Logowanie
Facebook
Shoutbox
Współpraca
Najaktywniejsi
1) Alette
2) fuerte
3) Katherine_Pierce
4) Sam Quest
5) Shanti Black
6) A.
7) monciakund
8) ania919
9) ulka_black_potter
10) Klaudia Lind
Losowe zdjęcie
Zobacz temat
Koronawirus
|
|
aLmanaC |
Dodany dnia 02.04.2020 20:00
|
Postów: 22 Dom: Ravenclaw Punkty: 76 Ranga: Uczeń Hogwartu Data rejestracji: 29.10.15 |
Mikasa napisał(a): Ode mnie post trochę emocjonalny, bo tak sie akurat czuję. W tym okresie możemy się tak naprawdę dowiedzieć i realnie poczuć, co jest w życiu ważne. Zdrowie, oczywiście. Ale za czym ludzie w tej chwili tęsknią? Za swoimi bliskimi. Wielu z nas mocno przeżywa to, że nie może się spotkać z rodziną, z przyjaciółmi, spędzić razem czasu, pójść na obiad czy na ławkę na osiedlu. Już nie wspominając o tym, że aktualnie jesteśmy zmuszani do zupełnie nieintuicyjnego działania. W sytuacjach kryzysu natura ludzka jest taka, że staramy się zbierać w grupy, żeby przetrwać. Teraz musimy się mocno separować i dostawać świra w samotności. Nigdy nie byłam jakimś super uczuciowym członkiem rodziny, ale po prostu lubiłam spędzać czas w gronie najbliższych osób, przy jedzeniu, drinkach, grillu. Teraz jeszcze budzi nam się wiosna, rozpoczyna się teoretycznie sezon grillowy, sezon spędów i siedzenia na dworze, a nie w domu. Nie wiem, czy dobrze przekazałam, co chciałam przekazać, ale czuję się naprawdę zdruzgotana pod tym względem. Zaczynam dostrzegać ciężar psychologiczny sytuacji i nie wiem, jak długo jeszcze można to ciągnąć. Przecież problem leży w tym iż została wszczepiona panika do ludzkich głów i niezależnie jak racjonalnie każdy bedzie starał się zachowywać to po przekroczeniu pewnej granicy, przecietny człowiek nie jest już w stanie samodzielnie określic poziomu "ryzyka" na jakie naraziłby siebie i rodzine. Fakty są takie, że nawet jeżeli jest 10cio krotnie wiecej zarazonych to wciaz jest to bardzo mały % wzgledem zdrowych obywateli Polski. |
|
|
remusmistrz |
Dodany dnia 02.04.2020 23:53
|
Ostrzeżenia: 1 Postów: 194 Dom: Ravenclaw Punkty: 835 Ranga: Alfa i Omega Data rejestracji: 13.05.14 |
aLmanaC napisał(a): Mikasa napisał(a): Ode mnie post trochę emocjonalny, bo tak sie akurat czuję. W tym okresie możemy się tak naprawdę dowiedzieć i realnie poczuć, co jest w życiu ważne. Zdrowie, oczywiście. Ale za czym ludzie w tej chwili tęsknią? Za swoimi bliskimi. Wielu z nas mocno przeżywa to, że nie może się spotkać z rodziną, z przyjaciółmi, spędzić razem czasu, pójść na obiad czy na ławkę na osiedlu. Już nie wspominając o tym, że aktualnie jesteśmy zmuszani do zupełnie nieintuicyjnego działania. W sytuacjach kryzysu natura ludzka jest taka, że staramy się zbierać w grupy, żeby przetrwać. Teraz musimy się mocno separować i dostawać świra w samotności. Nigdy nie byłam jakimś super uczuciowym członkiem rodziny, ale po prostu lubiłam spędzać czas w gronie najbliższych osób, przy jedzeniu, drinkach, grillu. Teraz jeszcze budzi nam się wiosna, rozpoczyna się teoretycznie sezon grillowy, sezon spędów i siedzenia na dworze, a nie w domu. Nie wiem, czy dobrze przekazałam, co chciałam przekazać, ale czuję się naprawdę zdruzgotana pod tym względem. Zaczynam dostrzegać ciężar psychologiczny sytuacji i nie wiem, jak długo jeszcze można to ciągnąć. Przecież problem leży w tym iż została wszczepiona panika do ludzkich głów i niezależnie jak racjonalnie każdy bedzie starał się zachowywać to po przekroczeniu pewnej granicy, przecietny człowiek nie jest już w stanie samodzielnie określic poziomu "ryzyka" na jakie naraziłby siebie i rodzine. Fakty są takie, że nawet jeżeli jest 10cio krotnie wiecej zarazonych to wciaz jest to bardzo mały % wzgledem zdrowych obywateli Polski. W końcu ktoś ma podobne wrażenie odnośnie psychologicznych aspektów tej sytuacji. Ja akurat jako introwertyk jak bym sam siedział na chacie to by w miarę git było, ale tymczasem w 4 osoby w bloku 24/7 zwariować można. Z przyjaciółmi się jednak nie widzę, sport odstawiony, miał być intensywny okres zawodów w kwietniu i maju, ale cóż...Nawet taki normalny długi spacer. Mimo to trochę tez samotność bo przyjaciół się już nie widziało tyle czasu, ani nikogo o podobnych zainteresowaniach. Potrzask, bo ani do przyjaciół nie można a ciszy też nie ma bo samemu się w domu nie siedzi. Dla introwertyka to kiepsko |
|
|
Keira Karkarow |
Dodany dnia 12.04.2020 12:01
|
Postów: 697 Dom: Gryffindor Punkty: 1813 Ranga: Świetny czarodziej Data rejestracji: 07.07.15 |
20.03 wróciłam do domu z Dominikany. W związku z koronawirusem nasza wycieczka marzeń była raczej średnio udana i powiem szczerze - nie warta takich pieniędzy. Dlaczego? Oczywiście głównie z uwagi na wszechobecne napięcie i stres, codzienne śledzenie liczby zachorowań i zaleceń. W dodatku kontakt z innymi ludźmi wzbudzał delikatnie mówiąc niepokój. No i przede wszystkim - mieliśmy lecieć bez dziecka, ale na dwa dni przed wylotem zdecydowaliśmy się go zabrać, żeby w razie utknięcia tam, być w komplecie. Wyjazd został też skrócony o 3 dni, bo powinnismy wracać 23.03, ale to już był najmniejszy problem. Szkoda tylko, że będąc na drugim końcu świata nie mieliśmy okazji prawie nic zobaczyć, bo wycieczki były zaplanowane na te ostatnie 3 dni właśnie. Pewnie wielu z Was powie, że trzeba było zrezygnować. Do samego końca czekaliśmy na anulację wycieczki przez biuro, ale niestety... gdybyśmy zrezygnowali sami, stracilibyśmy 90% kasy, a więc kilkanaście tysięcy złotych wyrzucilibyśmy w błoto. W każdym razie, po powrocie czekały nas dwa tygodnie kwarantanny. Na szczęście udało nam się zdanie zorganizować przeprowadzkę do domu, który co prawda nie jest jeszcze w 100% wykończony, ale mieszkać się dało. Mieliśmy dzięki temu możliwość wyjścia do ogrodu i wypuszczenia do niego psa. Nie wiem, jak byśmy przetrwali siedzenie w zamknięciu w małym mieszkaniu w bloku - ja bym chyba wyskoczyła z okna. Kwarantanna się skończyła, ale przez nowe obostrzenia i tak to nie wiele zmienia. Tyle tylko, że mogę wyjść z psem. Najbardziej obawiam się szalonego pomysłu, że po 19.04 salony fryzjerskie i kosmetyczne mają wrócić do pracy. No nie wyobrażam sobie iść do pracy za tydzień i jeśli nic się nie zmieni, a szefowa będzie chciała otworzyć - zwolnię się. Wolę zostać bez pracy niż się zarazić, bo jakieś durne baby nie umieją przeżyć bez paznokci, zwłaszcza, że mam wrodzoną wadę serca i trochę problemów neurologicznych od roku, więc nie wiem, jak bym takie zakażenie przetrwała. Teraz złapało nas jakieś przeziębienie - mąż pokaszlał 2 dni, młody może 3-4 i teraz sporadycznie kaszle, a ja od tygodnia nie mogę oddychać przez nos i kaszlę co chwilę, także nawet zwykle przeziębienie znoszę niezbyt dobrze. Z perspektywy czasu - nie mam pojęcia jak będzie wyglądała gospodarka ogólnie, ani jak będzie wyglądała sprawa w mojej branży, bo na pewno czeka nas kryzys, a kto w dobie kryzysu będzie miał kasę na kosmetyczkę? Ale trudno. Lepszy taki kryzys niż powtórzenie sytuacji z Włoch, Hiszpanii, Francji czy Stanów. Jeśli chodzi o wszystkie teorie spiskowe - nie wierzę w nie, chociaż zgadzam się, że na pewno statystyka nie jest zgodna z rzeczywistością, bo żeby była, każdy musiałby przejść testy na obecność wirusa, a wiadomo, że tak nie będzie. Mam nadzieję, że do lata sytuacja zostanie opanowana i będziemy mogli wrócić do normalności . "Someone let the doors open,
