonięcia statku na który płynęła Ariana z synem. Leta podmieniła dzieci i tak się stało, że na miejsce jej brata trafił właśnie mały siostrzeniec Albusa, który dzięki temu przeżył i to właśnie on jest Credensem, którego znamy. Widziałem komentarze co do ich przysięgi braterstwa i tego, że nie mogli ze sobą walczyć(Gellert i Albus), że przecież doszło do walki w której zginęła Ariana.. a potem nie ogli jej zawrzeć, bo byli skłóceni i myślę, że ten wątek można śmiało wpleść w moją teorię. Gdyż Albus zdawał sobie sprawę ze swoich słabości i tego co łączyło go z dawnym przyjacielem. Wiedział, że podczas walki mieliby równe szanse i mógłby ostatecznie zdradzić mu prawdziwą historię Ariany. A do tego nie mógł dopuścić, mając już za sobą jedną walkę z czarnoksiężnikiem skontaktował się z nim i przez jakiś czas podtrzymywał dawne relacje, dążąc do zawarcia tej przysięgi. Kiedy mu to wyszło był pewien, że Gellert przez walkę nie wyciągnie z niego żadnych informacji, a myśląc, że ukochana siostra Albusa nie żyje, a brat się od niego odciął.. nie znajdzie sposobu by go zwalczyć.. ten jednak w jakiś sposób dowiaduje się o istnieniu młodego potomka Dumbledorów.. być może po prostu też był na statku i dostrzegł tam Arianę i korzystając ze swojej potęgi przełamał zaklęcie rzucone przez przyjaciela i poznał jej prawdziwą tożsamość.. Wiedział jednak, że jeśli tak po prostu zabierze dziecko to aurorzy ścigający go będą mięli ułatwione zadanie, a Aberforth, który już raz stracił siostrę będzie tym bardziej żądny zemsty, wiedząc, że przeżyła, a Gellert zabrał mu kolejnego członka rodziny.. Więc z pomocą imperiusa nakazał Lenie podmienić dzieci i sam doprowadził do zatonięcia statku ratując część osób o których wiedział, że są czarodziejami czystej krwi, żeby nie marnować żadnej kropli czystej krwi czarodzieja, a zwłaszcza ratując siostrzeńca Albusa, wiedząc, że jako syn czarodziejki, która nosiła w sobie Obscurusa, będzie odporny na tą energię, będzie zdolny dłużej przeżyć i pomóc mu w zdobyciu władzy, sam umieścił go tam, gdzie tłumienie magi będzie największe.. a po latach wrócił, żeby skorzystać z tego co stworzył.. Edytowane przez Nquus dnia 24.11.2018 12:26 "Choćbyś życie swe włożył w wilka wychowanie, szkoda trudu; wilk wilkiem i tak pozostanie." "Czym byś wilka nie karmił, zawsze na las spogląda." "Wilk nie winien temu, że Pan Bóg stworzył go wilkiem." "Wilki są chyba szlachetniejsze od owiec, z trudem wyobrażają sobie istnienie bez tych ostatnich, zaś owce? Szkoda mówić. " |
|
|
fuerte |
Dodany dnia 24.11.2018 13:46
|
Pochwały: 30 Postów: 3225 Dom: Ravenclaw Punkty: 57438 Ranga: Harrych świąt! Data rejestracji: 15.07.07 |
Ja się zastanawiam czemu wszyscy z góry zakładają, że Credence miałby być od razu bratem Albusa, mimo że powiedziane było tylko, że w jego rodzinie jest taka tradycja. Ale czemu od razu brat? Może kuzyn, czy jakiś inny dalszy krewny? Nquus, dlatego brat, że zostało to powiedziane w filmie przez Grindelwalda, tuż przed wyjawieniem przez niego tożsamości Credence'a. Wszystko wynika z ostatniej sceny. Dlatego wszyscy się oburzają i wkurzają, bo to jest po prostu bez sensu i najlogiczniejszym wydaje się w tym momencie, że Grindelwald celowo wymyślił taką tożsamość dla Credence'a, żeby przekonać go do walki z Albusem. Dlatego cała teoria, którą opisałeś, w tym momencie się sypie. Choć nie twierdzę, że nie jest ciekawa. Natomiast za dużo w niej z mody na sukces i nie wiem, czy Rowling brnęłaby w takie koligacje. Poza tym mam nadzieję, że Rowling nam tego nie zrobi i nie będzie ingerować w historię, którą znamy z HP, bo nadanie w ten sposób sensu tożsamości Credence'a pozbawi sensu wydarzenia z HP. No, ale tak jak mówię, w filmie zostało powiedziane, a przynajmniej mocno zasugerowane, że Credence miałby być bratem Dumbledore'a. |
