Ostatnie
Artykuły Fan Fiction

Magiczne puzzle HP

Kategoria: Inne
Autor: Smierciojadek

Współpraca z Tactic Games
>> Czytaj Więcej

Prorok Niecodzienny ...

Kategoria: Prorok Niecodzienny
Autor: Prefix użytkownikaProrok Niecodzienny

Wydanie stworzyli: Nieoryginalna, Klaudia Lind, Anastazja Schubert, Takoizu, CoSieDzieje, Syriusz32.
>> Czytaj Więcej

The House of Gaunt

Kategoria: Recenzje filmów
Autor: Anastazja Schubert

Jak wyglądało życie Gauntów? Powstał film, który Wam to pokaże.
>> Czytaj Więcej

HPnet istnieje naprawdę

Kategoria: HPnet
Autor: Anastazja Schubert

W sierpniu HPnetowicze mieli okazję spotkać się w Krakowie. Jak było?
>> Czytaj Więcej

Prorok Niecodzienny ...

Kategoria: Prorok Niecodzienny
Autor: Syriusz32

Wydanie stworzyli: Klaudia Lind, louise60, Zireael, Aneta02, Anastazja Schubert, Lilyatte, Syrius...
>> Czytaj Więcej

Prorok Niecodzienny ...

Kategoria: Prorok Niecodzienny
Autor: Prefix użytkownikaProrok Niecodzienny

Wydanie stworzyli: Klaudia Lind, Hanix082, Sam Quest, louise60, PaulaSmith, CoSieDzieje, Syriusz32.
>> Czytaj Więcej

Historia pod skórą z...

Kategoria: Wywiady
Autor: Anastazja Schubert

Każdy tatuaż niesie ze sobą jakąś historię. Jakie niosą te fanowskie, związane z młodym czarodzie...
>> Czytaj Więcej

>> Więcej artykułów! <<

Pierwszy płatek...

Tytuł: Pierwszy płatek śniegu
Gatunek: Drabble
Autor: Prefix użytkownikaEwa Potter

O pomocy i determinacji.
>> Czytaj Więcej

[NZ]Rozdział 7 cz.2...

Tytuł: Rozdział 7 cz.2 - Znów w domu
Seria: Hermiona Granger i Powrót do Hogwartu
Gatunek: Przygodowe
Autor: Prefix użytkownikaNicram_93

Hermiona wraz z przyjaciółkami przybywa do Hogwartu, gdzie odbywa się uczta rozpoczynająca nowy r...
>> Czytaj Więcej

[NZ]Rozdział 7 cz.1...

Tytuł: Rozdział 7 cz.1 - Znów w domu
Seria: Hermiona Granger i Powrót do Hogwartu
Gatunek: Przygodowe
Autor: Prefix użytkownikaNicram_93

Hermiona wraz z przyjaciółkami przybywa do Hogwartu, gdzie odbywa się uczta rozpoczynająca nowy r...
>> Czytaj Więcej

Na nieznanym gr...

Tytuł: Na nieznanym grobie
Gatunek: Poezja
Autor: Kasia Koziorowska

Wiersz dla Toma Riddle'a...
>> Czytaj Więcej

[NZ]Rozdział 6 cz.2...

Tytuł: Rozdział 6 cz.2 - Powrót do Hogwartu
Seria: Hermiona Granger i Powrót do Hogwartu
Gatunek: Przygodowe
Autor: Prefix użytkownikaNicram_93

Nadchodzi dzień powrotu do Hogwartu. Hermiona żegna się z rodzicami oraz przyjaciółmi i jedzie po...
>> Czytaj Więcej

Urojony raj

Tytuł: Urojony raj
Gatunek: Poezja
Autor: Kasia Koziorowska

Strofy spisane z myślą o Tomie R. :)
>> Czytaj Więcej

[NZ]Rozdział 6 cz.1...

Tytuł: Rozdział 6 cz.1 - Powrót do Hogwartu
Seria: Hermiona Granger i Powrót do Hogwartu
Gatunek: Przygodowe
Autor: Prefix użytkownikaNicram_93

Nadchodzi dzień powrotu do Hogwartu. Hermiona żegna się z rodzicami oraz przyjaciółmi i jedzie po...
>> Czytaj Więcej

>> Więcej fan fiction! <<
Statystyki
Online Statystyki
Goście online: 43
Administratorzy online: 0
Aktualnie online: 0 osób
Łącznie na portalu jest
48,160 osób
Ostatnio zarejestrowany:

Rekord osób online:
Najwięcej userów: 308
Było: 25.06.2024 00:46:08
Napisanych artykułów: 1,087
Dodanych newsów: 10,564
Zdjęć w galerii: 21,490
Tematów na forum: 3,917
Postów na forum: 319,600
Komentarzy do materiałów: 221,988
Rozdanych pochwał: 3,327
Wlepionych ostrzeżeń: 4,170
Puchar Domów
Aktualnym mistrzem domów jest  GRYFFINDOR!

