Alternatywne zakończenie serii o młodym czarodzieju - co by było, gdyby to wszystko było... tylko snem?
Publikowane już na crimson-mist.net, jako EveDallas
Harry pomyślał jednak, że zanim wejdzie do dormitorium, zobaczy jak bardzo zniszczony jest zamek. Z zewnątrz wyglądał strasznie. Drewniany most praktycznie nie istniej, tlił się jeszcze gdzieniegdzie, kamienny był cały zawalony gruzem. Nigdzie nie było widać niezbitego okna, drzwi zostały połamane. Doszedł do dormitorium, gdzie wisiał obraz Grubej Damy – która chwilowo była nieobecna. Był jednak rozchylony, zawias naderwany – więc po prostu otworzył je ręką. Widać było, że nie tylko on tak zrobił. W środku leżały rzeczy osobiste, w rogu piętrzyła się sterta palących się książek. Wszedł do swojego starego dormitorium i rzucił się na łóżko, w którym spał przez 6 lat. Jak dobrze odwiedzić stare miejsca... Praktycznie od razu zmorzył go mocny sen.
***
- Myślisz, ze obudzi się właśnie dzisiaj? - zapytał wysoki, czarnowłosy mężczyzna, kładąc rękę na ramieniu rudowłosej kobiety.
- Zawsze warto mieć nadzieję...
- Nadzieja matką głupich. - Czarnowłosy lekko się zirytował, ale po chwili schował twarz w dłoniach. - Ile to już lat? Prawie 17?
- Sam wiesz, że teraz są największe szanse, uzdrowiciele powtarzają to od dawna.
- Może i tak... Kiedy wpadnie Albus?
- Miał być koło południa... Ciekawe, co ostatnio śniło się Harry'emu.
- Proszę, nie przypominaj mi tego, co działo się ostatnio, brr, ta scena na Wieży Astronomicznej... Straszne.
Do sali wszedł Albus.
- Witajcie, kochani. Nie widzieliśmy się prawie rok. - Uśmiechnął się.
- Czekaliśmy na ciebie, Albusie. Chociaż nadal nie rozumiem, dlaczego te spotkania mogą mieć miejsce tylko średnio raz w roku...
- Lily, spokojnie, musi tak być. Nie powinniśmy nadwyrężać Harry'ego Regulusa. Wiesz, że i tak źle z nim.
- Oh, gdyby wtedy nie przyszedł Voldemort...
- Lily, wiesz, że to nie twoja wina. I tak by przyszedł. Musiał spróbować zabić was i dziecko. Szczególnie ciebie, Severusie. Uważał cię za zdrajcę.
- I chyba się nie mylił - mruknął czarnowłosy.
- To było straszne... Dwie Avady, a Harry żyje... i ma się całkowicie... No, prawie całkowicie dobrze, a Voldemort zginął... Szczęście, że zdążyłeś zniszczyć ostatniego horkruksa na kilka godzin przed całym wydarzeniem.
- Mam niesamowite wyczucie czasu... I jestem strasznie skromy. - Albus uśmiechnął się szeroko. - No, to zacznijmy. Ale może najpierw przypomnijmy, co wiemy?
- Harry nadal myśli, że Lily wyszła za... Jamesa, tego palanta i...
- Oh, Severusie, James wcale nie był takim palantem jak uważasz... Chociaż nie, był.
- Wracając do tematu, on myśli że Lily i James zginęli, a mu została blizna w kształcie błyskawicy... Co z resztą jest prawdą, z tym, że po dwóch Avadach. - Głośno przełknął ślinę i zaczął bawić się palcami, widocznie zdenerwowany. - Mieli wychowywać go Dursley'owie... Którzy mieli być najgorszymi mugolami pod słońcem.
- A to wcale nie jest prawda, moja siostra jest najwspanialszą siostrą na świecie... Chociaż nie ma całkowicie gustu jeśli chodzi o wystrój wnętrz. Pamiętasz tą okropną wazę, którą Harry zbił, gdy uczył się latać na miotle, którą dostał tuż przed swoimi urodzinami?...
- Nie sposób jej nie pamiętać. - Severus aż się wzdrygnął. - Nawet ja wiem że czerwony i ten... eee... nawet nie znam określenia na ten kolor, gryzą się strasznie. Okropnie. Ale wracając, do jedenastych urodzin Harry miał żyć u 'potwornie okropnych Dursley'ów', a potem dostać list... Chociaż w zasadzie dostać to złe słowo, bo miał o niego walczyć. W każdym bądź razie pojechał do Hogwartu, dostał się do Gryffindoru, co jest kolejną głupotą, bo był czystej krwi i spokojnie dostałby się do Slytherinu... Szczególnie z takim nazwiskiem - zaśmiał się krótko, ale nie było słychać w tym cienia wesołości. - No, miał też grać w quidditcha... I streszczając wszystko jak najdokładniej, co roku, w maju lub czerwcu przytrafia mu się COŚ. Najpierw szukał Kamienia Filozoficznego, który został zniszczony przez samego Flamela jakiś pięćdziesiąt lat temu, potem znalazł Komnatę Tajemnic na podstawie nieistniejącej legendy, myślał że pozwolił uciec Syriuszowi Blackowi, który może i jest jego ojcem chrzestnym, ale nigdy nie był w Azkabanie... I nie wygląda nawet trochę podobnie do tego, co zobaczyliśmy w myślodsiewni. Potem uczestniczył w Turnieju Trójmagicznym, był w ministerstwie, nie mówiąc o tym co się działo, gdy miał być na szóstym roku...
