Świstokliki są bardzo powszechną formą transportu w świecie czarodziejów. Przeważnie używają ich ci, którzy nie potrafią bądź nie mogą się teleportować (dematerializować się i pojawić w innym miejscu), którzy chcą swobodnie przemieszczać się w świetle dziennym (bez użycia mioteł, testrali, latających samochodów czy smoków) lub których miejsce docelowa nie ma połączenia z kominkiem (co sprawia, że proszek Fiuu staje się bezużyteczny).
Przede wszystkim nie mogą rzucać się w oczy. Wybieramy takie przedmioty, na które mugole nie zwrócą uwagi, a więc nie podniosą z ziemi i nie zaczną się nim bawić. No wiesz, coś takiego, co uznają po prostu za śmieci. ~Artur Weasley
Nazwa Świstoklik pochodzi od francuskiego porter - do przenoszenia - i słowa key w znaczeniu tajemnica lub trik. Może stać się nim niemal każdy nieożywiony przedmiot. Po zaczarowaniu obiekt przemieści każdego, kto go złapie, do wcześniej ustalonego celu. Istnieje również możliwość nałożenia na świstokliki zaklęcia, by transportował on czarodzieja (lub czarodziejów) jedynie w danym czasie. W ten sposób liczba przybywających i odchodzących czarownic i czarodziejów może być kontrolowana i rozłożona. Dzięki temu łatwiej jest organizować takie wydarzenia, jak Mistrzostwa Świata w Quidditchu bez zbyt wielu nagięć w zachowaniu bezpieczeństwa.
Kiedy ma miejsce wyjątkowe wydarzenie, które niesie za sobą masowy ruch czarownic i czarodziejów, bardzo ważne jest zachowanie szczególnej ostrożności. By wszystko zachować w tajemnicy wybiera się świstokliki, które są nieokreślonymi obiektami, ukrytym gdzieś na uboczu, tak, by przez mugolskich przechodniów brane były jedynie za nieistotne rupiecie. Dochodziło jednak do pojedynczych wypadków.
Ron i Tonks już dawno powinni wrócić pierwsi, jednak przegapili swojego świstoklika, przybył bez nich. ~Ginny Weasley
W 2003 roku dwoje mugoli, którzy byli wtedy na spacerze z ich psami, przypadkowo zostało transportowanych na koncert Celestiny Warbeck, ponieważ ich psy uciekły ze starszym trenerem na Clapham Common (pozostawiając udręczony tłum czarownic i czarodziejów, gorączkowo szukających wzrokiem ich świstoklika, w pośpiechu chwytając stare pudełeczka po frytkach czy zużyte papierosy). Jeden z mugolskich właścicieli psów był nawet zaproszony na scenie przez Celestinę do wykonania duetu "A Cauldron Full of Hot, Strong Love". Podczas kiedy wydawało się, że zaklęcie zapomnienia nałożone później na niego przez urzędnika ministerstwa zaczynało z czasem działać, napisał popularną mugolską piosenkę, która nosi niesamowite podobieństwo do światowego hitu Celestiny (pani Warbeck nie jest tym zachwycona).
Uczucie podróżowania za pomocą świstoklików w ogólnym mniemaniu jest niewygodne, żeby nie powiedzieć nieprzyjemne, i może prowadzić do nudności, zawrotów głowy czy nawet jeszcze gorszych skutków ubocznych. Medycy zalecają osobom starszym, kobietom w ciąży i niedołężnym unikanie używania świstoklików.
Sugestia zorganizowania świstoklików do transportu irytujących krewnych uratowała wielu czarodziejskich rodzinnych Świąt.
J. K. Rowling prześmiewczo wspomniała, że posiada prawdziwego świstoklika - klucz do amerykańskiego miasta LaPorte - który dostała od Emersona Spartza, założyciela serwisu fanowskiego Mugglenet.com.
Źródła:
- pottermore.com
- Harry Potter i Czara Ognia
Artykuł króciótki, treść ciekawa i nie przynudza. Obrazki są ładne, ale przyznam, że te cytaty bym dała w innym kolorze i wyśrodkowała, ale nie jest najgorzej. Niczego nowego się nie dowiedziałam na temat świstoklików, ale doceniam wkład Zireael, która wszystko to skleiła do kupy. Ode mnie leci Powyżej Oczekiwań.