Gryffindor
Punktów: 1329
uczniów: 4220
Hufflepuff
Punktów: 310
uczniów: 3778
Ravenclaw
Punktów: 916
uczniów: 4452
Slytherin
Punktów: 115
uczniów: 4107

Ankieta
Zima przejęła Hogwart i okolice, śnieg mocno sypie, ale to Cię nie powstrzyma przed robieniem planów. Zastanawiasz się, co ciekawego można robić w weekend:

Bitwa na śnieżki to jest to! Może "zupełnym przypadkiem" oberwie od nas przechodzący obok Snape.
10% [7 głosów]

Plan to brak planu. Będę leżeć w łóżku, pić kakao i plotkować ze współlokatorami z dormitorium.
41% [29 głosów]

Mój nos utknie głęboko w książkach. Tylko pani Pince będzie mnie mogła odgonić od czytania.
14% [10 głosów]

Wymknę się cicho do Miodowego Królestwa. Najwyższa pora uzupełnić zapasy słodkości.
8% [6 głosów]

Postraszę we Wrzeszczącej Chacie. Uwielbiam oglądać miny przechodniów, kiedy wydaje im się, że uciekają od duchów i upiorów.
11% [8 głosów]

Każda pogoda jest dobra na Quidditcha. Śnieg nie powstrzyma mnie przed regularnymi treningami.
15% [11 głosów]

Ogółem głosów: 71
Musisz zalogować się, aby móc zagłosować.
Rozpoczęto: 07.02.23

Archiwum ankiet
Ostatnio w Hogwarcie
Hufflepuff[P]Louise Lainey ostatnio widziano 17.12.2024 o godzinie 15:44 w Błonia
HufflepuffValerie Adams ostatnio widziano 02.07.2023 o godzinie 13:40 w Stacja kolejowa
HufflepuffValerie Adams ostatnio widziano 27.06.2023 o godzinie 21:20 w Błonia
HufflepuffValerie Adams ostatnio widziano 23.06.2023 o godzinie 16:46 w Sala transmutacji
HufflepuffValerie Adams ostatnio widziano 22.06.2023 o godzinie 19:04 w VII piętro
HufflepuffValerie Adams ostatnio widziano 12.06.2023 o godzinie 18:15 w Dziedziniec Transmutacji
Magia w Ameryce Północnej
Cykl czterech historii autorstwa J.K. Rowling zatytułowany "Magia w Ameryce Północnej".


http://www.harry-potter.net.pl/images/magic_in_north_america.jpg


***


XIV-XVII wiek

Gdy europejscy odkrywcy po raz pierwszy dotarli do nieznanego im wcześniej kontynentu, nazwali go „Nowym Światem”, jednak czarodzieje wiedzieli o istnieniu Ameryki na długo przed mugolami (uwaga: każdy kraj posiada własne określenie na mugoli, w środowisku amerykańskim przyjął się termin „niemag”, będący skrótem od „osoby niemagicznej”). Dzięki wielu magicznym sposobom podróżowania, między innymi miotłom i aportacji, nie wspominając już o wizjach i wróżbach, nawet bardzo odległe społeczeństwa czarodziejów były z sobą w stałym kontakcie już od czasów średniowiecza.

Amerykańscy, europejscy i afrykańscy czarodzieje wiedzieli o sobie nawzajem na długo przed falą migracji europejskich niemagów, którą mogliśmy zaobserwować w XVII wieku. Byli również świadomi wielu podobieństw między swoimi społeczeństwami. Niektóre rodziny były ewidentnie „magiczne”, a w innych magia pojawiała się niespodziewanie, mimo że we wcześniejszych pokoleniach nie było żadnego czarodzieja ani czarownicy. Ogólny stosunek liczby czarodziejów do osób niemagicznych był taki sam na wszystkich kontynentach, podobnie jak nastawienie niemagów do czarodziejskiego świata. W społeczeństwie amerykańskim niektórzy czarodzieje byli akceptowani, a nawet wysoce cenieni w swoich plemionach. Zdobywali sławę jako znakomici medycy i myśliwi. Inni jednak byli piętnowani za swoje przekonania, często uważano, że opętały ich złe duchy.

Amerykańska legenda o stworzeniu zwanym skórozmiennym – nikczemnej czarownicy lub czarodzieju potrafiącym zamieniać się w zwierzę – oparta jest na faktach. Wokół zamieszkujących Amerykę animagów urosło wiele mitów – rzekomo mieli poświęcać bliskich członków rodziny, by posiąść zdolność transformacji. W rzeczywistości większość animagów przyjmowała zwierzęce formy, by uniknąć prześladowań lub polować dla swego plemienia. Tego typu obraźliwe plotki szerzyli najczęściej niemagiczni uzdrowiciele, którzy niejednokrotnie udawali posiadanie magicznych mocy i obawiali się, że zostaną zdemaskowani.

Społeczeństwo amerykańskich czarodziejów było wyjątkowo uzdolnione w magii związanej ze zwierzętami i roślinami. Na szczególną uwagę zasługują ich mikstury, które odznaczały się jakością nieznaną w Europie. Tym, co w największym stopniu odróżniało magię uprawianą przez Amerykanów od magii europejskiej, był brak różdżki.

Pierwsze różdżki powstały w Europie. Ich zadaniem jest skupianie magicznej energii, dzięki czemu jej efekty są zarówno silniejsze, jak i bardziej precyzyjne. Umiejętność czarowania bez magicznej różdżki uważa się obecnie za przejaw niezwykłej biegłości w sztuce czarodziejstwa. Jak udowodnili amerykańscy animagowie i twórcy mikstur, magia bezróżdżkowa również może być bardzo złożona, jednak rzucanie uroków i zaklęć transfiguracyjnych bez różdżki jest niezwykle trudne.


