
Data urodzenia: 26 stycznia
Różdżka: wiśnia i włókno ze smoczego serca, dziewięć cali, giętka
Dom w Hogwarcie: Ravenclaw
Wyjątkowe umiejętności: doskonałość w rzucaniu zaklęć zapomnienia; stworzenie linii produktów do pielęgnacji włosów na bazie żółtka z jaja żmijoptaka, które zapewniały „loki o niesamowitym blasku” (rzeczywiście, szampony te były skuteczne, jednakże zbyt drogie i niebezpieczne w produkcji, by tworzyć je na masową skalę)
Rodzice: ojciec mugol, matka czarownica
Rodzina: dwie mugolskie siostry; żadnych dzieci
Hobby: podpisywanie swoich zdjęć, nieustanne promowanie swojej osoby
Wczesne lata
Urodzony w rodzinie matki czarownicy i ojca mugola, mając dwie starsze siostry, Gilderoy Lockhart był jedynym dzieckiem w rodzinie, wykazującym magiczne zdolności. Bystry, przystojny chłopiec był niekwestionowanym, bezwstydnym wręcz, ulubieńcem swojej matki, a świadomość, że jest czarodziejem, dodatkowo wpłynęła na rozkwit jego próżności – niczym na wyjątkowo złośliwy chwast.
Lata szkolne
Przyjazd młodego Lockharta do Hogwartu nie był tak spektakularnym wydarzeniem, jak oczekiwał on i jego matka. Jakimś cudem Gilderoy nie zdawał sobie sprawy, że znajdzie się w szkole pełnej czarownic i czarodziejów, często bardziej utalentowanych od niego (w rzeczywistości Lockhart wyobrażał sobie tak „wielkie wejście”, jakiego wiele lat później doświadczył Harry Potter – wśród szeptów i plotek o jego niewyobrażalnej mocy magicznej; nie przyszło mu do głowy, że każdy z uczniów Hogwartu miał podobne doświadczenia przed pojawieniem się w szkole). We własnym mniemaniu Lockhart był już w pełni wykształconym bohaterem i geniuszem, tak więc wiadomość, że nikt nie znał jego nazwiska, jego talenty wcale nie były wyjątkowe i nikogo nie zachwyciły jego naturalnie falowane włosy, była dla niego niemiłym zaskoczeniem.
Nie znaczy to jednak, że Lockhart nie miał żadnych talentów. Wręcz przeciwnie – jego nauczyciele widzieli w nim chłopca o nieprzeciętnej inteligencji i umiejętnościach, wierząc, że przy odrobinie ciężkiej pracy osiągnie sukces, nawet, jeśli nie spełni swoich ambicji, którymi tak chętnie dzielił się ze szkolnymi kolegami (Lockhart mówił każdemu, kto tylko chciał go słuchać, że jeszcze przed ukończeniem Hogwartu wytworzy Kamień Filozoficzny, że przyczyni się do chwały angielskiej drużyny Quidditcha w Pucharze Świata albo zostanie najmłodszym Ministrem Magii).
Lockhart, przydzielony do Ravenclawu, wkrótce osiągał świetne wyniki w nauce, jednak coś w jego charakterze sprawiało, że był z nich nieustannie niezadowolony. Gdy nie był pierwszy i najlepszy, wolał w ogóle nie brać w niczym udziału. Wkrótce więc kierował się drogami na skróty. Cenił naukę nie dla samej wiedzy, ale dla atencji, jaką mu przynosiła. Pragnął nagród i wyróżnień. Przekonał też dyrektora do wydania szkolnej gazetki, bo nic nie sprawiało mu większej przyjemności, jak oglądanie swojego zdjęcia z wydrukowanym pod nim jego nazwiskiem. Nigdy nie był zbyt popularny, niemniej jednak osiągnął swój główny cel bycia szeroko rozpoznawalną osobą w szkole dzięki swoim przykuwającym uwagę wyczynom. Został ukarany tygodniowym szlabanem za wykoszenie na boisku do Quidditcha swojego podpisu literami o wysokości dwudziestu stóp. Udało mu się stworzyć ogromną iluminację swojej twarzy, którą posłał w niebo, imitując Mroczny Znak. Ponadto jednego roku sam sobie wysłał osiemset kartek walentynkowych, przez co ilość sów spowodowała odwołanie śniadania w Wielkiej Sali (zbyt wiele piór i odchodów w owsiance).
