Logowanie
Facebook
Shoutbox
Współpraca
Najaktywniejsi
1) Alette
2)
fuerte
3)
Katherine_Pierce
4)
Sam Quest
5)
Shanti Black
6)
A.
7)
monciakund
8)
ania919
9)
ulka_black_potter
10)
losiek13
Losowe zdjęcie
Zobacz temat
Wielka Sala
|
|
![]() |
Dodany dnia 17.02.2013 13:56
|
![]() ![]() Pochwały: 15 Postów: 3325 Dom: ![]() Punkty: 25495 Ranga: Niezwyciężony Mag Data rejestracji: 27.05.07 |
![]() Brzdęk sztućców zagłusza każdy inny dźwięk. Żeby ze sobą rozmawiać należy podnieść głos, chociaż czasami nawet to nie wystarcza. Pomiędzy uginającymi się od potraw talerzami leżą pióra różnokolorowych sów, które ciągle przynoszą jakieś pakunki i listy. Na stołach pysznią się wspaniałe potrawy, które kuszą swoim wyglądem i zapachem. Aż ślinka cieknie na myśl o tym, co skrzaty planują na następny posiłek. Edytowane przez ![]() ![]() That's all they really want ![]() Some fun ![]() When the working day is done ![]() All girls - they want to have fun ![]() ![]() ![]() ![]() Nagroda za Najlepszą Miniaturkę Wojenną - Niebo pośrodku piekła Nagroda za Najlepszą Serię o Ciemnej Stronie - Krwawy Zmierzch ![]() |
|
|
Alette |
Dodany dnia 14.05.2013 21:08
|
![]() ![]() Pochwały: 18 Postów: 7185 Dom: ![]() Punkty: 59641 Ranga: Poziomka! <3 Data rejestracji: 29.03.09 |
Alette wpadła do Wielkiej Sali z lekko nieprzytomnym wzrokiem. Rozglądała się na prawo i lewo, ale zazwyczaj o piątej rano nikogo jeszcze nie było - śniadania również nie. A tak chciała zjeść w ciszy, ze świadomością, że nikt nie będzie rzucał pod jej adresem głupich komentarzy. No i miała swoją ciszę, ale zjeść mogła najwyżej drewniany stół. Westchnęła ciężko i opadła na najbliższe siedzenie, które z resztą wcale nie było przyporządkowane do Hufflepuffu. Wytarła brudne ręce o spodnie, zastanawiając się, czy to nie jest przesada jeść posiłek w takim stanie. Jej walka wewnętrzna trwała zdecydowanie dłużej niż powinna. Właściwie to była chyba najdłuższa w historii refleksja nad prysznicem. "Przesada" zdecydowała w końcu i już miała opuścić Wielką Salę, gdy do środka zaczęła się wlewać grupa ludzi. Mniej i bardziej znane twarze zajmowały miejsce przy swoim stołach, ale każdy omijał Al szerokim łukiem, zatykając przy okazji nos. Alette tupała niecierpliwie nogą, chcąc jak najszybciej wydostać się z tego serca zgiełku, wrzasków i wszechogarniającego chaosu. Wtedy zaczepił ją Simon. Był to młody Puchon z wiecznie skwaszoną miną. Blada skóra, zaczesane do tyłu ciemne włosy i specyficzne uzębienie upodabniały go do Draculi. - Śmierdzisz końskim łajnem, wiesz? - zgadał. - To nie jest łajno konia, tylko hipogryfa - sprostowała Alette, drapiąc się po nosie. - Bez różnicy... wali chyba już w całym Hogwarcie. To Twoje nowe perfumy? - Złośliwy uśmiech udekorował jego i tak niezbyt sympatyczną facjatę. Wygładził swoje i tak już przesadnie ulizane ciemne włosy i niewrażliwy na przykre zapachy objął Alette ramieniem. Ta tylko zatrzepotała rzęsami, nieumiejętnie wcielając się w postać zakochanej. - Podobają ci się? - Mnie nie, ale Hardodziob będzie zachwycony. - W takim razie idę zaprosić go na kolację - rzuciła, po czym skierowała się w stronę wyjścia. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Kazui <3 ![]() W zasadzie lepiej tkwić w słodkiej niewiedzy. Umiejętność braku myślenia i brak odczuwania tego braku, w połączeniu z brakiem myślenia o myśleniu i przekonaniem, że się wszystko dobrze przemyślało jest darem, który posiadają tylko wybrani. Im więcej wiesz, tym mniej rozumiesz, więc w zasadzie lepiej nic nie wiedzieć i mieć święty spokój. Dziękuję Wilenie za cudowny wiersz o moich Rycerzykach <3 Za siedmioma górami, za siedmioma lasami Żył sobie Racław z rycerzykami. Wielu ich tam było, innej maści każdy, Jednak każdy spośród nich był bardzo odważny, Choć nie tak jak Racław - mąż najlepszy w świecie, Rozpalający serce niemal każdej kobiecie, Lecz kochając jedną, tę spoza Lagary, Którą owładnęły miłości jego czary I wyczekuje tylko kiedy się zobaczą... Ale koniec historii! Nie za to mi płacą. Wracając do Lagary, żyła tam Liliana, Która, chociaż nieporadnością owiana I znana w otoczeniu z niechęci do koni, Nie bała się prawie dzierżyć w ręku broni. Gdy tylko nadszedł rozkaz, wskoczyła na konia. Mając u swego boku Gaję, Aarona, Fomę i Milana, a przed sobą zadanie, Ruszyła, nie bacząc, czy coś jej się stanie. Jednak Racława niestety przy nich nie było, A szkoda, bo to by się lepiej skończyło. Zamiast niego, Nadar przewodził tej grupie I chociaż zdawało się, że ma wszystko w dupie, Doprowadził ich całych do kapitana, Nie mającego nic z Narnią wspólnego - Kasjana, Który miał przy sobie ogiera wspaniałego, Nawet dla stajennych nieprzyjemnego, Z piękną grzywą i gracją, jakiej więcej miało Jedynie zgrabne, Racławowe ciało... Co było z Aaronem? Z ostrzem w jego dłoni? I Lilianą? Jak z jej podejściem do koni? Co z zaciętą Gają? Co z nadętym Milanem? Potwornym ogierem wraz z jego panem? Co z Fomą? Jak żyje? I jak jego rany? Kiedy tego wszystkiego dowiedzieć się mamy? Gdy tylko na Alette wielka wena spłynie. Może nigdy, może jutro, może w czarnej godzinie, Byle, jak to nastąpi, napisała wreszcie O Racławie i jego kochanej niewieście. Authors act like they are sorry for killing characters but really they are like this... ![]() ![]() ![]() Lista ficków, które przeczytałam i polecam Miniaturki "Nieszczęśliwa historia" ulki_black_potter "Czterdzieści pięć" Barloma "Pierwsza ofiara" Katherine_Pierce "Przemyślenia" Wileny Romus Przyjaciołom, których już nie ma Fuerte "Zazdrość według Hermiony Weasley" Sam Quest "Glizdogon" Nieoryginalnej "Las mnie wzywa" Klaudek884 "***" Zirael Serie "Trudny wybór" Penelope "Jako w piekle, tak i na ziemi" Christiny "Proszę, powiedz moje imię" Only Dream "Między wierszami" Fuerte Drabble "Znalezisko" Ann "Miłość" Wioletty "Bogini" ulki_black_potter Poezja "Feniks" Wileny Romus "Na chwałę! Na honor!" Ann "Zwariował!" Wileny Romus "Wspaniały i Starożytny Hymn Rodu Black" Ann ![]() "Niewiele rzeczy ma na człowieka tak wielki wpływ jak pierwsza książka, która od razu trafia do jego serca. Owe pierwsze obrazy, echa słów, choć wydają się pozostawać gdzieś daleko za nami, towarzyszą nam przez całe życie i wznoszą w pamięci pałac, do którego, wcześniej czy później... i nie ważne, ile w tym czasie przeczytaliśmy książek, ile nowych światów odkryliśmy, ile się nauczyliśmy i ile zdążyliśmy zapomnieć... wrócimy." Carlos Ruiz Zafon ![]() Oglądam chińskie bajki, czytam romanse a ciasto najbardziej lubię surowe. Pozdrawiam wszystkich, których karmiłam, a szczególnie tych, którzy z tego powodu cierpieli. Lubię gotować dla Gne, której wszystko smakuje i Ciemka, któremu śmierdzą (gotowane!) jajka. Piję herbatę koło kibla z Ang, o miłości rozmawiam z Pene, śpię na podłodze Ulki albo na kolanach Christiny. W moim sercu zawsze jest miejsce dla tych, z którymi obieram ziemniaki. Pozdrawiam mistrza otwierania zamków Sam i specjalistę od łowienia smerfów Katherine ... a kiełbasa to najbardziej smakuje mi u Pauli love ![]() |