***


Wiek XVII i czasy późniejsze

Gdy europejscy niemagowie zaczęli migrować do Nowego Świata, wielu czarodziejów i czarownic również postanowiło osiedlić się w Ameryce. Podobnie jak ich niemagiczni towarzysze, mieli wiele powodów, by opuścić swe ojczyzny. Niektórych wiodło pragnienie przygody, jednak większość przed czymś uciekała – czasami przed prześladowaniami niemagów, czasami przed inną czarownicą lub czarodziejem, a czasami przed władzami czarodziejskiego świata. Ci ostatni szukali sposobów, by wtopić się w stale rosnący tłum niemagów lub ukryć się pośród społeczności amerykańskich czarodziejów, którzy przyjmowali swych europejskich braci z otwartymi ramionami.

Niestety na początku Nowy Świat okazał się dla czarodziejów środowiskiem dużo mniej przychylnym niż Europa. Były ku temu trzy podstawowe powody.

Po pierwsze, podobnie jak niemagowie, czarodzieje nie mieli dostępu do wielu udogodnień znanych w Europie. Wcześniej, jeśli potrzebowali mikstury, wszystkie potrzebne składniki mogli nabyć w aptece – teraz musieli przyrządzać magiczne wywary z samodzielnie zebranych, nieznanych im roślin. Nie znano zawodu wytwórcy różdżek, a Szkoła Magii i Czarodziejstwa Ilvermorny, która pewnego dnia miała zostać jedną z najbardziej prestiżowych instytucji magicznego świata, była skleconą naprędce budą z dwoma nauczycielami i parą osieroconych braci.

Po drugie, poczynania przybyłych do Ameryki niemagów sprawiły, że europejscy czarodzieje zaczęli patrzeć na populację mugoli w swoich ojczyznach dużo przychylniej. Imigranci nie tylko wszczęli regularną wojnę z mieszkańcami Ameryki, co negatywnie odbiło się na jedności magicznego społeczeństwa, ale również, z uwagi na swe przekonania religijne, nie tolerowali nawet najmniejszych przejawów magii. Purytanie oskarżali się nawzajem o praktyki okultystyczne pod każdym, nawet najmniejszym pretekstem, dlatego czarownice i czarodzieje Nowego Świata musieli mieć się stale na baczności.

Ostatnim i prawdopodobnie największym problemem, z jakim przyszło się zmierzyć czarodziejom przybywającym do Ameryki Północnej, byli Czyściciele. Społeczność czarodziejów w Ameryce była niewielka, rozsiana po całym kontynencie, i żyła w sekrecie. Jako taka nie posiadała żadnych organów pilnujących porządku publicznego. Pustkę tę wypełniła banda bezwzględnych najemników najróżniejszych narodowości, która utworzyła budzący postrach oddział polujący nie tylko na kryminalistów, ale na każdego, za kogo można było otrzymać odrobinę złota. Z czasem Czyściciele zaczęli pozwalać sobie na coraz śmielsze działania. Z dala od jurysdykcji ich ojczystych magicznych rządów, wielu narzucało swoje własne prawa z nieuzasadnionym okrucieństwem. Czyściciele wkroczyli do świata tortur i rozlewu krwi, posunęli się nawet do handlu swoimi pobratymcami. Pod koniec XVII wieku liczba Czyścicieli w Ameryce znacznie wzrosła. Istnieją dowody, że potrafili dla nagrody wydać naiwnej niemagicznej społeczności innych niemagów, podając ich za czarodziejów.

Słynne procesy o czary, które odbyły się w Salem w latach 1692-1693, były dla społeczności czarodziejów tragicznym ciosem. Historycy zgodnie twierdzą, że wśród tak zwanych purytańskich sędziów zasiadało co najmniej dwóch Czyścicieli, którzy w ten sposób rozwiązywali swoje własne spory nawiązane już w Ameryce. Wiele z poległych kobiet faktycznie było czarownicami, jednak nie ponosiły one żadnej odpowiedzialności za zbrodnie, o które je oskarżano. Inne były zwykłymi niemagami, które niefortunnie padły ofiarą szalejącej histerii i żądzy krwi.

Salem było punktem zwrotnym w historii amerykańskich czarodziejów z powodów wykraczających nawet poza tragiczną śmierć wielu niewinnych ludzi. Bezpośrednim następstwem słynnych procesów była ucieczka wielu czarownic i czarodziejów. Innych zniechęciły one do osiedlenia się w Ameryce. Doprowadziło to do powstania znaczących różnic pomiędzy populacją amerykańską, a europejską, azjatycką i afrykańską. Aż do początku XX wieku w Ameryce było proporcjonalnie mniej czarodziejów niż na innych kontynentach. Rodziny czystej krwi, w pełni świadome poczynań purytanów i Czyścicieli opisywanych w czarodziejskich gazetach, rzadko wybierały się do Ameryki. W rezultacie w Nowym Świecie więcej czarodziejów i czarownic pochodziło z rodzin niemagów niż w pozostałych częściach świata. Co prawda często zakładali oni własne w pełni magiczne rodziny, jednak ideologia czystej krwi, która przez wiele lat plamiła historię europejskiej magii, nie zdobyła w Ameryce wielu zwolenników.

Prawdopodobnie najbardziej znaczącym następstwem wydarzeń z Salem było powołanie w roku 1693 Magicznego Kongresu Stanów Zjednoczonych Ameryki, znanego także jako MACUSA po angielsku, który wyprzedził swój niemagiczny odpowiednik o niecałe stulecie. Po raz pierwszy w historii czarodzieje Ameryki Północnej zebrali się, by wspólnie określić prawa, którymi będą się kierować, powołując tym samym do życia „magiczny świat wewnątrz niemagicznego świata”, jaki istniał już w wielu innych krajach. Pierwszym zadaniem MACUSA było postawienie przed sądem Czyścicieli, którzy zdradzili pobratymców. Skazani za morderstwa, handel czarodziejami, tortury i inne okrutne praktyki zostali straceni.

