To moje pierwsze FF, proszę o wyrozumiałość.
Rozdział 1.
Przygotowania
To był pogodny dzień. Nie można było wymarzyć sobie piękniejszej aury na dworze. Słońce świeciło mocno jak nigdy, a na niebie nie było ani jednej chmurki. W sumie to jeszcze wrzesień – jesień się nie zaczęła, dlatego ostatnie podrygi ciepłego powietrza nikogo nie dziwiły. Promienie właśnie świeciły Albusowi w oczy, ponieważ wczoraj w roztargnieniu zapomniał zasłonić rolety. Ostatnio był bardzo podekscytowany i zapominał o prostych czynnościach. Nie spał już, dlatego nie był nawet bardzo zdenerwowany blaskiem zza okna. Szybko wstał i zszedł do salonu, gdzie czekali już na niego rodzice.
Gdy tylko ujrzał swoich rodziców, nie mógł się powstrzymać od powiedzenia, co leży mu na sercu.
- To już dziś – rzekł z uśmiechem Albus do Harry’ego.
- Tak. To dziś, synku. Ale najpierw zjemy śniadanie. Nie powinieneś się zbytnio denerwować. Powiedz mi, na co masz ochotę? - zapytał Harry.
- Hmmm – zaczął po cichu zastanawiać się chłopiec. - Może jajecznicę?
- Dobrze. Już się robi. To twój wielki dzień, dlatego zrobię ci mój jajeczny specjał z szafranem, cynamonem i pomidorami. – Accio jajka – krzyknął Harry.
Nie musieli długo czekać, aż jedzenie będzie podane do stołu. Wszyscy zaczęli jeść ze smakiem. Albus i Ginny zachwycali się daniem zrobionym przez ojca i nie mogli wyjść z podziwu, że go wcześniej nie demonstrował. Bo było pyszne. Nawet śniadanie może zamienić się w ucztę.
Po śniadaniu Ginny, jak na matkę przystało, zaczęła pytać się syna, czy wszystko spakował. Nie była to nadopiekuńczość, w końcu jej dziecko miał dopiero 11 lat. A pierwsza podróż do Hogwartu to nie lada przeżycie.
- Idź do swojego pokoju i zapakuj wszystkie potrzebne rzeczy. Wziąłeś szaty? A wybielającą pastę do zębów? Tę, pamiętasz, co sama się rozprowadza po uzębieniu i nie trzeba używać szczoteczki. – Zaczęła kiwać głową, jakby w myślach odznaczała ptaszkami listę potrzebnych rzeczy do spakowania. – A magiczny kuferek? Gryfońską piżamę? I nie zapomnij sowy!
-Tak, mamo, wszystko mam. Nawet zabrałem wasze zdjęcia, żeby móc w każdej chwili was zobaczyć. – zawołał Albus.
Chłopak wszedł na górę i zaczął rozmyślać. Smutno było mu wyjeżdżać z domu, od rodziny. Był z nią bardzo zżyty. Bał się pierwszej, poważniej rozłąki. W jego głowie krążyło chyba tysiąc myśli na minutę. Wiedział, że przecież nie jest już małym dzieckiem i że każdy czarodziej w tym wieku udaje się do Hogwartu. Otuchy dodawało mu to, że na pewno pozna wielu przyjaciół i tęsknota za domem nie będzie aż taka odczuwalna. Z amoku wyrwało go zawołanie:
- Czas wyjeżdżać! Pośpiesz się! – Usłyszał odgłosy z dołu.
- Już idę! Minutka! – odpowiedział chłopak.
Albus zszedł na dół, trzymając różdżkę w kieszeni. Harry, ujrzawszy to, od razu ostrzegł:
- Tylko jej pilnuj, to nie jest taki zwykły przedmiot. Musisz mieć oczy dookoła głowy, pamiętaj.
- Wiem, tato. Na brodę Merlina obiecuję, że będę rozsądny.
Po chwili cała rodzina wyszła z domu i pojechała na dworzec. Po drodze Albus myślał, co będzie, jeśli jednak nie spodoba mu się w Hogwarcie, jeśli się tam całkowicie nie odnajdzie.
Gdy już dojechali, szybko pobiegli na peron numer dziewięć i trzy czwarte. Od razu zobaczyli tam Rona i Hermionę z Hugonem i Rose.
- O, witajcie! – zawołała Ginny.
- Witajcie, kochani. Dobrze, że jesteśmy wszyscy na czas - odpowiedzieli jednocześnie Ron i Hermiona.
Wszyscy po kolei zaczęli przenikać przez ścianę, aż w końcu przyszła kolej Albusa.
- Boisz się, synu? Widzę to w twoich oczach. – spytał Harry.
- Troszkę. Pomożesz mi? – odpowiedział Albus.
- Oczywiście. Gotowy? – powiedział ojciec do syna.
- Gotowy! – wykrzyknął Albus.
- No to jedziemy! Ahoj przygodo!
Albusa trapiło jednak coś jeszcze. Stwierdził, że woli zapytać się teraz, niż przez kilkanaście następnych godzin być w stresie.
- Tato, a jeśli trafię do Slytherinu, to będziesz na mnie zły?
- Co ci przyszło do głowy!? Oczywiście, że nie będę zły. Tiara Przydziału sama wybierze ci Dom. Jej nie można oszukać. Ona dobrze wie, jaki jesteś i co nosisz w sercu. Nawet jeśli trafisz do Slytherinu, to poznasz tam nowych kolegów. I koleżanki… - nie omieszkał dodać ojciec.
Albus zarumienił się. Cała rodzina zaczęła się śmiać, gdy nagle konduktor krzyknął:
- Proszę wsiadać!
- No to…. na mnie już czas. – powiedział Albus i pożegnał się z całą rodziną.
Wsiadł do pociągu i zaczął im energicznie machać. Posłał nawet jednego buziaka.
Za chwilę do przedziału dotarli Rose i Hugon. Cała trójka była bardzo podekscytowana. Ciekawe, jakie przygody przeżyjemy w Hogwarcie – pomyśleli nastolatkowie i zaczęli wymieniać się poglądami na temat szkoły, przedmiotów, nauczycieli. Czas mijał im bardzo szybko…
Na samym wstępie pragnę dodać, że jak sama nazwa wskazuje - jest to pierwsze fanfiction Jerry'ego246. Więc komentarze dodajemy z rozwagą.
Generalnie piszesz dobrze, nie robisz poważnych błędów, wszystko ma sens i jest logicznie uporządkowane. Wiem, że masz już napisany następny rozdział, więc mam nadzieję, że po dość spokojnym wstępie zaskoczysz nas czymś ciekawym.
Swoją drogą - jajecznicę z pomidorami jadłam, ale żeby z cynamonem albo szafranem? Może to faktycznie jakiś rarytas by wyszedł.