
Skoro odważyłeś się tu trafić, połowa sukcesu za Tobą! Postanowiłeś zniszczyć wszystkie siedem horkruksów. Czy Ci się uda? Zależy to wyłącznie od Ciebie. Uzbrojony w różdżkę, pelerynę niewidkę, zwykłe pióro i kieł bazyliszka wyruszasz na wyjątkową podróż. My podajemy Ci jak na tacy wskazówki do odszukania każdego z artefaktów. Twoim zadaniem jest je zniszczyć, ale zegar tyka! Czas masz ograniczony. Na zniszczenie wszystkich siedmiu horkruksów (czyli rozwiązaniu siedmiu poniższych zadań) masz
czas do 6.04. do godziny 23:59. Odpowiedzi wyślij na adres
hpnet@o2.pl. Bądź szybki niczym pantera, twardy jak głaz, cichy niczym mysz polna. Powodzenia! I pamiętaj - Świat Czarodziejów liczy na Ciebie!
***
Twoja podróż rozpoczyna się tutaj, na opuszczonej plaży. Zimny piach, lodowata woda i jeszcze zimniejsze skały za Tobą. Rozglądasz się, ale nie widzisz nic, co może zwrócić uwagę. Zrezygnowany siadasz na ziemi i grzebiesz palcem w piachu. Nagle wyczuwasz pod paznokciem coś twardego. Zaczynasz kopać, coraz szybciej i mocniej. To kamienna strzałka! Wskazuje na mroczne, postrzępione skały. Z nowym zapałem biegniesz we wskazanym kierunku. Szukasz jakiejś wskazówki, jakiegoś wejścia.
Zauważasz wyrytą w skale planszę, a na niej rzędy literek. Od razu wiesz, że musisz wyciągnąć różdżkę i liniami wskazać słowa.
Ściana zadrgała, pękła i rozeszła się. Twoim oczom ukazały się wrota. Wyciągasz stopę do przodu i natrafiasz na coś małego. Zdajesz sobie sprawę, że kopnąłeś horkruksa, który schowany był w ścianie. Z uśmiechem na ustach niszczysz go. Nie ma... jakby nigdy nie istniał. Ale to nie koniec przygody, to dopiero początek...
Zadowolony wchodzisz do powstałej jaskini. Jest stosunkowo pusta. Na środku stoi jednak skrzynka. Podchodzisz do niej i widzisz na jej wieku siedem obrazów.
Zgadujesz, ze są to miejsca. Głowisz się i głowisz, aż nagle dostrzegasz pióro i już wiesz, że musisz rozpoznać wszystkie miejsca i napisać ich nazwy. Dopiero wtedy skrzynia otworzy się i zobaczysz kolejną cząstkę duszy.
Słyszysz
klik, wieczko odskakuje. Nie myśląc, niszczysz to co jest wewnątrz. Po co się zastanawiać? Przecież wiadomo, że jesteś tu właśnie po to.
Gdy opuszcza Cię poczucie triumfu widzisz, że niższa część jaskini wypełniła się wodą. To nie może być przypadek, to musi coś znaczyć. Idziesz w kierunku podziemnej cieczy i już z daleka widzisz dryfującą butelkę. Przywołujesz ją zaklęciem. Po bliższych oględzinach rozbijasz ją, by wyciągnąć zawarty w niej list. Przynajmniej myślisz, że to list. Ale tak nie jest.
To... krzyżówka. Biegniesz po pióro, które niedbale odrzuciłeś przy skrzyni. Na wieku wyryłeś nazwy, teraz potrzebujesz atramentu. Pulsująca żyła na nadgarstku dobitnie daje znać o tym, o czym myślisz już od dłuższego czasu. Potrzebujesz krwi, swojej krwi. Rozcinasz delikatnie skórę i zabierasz się do pracy.