Niektórzy z najpodlejszych Czyścicieli zdołali uciec przed wymiarem sprawiedliwości. Wydano międzynarodowe nakazy ich aresztowania, dlatego postanowili wtopić się w środowisko niemagów. Część z nich poślubiła osoby niemagiczne i założyła rodziny, z których – w celu utrzymania kamuflażu – eliminowano czarodziejskie dzieci. Żądni zemsty Czyściciele, wygnani przez swych ludzi, przekazywali potomkom silną wiarę w istnienie magii oraz przekonanie, że czarownice i czarodziejów należy eksterminować.

Amerykański historyk świata magii, Teofil Abbot, zidentyfikował kilka takich rodzin – w każdej wierzono w magię i nienawidzono jej z całego serca. Prawdopodobnie antymagiczne przekonania i działania potomków Czyścicieli sprawiły, że Amerykanów znacznie trudniej nabrać w kwestii magicznych zjawisk, co w doniosły sposób wpłynęło na zarządzanie amerykańskim społeczeństwem czarodziejów.

http://www.harry-potter.net.pl/images/articles/rappaport.jpeg


***


Prawo Rappaport

W roku 1790 pełniąca funkcję piętnastego przewodniczącego MACUSA Emily Rappaport przeforsowała prawo mające na celu całkowite oddzielenie społeczności czarodziejów i niemagów. Było ono następstwem jednego z najpoważniejszych naruszeń Międzynarodowej Ustawy o Tajności i upokarzającego przejęcia MACUSA przez Międzynarodową Federację Czarodziejów. Problem był tym poważniejszy, że naruszenie miało swoje źródło w samym MACUSA.

Mówiąc w skrócie, w katastrofę zamieszana była córka zaufanego współpracownika przewodniczącej Rappaport, strażnika skarbu i dragotów (dragot to amerykańska waluta świata czarodziejów, a strażnik dragotów, jak sama nazwa wskazuje, odpowiada mniej więcej sekretarzowi skarbu Stanów Zjednoczonych). Arystoteles Twelvetrees był kompetentnym człowiekiem, ale jego córka Dorka nie grzeszyła bystrością umysłu. Była raczej słabą uczennicą Ilvermorny, a w czasie, gdy jej ojciec otrzymał swą prestiżową posadę, mieszkała w domu i lekceważyła magię, skupiając się na ubraniach, układaniu włosów i przyjęciach.

Pewnego dnia na regionalnym pikniku z Dorką Twelvetrees zaczął flirtować przystojny niemag imieniem Bartłomiej Barebone. Dziewczyna nie zdawała sobie sprawy, że jest on potomkiem Czyścicieli. Nikt w jego rodzinie nie posiadał magicznych mocy, ale jego wiara w magię była niezachwiana, podobnie jak przekonanie, że czarownice i czarodzieje są złem wcielonym.

Zupełnie nieświadoma niebezpieczeństwa, Dorka wzięła zainteresowanie Bartłomieja jej „sztuczkami” za przejaw sympatii. Zwiedziona niewinnymi pytaniami młodzieńca, wyjawiła mu tajne adresy MACUSA i szkoły Ilvermorny, opowiedziała o Międzynarodowej Federacji Czarodziejów i zdradziła, w jaki sposób organizacje te utrzymują świat magii w tajemnicy.

Wyciągnąwszy od Dorki wszystkie informacje, Bartłomiej ukradł różdżkę, którą dziewczyna mu uprzejmie wręczyła, pokazał ją wszystkim dziennikarzom, do których zdołał dotrzeć, po czym zebrał grupę uzbrojonych przyjaciół, by znaleźć i – o ile się uda – zabić wszystkich czarodziejów w okolicy. Ponadto Bartłomiej wydrukował ulotki z adresami, pod którymi czarownice i czarodzieje się spotykali, i wysłał listy do najważniejszych osobistości niemagicznego świata. Niektórzy z adresatów uznali za konieczne sprawdzić, czy rzeczywiście w wyznaczonych miejscach odbywają się „zebrania straszliwego kultu”.

Podniecony swą misją dekonspiracji magicznego świata Ameryki, Bartłomiej Barebone posunął się o krok za daleko i otworzył ogień w kierunku grupy ludzi, których wziął za czarodziejów MACUSA, a którzy okazali się pechowymi niemagami, wychodzącymi z obserwowanego przez niego budynku. Na szczęście nikt nie zginął, Bartłomiej zaś został aresztowany i trafił do więzienia bez konieczności jakiejkolwiek interwencji ze strony MACUSA. MACUSA przyjął te wieści z wielką ulgą, ponieważ walka z konsekwencjami niedyskrecji Dorki nie należała do łatwych.

Bartłomiej rozprowadził swoje ulotki po całym kraju, a niektóre gazety wzięły jego rewelacje poważnie i wydrukowały nawet zdjęcia różdżki Dorki z notatką, że „kopie jak koń”, gdy się nią pomacha. Budynek MACUSA przyciągał tyle uwagi, że kongres zmuszony był zmienić siedzibę. Jako przewodnicząca, Rappaport musiała oznajmić na publicznym przesłuchaniu Międzynarodowej Federacji Czarodziejów, że nie jest w stanie zagwarantować, że wszystkim osobom, które uwierzyły w informacje Dorki, wymazano je z pamięci. Przeciek był na tyle poważny, że jego następstwa miały być odczuwane przez długie lata.

