Brak wolności, bezsilność, łzy, nienawiść do siebie, opuszczenie, a w tle niedozwolona miłość jej brata. Nazywa się Lilith Malfoy. Od urodzenia była skazana na ból i strach schowany pod maską dumnej arystokratki.
Kim była ? Jedną z nielicznych córek w rodzinie Malfoyów. Ukochaną siostrą Draco Malfoya, za którym skoczyłaby w ogień. Była czarownicą, lecz nie taką zwykłą, posiadała dar.
Tkwi w mnie coś, o czym nikt nie wie
Ma nadludzką siłę która niszczy.
Jestem potworem
Ma nadzwyczajne zdolności, które sieją spustoszenie.
Nienawidzę siebie
Brak wolności, bezsilność, łzy, nienawiść do siebie, opuszczenie, a w tle niedozwolona miłość jej brata. Nazywa się Lilith Malfoy. Od urodzenia była skazana na ból i strach schowany pod maską dumnej arystokratki.
Otwieram oczy, a z mojego gardła dochodzi cichy krzyk, gdy zauważam postać przede mną. Oczodoły chłopczyka są puste. Oczy zostały mu bestialsko wydłubane. Nie ma gałek ocznych, jest tylko przerażająca pustka zbroczona krwią. Dziecko wpatruje się mnie, jakby coś ode mnie chciało.
- On nadchodzi - mówi. A następnie rozpływa się w mroku mojego pokoju. Głośny szloch wstrząsa moim ciałem. Nie wytrzymam już tego! Te zjawy mnie prześladują. Zakrwawione, bez jakiejś części ciała...Moja psychika już nie daje rady. Mój umysł zalewa mrok. Najgorszą rzeczą jest brak osoby, której mogę się wygadać i wypłakać na ramieniu. Draco jest w szkole, a rodzice by mnie wyśmiali. Ja sama powinnam była pojechać do Hogwartu w tym roku, lecz jeszcze nie panuje nad sobą i swoją mocą, co jest przeszkodą, bo mogę zrobić komuś krzywdę. Wstając z łóżka, odgarniam swoje białe włosy do tyłu. Kieruje się do lustra i patrzę na swoją wychudzoną twarz. Pod moimi oczami widnieją ogromne wory od niewyspania. Patrze w nie, a one odsłaniają to, co tak skrzętnie ukrywam... niewyobrażalny ból i strach.
- Dasz radę - mówię sobie w myślach.
Dasz radę...
3 lata później
1 września stałam na peronie 9 i 3/4 żegnałam się z ojcem i matką, którzy udzielali mi ostatnich porad.
- Nie zadawaj się ze szlamami - mówiła matka
- Bądź godna swojego nazwiska, pokaż innym kto rządzi w tej szkole - mówił ojciec
Nagle wszyscy zaczęli się pchać gdyż pociąg miał zaraz ruszyć. Po pożegnaniach razem z Draco zaczęliśmy pchać się w kierunku przedziału ślizgonów. Podróż minęła spokojnie, poznałam paru przyjaciół brata, a później czytałam książkę. Wysiedliśmy z pociągu na stacji Hogsmeade. Była ona dość mała i skromna, na pewno nie taka jak Kings Cross. Pożegnawszy się z bratem, ruszyłam w stronę Hagrida. Draco mi o nim opowiadał jaki to przygłup, a po krótkiej podróży z nim śmiem twierdzić, że jest bardzo ciekawym i inteligentnym człowiekiem. Zupełnie innym niż opowiadał brat. Rejs minął spokojnie, bez żadnych dodatkowych atrakcji. Zamek wywarł na mnie ogromnie wrażenie, piękny i majestatyczny na tle czarnego nieba.
Po wyjściu z łódek skierowaliśmy się w kierunku schodów, które prowadziły do Sali wejściowej.
- Witajcie w zamku Hogwart - powiedziała profesor McGonagall
- Za chwilę rozpocznie się ceremonia przydziału, podczas której każdy z was zostanie przydzielony do jednego z czterech domów: Ravenclaw, Slytherin, Gryffindor i Hufflepuff. Skoro już wszystko wytłumaczyłam, myślę, że możemy ruszać. Proszę stanąć rzędem i iść za mną - poleciła pani profesor. Drzwi od Wielkiej Sali otworzyły się i weszliśmy.
Pomieszczenie oświetlało tysiące świec unoszących się nad czterema stołami. Sklepienie upstrzone było gwiazdami.
- Niesamowite - pomyślałam.
