Zaczynamy od Dumbledore'a, który gawędzi z Newtem Scamanderem w pustym piętrowym autobusie. Mężczyzna rzuca sugestię, dotyczącą tego, iż ma się udać do bezpiecznego domu w Paryżu, żeby wypić herbatę z... no właśnie. Nie jest z początku wyjaśnione, z kim, co na samym wstępie buduje niesamowite napięcie.
Zwiastun pokazuje również scenę otwierającą Fantastyczne zwierzęta: Zbrodnie Grindelwalda - ucieczka Grindelwalda z MACUSA. Z początku można z łatwością stwierdzić, że Grindelwald miał zostać przewieziony z Nowego Jorku do Europy na próbę (na zdjęciu widać krótkotrwały przebłysk prezydenta Picquery'ego między scenami w powożonym testralami wozie), jednak w połowie lotu wszystko idzie nie tak. Grindelwald chwyta swoją Czarną Różdżkę, przywołuje węże, z których pomocą atakuje woźnicę i zdobywa kontrolę nad karetą, by wyruszyć do swojego celu... do Paryża. W tym momencie słychać również w tle słowa Grindelwalda: dołącz do mnie... lub zgiń.
W trakcie poczynań Grindelwalda w zwiastunie dochodzimy w końcu do najważniejszego odkrycia... Skoro Credence syczy (teraz możemy to nazwać umiejętnością rozmowy z wężami), to w rzeczywistości jest... Nagini. Owszem, ta sama Nagini z książek o Harrym Potterze. Horkruks Voldemorta, który ostatecznie zostaje ścięty przez Neville'a Longbottoma w kulminacyjnym punkcie Insygniów Śmierci. Jak dostała się z jej miejsca w Circus Arcanus, aby stać się zawiłym elementem duszy Voldemorta? Tego zwiastun nie ujawnia, zostawiając gorzki niedosyt.
W następnej scenie mamy obraz na Wielką Salę w Hogwarcie, a w jej drzwiach kogoś, kto przygląda się jej (Leta Lestrange?). Widzimy również kilka ujęć Grindelwalda, przygotowującego się do bitwy pod francuskim amfiteatrem przeciwko Newtowi, Tinie, Lecie i ich gangowi.
Widoczny jest również fragment zniszczonych gór (Alpy?). Może skutek nowych prac Grindelwalda?
Tina patrząca jak Zouwu ucieka przez kolorowe ulice Paryża, a Queenie dotyka animowanego ptaka na czarnym materiale, co bez wątpienia ma głębsze znaczenie niż szybki przebłysk ukazany w zwiastunie. Poza tym jest: Nicolas Flamel ze zmartwioną twarzą (może przebywa w pobliżu cmentarza czy amfiteatru, gdzie dzieje się akcja?). Newt próbujący złapać Zouwu ponownie do swojej walizki. Newt rozmawiający ze swoim starszym bratem w Ministerstwie Magii (zielone ściany w zwiastunie wydają się niesamowicie znajome), gdzie Newt wyraźnie zaznacza, że nie chce brać żadnej ze stron.
Możecie myśleć, że na zdjęciu powyżej widać masę Śmierciotuli, jednak nie dajcie się zwieść. Podczas zeszłorocznej podróży po Fantastycznych Zwierzętach: Zbrodniach Grindelwalda odkryto, że są to duże czarne gobeliny pokrywające budynki Paryża... jednak takie, które widział tylko czarodziejski świat. Były to zasłony Grindelwalda z godłem z podwójnym G i Czarną Różdżką. Zdjęcie może przedstawiać zarówno jedno, jak i drugie. Lub może być obiema rzeczami jednocześnie.
Ach, powrót do miłości z przeszłości. A za tym idzie również powrót aktorów Jamiego Campbella Bowera i Toby'ego Regbo, którzy grają nastoletnich Grindelwalda i Dumbledore'a w Harrym Potterze i Insygniach Śmierci, co jest miłym zaskoczeniem.
Męska postać przechodzi przez ścianę - trudno powiedzieć, kim jest - i równie trudno powiedzieć, czy to jej ręka łapie Maledictus/Nagini w następnym przebłysku.
Powrót do francuskiej kryjówki, jak wspomniał Dumbledore na początku zwiastuna. I tak oto widzimy znajomą twarz.
Ten moment jest szczególnie zaskakujący. Widzimy bowiem wojskowe samoloty nad paryskim niebem. Czyżby mugolski rząd Francji zdecydował się reagować?
Po kolejnych przebłyskach przygotowujących się do bitwy bohaterów w końcu docieramy do końca, który wygląda jak w Ministerstwie Francji, a nie w Wielkiej Brytanii, gdzie Tina wiąże Tezeusza bez jakiegokolwiek powodu. Ku wielkiej radości rozgoryczonego młodszego brata - Newta.
Zwiastun z pewnością odkrywa wiele przed nami, jak chociażby dobrze znanego nam węża w ludzkiej postaci. Jak zapatrujecie się na film po obejrzeniu tego zwiastuna? Jesteście optymistycznie nastawieni, czy wręcz przeciwnie? Dojrzeliście jakieś smaczki?
Obejrzałem zwiastun kilka godzin po jego premierze i jestem zawiedziony. Nie czuć tej magii ze zwiastunów pierwszej części. Całkowicie nie kupiła mnie muzyka, to samo mogę powiedzieć o całokształcie. Mimo wszystko na film czekam z niecierpliwością.
Największą zaletą tego typu artykułów jest to, że po ich przeczytaniu widać ilu szczegółów nie zauważyło się podczas pierwszego odtworzenia. Efekt trochę psują niewczytujące się fragmenty zwiastunu.