Mimo że wielu członków czarodziejskiej społeczności wnioskowało o skazanie Dorki na dożywocie lub nawet śmierć, dziewczyna spędziła w więzieniu zaledwie rok. Zhańbiona i wstrząśnięta, powróciła do zupełnie innego środowiska. Swych dni dokonała w samotności – jej jedynymi towarzyszami było lustro i wierna papuga.

Niedyskrecja Dorki doprowadziła do ustanowienia prawa Rappaport, które narzuciło ścisłą segregację na czarodziejów i niemagów. Czarodziejom nie wolno już było nawiązywać przyjaźni ani poślubiać niemagów, a kary za spoufalanie się były niezwykle surowe. Komunikację z niemagami dopuszczano wyłącznie w zakresie niezbędnym do wykonywania codziennych czynności.

Prawo Rappaport uwydatniło jeszcze różnice kulturowe pomiędzy amerykańskim i europejskim środowiskiem czarodziejów. W Starym Świecie rządy magiczne i niemagiczne zawsze współpracowały ze sobą w tajemnicy przed obywatelami. W Ameryce MACUSA działał samodzielnie, nie kontaktując się z rządem niemagów. W Europie czarownice i czarodzieje poślubiali i przyjaźnili się z niemagami, natomiast w Ameryce zaczęto traktować ich jak wrogów. Ostatecznie prawo Rappaport zaprowadziło amerykańską społeczność czarodziejów, która już zmagała się z wyjątkowo podejrzliwym usposobieniem niemagów, jeszcze głębiej pod ziemię.

http://www.harry-potter.net.pl/images/articles/magia_ameryka.png


***


Magia a Ameryce w latach 20. XX wieku

Amerykańscy czarodzieje odegrali ważną rolę w Wielkiej Wojnie w latach 1914-1918, mimo że ich niemagiczni rodacy nie byli świadomi ich udziału. Magicy walczyli po obu stronach, dlatego czarodzieje z Ameryki nie zadecydowali bezpośrednio o wyniku wojny, ale wielokrotnie zdołali zapobiec nadmiernym stratom w ludziach i pokonać magicznych przeciwników.

Wspólny wysiłek nie wpłynął jednak na złagodzenie stanowiska MACUSA w kwestii kontaktów niemagów z czarodziejami, a prawo Rappaport zachowało pełnię mocy. Do roku 1920 społeczność amerykańskich czarodziejów zdążyła przyzwyczaić się do życia w większej konspiracji niż ich europejscy koledzy oraz do wybierania partnerów wyłącznie spośród swych braci biegłych w magicznych arkanach.

Naiwność Dorki Twelvetrees i jej katastrofalne w skutkach naruszenie Ustawy o Tajności przyniosło zaskakujące owoce również w języku czarodziejów – słowo dork lub dorka zaczęło oznaczać kogoś o niezbyt lotnym umyśle. MACUSA kontynuował nakładanie dotkliwych kar na osoby naruszające Międzynarodową Ustawę o Tajności. Amerykańskie władze były również mniej tolerancyjne niż europejskie wobec wielu magicznych zjawisk i stworzeń, takich jak duchy czy poltergeisty, ponieważ mogły one zdradzić niemagom fakt istnienia świata czarodziejów.

Po Buncie Wielkich Stóp w roku 1892 (więcej szczegółów w cieszącej się szerokim uznaniem książce Ortiza O’Flaherty'ego Ostatni krok Wielkiej Stopy) siedziba MACUSA została przeniesiona po raz piąty w historii, tym razem z Waszyngtonu do Nowego Jorku, gdzie pozostała przez cały okres lat 20. XX wieku. Przewodniczącą MACUSA przez całe dziesięciolecie była Serafina Picquery, słynąca z talentu czarownica z Savannah.

W latach 20. XX wieku Szkoła Magii i Czarodziejstwa Ilvermorny miała już przeszło dwieście lat i była uważana za jedną z najlepszych magicznych placówek oświatowych na świecie. Z uwagi na wspólny program nauczania wszystkie czarownice i czarodzieje potrafią korzystać z różdżek.

W myśl prawa wprowadzonego pod koniec XIX wieku każdy członek amerykańskiej społeczności czarodziejów zobowiązany był do posiadania „pozwolenia na różdżkę”. Przepis ten miał umożliwić kontrolowanie wszelkiej magicznej aktywności i identyfikację przestępców po różdżce. W odróżnieniu od Wielkiej Brytanii, gdzie królem różdżek był Ollivander, kontynent amerykański podzieliło między siebie czterech wytwórców.

Szikoba Wolfe, pochodząca z plemienia Czoktawów, specjalizowała się w misternie rzeźbionych różdżkach z piórami z ogona gromoptaka (gromoptak to amerykański magiczny ptak blisko spokrewniony z feniksem). Różdżki Wolfe uważane były za niezwykle potężne, ale dość trudne do opanowania. Cenili je szczególnie magowie specjalizujący się w transfiguracji.

Johannes Jonker przyszedł na świat w rodzinie mugoli. Jego niemagiczny ojciec był uznanym stolarzem, a Johannes pragnął pójść w jego ślady i wybrał dla siebie pokrewną profesję. Jego różdżki były bardzo cenione i łatwo rozpoznawalne, ponieważ z reguły inkrustował je masą perłową. Po latach eksperymentów z najróżniejszymi rdzeniami Johannes postawił na włos wampusa.

