Logowanie
Facebook
Shoutbox
Współpraca
Najaktywniejsi
1) Alette
2) fuerte
3) Katherine_Pierce
4) Sam Quest
5) Shanti Black
6) A.
7) monciakund
8) ania919
9) ulka_black_potter
10) Klaudia Lind
Losowe zdjęcie
Zobacz temat
Strona 2 z 2: 12
|
Nimfadora Tonks
|
|
Mikasa |
Dodany dnia 10.07.2014 17:54
|
Ostrzeżenia: 1 Pochwały: 21 Postów: 2007 Dom: Ravenclaw Punkty: 22743 Ranga: Niezwyciężony mag Data rejestracji: 24.04.13 |
Ja znam te książki na pamięć, więc mogę wam powiedzieć, że Hermiona uważała, że Tonks się obwinia o śmierć Syriusza, bo wcześniej walczyła z Bellą. Ale przy całej inteligencji emocjonalnej Hermiony, trafiła tutaj kulą w płot - Dorze na pewno było przykro z powodu śmierci Syriusza, ale też nie miała powodu, żeby się jakoś nad tym załamywać, bo oni się praktycznie nie znali. |
|
|
ulka_black_potter |
Dodany dnia 10.07.2014 18:19
|
Pochwały: 39 Postów: 3419 Dom: Hufflepuff Punkty: 36773 Ranga: Pan Śmierci Data rejestracji: 14.05.09 |
fuerte napisał(a): [justify] Pieprzyła co jej ślina na język przyniesie. Tak było - skoro została dobrym aurorem (po głębszym przemyśleniu stwierdzam, ze mżesz mieć rację, że była dobra) to powinna mieć trochę więcej ogłady. Była bezpośrednia, fakt. Ale nie wiem, odróżniam ludzi, którzy powiedzą coś zanim pomyślą, ale są przy tym nieszkodliwi od osób, które po prostu czerpią przyjemność z tego, że komuś zrobiło się przykro na jakieś słowa. Tonks należała od tych pierwszych osób i dlatego nigdy odbierałam jej słów jako jakichś strasznych, nawet jeśli była nietaktowna. Nie mówię, że robiła to świadomie, ale po prostu nie myślała. W dzisiejszym świcie myślenie jest na wagę złota i taka Nimfadora mogłaby o tym... pomyśleć? ;p Powtórzę się - mnie to jej roztrzepanie i całkowity brak taktu mierziły. Zapomniałam dodać, że śmieszył mnie fakt, że na swoją przyjaciółkę, której może wszystko powiedzieć, wybrała Molly Weasley. Wychodziła od nie zapłakana - czyli zwierzała się ze swoich spraw sercowych. Po pierwsze dzieliła ich dosyć duża różnica wieku, po drugie - serio oni wszyscy musieli obracać się tylko w swoim towarzystwie? Nie mieli innych przyjaciół? I uprzedzę argument, który zapewne by się pojawił, a mianowicie Zakon Feniksa - no tak, mega tajemnica, nikomu nie można nic mówić o członkach, działalności, itp., ale chyba, można opowiedzieć jakiejś tam swojej Kaśce, że się zakochało w pieseczku, no nie? Chyba, ze Tonks była tak wylewna i mówiła o swoich problemach wszystkich członkom Zakonu. Beka, pewnie jak kogoś nie było na zebraniu to reszta go obgadywała <wyobraża sobie>. Schodzę z tematu. No tak, to lecimy z tym dalej... Jeśli mnie pamięć nie myli to to co się stało z Syriuszem nie miało na nią aż tak wielkiego wpływu. Przecież to były tylko przypuszczenia Rona/Hermiony/Harry'ego. Pamiętasz? Wymyślili sobie, że ona była w nim zakochana. Możliwe, że trochę cierpiała z powodu jego śmierci, ale nie przesadzajmy. Kto wie czy go w ogóle lubiła... Kuzynów (a zwłaszcza takich piątych wód po kisielu zazwyczaj nie darzy się większą sympatią, ale to tylko moje spostrzeżenie). Też nie pamiętam dokładnie treści, ale kojarzy mi się, że ktoś powiedział, że Tonk przeżywa śmierć Syriusza i że w jakiś sposób się obwinia. Ale kto to powiedział, to nie mam pojęcia ; p. Syriusz na pewno nie był dla niej aż tak ważny jak dla Harry'ego chociażby, ale wydaje mi się, że to odcisnęło na niej jakieś piętno. Moim zdaniem, po prostu dużo na nią spadło - miała fioła na punkcie Lupina, który ją odrzucał, Bella zabiła Syriuszka, a w dodatku zaczynała się kolejna wojna. Ale też uważam, że nie do końca