Obejrzałam się na stół ślizgonów, gdzie od razu rzuciła mi się w oczy biała czupryna mojego brata. Gdy patrzyłam w oczy Draco, wbrew moim oczekiwaniom nie poczułam się lepiej, wręcz przeciwnie. Co jeśli coś pójdzie nie tak? Co jeśli tiara przydzieli mnie do Gryffindoru? Jak się pomyli? Nie mogę zawieść rodziny. Po mojej krótkiej konwersacji samej ze sobą szybko wróciłam myślami do Wielkiej Sali gdy profesor McGonagall ustawiła przede mną stołek. Na stołku położyła tiarę przydziału. Przez kilka sekund panowała głucha cisza, później tiara drgnęła i zaczęła śpiewać:
Tysiąc lat minęło
od pięknej przyjaźni
od poświęcenia
skończyło się na waśni
O czwórce przyjaciół mowa
oddanych i wiernych sobie
o walecznym Godryku
pogodnej Heldze
O mądrej Rovenie
przebiegłym Salazarze
wtedy czwórka przyjaciół
wypowiedziała się szczerze
Historia jak to bywa
lubi się powtarzać
nadeszły dla świata ciężkie dni
wszystko zaczyna się od nowa
Wspaniały los świata
spoczywa w rękach kata
szaleńca baz rozumu
w młodości pozbawionego domu
On chce byście się bali
żebyście wszyscy stali się mali
niedługo może umrzemy
nawet o tym nie wiemy
Więc na głowy szybko mnie wkładajcie
i się nie wahajcie
gdzie kto ma przydział powiem
domu wyznaczę wam progi
Po pieśni tiary ceremonia przedziału zaczęła się na dobre, a kolejni uczniowie trafili do swoich domów. Po przydziale wszystkich pierwszoroczniaków, nadeszła kolej na mnie.
- Lilith Malfoy - wyczytała profesor.
- Panna Malfoy z powodów problemów zdrowotnych dopiero teraz mogła do nas dołączyć. Liczę, że ją miło przyjmiecie. Dołączy do czwartej klasy -oznajmiła.
Serce zaczęło mi bić szybciej i głośniej. Myślałam, że zaraz zemdleje. To dopiero byłby wstyd. Mimo osłupienia udało mi się ruszyć nogami i dotrzeć do stołka. Usiadłam na nim i w ostatnim momencie, zanim tiara zakryła mi twarz zobaczyłam zmartwienie w oczach brata.
Hmm kto by pomyślał, inna niż Malfoyowie. nie jesteś rasową ślizgonką masz w sobie więcej cech innego domu...mroczna przyszłość. Widzę w tobie coś wyjątkowego, coś, czego nie zauważyłam u twojego brata. Trudna decyzja, gdzie by cię tu przydzielić, krew czy charakter ? A niech stracę.
Gryffindor!
Jasność wróciła po ułamku sekundy. Tiara wydała werdykt.
Tak z ciekawości, Nymeria, ile masz lat? Bez tej wiedzy ciężko mi ocenić trochę No jest to taki miszmasz. Czasów, stylów, "widoków". Zaczynasz od perspektywy narratora 3-osobowego wszechwiedzącego, potem przechodzisz do pierwszej osoby w czasie teraźniejszym, a potem w czasie przeszłym. I jeszcze może by to jakoś zagrało, gdyby edycja była lepsza. Czasami zdania są jak wyjęte ze streszczenia, a nie z opowiadania - za mało opisów. Dialogi kursywą - niepotrzebnie kompletnie. Jakieś literówki też ci się zdarzają, brak spacji przed myślnikiem, gubisz słowa, powtórzenia - lepiej by było jakbyś to przed wysłaniem przeczytała kilka razy, albo dała komuś do zbetowania (jest odpowiedni temat na forum).
Co do samej treści - czyta się dobrze, ale jak dla mnie trochę za krótkie. Bardziej jak fragment rozdziału niż rozdział sam w sobie : D. Z tej Lilith to na razie wychodzi taka Mary Sue (dlatego spytałam o wiek, większość dziewczyn, które zaczynają pisać, tworzy tego rodzaju postać, niestety, bo za bardzo się z nią utożsamia) pokrzywdzona przez los, smutna laska, ale niesamowicie potężna i ogólnie wyjątkowa. Jestem ciekawa zakazanej miłości brata xD. Czy to będzie z takim kontekstem erotycznym, czy po prostu będzie obsesyjnie opiekuńczy. Fajnie, że nie wrzuciłaś jej do Slytha (chyba, bo nie wiem, czy to były myśli Tiary czy już to wykrzyczała). Także czekam jak to się rozwinie .