Hermiona chce wrócić do Hogwartu. Jednak wcześniej trzeba odnaleźć jej rodziców.
Rozdział 10
Plany
Hermiona przetarła załzawione oczy, po czym uśmiechnęła się do siebie. Ulżyło jej, że to był tylko sen.
Gdy już się całkowicie uspokoiła, opowiedziała cały koszmar przyjaciółce. Rudowłosa czarownica słuchała wszystkiego z otwartymi ustami.
- Ale miałaś sen... - podsumowała Ginny. - Masz tę listę dokumentów, które masz donieść do Biura Edukacji? - zapytała, trochę zmieniając temat.
W międzyczasie usiadła już na swoim łóżku i przykryła się czerwonym kocem. Swoje rude włosy miała w całkowitym nieładzie, dlatego postanowiła je spiąć w kucyk.
- Tak, mam - uśmiechnęła się. - Później przestudiuję, o jakie dokumenty konkretnie chodzi.
Dziewczyny poleżały jeszcze chwilkę w łóżku, ale słońce było już coraz wyżej, więc postanowiły się ubrać.
- Chodźmy na śniadanie - zaproponowała Hermiona.
Pogoda tego dnia była, jak na lato przystało, bardzo ładna. Słońce grzało mocno już od samego rana. W kuchni pani Weasley wraz z Fleur szykowały śniadanie dla całej rodziny.
- Witajcie dziewczęta, przydadzą nam się jeszcze dwie pary rąk do pomocy - powiedziała pani domu.
Po chwili z dworu przyszedł zmęczony Bill.
- Wszyscy już polecieli do swoich domów - powiedział. - Niektórym w nocy zalało namioty.
- Szalała straszna burza, jak nigdy - wtrąciła pani Weasley, krojąc cebulę.
- Nawet pani Longbotton narzekała na Neville'a, że kupił taki namiot. Ta kobieta jest niesamowita - uśmiechnął się pod nosem. - Wujowi Clarkowi też zalało namiot, niestety miał pecha, bo rana idąc do nas, poślizgnął się i złamał nogę. Musiał teleportować się do Świętego Munga, kiepsko to wyglądało.
Bill wymienił jeszcze kilka osób poszkodowanych przez burzę.
Hermiona nie znała ich z imienia i nazwiska, widziała ich jedynie na weselu i pogrzebie.
- Wyglądasz na zmęczonego. - Fleur podeszła do niego i pocałowała w policzek.
***
Przy śniadaniu pani Weasley była już troszkę markotna. Przypomniała jej się rozmowa z profesor McGonagall o tym, że jej syn postanowił nie wracać do szkoły.
- Wiesz, co wymyślił twój najmłodszy syn?! - zwróciła się do męża.
Pan Weasley z pełnymi ustami nic nie odpowiedział, tylko zdziwiony pokiwał przecząco głową.
- Nie chce iść do Hogwartu! Jak ty go wychowałeś?! - powiedziała z wyrzutem.
- Czyli nie tylko ja nie ukończę szkoły - wtrącił się George i przybił piątkę z bratem. - Nie masz planów na wrzesień? - zapytał wesoło Rona.
- Nie mam, ale z miłą chęcią pomogę ci w prowadzeniu sklepu - odpowiedział.
- Czy wy oszaleliście? Nie chcesz znaleźć porządnej pracy? - oburzyła się pani Weasley.
- Mamo, spokojnie, to decyzja Ronalda - zakończył rozmowę Charlie.
Przez resztę śniadania nikt się już nie odezwał.
- Kochanie, muszę iść do Ministerstwa - rzucił Artur, wychodząc z kuchni.
- Zabiorę się z tobą, tato! - zawołał za nim Percy i wybiegł z kuchni.
- Mamo, my też idziemy na górę - rzekła Ginny.
- Tak, tak. Idźcie - opowiedziała trochę zamyślona.
Przyjaciele poszli drewnianymi schodami do pokoju Rona i Harry'ego.
- Czekajcie, pójdę po ten list, który przyniosła McGonagall - zawołała Hermiona.
Weszła do pokoju Ginny i zabrała kopertę ze stolika. Przez otwarte drzwi wybiegł Krzywołap, a w pyszczku trzymał coś, co przypominało mysz.
Wróciła do sypialni chłopców; wszyscy już siedzieli na czerwonym, starym dywanie i rozmawiali.
Hermiona usiadła obok Rona. Wyciągnęła z koperty list, którego treść znali oraz drugi pergamin, załącznik. Nagle wszystkie oczy były zwrócone na nią.
- Przeczytaj na głos - zaproponował Ron, zaglądając jej przez ramię.
Dziewczyna wzięła głęboki oddech i przeczytała:
Dokumenty potrzebne do ponownego przyjęcia
do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart:
1. Akt urodzenia.
2. Oryginalne wyniki Standardowych Umiejętności Magicznych.
3. List z opinią dyrektora szkoły: opinia o zachowaniu oraz o wynikach w nauce.
4. Uzupełnione wnioski z biura edukacji: nr. 127, 142, 215a oraz 215c.
Hermiona odłożyła kartkę i spojrzała na przyjaciół.
- Trzeba się tym jak najszybciej zająć - powiedział Harry.
- Jest czas do trzydziestego pierwszego sierpnia - odezwała się. Była zadowolona, że przyjaciel myśli pozytywnie na temat jej decyzji o kontynuowaniu nauki.