|
|
Nquus |
Dodany dnia 24.11.2018 14:50
|
Ostrzeżenia: 2 Pochwały: 1 Postów: 267 Dom: Gryffindor Punkty: 5504 Ranga: Do szopy hipogryfy, do szopy wszyscy wraz! Data rejestracji: 03.05.18 |
Możliwe, że źle zapamiętałem scenę, bardzo możliwe, bo w głowie mam tylko to, że zasugerowane było tylko to, że jest z tej rodziny, ale nie koniecznie bratem, ale mogło mi coś umknąć. "Choćbyś życie swe włożył w wilka wychowanie, szkoda trudu; wilk wilkiem i tak pozostanie." "Czym byś wilka nie karmił, zawsze na las spogląda." "Wilk nie winien temu, że Pan Bóg stworzył go wilkiem." "Wilki są chyba szlachetniejsze od owiec, z trudem wyobrażają sobie istnienie bez tych ostatnich, zaś owce? Szkoda mówić. " |
|
|
fuerte |
Dodany dnia 24.11.2018 14:57
|
Pochwały: 30 Postów: 3225 Dom: Ravenclaw Punkty: 57438 Ranga: Harrych świąt! Data rejestracji: 15.07.07 |
Nquus, w wywiadach też już obsada (niestety) mówi wprost, że Aureliusz do brat Albusa... Więc chyba nie unikniemy tego zgrzytu w kolejnych filmach. Chociaż też trzeba mieć na uwadze, że obsada na razie czytała tylko scenariusz do trzeciej części, nie wiedzą co jest dalej, a wszystko może się jeszcze zmienić. |
|
|
MorfinGaunt |
Dodany dnia 24.11.2018 15:04
|
Pochwały: 3 Postów: 640 Dom: Hufflepuff Punkty: 6696 Ranga: Wróg ciemnej strony Data rejestracji: 07.12.16 |
Gorzej, jak Rowling sobie pozmieniała historię, jak to zrobiła z McGonagall, choć tamto można jeszcze usprawiedliwić jakoś, ale tego już nie... No chyba, że to ma być takie wmawianie nam, a w jednej z kolejnych części (3, 4 lub 5) Credence się dowie, że to oszustwo (już mam wizję, jak Dumbledore mu to uświadamia (), a Credence nie może w to uwierzyć, traci panowanie nad sobą i atakuje Dumbledore'a). MorfinGaunt
Jeśli ktoś ci mówi, że czuje się benowo, albo do bena z takim życiem, to wiedz, że to nie przelewki i trzeba takiej osobie natychmiast pomóc! Bo z Benem nie ma żartów! |
|
|
Nquus |
Dodany dnia 24.11.2018 15:07
|
Ostrzeżenia: 2 Pochwały: 1 Postów: 267 Dom: Gryffindor Punkty: 5504 Ranga: Do szopy hipogryfy, do szopy wszyscy wraz! Data rejestracji: 03.05.18 |
Jeśli mają rację to naprawdę spory zgrzyt. Chyba, że faktycznie to wymysł Gellerta wtedy to ma racje bytu, ale jeśli Credence faktycznie ma się okazać bratem to kolejny błąd z datowaniem wychodzi. Chociaż mnie ciągle zastanawia co takiego się potem stało, że to Voldemorta określano tym najpotężniejszym czarnoksiężnikiem i bano się wymawiać jego imię, bo po dwóch filmach Gellert wydaje się nie tylko lepszym mówcą, ale jego akcje są też bardziej efektowne i efektywne jednocześnie. Edit: Co do robienia z tego mody na sukces.. Może Rowling nie jest bezpośrednio za to odpowiedzialna, ale dopuściła to powstanie takiego gniota jak(tu przepraszam jeśli urażę czyjeś uczucia..) Przeklęte dziecko, więc patrząc na to, że to już zaczyna lecieć w wyścig o coraz większy zysk, mniej dbając o jakość.. to nie zdziwiłbym się jakby się nagle okazało, że w ogóle Credence to syn Gellerta, .. Edytowane przez Nquus dnia 24.11.2018 15:13 |
|
|
Nieoryginalna |
Dodany dnia 24.11.2018 16:49
|