|
|
![]() |
Dodany dnia 14.05.2013 21:29
|
![]() ![]() Pochwały: 15 Postów: 3325 Dom: ![]() Punkty: 25495 Ranga: Niezwyciężony Mag Data rejestracji: 27.05.07 |
Christina zastała ją, gdy wychodziła z sali. Zatrzymała ją dłonią położoną na mostku. - O nie moja panno, nigdzie nie idziesz. - oznajmiła stanowczo. - O co chodzi? - zapytała zdezorientowana Al poprawiając okulary. Czy one wiecznie muszą się zsuwać? - O to że... co tak śmierdzi? Nos panny Johnson zmarszczył się z obrzydzenia, a oczy szukały źródła zapachu. Trzeba dodać, że niezbyt przyjemnego zapachu. - Ja. - przyznała bez cienia zażenowania. - Tiaaa... Na Merlina, co ty robiłaś? Albo nie, nie chce wiedzieć. Potrzebuję tylko twojej pomocy w sprawie Błotoryja. Interesujesz się zwierzaczkami, prawda. Pokiwała głową. - Więc, co o nich wiesz? - zapytała zakładając ostentacyjnie ręce. Przy okazji próbowała nie wciągać więcej powietrza niż musiała. - Chcesz o tym gadać tutaj? - wskazała dłonią na otoczenie. Faktycznie tarasowały trochę przejście. - Masz racje. Złapała ją za przedramię i pociągnęła w kierunku zielonego stołu. Usadowiła ją na samym końcu, a sama przysiadła naprzeciw. - A więc? - Błotoryj - przypomina psa. Zamieszkuje moczary Europy i obu Ameryk. Kiedy się nie rusza, przypomina kłodę drewna, ale po uważnym przyjrzeniu się, można zauważyć płetwiaste łapy i bardzo ostre zęby. Błotoryj pływa i pełza po moczarach. Żywi się głównie małymi ssakami, ale może również poważnie poranić nogi pieszych przechodzących przez bagno, w którym zamieszkuje. Jego ulubionym smakołykiem jest jednak mandragora. Christina spojrzała na nią z uniesioną brwią. - Kubek kubek z tym co jest w książce. - A co ty jeszcze chciałaś? - Nie wiem. Ciekawostek? - Nic nie ma. To nudne zwierzątko. - przyznała wzruszając ramionami. Chciała już iść. Ślizgoni coraz groźniej na nią patrzyli. - Dobra... dzięki za pomoc. Johnson wstała nawet nie oglądając się za siebie. Usiadła obok Dracona i nałożyła sobie sporą porcję płatków owsianych i zalała je gorącym mlekiem. Marcus Flint pospieszył jej z uczynna łyżką miodu. - Dzięki - rzuciła. - Co od niej chciałaś? - Pomocy naukowej. - Ta, bo jeszcze uwierzymy. Wzruszyła ramionami. Cały czas odprowadzała Alette wzrokiem. Ta jednak zniknęła za drzwiami. ![]() That's all they really want ![]() Some fun ![]() When the working day is done ![]() All girls - they want to have fun ![]() ![]() ![]() ![]() Nagroda za Najlepszą Miniaturkę Wojenną - Niebo pośrodku piekła Nagroda za Najlepszą Serię o Ciemnej Stronie - Krwawy Zmierzch ![]() |
|
|
![]() |
Dodany dnia 14.05.2013 22:52
|
![]() ![]() Pochwały: 9 Postów: 1254 Dom: ![]() Punkty: 9381 Ranga: Dystrybutor słodyczy Weasleyów Data rejestracji: 11.04.13 |
Chcąc nie chcąc Lily odłożyła swoją cenną pamiątkę do małej paczuszki, którą ukryła w kufrze pod ubraniami. Chcąc ponownie zrobić komuś kawał - niczym Huncwoci - ruszyła do Wielkiej Sali na śniadanie. Większa grupka uczniów zajadała się ze smakiem pysznościami ze stołów. Lily przysiadła na swoim ulubionym miejscu nieopodal Christiny Johnson. - Hej Christina - mruknęła zaspana. Kątem oka patrząc na odchodzącą puchonkę nałożyła sobie byle co na talerz i zaczęła wcinać. - Coś się stało? - ze spokojem zapytała patrząc prosto na ślizgonkę. Poczuwszy okropny zapach, zakryła dłonią nos i zmarszczyła czoło. - Co tu się stało?! - zapytała tak głośno, że młodsi uczniowie przy stole umilkli ciekawi co się stało. Draco przyglądając się całej sytuacji zaczął się śmiać zerkając z jednej dziewczyny na drugą. Edytowane przez ![]() "Dobra, marudo, nie marudź już tak, bo zamarudzisz mnie na śmierć." ![]() http://www.youtube.com/watch?v=dLhFDYQHDQY |
|
|
![]() |
Dodany dnia 14.05.2013 23:21
|
![]() ![]() Pochwały: 30 Postów: 3222 Dom: ![]() Punkty: 57119 Ranga: najdroższa Data rejestracji: 15.07.07 |
Fuerte stanęła w progu Wielkiej Sali i spoglądając na spowite ciemnymi chmurami sklepienie, od razu zatęskniła za słoneczną, grecką pogodą. Rozejrzała się po pomieszczeniu w poszukiwaniu znajomych twarzy. Niestety, pierwszą, która rzuciła się jej w oczy, była paskudna gęba Malfoya. - Hej, Fuertianiakis, czyżbym stał się obiektem twoich westchnień? - wrzasnął na całe gardło chłopak. - Nie, po prostu zastanawiam się, jak można jeszcze bardziej wykrzywiać już i tak całkiem spaskudzoną gębę. - Fuer przeszła powoli obok stołu Ślizgonów, upewniając się, że Malfoy usłyszał wyraźnie każde słowo. Śniadanie powoli dobiegało końca, więc przy stole nie było już ani Seferyna, ani Kateriny, a Ab pewnie dalej spał w najlepsze w ciepłym dormitorium. Uczniowie zaczęli tłumnie opuszczać Wielką Salę, przestając wreszcie zatykać nosy. Fuerte postanowiła pójść w ich ślady, w pośpiechu zawinęła dwa tosty w serwetkę i pognała w stronę sali Zaklęć. Pod mosiężnymi drzwiami spotkała ziewającego Akkarina, który porwał z jej rąk serwetkę i wpakował sobie tosty do ust. - Smacznego - mruknęła i razem z resztą Krukonów i Ślizgonów weszła do sali. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
|
|
![]() |
Dodany dnia 14.05.2013 23:40
|
![]() ![]() Ostrzeżenia: 2 Pochwały: 33 Postów: 2830 Dom: ![]() Punkty: 34144 Ranga: Pan Śmierci Data rejestracji: 19.06.08 |