Wejście na różdżkarski rynek Thiago Quintany odbiło się szerokim echem w czarodziejskim świecie. Każda z jego długich, smukłych różdżek zawierała pojedynczy kolec z grzbietu potwora z White River i umożliwiała rzucanie zaklęć pełnych mocy i elegancji. Obawy o przetrzebienie populacji potworów zostały rozwiane, gdy udowodniono, że nikt poza Quintaną nie zna sposobu na zwabienie ich w pułapkę. Sekret ten zabrał ze sobą do grobu, tym samym jego śmierć oznaczała koniec produkcji różdżek z kolcami potwora z White River.

Violetta Beauvais, słynna producentka z Nowego Orleanu, wykonywała wszystkie swoje różdżki z drewna głogu, jednak przez wiele lat odmawiała zdradzenia, z czego powstawały ich rdzenie. Ostatecznie odkryto, że zawierały one włosy mitycznego stworzenia znanego jako bagnowyj – niebezpiecznego potwora z głową psa, który przemierzał bagna Luizjany. O różdżkach Beauvais często mówiono, że czarna magia przyciąga je tak, jak krew przyciąga wampiry, jednak dla wielu amerykańskich czarodziejów XX wieku, między innymi dla przewodniczącej Picquery, były one jedynym słusznym wyborem.

W przeciwieństwie do władz niemagicznych z tego okresu MACUSA nie zabraniał czarownicom i czarodziejom picia alkoholu. Liczni przeciwnicy takiej polityki zwracali uwagę, że czarownice i czarodzieje w mieście pełnym trzeźwych niemagów mogliby się rzucać w oczy. Na szczęście jednak w przypływie dobrego humoru Picquery stwierdziła, że bycie czarodziejem w Ameryce i tak jest już dość ciężkie. „Wody ognistej” – jak powiedziała kiedyś swojemu szefowi sztabu – „powstrzymać się nie da”.


Tłumaczenie pobrane z Pottermore. Oryginalne teksty - klik.

Podziel się z innymi: Delicious Facebook Google Live Tweet This Yahoo
Facebook - Lubię To:


Komentarze
avatar
31439  dnia 08.03.2016 20:36
Ten tekst jest o magii w Ameryce Północnej, czy o różdżkach? Bo się trochę zgubiłem. Ja rozumiem, że JO nie ma siły pisać dziesięciostronnicowych wyjaśnień na niektóre tematy, ale trochę dłużej mogła opisać ten temat. Tak właściwie, to od kiedy były znane miotły? Bo z tego tekstu wynika, że od średniowiecza, ale troszkę ciężko mi w to uwierzyć. Na dodatek Hagrid mówił kiedyś, że magia bez różdżek nie jest możliwa, więc jak z tym? Kolejna sytuacja, w któej JO próbuje coś dopisać, ale wpada w pułapki z własnych książek. Jeżeli kolejny tekst będzię "Już jutro" to czy nie mogłaś tego zebrać, przetlumaczyć i dać jako jednego arta?
Ogólnie to: tekst jest o niczym, jest w nim parę literówek, a najbardziej razi ta w tytule.
avatar
Smierciojadek  dnia 08.03.2016 20:42
Jak Cię aż razi "l", zamiast "ł", to ja nie mam pytań. A w tekście żadnych innych literówek nie zauważyłam, możesz mi je wskazać? Tak się składa, że po raz pierwszy tekst na Pottermore jest wstawiony już w języku polskim, więc jeśli widzisz tutaj błędy, spokojnie możesz pisać do twórców Pottermore, że są niekompetentni. ;D

Będzie to jako jeden artykuł, ten zostanie edytowany. Myślałam, że to oczywiste... Wynika tak z krótkiego opisu i pierwszego zdania...
avatar
Prefix użytkownikablad logiczny  dnia 09.03.2016 09:26
Anton, nie wyważaj otwartych drzwi, bo to bardzo męczące i nawet niepotrzebne. Już, w pierwszym tomie Harry używa magii i to nie tylko beż różdżki. Nawet jeszcze nie wie, że jest czarodziejem. Od początku zwróciłem uwagę na to totalne uzależnienie od różdżek. Właściwie to trochę idiotyczne, skoro różdżka w rękach "niemaga" to zwykły patyk. Chyba gdzieś nawet była dyskusja na ten temat. Te ostatnie wyjaśnienia mają jak najbardziej sens. To jest znakomita aluzja do naszej sytuacji i do tego, w jakim stopniu polegamy na skomplikowanych narzędziach i maszynach. Ludy prymitywne jakoś radzą sobie bez tego. Główne uzależnienie to jest od energii elektrycznej. Akurat kiedy czytałem HP, kiedy marznący deszcz pozrywał linie energetyczne. Więc nie wszystko co teraz pisze Rowling jest niepotrzebne.
avatar
Prefix użytkownikalosiek13  dnia 09.03.2016 10:46
Wydaje mi się, że przy skopiowaniu oryginalnego tłumaczenia z Pottermore, powinno to być jakoś wyraźniej zaznaczone w tekście, na pewno powinien pojawić się link do strony.