Ostrzeżenia: 1 Pochwały: 18 Postów: 1510 Dom: Hufflepuff Punkty: 30436 Ranga: cierń krzyża Data rejestracji: 26.01.14 |
Chociaż mnie ciągle zastanawia co takiego się potem stało, że to Voldemorta określano tym najpotężniejszym czarnoksiężnikiem i bano się wymawiać jego imię, bo po dwóch filmach Gellert wydaje się nie tylko lepszym mówcą, ale jego akcje są też bardziej efektowne i efektywne jednocześnie. Wydaje mi się, że w czasie HP to po prostu Voldemort, a nie Grindelwald był realnym zagrożeniem, niby zniknął, ale jego zwolennicy nie, więc czarodzieje wciąż żyli w strachu. Hagrid w KF sam nie wierzy w jego upadek i ze zwykłego strachu boi się przywołać jego imię, podczas gdy Gellert to już historia. No i zgadzam się z fuerte, że Grindelwaldowi mniej chodziło o niego samego, a bardziej o cel, który sobie postawił. Jestem kilka godzin po seansie i w sumie mam mieszane uczucia, trudno powiedzieć, czy film mi się w końcu podobał czy nie. Początkowa scena z Grindelwaldem to świetne otwarcie historii, ale potem aż do sceny na cmentarzu to raczej średniawka. Dialogi wydawały mi się strasznie mdłe (choć może to kwestia tego, że byłam na dubbingu) i cała akcja poprowadzona była jakby bez pomysłu. Irytowało mnie dużo rzeczy, jak zbliżenia kamery w pewnych momentach i zachowania niektórych postaci, szczególnie Tiny. Była moją ulubioną bohaterką po pierwszej części i nie podoba mi się, jak poprowadzili tę postać teraz, a jej relacji z Newtem to już w ogóle nie mogłam zdzierżyć. Serio, jeśli tak się zachowują dorośli ludzie, to ja wolę mieć dalej te 12 lat hahah. Bardzo podobał mi się za to wątek Queenie i Jacoba, był świetnie zagrany, martwi mnie tylko trochę, że Kowalski staje się powoli już jedynie elementem humorystycznym tej serii. Wciągnęłam się dopiero przy scenach na cmentarzu, choć też nie kupuję do końca historii Lety, wydaje się przerysowana. Lestrange jest natomiast bardzo ciekawą i świetnie zagraną postacią, szkoda, że tylko na jedną część. Natomiast przemowa Grindelwalda to zdecydowanie najlepsza scena całego filmu, sam Gellert jest jedną z najlepszych stworzonych przez Jo postaci z FZ (jeśli nie w ogóle), Voldemort może się przy nim schować. Bardzo podoba mi się wątek Queenie, rozumiem motywy, które mogły nią kierować i cieszy mnie, że nie mamy teraz "świętej czwórki", ramię w ramię przeciw całemu światu. Myślę, że Queenie w pewnym momencie przejrzy na oczy, a póki co wierzy w słuszność swojej sprawy. Plus ona działa akurat mocno pod wpływem emocji, co nieraz pokazane zostało tylko w tym filmie, więc też nie dziwi mnie tak jej spontaniczna decyzja. Ogromnie podobało mi się przedstawienie relacji Tezeusza i Newta, brakowało mi tylko jakiejkolwiek siostrzanej więzi między Tiną a Queenie... Zostały potraktowane jak nieznajome, niepokazanie reakcji Tiny na przejście na stronę Grindelwalda to już w ogóle dramat. Co do końcówki - nie wierzę, żeby Credence był bratem Dumbledore'a, póki co nie skłaniam się jednak też ku żadnej z przeczytanych teorii. Nie mam pojęcia, kim może być, jestem jeszcze za świeżo po seansie, może jeszcze potem się wypowiem w tej kwestii jak już to przemyślę i trochę doczytam. Żartem natomiast jest McGonnagall tutaj, jeszcze kupiłabym, że to jakiś krewny czy potomek, ale jeśli to ma być ta Minerwa, to strasznie mnie to razi. Bez sensu zupełnie, trudno mi też sobie wyobrazić, że Rowling i wszyscy inni twórcy nagle zapomnieli o jej wieku, no sorry. No i teraz jeszcze to wymazywanie jej daty urodzenia z pottermore, wolałabym zdecydowanie, żeby nie zmieniali nic w kanonie. like the coldest winter chill, heaven beside you (hell within) |