- Dzięki, Fuer, jesteś wspaniała! - powiedział Akkarin wchodząc za dziewczyną do klasy i sadowiąc się w ostatnim rzędzie ławek - Wczorajsze zebranie Klubu Pojedynków przeciągało się w nieskończoność! - dodał ziewając szeroko. - Jestem bardzo ciekawa dlaczego... Na pewno miało to wiele wspólnego z pojedynkowaniem - odparła z sarkazmem. Akkarin nie zareagował na jej zaczepkę, uśmiechnął się tylko krzywo i w końcu zaczął słuchać tego co miał im do przekazania profesor Flitwick. Dzisiejsza lekcja zapowiadała się niezbyt ciekawie. Jak wyjaśniał im nauczyciel, mieli właśnie zacząć naukę zaklęć zwodzących, które ukrywały przed niechcianym wzrokiem innych osób. - ...daje to nam efekt, jak przy użyciu Peleryny Niewidki. Ten sposób jest jednak o wiele wygodniejszy, gdyż nie ma ryzyka, że peleryna nam się zsunie, bądź zostanie z nas zerwana zaklęciem - wyjaśniał im opiekun Ravenclawu. - W waszej grupie jest jedna znana mi osoba, która już teraz jest w stanie w pełni poprawnie rzucić to zaklęcie. Panie, Abhorsen, zapraszam na środek! - Akkarin, który już od dłuższej chwili spodziewał się, że to musi nastąpić, wyszedł na środek sali, gotów rzucić zaklęcie. - Tylko przez przypadek nie zniknij sobie głowy - rzucił głupio, Goyle ze Slytherinu. - Nie martw się o moją głowę - rzucił półgębkiem Akkarin. - Martw się lepiej o swoją... - Dosyć, panowie! - przerwał profesor Flitwick. - Akkarinie, proszę, pokaż klasie jak należy to zrobić. Akkarin uniósł lekko swoją różdżkę, skupił się w myślach na chęci ukrycia przed wzrokiem innych, wypowiedział w myślach formułę i za chwilę wszyscy uczniowie wydali pełen niedowierzania okrzyk. Zniknął! - Brawa, brawa - zapiszczał zachwycony Flitwick. - Właśnie tak należy to zrobić. Jak widzicie, a raczej już teraz nie, Akkarin rzucił zaklęcie niewerbalnie, co jest niezwykłą zaletą jeśli chodzi o znikanie. W końcu często trzeba zrobić to niespostrzeżenie! 10 punktów dla Ravenclawu! Możesz cofnąć zaklęcie i usiąść, chłopcze. Dziękuję - dodał nauczyciel. Wszyscy Krukoni siedzieli rozpromienieni. W ostatnim roku Ravenclaw zajął ostatnie miejsce w Pucharze Domów i teraz wszyscy byli bardzo zdeterminowani, by wspiąć się na szczyt tabeli. Akkarin wrócił na swoje miejsce, zdjął zaklęcie i przysłuchiwał się ponownie wykładowi. Profesor powiedział klasie, że do osiągnięcia takiego efektu niezbędne jest jeszcze sporo ćwiczeń, a przede wszystkim dużo lektury. Machnął różdżką i na tablicy pojawiła się lista książek, których przeczytanie ułatwi im naukę zaklęcia Zwodzącego. - Proszę, to jest pierwsza z pozycji, możecie zacząć czytać już teraz. Reszta to praca domowa na najbliższy tydzień. - rozesłał wszystkim księgi, a oni pogrążyli się w lekturze. - Zero pracy, domowej! - szepnął zadowolony Akkarin do Seferyna. - Jak chcesz mogę Ci później wyjaśnić co i jak, a może wieczorem pójdziemy na stadion Quidditcha, poćwiczyć latanie? Musze dalej trenować, może w końcu zechcą przywrócić mnie do drużyny. - Jasne! - odparł Seferyn. - Nic nie jest wykluczone. Słyszałem, że ostatnie treningi idą nam okropnie, a już za tydzień pierwszy mecz przeciwko Ślizgonom! Nie chcę, żebyśmy przegrali, ale niestety, to bardzo prawdopodobne. Na Twoje miejsce wzięli kogoś, kto chyba nigdy nie latał na miotle. Jest strasznie powolny. - Serio? - zapytał z udawanym niedowierzaniem rozpromieniony Ak. - W takim razie jesteśmy dzisiaj umówieni! - rzucił Akkarin, i wrócił do lektury swojej własnej książki, którą wyciągnął z torby. Abhorsen nie zauważył jednak, że Fuer zerka do tyłu, zezując na książkę, by zobaczyć co takiego wertuje chłopak. Obrazek, który zobaczyła, dał jej wystarczającą odpowiedź. Kiedy pół godziny później zadzwonił dzwonek i opuszczali klasę, rzuciła mu tylko przez ramię ze zgorszoną minął - Wiedziałam, że to spotkanie nie miało nic wspólnego z pojedynkami... - i wyszła z sali szybkim krokiem. Akkarin nie miał pojęcia co jej chodziło po głowie. Nie zastanawiał się nad tym, tylko podbiegł do Seferyna i razem poszli na kolejną tego dnia lekcję, podążając za roześmianą grupą uczniów. Edytowane przez ![]() ![]() Always ![]() |
|
|
![]() |
Dodany dnia 15.05.2013 00:13
|
![]() ![]() Pochwały: 7 Postów: 1040 Dom: ![]() Punkty: 9322 Ranga: Żywy worek treningowy Data rejestracji: 30.04.13 |
Arl, mimo ssącego głodu, nieśpiesznie weszła do Wielkiej Sali. Przystanęła na chwilę przy stole ślizgonów szukając wolnego miejsca. Niestety, zauważyła jedynie dwa; jedno miało w pakiecie pierwszoroczniaków, a drugie towarzystwo Crabba i Goyla. Z głośnym westchnieniem poczłapała na miejsce obok rówieśników i usiadła obok Vincenta. Wpatrzona w talerz kątem oka zobaczyła Christinę wstającą od stołu. Gdy po chwili wróciła w towarzystwie jakiejś puchonki, niemal wszyscy ślizgoni, wraz z bodyguardami Dracona, rzucili się do wyjścia. Zadowolona Argel sięgała właśnie po jajecznicę, gdy nagle dotarł do niej zapach łajna i sparaliżowana smrodem zamarła w pół drogi do półmiska. - Chyba już nie jestem głodna... "You could be great, you know, and Slytherin will help you on the way to greatness, no doubt about that." ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() tumblr klik 'We must take a hard road, a road unforeseen. There lies our hope, if hope it be.' 'The world is indeed full of peril, and in it there are many dark places; but still there is much that is fair, and though in all lands love is now mingled with grief, it grows perhaps the greater.' ![]() 'Deserves it! I daresay he does. Many that live deserve death. And some that die deserve life. Can you give it to them? Then do not be too eager to deal out death in judgment. For even the very wise cannot see all ends.' ![]() It is not our part here to take thought only for a season, or for a few lives of Men, or for a passing age of the world. We should seek a final end of this menace, even if we do not hope to make one. ![]() |
|
|
![]() |
Dodany dnia 15.05.2013 13:58
|
![]() ![]() Ostrzeżenia: 2 Pochwały: 7 Postów: 1060 Dom: ![]() Punkty: 19293 Ranga: Żywa legenda Data rejestracji: 20.04.10 |
