Rekord osób online:
Najwięcej userów: 303
Było: 16.01.2023 02:39:51
Współpraca z Tactic Games
>> Czytaj Więcej
Wydanie stworzyli: Nieoryginalna, Klaudia Lind, Anastazja Schubert, Takoizu, CoSieDzieje, Syriusz32.
>> Czytaj Więcej
Jak wyglądało życie Gauntów? Powstał film, który Wam to pokaże.
>> Czytaj Więcej
W sierpniu HPnetowicze mieli okazję spotkać się w Krakowie. Jak było?
>> Czytaj Więcej
Wydanie stworzyli: Klaudia Lind, louise60, Zireael, Aneta02, Anastazja Schubert, Lilyatte, Syrius...
>> Czytaj Więcej
Wydanie stworzyli: Klaudia Lind, Hanix082, Sam Quest, louise60, PaulaSmith, CoSieDzieje, Syriusz32.
>> Czytaj Więcej
Każdy tatuaż niesie ze sobą jakąś historię. Jakie niosą te fanowskie, związane z młodym czarodzie...
>> Czytaj Więcej
Dzień po zakończonej bitwie o Hogwart i pokonaniu Lorda Voldemorta. Opis Hogwartu po walkach, pie...
>> Czytaj Więcej
Dzień po zakończonej bitwie o Hogwart i pokonaniu Lorda Voldemorta. Opis Hogwartu po walkach, pie...
>> Czytaj Więcej
Tym rozdziałem kończę to fanfiction, przy okazji dziękuję wszystkim którzy przeczytali chociaż je...
>> Czytaj Więcej
Z sympatii do Remusa.
>> Czytaj Więcej
Remusowi Lupinowi. Na zawsze.
>> Czytaj Więcej
Dla niepowtarzalnego Remusa Lupina.
>> Czytaj Więcej
Moje konkursowe drabble z Wielkanocy 2023!
>> Czytaj Więcej
Wrzesień był wyjątkowo upalny, żar lał się z nieba jak w najbardziej upalne dni sierpnia. Nawet w lochach, pomimo chłodu, powietrze było ciężkie. Otworzenie okien nie wchodziło w grę z racji na ich brak, a nawet gdyby były, zapewne nie przeniosłyby ulgi.
Zgredek czuł jak pot, leje mu się z czoła, szczególnie że cały dzień spędził na rozpakowywaniu rzeczy panicza Lucjusza. Jak co roku, został wysłany do Hogwartu, by "pomóc paniczowi Lucjuszowi w aklimatyzacji". Oczywiście jak przystało na porządnego skrzata domowego, spełnił swoje obowiązki z największą dbałością, a gdy został odesłany, postanowił przy okazji odwiedzić swojego - pracującego w szkole - kuzyna Grymsika.
Stanął przed wejściem do kuchni i aportował się do środka, sposoby wejścia czarodziejów do tego przybytku zdecydowanie były niedostępne dla niskiego skrzata. W kuchni panował przyjemny chłód, który był miłą odskocznią od dusznej atmosfery poza nią. Poza tym przyjemnym chłodem powietrze wydawało się ciężkie, panował ogólny rozgardiasz. Nie był to jednak typowy dla tego miejsca chaos kontrolowany. Skrzaty przekrzykiwały się między sobą, zbierając się w półokręgu, było to o tyle dziwne, że godzina była już dosyć późna, a o tej porze w kuchni znajdowały się przeważnie trzy dyżurujące skrzaty. Zgredek zaczął przedzierać się do przodu, ciekawy co zobaczy, gdy dotarł do pierwszego rzędu, zatrzymał się z przerażeniem.
Przy kredensie, wokół którego utworzono półokrąg, leżał skrzat, nad nim stał bezruchu zakrwawiony Grymsik, u jego stóp leżał nóż, a obok niego nieznana Zgredkowi skrzatka popłakiwała, mamrocząc coś do siebie.
Z prawej strony wybiegły z tłumu cztery skrzaty z noszami, za nimi na środek wyszły kolejne cztery. Zdecydowanie jeden z nich przodował i był dowódcą, bo wydawał rozkazy reszcie, gdy tylko wszedł na środek, wszystkie skrzaty ucichły.
- Ktoś był świadkiem zajścia? - zapytał dowodzący.
- Grymsik, Gorzałka i Mamyłka mieli dzisiaj służbę, my przybiegliśmy jak Mamyłka zaczęła krzyczeć. - Z tłumu wystąpił starszy skrzat. - Jak tu przyszliśmy to wszyscy stali tak jak teraz.
