Logowanie
Facebook
Shoutbox
Współpraca
Najaktywniejsi
1) Alette
2)
fuerte
3)
Katherine_Pierce
4)
Sam Quest
5)
Shanti Black
6)
A.
7)
monciakund
8)
ania919
9)
ulka_black_potter
10)
losiek13
Losowe zdjęcie
Zobacz temat
Wielka Sala
|
|
![]() |
Dodany dnia 05.06.2014 16:37
|
![]() ![]() Ostrzeżenia: 2 Pochwały: 6 Postów: 1255 Dom: ![]() Punkty: 6535 Ranga: Pomocnik Filcha Data rejestracji: 08.03.13 |
Po ogłoszeniu wygłoszonym przez ducha Patryk zaczął się zastanawiać czy warto w ogóle się za to zabierać. Po trochę dłuższym rachunku sumienia, rozejrzał się po Sali za innymi chętnymi. Nikt jeszcze nie podszedł. Patryk postanowił więc przełamać pierwsze lody, więc wstał i podszedł do ducha. Edytowane przez ![]() kocham juliettę115 Przez pomyłkę zrobiłem to specjalnie. ![]() Ach, ta Łapka ![]() ![]() ![]() Portugas - jedyny użytkownik, na którego ma oko nawet Krico ![]() Wszyscy jesteśmy żyrafami, które urodziły się nad przepaścią :zyrafa: ~ Nior ^^ ![]() ![]() |
|
|
![]() |
Dodany dnia 05.06.2014 16:40
|
![]() ![]() Postów: 764 Dom: ![]() Punkty: 9768 Ranga: Praktykant w Św Mungu Data rejestracji: 07.03.14 |
Dosia patrzyła, jak jakiś Puchon podchodzi wreszcie do Nicka. ostała w Wielkiej Sali, bo specjalnie nie chciało jej się wychodzić na błonia. No, ale nic to. Pewnie dużo osób pójdzie na Błonia, ale ona jest leniem. - Ymm przepraszam Nicku? - spytała Puchon - I co my mamy teraz zrobić? - Och, za chwilę się dowiecie! - wykrzyknął rubasznie Prawie Bezgłowy Nick - Wszystko w swoim czasie. Puchon odszedł zawiedziony. tak nie mógł się doczekać tych podchodów, a teraz każą mu czekać. Ewilan podeszła do niego. - Cześć! - powiedziała - Jestem Ewilan Dylan, ale przyjaciele mówią na mnie Dosia lub Ew Edytowane przez ![]() ![]() MÓJ RUDZIELEC! [img] ![]() [/img] Slytherin górą! ^^ ![]() ![]() |
|
|
![]() |
Dodany dnia 05.06.2014 16:43
|
![]() ![]() Ostrzeżenia: 2 Postów: 42 Dom: Brak przydziału Punkty: 200 Ranga: Duch Gryffindoru Data rejestracji: 08.05.10 |
- Ohohohoho! Mamy pierwszego odważnego! Brawa dla tego młodego człowieka, brawa! - ryknął ponownie Nick, machnięciem dłoni zachęcając Portugasa do podejścia. - Czy ktoś jeszcze chce być dzisiaj detektywem? - Ooo, panienka również do nas przystąpiła? No pięknie! Czy ktoś jeszcze idzie ze mną do.... jeszcze Wam nie powiem! Edytowane przez ![]() |
|
|
![]() |
Dodany dnia 05.06.2014 16:48
|
![]() ![]() Ostrzeżenia: 1 Pochwały: 8 Postów: 4391 Dom: ![]() Punkty: 24016 Ranga: Niezwyciężony mag Data rejestracji: 06.02.10 |
Ana zastanawiała się czy iść na błonia czy jednak zostać w Wielkiej Sali i dołączyć do Nicka. Lubiła Hagrida, ale znając go obawiała się, że na jego ścieżce natknie się na "niegroźne" zwierzątka. Spojrzała w stronę ducha i zauważyła tam Dosię w towarzystwie jakiegoś Puchona. Z uśmiechem na ustach podeszła do nich. - Cześć Dośka - przywitała koleżankę. - O, Hej Ana - powiedziała Ew. - Cześć, jestem Ana Black - An przedstawiła się Puchonowi. - Cześć, jestem Patryk Szerc - przedstawił się chłopak. Edytowane przez ![]() ![]() Loki: Dość tego! Wszyscy stoicie niżej ode mnie! Patrzysz na boga, szkaradny stworze! I nie godzę się, aby pomiatał mną... Hulk: Wielki mi bóg. ![]() ![]() Hulk ziewać ~ Łapa ![]() Uwielbiam też jak dostajesz szału i zamieniasz się w tę wielką zieloną bestię.. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Zdradzę ci moją tajemnicę. Zawsze jestem zły. ![]() ![]() Nieźle. Chcą mnie zamknąć w metalowym pudle i zanurzyć w wodzie. Nie. Jest gorzej niż myślałem. ![]() No bo czym jesteśmy? Zespołem? Nie, nie, nie. Mieszanką wybuchową niosącą chaos. *** ![]() Nie bądź jeleń, nie fikaj. ![]() Matka wie że ukradłeś jej szaty? ![]() - Jarvis, znasz przypowieść o Jonaszu? - Traktowałbym ją raczej jako metaforę. - Thor walczy na 6. - Nie zaprosił mnie? ![]() Co, stawaliście na siusiu? ![]() Niech wyskakuje z ciuchów. Przenoszę imprezę do was. ![]() Weź mnie nie strasz. Co to było, robił mi usta usta? ![]() Phil? Ale on ma na imię Agent! ![]() J.A.R.V.I.S: Dostępne 400% mocy. Iron-Man: Dzięki. ![]() Nie gniewam się, pączuszku. Masz niezły prosty. ![]() Ta wiedźma miesza ci w głowie. Jesteś od niej silniejszy, mądrzejszy. Jesteś Banner. ![]() On jest szefem. Ja tylko za wszystko płacę, wszystko buduję i dbam żebyśmy byli cool. ![]() Stark! Potrzebny jest plan ataku! Mam plan: atakować! ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() *** ![]() - Ja bym sobie odpuściła, to faceci nie z tego świata, bogowe czy coś. - Bóg jest tylko jeden! I głowę dam, że tak się nie ubiera. ![]() - No jasne. Złoty chłopiec w złotej zbroi. Co zostanie jak ją zdejmiesz? - Geniusz, miliarder, playboy, filantrop. A co? (...) A kto jest [prawdziwym bohaterem]? Ty? Jesteś wynikiem eksperymentów na ludziach. Tyle w tobie bohatera, ile zmieściło się do probówki. *** Zabijesz mnie? Ustaw się w kolejce. ![]() Kto znajdzie ten młot i okaże się go godny posiądzie moc Thora. ![]() Thor: Loki może i jest nieobliczalny, ale jest Asgardczykiem i moim bratem. Natasha: Zabił 80 ludzi w ciągu dwóch dni. Thor: Był adoptowany. - Nie będę z tobą walczył bracie. - Nie jesteśmy braćmi. ![]() Piekło rozbrzmiewa jękami jego ofiar. ![]() - O, kontratakują. - No wiesz, młodzi są. - Do stu piorunów, szanuj mowę ojczystą - Długo mi tego nie wybaczą. ![]() To bardzo, bardzo ciekawa teoria, ale ja mam prostszą. Nie jesteście godni. ![]() - A jakby wsadzić młot do windy? Uniesie ją. - Winda nie jest godna. ![]() Zobaczyłem coś we śnie. Muszę to wyjaśnić. Tutaj się nie da. ![]() - Jak tam kosmos? - Kosmos ma się dobrze. ![]() - I myślisz, że możesz mi zaufać? - Nie ufam ci. Matka ci ufała. W przeszłości. Nawet mimo naszych ciągłych sporów. Zawsze miała nadzieję, że gdzieś w tobie nadal jest iskierka mojego brata. Ta nadzieja już nie istnieje i już cię nie chroni. ![]() Mojego życia... Tato, nie nadaję się na króla. Będę bronić Asgardu i innych światów do ostatniego tchu... ale nie mogę tego robić z tronu. Mimo swego szaleństwa Loki rozumiał władzę w taki sposób, jakiego ja nigdy nie osiągnę. *** ![]() O nie, będę żył wiecznie i będę cały z plastiku. ![]() ![]() Kto okaże się godzien moc młota posiądzie. Bez jaj, stary, to sztuczka. ![]() Rekalibracja kognitywna... Zdzieliłam cię w czaszkę ![]() Mam go spowolnić? Czy wyślesz mu więcej sparingpartnerów? ![]() Lepiej wydaj rozkaz, bo zaczynam mu kibicować. ![]() Have you ever had someone take your brain and play? Pull you out and stuff something else in? Do you know what it's like to be unmade? ![]() Przerabiałem hipnozę. Nie lubię. *** Stoimy w obliczu globalnej katastrofy. ![]() Hej malutki. Słonko już zachodzi. ![]() Cicho blaszak, ja nie mam rakiety w tyłku. ![]() - Steve nie lubi takiego słownictwa. - A kopnąć cię w tą... ![]() Nie jest taki zły, tylko trochę nerwus. Drugiego takiego nie ma na całym świecie. Wszyscy lubią wygrywać, a ten mój facet robi co może by walki uniknąć, bo wie że walkę wygra. ![]() - Co ci się śniło? - Że jestem Avengersem, że jestem kimś więcej niż tylko posłuszną maszynką do zabijania. ![]() Kocha to się dzieci, ja mam u niego dług. *** ![]() ![]() *** ![]() ![]() *** ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() *** ![]() Wstąp do T.A.R.C.Z.Y, poznaj dalekie kraje, niezwykłych ludzi... i zabij ich. ![]() ![]() Ja się nie pocę. Ja błyszczę. ![]() Thor mógłby choć raz przysłać boga sprzątania po sobie. Na pewno ma jakąś magiczną miotłę. ![]() ![]() Zawsze nosisz whisky? ![]() Ten dom miał wytrzymać siłę Hulka. ![]() - Jak nas znaleźli? - Zaprosiłem ich. ![]() Nie poddam się. Odzyskam Skye i T.A.R.C.Z.Ę, ale jeep od Eddiego to za mało. ![]() Nasza kiepska opcja. Grant Ward. *** ![]() Bez ciebie nie ma T.A.R.C.Z.Y. ![]() - Służysz Coulsonowi czy T.A.R.C.Z.Y? - To to samo. ![]() Kogo jak kogo, ale Coulsona nie zlikwidujesz. ![]() Dyrektor T.A.R.C.Z.Y zawsze ma tajemnice. *** Nie wierzę w strach. Wierzę w zaufanie. ![]() ![]() ![]() ![]() *** ![]() ![]() I was able to hack S.H.I.E.L.D. from my van. You're gonna show me something new. ![]() Nie byłam w waszym durnym "S.H.I.E.L.D. Hogwarcie". ![]() ![]() *** ![]() ![]() Nie jestem dobrym człowiekiem, Skye. ![]() Long time to see. ![]() Jestem Agent Grant Ward. ![]() *** ![]() ![]() ![]() *** ![]() ![]() ![]() ![]() *** ![]() Jeśli to jeszcze aktualne, to poproszę tego drinka. ![]() - Żołnierzyk. Postać nie z tej epoki. Ale za to z tej planety. ![]() Nigdy nie chciałem tronu. Chciałem być równym tobie. ![]() - A ty co? Błyskawic się boisz? - Nie darzę miłością tego, co zwiastują. - Chcesz zabrać mi ukochaną planetę w odwecie za rzekomą zniewagę? Nie. Sprawuję nad nią opiekę. - No rzeczywiście, wspaniale się nią opiekujesz. Ludzie wyżynają się milionami, a ty palcem nie kiwniesz. Zaprowadzę tu porządek. Kto mnie powstrzyma? ![]() - Jesteś potworem. - O nie. Potwór jest wśród was. - A, Banner. To twój plan. ![]() Że urodziłem się by zostać królem. ![]() No dobrze. To może wolisz kogoś ze swoich nowych przyjaciół? Wydaje się, że jesteś do nich podobny. No i to jest o wiele lepsze! Mój strój jest taki sobie. Ale ile niesie ze sobą cnót! Jakiż to wielki zaszczyt! Czuję, że aż szaleję od sprawiedliwości. Chcesz usłyszeć mowę o prawdzie, honorze i patriotyźmie? Boże chroń Amer... Zaufaj mojemu gniewowi. Nie zrobiłem tego dla niego. Uuuu. A była już na wyciągnięcie ręki. Dzięki Tesseractowi mogliście mieć władzę, nieograniczoną moc. A wy co? Ciepło i światło dla wszystkich ludzi? Dopiero przekonacie się, co znaczy prawdziwa władza. ![]() Przynoszę wam dobrą nowinę. Czeka was wyzwolenie. *** ![]() ![]() ![]() ![]() *** ![]() Nie miałem prawa cię winić. Wiem, że chciałeś mi pomóc, chronić mnie. Od tego są przyjaciele. Możemy żyć z godnością - nie możemy z nią umrzeć. Człowiek jest najgorszym źródłem prawdy o sobie. Wszystko się zmienia. To nie znaczy, że na lepsze. Trzeba sprawić, by było lepiej. Nie można tylko gadać i mieć nadzieję, że samo się poprawi. |
|
|
![]() |
Dodany dnia 05.06.2014 16:56
|