Seferyn i Akkarin przemierzali korytarze Hogwartu, przeciskając się pomiędzy pierwszoroczniakami. Gdy byli już bardzo blisko celu, jeden z uczniów Hufflepuffu, młody chłopak z burzą kruczoczarnych włosów na głowie, niechcący wpadł na Seferyna, i jakby tego było mało, stanął mu na nodze. Jak można się było spodziewać, młodzieniec zaczął gorączkowo przepraszać starszego kolegę. Krukon natomiast, trzymając się swojego zwyczaju, zmierzył chłopaka zimnym spojrzeniem i skinął głową, unosząc jedną brew. Wnikliwy obserwator stwierdziłby, że Collotye przypominał w tej chwili sępa, a nawet gorzej - zirytowanego profesora Snape'a! A gdyby ten nasz obserwator zatrzymał na Sefie swój wzrok jeszcze przez chwilę, zapewne przetarłby oczy ze zdziwienia, bo w tej chwili jego blond włosy zmieniły kolor na rozogniony pomarańcz, twarz stała się jeszcze bledsza, a oczy czerwone. - Uważaj, jak chodzisz! - odezwał się krótko Krukon, a przestraszony pierwszoroczniak czmychnął czym prędzej z pola rażenia - rażenia błyskawicami z oczu Seferyna. Gdy dwójka Krukonów przepchnęła się przez grupkę drugoroczniaków spieszących na zajęcia, a wygląd kolegi zmienił się i wyglądał już prawie normalnie, Akkarin dosłyszał urywane narzekania Sefa: - Hałastra... plączą się wszędzie... zero uvazheniya... - mamrotał tak jeszcze przez parę minut, aż w końcu znudziło mu się narzekanie i zagadnął kolegę: - No, popisałeś się z tym zaklęciem, nie ma co! Ale ja osobiście wolę Kameleona. - Po co ci Kameleon? - zagadnął Abhorsen. - Przecież wystarczy, że przybierzesz kolor ściany i nikt cię nie zauważy. - Animorfomagia nie pozwala na upodobnienie się w stu procentach do ściany- odrzekł Sef i spojrzał z chytrym uśmieszkiem na kolegę. - Ale upodobnić się do rozjuszonego Ogniomiota to umiesz, co? - zaśmiał się Akkarin, na co drugi Krukon zareagował uniesieniem brwi. - Coś w tym jest... - Seferyn uciął pogawędkę, bo właśnie stanęli przed klasą Transmutacji. Witaj, przybyszu, w przedsionku mojego umysłu, lecz strzeż się! Dla tych, którzy zagubią się w jego zakamarkach, nie ma ratunku. Przekraczaj więc jego bramy na własną odpowiedzialność. ![]() Happiness can be found even in the darkest of times, if one only remembers to turn on the light... ![]() Of course it is happening inside your head, Harry, but why on earth should that mean that it is not real? ![]() Praca na rzecz HPnetu: listopad - grudzień 2011 - moderator grudzień 2011 - listopad 2014 - administrator lipiec 2016 - luty 2017 - administrator techniczny ![]() Studnia przeznaczenia W studni przeznaczenia Na wysokim szczycie Pośród bezistocia Błyszczą gwiezdne oczy ![]() W studni przeznaczenia Dźwięczą bezustannie Echa próśb i modlitw Smętne treny wiatru ![]() W studni przeznaczenia Świecą wraz z księżycem Srebrnych monet stosy Puste zabobony W studni przeznaczenia Woda krwawi złotem Diament krzesi ogień Srebrem tętnią żyły ![]() W studni przeznaczenia Iskrzą się marzenia Myśli jak kryształy Krzyczą z bezsilności ![]() W studni przeznaczenia Plączą się warkocze Zdobne pantofelki Słychać jęk cierpienia ![]() ![]() Hall of Fame ![]() "I'd really like to be in closer contact with life. I'm a little too distant, I guess. I like to place myself outside." Yves Saint Laurent ![]() "I don't care if people I admire criticize me because their opinion is valuable to me." Karl Lagerfeld ![]() |
|
|
![]() |
Dodany dnia 15.05.2013 14:54
|
![]() ![]() Pochwały: 39 Postów: 3410 Dom: ![]() Punkty: 36755 Ranga: Pan Śmierci Data rejestracji: 14.05.09 |
Ulka szła do Wielkiej Sali z nadzieją, że zaczęło się już drugie śniadanie. Żołądek przyrastał jej do gardła. Gdy przechodziła obok klasy do transmutacji akurat wychodzili z niej uczniowie. Dziewczyna zauważyła, że brat typiary- Kateriny, którą dzisiaj spotkała, trzyma się z byłym zawodnikiem krukońskiej drużyny. "Skoro on tu jest, to gdzieś musi być też Fuertaniakis." Zobaczyła Krukonkę idącą szybkim krokiem nie wiadomo gdzie. -Heeej! Fuer! Fueeete!- Ulka darła się przez cały korytarz za koleżanką.- Zaczekaj na mnie, gdzie tak gnasz? Fuerte nie zdążyła odpowiedzieć. - Moja droga panno Black Potter. Czy może zechciałaby mi pani powiedzieć w jaki sposób zamierza pani zdać sumy, skoro nie chodzi pani na moje zajęcia?- profesor McGonagall, przybrała najsurowszy wyraz twarzy jaki tylko potrafiła. Ulka, zaskoczona i prawie mdlejącą z głodu spojrzała pokornie na McGonagall. - Pani profesor, to nie tak, że nie chciało mi się dzisiaj przyjść. Po prostu w ogóle nie miałam do tego głowy. Nawet pani nie wie jak ciężko jest być na piątym roku... - Szlaban, Black Potter! Zaraz po drugim śniadaniu stawisz się też u dyrektora. Nie było cię na 3 lekcjach, a nie jednej! - Serio!?- Ursi była szczerze zaskoczona, że tak wiele lekcji ominęła jednocześnie cieszyła się, że wreszcie będzie mogła oddać świstek Seferyna dyrowi.- Proszę się nie martwić, poprawię się. Przyrzekam to ja, Ursula Czarny Garncarz. McGonagall spojrzała na dziewczynę, o dziwo, jeszcze surowszym wzrokiem. Nie miała już do niej siły. - Aaa, pani profesor. W czwartki o 20 mam szlaban u profesora Snape'a więc ten dzień jest już zajęty. Do widzenia. Ursi rozejrzała się po korytarzu, ale nigdzie nie było już Fuer. " Poszła sobie, phi." Dziewczyna rzuciła się biegiem do Wielkiej Sali. " Niezłe muły sobie na nogach wyrobię jak bd tak ciągle biegała". W tłumie zajadających się uczniów nie mogła dostrzec znajomych, zawsze zmęczonych oczu. " No nic, najpierw jedzenie, potem interesy." Edytowane przez ![]() ![]() Christian. ![]() Bo liczy się to, co masz w środku. ![]() Ale czasami warto założyć maskę. ![]() "ja generalnie ten tekst klasyfikuję jako 5CMCS HE NDPSG3 - S2AB" "zmiennokanoniczne" "piszę fanficka ducha, że tak to ujmę, czyli takiego, którego nie ma" "po części trudny język wynika z założeń płomień odwagi i specyfiki tekstu" by Cantaris Ula urzędniczka Zarejestruje ci chomiczka Da mu zielona kartę I marchewki starte <muza> by fuer |
|
|
![]() |
Dodany dnia 15.05.2013 16:51
|
![]() ![]() Pochwały: 30 Postów: 3222 Dom: ![]() Punkty: 57119 Ranga: najdroższa Data rejestracji: 15.07.07 |