- Torgol był pierwszy na miejscu zdarzenia? - zapytał tamten.
- Torgol był jednym z pierwszych, ale jak tu szedł, to inni się zbierali, nikogo poza tą trójką tutaj nie było.
- Dobrze, czy ktoś jeszcze coś widział?
Żaden skrzat się nie odezwał, wszystkie zaczęły się powoli wycofywać.
- A ty, coś za jeden? Nie jesteś stąd. - Dowódca zwrócił uwagę na Zgredka.
- Zgredek, jest skrzatem rodu Malfoy. Zgredek przybył w odwiedziny do kuzyna Grymsika. - Przełknął ślinę, ten dowódca miał w sobie coś władczego i lekko niepokojącego. Nie dziwił się, że pozostałe skrzaty uciekły, byle z nim nie rozmawiać.
- Jak Zgredek widzi, Grymsik ze Zgredkiem nie porozmawia i długo tu nie pomieszka, więc Zgredek może już sobie stąd iść.
Zgredek spojrzał na kuzyna, znał go od urodzenia i wiedział, że ten by nikogo nie zabił.
- Grymsik na pewno jest niewinny.
- Fakty świadczą przeciwko Grymsikowi. - Dowódca na znak, że nie ma zamiaru dłużej dyskutować w tym temacie, odwrócił się do Zgredka plecami.
- Zgredek nie pójdzie stąd, dopóki nie porozmawia z Grymsikiem! - zagroził.
Dowódca nie zareagował, Zgredek wycofał się więc kawałek, ale na tyle blisko by słyszeć o czym rozmawiają.
- Co się tutaj wydarzyło? - Dowódca skierował to pytanie do Grymsika. Ten przeniósł spojrzenie z plamy krwi na posadzce na niego.
- Grymsik miał dyżur z Gorzałką i Mamyłką, Grymsik poszedł do schowka po ścierkę, bo wylała mu się woda, gdy tu wrócił, Gorzałka leżał na ziemi z nożem wbitym w klatkę. - Grymsik przełknął ślinę, wzdrygając się. - Grymsik odruchowo wyjął ten nóż, ale krew płynęła coraz mocnej, a on już nie żył. Potem przyszła Mamyłka i zaczęła krzyczeć, a resztę już znacie.
- A może było tak, że Grymsik pokłócił się z Gorzałką, w szale sięgnął po nóż i go ugodził? Wszyscy wiedzą, że Grymsik i Gorzałka mieli ze sobą zatarg. Grymsik jest winny jak ocet. - Dowódca najwyraźniej nie przyjął wyjaśnień Grymsika i skinął na swoich towarzyszy, by go wyprowadzili.
Podszedł do skrzatki, która wyglądała na mocno wstrząśniętą.
- Niech Mamyłka, spróbuje opowiedzieć, co tutaj się stało.
- Stary Sztaluga sępi szluga. - Powiedziała mechanicznie skrzatka, Dowódca nie wyglądał na zaskoczonego, westchnął zrezygnowany.
- Mamyłka, pomyśli co się wydarzyło? - Spróbował jeszcze łagodniejszym tonem.
- Grzyb gorszy gołymi gołębiami. - Brzmiała odpowiedź. Dowódca zmarszczył czoło i potarł sobie skroń, zostawił Mamyłkę, kiwając swoim towarzyszą, że mają ją odprowadzić.
Zgredek nie wiedział co ma o tym sądzić. Wierzył w niewinność kuzyna, ale chyba jako jedyny. Do tego ta skrzatka mówiła całkowicie bez sensu, co na pewno mu nie pomogło. Westchnął ciężko. Chciał pomóc kuzynowi, ale nie miał pojęcia jak, podszedł więc do tego kredensu i przyjrzał mu się, drzwiczki od wyższej szafki były lekko otwarte i to była jedyna odbiegająca od normy rzecz w tym meblu. Wyglądał całkiem normalnie, na miejscu, w którym leżał wcześniej Gorzałka była plama krwi.
- Chyba czas by Zgredek sobie poszedł. - Usłyszał głos, odwrócił się i spojrzał na starego skrzata Torgola, który wcześniej rozmawiał z Dowódcą.
- Zgredek uważa, że Grymsik jest niewinny.
- Nie ma na to dowodów, ale może Brzoskwinia coś widziała. Ona często zakrada się tutaj w nocy i podjada ciasto.
- Torgol też uważa, że Grymsik jest niewinny? - zapytał Zgredek.
- Tak. Grymsik i Gorzałka się kłócili, ale żaden skrzat nie zabiłby swojego pobratymca, to się nigdy nie zdarzyło i Torgol nie wierzy, że Grymsik to zrobił. - Stary Torgol usiadł na ławie stojącej pod ścianą i podrapał się po nosie.