![]() ![]() Ostrzeżenia: 2 Postów: 42 Dom: Brak przydziału Punkty: 200 Ranga: Duch Gryffindoru Data rejestracji: 08.05.10 |
- Mamy więc i przedstawiciela Gryffindoru! Czy jesteśmy już gotowi, czy to już wszyscy chętni? - Duch chwycił się za włosy i przerwał głowę w bok, odsłaniając szyję. Niektórzy uczniowie krzyknęli ze strachem, inni się uśmiechali. Przy stole Gryfonów było słychać kilka oklasków. Nick uśmiechnął się delikatnie i rozejrzał się po pomieszczeniu w poszukiwaniu niezdecydowanych duszyczek. - Pierwsze miejsce, jakie musimy przeszukać, kryje się tutaj. - Nick wyciągnął zwinięty skrawek pergaminu zapieczętowany tajemniczym znakiem. Podał go Anie Black, która złamała delikatnie woskową pieczęć i rozwinęła rulon. Wokół Gryfonki zebrała się Dosia oraz Patryk, którzy zaczęli czytać wskazówkę zapisaną pięknym, zdobionym pismem: ![]() Gdy już wiesz, gdzie to jest, napisz w tym temacie posta (min. 5 zdań!). I pamiętaj - opis znalezienia przedmiotu należy do mnie, Ty możesz pisać o samym szukaniu. Powodzenia! Edytowane przez ![]() |
|
|
![]() |
Dodany dnia 12.06.2014 15:33
|
![]() ![]() Pochwały: 2 Postów: 316 Dom: ![]() Punkty: 2460 Ranga: Fascynat Czarnej Magii Data rejestracji: 22.06.13 |
Dosia i Horus właśnie weszli do wielkiej sali. Niespodziewanie Ew usłyszała znajomy głos. - Cześć Dosiu ! - powiedziała rozpromieniona Bella. - Cześć, cześć. - odpowiedziała Ew. - A my to się chyba nie znamy, co ? - Horus zapytał Bellę. - No właśnie, chyba nie. Jestem Bellamore Black, ale mów mi Bella, później może Bells. A ty to kto ? - przedstawiła się i zapytała Bella. - Ja jestem Horus, tak po prostu. - powiedział uśmiechnięty chłopak. Dosia zauważyła, że Bella była dzisiaj jakoś dziwnie szczęśliwa...nie za bardzo ? - Bella, a ty co taka dzisiaj rozpromieniona ? - zapytała ciekawa Ew. - Tylko nikomu nie mów, dobrze ? - chciała upewnić się Bella. - Obiecuję. - powiedziała ze skrzyżowanymi palcami z tyłu Dosia. - Poznałam super chłopaka. Nazywa się Gale Hawthorne. - oznajmiła jej na ucho szczęśliwa Bella. - A to nie za szybko po tym poprzednim, jak mu tam było....., a tym Cato ? - zapytała Dosia. - On był jedną, wielką pomyłką. A Gale jest po prostu idealny. Całkowicie się rozumiemy i pasujemy do siebie - mówiła nadal rozpromieniona Bella. - No dobra, niech ci będzie. No to kiedy mnie z nim poznasz ? - chciała wiedzieć Ewilan. - No ja twojego chłopaka dość późno poznałam. - powiedziała Bella zerkając na Horusa stojącego obok. - No dobra, przepraszam. Ale kiedy ? - dopytywała Dosia. - Może za niedługo... - powiedziała, a po chwili - To on ! - powiedziała Bella. Dosia odwróciła się w stronę, którą wskazała Bella. Chłopak był wysokim i naprawdę przystojnym brunetem. Stwierdziła, że pasuje do niego imię Gale. Chłopak podszedł do nich i zaczął całować Bellę. Jej to najwyraźniej pasowało. ''Trzecia strzyga rzuciła się na Dymitra. Od chwili, kiedy go poznałam, nie widziałam, by przegrał jakąś walkę. Zawsze okazywał się szybszy i silniejszy od przeciwnika. Lecz tym razem było inaczej. (...) Wpatrywałam się w tę scenę szeroko otwartymi oczami. Rozpoznałam jasnowłosego strzygę. Rozmawiałam z nim podczas bitwy na dziedzińcu.
Chwycił Dymitra o cisnął nim o ziemię. Starli się w uścisku i nagle ujrzałam kły bestii zatapiające się w szyi strażnika. Czerwone oczy błyszczały, zwrócone w moją stronę. Usłyszałam krzyk. Wydobył się z moich ust. (...) Chciałam mu pobiec na ratunek, ale ktoś mnie zatrzymał. To był Stan. - Co robisz, Rose? Jest ich coraz więcej. Czy on nie rozumiał? Tam został Dymitr, musiałam po niego iść. (...) - Musimy uciekać, Rose! - On tam został!- krzyczałam najgłośniej, jak mogłam. Jak to możliwe, że pokonywałam strzygi, a nie miałam siły się wyrwać dwojgu strażnikom?- Dymitr tam jest! Musimy po niego wrócić! Nie możemy go zostawić! Kopałam na oślep, krzycząc, by go ratowali. Matka potrząsnęła mną i zbliżyła twarz do mojej twarzy. - On nie żyje, Rose! Nie możemy po niego wrócić. Słońce zajdzie za piętnaście minut, a strzygi tylko na to czekają. Nie wolno nam marnować ani sekundy. Musimy znaleźć się za osłoną, zanim zrobi się ciemno. Możemy nie zdążyć. Widziałam bestie tłoczące się przed wyjściem. Czerwone ślepia lśniły żądzą krwi. (...) Mimo to nie była w stanie się poruszyć. Wciąż wpatrywałam się w czeluść jaskini. Tam jest mój Dymitr. Razem z nim moja dusza. Nie wierzyłam, że zginął. Wtedy i ja musiałabym umrzeć. Matka wymierzyła mi policzek. Otrzeźwiałam. - Pędź!- krzyknęła- On nie żyje! Nie pozwolę ci zginąć razem z nim! Zobaczyłam w jej oczach strach. Bała się o mnie. Usiłowała ratować córkę. Przypomniałam sobie słowa Dymitra, który wolał zginąć, niż ujrzeć mnie martwą. Jeśli nadal będę tu tkwić, zawiodę ich oboje. - Dalej!