Fuerte usiadła na drewnianej ławce przed Wielką Salą i westchnęła cicho. Pomysł ze zmieniaczem czasu początkowo wydawał się genialny, ale ostatnio zaczął wprowadzać jeszcze więcej zamętu, niż zwykle. Przebywanie w trzech miejscach równocześnie, wcale nie było łatwe i przyjemne. Dziewczyna zamknęła oczy i próbowała poukładać sobie w głowie dotychczasowe wydarzenia: Ab dalej zatajał, co kryje się pod nazwą Klubu Pojedynków, zaniepokojona McGonagall chciała rozmawiać o zmieniaczu, a do tego Fuer była tak rozkojarzona, że nie była pewna, kto przed kilkoma minutami wykrzykiwał jej imię na pół Hogwartu. - Świetnie - mruknęła pod nosem i podniosła się z miejsca. - Chrzanić to, znowu jestem głodna. Skrzaty w kuchni pracowały tego dnia chyba z dziesięć razy ciężej, bo stoły w Wielkiej Sali były nakryte przez cały czas. Fuerte stanęła przy stole Krukonów, przy którym siedzieli Ab i Seferyn i już miała do nich dołączyć, kiedy po drugiej stronie pomieszczenia zobaczyła postać, wymachującą do niej dziko rękami. - Nie było cię na śniadaniu - powiedziała, siadając przy stole Puchonów. - Jestem pod wrażeniem, że tak długo wytrzymałaś bez jedzenia. - A ty, jak pień - wymamrotała Ulka, przeżuwając tosta. - W sensie, że jesteś głucha. - Ach, to twój melodyjny głos przywołał mnie z powrotem? - No raczej. Poza tym, wyglądasz dzisiaj gorzej niż zwykle. - Dzięki - odparła Fuerte unosząc brwi. - Jakiś dziwny dzień, pewnie przez to cholerne ciśnienie, nie wiem. Uczniowie zaczęli kończyć swoje drugie śniadania i powolnym krokiem opuszczali Wielką Salę, żeby udać się na popołudniowe zajęcia. - Chryste, teraz zwierzyniec z Hagridem - jęknęła Fuerte. - Ta, miałam mu pomóc w przygotowaniu lekcji, ale jak widać głód zwyciężył. - Ulka dorzuciła sobie jeszcze porcję ziemniaczków na półmisek. Fuer dokończyła swojego tosta z dżemem i czekając na Ulkę podniosła się z ławki. Nagle przy drzwiach rozbłysnęło purpurowe światło i coś potężnie huknęło. Wszyscy uczniowie podbiegli bliżej, żeby zobaczyć, co tak właściwie się stało. Na podłodze, po przeciwnych stronach wejścia, leżeli Akkarin i Malfoy, a ich twarze zdobiło jasne i gęste futro. - Ale jaja - zarechotała Ulka, wbijając oszołomionej Fuerte rękę między żebra. Edytowane przez ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
|
|
![]() |
Dodany dnia 15.05.2013 20:22
|
![]() ![]() Ostrzeżenia: 2 Pochwały: 7 Postów: 1060 Dom: ![]() Punkty: 19293 Ranga: Żywa legenda Data rejestracji: 20.04.10 |
- Lecę na zajęcia - oznajmił Ab, gdy jego talerz był już pusty. Pociągnął zdrowo z kielicha i dodał: - Idziesz? - Idź sam, ja muszę jeszcze zaczepić o bibliotekę - Seferyn przerwał jedzenie i spojrzał na kolegę. - Widzimy się na kolacji, a potem na treningu, tak? - Co? - Akkarin najwyraźniej zamyślił się, a gdy obok niego przeszedł Malfoy z szyderczym uśmieszkiem na twarzy, wzdrygnął się i przeniósł wzrok na Sefa. - Ach, tak... Dobrze, dobrze... trening, zgoda. Ab odszedł od stołu i skierował się ku wyjściu. Sef natomiast, czując, że coś się święci, szybko dokończył posiłek, cofnął się pod ścianę i niepostrzeżenie rzucił na siebie Kameleona. Collotye prześlizgnął się pod ściana, będąc prawie niewidocznym, bez zdradzania swojej obecności. Dotarł do wejścia i zatrzymał się, patrząc podejrzliwie na Malfoya i Goyle'a, którzy otoczyli Akkarina. Sef wyjął różdżkę, gotów w razie potrzeby interweniować. - Hej, Goyle, zobacz, kogo tu mamy! - zawołał Malfoy i zagrodził drogę Abowi. Seferyn wiedział już, co zrobić... Edytowane przez ![]() Witaj, przybyszu, w przedsionku mojego umysłu, lecz strzeż się! Dla tych, którzy zagubią się w jego zakamarkach, nie ma ratunku. Przekraczaj więc jego bramy na własną odpowiedzialność. ![]() Happiness can be found even in the darkest of times, if one only remembers to turn on the light... ![]() Of course it is happening inside your head, Harry, but why on earth should that mean that it is not real? ![]() Praca na rzecz HPnetu: listopad - grudzień 2011 - moderator grudzień 2011 - listopad 2014 - administrator lipiec 2016 - luty 2017 - administrator techniczny ![]() Studnia przeznaczenia W studni przeznaczenia Na wysokim szczycie Pośród bezistocia Błyszczą gwiezdne oczy ![]() W studni przeznaczenia Dźwięczą bezustannie Echa próśb i modlitw Smętne treny wiatru ![]() W studni przeznaczenia Świecą wraz z księżycem Srebrnych monet stosy Puste zabobony W studni przeznaczenia Woda krwawi złotem Diament krzesi ogień Srebrem tętnią żyły ![]() W studni przeznaczenia Iskrzą się marzenia Myśli jak kryształy Krzyczą z bezsilności ![]() W studni przeznaczenia Plączą się warkocze Zdobne pantofelki Słychać jęk cierpienia ![]() ![]() Hall of Fame ![]() "I'd really like to be in closer contact with life. I'm a little too distant, I guess. I like to place myself outside." Yves Saint Laurent ![]() "I don't care if people I admire criticize me because their opinion is valuable to me." Karl Lagerfeld ![]() |
|
|
![]() |
Dodany dnia 15.05.2013 23:18
|
![]() ![]() Ostrzeżenia: 2 Pochwały: 33 Postów: 2830 Dom: ![]() Punkty: 34144 Ranga: Pan Śmierci Data rejestracji: 19.06.08 |
Po tym jak Malfoy obrzucił Akkarina spojrzeniem w Wielkiej Sali, chłopak czuł, że wredny Ślizgon coś knuje. Dlatego też, kiedy Ab opuszczał salę i drogę zagrodzili mu Draco i Goyle, był na to przygotowany i ściskał pod szatą swoją różdżkę. - Hej, Goyle, zobacz, kogo tu mamy! - zawołał Malfoy i zagrodził drogę Abowi. - Czego chcesz tym razem, Malfoy? - zapytał Ab, unosząc wysoko brwi - Mało ci po ostatnim przegranym pojedynku? Słyszałem, że spędziłeś cały tydzień w skrzydle szpitalnym, zanim pani Pomfrey udało się poskładać cię do kupy - szydził krukon. - Zamknij się! - syknął rozzłoszczony Malfoy - zaraz zobaczymy, kto wyląduje w szpitalu. I bez ostrzeżenia, wystrzelił z różdżki fioletowym promieniem. To jego znak rozpoznawczy, szybki atak znienacka. Ale zanim Akkarin zdążył wznieść przed sobą tarczę, jakiś inny, purpurowy grot zderzył się z zaklęciem Malfoya i Ab padł na podłogę uderzony siłą czaru. - Co się, do jasnej cholery, stało? - pomyślał, czując okropne pieczenie na twarzy - Kto rzucił drugie zaklęcie? Zanim zdążył się podnieść wkoło zebrał się już spory tłum uczniów, przepychających się, by zobaczyć co się stało. Zobaczył roześmianą twarz Ulki z Hufflepuffu i oszołomioną Fuer, która po chwili też