Rok po Drugiej Wojnie Hermiona wpada na trop spisku w samym sercu Ministerstwa Magii. Spiskowcy chcą wprowadzić supremację czystej krwi i wyeliminować inne grupy społeczne. Ich pierwszymi celami są Hermiona Granger i Severus Snape. Czy Hermionie i Snape
Przyszedł kelner i przyniósł zamówiony świeży sok z pomarańczy i przy okazji zebrał dodatkowe klieliszki z ich stolika. Na chwilę przestali rozmawiać.
– Co będziemy robić? – spytała Hermiona, kiedy już upiła trochę gęstego soku przez słomkę.
Severus również upił trochę. Sok był przepyszny.
– Wpierw uwarzymy eliksir Watkinsa ze skrzydłami ciem, a potem, kiedy będzie się stabilizował, zrobimy eliksir kontrolny. Jeśli kiedykolwiek Watkins będzie sprawdzał, czy jego eliksir jest dobrze uważony, zapewne go użyje.
– Jak to możliwe, że wiesz, jak on będzie chciał go kontrolować? – wyrwało się Hermionie. Nie mogła pojąć, skąd on wie to wszystko; jak zgadł, jak Watkins uwarzył eliksir, skąd wiedział, że to właśnie Cimicifugi brakowało na początku, jak domyśla się, w jaki sposób eliksir będzie kontrolowy...
– Bo troszkę znam się na eliksirach – odparł trochę sarkastycznie, ale uśmiechając się lekko. – Skontrolować eliksir można albo go rozdzielając, tak jak my to zrobiliśmy, albo warząc eliksir, który powinien zareagować w jakiś określony sposób na obecność najważniejszych składników. W tym przypadku przede wszystkim będzie to Cimicifuga.
Hermiona potrząsnęła głową.
– Poczekaj, nie rozumiem. Jeśli rozdzieli eliksir, to wyodrębni każdy ze składników. W ten sposób znajdzie skrzydła ćmy.
– Dobre rozumowanie, ale nie do końca. Ale nie dlatego, że są w nim jakieś błędy – podniósł do góry palec, żeby ją powstrzymać od mówienia. – Tylko dlatego, że nie wiesz o jednej drobnostne, o której wiedzą zapewne tylko Mistrzowie Eliksirów. Po rozpuszczeniu skrzydła ćmy i motyli wyglądają identycznie. Tylko, że oba te owady prowadzą zupełnie inny tryb życia. Motyle latają w dzień i ich skrzydła chłoną światło słoneczne. Ćmy zaś żyją w nocy i w związku z tym ich skrzydła nie zawierają pewnego związku, który wytwarza się na powierzchni skrzydeł, na tym meszku, którym są pokryte. Kiedyś nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy i używaliśmy zarówno ćmie jak i motyle skrzydła, ale okazało się, że ćmie skrzydła jako składnik wiążący nie działają w eliksirach, w których składniki podstawowe są pochodzenia roślinnego i zwierzęcego. Dlatego od ponad dziesięciu lat skrzydła ćmy zostały wycofane z obiegu. Są na liście składników niezdatnych do większości eliksirów i nie ma już ich w sprzedaży.
Hermiona starała się nadążać za wyjaśnieniami.
– Potem, ale to potem, powiedz mi, jakie są jeszcze inne listy składników, dobrze? A teraz proszę, wyjaśnij mi w szczegółach, co to jest za związek?
Severus zamyslił się, zastanawiając się, jak w miarę prosto wyjaśnić jej coś, czego uczą się kandydaci na Mistrzów Eliksirów. Po chwili kiwnął głową i zaczął tłumaczyć kilka podstawowych pojęć zanim przeszedł do tych bardziej skomplikowanych. Dziewczyna słuchała w skupieniu, czasami przerywając mu, kiedy nie rozumiała do końca.
Kelner podał im naleśniki i kontynuowali dyskusję jedząc. Hermiona próbowała zgadywać, jakie są najważniejsze składniki w eliksirach, które warzyli w szkole, więc, żeby jej pomóc, wyjaśnił jej na czym polega proces warzenia, zasady łączenia składników i kolejności ich dodawania. Tłumaczył, które ze składników mają rolę pomocniczą w całym procesie, jak choćby składniki alkaliczne obniżające poziomu kwasowości, a które są składnikami podstawowymi, determinującymi działanie eliksiru...