Krew wypływająca z Twojego ciała osłabiła Cię, ale udało Ci się ukończyć krzyżówkę. Czekasz na coś, co powinno się stać. Nic jednak się nie dzieje. Nic się nie transmutuje, nic nie wybucha, nie zapada się. Woda pozostaje tak samo lodowata jak wcześniej. Wstajesz z klęczek i zapominając o zatamowaniu nadgarstka biegasz po jaskini szukając jakiejś wskazówki. Po godzinie poszukiwań gnieciesz w ręku pergamin i ciskasz go do wody. Wściekłość niesie go daleko. W momencie dotknięcia tafli całe podziemne jezioro znika. Na środku pojawia się mały woreczek. Przekłuwasz go przyniesionym kłem bazyliszka i idziesz dalej, bo w oddali wytworzył się kamienny portal. Za nim widzisz oślepiające światło, które tak Cię przyciąga. Przekraczając próg, wpadasz w bańkę powietrze, która emanuje jaskrawymi kolorami. Mrużysz oczy. Zanim źrenice zdążą się przyzwyczaić, bańka wypluwa Cię na skalną półkę. Wśród tysiąca światełek w kolorze głębokiego różu dostrzegasz jedno, które błyszczy na błękitno.
Horkruks! Nie możesz go jednak dotknąć, chroni go bariera. Nie wiesz skąd ale nagle wpadasz na pomysł, że musisz go podrobić.
Masz do wyboru każdą możliwą technikę na jaką wpadniesz (możesz również skopiować dowolny ze znanych horkruksów). Musisz się tylko bardzo postarać.
Męczysz się nad tym godzinami, sam nie wiesz czy na zewnątrz jest dzień czy noc. Nie czujesz głodu ani pragnienia. Jesteś na to zbyt podniecony. Pot spływa Ci ze skroni ale o to jest. Idealna kopia. Drżącą ręką przeciskasz go przez barierę, której tym razem jakby nie było. Układasz kopię obok prawdziwego horkruksa, a ten zabierasz. I niszczysz. Ze szczerym i nieco obłąkańczym uśmiechem na twarzy. Zdajesz sobie sprawę, że zostało już mniej, niż więcej. Zaczynasz się szaleńczo śmiać. Ale urywasz, gdy zdajesz sobie sprawę, że nie wiesz co masz teraz zrobić.
Różowe światełka, mimo że są ich tysiące, dają nikłe światło. Nie widzisz przeciwległej ściany, ale za to bardzo wyraźnie, widzisz przepaść przed sobą. Nagle czujesz ogromną pokusę położenia się na zimnym kamieniu. Nie opierasz się, przecież tak dawno nie zmrużyłeś oka.
Otwierasz oczy i pierwsze co czujesz to rwący ból w kręgosłupie. Rozcierasz plecy ręką. Wzrokiem przeczesujesz teren i czujesz serce w gardle, gdy widzisz jak niewiele brakowało, abyś stoczył się w dół. Błyskawicznie unosisz się na czworakach. Twój wzrok przykuwa zakurzony kawałek podłogi. Przysuwasz się do niego i rozgarniasz bród. Okazuje się, że spałeś na wyrytym tekście! Przyglądasz się i widzisz, jak litery układają się w słowa, a słowa w zdania.
To cytaty, myślisz. Unosisz brew, bo zadanie wydaje Ci się strasznie trudne. Skąd możesz wiedzieć kto to powiedział. Ale próbujesz, przecież musisz zniszczyć wszystkie siedem horkruksów. Nie ma pióra, nie ma rylca. Postanawiasz wykrzyczeć nazwiska w przestrzeń.
1.Nie, w tej książce musiało żyć coś o wiele bardziej złowrogiego... cząstka duszy, byłem tego prawie pewny. Ten dziennik był horkruksem. Ale to odkrycie stworzyło tyle samo pytań, co odpowiedzi. Najbardziej zaniepokoiło mnie to, że dziennik miał być nie tylko bronią, ale i zabezpieczeniem.
2. Ale pan na pewno wie o nich wszystko, panie profesorze, tak? Tak wielki czarodziej jak pan.... ale oczywiście przepraszam jeśli nie może mi pan tego powiedzieć, to... Po prostu przypuszczałem, że tylko pan może mi coś o nich powiedzieć... więc sobie pomyślałem, że zapytam.
3. Poprzez akt zła.... akt największego zła. Przez dokonanie morderstwa. Morderstwo rozdziera dusze. Czarodziej, który zamierza stworzyć horkruksa, wykorzystuje to rozdarcie do swych celów i zamyka oddartą część...