Co do treści, nic ciekawego, czy fascynującego. Tekst bez żadnego polotu. Nawet w oryginale to nie brzmi zbytnio jak tekst od Jo (wspomniałem już, że tłumaczenie jest słabe? Kto im to robił? :O). Cienizna.
avatar
31439  dnia 09.03.2016 16:00
Już, w pierwszym tomie Harry używa magii i to nie tylko beż różdżki.

blad, jak dla mnie twój argument ma sens, bo JO nigdy nie tłumaczyła jakim cudem taki Harry czarował, ale to było podświadome działanie. Nie celowe. Poza tym skoro różdżka służyła do kumulowania mocy to czary bez niej musiały mieć bardzo małą moc. Krótko mówiąc, jeżeli naprawdę JO to napisała to napisała to trochę bez sensu.
Wiem, że to odrobinę spam, ale nie chcę komentować wszystkich materiałów razem więc zrobię to osobno.
była skleconą naprędce budą

Nie podoba mi się słowo buda. W angielskiej wersji prawie na pewno nie użyto słowa "school", ale nazywanie szkoły/budynku budą to jakiś absurd.
O ile dobrze pamiętam w trzeciej części Harry'ego Pottera było jasno napisane, że czarodzieje znali zaklęcia dzięki, którym nie ginęli na stosach. Więc co się działo w Salem? Do Ameryki przypłynęli jacyś czarodzieje-idioci, czy jak?
Poza tym mordowanie własnych magicznych dzieci wydaje się trochę brutalne i ciężko mi uwierzyć, że normalne człowiek z zimną krwią morduje własne dziecko.
Z tego tekstu wynika, że ludzie uciekający do Ameryki nie znali się na biznesie(brak magicznych sklepów) i/lub byli idiotami i/lub byli jeszcze większymi idiotami.
avatar
Prefix użytkownikaulka_black_potter  dnia 10.03.2016 09:17
Nie podoba mi się słowo buda. W angielskiej wersji prawie na pewno nie użyto słowa "school", ale nazywanie szkoły/budynku budą to jakiś absurd.

Starsi ludzie, np. Twoi rodzice zapewne mówili na szkołę buda. Tak kiedyś się po prostu mówiło, może teraz też. nie wiem, nie chodze już do budy.
avatar
Prefix użytkownikaNieoryginalna  dnia 12.03.2016 15:18
Bardzo podoba mi się ten tekst, uważam, że to jeden z bardziej wartościowych artykułów na Pottermore. Rowling udzieliła naprawdę wielu informacji - akcja książek skoncentrowana była wyłącznie na Wielkiej Brytanii, więc wszystko, co Jo mówi o Ameryce jest dla nas zupełną nowością. Mam nadzieję, że autorka nie zatrzyma się jedynie na tej części świata - zawsze ciekawił mnie los magicznego społeczeństwa w Australii, Azji czy nawet innych częściach Europy, bo, jak widać, społeczności czarodziejów na świecie mocno różnią się od siebie.

Najbardziej zainteresował mnie chyba fragment o Czyścicielach, to straszne, że w celu ukrycia byli w stanie zabijać własne dzieci. Mam tylko nadzieję, że Jo opowie nam jeszcze kiedyś, jaki wpływ na wojnę czarodziei z Wielkiej Brytanii miała amerykańska społeczność ;>
avatar
Prefix użytkownikaAlice_124  dnia 13.03.2016 10:05
Pierwszy artykuł czytało mi się niezwykle przyjemnie, cudownie było poznać świat z HP z "innej" perspektywy. Natomiast ten drugi nie wiem czemu, ale wydawał mi się taki... mdły. Mało ciekawy, a może po prostu brakowało mi wcześniej znanego magicznego nastroju. Kolejne dwa już bardziej przypadły mi do gustu, wiele ciekawostek oraz szczegółów, które pozwalają nam zaznajomić się z historią, którą zapewne ujrzymy na ekranach w listopadzie.
avatar
Prefix użytkownikablad logiczny  dnia 13.03.2016 16:05
Im dalej tym robiło się ciekawiej. Teraz już wiadomo czego można się będzie spodziewać, w zapowiadanych filmach. Rowling zrobiła nam porządny wstęp historyczny, oby jednak nie wyręczyła całkowicie scenarzystów. Ten fragmenty o przyczynach "zejścia do podziemia" i o różdżkach był chyba najlepsze. Trochę mnie rozbawiła ta konieczność posiadania pozwolenia. To niemal jak licencja na broń Czarodziej
Anton, Palenie na stosach to "europejska moda", stosowana głównie, w Niemczech. Aż 5/6 ofiar polowania na czarownice to właśnie tam zginęło. W koloniach brytyjskich stosowano najczęściej wieszanie skazanych. W Salem 20 ofiar, z czego 19 powieszono. 13 kobiet i 7 mężczyzn, w tym miejscowego pastora, a jeden zginął chyba, w czasie "tortur wydobywczych". Przepraszam jeśli ktoś się poczuł niekomfortowo, czytając ten "dodatek historyczny".
avatar
Prefix użytkownikafuerte  dnia 13.03.2016 19:46
Są już wszystkie teksty, więc można się wypowiedzieć.

Ogólnie - na tle tego, co w ostatnim czasie dostawaliśmy od Rowling, faktycznie są to porządne kawałki tekstu. Jeśli nie pod względem długości, to pod względem treści na pewno. Pojawia się dużo ciekawych wątków; mnie osobiście zaciekawiły najbardziej dwa ostatnie teksty o prawie Rappaport i wytwórcach.

Natomiast kwestia jest taka, że naprawdę strasznie dużo tu podobieństw do "zwykłej" historii Stanów Zjednoczonych. Dość oczywiste jest wspominanie o legendzie z Salem - chodziło o palenie czarownic na stosie, co ma związki z magią, więc jest zrozumiałe. Natomiast, moim zdaniem, Rowling trochę przedobrzyła z nawiązaniami. Od razu rzuca się w oczy problem segregacji rasowej, który, jasne, jest właściwie znakiem rozpoznawczym Stanów z dawniejszego okresu. Ale zmiana segregacji ze względu na rasę, na segregację czarodziejów, to pójście po najmniejszej linii oporu. Pojawia się też wątek kar za zawieranie mieszanych małżeństw, co też wydaje się być nawiązaniem do par homoseksualnych, które za soje związki trafiały do więzienia.
Co tam dalej... Z książek znamy błotoryja, tutaj się pojawia bagnoryj... Rzeczywiście, różnica życia.
Dobrze, że przynajmniej czarodziejów nie interesowała prohibicja - ale nawiązanie poszło. Czyściciele to taki drugi Ku Klux Klan...