- Severus nadal nie może przeżyć, że jego własny syn uważa go za najgorszego nauczyciela ze szkoły... I za twojego mordercę, Albusie.
- No tak... Teraz teoretycznie powinien kończyć siódmy rok. Od razu uprzedzę, że wspomnienia mogą być jeszcze gorsze, bardziej szokujące. Zaklęcie coś zmieniło w jego mózgu, ale miejmy nadzieję, że się ocknie, w końcu się ocknie... A, właśnie, myśleliście już o tym, co powiecie mu, gdy się obudzi? Wprowadzicie go w świat magii, jeśli będzie w stanie?
- To była bardzo trudna i długa dyskusja, ale jednogłośnie zdecydowaliśmy, że lepiej będzie dla Harry'ego, jeśli nigdy nie dowie się o magii. Powiemy, że to były tylko halucynacje, będziemy to ukrywać, przynajmniej do pewnego czasu. Stopniowo. I tak nigdy nie będzie dobrym czarodziejem, już stracił szesnaście lat życia, nie wiadomo ile straci później...
- No dobrze, więc przejdźmy do rzeczy. Severusie, proszę, zacznij.
Snape wyciągnął różdżkę i przyłożył ją do skroni nieprzytomnego chłopaka. Pojawiły się szare nici, a leżący poruszył się niespokojnie i jęknął. Severus, mrucząc zaklęcia, przeniósł nić do szklanej misy, którą Albus wyciągnął z szafki. Po chwili cała trójka zagłębiła się we wspomnienia Harry'ego Regulusa Snape'a, siedemnastoletniego chłopaka, leżącego nieprzytomnie w Świętym Mungu już od szesnastu lat.
***
Gdy wyszli z myślodsiewni, Snape prawie upadł na podłogę. Przytrzymała go kurczowo Lily, po której policzkach płynęły strumieniem łzy. Mężczyzna spojrzał niespokojnie na Albusa.
- Wyjaśnisz mi, co to... co to do cholery było?
- Chłopak najwyraźniej już nie uważa cię za najgorszego zdrajcę, Severusie.
- Marne pocieszenie, skoro w jego mniemaniu jestem MARTWY! Zamordowany przez Voldemorta... Boże...
W tej chwili zobaczyli, jak chłopak porusza się niespokojnie na łóżku. Nie robił tego nigdy, nie licząc momentu w którym Severus albo Albus zabierali mu wspomnienia. Po chwili podniósł się, a jego zielone oczy zlustrowały przestrzeń. Spojrzał na stojącego spokojnie Albusa, płaczącą Lily i chwiejącego się Severusa.
- Ale... o co chodzi...?
- Witaj, synu - powiedział Severus, a w oczach stanęły mu łzy. - Czekaliśmy od prawie siedemnastu lat, zawsze cierpliwie, na ten właśnie moment.
- Ty jesteś... moim ojcem?
- Tak, Severus jest twoim ojcem, Harry. Opowiem ci wszystko później... Chociaż nie, teraz... Może.. Lily, mogę prosić?
- Synu, gdy miałeś roczek, mieliśmy wypadek, bardzo poważny... Od tej chwili minęło prawie 17 lat, a ty leżałeś wciąż nieprzytomny... A teraz do nas wróciłeś. Możemy w końcu wrócić razem do domu. - Lily uśmiechnęła się przez łzy.
- A to, co widziałem?... Wydawało mi się, że nie żyjesz, mamo, a moim ojcem jest taki wysoki, czarnowłosy mężczyzna w okularach... A mój prawdziwy ojciec nie żyje... - Na twarzy Harry'ego pojawił się wyraz szczerego zdumienia i zastanowienia.
- To tylko sen, skarbie... To tylko sen...
Powiem Ci, że aż do ostatnich momentów było naprawdę bardzo dobrze. Dopiero ostatnie kwestie to trochę nadpsuły. Wiem, że końcówka miała wyjść taka melodramatyczna (w dobrym tego słowa znaczeniu!), ale jakoś tak średnio pasuje do całości. Co więcej, czemu Harry po dowiedzeniu się całej prawdy jest jedynie "szczerze zdumiony i się zastanawia"? Przecież on powinien być całkowicie zaskoczony, wstrząśnięty! Powinien w to nie uwierzyć na początku, w końcu tak realistycznie przeżywał wszystko w tych snach! Zabrakło mi tutaj takiego momentu, w którym byś to pokazała.
Poza końcówką mi się podoba. Snape jednak nadal przypomina Snape'a - lekko ironiczny, niezadowolony. Fajnie też opisałaś wszystkie wydarzenia, które jedynie śniły się chłopcu, zaznaczając jednocześnie co się naprawdę wtedy stało. Powiem Ci, że Twoja alternatywa jest bardzo smutna i trochę przytłaczająca. Tym bardziej, że chcą ukrywać magię Harry'ego w sekrecie i chłopak nigdy ma się o niej nie dowiedzieć. Swoją drogą to strasznie dowiedzieć się, że całe 17 lat "Twojego życia" było jedynie snem i to niby totalnie wyimaginowanym. Poruszyłaś przy okazji ciekawą kwestię. Mam nadzieję, że jeszcze coś Twojego przeczytam ; )