Harry Potter staje przed wyzwaniem. Jest ono trudniejsze niż pokonanie Bazyliszka i wszystkich śmierciożerców naraz.
Tydzień przed świętami, Harry i Hermiona siedzieli samotnie w pokoju wspólnym. Było już dobrze po północy, oni jednak nie zamierzali się jeszcze kłaść. Hermiona szeptała zawzięcie.
- To musi być coś naprawdę spektakularnego. Może powinieneś zrobić to w pokoju życzeń? Po prostu poprosiłbyś o miejsce w...
- Nie- Przerwał jej szybko Harry- To by było pójście na łatwiznę. W ten sposób nie mogę jej pokazać jak... jak... jak dobrze ją znam.
Hermiona zamrugała i uśmiechnęła się.
- Tak. Masz rację. Oczywiście. Może w takim razie na boisku...
- Hermiono – wpadł jej w słowo Harry – Już Ci mówiłem, to nie może być takie oczywiste. To musi być... No wiesz... Super.
Hermiona póki co pomogła mu niewiele. Owszem, wybrała wspaniały pierścionek, on nie znał się na tym w ogóle. W świecie czarodziejów kamień musiał być specjalny. W przypadku pierścionka dla Ginny nie żałował wydanych galeonów. Wspaniały wyrób goblinów, delikatny złoty pierścień z szmaragdem i misternymi runami, które wykuto na jego zamówienie, spoczywał ukryty w jego kufrze. Napis, którego sobie zażyczył brzmiał: ,,Piękna na zawsze''. Był z niego dumny. Wiedział, że to spodoba się Ginny.
- Chyba czas iść spać – Powiedział ziewając – Nie sądzę byśmy coś wymyślili i jakoś tutaj nie mogę... tutaj... Hermiono! Tutaj!
Hermiona popatrzyła na niego, a wzrok miała lekko nieprzytomny. Nagle w jej brązowych oczach pojawiły się iskierki zrozumienia.
- Oczywiście! - Krzyknęła uradowana - Przecież to tutaj Harry! Tutaj pocałowałeś ją pierwszy raz!
Harry poczuł się spokojniejszy. Mogli dalej planować.
***
Do wigilii pozostały już tylko dwa dni. W planie Harry'ego i Hermiony ciągle jednak czegoś brakowało. Do realizacji pomysłu została zaangażowana również Luna, która przysięgła na wszystko, że nic nikomu nie powie.
- No tak - zaczęła Hermiona, kolejny raz powtarzając znaną już mu wyliczankę - Kiedy Ty razem z Ronem i Ginny, zejdziecie wieczorem do Wielkiej Sali, ja szybko zostawię w pokoju te złote jajeczka. Ginny uwielbia ptaki, a te pawie wyszły super. Rozmieszczę, też sztuczne ognie, odpalisz je zaklęciem jak tylko zobaczysz, że otwiera się portret. Sprawdziłam i na pewno zostaliśmy tylko my czworo z gryfonów. Po kolacji do pokoju wrócisz pierwszy. Ja powiem Ginny żeby szła sama i zabiorę gdzieś Rona. Luna odpuści sobie jedzenie i udekoruję drogę do pokoju wspólnego tymi pięknymi szmaragdowymi różami, które tak świetnie tworzy. Wszystko idealnie.
- Tak – mrukną Harry – Wygląda na to, że wszystko gra, ale czegoś mi brakuje.
- Harry to jest to! – zawołała entuzjastycznie – Muzyka! Nie pomyśleliśmy o oprawie muzycznej. A teraz jest już późno.
- Nie jest za późno – Uspokoił ją Harry – Załatwimy i to. Stworek!
Huknęło i tuż przed Hermioną i Harry'm pojawił się bardzo stary, pomarszczony skrzat domowy. Kłaniał się tak nisko, że nosem dotykał puszystego dywanu.
- Panie mój! Czego Pan sobie życzy? - zapytał ochrypłym głosem. Jego wielkie oczy skierowały się na Harry'ego.
- Stworku rozpaczliwie Cię potrzebuję. W Wigilię planuję coś bardzo ważnego i potrzebuje muzyki. Czy jesteś w stanie dla mnie zdobyć nimfy lub coś w tym stylu? To ma być piękne, a jednocześnie wyszukane.
- Oczywiście Panie. Stworek ma takie możliwości. Jeśli to ma być coś wyjątkowego, Stworek sprawi żeby Harry Potter miał odpowiednią muzykę.
- Dziękuję Ci, dziękuję! Powiedź tylko na kiedy będziesz gotowy.
- Stworek będzie gotowy na życzenie Pana. Kiedy Pan Harry powie, aby stworek teraz przybył wraz z muzyką wtedy Stworek przybędzie.
- I zdążysz? - Zdziwiła się Hermiona - w dwa dni?
- Panienka powinna bardziej wierzyć w Stworka. Stworek przyjdzie kiedy Pan Harry powie ,, teraz'' bo Stworek jest dobrym skrzatem i zrobi czego Pan sobie życzy nawet w minutę. - Odpowiedział skrzat.
- I jesteś pewien, że to będzie dobre? - Zapytał trochę zaniepokojony Harry.
- Oczywiście Panie Harry. Stworek zrobi jak umie najlepiej, żeby Pan Harry miał wspaniałą muzykę.
- Jeszcze jedno Stworku… To ma być dla Ginny. – Dodał szybko Harry uznając nagle, że to może być ważna i przydatna dla skrzata informacja.
Stworek ucieszył się nagle.