- usłyszałam krzyk matki. Pobiegłam, a łzy spływały mi po policzkach.'' ~ Richelle Mead + "Pocałunek cienia" str. 400, 401, 402 "- Pewnego dnia oboje zostaniemy strażnikami Lissy. Moim obowiązkiem będzie ją chronić za wszelką cenę. Gdyby zaatakowały nas strzygi, musiałbym zasłonić ją swoim ciałem. - Wiem. Rozumiem to. - Przed oczami znów roztańczyły mi się czarne plamki. Byłam bliska omdlenia. - Nie w tym rzecz. Jeśli pozwolę sobie pokochać ciebie, nie będę chronił Lissy. Bo to ciebie bym zasłonił." ~ Richelle Mead + "Akademia wampirów" str. 329 "- Wow. Dyskusja o twarzy którą tylko matka mogłaby kochać. Ha. Słodko. Gdyby ten żart pochodził od kogokolwiek innego, oklaskiwałabym go. - Dobrze, że jesteś znawczynią w zakresie urazów twarzy - powiedziałam - Jak twój nos? Lodowaty uśmiech Mii drgnął nieznacznie, ale nie zniknął. Złamałam jej nos we wszystkich miejscach jakiś miesiąc wcześniej - podczas szkolnych tańców - i po leczeniu pozostała mała krzywizna. Prawdopodobnie chirurgia plastyczna mogłaby to poprawić, ale z moja wiedzą o stanie finansowym rodziny Mii, wiedziałam, że to nie byłoby możliwe w najbliższym czasie. - Jest lepiej - odparła sztywno - Na szczęście był tylko rozbity przez psychopatyczną dziwkę i właściwie, to nikt nie odnosi tego do mnie. Obdarzyłam ją moim najlepszym psychopatycznym uśmiechem. - Jaka szkoda. Członek własnej rodziny uderzył cię przez przypadek. Psychopatyczne dziwki mają skłonności do sięgania po więcej." ~ Richelle Mead + "W szponach mrozu" str. 55 ''- Auu! (..) Coś dużego i silnego przygwoździło mnie do twardej ziemi, a liście i gałęzie poraniły mi twarz i ręce. Dymitr unieruchomił mnie i nachylił się do mojego ucha. - Powinnaś była ukryć się w miasteczku- szepnął z rozbawieniem.- To było ostatnie miejsce, w którym bym cię szukał. Tymczasem bezbłędnie odgadłem twój plan. - Nie bądź z siebie taki dumny- wycedziłam przez zęby, starając się uwolnić. Szlag. Był cwany. W dodatku znów oszołomiła mnie jego bliskość. (...)- Miałeś szczęście i tyle. - Nie potrzebuję szczęścia, Roza. Zawsze cię znajdę. Od ciebie zależy, jak bardzo chcesz utrudnić nam życie.'' ~ Richelle Mead + "Ostatnie poświęcenie" str.100 "To ja zawsze będę jego najwierniejszą! On sam Lord Voldemort uczył mnie czarnej magii!" |
|
|
![]() |
Dodany dnia 12.06.2014 20:05
|
![]() ![]() Postów: 764 Dom: ![]() Punkty: 9768 Ranga: Praktykant w Św Mungu Data rejestracji: 07.03.14 |
Horus szturchnął Dosię i szepnął jej coś na ucho. Oboje parsknęli śmiechem. Bella odsunęła się wreszcie od Gale'a. - Co jej powiedziałeś? - wycelowała oskarżycielsko palec w Horusa. - Em, ten twoj chłopak bardzo lubi się przedstawiać - odpowiedziała ironicznie Ewilan - Och, no tak - zakłopotał się Gale - Jestem Gale, zwyczajnie Gale. Dosia już wyciągała rękę na powitanie, kiedy on podszedł, wziął jej dłoń i pocałował po królewsku (jej dłoń ![]() - Widzisz jakie ciacho? I jeszcze dżentelmen! - wychwała Bells Horus łypnął spode łba na nowego. Nikt nie będzie całował jego dziewczyny! - E, Bella? - Dosia ledwie powstrzymywała śmiech - On właśnie mnie pocałował. Do Belli dopiero teraz to dotarło. - Nie masz całować innej dziewczyny! - trzepnęła go w ramię. Gale zaśmiał się rubasznie. Teraz to Horus namiętnie pocałował Dosię, jakby był zazdrosny. ![]() MÓJ RUDZIELEC! [img] ![]() [/img] Slytherin górą! ^^ ![]() ![]() |
|
|
![]() |
Dodany dnia 12.06.2014 20:20
|
![]() ![]() Pochwały: 2 Postów: 316 Dom: ![]() Punkty: 2460 Ranga: Fascynat Czarnej Magii Data rejestracji: 22.06.13 |
Gdy Dosia skończyła się całować wpadła na pewien pomysł. - Słuchajcie, słyszałam, że w ten weekend jest wypad do Hogsmade. Może byśmy udali się tam we czwórkę. - zaproponowała. - Ja jestem za, a wy co na to ? - Horus zapytał się obściskujących się Bellę i Gale'a. - No jasne, że tak. - powiedzieli razem. - Ale może pójdźmy tam gdzie jest choć trochę prywatności. - dodał Gale patrząc TYM wzrokiem na Bellę, a ona się uśmiechnęła. - Boże, czy wy tylko o jednym myślicie ? -zapytała śmiejąc się Ew. - Nie, chyba nie...no może. - dodawali na przemian uśmiechnięci. ''Trzecia strzyga rzuciła się na Dymitra. Od chwili, kiedy go poznałam, nie widziałam, by przegrał jakąś walkę. Zawsze okazywał się szybszy i silniejszy od przeciwnika. Lecz tym razem było inaczej. (...) Wpatrywałam się w tę scenę szeroko otwartymi oczami. Rozpoznałam jasnowłosego strzygę. Rozmawiałam z nim podczas bitwy na dziedzińcu.
Chwycił Dymitra o cisnął nim o ziemię. Starli się w uścisku i nagle ujrzałam kły bestii zatapiające się w szyi strażnika. Czerwone oczy błyszczały, zwrócone w moją stronę. Usłyszałam krzyk. Wydobył się z moich ust. (...) Chciałam mu pobiec na ratunek, ale ktoś mnie zatrzymał. To był Stan. - Co robisz, Rose? Jest ich coraz więcej. Czy on nie rozumiał? Tam został Dymitr, musiałam po niego iść. (...) - Musimy uciekać, Rose! - On tam został!- krzyczałam najgłośniej, jak mogłam. Jak to możliwe, że pokonywałam strzygi, a nie miałam siły się wyrwać dwojgu strażnikom?- Dymitr tam jest! Musimy po niego wrócić! Nie możemy go zostawić! Kopałam na oślep, krzycząc, by go ratowali. Matka potrząsnęła mną i zbliżyła twarz do mojej twarzy. - On nie żyje, Rose! Nie możemy po niego wrócić. Słońce zajdzie za piętnaście minut, a strzygi tylko na to czekają. Nie wolno nam marnować ani sekundy. Musimy znaleźć się za osłoną, zanim zrobi się ciemno. Możemy nie zdążyć. Widziałam bestie tłoczące się przed wyjściem. Czerwone ślepia lśniły żądzą krwi. (...) Mimo to nie była w stanie się poruszyć. Wciąż wpatrywałam się w czeluść jaskini. Tam jest mój Dymitr. Razem z nim moja dusza. Nie wierzyłam, że zginął. Wtedy i ja musiałabym umrzeć. Matka wymierzyła mi policzek. Otrzeźwiałam. - Pędź!