Who left me outside? I'm bent I'm not broken, Come live in my life. All the worlds left unspoken All the pages I write On my knees and I'm hoping That someone holds me tonight. Hold me tonight..." |
|
|
Keira Karkarow |
Dodany dnia 12.04.2020 12:01
|
Postów: 697 Dom: Gryffindor Punkty: 1813 Ranga: Świetny czarodziej Data rejestracji: 07.07.15 |
20.03 wróciłam do domu z Dominikany. W związku z koronawirusem nasza wycieczka marzeń była raczej średnio udana i powiem szczerze - nie warta takich pieniędzy. Dlaczego? Oczywiście głównie z uwagi na wszechobecne napięcie i stres, codzienne śledzenie liczby zachorowań i zaleceń. W dodatku kontakt z innymi ludźmi wzbudzał delikatnie mówiąc niepokój. No i przede wszystkim - mieliśmy lecieć bez dziecka, ale na dwa dni przed wylotem zdecydowaliśmy się go zabrać, żeby w razie utknięcia tam, być w komplecie. Wyjazd został też skrócony o 3 dni, bo powinnismy wracać 23.03, ale to już był najmniejszy problem. Szkoda tylko, że będąc na drugim końcu świata nie mieliśmy okazji prawie nic zobaczyć, bo wycieczki były zaplanowane na te ostatnie 3 dni właśnie. Pewnie wielu z Was powie, że trzeba było zrezygnować. Do samego końca czekaliśmy na anulację wycieczki przez biuro, ale niestety... gdybyśmy zrezygnowali sami, stracilibyśmy 90% kasy, a więc kilkanaście tysięcy złotych wyrzucilibyśmy w błoto. W każdym razie, po powrocie czekały nas dwa tygodnie kwarantanny. Na szczęście udało nam się zdanie zorganizować przeprowadzkę do domu, który co prawda nie jest jeszcze w 100% wykończony, ale mieszkać się dało. Mieliśmy dzięki temu możliwość wyjścia do ogrodu i wypuszczenia do niego psa. Nie wiem, jak byśmy przetrwali siedzenie w zamknięciu w małym mieszkaniu w bloku - ja bym chyba wyskoczyła z okna. Kwarantanna się skończyła, ale przez nowe obostrzenia i tak to nie wiele zmienia. Tyle tylko, że mogę wyjść z psem. Najbardziej obawiam się szalonego pomysłu, że po 19.04 salony fryzjerskie i kosmetyczne mają wrócić do pracy. No nie wyobrażam sobie iść do pracy za tydzień i jeśli nic się nie zmieni, a szefowa będzie chciała otworzyć - zwolnię się. Wolę zostać bez pracy niż się zarazić, bo jakieś durne baby nie umieją przeżyć bez paznokci, zwłaszcza, że mam wrodzoną wadę serca i trochę problemów neurologicznych od roku, więc nie wiem, jak bym takie zakażenie przetrwała. Teraz złapało nas jakieś przeziębienie - mąż pokaszlał 2 dni, młody może 3-4 i teraz sporadycznie kaszle, a ja od tygodnia nie mogę oddychać przez nos i kaszlę co chwilę, także nawet zwykle przeziębienie znoszę niezbyt dobrze. Z perspektywy czasu - nie mam pojęcia jak będzie wyglądała gospodarka ogólnie, ani jak będzie wyglądała sprawa w mojej branży, bo na pewno czeka nas kryzys, a kto w dobie kryzysu będzie miał kasę na kosmetyczkę? Ale trudno. Lepszy taki kryzys niż powtórzenie sytuacji z Włoch, Hiszpanii, Francji czy Stanów. Jeśli chodzi o wszystkie teorie spiskowe - nie wierzę w nie, chociaż zgadzam się, że na pewno statystyka nie jest zgodna z rzeczywistością, bo żeby była, każdy musiałby przejść testy na obecność wirusa, a wiadomo, że tak nie będzie. Mam nadzieję, że do lata sytuacja zostanie opanowana i będziemy mogli wrócić do normalności . "Someone let the doors open,
Who left me outside? I'm bent I'm not broken, Come live in my life. All the worlds left unspoken All the pages I write On my knees and I'm hoping That someone holds me tonight. Hold me tonight..." |
|
|
Mikasa |
Dodany dnia 24.04.2020 09:45
|
Ostrzeżenia: 1 Pochwały: 21 Postów: 2007 Dom: Ravenclaw Punkty: 22743 Ranga: Niezwyciężony mag Data rejestracji: 24.04.13 |
Chciałabym poruszyć pewien wątek, bo z dużym strachem zauważyłam płynną zmianę narracji, która zdaje się umykać wielu ludziom. Czy niektórzy sobie wyobrażają, że my mamy w tym stanie trwać do końca roku, albo nawet do końca lata? Przypominam, że początkowe zabunkrowanie się, rozwalenie gospodarki i potężny ciężar psychiczny zostały zaakceptowane wyłącznie po to, żeby SPOWOLNIĆ zachorowania i przygotować szpitale. A nie po to, żeby wyeliminować wirusa z kraju. Niektórzy chyba szybko o tym zapomnieli i panikują nad cyferkami, tracąc zupełnie głowę, a według najnowszych danych śmiertelność tego czegoś to niecałe pół procent, i to jak wiadomo, nie wśród młodych i zdrowych. Na całym świecie wykonuje się coraz więcej testów z łapanki, które wykazują, że wirusa przeszedł już bardzo duży procent populacji, ogromna część nawet nie zdawała sobie z tego sprawy (póki co widziałam takie badania z USA, Holandii i chyba Francji). Co właśnie oznacza, że mimo że wirus rozprzestrzenia się jak szalony, to nie jest nawet w połowie tak groźny, jak na początku nas straszono! A mi się wydaje, że niektórzy czekają na jakiś drastyczny spadek wykryć i dopiero wtedy możemy wrócić do pracy, to nic, że w międzyczasie tysiące firm upadnie, tysiące pacjentów czeka na inne operacje, itd. Pojawił się raport ONZ, który ostrzega, że z powodu zatrzymania świata ze strachu przed koroną, dodatkowe 130 MILIONÓW ludzi będzie zagrożonych głodem. W USA w ciągu miesięca przybyło około 30 milionów bezrobotnych (z tego co czytałam, to około 16% całej siły roboczej tego kraju). Gdzie jest granica tego szaleństwa i poddawania wszystkiego bez walki? Proponuję zacząć apelować o rozsądek i przywracanie normalności. Edytowane przez Mikasa dnia 24.04.2020 09:50 |
|
|
blad logiczny |
Dodany dnia 24.04.2020 12:28
|
Pochwały: 3 Postów: 523 Dom: Ravenclaw Punkty: 10428 Ranga: O choinka! Data rejestracji: 13.12.14 |
Dzięki za tę informację. Powoli o tym się zaczyna mówić. Mikasa jak zwykle wiele rzeczy zauważy pierwsza. Wygląda na to, że COVID 19 niestety pozostanie z nami na dłużej. Są już co prawda prowadzone pierwsze testy szczepionki na ludziach, jak na razie ochotnikach, ale nie wiadomo czy nie będzie jakichś poważnych skutków ubocznych. Więc trzeba będzie, chyba nauczyć się jakoś bardziej normalnie żyć w tej nienormalnej sytuacji. Niestety za próg bezpieczeństwa przyjmuje się dopiero odporność ok. 70% populacji. Jak dotąd nie jest przebadane czy przechorowanie zostawia trwałą odporność na kilka lat, bo zgrubnie potwierdzono tylko, że na czas ok miesiąca po powrocie do zdrowia. Inne koronawirusy wywołujące np. pospolite przeziębienia, zostawiają zwykle tylko krótkotrwałą odporność na dwa tygodnie do miesiąca. SARS z 2002 i późniejszy MERS, jednak trwale wygasł i to by wskazywało, że chyba odporność zostaje na dłużej. Błąd mam zawsze przed sobą.
