Draco Malfoy...
Przy samym tym haśle wszyscy fani HP dzielą się na dwie grupy. Ci, którzy uważają, że Draco to naprawdę ciekawa postać (w tej grupie są też tacy, którzy po prostu kochają Feltona lub lubią "złych chłopców"), a inni od razu krzywią się, myśląc o nim jako o tchórzu i stanowczo negatywnej postaci.
Ja się zgadzam, ale i z jednymi, i z drugimi. Bo Draco to naprawdę ciekawa postać, ale też negatywna.
Zacznijmy więc od początku - od Dracona Malfoy'a jako małego chłopca. Nie znamy dokładnie jego dzieciństwa, ale możemy się go domyślić, patrząc na charaktery jego rodziców.
Po pierwsze - jego rodzice bardzo go kochali. Widzimy to zwłaszcza w VII części, gdy Malfoyowie (zamiast walczyć) szukają syna w Hogwarcie. Miłość Lucjusza i Narcyzy ukazuje nam się poprzez zadanie, jakie Draco otrzymał od Lorda Voldemorta - powolne tortury rodziców, którzy drżą o życie swego synka, który zostanie zabity, gdy niezmiernie trudne zadanie nie zostanie wykonane.
Miłość zawsze jest dobra. Więc jej skutki też są dobre. Dobrym skutkiem miłości rodziców Dracona do niego, jest to, że on również ich bardzo kocha. Spójrzmy na scenę z VI części, na Dracona płaczącego w łazience, przy Jęczącej Marcie. Draco wspomina tam o tym, że jeśli nie wykona zadania, Voldemort zabije jego i jego rodzinę. Oto pierwsza dobra cecha Dracona.
Zostańmy przy scenie w łazience. Draco płacze. Draco Malfoy, ten niepokonany złośliwiec, mistrz szyderstw i najlepszy zawodnik w zabawie cudzym kosztem - płacze. To pokazuje nam jego kolejną dobrą cechę - uczuciowość. Czyli Draco posiada ludzkie uczucia, jest jednak mistrzem w nieokazywaniu ich.
Wróćmy jeszcze do miłości rodziców Dracona - chodzi o sposób, jaki oni mu ją okazywali. Zamiast usiąść i porozmawiać z (niegdyś) małym chłopcem, zamiast przytulić - oni dawali prezenty. Narcyza Malfoy była jednak uczuciową kobietą i czasami dawała upust uczuciom. Lucjusz jednak (mimo, że kochał) wolał tego nie okazywać, jakby wstydził się, że ma związke z czymś "tak naiwnym i przyziemnym".
Prezenty... Poprzez kupno drogich prezentów i ciągłych rozmowach o bogactwie Malfoy'owie zaszczepili w Draconie konsumpcyjny styl życia: "Liczy się tylko to, na jaki model latającej miotły cię stać". Przez to Draco oceniał ludzi właśnie patrząc na ich stan finansowy, przez co krytycznie potępiał Weasley'ów.
Następną ważną rzeczą jest czystość krwi, z którą Draco tak wiele ma wspólnego... Drugą, a nawet pierwszą rzeczą, przez której pryzmat Draco patrzył na świat jest właśnie czystość kwri. Malfoyowie - połączenie "Szlachetnego Rodu Blacków" ze starożytnym rodem Malfoyów - zaszczepili w chłopcu pewien rodzaj rasizmu, przez co Draco z obrzydzeniem patrzył na "szlamy", a z jeszcze większym obrzydzeniem na mugoli.
Zasnanówmy się teraz nad życiem Dracona jako młodego śmierciożercy. Czy Draco naprawdę chciał być śmierciożercą? Czy miał wybór?
Nie - nie miał wyboru! Jego ojciec i matka od zawsze popierali Voldemorta, jeszcze przed narodzinami chłopca należeli do grona jego popleczników. Czy Draco mógł się nie zgodzić na zostanie śmierciożercą? Nie mógł - przecież naraziłby swoją rodzinę na niebezpieczeństwo, a tego chyba nie chciał. Zresztą Draco chyba nie bardzo wiedział, jak to jest być śmierciożercą. Lucjusz zaszczepił w nim tyle błędnych wartości, błędnych prawd życiowych. Wydaje mi się, że biedny Draco był zafascynowany potęgą Voldemorta i jego poglądami na temat czystości krwi.
Draco nie był w stanie zabić Dumbledore'a. Nie był w stanie zabić nikogo. Mógł tak mówić, kpić, żartować. Ale nie umiałby zabić. A to jeszcze jedna, dobra cecha Dracona.
Draco to temat rzeka. Można o nim dyskutować bez końca. Wydaje mi się, że podałam jednak najważniejsze rzeczy, dotyczące Malfoy'a. Więc Draco jest negatywną postacią... Ale czy to jego wina?
Okej, zacznę od tego, że tego typu "wypracowania" straszliwie mnie irytują.
Co ma Draco do Feltona? oO
"Ja zgadzam się z jednym i z drugim". Po prostu nie pasuje wyraz "ale". Przynajmniej dla mnie.
Powtórzenia. "rzeczą, rzeczą..." ; "czystość krwi,czystość krwi..." oO Całe te dwa zdania do siebie nie pasują. Lepiej brzmiałoby to, gdybyś jedno wycięła.
Nie wytknęłam żadnych literówek czy błędów interpunkcyjnych, bo nigdy tego nie robię.
Co do arta - wydaje się być pisany w pośpiechu. Tak, jakbyś nie przeczytała go drugi raz, zanim kliknęłaś "wyślij". Poza tym jest strasznie zagmatwany i chaotyczny. Powtarzam się, ale nie lubię rozmyślań, tego typu. Nic nie wnoszą, wyrażasz tylko swoje zdanie, to wszystko. Ale - no cóż - zazwyczaj nie lubię się czepiać, toteż powiem, że nie był do końca zły. Gdyby było więcej literówek niż jest, pewnie dostałabyś N, ale jak na razie - Z ; )