Talerze opustoszały, a oni nadal dyskutowali, zapomniawszy o świecie dookoła.
– Czy państwo już skończyli? – zapytał w końcu jeden z kelnerów, zatrzymując się koło ich stolika.
Severus urwał i pozwolił zabrać sobie talerz. Kelner zabrał również talerz Hermiony i podał im karty z deserami.
– Odnoszę wrażenie, że cię to intersuje – powiedział, patrząc uważnie na dziewczynę.
Hermiona pokiwała entuzjastycznie głową.
– To jest pasjonujące! Dlaczego właśnie tego nie mogłeś nas uczyć?
Severus wzruszył ramionami.
– Po pierwsze do nauki warzenia prostszych eliksirów, których uczycie się w szkole, nie potrzeba takiej wiedzy. Macie się nauczyć je mieszać i dostrzegać właściwy moment dodawania składników. I być na tyle skupionym, żeby zachować odpowiednią kolejność – dodał cierpko. – Dopiero studiując eliksiry trzeba wiedzieć to, co ci tłumaczyłem.
– Szkoda. Może wiedząc, czemu dodaje się różne składniki, niektórzy zaczęliby się bardziej przykładać do tego przedmiotu.... A po drugie?
– Nie sądzę, żeby poziom niektórych zmienił się, nawet gdybym pisał im to wszystko złotym piórem. Po drugie nie jest to w programie Ministerstwa. Po trzecie doskonale to rozumiem. W ciągu pierwszych lat próbowałem nie tylko uczyć warzyć, ale równocześnie wyjaśniać zasady. I jeśli w ciągu całego roku trafiła się choć jedna osoba choć średnio zainteresowana tematem, to było bardzo dużo. Na ogół uczniów nie interesuje nic więcej ponad to, żeby zaliczyć jakoś te lekcje i mieć spokój.
Hermiona odniosła wrażenie, że było jeszcze coś, czego jej nie mówił, ale nie chciała naciskać.
– Szkoda, że nie byłam w szkole wtedy, kiedy to tłumaczyłeś.
Udając, że przegląda karte deserów, Severus pomyślał, jakby to było, gdyby od jej pierwszego roku zauważył jej inteligencję. Czy zdecydowałby się dawać jej dodatkowe lekcje, spróbowałby wytłumaczyć jej to wszystko? Nauczycielem został, bo Czarny Pan chciał mieć swojego szpiega koło Dumbledora. Nie mógł mu odmówić, poza tym to upraszczało jego kontakty z Albusem, któremu już wtedy służył. Mimo to w ciągu pierwszego roku próbował przykładać się do swojej pracy, ale w szkole było jeszcze sporo tych, którzy pamiętali go jako ucznia. Pomiatanego i pogardzanego przed bandę Pottera i wszystkich, którzy im kibicowali. Dlatego dwa pierwsze lata poświęcił na to, żeby, jak to nazywał, wyrobić sobie pozycję. Co nie szło w parze z rolą dobrego, miłego nauczyciela. Nawet po śmierci Potter nie przestał odciskać swego piętna na jego życiu, zmuszając go do bycia wrednym, złośliwym i ostrym profesorem. Znów nielubianym przez innych. Potem zachowanie i poczynania uczniów zdecydowanie odebrały mu ochotę do starania się nauczenia ich czegokolwiek
Od czasu do czasu znajdował jednak kogoś, kto miał odpowiednie umiejętności i był zainteresowany eliksirami. Na ogół brał takiego ucznia „pod opiekę”, dawał mu specjalne eliksiry do warzenia, swoje pozwolenie do korzystania z Działu Ksiąg Zakazanych i bez wahania spędzał z nim dodatkowy czas, odpowiadając na wszystkie pytania. Jednak dziewięć lat temu miał w swoich klasach wyjątkowych bałwanów. A następny rok był tylko gorszy. Nie dość, że pojawił się problem z Kamieniem Filozoficznym, ale również pojawił się w jego klasie młody Potter. Tak bardzo podobny do swojego ojca, że z każdym spojrzeniem miał wrażenie, że widzi swojego odwiecznego wroga. Każdy rzut oka na niego przypominał mu o zniszczonym, przegranym życiu tak bardzo, że nienawiść ożyła w nim z jeszcze większą siła. Nie było się co dziwić, że w tamtym roku był wyjątkowo zjadliwy. A rok później jakiś uczeń ukradł mu jeden ze składników z jego własnych zapasów...