Wszelkie błędy, gramatyczne, stylistyczne, ortograficzne, interpunkcyjne, to moi kuzyni. Nie lubię kuzynów. Uważam, że należy wypędzić błendy z pustymi do puszczy. |
|
|
fuerte |
Dodany dnia 24.04.2020 15:03
|
Pochwały: 30 Postów: 3225 Dom: Ravenclaw Punkty: 57438 Ranga: Harrych świąt! Data rejestracji: 15.07.07 |
Mikasa, mnie tylko zastanawia, w odniesieniu do czego to piszesz. To znaczy, kto mówi, że mamy w zamknięciu trwać do końca roku? W sensie, jakie to są źródła, ja ostatnio może nie jestem do końca na bieżąco, ale z tego co udało mi się przeczytać, to raczej zaczyna się mówić o luzowaniu restrykcji i nie dotyczy to tylko Polski. A to co jest odnoszone do "końca roku" to raczej kwestia noszenia maseczek czy nieodbywania się imprez masowych. To znaczy wiem, że Szumowski coś tam mówił, że możemy zapomnieć o wakacjach i w ogóle, no ale nie sądzę, żeby ktoś w wakacje wprowadzał jakieś wielkie restrykcje. Hotele też mają powoli się otwierać, pojawi się zapewne po prostu obowiązek dokładnej dezynfekcji pokojów i ogólnie zapewnienia środków bezpieczeństwa. Zwłaszcza, że w naszej części świata sytuacja jednak zaczyna się uspokajać, wystarczy spojrzeć na statystyki, np. w Niemczech 150 tysięcy przypadków stwierdzonych od stycznia, a ponad 100 tysięcy już wyzdrowiało. Chwilę temu mieli przyrost ponad trzech tysięcy zakażonych dziennie, teraz nie dobijają do tysiąca. W sensie serio, zastanawiam się, kto mówi o tym, że przy takich restrykcjach będziemy żyć do końca roku? Jestem ciekawa, bo mnie totalnie ominęły te informacje. Raczej mam wrażenie, że wszyscy zaczynają się zastanawiać nad tym, jak życie postawić na nogi i zacząć w miarę funkcjonować, choćby z zachowaniem niezbędnych środków ostrożności. |
|
|
Mikasa |
Dodany dnia 28.04.2020 09:16
|
Ostrzeżenia: 1 Pochwały: 21 Postów: 2007 Dom: Ravenclaw Punkty: 22743 Ranga: Niezwyciężony mag Data rejestracji: 24.04.13 |
Sorry, umknął mi Twój post. To jest ogólnie mieszanka wielu wypowiedzi, które miałam okazję usłyszeć - ostatnio słuchałam rozmowy dwóch dziennikarzy siatkarskich, którzy się zastanawiali, czy można pozwolić zawodnikom jechać na zgrupowanie, jeżeli każdy będzie zamknięty w pokoju 23 godziny na dobę z jedzeniem dostarczanym pod drzwi (paranoja) - prywatne rozmowy z ludźmi, którzy mówią, że pewnie bezpicznie będzie się spotkać dopiero we wrześniu, a w sumie to nie wiadomo, bo pewnie na jesień "druga fala" - brak konkretnych terminów ze strony rządu, plus właśnie jakieś absurdalne zapowiedzi noszenia maseczek przez dwa lata - ogólna narracja, która przeszła z "flatten the curve" do "ograniczenia zniesiemy po wynalezieniu szczepionki", co może zająć wiele, wiele lat - rozważania na twitterze o tym, czy po letnim poluzowaniu gumek damy się zamknąć w domach na jesień, bo - znowu - "druga fala" |
|
|
remusmistrz |
Dodany dnia 01.05.2020 01:09
|
Ostrzeżenia: 1 Postów: 194 Dom: Ravenclaw Punkty: 835 Ranga: Alfa i Omega Data rejestracji: 13.05.14 |
To już jakaś paranoja. Ten wirus już na pewno jest w dużym stopniu napompowany. Oczywiście nasz wspaniały kraj/rząd ma takie pomysły jak noszenie maseczek przez rok.Ja w tym szajsie 5 minut nie wytrzymuje, a jeszcze nie ma upałów, co dopiero mówić o osobach co w pracy 8 godzin w tym łażą. Wyjście na zewnątrz nie sprawia przyjemności powietrze w maseczce na podwórku gorsze niż w domu. Jeszcze patrzysz a tu inni ludzie też z workiem na głowie. Nie wierzę że jakikolwiek kawałek szmatki przed czymkolwiek ochroni, ale to polska. Zdecydowanie bardziej mnie poruszyła mnie wiadomość że w pewnej miejscowości 2 osoby popełniły samobójstwo niż że 140 nowych zachorowań. Każdy rodzi się z wyrokiem śmierci, nie może każdy żyć całe życie w strachu. Już nawet starzy ludzie mówią, że młodzi powinni żyć a starzy siedzieć w domach. |
|
|
Alette |
Dodany dnia 03.05.2020 08:59
|
Pochwały: 18 Postów: 7186 Dom: Hufflepuff Punkty: 59643 Ranga: Poziomka! <3 Data rejestracji: 29.03.09 |
Dobra, bo ja nie ogarniam. ). Co właśnie oznacza, że mimo że wirus rozprzestrzenia się jak szalony, to nie jest nawet w połowie tak groźny, jak na początku nas straszono! A skąd ta tajemna wiedza? Bo dla mnie ten wirus okazał się o wiele bardziej niebezpieczny, niż sądziliśmy w styczniu : ) Wszystko w zasadzie idzie zgodnie z informacjami, które można były wyczytać - oczywiście mowa o informacjach udzielanych przez specjalistów w danej dziedzinie. A jeśli chodzi o restrykcje, to dla mnie wpadasz w straszną panikę. Jeśli chodzi o koronawirusa, to wszystkie się zmienia jak w kalejdoskopie, więc to oczywiste, że nie ma konkretnych dat i obietnic, za to są jakieś złowieszcze przewidywania. Ostatecznie restrykcje przecież znoszą, po majówce już otwierają się hotele? Ja idę za tym, co mi każą robić i ufam, że tak będzie najlepiej. Nie dlatego, że wiem, że tak jest dobrze. Po prostu ja nie mam żadnych kompetencji, żeby to kwestionować. Nie jestem lekarzem, żeby mówić o niebezpieczeństwie wirusa ani ekonomistą, żeby mówić o zawaleniu się gospodarki. Natomiast ostatnio widziałam wypowiedź doktora w dziedzinie statystyki, który pokazał, jak ludzie manipulują danymi, by pokazać, że wirus nie jest niebezpieczny. I że takie głupoty pojawiają się na znanych portalach i ludzie w to wierzą, bo nie ogarniają statystyki, która jest diabelnie trudna.Dlatego serio, ja po prostu już nie czytam żadnych "zasłyszanych historii" ani tym bardziej wypowiedzi osób, które się na tym kompletnie nie znają. Z kolei z wypowiedzi osób kompetentnych wynika, że wirus jest niebezpieczny i musimy chronić swoje dupy. Kazui <3 W zasadzie lepiej tkwić w słodkiej niewiedzy. Umiejętność braku myślenia i brak odczuwania tego braku, w połączeniu z brakiem myślenia o myśleniu i przekonaniem, że się wszystko dobrze przemyślało jest darem, który posiadają tylko wybrani. Im więcej wiesz, tym mniej rozumiesz, więc w zasadzie lepiej nic nie wiedzieć i mieć święty spokój. Dziękuję Wilenie za cudowny wiersz o moich Rycerzykach <3 Za siedmioma górami, za siedmioma lasami Żył sobie Racław