|
|
fuerte |
Dodany dnia 25.11.2018 11:31
|
Pochwały: 30 Postów: 3225 Dom: Ravenclaw Punkty: 57438 Ranga: Harrych świąt! Data rejestracji: 15.07.07 |
Gorzej, jak Rowling sobie pozmieniała historię, jak to zrobiła z McGonagall, choć tamto można jeszcze usprawiedliwić jakoś, ale tego już nie... No chyba, że to ma być takie wmawianie nam, a w jednej z kolejnych części (3, 4 lub 5) Credence się dowie, że to oszustwo (już mam wizję, jak Dumbledore mu to uświadamia (), a Credence nie może w to uwierzyć, traci panowanie nad sobą i atakuje Dumbledore'a). Co do robienia z tego mody na sukces.. Może Rowling nie jest bezpośrednio za to odpowiedzialna, ale dopuściła to powstanie takiego gniota jak(tu przepraszam jeśli urażę czyjeś uczucia..) Przeklęte dziecko, więc patrząc na to, że to już zaczyna lecieć w wyścig o coraz większy zysk, mniej dbając o jakość.. to nie zdziwiłbym się jakby się nagle okazało, że w ogóle Credence to syn Gellerta, .. Tłumaczyłam wczoraj wywiad Eddiego, w którym powiedział, że fani i on sam szanują wizję Rowling, bo to przecież jej historia i ona zna te postaci najlepiej. Ale z drugiej strony zastanawiam się, jak długo można szanować wizję autora, który ewidentnie zaczyna kombinować. Rozumiem, że Fantastyczne zwierzęta to w dużej mierze osobna historia, ale to jest też przy okazji prequel i wypadałoby pewne rzeczy zachować w takim porządku, w jakim zostawiło się je przy Harrym Potterze. Rowling może teraz wszystkim wmawiać, że przecież Dumbledore mógł nie wyjawić wszystkiego Harry'emu, że Rita Skeeter pisząc jego biografię też mogła nie dotrzeć do faktu, że był jeszcze trzeci brat Dumbledore. Tyle, że to wszystko staje się już mocno naciągane i zaczyna być właśnie ewidentnie skokiem na kasę. Wygląda to na próbę przyciągnięcia widzów, którzy nie czytali wcześniej HP, nie oglądali filmów i w ogóle nie mają pojęcia o całym uniwersum. Tylko, że takie mieszanie przy faktach i fabule odbywa się kosztem fanów, dzięki którym Rowling jest teraz kim jest. Dialogi wydawały mi się strasznie mdłe (choć może to kwestia tego, że byłam na dubbingu) i cała akcja poprowadzona była jakby bez pomysłu. Irytowało mnie dużo rzeczy, jak zbliżenia kamery w pewnych momentach i zachowania niektórych postaci, szczególnie Tiny. Była moją ulubioną bohaterką po pierwszej części i nie podoba mi się, jak poprowadzili tę postać teraz, a jej relacji z Newtem to już w ogóle nie mogłam zdzierżyć. Serio, jeśli tak się zachowują dorośli ludzie, to ja wolę mieć dalej te 12 lat hahah. Zgadzam się z tym, że dialogi to było takie trochę M jak miłość. Jeżeli Rowling wiedziała, że pakuje w jeden film tyle wątków, to można było chociaż dialogami próbować to uporządkować i pewne kwestie wyjaśnić. Chociażby postawić na dokładne wyjaśnienie tego, że Jacob nie stracił wspomnień, zamiast rzucać jakiś jednozdaniowy ochłap. Tina i Newt to faktycznie jak małe dzieci, ich nieporadność może z perspektywy kogoś, kto właśnie ma ledwo naście lat może i jest słodka, ale jak człowiek jest trochę starszy, to już go takie zachowanie raczej żenuje. |
|
|
Nquus |
Dodany dnia 25.11.2018 12:14
|
Ostrzeżenia: 2 Pochwały: 1 Postów: 267 Dom: Gryffindor Punkty: 5504 Ranga: Do szopy hipogryfy, do szopy wszyscy wraz! Data rejestracji: 03.05.18 |