- krzyknęła- On nie żyje! Nie pozwolę ci zginąć razem z nim! Zobaczyłam w jej oczach strach. Bała się o mnie. Usiłowała ratować córkę. Przypomniałam sobie słowa Dymitra, który wolał zginąć, niż ujrzeć mnie martwą. Jeśli nadal będę tu tkwić, zawiodę ich oboje. - Dalej!- usłyszałam krzyk matki. Pobiegłam, a łzy spływały mi po policzkach.'' ~ Richelle Mead + "Pocałunek cienia" str. 400, 401, 402 "- Pewnego dnia oboje zostaniemy strażnikami Lissy. Moim obowiązkiem będzie ją chronić za wszelką cenę. Gdyby zaatakowały nas strzygi, musiałbym zasłonić ją swoim ciałem. - Wiem. Rozumiem to. - Przed oczami znów roztańczyły mi się czarne plamki. Byłam bliska omdlenia. - Nie w tym rzecz. Jeśli pozwolę sobie pokochać ciebie, nie będę chronił Lissy. Bo to ciebie bym zasłonił." ~ Richelle Mead + "Akademia wampirów" str. 329 "- Wow. Dyskusja o twarzy którą tylko matka mogłaby kochać. Ha. Słodko. Gdyby ten żart pochodził od kogokolwiek innego, oklaskiwałabym go. - Dobrze, że jesteś znawczynią w zakresie urazów twarzy - powiedziałam - Jak twój nos? Lodowaty uśmiech Mii drgnął nieznacznie, ale nie zniknął. Złamałam jej nos we wszystkich miejscach jakiś miesiąc wcześniej - podczas szkolnych tańców - i po leczeniu pozostała mała krzywizna. Prawdopodobnie chirurgia plastyczna mogłaby to poprawić, ale z moja wiedzą o stanie finansowym rodziny Mii, wiedziałam, że to nie byłoby możliwe w najbliższym czasie. - Jest lepiej - odparła sztywno - Na szczęście był tylko rozbity przez psychopatyczną dziwkę i właściwie, to nikt nie odnosi tego do mnie. Obdarzyłam ją moim najlepszym psychopatycznym uśmiechem. - Jaka szkoda. Członek własnej rodziny uderzył cię przez przypadek. Psychopatyczne dziwki mają skłonności do sięgania po więcej." ~ Richelle Mead + "W szponach mrozu" str. 55 ''- Auu! (..) Coś dużego i silnego przygwoździło mnie do twardej ziemi, a liście i gałęzie poraniły mi twarz i ręce. Dymitr unieruchomił mnie i nachylił się do mojego ucha. - Powinnaś była ukryć się w miasteczku- szepnął z rozbawieniem.- To było ostatnie miejsce, w którym bym cię szukał. Tymczasem bezbłędnie odgadłem twój plan. - Nie bądź z siebie taki dumny- wycedziłam przez zęby, starając się uwolnić. Szlag. Był cwany. W dodatku znów oszołomiła mnie jego bliskość. (...)- Miałeś szczęście i tyle. - Nie potrzebuję szczęścia, Roza. Zawsze cię znajdę. Od ciebie zależy, jak bardzo chcesz utrudnić nam życie.'' ~ Richelle Mead + "Ostatnie poświęcenie" str.100 "To ja zawsze będę jego najwierniejszą! On sam Lord Voldemort uczył mnie czarnej magii!" |
|
|
![]() |
Dodany dnia 12.06.2014 20:38
|
![]() ![]() Postów: 764 Dom: ![]() Punkty: 9768 Ranga: Praktykant w Św Mungu Data rejestracji: 07.03.14 |
Dosia odciągnęła Bellę na stronę. - Słuchaj, oni chyba się nie lubią - zauważyła Ewilan - Też to widzę i mnie to martwi - przyznała Bella - Musimy coś z tym zrobić. - Ale mam do ciebie pytanie - powiedziała Dosia ze znaczącym uśmieszkiem. - Wal - przytaknęła Bells - Czy robiliście już TO? - spytała i parsknęła śmiechem na widok miny koleżanki. - Coś ty?! - oburzyła się Bella - Jesteśmy za młodzi! - A wy? - dodała widząc zdezorientowaną minę Dosi - Jasne! - odpowiedziała z zapałem - Dlatego zdziwiłam się, czemu wy nie. - Zostawmy to, wróćmy do nich - zakończyła temat zażenowana Bella. Wskazała kciukiem na łypiących na siebie chłopakó. ![]() MÓJ RUDZIELEC! [img] ![]() [/img] Slytherin górą! ^^ ![]() ![]() |
|
|
![]() |
Dodany dnia 12.06.2014 20:48
|
![]() ![]() Pochwały: 2 Postów: 316 Dom: ![]() Punkty: 2460 Ranga: Fascynat Czarnej Magii Data rejestracji: 22.06.13 |
Bella nie wiedziała dlaczego skłamała Dosi w sprawie TEGO. Głupio jej ? Ne to nie dlatego. A może powiedzieć Ew prawdę ? Tak chyba o zrobi... - No to co, może usiądziemy, a nie stoimy ciągle... - powiedziała Dosia. - O tak, to dobry pomysł. - odpowiedziała Bella. Powiedzieć jej ? Nie, chyba nie... A może jednak ? Czego mam się bać ? Przecież to wcale nie jest nic dziwnego... Powiem jej, chyba... - zastanawiała się Bella. - Gale idź z Horusem usiąść, a my zaraz przyjdziemy. - Bella zdecydowała się, że jej powie. - A czemu ? -zapytała zdziwiona Dosia. - Muszę ci coś powiedzieć, w sumie to wyjaśnić...sama nie wiem. - Bella powiedziała gdy chłopcy już odeszli. - Bella o co chodzi ? - zapytała Ew. - Czy to coś związanego z TYM ? - dodała po chwili. ''Trzecia strzyga rzuciła się na Dymitra. Od chwili, kiedy go poznałam, nie widziałam, by przegrał jakąś walkę. Zawsze okazywał się szybszy i silniejszy od przeciwnika. Lecz tym razem było inaczej. (...) Wpatrywałam się w tę scenę szeroko otwartymi oczami. Rozpoznałam jasnowłosego strzygę. Rozmawiałam z nim podczas bitwy na dziedzińcu.
