Macie przed sobą kolejny z serii wywiadów z aktorami i twórcami serii o nastoletnim czarodzieju w charakterystycznych okrągłych okularach i z blizną na czole. Rupert Grint opowiadał m.in. o najbardziej emocjonującej scenie, o pocałunku z Emmą Watson i o tym, za czym będzie tęsknił najbardziej. To wszystko dla strony Parade.com, dla której wywiadu udzielił także producent serii - David Heyman (artykuł został dodany wcześniej). Życzę miłego czytania.
Nie może pogodzić się z tym, że to koniec
Rupert Grint: Nie, zdecydowanie nie. Wciąż trudno jest pogodzić się z faktem, że nie wrócimy na plan za rok. To naprawdę koniec. Zazwyczaj nie jestem sentymentalny w takich sytuacjach, ale to było ogromną częścią naszego życia i tak nagle się skończyło. To poczucie wolności jest odrobinę przytłaczające.
O uwolnieniu się od Rona Weasleya
Rupert Grint: Przez dziesięć lat grania tej samej postaci, jej usposobienia, przyzwyczaiłem się do niej, także dzięki książkom. Naprawdę staliśmy się tą samą osobą. Myślę, że będzie mi bardzo ciężko pozbyć się go z siebie.
O najbardziej emocjonującej scenie, jaką kręcił
Rupert Grint: Scena po bitwie, kiedy w trójkę stoimy na moście. To moment, który ściska za gardło. To po prostu moc pomiędzy mną, Danielem i Emmą. Każdego dnia, tygodnia, miesiąca, roku wracaliśmy i robiliśmy te filmy razem. Kręcenie filmu to intymny proces. Zawiązują się więzi, szczególnie unikalne, gdy się razem dorasta. Zawsze jesteśmy w kontakcie.
O wsparciu dla swojego przyjaciela, Daniela Radcliffe'a
Rupert Grint: Wczoraj wieczorem widziałem sztukę z Danem. Jest niesamowita, naprawdę dobra. Daniel wygląda na szczęśliwego, po prostu żyje pełnią życia. Wspaniale było to zobaczyć.
O niezwykle oczekiwanym pocałunku z Emmą Watson
Rupert Grint: Czuliśmy odrobinę presji, ponieważ to napięcie było budowane przez bardzo długi czas i punkt kulminacyjny znajduje się właśnie w tym jednym momencie. To scena, której nie było w książce, była napisana specjalnie do filmu. I nie jest to tylko pocałunek. To wielka, romantyczna chwila i musiała być wiarygodna. Mam nadzieję, że jest. To było wyzwanie. Śmialiśmy się z tego.
O tym, jak zobaczył pocałunek na dużym ekranie
Rupert Grint: Nie podobało mi się oglądanie tego, szczególnie w 3D. Ciężej jest to oglądać, niż robić!
Rupert Grint gwiazdą kina akcji?
Rupert Grint: Nie jestem bardzo wysportowany, nie chodzę na siłownię, a bieganie to coś, co robię bardzo rzadko. Jednakże kaskaderstwo jest świetną zabawą, a tego w ostatnim filmie jest naprawdę dużo - jesteśmy ścigani, sami ścigamy, biegamy pomiędzy rumowiskami. To było fantastyczne.
O spojrzeniu w przyszłość w trakcie kręcenia epilogu
Rupert Grint: Satysfakcjonujące było to, że pod koniec dnia pozbyliśmy się makijażu, strojów i staliśmy się znów młodzi. Myślę, że w ciągu następnych dwudziestu lat nie będę w stanie tego zrobić. To była świetna zabawa, ale trochę dziwna.
O konflikcie ze sławą
Rupert Grint: Myślę, że nigdy tak naprawdę się do tego nie przyzwyczaję. Tęsknię za czasami, kiedy mogłem po prostu wyjść do sklepu czy zjeść bez ludzi robiących mi zdjęcia. Nie jest to najlepsza rzecz, ale jest częścią aktorstwa. Nie jest to coś przed czym kiedykolwiek się ukrywałem.
Jego rodzina pomogła mu stać twardo na ziemi, zwłaszcza młodsze rodzeństwo
Rupert Grint: Oni tak samo muszą się przystosować, tak myślę. To nagła zmiana w życiu. Dla mnie istotne było to, że byli przy mnie, a ich wsparcie było kluczowe.
O swoim ulubionym potterowym wspomnieniu
Rupert Grint: Moja pierwsza scena na planie była fantastyczna. Właściwie była to ostatnia scena pierwszego filmu, kiedy wyjeżdżaliśmy z Hogwartu. To była niesamowita zmiana. Jednego dnia byłem w szkole i czytałem książki o Potterze i nagle znalazłem się na planie. To było przytłaczające i ekscytujące zarazem. Byłem niepewny, bo czułem się najbardziej niedoświadczoną osobą na planie, ale było po prostu fantastycznie.
O tym, za czym będzie najbardziej tęsknił
Rupert Grint: Za ludźmi, za przyjaźniami, wspomnieniami, za miejscem - za przychodzeniem tam codziennie. Studio stało się moim drugim domem. Pamiętam pakowanie się w ciągu ostatnich tygodni - znalazłem zabawki i kartki urodzinowe z trzynastych i czternastych urodzin. Nigdy nie wyobrażałem sobie, że będę tu dziesięć lat później, opowiadając o ósmym filmie. To wydaje się takie surrealistyczne. To była naprawdę wspaniała zabawa i będę za tym tęsknił.
tłum. Sann
Źródło: Parade.com
Świetny wywiad. Wybitny za tłumaczenie.
Tak teraz sobie myślę, że to naprawdę musiało być dziwne oglądać swój pocałunek na dużym ekranie, a wszyscy z pewnością nie skupiali po tym pocałunku wzroku gdzie indziej tylko na samego Ron'a
Potrafię sobie wyobrazić jak cięzko musi mu teraz być. Przychodził tam codziennie, dzień w dzień a nagle po prostu koniec.