radziła sobie z życiem. Znaj łaskę pana, odnalazłam ten fragment. - Myśli, że to jej wina, że on zginął! - Skąd jej to przyszło do głowy? - zapytał Harry mimo woli. - No... przecież walczyła z Bellartiks L., nie? Pewnie myśli, że gdyby ją wtedy wykończyła, B. nie zabiłaby S.. - To głupota - mruknął Ron. - Ci, którzy przeżyli, często mają poczucie winy - powiedziała Hermiona. - Wiem, że Lupin próbowała z nią porozmawiać (to pewnie wtedy się przespali! Ognista whiskey, przyciemnione światło i smutna Tonks), ale wciąż jest zdołowana (och, nie był zbyt dobry: (). Ma nawet problemy ze swoimi metamorfozami! Napisałam to i nie wiem co dalej, bo brat przyeszedł gadać o głupotach Ok - skupienie. To wszystką są tylko przypuszczenia Hermiony. Naprawdę bardzo w to wątpię by Tonks obwiniała się o śmierć Syriusza. Ta deprecha jest bardziej związana z Lunatykiem - o wiele bardziej. W Departamencie walka była bardzo chaotyczna i znowu nie pamiętam czy tylko Tonks walczyła z Bellą... Moja niewiedza mnie dobija. Zmierzam do tego, że Hermiona wysnuła pewną teorię, tak samo jak my możemy to zrobić, gdyż znamy te same fakty co ona. Mikasa napisała to i ja się z tym zgadzam: Ja znam te książki na pamięć, więc mogę wam powiedzieć, że Hermiona uważała, że Tonks się obwinia o śmierć Syriusza, bo wcześniej walczyła z Bellą. Ale przy całej inteligencji emocjonalnej Hermiony, trafiła tutaj kulą w płot - Dorze na pewno było przykro z powodu śmierci Syriusza, ale też nie miała powodu, żeby się jakoś nad tym załamywać, bo oni się praktycznie nie znali. Christian. Bo liczy się to, co masz w środku. Ale czasami warto założyć maskę. "ja generalnie ten tekst klasyfikuję jako 5CMCS HE NDPSG3 - S2AB" "zmiennokanoniczne" "piszę fanficka ducha, że tak to ujmę, czyli takiego, którego nie ma" "po części trudny język wynika z założeń płomień odwagi i specyfiki tekstu" by Cantaris Ula urzędniczka Zarejestruje ci chomiczka Da mu zielona kartę I marchewki starte <muza> by fuer |
|
|
Barlom |
Dodany dnia 10.07.2014 18:35
|
Pochwały: 9 Postów: 1037 Dom: Hufflepuff Punkty: 15578 Ranga: Żywa legenda Data rejestracji: 16.07.11 |
Ja osobiście Tonks bardzo lubię. Co do jej deprechy w KP, to sądzę, że głównie chodziło o Lupina. Wiedziała, że on też czuje coś do niej, a unika zaangażowania przez swój mały futerkowy problem. Parę razy chyba było wspominane w książce, że Tonks w ogóle nie obchodzi to, że raz na miesiąc jej ukochany jest niedysponowany. To wszystko siedziało w Remusie. A co do je roztrzepania i rzucania gaf (no i potykania się o stojak na parasole w kształcie stopy trola) to dla mnie było to śmieszne. Z jednej strony niebezpieczny auror, który w czasie wolnym od pracy jest bardzo wyluzowany i wręcz nieporadny. Może tak odreagowywała stres związany z zawodem Przypomniało mi się też, że miała problemy z zaklęciem albo "chłoszczyść" albo "pakuj" tylko nie pamiętam już którym. :/ Ogólnie może lubię Tonks, bo widzę w niej sporo swoich własnych cech Mistrz opisów Mistrz podpadania wszystkim jeśli chcesz się na kimś zawieść pisz, a na pewno w czmś podpadnę |
|
|
fuerte |
Dodany dnia 10.07.2014 18:36
|
Pochwały: 30 Postów: 3225 Dom: Ravenclaw Punkty: 57438 Ranga: Harrych świąt! Data rejestracji: 15.07.07 |