Kariera po Hogwarcie
Kiedy w końcu Lockhart opuścił szkołę, grono pedagogiczne odetchnęło z ulgą. Wkrótce jego sława sięgnęła zagranicy, a jego wyczyny zyskiwały coraz większy rozgłos. Wielu z jego byłych nauczycieli zaczęło zastanawiać się, czy przypadkiem źle nie ocenili Gilderoya, który wykazywał zarówno odwagę, jak i odporność, wyprawiając się do rozległych miejsc, skrywających mroczne stworzenia.
W końcu Lockhart odnalazł swoje powołanie. Nigdy nie był złym, a jedynie leniwym, czarodziejem, zdecydował się więc skierować swoje talenty w jedną stronę: zaklęcia zapomnienia. Dzięki opanowaniu tej formuły do perfekcji, udało mu się zmodyfikować wspomnienia kilkunastu znakomitych, odważnych czarownic i czarodziejów, co umożliwiło mu przywłaszczenie sobie ich osiągnięć. Za każdym razem powracał do Wielkiej Brytanii ze swoich przygód z kolejną, gotową do publikacji książką, opowiadającą o „jego” heroicznych wyczynach, okraszonych masą zmyślonych szczegółów.
W ciągu dziesięciu lat po opuszczeniu Hogwartu, Lockhart osiągnął status bestsellerowego pisarza za sprawą serii swoich autobiografii oraz reputacji światowej klasy obrońcy przed czarną magią. Otrzymał nawet Order Merlina Trzeciej Klasy, został honorowym członkiem Ligi Obrony Przed Czarną Magią, a także zdobył nagrodę Najbardziej Czarującego Uśmiechu tygodnika „Czarownica” pięć razy pod rząd – dzięki swojej urodzie, nienaruszonej przez walki na śmierć i życie, które rzekomo stoczył z wilkołakami, szyszymorami i innymi potworami.
Powrót do Hogwartu
Wielu nauczycieli było skonsternowanych na wieść, że Albus Dumbledore zdecydował się zatrudnić Lockharta na stanowisku nauczyciela obrony przed czarną magią. Chociaż prawdą było, że przekonanie kogokolwiek do objęcia tego stanowiska graniczyło z cudem (plotka o tym, że na posadę rzucono urok zdobywała coraz większy posłuch w Hogwarcie, jak i poza nim), to wielu członków grona pedagogicznego zapamiętało Lockharta jako okropnie nieznośnego, niezależnie od jego późniejszych dokonań.
Jednakże plany Albusa Dumbledore'a miały głębszy sens. Znał dwóch z czarodziejów, których życiową pracą posłużył się Gilderoy Lockhart, był też jedyną osobą, która myślała, że wie, do czego Lockhart zmierza. Dumbledore był przekonany, że wystarczy umieścić Lockharta w zwyczajnej scenerii szkoły, aby zdemaskować jego oszustwa. Profesor McGonagall, która nigdy nie lubiła Lockharta, zapytała dyrektora, w jaki sposób uczniowie mieliby nauczyć się czegokolwiek od tak próżnego, głodnego sławy człowieka. Dumbledore odpowiedział: „można sporo nauczyć się także od złego nauczyciela – czego nie robić i jakim się nie stać”.
Prawdopodobnie Lockhart nie byłby zbyt chętny do powrotu do Hogwartu, biorąc pod uwagę, w jakim tempie rozwijała się jego kariera, oparta na kradzionej sławie, gdyby nie kusząca możliwość uczenia Harry'ego Pottera (tego samego podstępu Dumbledore użył cztery lata później, by nakłonić innego nauczyciela do powrotu do szkoły). Dyrektor zarzucił przynętę, której Gilderoy nie mógł się oprzeć, delikatnie sugerując, że uczenie Harry'ego Pottera przypieczętuje sławę Lockharta.
