Zuzanna dostaje akta nowej sprawy
Blask wschodzącego słońca wpadał do okien, budząc mugoli i czarodziejów. Ciepłe promienie padały na łóżka ludzi, którzy dawno wstali, tych, co dopiero wstali oraz leniuchów, co nie zamierzali wstać. Zuzanna Czarniecka zaliczała się do tego trzeciego typu.
Magiczny budzik, dzwoniący po raz szósty w ciągu dnia i skrzeczący, wreszcie zmusił kobietę do wstania z łóżka. Ześlizgnęła się po drabinie i spojrzała w lustro.
Czerwone, przycięte równo krótkie włosy latały we wszystkie strony, chude ciało wyglądało jeszcze gorzej, a w elektrycznoniebieskich oczach malowało się niewyspanie. Rozejrzała się po małym mieszkanku. Przed sobą miała drzwi do łazienki, po prawej piętrowe łóżko, a pod nim kanapę i biurko, a po lewej coś, co mugole nazywają aneksem kuchennym i mnóstwo półek. Za nią widziała piękne okno, przez które wpadało światło i nowoczesną szafę. Jednym machnięciem różdżki Zuzanna przygotowała sobie kawę, drugim otworzyła szafę, trzecim wyjęła i założyła ulubiony komplet ciuchów: fioletową bluzkę z niebieskimi rękawami, samodzielnie pozszywaną z 4 par ubrań kurtkę, długie, zielone spodnie sztruksowe oraz czarne martensy. Na szczęście w Polsce aurorzy nie mieli specjalnego zestawić ubrań do nakładania. Po chwili przypomniała sobie minę swojej szefowej, jak po raz pierwszy zobaczyła ten strój i na wierzch dodała szatę czarodziejów w biało - czerwonym kolorze. Zaczęła przygotowywać sobie śniadanie i włączyła mugolski telewizor, który stał na nadstawce białego biurka. Z wiadomości mugoli można było się dowiedzieć więcej, niż z Proroka. Jednak w dzisiejszym wydaniu było głównie o nowym prezydencie (jedna telewizja mówiła, że to okropna wiadomość, druga, że będzie lepszy niż z ostatniej partii, a trzecia puszczała tylko seriale paradokumentalne). Po zjedzeniu krótkiego śniadania i ogarnięciu twarzy w łazience Zuzanna podeszła do szafki przy drzwiach wyjściowych, lecz to nie była zwykła szafka. Przy stuknięciu w nią różdżką 3 razy i wypowiedzeniu głośno miejsca, w którym chce się znaleźć, można było do niej wejść i od razu znaleźć się w wybranym miejscu. Były jeszcze kominki z sieci Fiuu, ale jak młodzi mugole wąchali go, mówiąc że to narkotyki i wkładali głowy do kominków, czarodzieje byli zmuszeni przenieść się na szafki.
Zuzanna stuknęła 3 razy różdżką w szafkę.
- Ministerstwo Magii - mruknęła i weszła do szafki.
***
Po jakimś czasie wirowania wyszła z małego wyjścia jeszcze przystosowanego do kominków. Atrium jak zwykle było pełne ludzi z jednej strony wychodzących, z drugiej strony przychodzących do pracy. Oprócz rzędu małych wejść na szafki z jednej strony i szafkowych wyjść z drugiej, kursowały jeszcze szafki przenośne dla interesantów, po jedną na każdą z dzielnic Warszawy. Nie było jednak zbyt wielu interesantów - o tej porze nikt raczej nie przybywał. Zuzanna skierowała się do magicznej windy. Były takie dwie do poruszania się wewnątrz i jedna do wyjścia do Pałacu Kultury. Ministerstwo mieściło się tuż pod pałacem, żeby łatwiej wyznaczyć prosto trasę dla niewiedzących. Zuzanna podjechała na 5 piętro, gdzie mieściło się Biuro Aurorów oraz Brygada Uderzeniowa. Wyszła z windy i skierowała się do ciemnych drzwi z napisem: BIURO AURORÓW. Weszła, a tam roztaczał się taki widok: aurorzy mieli swoje małe miejsca pracy, a na końcu korytarza swoje biuro miała szefowa biura, Klaudia Lind - surowa kobieta, lecz zawsze trafnie dobierała sprawę do aurora. Za to kobieta miała do niej bezgraniczny szacunek, lecz nie darzyła jej wielkim uczuciem. Połowa biur była pusta, lecz druga połowa rozbrzmiewała gwarem ożywionych rozmów. Wszyscy aurorzy mieli biało - czerwone szaty. O 9 rano wszyscy się zebrali w pokoju szefowej. Klaudia miała dla nich kilka spraw do rozdzielenia.
- Czerwiński, twoje akta są tu (machnęła różdżką), wykonasz sprawę z Rybicką i Zaborską. Wódkiewicz, z tobą Leleń i Dera (machnęła znowu różdżką), Naworski, Chodatewicz i Orzechowska, dla Was najgroźniejsza sprawa w kraju (znowu machnęła różdżką).
Po tej przemowie została tylko Czarniecka i kilku nowych. Odczuła niedosyt. Ile razy usłyszała, że jest jedną z najlepszych Aurorów? Ile razy słyszała, że dostanie coś wyjątkowego? A najgroźniejszą sprawę w kraju dostał Naworski, który raz prawie się posikał przy jednej sprawie. Do dziś to pamiętała, jak wszystko zostało zwalone na nią i ledwo wyszła z kłopotów.
- Czarniecka, nad czym tak myślisz? Dla Ciebie mam coś specjalnego poza granicami kraju. Spodoba ci się na sto procent - powiedziała Klaudia, a akta poleciały do jej rąk.
Zuzanna wybiegła do swojej części, po jednej stronie naradzał się team Czerwiński, po drugiej team Naworski. Nie mogła patrzeć na Naworskiego, więc zajrzała do swoich akt. Tam było napisane na samym środku:
SYRIUSZ BLACK
Uciekł z Azkabanu,
Zagraża młodemu Potterowi
Osoby szukające:
Dementorzy,
Aurorzy.
Sprawa do jak najszybszego załatwienia.
Zuzanna uśmiechnęła się szeroko. Klaudia zawsze wiedziała, co jej przydzielić.
Jak już wspominałam przy którejś z poprzednich prac, bardzo lubię Twoje opisy - są ciekawe i kreatywne, bez trudu wyobraziłam sobie poranek Zuzanny w jej mieszkaniu. Duży plus tej serii to na pewno też oryginalna fabuła, nieczęsto na warsztat brane jest polskie Ministrerstwo Magii, więc jestem ciekawa, jak je przedstawisz. Pojawiło się niestety kilka niefortunnych wyrażeń i złych form czasownika (np. pierwsza osoba zamiast trzeciej), wynikających z pośpiechu. Może warto odłożyć fanfick na bok na jakiś czas po napisaniu, by potem spojrzeć na niego jeszcze raz "świeżym" okiem?
Czekam na następny, mam nadzieję już dłuższy, rozdział!