wybuchnęła śmiechem, podobnie jak reszta. Akkarin szybko podniósł się i odwrócił w kierunku Malfoya, gotów zaatakować, ale gdy spojrzał na niego, sam zaczął zanosić się śmiechem. Całą twarz ślizgona pokrywało czarne, gęste futro. Wyglądał jak młody wilkołak. - Idzie Hagrid! - krzyknął ktoś z tłumu, na co Goyle złapał Malfoya za ramię i pociągnął go przez tłum w kierunku marmurowych schodów. - Cholibka, co tu się dzieje! - zagadną wesoło Gajowy - Abhorsen, dlaczego wyglądasz jak kuguhar?! - Że co, proszę?! - wykrzyknął zdumiony Akkarin - To mnie też trafiło?! O co tu chodzi?! - Rozejść się! - zagrzmiał Hagrid. I wokół drzwi do Wielkiej Sali, pozostało tylko kilka osób: Ab, który wyglądał jak skonfundowany, Fuer i Ulka nadal zanoszące się śmiechem i Seferyn, który pojawił się znikąd, z przepraszającym uśmiechem na twarzy. - No, to gadać mi tu, które z was jest sprawcom tego zamieszania? - zapytał rozbawiony Hagrid. ![]() Always ![]() |
|
|
![]() |
Dodany dnia 15.05.2013 23:49
|
![]() ![]() Pochwały: 7 Postów: 1040 Dom: ![]() Punkty: 9322 Ranga: Żywy worek treningowy Data rejestracji: 30.04.13 |
W drodze do lochów Arg usłyszała zgiełk w pobliżu wejścia do Wielkiej Sali. Zaintrygowana hałasem o tej godzinie skierowała się w tamtą stronę. Gdy wyszła zza zakrętu wpadł na nią Goyle, który ciągnął za rękaw szaty coś... Kogoś, kto trzymał się za włochatą gębę i skamlał żałośnie. - Spójrz na moją twarz! Na moją piękną, szlachetną twarz! Dracon kwilił jak zraniony pufek. Gdy tylko dotarło do dziewczyny, kogo Gregory wlecze za sobą, Argel wybuchła niekontrolowanym śmiechem. - Malfoy, to ty? Co ci się stało, że wyglądasz jak Chewbacca? - zapytała rozbawiona - Jak co? - zdziwił się - Zresztą nieważne, sam się z nimi policzę. Muszę się teraz tylko pozbyć tego ohydztwa z twarzy... Draco spojrzał na Arl wyczekująco, jakby spodziewał się po niej pomocy w usunięciu skutków zaklęcia. Ta skrzyżowała ręce, przekręciła głowę i uśmiechnęła się zjadliwie. - Do skrzydła szpitalnego w tamtą stronę - rzuciła, pokazując kciukiem korytarz za sobą. Na to chłopak tupnął jak rozkapryszona dziewczynka i udał się we wskazanym kierunku. Arg wyciągnęła różdżkę, machnęła nią w stronę Malfoya, a jego włochaty problem zniknął. - Nie ma za co! - krzyknęła. Zapach dochodzący z Wielkiej Sali przypomniał jej żołądkowi o głodzie, więc przyśpieszyła kroku i znalazła się przy drzwiach, gdzie zastała Ulkę z Hufflepuffu w towarzystwie Fuerte i owłosionego Abhorsena, który rozmawiał z gajowym, prawdopodobnie tłumacząc całe zajście. - Cholera, znów mnie zabawa ominęła - powiedziała szczerząc się. "You could be great, you know, and Slytherin will help you on the way to greatness, no doubt about that." ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() tumblr klik 'We must take a hard road, a road unforeseen. There lies our hope, if hope it be.' 'The world is indeed full of peril, and in it there are many dark places; but still there is much that is fair, and though in all lands love is now mingled with grief, it grows perhaps the greater.' ![]() 'Deserves it! I daresay he does. Many that live deserve death. And some that die deserve life. Can you give it to them? Then do not be too eager to deal out death in judgment. For even the very wise cannot see all ends.' ![]() It is not our part here to take thought only for a season, or for a few lives of Men, or for a passing age of the world. We should seek a final end of this menace, even if we do not hope to make one. ![]() |
|
|
![]() |
Dodany dnia 15.05.2013 23:51
|
![]() ![]() Pochwały: 9 Postów: 138 Dom: ![]() Punkty: 1639 Ranga: Świetny czarodziej Data rejestracji: 30.11.12 |
Marta zeszła z błoni i miała zamiar uda si do Wielkiej Sali, aby co przekąsić. Była bardzo godna. Nie miała nawet siły rozmyślać na temat imprezy, którą chciała urządzić. Jej myśli ciągle były skierowane na różnorakie potrawy. Gdy tylko weszła do Wielkiej Sali stanęła jak wryta i natychmiast zapomniała o głodzie. A kiedy zobaczyła Akkarina, roześmiała się. Nie mogła tego opanować lecz po chwili jej si udało. - Co Ci si stało? -zdołała wykrztusi tłumiąc śmiech. - Te chciałbym to wiedzie - powiedział Hagrid, a Marii troch si wystraszyła, bo zaaferowana Akarinem, nie zauważyła pół olbrzyma. - Czekamy na wyjaśnienia - doda, a chłopak westchnął zrezygnowany. Będzie musiał coś powiedzieć. Edytowane przez ![]() "Dorśli nie pamiętają,
jak to jest być dzieckiem. Naprawdę nie pamiętają, wierz mi. Zapomnieli o ile większy wydawał się wtedy świat. Jak trudno było wdrapać się na krzesło. I jak to było zawsze patrzeć do góry. Zapomniel. Już tego nie wiedzą. Ty tez zapomnisz. Czasami dorośli opowiadają, jak to było pięknie być dzieckiem. Nawet marzą o tym, by znów nim być. Ale o czym marzyli będąc dziećmi? Jak myślisz? Sądzę, że marzyli o tym, by w końcu dorosnąć". Koń jest bogiem, Galop nałogiem, kłus podstawą, Skoki zabawą, Upadek zwątpieniem, Jazda pocieszeniem, palcat pomocą, Łydki całą mocą, Ostrogi zbytkiem, siodło nabytkiem, Grzywa uchwytem, Kask jeźdźca bytem. |
|
|
![]() |
Dodany dnia 16.05.2013 00:02
|
![]() ![]() Pochwały: 39 Postów: 3410 Dom: ![]() Punkty: 36755 Ranga: Pan Śmierci Data rejestracji: 14.05.09 |
- Cholibka, dzieciaki. Ktoś musi zarobić mały szlaban u mnie._- Hagrid jeszcze raz zagadnął zgromadzonych. - Hmm, a jak miałby wyglądać ten szlaban?_- spytała Ulka. - Cholibka, wielu uczniom koty się ostatnio pochorowały. Trza by było je zaszczepić, co by, cholibka, nie zanieczyszczały nam zamku. - No tak, podobno Temistokles zarzygał Ci ostatnio poduszkę, Fuer._- zauważyła Ulka. - Poduszkę? - No. Słyszałam, jak Chang mówiła o tym tej z baranem na głowie... Seferyn stwierdził, że czas się przyznać, że to jego wina. Nie mógł oprzeć się chęci niesienia pomocy przyjacielowi. Taki już był. Powiedział Hagridowi jak było naprawdę. - Haha, cały Seferyn. No to wpadnij do mnie o 17. Zabierzemy się za te bidulki i spijemy herbatkę. Hagrid wszedł do Wielkiej Sali z uśmiechem na twarzy. Czego to te dzieciaki nie wymyślą., pomyślał. - Przecież to Malfoy zaczął..._- zaprzeczył Seferynowi Ab. - Co z tego? Chętnie pomogę Hagridowi i tym biednym kotom._- wszyscy spojrzeli po sobie z rozbawieniem. "Nawet kotom chce ratować życie, nieźle"- pomyślała Ursula. - Nie przypominasz kuguhara._- Ulka przechyliła głowę na bok, jak małe dziecko, które się czemuś przygląda._- Jak dla mnie to ty bardziej do jakiegoś łosia jesteś podobny... Taaak, taką maść mają łosie... Cała czwórka wybierała się właśnie do kibla. Mieli nadzieję zastać tam Alette. Ona najlepiej wiedziała jak pozbyć się tego futerka. Ab i Sef nie chcieli iść do skrzydła bo nie w głowie im była kolejna konfrontacja z Malfoyem. - Do łosia?