Zanim Lockhart przybył do Hogwartu, jego umiejętności magiczne (niegdyś całkiem dobre) uległy osłabieniu i stały się niemal nie do naprawienia. Jedynym zaklęciem, które potrafił rzucić naprawdę skutecznie, było zaklęcie zapomnienia, używane nieustannie przez wiele lat. Jego zajęcia szybko stały się farsą, gdy okazało się, że Lockhart jest nieudacznikiem we wszystkim, w czym – według swoich książek – miał być eskpertem.
Wypadek, który pozbawił go poczytalności miał miejsce pod koniec jego roku w Hogwarcie, gdy dostał rykoszetem zaklęcia zapomnienia, które wymazało całą jego przeszłość. Od tego czasu Lockhart przebywa na oddziale Janusa Thickeya w Klinice Magicznych Chorób i Urazów Szpitala Świętego Munga.
Przemyślenia J.K. Rowling
+ Gilderoy Lockhart był jedynym dzieckiem w swojej rodzinie, wykazującym zdolności magiczne, więc był bardzo dumny, gdy przybył do Hogwartu i został przydzielony do Ravenclawu, choć podejrzewam – myślę, że czytelnicy nie będą tym zdziwieni – że cudem uniknął Slytherinu i trafił do Ravenclawu.
+ Gilderoy Lockhart to nie pseudonim, to imię i myślę, że to wiele mówi o jego matce, która miała bardzo ambitne plany wobec swojego syna i utwierdzała go w przekonaniu, że jest wybitną jednostką. Myślę, że Gilderoy jest dość jaskrawym, krzykliwym imieniem.
+ Gilderoy ze swoimi nowymi pomysłami na to, jak stać się sławnym, jest jak dzisiejsi celebryci, dlatego wypuścił na rynek swoją serię produktów do pielęgnacji włosów. Jest bardzo dumny ze swoich naturalnie falowanych włosów, więc lubię sobie wyobrażać, jak odkrywa dodające blasku właściwości jaj żmijoptaka, który jest dość złośliwym i niebezpiecznym stworzeniem. Jaja mają srebrne skorupki, produkcja była zbyt droga i niebezpieczna, więc Gilderoy nie spełnił swojej ambicji.
Fragment zaczerpnięty z wywiadu dla BBC, przeprowadzonego latem 2005 roku przez Stephena Frya.
SF: Czerpiesz z jakichś książek rzadko występujących słów czy Oxford English Dictionary, czy po prostu masz dobrą pamięć?
JKR: Hm, w zasadzie nie czerpię z książek. To po prostu rzeczy, które zgromadziłam albo, na które natknęłam się w trakcie czytania ogólnie. Wyjątkiem był Gilderoy – Gilderoy Lockhart. Nazwisko Lockhart, cóż, to dość popularne szkockie nazwisko...
SF: Taaaak.
JKR: ...które znalazłam na pomniku wojennym. Szukałam czegoś czarującego, ozdobnego i Lockhart na tym pomniku przykuł mój wzrok, to było to. Nie mogłam znaleźć chrześcijańskiego nazwiska. Jednej nocy zajrzałam do słownika zwrotów i legend (Dictionary of Phrase and Fable). Szukałam czegoś, co byłoby użyteczne i tak trafiłam na Gilderoya – przystojnego rozbójnika i łobuza.
SF: Naprawdę?
JKR: Gilderoy Lockhart, to brzmiało idealnie.
SF: To jest idealne...
JKR: Imponujący, a jednocześnie pusty, oczywiście.
SF: Dokładnie, wiemy, że taki był.
JKR: Wiemy.
Tłumaczenie: Sann
Źródło: Pottermore
Tłumaczenie - jak zawsze - cudne. Płynnie się czyta i jest interesujące.
Dobrze, że nasza kochana Jo napisała coś o Gilderoyu, bo to w zasadzie bardzo ciekawa postać. No i podoba mi się wzmianka o pielęgnacji włosów, de Collotye doceniłby takie badania.
Całość okraszona świetnym zdjęciem naszej gwiazdy, należy się tylko Wybitny!