Nie wiem, może się czepiam, ale naprawdę podobieństwa są kosmiczne. Wiem, że w HP też było trochę nawiązań albo inspiracji wydarzeniami z historii współczesnej, ale być może przygody Harry'ego nieco niwelowały te analogie.

W każdym razie, rozumiem, że Rowling musi stworzyć sobie teraz bazę pod "Fantastyczne zwierzęta". Mam tylko nadzieję, że faktycznie miała to wszystko gotowe, kiedy pisała scenariusz, żeby się nie okazało, że wiadomości w filmie będą zupełnie od czapy. No i teksty na pewno przydadzą się autorom fan fiction, bo dają nowe ramy, w których można wymyślać kolejne przygody.

Tyle ode mnie. Aha - faktycznie bardziej podobały mi się tłumaczenia łososia i Mikasy od tego "automatycznego". Jest poprawne i zrozumiałe, ale strasznie jakieś takie, suche i nie-Rowlingowe.
avatar
Prefix użytkownikalosiek13  dnia 14.03.2016 14:14
A mi się te teksty w ogóle nie podobają. Jak napisała Fuer, tych nawiązań jest za dużo i nie trzyma mi się to kupy. Te różdżki z licencją szkoła, która była beznadziejna, a teraz jest taka świetna. A już kompletnie nie podobał mi się to o różdżkach. No spoko, że w sumie wszystkiego można używać, ale czemu Jo nie poinformowała o tym wcześniej? Nagle zmieniła zdanie?

Aha - faktycznie bardziej podobały mi się tłumaczenia łososia i Mikasy od tego "automatycznego". Jest poprawne i zrozumiałe, ale strasznie jakieś takie, suche i nie-Rowlingowe.
Miło mnie ;D Osobiście to dostałem wylewu, jak zobaczyłem tam tego Bartłomieja xD
avatar
Prefix użytkownikabatalion_88  dnia 17.03.2016 23:22
Och, bałem się, że tylko mnie nie przekona ta cała historyjka z różdżkami. No cóż... szału nie ma, i ten tekst Rowling według mnie mimo kilku ciekawostek jest raczej nudnawy. Coś mi się zdaje, że trochę pod "nowy film" to wszystko wymyślała od niechcenia. Nie bardzo do mnie trafiają te opowiastki (o szkole chociażby właśnie). Przeczytałem, ale w dalszym ciągu uważam, że magia, czarodzieje, magiczna szkoła itd. w Ameryce Północnej to taki przymus wyższy. Mogę się mylić, ale Rowling chyba nigdy w HP nie wspomniała o czarodziejach z Ameryki Północnej (a była nawet Polska wspomniana :) Także średni jak dla mnie materiał na lekturę do poduszki a informacje w nim zawarte ciśnienia nie podnoszą ;p
avatar
Prefix użytkownikaNymeria  dnia 23.01.2019 14:52
Mi się ten tekst spodobał :) Kilka ciekawych ciekawostek xD i ładnie napisany tekst. Trochę zbyt długi co mnie męczyło jak czytałam ale i tak szacunek, że tyle chciało Ci się napisać :)
Ode mnie leci Powyżej Oczekiwań :)
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Oceny - Błąd
Nie możesz oceniać artykułu póki go nie skomentujesz.
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło
Facebook
Shoutbox
Musisz się zalogować aby wysłać wiadomość.

Potęga Krwistego Steka!
12.02.2025 19:13
Sharllottka, moja mama już nie złamie bo ma sztuczne


He
He

Sprzedawca prac domowych
03.02.2025 19:39
cześć moje Potterowe demony! jak leci? ja siedzę teraz w domu i robię za pełnoetatową pielęgniarkę, moja mama złamała biodro i leży w łóżku

Pracownik departamentu
30.01.2025 18:10
Ale stypa

Żywy worek treningowy
12.01.2025 09:29
Nicram_93, napisz, ja nie mam weny ;)

Harrych świąt!
12.01.2025 08:23
MorfinGaunt, jakoś mnie to ominęło, napiszesz newsa czy samemu napisać?

Współpraca
Najaktywniejsi

1) Prefix użytkownikaAlette

Avatar

Posiada 59643 punktów.

2) Prefix użytkownikafuerte

Avatar

Posiada 58190 punktów.

3) Prefix użytkownikaKatherine_Pierce

Avatar

Posiada 47342 punktów.

4) Prefix użytkownikaSam Quest

Avatar

Posiada 45363 punktów.

5) Prefix użytkownikaShanti Black

Avatar

Posiada 44242 punktów.

6) Prefix użytkownikaA.

Avatar

Posiada 43682 punktów.

7) Prefix użytkownikamonciakund

Avatar

Posiada 43236 punktów.

8) Prefix użytkownikaania919

Avatar

Posiada 39456 punktów.

9) Prefix użytkownikaulka_black_potter

Avatar

Posiada 36773 punktów.

10) Prefix użytkownikaKlaudia Lind

Avatar

Posiada 34220 punktów.

Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2025 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.
Theme by Andrzejster
Copyright © 2006-2015 by Harry-Potter.net.pl
All rights reserved.
Wygenerowano w sekund: 0.39