Chwycił Dymitra o cisnął nim o ziemię. Starli się w uścisku i nagle ujrzałam kły bestii zatapiające się w szyi strażnika. Czerwone oczy błyszczały, zwrócone w moją stronę. Usłyszałam krzyk. Wydobył się z moich ust. (...) Chciałam mu pobiec na ratunek, ale ktoś mnie zatrzymał. To był Stan. - Co robisz, Rose? Jest ich coraz więcej. Czy on nie rozumiał? Tam został Dymitr, musiałam po niego iść. (...) - Musimy uciekać, Rose! - On tam został!- krzyczałam najgłośniej, jak mogłam. Jak to możliwe, że pokonywałam strzygi, a nie miałam siły się wyrwać dwojgu strażnikom?- Dymitr tam jest! Musimy po niego wrócić! Nie możemy go zostawić! Kopałam na oślep, krzycząc, by go ratowali. Matka potrząsnęła mną i zbliżyła twarz do mojej twarzy. - On nie żyje, Rose! Nie możemy po niego wrócić. Słońce zajdzie za piętnaście minut, a strzygi tylko na to czekają. Nie wolno nam marnować ani sekundy. Musimy znaleźć się za osłoną, zanim zrobi się ciemno. Możemy nie zdążyć. Widziałam bestie tłoczące się przed wyjściem. Czerwone ślepia lśniły żądzą krwi. (...) Mimo to nie była w stanie się poruszyć. Wciąż wpatrywałam się w czeluść jaskini. Tam jest mój Dymitr. Razem z nim moja dusza. Nie wierzyłam, że zginął. Wtedy i ja musiałabym umrzeć. Matka wymierzyła mi policzek. Otrzeźwiałam. - Pędź!- krzyknęła- On nie żyje! Nie pozwolę ci zginąć razem z nim! Zobaczyłam w jej oczach strach. Bała się o mnie. Usiłowała ratować córkę. Przypomniałam sobie słowa Dymitra, który wolał zginąć, niż ujrzeć mnie martwą. Jeśli nadal będę tu tkwić, zawiodę ich oboje. - Dalej!- usłyszałam krzyk matki. Pobiegłam, a łzy spływały mi po policzkach.'' ~ Richelle Mead + "Pocałunek cienia" str. 400, 401, 402 "- Pewnego dnia oboje zostaniemy strażnikami Lissy. Moim obowiązkiem będzie ją chronić za wszelką cenę. Gdyby zaatakowały nas strzygi, musiałbym zasłonić ją swoim ciałem. - Wiem. Rozumiem to. - Przed oczami znów roztańczyły mi się czarne plamki. Byłam bliska omdlenia. - Nie w tym rzecz. Jeśli pozwolę sobie pokochać ciebie, nie będę chronił Lissy. Bo to ciebie bym zasłonił." ~ Richelle Mead + "Akademia wampirów" str. 329 "- Wow. Dyskusja o twarzy którą tylko matka mogłaby kochać. Ha. Słodko. Gdyby ten żart pochodził od kogokolwiek innego, oklaskiwałabym go. - Dobrze, że jesteś znawczynią w zakresie urazów twarzy - powiedziałam - Jak twój nos? Lodowaty uśmiech Mii drgnął nieznacznie, ale nie zniknął. Złamałam jej nos we wszystkich miejscach jakiś miesiąc wcześniej - podczas szkolnych tańców - i po leczeniu pozostała mała krzywizna. Prawdopodobnie chirurgia plastyczna mogłaby to poprawić, ale z moja wiedzą o stanie finansowym rodziny Mii, wiedziałam, że to nie byłoby możliwe w najbliższym czasie. - Jest lepiej - odparła sztywno - Na szczęście był tylko rozbity przez psychopatyczną dziwkę i właściwie, to nikt nie odnosi tego do mnie. Obdarzyłam ją moim najlepszym psychopatycznym uśmiechem. - Jaka szkoda. Członek własnej rodziny uderzył cię przez przypadek. Psychopatyczne dziwki mają skłonności do sięgania po więcej." ~ Richelle Mead + "W szponach mrozu" str. 55 ''- Auu! (..) Coś dużego i silnego przygwoździło mnie do twardej ziemi, a liście i gałęzie poraniły mi twarz i ręce. Dymitr unieruchomił mnie i nachylił się do mojego ucha. - Powinnaś była ukryć się w miasteczku- szepnął z rozbawieniem.- To było ostatnie miejsce, w którym bym cię szukał. Tymczasem bezbłędnie odgadłem twój plan. - Nie bądź z siebie taki dumny- wycedziłam przez zęby, starając się uwolnić. Szlag. Był cwany. W dodatku znów oszołomiła mnie jego bliskość. (...)- Miałeś szczęście i tyle. - Nie potrzebuję szczęścia, Roza. Zawsze cię znajdę. Od ciebie zależy, jak bardzo chcesz utrudnić nam życie.'' ~ Richelle Mead + "Ostatnie poświęcenie" str.100 "To ja zawsze będę jego najwierniejszą! On sam Lord Voldemort uczył mnie czarnej magii!" |
|
|
![]() |
Dodany dnia 13.06.2014 18:17
|
![]() ![]() Postów: 764 Dom: ![]() Punkty: 9768 Ranga: Praktykant w Św Mungu Data rejestracji: 07.03.14 |
- No, właściwie to... - zacinała się Bella - Przecież mówiłaś, że tego nie robiliście - Dosia uniosła brwi. - Hm, to nie była do końca prawda - Bells zarumieniła się i spuściła wzrok. Głupio się czuła, że okłamała przyjaciółkę. Ewilan spojrzała na Bellę. Trochę jej smutno, że koleżanka ją okłamała, ale jej wybaczy. W końcu ona sama miała parę rzeczy do ukrycia i zatajenia. - Tak, robiliśmy TO - wydusiła wreszcie Bella. Znowu spłonęła rumieńcem jak burak. - To fantastycznie! Ale Gale na pewno nie przebija w łóżku Horusa! - dodała na koniec. Obie parsknęły śmiechem. - Ale, proszę. Nazywajmy rzecz po imieniu. Przecież seks, to seks! ![]() MÓJ RUDZIELEC! [img] ![]() [/img] Slytherin górą! ^^ ![]() ![]() |
|
|
![]() |
Dodany dnia 14.06.2014 14:36
|
![]() ![]() Pochwały: 2 Postów: 316 Dom: ![]() Punkty: 2460 Ranga: Fascynat Czarnej Magii Data rejestracji: 22.06.13 |
- Tak, tak, ja uważam że to Gale jest lepszy, a ty sądzisz, że Horus i może lepiej tego się trzymajmy. - powiedziała Bella ze śmiechem. - No to chyba będzie dobre rozwiązanie. - odpowiedziała ciągle śmiejąc się Dosia. - A może pójdziemy do nich żeby się przypadkiem nie pozabijali a później w dormitorium pogadamy na ten temat, co ty na to ? - zaproponowała Bella. - Po prostu czytasz mi w myślach. No to idziemy moja kochana Bells. -powiedziała Ew obejmując pannę Black. Dziewczyy usiadły obok swoich chłopców. Gale od razu pocałował Bellę, a Horus Dosię, jakby obaj chcieli sobie coś udowodnić. - No i o czym rozmawialiście ? - zapytała uśmiechnięta Bella. - O nas ? - zapytała może trochę podejrzliwie Ew. - Nie... - powiedzieli razem. - Czyli tak. - teraz razem powiedziały dziewczyny. - No to teraz mówcie o czym. - dodały. ''Trzecia strzyga rzuciła się na Dymitra. Od chwili, kiedy go poznałam, nie widziałam, by przegrał jakąś walkę. Zawsze okazywał się szybszy i silniejszy od przeciwnika. Lecz tym razem było inaczej. (...) Wpatrywałam się w tę scenę szeroko otwartymi oczami. Rozpoznałam jasnowłosego strzygę. Rozmawiałam z nim podczas bitwy na dziedzińcu.