- Zgredek słyszał jak Mamyłka rozmawia z Dowódcą i dziwnie mówi. - Usiadł obok starszego skrzata.
- Mamyłka od urodzenia ma nie po kolei w głowie, chyba nigdy nie powiedziała niczego sensownego.
Zgredek zamyślił się, sytuacja była beznadziejna, ale może faktycznie Brzoskwinia coś widziała. Z jednej strony powinien już wracać do Dworu, z drugiej wiedział, że musi dowiedzieć się prawdy i oczyścić kuzyna z zarzutów. W najgorszym razie przypiecze sobie uszy żelazkiem.
- Zgredek, chce porozmawiać z Brzoskwinią, gdzie ona jest? - zapytał Torgola.
- Torgol zaprowadzi Zgredka do niej.
Ruszył za starszym skrzatem, weszli do pomieszczenia, w którym znajdowały się setki posłań, jedne były wiszącymi hamakami inne, stały wzdłuż ściany. Oni zatrzymali się przy pierwszym łóżku stojącym przy samym wejściu.
- Brzoskwinia, to Zgredek, chce porozmawiać. - Torgol wskazał mu młodą skrzatkę i odszedł w swoją stronę.
- Zgredek chciał zapytać, czy Brzoskwinia coś widziała. Zgredek uważa, że Grymsik jest niewinny.
- Brzoskwinia poszła po placek, ale go nie było. Niewidzialni chłopcy zabrali, wtedy Mamyłka zaczęła krzyczeć, a Brzoskwinia zauważyła, że Grymsik stoi nad Gorzałką i jest dużo krwi.
- Niewidzialni chłopcy? - zapytał Zgredek, marszcząc czoło.
- Brzoskwinia tylko o nich słyszała. Od kilku dni przychodzą w nocy i zabierają jedzenie.
Zgredek mógłby się założyć o galeona, gdyby takiego posiadał, że Brzoskwinia za dużo czasu spędziła z Mamyłką i bredzi.
- Zgredek dziękuje za pomoc, Zgredek już sobie idzie.
Wyszedł z pokoju sypialnianego i wrócił do kuchni. Podszedł do kredensu i zaczął mu się przyglądać, nadal nic dziwnego nie znalazł. Usiadł więc na ławie, na której wcześniej siedział z Torgolem i zaczął myśleć.
Nie miał żadnego punktu zaczepienia, a sprawy w Hogwarckiej kuchni wyglądały co najmniej dziwnie. Ktoś zabił skrzata, nie zostawiając żadnych śladów, a wina spadła na Grymsika. Może to Mamyłka? Mówiła dziwnie, żeby odrzucić od siebie podejrzenia? Albo ta Brzoskwinia wpadła w szał z powodu braku ciasta? I co to za niewidzialni chłopcy podkradający jedzenie?
Na to ostatnie pytanie odpowiedź miała nadejść szybciej, niż spodziewał, bo jego rozmyślania przerwało otworzenie się przejścia do kuchni. Nikt nie wszedł do środka, ale Zgredek wyraźnie słyszał szepty.
- Gdzie ją zostawiłeś? - mówił jeden głos.
- Nie wiem, musiała mi wylecieć gdzieś przy tym stole - odparł drugi.
- Cicho, nie mogą nas usłyszeć. - Niewidzialni chłopcy, jak się domyślił Zgredek, byli gdzieś w okolicy stołu, gdy jeden z nich wpadł na ławę i przewrócił się, stając się widzialny. Drugi zrzucił z siebie jakąś płachtę i w powietrzu lewitowała głowa z okularami i rozczochranymi włosami.
- Syriusz, mieliśmy być jak ninja, o których mówił Remus.
- Ups - odparł Syriusz, pocierając nogę w miejscu, w którym uderzył w ławę.
- Widzisz moją różdżkę? - zapytał pierwszy.
- Tak, leży tutaj, wpadła pod stół, czekaj, już ją wyciągam. - Syriusz położył się na ziemi i po chwili wstał z różdżką w ręku.
- Zgredek przeprasza, ale Zgredek musi z paniczami porozmawiać sir. - Teleportował się na stół, przy którym stali chłopcy.
- Yyy... nas tu nie ma, prawda James? - powiedział chłopiec, którego kolega nazywał Syriuszem.
- Tak, nie ma - przytaknął jego towarzysz, który był tylko lewitującą głową.
- Zgredek, chciał zapytać, czy paniczowie byli tu wcześniej i widzieli co się stało z Gorzałką?