To wszystką są tylko przypuszczenia Hermiony. Naprawdę bardzo w to wątpię by Tonks obwiniała się o śmierć Syriusza. Ta deprecha jest bardziej związana z Lunatykiem - o wiele bardziej. W Departamencie walka była bardzo chaotyczna i znowu nie pamiętam czy tylko Tonks walczyła z Bellą... Moja niewiedza mnie dobija. Zmierzam do tego, że Hermiona wysnuła pewną teorię, tak samo jak my możemy to zrobić, gdyż znamy te same fakty co ona. Mikasa napisała to i ja się z tym zgadzam: Ja znam te książki na pamięć, więc mogę wam powiedzieć, że Hermiona uważała, że Tonks się obwinia o śmierć Syriusza, bo wcześniej walczyła z Bellą. Ale przy całej inteligencji emocjonalnej Hermiony, trafiła tutaj kulą w płot - Dorze na pewno było przykro z powodu śmierci Syriusza, ale też nie miała powodu, żeby się jakoś nad tym załamywać, bo oni się praktycznie nie znali. Ok, racja, Syriusz i Tonks nie mieli jakiejś szczególnej więzi. Sama to zresztą przyznałam. Ale nie wiem, mnie się wydaje, że jeżeli na kogoś spada kilka rzeczy na raz, to nawet coś, co nas nie do końca obeszło (nie, żeby śmierć Syriusza nie była ważna) zaczyna mieć jakieś znaczenie. Pewnie za bardzo przeżywała sprawę z Remusem i to był ten "gwóźdź do trumny" ale jak już się załamała, to przyszła kwestia Syriusza, presja w Biurze Aurorów i Zakonie. No nie wiem, trochę inaczej to postrzegam, może dlatego, że Tonks jest kobietą a wśród nas jest zdecydowanie więcej emocjonalnych typów niż u facetów. A Tonks reagowała bardzo emocjonalnie nawet na najmniejsze pierdoły, jak przewrócenie stojaka na parasole. Zapomniałam dodać, że śmieszył mnie fakt, że na swoją przyjaciółkę, której może wszystko powiedzieć, wybrała Molly Weasley. Wychodziła od nie zapłakana - czyli zwierzała się ze swoich spraw sercowych. Jak sobie tak teraz pomyślę (bo myślenie jest w cenie ) to faktycznie, zachowywała się trochę żałośnie. Przyszło mi teraz nawet do głowy, że Molly stanowiła jakiegoś pośrednika między Tonks a Lupinem? W końcu była mądrą kobietą, mężatką od stu tysięcy lat, więc miała jakieś tam doświadczenie i tak dalej. No i nie ukrywajmy - Molly miała jakiś autorytet, była stanowcza i w wielu sprawach liczono się z jej zdaniem (chociaż nie zawsze i nie zawsze w istotnych sprawach, ale jednak). Tonks może miała nadzieję, że Molly przemówi Lupinowi do rozumu, nie wiem. |
|
|
batalion_88 |
Dodany dnia 03.04.2017 19:35
|
Pochwały: 2 Postów: 4036 Dom: Gryffindor Punkty: 31890 Ranga: Pan Śmierci Data rejestracji: 16.07.15 |
Nimfadora Tonks to taka mega pozytywna postać. Naprawdę chyba niewielu jest fanów serii Rowling, którzy by jej nie lubili. Roztrzepana, towarzyska, aurorka, po dobrej stronie mocy, lojalna i bardzo odważna. Jednak ta z większości VI tomu to jakieś widmo-ponurak. Nic tylko chodzi bez celu i wzdycha do tego Remusa. Czy tak to wtedy jest? Dziwna ta miłość ^^ W sumie to żal mi było Lupina jak mu takie wyrzuty zaczęła robić, że jej nie chce, że ona go kocha itp. Chodzi o tę scenę w Skrzydle Szpitalnym jak już Dumbledore umarł. Także to mi się w niej nie podobało. No i te jej cyrki z włosami, nosem itp. Ogólnie książkowa Tonks to takie niedoszlifowany diament, ale w filmie przypomina mi jakąś niedojrzałą nastolatkę. Aktorka średnio jak na mój gust dobrana. |
|
|
Natalia Tonks |
Dodany dnia 25.04.2017 22:00
|
Postów: 40 Dom: Hufflepuff Punkty: 85 Ranga: Uczeń Hogwartu Data rejestracji: 23.12.16 |
Uwielbiam Tonks to najlepsze żeńska postać! Już nie będę wymieniać jej zalet, bo to już wszystko zostało napisane. Odniosę się do sytuacji z 6 tomu. Dlaczego wszyscy uważają, że nie miała bliskiej relacji z Syriuszem? Jak dla mnie to spędzała dużo czasu w kwaterze głównej na pewno przyjaźniła się z nim blisko, to w końcu całkiem bliska rodzina. Jej rodzina nie utrzymywała relacji z Syriuszem ze względu na Azkaban, ale jak Tonks trafiła do Zakonu i poznała Syriusza to wydaje się, ze zaprzyjaźnili się. Przynajmniej ja to tak widzę, dlatego stąd ta