_- zapytał zaskoczony Ab. - No tak, tylko rogów brak... Edytowane przez ![]() ![]() Christian. ![]() Bo liczy się to, co masz w środku. ![]() Ale czasami warto założyć maskę. ![]() "ja generalnie ten tekst klasyfikuję jako 5CMCS HE NDPSG3 - S2AB" "zmiennokanoniczne" "piszę fanficka ducha, że tak to ujmę, czyli takiego, którego nie ma" "po części trudny język wynika z założeń płomień odwagi i specyfiki tekstu" by Cantaris Ula urzędniczka Zarejestruje ci chomiczka Da mu zielona kartę I marchewki starte <muza> by fuer |
|
|
![]() |
Dodany dnia 16.05.2013 00:39
|
![]() ![]() Ostrzeżenia: 2 Pochwały: 33 Postów: 2830 Dom: ![]() Punkty: 34144 Ranga: Pan Śmierci Data rejestracji: 19.06.08 |
- Hahaha, nawet nie wiesz jak blisko trafiłaś - powiedział już na serio, rozbawiony całą tą sytuacją Ab. - Co masz na myśli? - zapytała ulka. - Och, nic, nic. może kiedyś się dowiesz - odparł tajemniczo Ab. Wszyscy udali się do kibla. Nie wiedzieli jednak, że za nimi podążają jeszcze dwie, zaciekawione całą tą sytuacją osoby, Arg i Marta... ********************* Taka uwaga na marginesie. Zanim dodamy swój post - zamawiamy! To znaczy, dodajemy wpis "zajmuję! czas: 30 minut", następnie edytujemy go i piszemy swoją część opowiadania. Pozwoli to uniknąć sytuacji, w której kilka osób porusza jednocześnie ten sam wątek, jak miało to miejsce wyżej. Post można zamówić jednak tylko maksymalnie na godzinę! Musicie oszacować ile czasu zajmie Wam napisanie fragmentu. Jeśli ktoś zamówi post na całą godzinę, a wyprodukuje niewielki wpis, niech liczy się z tym, że spotka go jakaś kara (oczywiście nie od razu, ale jeśli ktoś będzie robił to notorycznie źle). Może nie bardzo dotkliwa, ale jednak w końcu nie chcemy, by akcja była wstrzymywana bez większego powodu, dlatego też trzeba podjąć pewne kroki zapobiegawcze ;p Połamania klawiatur! Edytowane przez ![]() ![]() Always ![]() |
|
|
![]() |
Dodany dnia 16.05.2013 07:50
|
![]() ![]() Pochwały: 9 Postów: 138 Dom: ![]() Punkty: 1639 Ranga: Świetny czarodziej Data rejestracji: 30.11.12 |
Sytuacja ta nieco ją rozbawiła, ale gdy usłyszała tajemniczy głos Akkarina zaczęła się zastanawiać o co chodzi... Znając ich, nic nie powiedzą, poza tym to może być coś niebezpiecznego lub niedozwolonego. Nie chciała skarżyć, chciała wiedzieć. Zawsze była najlepiej poinformowaną osobą w szkole i nie chciała, żeby to się zmieniło, więc chwyciła tylko bułkę (przypomniało jej się, że jest głodna) i podążyła za nimi. Udali się w stronę kibla "Dorśli nie pamiętają,
jak to jest być dzieckiem. Naprawdę nie pamiętają, wierz mi. Zapomnieli o ile większy wydawał się wtedy świat. Jak trudno było wdrapać się na krzesło. I jak to było zawsze patrzeć do góry. Zapomniel. Już tego nie wiedzą. Ty tez zapomnisz. Czasami dorośli opowiadają, jak to było pięknie być dzieckiem. Nawet marzą o tym, by znów nim być. Ale o czym marzyli będąc dziećmi? Jak myślisz? Sądzę, że marzyli o tym, by w końcu dorosnąć". Koń jest bogiem, Galop nałogiem, kłus podstawą, Skoki zabawą, Upadek zwątpieniem, Jazda pocieszeniem, palcat pomocą, Łydki całą mocą, Ostrogi zbytkiem, siodło nabytkiem, Grzywa uchwytem, Kask jeźdźca bytem. |
|
|
![]() |
Dodany dnia 16.05.2013 21:58
|
![]() ![]() Pochwały: 5 Postów: 843 Dom: ![]() Punkty: 16701 Ranga: Żywa legenda Data rejestracji: 12.11.10 |
Katerina weszła do opustoszałej Wielkiej Sali (tylko gdzieniegdzie siedzieli inni uczniowie, jedząc drugie śniadanie) zaraz po tym, jak Alette zostawiła ją na błoniach. Nie było sensu latać za wszystkimi łaknącymi sensacji uczniami, którzy udali się do kibla. W jakim celu? Kat nie miała pojęcia, choć domyślała się, że przyczyną małego skandalu stał się kolega jej brata, Akkarin Abhorsen. Katerina znała go tylko z widzenia, z Klubu Pojedynków, ivskrycie podziwiała jego umiejętności. A jej brat? Co, u diabła, się stało, że Seferyn przebywał z ludźmi!? Zazwyczaj zaszywał się w dormitorium albo jakiejś klasie i czytał albo pracował nad kolejną różdżką. Dziwne... Kat usiadła przy stole Krukonów, zajmując miejsce obok swojej przyjaciółki Alice - drobnej dziewczyny z burzą rudych loków na głowie. - Co tu się stało? - zapytała. Alice spojrzała na nią i zaśmiała się. - Serio, nie słyszałaś? - Nie. - Malfoy zaatakował Abhorsena, ale ktoś odbił zaklęcie czy coś...i ten śliski dupek też oberwał. Wyrosło im futro na twarzach! - Alice wprost nie mogła powstrzymać śmiechu. - A wiesz, co jest w tym wszystkim najlepsze? - Może mnie oświecisz? - poprosiła Kat, uśmiechając się krzywo na myśl o futrzastym Malfoyu. - Twój brat! - Mój brat co? - Seferyn rzucił zaklęcie na Malfoya! Twój braciszek uwielbiający samotność! - Alice najwyraźniej uważała to za niesamowicie zabawne, bo od śmiechu popłynęły jej łzy. Kat wytrzeszczyła oczy ze zdumienia. Chciała jeszcze dopytać przyjaciółkę o szczegóły, ale na korytarzu zrobił się szum i do Wielkiej Sali wpadło kilka osób. Fuerte i Ulka - najwyraźniej wciąż zaśmiewające się do rozpuku z powodu bójki, Akkarin - już bez futra na twarzy, za to z dziwnym uśmiechem, wykrzywiającym mu wargi - i brat Kateriny, który mógłby być jej bliźniakiem, gdyby nie kolor oczu i różnica wieku. Gdy podeszli, Kat rzuciła Abowi szybkie spojrzenie i zwróciła wzrok na brata. - No, Sef, słyszałam, że się popisałeś... Edytowane przez ![]() British English & The Lord of the Rings - moje dwie największe miłości <3 "All that is gold does not glitter, Not all those who wander are lost; The old that is strong does not wither, Deep roots are not reached by the frost. From the ashes fire shall be woken, A light from the shadows