- Gorzałką? Macie tu alkohol? - zapytał chłopiec o imieniu James.
- Zgredek mówi o skrzacie, który został zabity nożem sir.
- Aaaa - powiedzieli jednocześnie chłopcy i wymienili ze sobą porozumiewawcze spojrzenia.
- Grymsik, kuzyn Zgredka został oskarżony o zabójstwo i grozi mu wygnanie, a Zgredek uważa, że on jest niewinny sir.
- Nas nie powinno tu być Zgredku, więc powiemy ci co wiemy, ale nie możesz nikomu tego mówić, bo nas tu nie ma. - Chłopiec o imieniu James zrzucił z siebie resztę płaszcza i był już w pełni widzialny.
- Poczekaj sir. Zgredek pójdzie po Dowódcę, on musi to usłyszeć, by Grymsik był wolny.
Zgredek pobiegł do sali będącej sypialnią skrzatów i po chwili wrócił stamtąd, ciągnąc za sobą zdenerwowanego Dowódcę.
- Zgredek przeprasza, ale Dowódca musi to usłyszeć.
- Jaki Dowódca? - zapytał przyciągnięty skrzat.
- Zgredek nie wie jak się nazywa, więc mówi Dowódca. - Na twarzy Dowódcy pojawiło się jednocześnie zaskoczenie, zmieszanie i zdenerwowanie.
- Co tutaj robią ci uczniowie? - zapytał.
- To panicz James i panicz Syriusz, niewidzialni chłopcy. Powiedzieli Zgredkowi, że wiedzą co tu się stało.
- Gnidek słucha. - Dowódca zwrócił się do chłopców. Zgredek pomyślał, że imię, które wymyślił, bardziej pasuje do tego skrzata, niż Gnidek, ale zostawił to dla siebie.
- Przyszliśmy po ciasto, bo skończyły nam się zapasy. - James zaczął mówić.
- Pyszny porzeczkowy placek poszedł pierwszy. - Syriusz rozmarzył się na myśl o placku.
- Tak, więc przyszliśmy po ten placek, ten skrzat Gorzałka stał na kredensie i szarpał się z szafką, nie mógł jej chyba otworzyć.
- W pewnym momencie wziął nóż i zaczął go wkładać w szparę, chyba mu się udało, ale szarpnął za mocno i poleciał do tyłu, szafka się zatrzęsła. - Syriusz zrobił dramatyczną pauzę.
- On spadł na podłogę, a na niego zleciał nóż, który położył na tej szafce.
- Przestraszyliśmy się, bo uczymy się tu od dwóch tygodni i nie powinno nas być poza dormitorium o tej porze.
- Więc uciekliśmy, ale okazało się, że zgubiłem różdżkę - wyjaśnił James.
- Dlatego wróciliśmy. - Zakończył Syriusz.
- Gnidek dziękuje, że to powiedzieliście, a teraz możecie już iść.
- Czy teraz Grymsik będzie wolny? - zapytał Zgredek.
- Tak, ale Zgredek niech już lepiej wraca do siebie.
Tak też uczynił, nie spotkał się tym razem z kuzynem, ale chociaż udało mu się dowieść niewinności Grymiska, pomimo że za dużo w tym jego zasługi nie było, czuł zadowolenie.
Teraz może spokojnie wrócić do domu i przypalić sobie uszy żelazkiem.
Wybitny! | ![]() |
0% | [0 głosów] |
Powyżej oczekiwań | ![]() |
100% | [1 głos] |
Zadowalający | ![]() |
0% | [0 głosów] |
Nędzny | ![]() |
0% | [0 głosów] |
Okropny | ![]() |
0% | [0 głosów] |
Dużym plusem tej pracy są jak dla mnie imiona skrzatów. Grymsik jest uroczy, Mamyłka bardzo przypomina mi Mrużkę, zarówno z zachowania jak i imienia, ale to Gorzałka chwycił mnie za serce!
Jesteś winny jak ocet - świetne! Aż musiałam to wygooglować i widzę, że Remigiusz Mróz użył tego zdania jako pierwszy, ale i tak bardzo podoba mi się w tej pracy.
Niewidzialni chłopcy odegrali tu niewielką rolę, ale odpowiedzieli na zagadkę jak zginął skrzat, więc za sam pomysł daję plusa.
Zakończenie nieco dziwne. Ostatnie zdanie z przypalaniem uszu żelazkiem mi się podoba, ale poprzedzające było pokraczne, za długie, zbyt złożone.
Całą pracę oceniam na powyżej oczekiwań.