depresja. Walczyła z Bellatrix i nie dała rady jej załatwić a tamta wepchnęła go za zasłonę. Ja bym się obwiniała. A do tego Lupin tu nie pomaga bo zamiast być blisko z Tonks to się dystansuje i wyjeżdża na misje do wilkołaków. Ukochany może zginąć i nigdy już go nie zobaczy, ja bym rozpaczała. Do tego zbliża się wojna i nie wiadomo co się wydarzy następnego dnia, aurorzy maja pełne ręce roboty, presja dookoła w zawodzie zdominowanym przez mężczyzn jeszcze bardziej musiała udowadniać, że się nadaje do tej roboty. Jak myślicie co musiała Tonks przeżywać w każdą pełnię księżyca....to musiała być udręka dla wrażliwej dziewczyny. Bo Tonks jest bardzo emocjonalna. Co jest i plusem i minusem zarazem. Cenię ją też za inteligencję, jest młoda i wykształcona, bierze los w swoje ręce. Nie jest mimozą, która czeka na księcia zamknięta w wieży, tylko sama idzie i nie boi się zawalczyć o miłość. Ja się zgadzam, że scena w skrzydle szpitalnym jest nieco melodramatyczna, ale z drugiej strony publiczna deklaracja uczuć przemówiła Remusowi do rozsądku. Przyznała się przy wszystkich, że kocha wilkołaka i jej to nie przeszkadza...to musiało wywrzeć wielkie wrażenie na Lupinie...dopiero wtedy coś zrozumiał... Ja bardzo nie lubię filmowej Tonks...dla mnie jest po prostu brzydka, ale rozumiem, że komuś może się podobać ta aktorka. Jednak abstrahując od wyglądu, ona w ogóle nie oddaje charakteru postaci, którą gra. |
|
|
batalion_88 |
Dodany dnia 29.04.2017 20:49
|
Pochwały: 2 Postów: 4036 Dom: Gryffindor Punkty: 31890 Ranga: Pan Śmierci Data rejestracji: 16.07.15 |
Dlaczego wszyscy uważają, że nie miała bliskiej relacji z Syriuszem? Ja tak nie uważam ; ) Co jest i plusem i minusem zarazem. Nie wiem, ale w VI tomie ja dostrzegłem jedynie same minusy/ Chodziła jak jakieś widmo. Ta roześmiana Tonks z V tomu przepadła bezpowrotnie przez to zakochanie się w Remusie. W ogóle skąd pomysł na to, żeby akurat z nim się wiązać, a nie takim Kingsleyem? No dobra... To nie był dobry przykład. Ale chodzi mi o to, że Rowling moim zdaniem niepotrzebnie ten wątek wpakowała, bo cały VI tom mieliśmy te jej smutne miny, takie załamanie, coś jak depresja. Nic, ale to NIC jej nie cieszyło. Nawet jak zobaczyła Albusa, Harry'ego, Hermionę, Ginny... Tylko to zaprzątanie sobie głowy w tak trudnym czasie głowy Lupinem, który miał swoje problemy, misję i życie. Ja ją bardzo lubię, ale tę "z początku" - serdeczną, miłą, zachwyconą pracą aurora, niezdarną, waleczną, lojalną, a nie zapłakaną i ponurą jak Jęcząc Marta. Ten zmieniony patornus, te ciągłe przypuszczenia, że kochała pewnie Syriusza, że może Molly chce ją swatać z Billem, itp. Ech, może ja tego nie potrafię jeszcze pojąć. Wątki miłosne w HP to taka sama udręka jak potomstwo Aragoga dla Rona ; ) |
|
|
Natalia Tonks |
Dodany dnia 02.05.2017 17:57
|
Postów: 40 Dom: Hufflepuff Punkty: 85 Ranga: Uczeń Hogwartu Data rejestracji: 23.12.16 |
No cóż, wiadomo, że fajniejsza ta roześmiana i różowowłosa z głupimi żartami Tonks z piątego tomu. Jednak depresja to choroba a dotyka ludzi zazwyczaj bardzo wrażliwych i emocjonalnych a taka własnie Tonka była. Spadło na nią trochę za dużo, to nie tylko za sprawą sytuacji uczuciowej z Remusem, ale wiele innych czynników na to się złożyło. Załamała się dziewczyna to chyba dobrze, że Rowling nie pokazała nam cyborgów, jej bohaterowie mają normalne ludzkie cechy. Nie zawsze postępują słusznie i mają słabości. A przecież potem Tonks wróciła do normy i była już sobą tylko szkoda, że tak mało jej i Lupina było w całym 7 tomie |
|
Podziel się z innymi: |
Strona 2 z 2: 12
Przejdź do forum: |