4. Nie mówiłam ci, że jestem jej odległą potomkinią? Ta czarka przechodziła w naszej rodzinie z pokolenia na pokolenie. Urocza, prawda? I podobno obdarzona jest wielką mocą czarnoksięską, ale dokładnie tego nie sprawdzałam, trzymam tu ją sobie bezpiecznie i podziwiam.
5. Obrabowała nas, zanim z nim uciekła! Gdzie jest nasz medalion? Gdzie jest medalion Slytherina?
6. Widzisz to? Widzisz? Wiesz, co to jest? Wiesz, skąd to jest? Od wieków było w naszej rodzinie, tak głęboko sięgają nasze korzenie! W rodzinie, która nigdy się nie splamiła brudną krwią! Wiesz ile mi dawali za ten pierścień z herbem Peverella?
7. W każdym razie zaczęli się kłócić, czy jestem tym Stanem czy nie jestem. Trochę to było żałosne, mówiąc szczerze, ale w końcu było ich pięciu a ja jeden, no i zabrali mi różdżkę. Potem dwóch zaczęło się tłuc, dwóch innych się przyglądało, więc rąbnąłem w brzuch tego, który mnie trzymał, złapałem jego różdżkę, rozbroiłem tego, który trzymał moją, i deportowałem się. Nie wyszło mi to za dobrze, znowu się rozszczepiłem...
Echo Twojego głosu zamiera. Twoje serce również. Może nie o to chodziło, może trzeba było podać inaczej rozwiązanie. Odwracasz głowę w odpowiednim momencie, żeby ujrzeć unoszące się różowe światełka. To były świetliki. Teraz wzlatują w górę, odkrywając przed Tobą czarną kurtynę z weluru. Nie zastanawiasz się kto ją tu wstawił, bo i po co. Ważniejsze, że za nią leży kolejny mały woreczek. Kolejny kieł bazyliszka, kolejne szybkie cięcie, kolejny cząstka duszy pozbawiona sensu życia.
Idziesz dalej, wrzucając do plecaka szczątki horkruksa. Ich ciężar sprawa Ci dziwną satysfakcję. W tunelu, w którym się poruszasz, nie ma światła, idziesz więc na wyczucie, bo boisz się użyć
Lumos.
Musiałeś się potknąć, to było nieuniknione. Nie myślałeś tylko, że o książkę, która jak nic jest kolejnym pojemnikiem dla duszy. Skąd to wiesz? Bo jest niepozorna, stara, poplamiona. I da się otworzyć tylko dwie strony, które przedstawiają test. Pióro, którym przedzielone są stronice, też daje do myślenia. Znowu nie ma kałamarza... Znowu musisz pozbawić się cząstki swojego życia.
1. Jaki jest tytuł książki, gdzie można znaleźć formułę, dzięki której możliwe jest stworzenie horkruksa?
a) Encyklopedia Zaklęć Czarnomagicznych
b) Czarna magia na przestrzeni wieków
c) Tajemnice najczarniejszej magii
d) Najczarniejsza magia w dziejach czarodziejów
2. Kim są rozmówcy artykułu na naszym portalu, gdzie zostaje postawione pytanie - czy Albus Dumbledore stworzył horkruksa?
a) Hermiona i Molly
b) Słonko i Chmurka
c) Syriusz i Lupin
d) Ogień i Woda
3. "Szloch pani Cattermole zagłuszył kroki Harry'ego Pottera, który podszedł ostrożnie do stopni wiodących na podium. Gdy przechodził przez miejsce patrolowane przez srebrnego kota-patronusa, poczuł gwałtowne ocieplenie."