Czy gdyby Hermiona pojawiła się w jego klasie choćby piętnaście lat temu, czy wtedy wszystko wyglądałoby inaczej?
Spojrzał na nią, przeglądającą kartę. Chwilkę przyglądał się jej pociągłej twarzy i zadartemu noskowi, wyraźnym brwiom i zatrzymał wzrok na jej oczach. Ciepłe, błyszczące tak często uśmiechem, którego on w życiu nie doświadczył. Zachwycające. Były zupełnie inne niż te, w które kiedyś tak chciał patrzeć. Ładnie wykrojone, jak... liście kołyszące się na jeziorze, nad którym kiedyś siedział z Lily.
Kiedy wspomnienie Lily pojawiło się w jego myślach, sądził, że zastąpi ono wszystkie inne myśli, inne oczy... Ku jego zdumieniu wcale tak się nie stało. Po sekundzie zielone oczy zbladły i na ich miejsce pojawiły się na powrót brązowe. Jakby „kiedyś” minęło.
Drgnął i postanowił zająć się menu.
Jedząc naleśniki z owocami i czekoladą wrócili do planowania zajęć na najbliższy weekend. W zamku została w tej chwili tylko Minerwa i profesor Bins, wszyscy inni nauczyciele rozjechali się, nie było więc nikogo, kto nie powinien jej zobaczyć. Odesłał nawet prawie wszystkie skrzaty domowe do Św. Munga do pomocy Uzdrowicielom, a Hagrid, który nigdy nie wyjeżdżał, teraz wybrał się na cały miesiąc do Francji. On też w zasadzie co roku wracał na wakacje do Spinner’s End i teraz też mógłby wyjechać, ale jakoś nie bardzo miał na to ochotę. O wiele lepiej czuł się w zamku.
Po kolacji odprowadził Hermionę do domu i umówili się na sobotę o dziesiątej rano.
Czwartek, 2.07
Perry kończył właśnie koronkę, kiedy drzwi do sali otworzyły się i zajrzała do niego Eilen, ich sekretarka.
– Panie doktorze, przepraszam, że przeszkadzam, ale ... ktoś na pana czeka – powiedziała cichutko, z wyrazem osłupienia na twarzy.
Perry odsunął szlifierkę z ust pacjenta i wzruszył ramionami.
– Już kończę. Niech poczeka dwie minuty.
Cholerny Jack. Co on sobie myśli, żeby przychodzić tak po prostu do gabinetu dentystycznego!
Skończył szybko szlifować koronkę, umówił się na kolejną wizytę i wyszedł mówiąc.
– Jack, to nie jest przedszkole i ja tu pracuję, a nie....
Urwał na widok dwóch sztywnych facetów w garniturach, którzy odwrócili się równocześnie od gabloty z ulotkami o tym, jak odpowiednio myć zęby i innymi bzdurami. Zupełnie jak Flip i Flap.
– Pan Perry Granger? – zapytał pierwszy. Niech będzie Flip.
– Jesteśmy z Kancelarii Premiera – powiedział drugi.
– Tak – odparł zaskoczony Perry.
– Premier życzy sobie pana widzieć.
– Prosimy z nami...
Perry popatrzył bezradnie na Eilen i z powrotem na Flipa i Flapa.
– Panowie... to chyba jakaś pomyłka...
Choć po wczorajszym telefonie od Jacka nie miał żadnych wątpliwości, że chodziło dokładnie o niego.
– To nie jest żadna pomyłka – odpowiedzieli jednocześnie i Flip dodał. – Premier nie lubi czekać, proszę się pospieszyć.
Popatrzył na swój fartuch i rękawiczki i pomyślał o wiszącej na szyi masce.
– W takim stroju?
– Niech pan to zdejmie, przecież nie jest pan nagi! – powiedział z jękiem Flap.
Perry ściągnął nieporadnie fartuch i oddał go Eilen, zaś rękawiczki i maskę wyrzucił do kosza.
– Powiedz mojej żonie, że zostałem wezwany...
Eilen miała przestraszoną minę. Pokiwała głową i spojrzała zmieszana na kolejnego pacjenta, który gapił się na trójkę mężczyzn wytrzeszczonymi oczami.
CDN...