Chwycił Dymitra o cisnął nim o ziemię. Starli się w uścisku i nagle ujrzałam kły bestii zatapiające się w szyi strażnika. Czerwone oczy błyszczały, zwrócone w moją stronę. Usłyszałam krzyk. Wydobył się z moich ust. (...) Chciałam mu pobiec na ratunek, ale ktoś mnie zatrzymał. To był Stan. - Co robisz, Rose? Jest ich coraz więcej. Czy on nie rozumiał? Tam został Dymitr, musiałam po niego iść. (...) - Musimy uciekać, Rose! - On tam został!- krzyczałam najgłośniej, jak mogłam. Jak to możliwe, że pokonywałam strzygi, a nie miałam siły się wyrwać dwojgu strażnikom?- Dymitr tam jest! Musimy po niego wrócić! Nie możemy go zostawić! Kopałam na oślep, krzycząc, by go ratowali. Matka potrząsnęła mną i zbliżyła twarz do mojej twarzy. - On nie żyje, Rose! Nie możemy po niego wrócić. Słońce zajdzie za piętnaście minut, a strzygi tylko na to czekają. Nie wolno nam marnować ani sekundy. Musimy znaleźć się za osłoną, zanim zrobi się ciemno. Możemy nie zdążyć. Widziałam bestie tłoczące się przed wyjściem. Czerwone ślepia lśniły żądzą krwi. (...) Mimo to nie była w stanie się poruszyć. Wciąż wpatrywałam się w czeluść jaskini. Tam jest mój Dymitr. Razem z nim moja dusza. Nie wierzyłam, że zginął. Wtedy i ja musiałabym umrzeć. Matka wymierzyła mi policzek. Otrzeźwiałam. - Pędź!- krzyknęła- On nie żyje! Nie pozwolę ci zginąć razem z nim! Zobaczyłam w jej oczach strach. Bała się o mnie. Usiłowała ratować córkę. Przypomniałam sobie słowa Dymitra, który wolał zginąć, niż ujrzeć mnie martwą. Jeśli nadal będę tu tkwić, zawiodę ich oboje. - Dalej!- usłyszałam krzyk matki. Pobiegłam, a łzy spływały mi po policzkach.'' ~ Richelle Mead + "Pocałunek cienia" str. 400, 401, 402 "- Pewnego dnia oboje zostaniemy strażnikami Lissy. Moim obowiązkiem będzie ją chronić za wszelką cenę. Gdyby zaatakowały nas strzygi, musiałbym zasłonić ją swoim ciałem. - Wiem. Rozumiem to. - Przed oczami znów roztańczyły mi się czarne plamki. Byłam bliska omdlenia. - Nie w tym rzecz. Jeśli pozwolę sobie pokochać ciebie, nie będę chronił Lissy. Bo to ciebie bym zasłonił." ~ Richelle Mead + "Akademia wampirów" str. 329 "- Wow. Dyskusja o twarzy którą tylko matka mogłaby kochać. Ha. Słodko. Gdyby ten żart pochodził od kogokolwiek innego, oklaskiwałabym go. - Dobrze, że jesteś znawczynią w zakresie urazów twarzy - powiedziałam - Jak twój nos? Lodowaty uśmiech Mii drgnął nieznacznie, ale nie zniknął. Złamałam jej nos we wszystkich miejscach jakiś miesiąc wcześniej - podczas szkolnych tańców - i po leczeniu pozostała mała krzywizna. Prawdopodobnie chirurgia plastyczna mogłaby to poprawić, ale z moja wiedzą o stanie finansowym rodziny Mii, wiedziałam, że to nie byłoby możliwe w najbliższym czasie. - Jest lepiej - odparła sztywno - Na szczęście był tylko rozbity przez psychopatyczną dziwkę i właściwie, to nikt nie odnosi tego do mnie. Obdarzyłam ją moim najlepszym psychopatycznym uśmiechem. - Jaka szkoda. Członek własnej rodziny uderzył cię przez przypadek. Psychopatyczne dziwki mają skłonności do sięgania po więcej." ~ Richelle Mead + "W szponach mrozu" str. 55 ''- Auu! (..) Coś dużego i silnego przygwoździło mnie do twardej ziemi, a liście i gałęzie poraniły mi twarz i ręce. Dymitr unieruchomił mnie i nachylił się do mojego ucha. - Powinnaś była ukryć się w miasteczku- szepnął z rozbawieniem.- To było ostatnie miejsce, w którym bym cię szukał. Tymczasem bezbłędnie odgadłem twój plan. - Nie bądź z siebie taki dumny- wycedziłam przez zęby, starając się uwolnić. Szlag. Był cwany. W dodatku znów oszołomiła mnie jego bliskość. (...)- Miałeś szczęście i tyle. - Nie potrzebuję szczęścia, Roza. Zawsze cię znajdę. Od ciebie zależy, jak bardzo chcesz utrudnić nam życie.'' ~ Richelle Mead + "Ostatnie poświęcenie" str.100 "To ja zawsze będę jego najwierniejszą! On sam Lord Voldemort uczył mnie czarnej magii!" |
|
|
![]() |
Dodany dnia 14.06.2014 15:48
|
![]() ![]() Postów: 764 Dom: ![]() Punkty: 9768 Ranga: Praktykant w Św Mungu Data rejestracji: 07.03.14 |
- Może raczej wy powiedzcie o czym? - zaciekawił się Gale. Dziewczyny wymieniły spojrzenia i zarumieniły się. - E tam, babskie sprawy - powiedziała Dosia - No i masz odpowiedź na wasze pytanie - wtrącił Horus - U nas były męskie sprawy. - Och, no dobra - Bella przewróciła oczami. - Wiecie co? - zagadnęła Ewilan - Chyba zostawiłam różdżkę w sypialni... Bells, pójdziesz ze mną? - Oczywiście! - Bella załapała o co chodzi Dosi - Zostańcie tu, zaraz wrócimy. Dosia wzięła Bellę pod rękę i wyszły razem z Sali. Skierowały się do Pokoju Wspólnego Ślizgonów. *** Parę minut później, już wróciły ![]() - Słuchajcie, mamy dla was super nowinę! - obwieściła Bella, gdy tylko dobiegły do chłopaków. - Jutro, o 19 spotkajmy się na siódmym piętrze. To będzie PRAWDZIWA wspólna randka, jaką zaplanowałyśmy - wypaliła Dosia wchodząc w słowo przyjaciółce. Horus i Gale spojrzeli po sobie. Miny mieli nietęgie. - Co, nie cieszycie się? - spytała zmartwiona Bella - Ależ oczywiście, że się cieszę, kochanie - odparł Horus do Dosi siląc się na entuzjazm - Po prostu jestem w szoku! Podszedł do Ewilan i ją pocałował. - A ty, kotku? - zapytała Bella Gale'a Edytowane przez ![]() ![]() MÓJ RUDZIELEC! [img] ![]() [/img] Slytherin górą! ^^ ![]() ![]() |
|
|
![]() |
Dodany dnia 18.06.2014 12:23
|
![]() ![]() Pochwały: 2 Postów: 316 Dom: ![]() Punkty: 2460 Ranga: Fascynat Czarnej Magii Data rejestracji: 22.06.13 |
- Ja też się cieszę. - powiedział Gale, ale znowu wymienili z Horusem spojrzeli po sobie. - Ej, no o co chodzi ? - zapytały się razem dziewczyny. - Po prostu my też coś zaplanowaliśmy. - powiedział Horus. - I też na siódmym piętrze. - dodał Gale. Dziewczyny zaczęły się śmiać. Nie wiedziały co mają powiedzieć. W końcu pierwsza odezwała się Bella. - To czyj pomysł wykorzystujemy ? - zapytała. - Nasz ! - krzyknęli chłopcy zdecydowanie. Tym razem to dziewczyny spojrzały po sobie. Mogły się zgodzić, ale nie wiedziały co chłopcy zaplanowali. Jeżeli coś podobnego, a nawet lepszego niż one to super, ale co jeśli nie pomyśleli o TYM.... - Ale to na pewno się wam spodoba. - powiedział Horus. - To coś co lubicie. - dodał Gale, podszedł do Belli i ją pocałował. Gdy skończył, Bella i Dosia zdecydowały się. - No dobrze wykorzystamy wasz pomysł, ale następnym razem zrealizujemy mój i Dosi. - powiedziała Bella. - No to może wasz wykorzystamy jutro. - powiedział Gale. - A dzisiaj nasz. - dodał Horus. - No to co i jak ? - zapytała Dosia. - Przyjdźcie dzisiaj razem na siódme piętro o 20. - powiedział Gale. - No dobrze. - powiedziały dziewczyny razem uśmiechnięte. ''Trzecia strzyga rzuciła się na Dymitra. Od chwili, kiedy go poznałam, nie widziałam, by przegrał jakąś walkę. Zawsze okazywał się szybszy i silniejszy od przeciwnika. Lecz tym razem było inaczej. (...) Wpatrywałam się w tę scenę szeroko otwartymi oczami. Rozpoznałam jasnowłosego strzygę. Rozmawiałam z nim podczas bitwy na dziedzińcu.