Jest to fragment książki "Harry Potter i Insygnia Śmierci". Pochodzi on z rozdziału:
a) Komisja Rejestracji Mugolaków
b) Łapówka
c) Złodziej
d) Srebrna Łania
4. Rowling na swoim portalu Pottermore zamieściła artykuł, w którym do postaci Rubeusa Hagrida dopasowała jeden z kolorów. Był to:
a) brązowy
b) granatowy
c) zielony
d) czerwony
5. Gdy Harry i Hermiona odwiedzili cmentarz w Dolinie Godryka, jeden z nagrobków miał wyryte nazwisko jednego z uczniów Hogwartu. Było to:
a) Longbottom
b) Abbott
c) Finningan
d) Fawcett
6. Na jakiej stronie J.K. Rowling odpowiadała na 10 pytań rodzących się wśród czytelników po lekturze "Insygniów Śmierci"?
a) Time
b) MuggleNet
c) SnitchSeeker
d) New York Times
7. Co powiedziała w ostatnim tomie HP srebrna łasica - patronus Artura Weasleya do Harry'ego, Rona i Hermiony?
a) Nie martwcie się, z nami wszystko w porządku. Nie odpowiadajcie.
b) Udało nam się, nie odpowiadajcie.
c) Jesteśmy bezpieczni, śledzą nas.
d) Rodzina bezpieczna, nie odpowiadajcie, jesteśmy śledzeni.
Z ostatnim kółeczkiem jakie zakreślasz księga zamyka się z trzaskiem na Twoich kolanach i zaczyna się robić gorąca. Coraz bardziej i bardziej... Nie masz czasu na zastanawianie się. Unicestwiasz ją, a z jej wnętrza wydobywa się cichy syk.
Niespodziewanie korytarz rozświetla się i możesz wymruczeć Nox, bo musiałeś zapalić to różdżkę. Podrywasz się z podłogi i z zapartym tchem biegniesz dalej.
Stajesz dopiero wtedy, gdy przed Tobą spływa ściana wody. A w niej pływają małe rybki, które jakimś cudem układają się w zdania. Z trudem rozczytujesz to co jest napisane. Brzmi jak opowiadanie, w którym nie ma środka. Spoglądasz na rybki, które kotłują się w lewym rogu. Gotowe na Twoje rozkazy, gotowe, żeby ułożyć zdania, które Ty zapiszesz. Nie pozwalasz im czekać długo.
Założyła prostą, długą suknię. Zapięła przy szyi klamrę od swojej starej, aczkolwiek dobrze się trzymającej, czarnej szaty. Stanęła przed lustrem. Wydawało się, że każdego ranka przybywało jej nowych zmarszczek, ale nie przejmowała się tym. Nie była małostkowa. Gdy zawiązywała włosy w ciasny, idealny jak zawsze kok, wleciała przez otwarte okno sowa. Cmoknęła z niezadowolenia - poranne wiadomości nigdy nie należały do miłych. Rzucając ptakowi okruszki z wczorajszej kolacji, którą dojadała u siebie w pokoju, rozwinęła list.
- Hmm... Jednak zapowiada się całkiem ciekawy dzień - pomyślała profesor McGonagall i odkładając pergamin na biurko, wyszła z pokoju.
... (około 7 Waszych zdań)
- Co zrobiłeś?! - krzyknęła profesor McGonagall. W oczach miała szał, a jej jak zawsze idealny kok był wskutek zdenerwowania w totalnym nieładzie.
Ostatnia rybka układa się na swoim miejscu w momencie, gdy kurtyna wody zaczyna opadać z hukiem. Fale obmywają Twoje spodnie, czujesz jak stworzonka uderzają Cię w piszczele. Ale stoisz dzielnie i czekasz. W końcu to ostatni horkruks, musi tu gdzieś być.
Gdy wreszcie woda spłynęła, zobaczyłeś go. A właściwie ją. Samotną rybkę, która nie została tu bez przyczyny. Chwytasz ją w dłoń, czujesz jak jej małe serduszko bije, jak drobne łuski ocierają się o Twoją skórę. Nigdy nie lubiłeś zabijać, ale teraz musisz. Przebijasz ją i padasz na kolana.
Zebrałeś je wszystkie i zniszczyłeś. Wygrałeś, WYGRAŁEŚ! Czeka Cię sława i chwała.
W swojej radości nie dostrzegasz, że ktoś wyłania się z prawej strony. Dopiero gdy zielony promień mknie w Twoją stronę, odwracasz głowę, ale jest już za późno.
***
Gratuluję! Redakcja wymyśliła naprawdę ciekawy i różnorodny konkurs, chociaż najbardziej ze wszystkiego podziwiam wolę do sprawdzania tego wszystkiego
Ciekawa jestem, ile za to jest punktów.