shall spring; Renewed shall be blade that was broken, The crownless again shall be king." ~ J.R.R. Tolkien "All we have to decide is what to do with the time that is given to us..." ![]() "Tłumaczenia są jak kobiety: te wierne nie są piękne, a te piękne nie są wierne." "Moja Mistrzyni Tłumaczeń" ~ Łoś :* "Moja Guru angielskiego" ~ Sef :* ![]() ![]() "Kasia została rozjechana walcem na drodze, czy jej rodzinie przysługuje roszczenie o naprawienie szkody?" - czyli jak wytłumaczyć laikowi, co to są kazusy. ~ Alette :* Do Heleny "Przebiegasz palcami po stronach, Co niosą oświaty kaganek. Spoczynek Ci obcy jest nocą, Twój wieczór to dla innych ranek. Boleśnie odrywasz głowę, Znad ksiąg w pozłacanych ramach. I wiesz, że jest jedna odpowiedz, Na wszystko co masz dziś w planach. I chociaż chcesz się zatrzymać, Nie możesz, gdy już go posiadasz, I chociaż stroisz nim głowę, Na nic nie odpowiadasz. Czy możesz być lepsza od innych? Jak dorównać ideałowi? Dlaczego nikt nie dostrzega, Tego rodzaju niedoli? Jak masz się czuć dumna, Gdy czujesz się gorsza lub inna. Jak dusza Twa dużo słabsza, Ma zostać ciągle niewinna? Czy można Ci wybaczyć Że kochasz to co nie Twoje? Choć masz ogromną urodę Nie nią chcesz czynić podboje. Słabość do przedmiotów, Tak dobrze wszystkim jest znana. Lecz ciągle nosi piętno, Dla wielu jest zakazana. Porzuć więc swoje marzenia, Gdy jeszcze nie jest za późno. Kochaj to co masz od losu, Nikt nie dał Ci nic na próżno." ~ Anciol z dedykacją dla mnie <3 ![]() |
|
|
![]() |
Dodany dnia 16.05.2013 23:09
|
![]() ![]() Ostrzeżenia: 2 Pochwały: 7 Postów: 1060 Dom: ![]() Punkty: 19293 Ranga: Żywa legenda Data rejestracji: 20.04.10 |
Seferyn stanął przed stołem Krukonów. - No, Sef, słyszałam, że się popisałeś... - odezwała się do chłopaka jego młodsza siostra, Kat. Jak można się było spodziewać, odpowiedziało jej chłodne spojrzenie brata. Wpatrywał się w nią swoimi świdrującymi, intensywnie błękitnymi oczyma. W końcu skinął nieznacznie głową, a na jego ustach zamajaczył nikły uśmiech. Przeszedł dalej, żeby w spokoju poczytać książkę. Wciąż jednak pamiętał o planach Malfoya, które chytrze podsłuchał tego ranka. Nie był co prawda pewien, czy Ślizgon nie zrezygnował z dowcipu po dzisiejszych atrakcjach, ale wolał mieć się na baczności. Udając, ze skupia się na opasłym tomie w swoich dłoniach, wnikliwie przyglądał się wszystkiemu i wszystkim. Chto budet, to budet, stwierdził w końcu Collotye i zabrał się za wnikliwą analizę kolejnego rozdziału. Nadal jednak pozostawał czujny, a gdy podeszli do niego Fuerte i Akkarin, wdał się z nimi w luźna pogawędkę. Edytowane przez ![]() Witaj, przybyszu, w przedsionku mojego umysłu, lecz strzeż się! Dla tych, którzy zagubią się w jego zakamarkach, nie ma ratunku. Przekraczaj więc jego bramy na własną odpowiedzialność. ![]() Happiness can be found even in the darkest of times, if one only remembers to turn on the light... ![]() Of course it is happening inside your head, Harry, but why on earth should that mean that it is not real? ![]() Praca na rzecz HPnetu: listopad - grudzień 2011 - moderator grudzień 2011 - listopad 2014 - administrator lipiec 2016 - luty 2017 - administrator techniczny ![]() Studnia przeznaczenia W studni przeznaczenia Na wysokim szczycie Pośród bezistocia Błyszczą gwiezdne oczy ![]() W studni przeznaczenia Dźwięczą bezustannie Echa próśb i modlitw Smętne treny wiatru ![]() W studni przeznaczenia Świecą wraz z księżycem Srebrnych monet stosy Puste zabobony W studni przeznaczenia Woda krwawi złotem Diament krzesi ogień Srebrem tętnią żyły ![]() W studni przeznaczenia Iskrzą się marzenia Myśli jak kryształy Krzyczą z bezsilności ![]() W studni przeznaczenia Plączą się warkocze Zdobne pantofelki Słychać jęk cierpienia ![]() ![]() Hall of Fame ![]() "I'd really like to be in closer contact with life. I'm a little too distant, I guess. I like to place myself outside." Yves Saint Laurent ![]() "I don't care if people I admire criticize me because their opinion is valuable to me." Karl Lagerfeld ![]() |
|
|
![]() |
Dodany dnia 17.05.2013 08:24
|
![]() ![]() Pochwały: 30 Postów: 3222 Dom: ![]() Punkty: 57119 Ranga: najdroższa Data rejestracji: 15.07.07 |
- Rozumiem, że Malfoy bez powodu wyciągnął różdżkę i rzucił zaklęcie? - zapytała Fuerte i wzięła sobie kanapkę. - Pewnie chodziło mu o ostatni... pojedynek - mruknął wymijająco Seferyn, nie odrywając wzroku od książki. Fuerte zrobiła do niego dziwną minę, na co Akkarin parsknął w swój budyń. Collotye jednak niczego nie zauważył, bo chyba całkiem wyłączył się z rozmowy. Dziewczyna rozejrzała się po twarzach nielicznych Krukonów, którzy siedzieli przy stole i jej wzrok na dłużej zatrzymał się na siostrze Seferyna - Katerinie. - Jak to możliwe, że oni się tak bardzo różnią? - wyszeptała do siedzącego obok Akkarina, który wzruszył tylko ramionami. Dokończyli posiłek i już mieli opuszczać Wielką Salę, kiedy do środka wszedł rozzłoszczony Hagrid. - Ty, ty i TY! - wrzasnął, wskazując palcem na Akkarina, Seferyna i Ulkę - Gdzie żeście byli w czasie mojij lekcji? - Hagridzie, my... - wyjąkała Ulka zza stołu Puchonów - No wiesz, chcieliśmy pomóc Abhorsenowi i tak, jakoś... - Trochę futra na gębie, wielkie mi rzeczy - warknął Hagrid. - Fuertianiakis jakoś dała radę, no nie, Fuerte? Cała trójka spojrzała na nią z niedowierzaniem, a Fuer starała się tylko uniknąć ich spojrzenia. - Przecież ty... Aua! - Fuerte kopnęła go w kostkę, zanim zaczęło robić się niebezpiecznie. - Hagridzie, odpuść im, ten dzień był naprawdę zwariowany - powiedziała, podnosząc się z miejsca. - Na pewno jest im bardzo przykro. Ale obrażony Hagrid obrócił się na pięcie, zrzucając przy okazji talerze ze stołów i szybkim krokiem wyszedł z Wielkiej Sali. Fuerte czuła na sobie wyczekujące spojrzenia przyjaciół, więc także postanowiła wyjść. Chwytając torbę usłyszała jeszcze Seferyna: - Wolałbym dostać szlaban. Teraz będziemy musieli przeprosić Hagrida, co zapewne potrwa wieki... Edytowane przez ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
|
Podziel się z innymi: |
![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
Przejdź do forum: |