Chwycił Dymitra o cisnął nim o ziemię. Starli się w uścisku i nagle ujrzałam kły bestii zatapiające się w szyi strażnika. Czerwone oczy błyszczały, zwrócone w moją stronę. Usłyszałam krzyk. Wydobył się z moich ust. (...) Chciałam mu pobiec na ratunek, ale ktoś mnie zatrzymał. To był Stan. - Co robisz, Rose? Jest ich coraz więcej. Czy on nie rozumiał? Tam został Dymitr, musiałam po niego iść. (...) - Musimy uciekać, Rose! - On tam został!- krzyczałam najgłośniej, jak mogłam. Jak to możliwe, że pokonywałam strzygi, a nie miałam siły się wyrwać dwojgu strażnikom?- Dymitr tam jest! Musimy po niego wrócić! Nie możemy go zostawić! Kopałam na oślep, krzycząc, by go ratowali. Matka potrząsnęła mną i zbliżyła twarz do mojej twarzy. - On nie żyje, Rose! Nie możemy po niego wrócić. Słońce zajdzie za piętnaście minut, a strzygi tylko na to czekają. Nie wolno nam marnować ani sekundy. Musimy znaleźć się za osłoną, zanim zrobi się ciemno. Możemy nie zdążyć. Widziałam bestie tłoczące się przed wyjściem. Czerwone ślepia lśniły żądzą krwi. (...) Mimo to nie była w stanie się poruszyć. Wciąż wpatrywałam się w czeluść jaskini. Tam jest mój Dymitr. Razem z nim moja dusza. Nie wierzyłam, że zginął. Wtedy i ja musiałabym umrzeć. Matka wymierzyła mi policzek. Otrzeźwiałam. - Pędź!- krzyknęła- On nie żyje! Nie pozwolę ci zginąć razem z nim! Zobaczyłam w jej oczach strach. Bała się o mnie. Usiłowała ratować córkę. Przypomniałam sobie słowa Dymitra, który wolał zginąć, niż ujrzeć mnie martwą. Jeśli nadal będę tu tkwić, zawiodę ich oboje. - Dalej!- usłyszałam krzyk matki. Pobiegłam, a łzy spływały mi po policzkach.'' ~ Richelle Mead + "Pocałunek cienia" str. 400, 401, 402 "- Pewnego dnia oboje zostaniemy strażnikami Lissy. Moim obowiązkiem będzie ją chronić za wszelką cenę. Gdyby zaatakowały nas strzygi, musiałbym zasłonić ją swoim ciałem. - Wiem. Rozumiem to. - Przed oczami znów roztańczyły mi się czarne plamki. Byłam bliska omdlenia. - Nie w tym rzecz. Jeśli pozwolę sobie pokochać ciebie, nie będę chronił Lissy. Bo to ciebie bym zasłonił." ~ Richelle Mead + "Akademia wampirów" str. 329 "- Wow. Dyskusja o twarzy którą tylko matka mogłaby kochać. Ha. Słodko. Gdyby ten żart pochodził od kogokolwiek innego, oklaskiwałabym go. - Dobrze, że jesteś znawczynią w zakresie urazów twarzy - powiedziałam - Jak twój nos? Lodowaty uśmiech Mii drgnął nieznacznie, ale nie zniknął. Złamałam jej nos we wszystkich miejscach jakiś miesiąc wcześniej - podczas szkolnych tańców - i po leczeniu pozostała mała krzywizna. Prawdopodobnie chirurgia plastyczna mogłaby to poprawić, ale z moja wiedzą o stanie finansowym rodziny Mii, wiedziałam, że to nie byłoby możliwe w najbliższym czasie. - Jest lepiej - odparła sztywno - Na szczęście był tylko rozbity przez psychopatyczną dziwkę i właściwie, to nikt nie odnosi tego do mnie. Obdarzyłam ją moim najlepszym psychopatycznym uśmiechem. - Jaka szkoda. Członek własnej rodziny uderzył cię przez przypadek. Psychopatyczne dziwki mają skłonności do sięgania po więcej." ~ Richelle Mead + "W szponach mrozu" str. 55 ''- Auu! (..) Coś dużego i silnego przygwoździło mnie do twardej ziemi, a liście i gałęzie poraniły mi twarz i ręce. Dymitr unieruchomił mnie i nachylił się do mojego ucha. - Powinnaś była ukryć się w miasteczku- szepnął z rozbawieniem.- To było ostatnie miejsce, w którym bym cię szukał. Tymczasem bezbłędnie odgadłem twój plan. - Nie bądź z siebie taki dumny- wycedziłam przez zęby, starając się uwolnić. Szlag. Był cwany. W dodatku znów oszołomiła mnie jego bliskość. (...)- Miałeś szczęście i tyle. - Nie potrzebuję szczęścia, Roza. Zawsze cię znajdę. Od ciebie zależy, jak bardzo chcesz utrudnić nam życie.'' ~ Richelle Mead + "Ostatnie poświęcenie" str.100 "To ja zawsze będę jego najwierniejszą! On sam Lord Voldemort uczył mnie czarnej magii!" |
|
Podziel się z innymi: |
![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
Przejdź do forum: |