z rycerzykami. Wielu ich tam było, innej maści każdy, Jednak każdy spośród nich był bardzo odważny, Choć nie tak jak Racław - mąż najlepszy w świecie, Rozpalający serce niemal każdej kobiecie, Lecz kochając jedną, tę spoza Lagary, Którą owładnęły miłości jego czary I wyczekuje tylko kiedy się zobaczą... Ale koniec historii! Nie za to mi płacą. Wracając do Lagary, żyła tam Liliana, Która, chociaż nieporadnością owiana I znana w otoczeniu z niechęci do koni, Nie bała się prawie dzierżyć w ręku broni. Gdy tylko nadszedł rozkaz, wskoczyła na konia. Mając u swego boku Gaję, Aarona, Fomę i Milana, a przed sobą zadanie, Ruszyła, nie bacząc, czy coś jej się stanie. Jednak Racława niestety przy nich nie było, A szkoda, bo to by się lepiej skończyło. Zamiast niego, Nadar przewodził tej grupie I chociaż zdawało się, że ma wszystko w dupie, Doprowadził ich całych do kapitana, Nie mającego nic z Narnią wspólnego - Kasjana, Który miał przy sobie ogiera wspaniałego, Nawet dla stajennych nieprzyjemnego, Z piękną grzywą i gracją, jakiej więcej miało Jedynie zgrabne, Racławowe ciało... Co było z Aaronem? Z ostrzem w jego dłoni? I Lilianą? Jak z jej podejściem do koni? Co z zaciętą Gają? Co z nadętym Milanem? Potwornym ogierem wraz z jego panem? Co z Fomą? Jak żyje? I jak jego rany? Kiedy tego wszystkiego dowiedzieć się mamy? Gdy tylko na Alette wielka wena spłynie. Może nigdy, może jutro, może w czarnej godzinie, Byle, jak to nastąpi, napisała wreszcie O Racławie i jego kochanej niewieście. Authors act like they are sorry for killing characters but really they are like this... Lista ficków, które przeczytałam i polecam Miniaturki "Nieszczęśliwa historia" ulki_black_potter "Czterdzieści pięć" Barloma "Pierwsza ofiara" Katherine_Pierce "Przemyślenia" Wileny Romus Przyjaciołom, których już nie ma Fuerte "Zazdrość według Hermiony Weasley" Sam Quest "Glizdogon" Nieoryginalnej "Las mnie wzywa" Klaudek884 "***" Zirael Serie "Trudny wybór" Penelope "Jako w piekle, tak i na ziemi" Christiny "Proszę, powiedz moje imię" Only Dream "Między wierszami" Fuerte Drabble "Znalezisko" Ann "Miłość" Wioletty "Bogini" ulki_black_potter Poezja "Feniks" Wileny Romus "Na chwałę! Na honor!" Ann "Zwariował!" Wileny Romus "Wspaniały i Starożytny Hymn Rodu Black" Ann "Niewiele rzeczy ma na człowieka tak wielki wpływ jak pierwsza książka, która od razu trafia do jego serca. Owe pierwsze obrazy, echa słów, choć wydają się pozostawać gdzieś daleko za nami, towarzyszą nam przez całe życie i wznoszą w pamięci pałac, do którego, wcześniej czy później... i nie ważne, ile w tym czasie przeczytaliśmy książek, ile nowych światów odkryliśmy, ile się nauczyliśmy i ile zdążyliśmy zapomnieć... wrócimy." Carlos Ruiz Zafon Oglądam chińskie bajki, czytam romanse a ciasto najbardziej lubię surowe. Pozdrawiam wszystkich, których karmiłam, a szczególnie tych, którzy z tego powodu cierpieli. Lubię gotować dla Gne, której wszystko smakuje i Ciemka, któremu śmierdzą (gotowane!) jajka. Piję herbatę koło kibla z Ang, o miłości rozmawiam z Pene, śpię na podłodze Ulki albo na kolanach Christiny. W moim sercu zawsze jest miejsce dla tych, z którymi obieram ziemniaki. Pozdrawiam mistrza otwierania zamków Sam i specjalistę od łowienia smerfów Katherine ... a kiełbasa to najbardziej smakuje mi u Pauli love |
|
|
remusmistrz |
Dodany dnia 04.05.2020 01:57
|
Ostrzeżenia: 1 Postów: 194 Dom: Ravenclaw Punkty: 835 Ranga: Alfa i Omega Data rejestracji: 13.05.14 |
Alette napisał(a): Dobra, bo ja nie ogarniam. ). Co właśnie oznacza, że mimo że wirus rozprzestrzenia się jak szalony, to nie jest nawet w połowie tak groźny, jak na początku nas straszono! A skąd ta tajemna wiedza? Bo dla mnie ten wirus okazał się o wiele bardziej niebezpieczny, niż sądziliśmy w styczniu : ) Wszystko w zasadzie idzie zgodnie z informacjami, które można były wyczytać - oczywiście mowa o informacjach udzielanych przez specjalistów w danej dziedzinie. A jeśli chodzi o restrykcje, to dla mnie wpadasz w straszną panikę. Jeśli chodzi o koronawirusa, to wszystkie się zmienia jak w kalejdoskopie, więc to oczywiste, że nie ma konkretnych dat i obietnic, za to są jakieś złowieszcze przewidywania. Ostatecznie restrykcje przecież znoszą, po majówce już otwierają się hotele? Ja idę za tym, co mi każą robić i ufam, że tak będzie najlepiej. Nie dlatego, że wiem, że tak jest dobrze. Po prostu ja nie mam żadnych kompetencji, żeby to kwestionować. Nie jest.em lekarzem, żeby mówić o niebezpieczeństwie wirusa ani ekonomistą, żeby mówić o zawaleniu się gospodarki. Natomiast ostatnio widziałam wypowiedź doktora w dziedzinie statystyki, który pokazał, jak ludzie manipulują danymi, by pokazać, że wirus nie jest niebezpieczny. I że takie głupoty pojawiają się na znanych portalach i ludzie w to wierzą, bo nie ogarniają statystyki, która jest diabelnie trudna.Dlatego serio, ja po prostu już nie czytam żadnych "zasłyszanych historii" ani tym bardziej wypowiedzi osób, które się na tym kompletnie nie znają. Z kolei z wypowiedzi osób kompetentnych wynika, że wirus jest niebezpieczny i musimy chronić swoje dupy. W styczniu to większośc nie wiedziała o wirusie, a teraz z pewnośćią jest dla większości mniej niebezpieczny niz sądzili w marcu/kwietniu. Otwierają się hotele?Super, ja korzystam z hoteli z raz do roku. Idziesz za tym co ci każe kto robić?Tzn. kto rząd?A co zawalenia się gospodarki, to jest zbyt oczywiste że to mocno się zawala i do tego ekonomistą być nie trzeba, chyba ze do szczegółów. Manipulacja na różnych płaszczyznach jest raczej po to aby pokazać że wirus jest niebezpieczny. Nadal są newsy ile nowych zarażeń, to już strasznie nudne. Człowiek rodzi się z wyrokiem śmierci, prędzej czy później większość na to zachoruje/zachorowała i większośc przechodzi bez większych objawów. Optymalne jest, że starsi siedzą w domach, młodsi żyją (nawet starsze osoby nie raz tak twierdzą). Jakby człowiek miał być obsrany przed każdym zagrożeniem życia lub zdrowia by się nigdzie nie ruszał i wegetował całe życie. Nie wierzę, że noszenie worków na facjatach coś pomoże, człowiek się dusi w tym a jeszcze nie ma upałów, szybko się poci maseczki też nasiąkają potem momentalnie i ich ochrona jest pewnie fikcyjna. Skutki gorsze niż sama choroba, jak Albus powiedział jest los gorszy od śmierci. A co z ludźmi którzy mają poważniejsze choroby a nie mogą ich przyjąć itp. Jeżeli rzeczywisćie będzie trzeba nosić worki przez rok to paranoja... Denerwują mnie te jeżdżące wszędzie lodówy, milicyjne państwo, pewnie np.