Wygląda to na próbę przyciągnięcia widzów, którzy nie czytali wcześniej HP, nie oglądali filmów i w ogóle nie mają pojęcia o całym uniwersum. Tylko, że takie mieszanie przy faktach i fabule odbywa się kosztem fanów, dzięki którym Rowling jest teraz kim jest. Dokładnie tak to wygląda. Już po przeczytanie tego nieszczęsnego tekstu jakim jest Przeklęte Dziecko można odnieść wrażenie, że to próba stworzenia czegoś na siłę. Cały tekst jest przepełniony teoriami fanów i jakimiś nieudolnymi próbami udowodnienia czegoś, nie zdziwiłbym się jakby kolejnym krokiem było zrobienie filmu na tej podstawie. Obawiam się, że w przypadku Fantastycznych Zwierząt może pójść to w tą samą stronę. Czytałem już opinie, że Rowling wybierze sobie jakąś teorię fanów i podciągnie całą serię filmów pod nią. Stwierdziłaś wcześniej, że wątpisz, że wyjdzie z tego moda na sukces, może i nie, ale sama widzisz, że M jak Miłość to już się robi, a z tego już nie daleko. Ja osobiście obejrzę resztę filmów głównie dlatego, że zaciekawił mnie Gellert swoją osobą i z ciekawości jak bardzo w hajs to poleci wszystko. "Choćbyś życie swe włożył w wilka wychowanie, szkoda trudu; wilk wilkiem i tak pozostanie." "Czym byś wilka nie karmił, zawsze na las spogląda." "Wilk nie winien temu, że Pan Bóg stworzył go wilkiem." "Wilki są chyba szlachetniejsze od owiec, z trudem wyobrażają sobie istnienie bez tych ostatnich, zaś owce? Szkoda mówić. " |
|
|
Smierciojadek |
Dodany dnia 25.11.2018 14:00
|
Pochwały: 14 Postów: 6912 Dom: Gryffindor Punkty: 60391 Ranga: Harrych świąt! Data rejestracji: 22.04.07 |
Tak się zbierałam do napisania tego posta od czwartku... Ogólnie od razu po zakończeniu seansu powiedziałam, że mnie się średnio podobało. I po tych kilku dniach nadal podtrzymuję zdanie. Dlaczego? 1. Zbyt dużo wątków. Nagini, Credence, Leta (to mogłoby być super rozwinięte, dlaczego Leta najpierw była z Newtem, a później z jego bratem, żałuję mocno), Gellert, Queenie, Yusuf, Albus... 2. Miałam wrażenie, że oglądam serial, a nie pełnometrażowy film. Nic tak naprawdę się nie rozwiązało. Narobiło się mnóstwo pytań bez odpowiedzi, które wiadomo, będą podane w następnych częściach. Ale właśnie za bardzo przypomina mi to pierwszy z brzegu serial i finałowy odcinek. W ostatniej minucie dowalą coś niestworzonego i najczęściej okazuje się, że to i tak nieprawda. 3. Dlaczego zaś kilka wątków zostało pominiętych? Chociażby ten z opiekunką do zwierząt z początkowych scen? Jeszcze później się okaże, że w 4 części będziemy szukać tego, kto otruł Newta, a to okaże się, że była ta dziewczyna... Albo nie było słowem o utracie pamięci przez Jacoba. 4. Mało humoru, a gdy pojawiały się sceny komediowe z Jacobem, to czułam politowanie, dlaczego robią z niego takiego głupka. 5. Zagmatwanie fabularne choćby z Minervą czy z bratem Albusa, choć teoretycznie takiego kogoś nie powinno być... Ale za to moja miłość do nieśmiałka jest nieskończona. PS. Super się czyta Wasze teorie. Edytowane przez Smierciojadek dnia 25.11.2018 17:20 Nie można zapłacić za coś, co nie ma ceny. Niektórzy twierdzą, że każda, absolutnie każda rzecz na świecie ma swoją cenę. To nieprawda. Są rzeczy, które ceny nie mają, są bezcenne. Najłatwiej poznać takie rzeczy po tym, że raz utracone, są utracone na zawsze. Nie wiesz, co pamiętasz, dopóki nie spróbujesz tego opowiedzieć. I nie wiesz, co tak naprawdę sądzisz na dany temat, dopóki nie zaczniesz się o to z kimś kłócić. W samotności nie jesteś nawet świadomy swoich sprzeczności. Pamiętaj. W śnie nie da się szeptać. |