- Stworek lubi Panienkę Ginewrę. Panienka Ginewra to godna mojego Pana, czarownica czystej krwi, Stworek tym bardzie się postara.
- Dziękuję – Odetchnął Harry – Możesz już odejść, jestem ci bardzo wdzięczny.
Stary skrzat ukłonił się ponownie przed Harry'm, a potem powtórzył to przed Hermioną i teleportował się z trzaskiem.
***
Wieczór wigilijny nadszedł szybciej , niż się Harry spodziewał. Wydawało mu się, że ledwie się położył spać po zawarciu umowy ze Stworkiem, a już miał schodzić na bożonarodzeniową ucztę.
Wszystko szło jednak zgodnie z planem. Harry i Ron zeszli na kolację, Hermiona spóźniła się nieco ale była wyjątkowo radosna, kiedy przysiadła się do nich. Luna zajęła swoje miejsce przy stole krukonów dopiero gdy zaserwowano deser.
Harry szybko skończył i zapakował swoje prezenty niespodzianki do kieszeni, lecz gdy podrywał się by wstać Ginny również się uniosła. Na szczęście Hermiona była szybka.
- Ginny nie idź jeszcze! Luna chciała z Tobą zamienić dwa słowa po uczcie! – niemal wykrzyknęła.
- Luna? Nie wygląda na zainteresowaną moją osobą a chciałam z Harry'm...
- Wiesz jaka ona jest - przerwała jej szybko Hermiona - Pewnie zapomniała, ta jemioła, pełno nargli...
Na twarzy Ginny odmalował się wyraz zdziwienia i lekkiego niepokoju o przyjaciółkę. Usiadła jednak znowu.
- Poczekasz? – zapytała Harry’ego
- Nie.... Ginny.... Ja musze pilnie.... do klopa. - Powiedział szybko.
Natychmiast zrozumiał, że to było głupie. Mógł wymyślić tyle wymówek, a rzucił coś tak kiepskiego. Do tego wyraził się w sposób niezbyt romantyczny.
Ginny na szczęście tylko zachichotała i życzyła mu owocnej pracy. Czasami Harre’go przerażało jej zbliżone do bliźniaków poczucie humoru. Gdy odchodził Ron ciągle dławił się budyniem.
***
Pokój wspólny wyglądał pięknie. Wspaniałe czerwone i złote serpentyny oplatały całe sklepienie, wszędzie migotały malutkie gwiazdki, fotele zostały odstawione na boki. Przy kominku, Hermiona wyczarowała malutkie, złote podium dla nimf. Za meblami czekały ukryte jajeczka i sztuczne ognie. Harry przebrał się błyskawicznie w swoją wyjściową szatę i czekał.
A przyszło mu czekać bardzo długo. Wreszcie usłyszał jak Gruba Dama pyta kogoś o hasło. Nie czekając ani sekundy dłużej wycelował różdżką w jajeczka, wymruczał zaklęcie po czym krzyknął ,,TERAZ!'' . Gdy portret wyskoczył z ram, maleńkie jajeczka eksplodowały. Ogromne pawie wyleciały z głośnym skrzekiem zza kanap i stołów. W tym samym czasie odpaliły fajerwerki...
A w drzwiach stał Ron. Oniemiały patrzył się na wszystko z szeroko otwartymi ustami. Jeden z pawi z głośnym wrzaskiem zaplątał się w jego szatę. Dopiero po chwili Harry zorientował się, że Ron coś mówi, ale w tej samej sekundzie do jego uszu dobiegł potworny jazgot. Na małym podium stał Stworek w towarzystwie trzech innych skrzatów. Każdy z nich trzymał w rękach jakiś instrument. Stworek dzierżył ogromny tamburyn, uderzał w niego niezbyt rytmicznie i ochrypłym głosem wyśpiewywał jakieś słowa. Do świadomości Harry'ego przedzierały się pojedyncze wersy tej okropnej pieśni.
-Krew czysta jak kropla winaaaaaa! Perła w domu Slytherinaaaaaa! - Zawodził skrzat.
Ron dalej wpatrywał się w Harry’ego z przerażeniem.
- CO TO MA BYĆ? - powtarzał coraz głośniej.
-Mugole, inne zwierzętaaaaaa! Powinny przed tobą klękać!!!
- Ja... - Wybąkał Harry - to dla Ginny. Gdzie ona jest?
Nie potrzebował jednak odpowiedzi. Nagle w dziurze pod portretem pojawiła się jej ruda burza loków w towarzystwie Hermiony.
Kiedy Stworek zawodził ,,Szaty srebrem obleczone, Hańba szlame mieć za żonę!'' Harry zorientował się, że obydwie płaczą.
Nie zdążył jednak zapytać co się stało. Hałas nasilił się . Jeden z pawi zaplątał się we włosy Hermiony.
Prawdę powiedziawszy spodziewałam się nieco wolniejszego rozwinięcie. W pierwszej części zaczynasz od wakacji, a teraz nagle łup i szkoła. Oczywiście wiem, że to miały być w założeniu oświadczyny, nie mniej spodziewałam się nieco bardziej rozległego wstępu. Jakieś przemyślenia itd. Same te przygotowania dla mnie na szybkiego, trochę lekkomyślne i banalne. Nie chodzi nawet o samego Harry'ego, którego trochę wykreowałaś na pseudoromantycznego błazna - twoja wizja conie ;p
Nadrabia trochę końcówką i pieśni Stworka - koniec to istny chaos i czuć tę wtopę. Sama miałam ochotę na miejscu Pottera schować się pod stół.
Dlatego nie jest źle, ale poprzednia część dużo lepsza.