świńska grypa bylaby porównywalnie promowana jako równe niebezpieczeństwo gdyby wystąpiła w dzisiejszych czasach ze względu na rozwój mediów. Skutki psychiczne tego wirusa to też kolejny problem. Co do zniesienia jeszcze ograniczeń gdy wynajdą szczepionkę to paranoja jeżeli parę lat to może trwać jak przytoczyła @Mikasa , może statystyczna grażyna może przewegetować kilka lat, ale ludzie młodzi z jakimikolwiek zainteresowani pasją, aspiracjami nie wytrzymają takich restrykcji dłużej, trzeba pamiętać że młodość jest krótka, czas goni i na pewne rzeczy może być za późno po jakiś czasie. Jeżeli będzie druga fala to żadne obostrzenia już nie mają sensu, co wtedy pół roku ludzi w niewoli trzymać i pół nie (przykładowo), niestety ktoś musi umrzeć ktoś nie . Ziemia i tak jest przeludniona, po II WŚ populacja znacząco się powiększyła, może brzmi to źle ale tak jest. Cóż po raz kolejny wychodzi jak "rozwój cywilizacyjny jest fikcją" mimo tak wysokiego rzekomego rozwoju cywilizacja nie może się uporać z jakimś syfem z zupy z nietoperza/sprzedanego nietoprza etc. mniejsza z czego to wynikła. Świat jest coraz bardziej przypominający antyutopię Orwella. Większość ludzi godzi się na żywot aby pracować po 40h tygodniowo robiąc coś czego nie lubi wieczorem oglądając telenowelę i pijąc w weekend. Państwo rzuca kłody pod nogi, z wiekiem patriotyzm mija, a widzi człowiek jaka jest rzeczywistość. Niestety, ale pewnie ci co ginęli za nas pewnie przewracją się w grobie. |
|
|
ania919 |
Dodany dnia 04.05.2020 09:28
|
Pochwały: 11 Postów: 1228 Dom: Ravenclaw Punkty: 38932 Ranga: Harrych świąt! Data rejestracji: 09.10.15 |
Nie wierzę, że noszenie worków na facjatach coś pomoże, człowiek się dusi w tym a jeszcze nie ma upałów, szybko się poci maseczki też nasiąkają potem momentalnie i ich ochrona jest pewnie fikcyjna. noszenie masek ogranicza rozprzestrzenianie się wirusa i to bardzo, zatrzymuje kropelki śliny z wirusem dzięki czemu nie przedostaje się on do organizmu. Noszenie masek znacząco obniża ryzyko zarażenia się. Niby według ciebie noszenie masek jest gorsze od śmierci? Przesadzasz. W upały faktycznie będzie ciężko, już teraz jest, ale w sklepach czy środkach komunikacji miejskiej ten nakaz powinien obowiązywać, tam jest nagromadzenie ludzi, łatwo o przeniesienie wirusa, a lepiej pozwalać ludziom powoli na jakąś aktywność i stosować środki bezpieczeństwa niż kazać im siedzieć w domu do końca pandemii, która może nigdy się nie skończyć. Póki nie ma leków, szczepionek, nie znamy tego wirusa jeszcze to musimy zachować ostrożność, jak odkryjemy jak sobie z nim radzić to wirus już nie będzie dla nas taki groźny.Skutki gorsze niż sama choroba, jak Albus powiedział jest los gorszy od śmierci. A co z ludźmi którzy mają poważniejsze choroby a nie mogą ich przyjąć itp. Jeżeli rzeczywisćie będzie trzeba nosić worki przez rok to paranoja... A jeśli chodzi o ludzi z poważniejszymi schorzeniami, których nie ma jak przyjąć? Właśnie dlatego należy jak najbardziej ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa by ci z koronawirusem nie zablokowali całej służby zdrowia i by było miejsce również dla chorych na inne schorzenia. Pamiętajmy, że lekarze i personel medyczny też chorują i zbyt duża liczba chorych na raz grozi katastrofą również dla osób z innymi, nawet błachymi schorzeniami, którzy przez to mogą nie otrzymać pomocy. Kto ma olej w głowie, temu dość po słowie. W Ravenclawie tylko ci, których umysł pięknem lśni. |
|
|
remusmistrz |
Dodany dnia 04.05.2020 10:01
|
Ostrzeżenia: 1 Postów: 194 Dom: Ravenclaw Punkty: 835 Ranga: Alfa i Omega Data rejestracji: 13.05.14 |
ania919 napisał(a): Nie wierzę, że noszenie worków na facjatach coś pomoże, człowiek się dusi w tym a jeszcze nie ma upałów, szybko się poci maseczki też nasiąkają potem momentalnie i ich ochrona jest pewnie fikcyjna. noszenie masek ogranicza rozprzestrzenianie się wirusa i to bardzo, zatrzymuje kropelki śliny z wirusem dzięki czemu nie przedostaje się on do organizmu. Noszenie masek znacząco obniża ryzyko zarażenia się. Niby według ciebie noszenie masek jest gorsze od śmierci? Przesadzasz. W upały faktycznie będzie ciężko, już teraz jest, ale w sklepach czy środkach komunikacji miejskiej ten nakaz powinien obowiązywać, tam jest nagromadzenie ludzi, łatwo o przeniesienie wirusa, a lepiej pozwalać ludziom powoli na jakąś aktywność i stosować środki bezpieczeństwa niż kazać im siedzieć w domu do końca pandemii, która może nigdy się nie skończyć. Póki nie ma leków, szczepionek, nie znamy tego wirusa jeszcze to musimy zachować ostrożność, jak odkryjemy jak sobie z nim radzić to wirus już nie będzie dla nas taki groźny.Skutki gorsze niż sama choroba, jak Albus powiedział jest los gorszy od śmierci. A co z ludźmi którzy mają poważniejsze choroby a nie mogą ich przyjąć itp. Jeżeli rzeczywisćie będzie trzeba nosić worki przez rok to paranoja... A jeśli chodzi o ludzi z poważniejszymi schorzeniami, których nie ma jak przyjąć? Właśnie dlatego należy jak najbardziej ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa by ci z koronawirusem nie zablokowali całej służby zdrowia i by było miejsce również dla chorych na inne schorzenia. Pamiętajmy, że lekarze i personel medyczny też chorują i zbyt duża liczba chorych na raz grozi katastrofą również dla osób z innymi, nawet błachymi schorzeniami, którzy przez to mogą nie otrzymać pomocy. Z losem gorszym od śmierci chodzi o ogólna panikę związana z tym że chociażby giną osoby od wirusa, gdzieś w codziennie ludzie umierają na różne przypadlosci i nikogo to nie obchodzi. Te maseczki na dłuższą metę na pewno mają negatywne skutki. Jak dłużej to potrwa to trzeba będzie pozwolić ludziom żyć i trudno ktoś tak czy siak będzie musiał umrzeć. I tak większość zachoruje/już zachorowała i część pewnie nawet nie zauważyła bo przeszła to bezobjawowo.Czekanie na szczepionkę nie ma sensu, bo np.szczepionka na ebolę została chyba wynaleziona po ponad 20 latach. Może niektórzy mogą siedzieć dniami miesiącami, latami, ale nie można ludziom kazać marnować najlepszych lat życia. Zresztą państwo polskie wykorzystuje sytuację do swoich celów i robi się państwo policyjne. |