|
|
ulka_black_potter |
Dodany dnia 25.11.2018 16:28
|
Pochwały: 39 Postów: 3413 Dom: Hufflepuff Punkty: 36761 Ranga: Pan Śmierci Data rejestracji: 14.05.09 |
Tak się zastanawiam dlaczego, zszokowała Was aż tak bardzo cała ta sytuacja z Quinnie. Dla mnie logiczne było, że tak postąpi. Juz w pierwszej części wydawała się lekko szalona i zagubiona, a tutaj to już w ogóle. Scena kiedy przechodziła na stronę Grindelwalda, była naprawdę bardzo smutna, jednak mało zaskakująca. Christian. Bo liczy się to, co masz w środku. Ale czasami warto założyć maskę. "ja generalnie ten tekst klasyfikuję jako 5CMCS HE NDPSG3 - S2AB" "zmiennokanoniczne" "piszę fanficka ducha, że tak to ujmę, czyli takiego, którego nie ma" "po części trudny język wynika z założeń płomień odwagi i specyfiki tekstu" by Cantaris Ula urzędniczka Zarejestruje ci chomiczka Da mu zielona kartę I marchewki starte <muza> by fuer |
|
|
Nquus |
Dodany dnia 25.11.2018 17:54
|
Ostrzeżenia: 2 Pochwały: 1 Postów: 267 Dom: Gryffindor Punkty: 5504 Ranga: Do szopy hipogryfy, do szopy wszyscy wraz! Data rejestracji: 03.05.18 |
Mnie osobiście ta scena kompletnie nie zdziwiła, można była się spodziewać, że przejdzie na jego stronę. Tym bardziej, że od początku było wiadomo, że między nią a Kowalskim zaiskrzyło, a w stanach jest rygorystyczne prawo i nie będą mogli być razem. A przecież Gellert od początku mówił, że chce, aby czarodzieje nie musieli się ukrywać przed mugolami/niemagami, więc to było oczywiste, że może do tego dojść. Ciekawe dla mnie jest to, że Jacob nie wiedząc praktycznie nic o tym czego wcześniej dopuścił się Gellert po za tym, że Newt mówił, że to zła osoba.. zaufał bardziej Newtowi niż ukochanej. Ciekawe było też to, że okazało się, że działanie Amortencji można było zdjąć zaklęciem, a nie tylko z pomocą antidotum. Miałem wrażenie, że było gdzieś o tym, że działanie eliksiru mogło być zatrzymane jedynie przez antidotum, albo beozar, ale moze jeste w błędzie. Jeśli jednak było o tym wspomniane to kolejny błąd znalazłby się w filmie. |
|
|
fuerte |
Dodany dnia 25.11.2018 18:28
|
Pochwały: 30 Postów: 3225 Dom: Ravenclaw Punkty: 57438 Ranga: Harrych świąt! Data rejestracji: 15.07.07 |
Mnie nie dziwią powody, dla których Queenie przeszła na stronę Grindelwalda, bo one - gdyby je rozwinąć i poświęcić im więcej czasu - mają nawet sens (chociaż też nie do końca). Rowling po prostu nas nie przyzwyczaiła do tego, że tak ważna postać przechodzi na stronę zła. Przecież najgorszym co znamy z HP, była ucieczka Rona z lasu w siódmym tomie. Po drugie, właśnie kwestia tego, że te wszystkie wątki były tak pospiesznie wciskane do filmu, to dla mnie po prostu żenujące jest, że Queenie tak szybko przekonała się do "słuszności" słów Grindelwalda. Poza tym, dla mnie to co Gellert powiedział jej w mieszkaniu jest zupełnym przeciwieństwem tego, co mówił w końcowych scenach. I nie mogę za cholerę jasną pojąć, że ona wtedy tego nie dostrzegła. W mieszkaniu koleś mówi jej, że będzie mogła być z kim chce i kochać kogo chce, a na spotkaniu twierdzi - w dużym skrócie - że mugole to gówno i doprowadzą świat do zagłady i że w ogóle czarodzieje i mugole nie mogą ze sobą żyć w jednej przestrzeni. Przecież to nie ma sensu. Dlatego wydawało mi się, że jeszcze na koniec się opamięta, bo dotrze do niej prawdziwy sens słów Grindelwalda. |
|
Podziel się z innymi: |
Przejdź do forum: |