- Ale wcześniej muszę jednak odszukać rodziców - westchnęła.
- Pomożemy ci - powiedział pełen gotowości Ron, po czym przysunął się do dziewczyny i złapał ją za dłoń. - Razem damy radę. Zawsze dajemy.
Hermiona uśmiechnęła się do niego.
- Oczywiście, że beze mnie nigdzie nie idziecie - uśmiechnął się Harry.
- Beze mnie też! - zawołała Ginny.
- Nie ukończyłaś jeszcze siedemnastu lat, więc nie możesz czarować poza szkołą - powiedziała przyjaciółce ze smutkiem w głosie. Wiedziała, że się zdenerwuje, ale nie mogła inaczej postąpić. To było dla jej dobra.
- Więc nam się do niczego nie przydasz - zaśmiał się Ron.
Ginny zrobiła groźną minę i uderzyła brata pięścią w ramię, a jej uszy poczerwieniały ze złości.
Spojrzała na swojego chłopaka, szukając w nim wsparcia.
- A ty, Harry? Nie obronisz mnie? Nie chcesz, żebym z wami jechała?
Chłopak popatrzył na przyjaciół trochę przestraszony. Nie chciał obrazić Ginny, nie chciał, aby była na niego zła.
- Ginny, to dla twojego dobra, a poza tym..
Nie dokończył mówić, bo dziewczyna prychnęła na niego jak kot i bez słowa wyszła z pokoju, trzaskając za sobą drzwiami.
Ron spojrzał na przyjaciela.
- Chyba będzie teraz obrażona na ciebie. Uważaj, stary, bo ona potrafi się gniewać tak długo jak mama.
Wszyscy troje roześmiali się.
Hermionie ulżyło, że przyjaciele chcą pomóc jej odzyskać rodziców. Jednak bardzo bała się tej wyprawy.
- Masz już jakiś plan? - zapytał Harry, trzymając się za brzuch, który aż go rozbolał ze śmiechu.
- Ona by nie miała?! - roześmiał się znowu Ron. - Zawsze ma plan. - Puścił oczko do swojej dziewczyny.
- Zgadza się. Zbyt dużo czasu minęło, aby ich odczarować i przywrócić pamięć samym zaklęciem.
- To co teraz? - zapytał rudowłosy chłopak.
- Zaczekajcie chwilę - mruknęła.
Hermiona wstała i poszła do pokoju Ginny.
W sypialni dziewczyna siedziała na swoim łóżku z Krzywołapem na kolanach. Drobna plamka krwi była na podłodze. Nawet nie spojrzała, kto wszedł do pokoju; cały czas miała nos spuszczony na kwintę.
Hermiona podeszła do szafy i wyciągnęła stertę książek i map. Nie wiedziała, jak zagadać, aby nie odnawiać kłótni.
- Ginny, posłuchaj. Naprawdę jesteś za młoda - odezwała się łagodnie do przyjaciółki. - Mam nadzieję, że długo nam to wszystko nie zajmie.
- Zabierasz mi chłopaka, znowu - powiedziała z wyrzutem Ginny. - Wcześniej szukaliście razem horkruksów, teraz znowu będziecie RAZEM, a później też go nie będę widywać, bo jadę do Hogwartu.
- Nie musisz być zazdrosna - próbowała uspokoić przyjaciółkę.
Nie rozumiała, dlaczego Ginny oskarżała ją o takie rzeczy, jednak musiała wracać do chłopców do pokoju. Wyszła na korytarz.
- Co tak długo? - zapytał Ron.
Wyciągnął różdżkę z tylnej kieszeni spodni i powiedział:
- Wingardium Leviosa.
Wszystkie książki z rąk Hermiony wyleciały w górę i łagodnie wylądowały obok Harry'ego.
Widać ogromną poprawę. I nie mówię tutaj o błędach, ale o stylu. Nadal czasem coś mi tam zgrzytnie, ale nie ma już takiego namieszania w faktach i nazwiskach oraz prawie w ogóle nie ma pisania "o wszystkim i o niczym". Gratuluję Ci i oby tak dalej! ;D
Podoba mi się, że w końcu nawiązałaś do, jak mi się wydawało zawsze, meritum tego fan ficka - poszukiwań rodziców Hermiony. Mam nadzieję, że teraz akcja się rozkręci i przeniesiesz nas ze spokojnego domu Weasley'ów w arcyciekawą wędrówkę poszukiwawczą. Yaay!
Przyczepić mogę się do drugiego i trzeciego akapitu. Można było to połączyć, tym bardziej, że drugi akapit tak naprawdę nic nie wnosi, trzeci prawie też nie - ot Ron uparł się na pracę w sklepie George'a mimo sprzeciwu matki. I w trzecim minusem był opis. Krótka wymiana zdań między matką i Ronem, potem jedzą nagle w ciszy śniadanie i nagle wszyscy sobie idą. Opis taki trochę niechybiony.
Za to strzałem w dziesiątkę było opisanie sytuacji z Ginny. Świetnie przedstawiłaś to, że ona chce jechać, a oni ZNOWU jej nie zabierają. Hermiona również zachowała się bardziej jak Hermiona. Jedynie przeszkadzało mi to, że Harry się śmiał, to takie trochę niekanoniczne. Poza tym super.
Czekam na kolejną część i jeszcze raz gratuluję postępów.