|
|
ulka_black_potter |
Dodany dnia 04.05.2020 11:47
|
Pochwały: 39 Postów: 3419 Dom: Hufflepuff Punkty: 36773 Ranga: Pan Śmierci Data rejestracji: 14.05.09 |
Nie chciałam się tu wypowiadać bo to temat kontrowersyjny i każdy ma inne odczucia względem koronawirusa. Wiadomo, ilu ludzi, tyle opinii. Szczerze powiedziawszy na samym początku, jeszcze w styczniu, miałam w pompie to co się dzieje w Chinach czy we Włoszech. Nawet kiedy zamykali juz jakieś rejony Włoch to tylko kątem oka na to spoglądałam. A potem nagle trach i afera w Polsce. Nie powiem, że natłok informacji mnie nie zdołował, bo zdołował. Z każdej strony nacierały nowe statyki i krzywe zachorowań. Ba, pokszlaołam sobie w pracy i odesłali mnie na chorobowe, traktując jednocześnie jak trędowatą. A potem "odlajkowałam" wszelkie serwisy informacyjne i świat stał się piękniejszy Ludzie narzekają na wszelkie obostrzenia, itp. Czy to naprawdę takie straszne nosić przez trzy miesiące w miejscach publicznych maseczki na twarzy (strzeliłam z tymi 3 miechami)? To i tak jest minimalna ochrona, a ja uważam, że w okresie większej zachorowalności na wszystko, powinno się te maseczki nosić w miejscach publicznych. Większość z nas jest młoda... no, przed trzydziestką i nieznane sa nam jakieś restrykcyjne zakazy lub nakazy ze strony państwa, dlatego też niektórzy tak bardzo sie opierają. Uważam, tak jak alette, że czasami można posłuchać specjalistów w swojej dziedzinie. Mam nadzieję, że niedługo wszystko wróci do normy i zleci Duch Święty z nieba na jednorożcu i powie "Wycofajcie się z 500+, 300+, tarcza+, ale noście maseczki kiedy kaszlecie jak dzicy, amen". Christian. Bo liczy się to, co masz w środku. Ale czasami warto założyć maskę. "ja generalnie ten tekst klasyfikuję jako 5CMCS HE NDPSG3 - S2AB" "zmiennokanoniczne" "piszę fanficka ducha, że tak to ujmę, czyli takiego, którego nie ma" "po części trudny język wynika z założeń płomień odwagi i specyfiki tekstu" by Cantaris Ula urzędniczka Zarejestruje ci chomiczka Da mu zielona kartę I marchewki starte <muza> by fuer |
|
|
remusmistrz |
Dodany dnia 04.05.2020 13:40
|
Ostrzeżenia: 1 Postów: 194 Dom: Ravenclaw Punkty: 835 Ranga: Alfa i Omega Data rejestracji: 13.05.14 |
No ja m nadzieję że 3 miesiące a nie rok lub więcej do wynalezienia szczepionki, bo noszenie tego szansy ma więcej złych skutków nie zarazisz się wirusem ale masz gwarantowane że wdychasz gorsze powietrze i jakieś syfy z tej maseczki pewnie. |
|
|
remusmistrz |
Dodany dnia 04.05.2020 13:58
|
Ostrzeżenia: 1 Postów: 194 Dom: Ravenclaw Punkty: 835 Ranga: Alfa i Omega Data rejestracji: 13.05.14 |
ulka_black_potter napisał(a): Nie chciałam się tu wypowiadać bo to temat kontrowersyjny i każdy ma inne odczucia względem koronawirusa. Wiadomo, ilu ludzi, tyle opinii. Szczerze powiedziawszy na samym początku, jeszcze w styczniu, miałam w pompie to co się dzieje w Chinach czy we Włoszech. Nawet kiedy zamykali juz jakieś rejony Włoch to tylko kątem oka na to spoglądałam. A potem nagle trach i afera w Polsce. Nie powiem, że natłok informacji mnie nie zdołował, bo zdołował. Z każdej strony nacierały nowe statyki i krzywe zachorowań. Ba, pokszlaołam sobie w pracy i odesłali mnie na chorobowe, traktując jednocześnie jak trędowatą. A potem "odlajkowałam" wszelkie serwisy informacyjne i świat stał się piękniejszy Ludzie narzekają na wszelkie obostrzenia, itp. Czy to naprawdę takie straszne nosić przez trzy miesiące w miejscach publicznych maseczki na twarzy (strzeliłam z tymi 3 miechami)? To i tak jest minimalna ochrona, a ja uważam, że w okresie większej zachorowalności na wszystko, powinno się te maseczki nosić w miejscach publicznych. Większość z nas jest młoda... no, przed trzydziestką i nieznane sa nam jakieś restrykcyjne zakazy lub nakazy ze strony państwa, dlatego też niektórzy tak bardzo sie opierają. Uważam, tak jak alette, że czasami można posłuchać specjalistów w swojej dziedzinie. Mam nadzieję, że niedługo wszystko wróci do normy i zleci Duch Święty z nieba na jednorożcu i powie "Wycofajcie się z 500+, 300+, tarcza+, ale noście maseczki kiedy kaszlecie jak dzicy, amen". No ja liczę że to że nie więcej jak 3 miesiace, a jak mówią że do wynalezienia szczepionki to idiotyzm.Co do tego że nieznane są zakazy ze względu wieku to nie ma nic wspolnego. Wolność to czołowa potrzeba człowieka, a że młodzi ludzie bardziej to cenią wynika z tego że mają przed sobą okres życia w którym mogą najwięcej zdziałać, osiągnąć, realizować cele, które za ileś lat będą nieosiągalne. Życie powinno mieć sens a takie ograniczenia mogą go odbierać |
|
|
blad logiczny |
Dodany dnia 04.05.2020 16:36
|
Pochwały: 3 Postów: 523 Dom: Ravenclaw Punkty: 10428 Ranga: O choinka! Data rejestracji: 13.12.14 |
Trzy miesiące to czas w którym być może będą wyniki pierwszych testów, które pokażą czy szczepionka nie szkodzi "przeciętnemu pacjentowi", w domyśle młodemu zdrowemu i ze sprawnym układem odpornościowym, bo zwykle takich ochotników wybiera się do testów. Jednak dokładne testy bezpieczeństwa i skuteczności na większą skalę trwają zwykle minimum rok, a częściej dwa trzy lata. W tym przypadku czas będzie z pewnością skrócony, jednak w Szwecji wypłacane są odszkodowania za pochopne sczepienia przeciw "świńskiej grypie". Choć nie znam dokładnych powodów dlaczego do tego doszło, nikt chyba nie zaryzykuje ponownie takiej wpadki. Błąd mam zawsze przed sobą.
