
Znamy go doskonale z roli Lorda Voldemorta, a wielu z nas wręcz uwielbia go za tę kreację, sukcesy odniósł także w filmach
Skyfall,
Spectre czy
Angielski Pacjent - mowa oczywiście o Ralphie Fiennesie. Nie sposób też wspomnieć, że gra w teatrze i jest szczególnie znany z sztuk szekspirowskich. Jednak jest coś o czym mogliście nie mieć zielonego pojęcia - w młodości chciał być... punkiem!
W najnowszym
the Guardian Ralph udziela wywiadu w stałej rubryce
This Much I Know, w której celebryci odkrywają przed fanami swoje tajemnice i opowiadają o tym, czego nauczyło ich życie. Fiennes przyznaje, że jako nastolatek chciał być bardziej zbuntowany:
Żałuję, że nie miałam w sobie trochę więcej punku. Gdy miałem 15 lat, chciałem być bardziej wyluzowany, zbuntować się. Tańczyłem pogo na koncercie Stranglers w Southampton, a moja matka ścięła mi włosy w taki sposób, żebym miał irokeza. Mój ojciec się wkurzył. Ale w moim DNA nie ma zalążków anarchistycznych. Przede wszystkim chcę zgody rodziców.
Za chwilę rozwija temat swojej młodości i wyjaśnia, dlaczego czasy nauki nie były dla niego najlepsze i jakie są jego doświadczenia
bycia nowym:
Nauka nie jest dla mnie. W szkole byłem najszczęśliwszy na plastyce, wszystko inne odpadało. Jestem słaby z matematyki i nauk ścisłych. Byłem względnie spokojny, jeśli miałem wstać i coś przeczytać, chociaż z angielskiego też nie jestem orłem.
Ciągle byłem nowy w szkole. Wiele razy się przeprowadzałem w dzieciństwie (moja rodzina przeniosła się do Irlandii, a następnie do Salisbury, budowaliśmy domy i je sprzedawaliśmy), i to było dość traumatyczne: przewrót i poznawanie nowych ludzi. Ale konieczność przenoszenia się sprawia, że jesteś dobry w przetrwaniu. Pomaga także świadomość, że wiesz, do kogo się odezwać [w potrzebie].
Opowiada też o tym, że styl życia rozpoznawalnego aktora wcale nie jest mu na rękę:
Tak naprawdę, gdy nikt cię nie poznaje to jest wielka ulga. Ostatnio pojechałem do Indii i nikt nie wiedział, kim jestem. Podróżowałem trzecią klasą w pociągu, gdzie nie było klimatyzacji, ale unosiło się wiele zapachów: żywności, ciał, stóp, przypraw. To było wspaniałe.
Ralph opisuje, czego uczy go aktorstwo i komu w życiu ufa.
Ludzie bliscy mojemu sercu dają mi wiele wsparcia. Nadzieja pojawia się, gdy widzę lub słyszę akty hojności, życzliwości, tolerancji czy przebaczenia. To ludzie starający się wspierać wzajemnie w małych sprawach. Miłość moich rodziców była tego pierwszym wspaniałym przykładem.
Kiedy staję przed publicznością, to odczuwam czym tak naprawdę jest to, co robię. Możesz być przygotowany, ale czasem sztuka się rozwija. Bardzo żałuję, że nie mamy wypracowanego systemu, który pozwalałby na pewne zmiany już po premierze.
Na koniec uraczył nas czymś równie głębokim... swoim ulubionym jedzeniem:
Lubię grykę, od czasu do czasu stek i bardzo gorzką czekoladę. Mogę jednak żyć szczęśliwie, jeśli nie będę ich miał. Umiem przygotować w miarę prosty posiłek, ale nie potrafię zrobić pięknie wyglądających dań.
Ralpha Fiennesa możecie zobaczyć na Old Vic w Londynie, gdzie występuje w
The Master Builder oraz w jego nowym filmie,
A Bigger Splash, który wejdzie do kin w Wielkiej Brytanii 12 lutego 2016 roku.
Źródło: Mugglenet
Dzięki bardzo za ten news. Kilka zdań trochę mi zgrzytało, jednak nie będę się czepiać, bo nie i już.
Podoba mi się to, jak on ładnie mówi o swoich rodzicach. Jest w tym tyle szacunku i miłości. Jednak da się wyczuć to takie... wycofanie? Ralph zawsze był oceniany jako taki neurotyk, niezbyt sympatyczny, trochę odseparowany od otoczenia. Tutaj to widać. Niechęć do bycia rozpoznawanym na ulicy, przeżycia związane z przeprowadzką, ta nauka "przetrwania" i "bardzo to lubię, ale mogę bez tego żyć".