Spojrzenie na Hogwart po wojnie.
Opadł pył. Gdzieś zniknęły promienie potężnych zaklęć przecinających powietrze i rozświetlających pole walki. Gdzieś zniknęły zapachy świeżej krwi oraz śmierci. Gdzieś zniknęły gruzy, kamienie, zniszczone meble. Gdzieś zniknęły dusze, które jeszcze tak niedawno spoczywały w swych ciałach tam, gdzie ich miejsce.
Zamek odbudowano. Raz jeszcze dumnie zawitał na tym samym wzgórzu. Nieliczne różnice nie rzucały się zbytnio w oczy, więc nikt nie pomyślałby, że kiedykolwiek mogło dojść do zmiany odcienia złota w pokoju wspólnym Gryffindoru czy ilości rzeźbionych róż w ramie obrazu zamieszkanego przez podobiznę uczonego szkockiego czarodzieja. Lecz wprawne oko wychwyci te różnice. I owe wprawne oko, w parze z wyczulonym sercem, rozdzierało duszę. W zasadzie to rozdziera, wciąż na nowo i na nowo... Choć tyle lat minęło, choć minął pierwszy szok.
Życie szkoły tętni swym normalnym rytmem, teraz już nie zakłócanym przez unoszącą się naokoło niepewność oraz obawę. Uczniowie radośnie tryskają energią,
Ale dla niektórych czas stanął w miejscu. Niektórzy wciąż mają wrażenie, jakby za chwilę miał odbyć się w Wielkiej Sali apel dodający otuchy, informujący, że za chwilę nastąpi ewakuacja pierwszorocznych, bo w tym miesiącu śmierć zbierze swe bardzo urodzajne plony.
Niektórzy stale wybiegają na błonia, z przerażeniem w oczach i zanikiem pamięci w pustym umyśle. Niektórzy budzą się w nocy, nie wiedząc gdzie są i co mają robić. Odruchowo sięgają więc po różdżkę, bojąc się wystrzelić z niej choćby malutką kulkę światła. I dopiero gdy pochrapywanie któregoś z współlokatorów upewni ich w przekonaniu, że otaczają je ciała żywe, pogrążone w Objęciach Morfeusza tylko na noc, odkładają swe różdżki na stolik nocny i uspokajają wzburzony oddech.
Kolejny nagrobek postawiono na cmentarzu w Dolinie Godryka. Pokryta śniegiem kamienna płyta wielkimi literami wypowiada imię i nazwisko pod nią pochowanego. „To ostatni. Ten długo żył”, mawiają. Ostatni? W jakim sensie? Ludzie przechodzą zbyt zmartwieni własnymi sprawami, by uczcić cześć bohatera. Rodzina już dawno dała sobie spokój, jak reszta bliskich innych wojowników, topiąc smutki w zapomnieniu. To kolejna krwawa ofiara. Ofiara? A może zwycięzca? W końcu ten był szczęściarzem, przeżył resztę. Przeżył? A może odszedł razem z nimi? Dołączył do nich już dawno?
Kolejny zwykły dzień. Co dzisiaj jest? A, czwartek. Taki sam jak tydzień temu. Nic ciekawego się dziś nie wydarzyło, nawet w przeszłości. Znowu leje deszcz. Przeklęty deszcz. Taka ulewa jak rok temu o tej samej porze. Dwa, trzy lata temu też chyba tak lało. To chyba jakaś klątwa. Szczególnie, że ponownie czuć tę spaleniznę na boisku quidditcha. Raz jeszcze trzeba było przełożyć mecz.
Tiara Przydziału kłamie. Gryfoni nie są odważni, Krukoni nie są bystrzy, Puchoni nie są sympatyczni, Ślizgoni nie są ambitni. Nastała nowa era, era tchórzów, głupców, fałszywców, leniów. I tylko niektórzy to dostrzegają. Potępiającym, wywyższonym spojrzeniem gromią młodszych uczniaków. Tylko dlaczego nikt nie widzi ich?
Ślady krwi w tych niezniszczonych przez Bitwę, zapomnianych klasach, zmieszane ze stale opadającym kurzem tworzą odór. Odór, którego nie czuć. Ale niektórzy go czują, ten odór przyspiesza im bicie serca, a krew prowadzi do mózgu. Dziwaki. Tak ich nazywają. I jedynie jeden nauczyciel, ten który jeszcze coś kojarzy, staje w ich obronie resztkami sił, jeśli tylko amnezja go nie zwiedzie. Tylko dlaczego uznano go za schizofrenika?
Nowe pokolenia wyparły z pamięci swych starszych kolegów, którzy parę lat temu padali bezwładnie na dziedzińcu przez chore ambicje pewnego - dziś już zapomnianego - czarnoksiężnika. Nowe pokolenia nie zwracają uwagi na zakurzone tabliczki powywieszane w bardziej kluczowych dla Bitwy miejscach. Nowe pokolenia bazgrzą po ścianach nie dostrzegając ponurych, przestraszonych sylwetek nań odciśniętych.
Ale niektórzy, ci obłąkani, szaleni wciąż mają przed niewidzącymi oczami przerażone twarze wojowników. Niektórzy wciąż czują tę woń, niewyczuwalną dla nowych pokoleń.
Nauczyciele starszej daty zostali zastąpieni przez wychowanków nowych pokoleń. Oni nie wiedzą dlaczego w Hogwarcie część zegarów wariuje, a powietrze jest bardziej gęste. Nie wiedzą, dlaczego niektóre zaklęcia nie zawsze dają się rzucić.
Ale niektórzy wiedzą. Dla nich odpowiedzi są proste. Dla nich wszystko ma przeszłość i swą tajemnicę. Dla nich poświęcenie jest wszystkim, a wszystko jest poświęceniem. Wszak nie bez powodu Hogwart nazywany jest zamkiem zbłąkanych dusz.
Na pierwszy rzut oka trochę zniechęcił mnie brak dialogów, ale czytając zupełnie mi ich nie brakowało. Opis bardzo fajny, pozwalający wczuć się w to co się działo. Naprawdę mnie rozwaliło emocjonalnie. Brawo.