Wszelkie błędy, gramatyczne, stylistyczne, ortograficzne, interpunkcyjne, to moi kuzyni. Nie lubię kuzynów. Uważam, że należy wypędzić błendy z pustymi do puszczy. |
|
|
Alette |
Dodany dnia 04.05.2020 20:28
|
Pochwały: 18 Postów: 7186 Dom: Hufflepuff Punkty: 59643 Ranga: Poziomka! <3 Data rejestracji: 29.03.09 |
remusmitrz, jak czytam twoje wypowiedzi, to nie wiem, czy jest w ogóle sens wchodzić w dyskusję. W styczniu to większośc nie wiedziała o wirusie, a teraz z pewnośćią jest dla większości mniej niebezpieczny niz sądzili w marcu/kwietniu. Otwierają się hotele?Super, ja korzystam z hoteli z raz do roku. No tak, bo przecież cały świat kręci się wokół ciebie. Kogo obchodzą hotele, skoro polski książę korzysta z nich raz w roku ;p Idziesz za tym co ci każe kto robić?Tzn. kto rząd? A znasz może taki autorytet jak lekarz? Ekonomista? Czy wiedzę czerpiesz wyłącznie z kółek dla fanów teorii spiskowych. No i sorry, ale uważam, że nawet słuchanie rządu w tej sytuacji jest lepsze niż nie słuchanie nikogo. Przeświadczenie o własnej nieomylności jest niczym innym tylko przejawem czystej głupoty. A co zawalenia się gospodarki, to jest zbyt oczywiste że to mocno się zawala i do tego ekonomistą być nie trzeba, chyba ze do szczegółów. Manipulacja na różnych płaszczyznach jest raczej po to aby pokazać że wirus jest niebezpieczny. Nadal są newsy ile nowych zarażeń, to już strasznie nudne. No właśnie ja się zastanawiam, na jakiej podstawie stwierdzasz, że się zawala, skoro nie masz w tym zakresie żadnej wiedzy. Wychodzisz na balkon i patrzysz, jak ludzie płaczą na ulicy czy jak? I żeby nie było - ja nie twierdzę, że z gospodarką nie jest krucho. Zastanawiam się po prostu, gdzie ty w ogóle znajdujesz źródło dla swoich danych Twierdzisz, że informacje o zagrożeniu wirusa jest manipulacją, ale tak na serio - na jakiej podstawie? Jak ty jesteś w stanie to ocenić? Może jesteś jakiś doktorem nauk medycznych w zakresie chorób zakaźnych, ale wtedy proszę - podziel się soją rzetelną i profesjonalną wiedzą. Kompletnie nie rozumiem tego siania fermentu. Ziomek, nosisz tę maseczkę raptem dwa tygodnie, a marudzisz jak przedszkolak, który nie chce jeść obiadku. Kazui <3 W zasadzie lepiej tkwić w słodkiej niewiedzy. Umiejętność braku myślenia i brak odczuwania tego braku, w połączeniu z brakiem myślenia o myśleniu i przekonaniem, że się wszystko dobrze przemyślało jest darem, który posiadają tylko wybrani. Im więcej wiesz, tym mniej rozumiesz, więc w zasadzie lepiej nic nie wiedzieć i mieć święty spokój. Dziękuję Wilenie za cudowny wiersz o moich Rycerzykach <3 Za siedmioma górami, za siedmioma lasami Żył sobie Racław z rycerzykami. Wielu ich tam było, innej maści każdy, Jednak każdy spośród nich był bardzo odważny, Choć nie tak jak Racław - mąż najlepszy w świecie, Rozpalający serce niemal każdej kobiecie, Lecz kochając jedną, tę spoza Lagary, Którą owładnęły miłości jego czary I wyczekuje tylko kiedy się zobaczą... Ale koniec historii! Nie za to mi płacą. Wracając do Lagary, żyła tam Liliana, Która, chociaż nieporadnością owiana I znana w otoczeniu z niechęci do koni, Nie bała się prawie dzierżyć w ręku broni. Gdy tylko nadszedł rozkaz, wskoczyła na konia. Mając u swego boku Gaję, Aarona, Fomę i Milana, a przed sobą zadanie, Ruszyła, nie bacząc, czy coś jej się stanie. Jednak Racława niestety przy nich nie było, A szkoda, bo to by się lepiej skończyło. Zamiast niego, Nadar przewodził tej grupie I chociaż zdawało się, że ma wszystko w dupie, Doprowadził ich całych do kapitana, Nie mającego nic z Narnią wspólnego - Kasjana, Który miał przy sobie ogiera wspaniałego, Nawet dla stajennych nieprzyjemnego, Z piękną grzywą i gracją, jakiej więcej miało Jedynie zgrabne, Racławowe ciało... Co było z Aaronem? Z ostrzem w jego dłoni? I Lilianą? Jak z jej podejściem do koni? Co z zaciętą Gają? Co z nadętym Milanem? Potwornym ogierem wraz z jego panem? Co z Fomą? Jak żyje? I jak jego rany? Kiedy tego wszystkiego dowiedzieć się mamy? Gdy tylko na Alette wielka wena spłynie. Może nigdy, może jutro, może w czarnej godzinie, Byle, jak to nastąpi, napisała wreszcie O Racławie i jego kochanej niewieście. Authors act like they are sorry for killing characters but really they are like this... Lista ficków, które przeczytałam i polecam Miniaturki "Nieszczęśliwa historia" ulki_black_potter "Czterdzieści pięć" Barloma "Pierwsza ofiara" Katherine_Pierce "Przemyślenia" Wileny Romus Przyjaciołom, których już nie ma Fuerte "Zazdrość według Hermiony Weasley" Sam Quest "Glizdogon" Nieoryginalnej "Las mnie wzywa" Klaudek884 "***" Zirael Serie "Trudny wybór" Penelope "Jako w piekle, tak i na ziemi" Christiny "Proszę, powiedz moje imię" Only Dream "Między wierszami" Fuerte Drabble "Znalezisko" Ann "Miłość" Wioletty "Bogini" ulki_black_potter Poezja "Feniks" Wileny Romus "Na chwałę! Na honor!" Ann "Zwariował!" Wileny Romus "Wspaniały i Starożytny Hymn Rodu Black" Ann "Niewiele rzeczy ma na człowieka tak wielki wpływ jak pierwsza książka, która od razu trafia do jego serca. Owe pierwsze obrazy, echa słów, choć wydają się pozostawać gdzieś daleko za nami, towarzyszą nam przez całe życie i wznoszą w pamięci pałac, do którego, wcześniej czy później... i nie ważne, ile w tym czasie przeczytaliśmy książek, ile nowych światów odkryliśmy, ile się nauczyliśmy i ile zdążyliśmy zapomnieć... wrócimy." Carlos Ruiz Zafon Oglądam chińskie bajki, czytam romanse a ciasto najbardziej lubię surowe. Pozdrawiam wszystkich, których karmiłam, a szczególnie tych, którzy z tego powodu cierpieli. Lubię gotować dla Gne, której wszystko smakuje i Ciemka, któremu śmierdzą (gotowane!) jajka. Piję herbatę koło kibla z Ang, o miłości rozmawiam z Pene, śpię na podłodze Ulki albo na kolanach Christiny. W moim sercu zawsze jest miejsce dla tych, z którymi obieram ziemniaki. Pozdrawiam mistrza otwierania zamków Sam i specjalistę od łowienia smerfów Katherine ... a kiełbasa to najbardziej smakuje mi u Pauli love |
|
|
blad logiczny |
Dodany dnia 04.05.2020 21:41
|
Pochwały: 3 Postów: 523 Dom: Ravenclaw Punkty: 10428 Ranga: O choinka! Data rejestracji: 13.12.14 |
Alette chyba nieco za ostro potraktowałaś remusamistrza. On jest prawdziwym "mistrzem marudzenia". Pamiętam jeszcze ten jego unikalny styl jakim kiedyś pisał na forum Rav. Ja zawsze biorę na to dużą poprawkę. Przeczytałem wreszcie te jego wypowiedzi nieco dokładniej. Więc po pierwsze w życiu każdego człowieka zawsze trafi się jakiś koronawirus czy inne cholerst.., trafiają się też: rządy, politycy, przełożeni, współpracownicy, warunki mieszkaniowe, finansowe, pogoda, bliscy, którzy mam uprzykrzają życie i nie pozwalają realizować celu życia, wręcz odbierają jego sens. Jak mi się widzi masz dopiero nieco ponad 20 lat? A marudzisz jakby jutro wszystko już miało się zawalić, a świat skończyć (czyli mniej więcej tak jak ja kiedy miałem lat 12 do około 20) ha, ha, ha! To jednak nieco inna historia, która dawno się zaczęła i niestety nigdy się nie skończy. Nie, mistrzu świat się jeszcze nie kończy i trzeba po prostu robić swoje na miarę możliwości. Ten świat nie jest idealny, nigdy taki nie był (przynajmniej odkąd "Adam i Ewa" poszli własną drogą) i nie będzie. Jednak nie mamy zaprogramowanych "procedur awaryjnego obejścia", bo podobno do "takiego świata jak po Adamie i Ewie" nie zostaliśmy stworzeni. Takie procedury samemu trzeba sobie opracować i wdrukować Trzeba sobie coś znaleźć normalniejszego na ten nienormalny czas. O tym wirusie nie wszystko jeszcze wiadomo, dlatego panował taki totalny chaos i panika. Jednak nadal nawet specjaliści jeszcze wielu rzeczy nie wiedzą. Jednak ostatnio zdecydowano o stopniowym poluzowaniu restrykcji, choć może się to skończyć skokowym wzrostem zakażeń. Idzie jednak lato, a wysoka temperatura szybkie wysychanie i słoneczne promieniowanie ultrafioletowe, podobno znacznie przyspiesza dezaktywację wirusa w powietrzu i na odsłoniętych powierzchniach. Błąd mam zawsze przed sobą.
Wszelkie błędy, gramatyczne, stylistyczne, ortograficzne, interpunkcyjne, to moi kuzyni. Nie lubię kuzynów. Uważam, że należy wypędzić błendy z pustymi do puszczy. |
|
|
Keira Karkarow |
Dodany dnia 23.07.2020 19:27
|
Postów: 697 Dom: Gryffindor Punkty: 1813 Ranga: Świetny czarodziej Data rejestracji: 07.07.15 |
Mamy już końcówkę lipca. Sytuacja się nie polepsza, zachorowań jest więcej niż na początku, a jednak obostrzenia zostały zniesione w większości. Te, które wciąż obowiązują są konsekwentnie ignorowane przez sporą część społeczeństwa. Przeraża mnie to, że ludzie nie potrafią zdezynfekować rąk wchodząc do miejsca publicznego czy założyć maseczki na czas zakupów. Ponoć w autobusach też maseczek nie noszą, ale ja na szczęście nie muszę się poruszać komunikacją miejską. Wiadomo, świat nie może być cały czas w fazie kwarantanny, ale uważam, że ogranizacja dużych imprez, zwłaszcza w zamkniętych pomieszczeniach nie powinno być dopuszczalne. Dostałam zaproszenie na wesele. Wesele kuzyna męża, odbędzie się we wrześniu. Na początku się trochę zastanawialiśmy czy nie pójść chociaż na ślub, ale jak teściowa nam powiedziała, że to wesele na prawie 200 osób to od razu doszliśmy do wniosku, że nigdzie nie idziemy. Wiadomo, nie żyjemy w totalnej izolacji, bo tak się nie da na dłuższą metę, ale unikamy zgromadzeń, w restauracji byliśmy raz, spotykamy się tylko ze znajomymi, którzy myślą podobnie jak my i nie pracują z ludźmi. Oczywiście nasza odmowa spotkała się z oburzeniem teściowej. Już pomijam to, że będę w 8 miesiącu ciąży, więc i tak wesele byłoby ostatnią rzeczą, w której chciałabym brać udział, ale mam też wadę serca, więc jestem w grupie ryzyka. Tak na prawdę każde przeziębienie mogłoby się u mnie przerodzić w zapalenie osierdzia, ale teściowej to nie obchodzi . Ale wiecie co mnie najbardziej przeraża? Teściowa mieszka ze swoją mamą, która ma przeszło 80 lat, wszczepiony rozrusznik, cukrzycę, nadciśnienie i nie wiadomo co jeszcze. I teściowie nie myślą o niej, tylko idą się bawić, bo rco ludzie powiedząr1;. Ciekawe co by powiedzieli ludzie, gdyby przynieśli koronę do domu i zarazili babcię. Ręce opadają. "Someone let the doors open,
Who left me outside? I'm bent I'm not broken, Come live in my life. All the worlds left unspoken All the pages I write On my knees and I'm hoping That someone holds me tonight. Hold me tonight..." |
|
Podziel się z innymi: |
Przejdź do forum: |